3 załącznik(ów)
Odp: Klangor do księżyca!
Podładowani schaboszczakami pognaliśmy dalej przecinką graniczną przed siebie.
Jeszcze rzut oka w bok:
Załącznik 38861
za siebie:
Załącznik 38860
i już pora na dobranoc:
Załącznik 38859
Zanim śpiwory mogły nacieszyć się obecnością właścicieli, było jeszcze ognisko, grzaneczki z serem i kiełbasa z patyka.
Z pełnym bandziochem można już spokojnie zamknąć powieki, pod którymi wyświetlane są obrazy z dnia dzisiejszego a w głowie już świdruje myśl, co też przyniesie dzień następny?
Odp: Klangor do księżyca!
Dzień następny przyniesie niezawodnie mój ulubiony ciąg dalszy ;)
Odp: Klangor do księżyca!
Cytat:
Zamieszczone przez
długi
Dzień następny przyniesie niezawodnie mój ulubiony ciąg dalszy ;)
Zanim opiszę dzień następny, powrócę do poprzedniego gdyż we wspomnieniach przegapiłem tytułowe żurawie. Nie tak dawno zadzierałem głowę podziwiając jak lecą z południa na północ zwiastując wiosnę a tu rachu-ciachu i już lecą z powrotem zapowiadając jesień.
„- Jesień! Do domu lecą.
- A na wiosnę to co? Do pracy lecą?” :) (Wino truskawkowe – film)
Leciały gdzieś tam wysoko, w chmurach czy też ponad nimi, w każdym razie cały czas było je słychać. Apogeum nastąpiło w nocy, przy pełni księżyca. Okazało się, że nie tylko wilki lubią sobie pohałasować do księżyca! Pierzaste tak głośno darły dzioby, że rozbudziły mnie w godzinę duchów i później przez ponad godzinę nie mogłem zasnąć. Łysy całą powierzchnią swojej okrągłej glacy przyświecał tak mocno, że można było bez problemu książki czytać a kakofonia wydawanych przez żurawie dźwięków była tak niesamowicie głośna i natarczywa, że nie dałoby się przy tym czytać. :) Wsłuchując się w ten harmider zacząłem podejrzewać, czy jakieś wielgaśne stado nie wylądowało na polanach Wielkiego Beskidu. Niestety niska temperatura i uderzenia wichru o tropik namiotu, powstrzymały mnie od opuszczenia cieplutkiego, puchowego śpiworka i wyjrzenia na zewnątrz. Teraz żałuję, bo sądząc po hałasie oraz czasie jego trwania, było to spore stado i mogło wyglądać nawet bardziej malowniczo na tle księżyca niż lecący w koszyku rowerowym E.T.
A teraz co - poczekam na wilki, ale te raczej nie będą chciały latać z księżycem w tle...
Nomen omen - teraz załapałem, że pisząc powyższy tekst, zajadałem wedlowskie ptasie mleczko :) Nie wiem jak doją te ptaki ale mleczko jest prima sort!
Odp: Klangor do księżyca!
Cytat:
Zamieszczone przez
sir Bazyl
Wsłuchując się w ten harmider zacząłem podejrzewać, czy jakieś wielgaśne stado nie wylądowało na polanach Wielkiego Beskidu.
Normalnie osobnik dorosły, kładzie swoje zmęczone członki do śpiworka i śpi.
Nomen omen, jakiś miesiąc temu uczestnik twojej wyprawy, patrz: Bartolomeo twierdził, że przed zaśnięciem słyszał jak, ktoś chodził między namiotami i potrząsał łańcuchami, wydając przerażające dźwięki.
"Zanim śpiwory mogły nacieszyć się obecnością właścicieli, było jeszcze ognisko, grzaneczki z serem i kiełbasa z patyka" Jak mawiała moja babcia, nie należy zbyt dużo jeść przed snem, gdyż mogą męczyć cię we śnie różne potworki, zjawy i inne koszmarki. Nie mniej trudno oprzeć się, tak pysznej kolacji i przekonać swój żołądeczek, aby zamilkł i nie udawał, że wciąż jest głodny.
Odp: Klangor do księżyca!
Cytat:
Zamieszczone przez
bieszczadzka kuna
Bartolomeo twierdził, że przed zaśnięciem słyszał jak, ktoś chodził między namiotami i potrząsał łańcuchami, wydając przerażające dźwięki.
Ja? Musiałem zmyślać, bo nic takiego sobie teraz nie przypominam :mrgreen: Pamiętam za to jak kiedyś z godzinę pod samym namiotem ujadał pies. Przynajmniej pod moim, bo mieszkańcy sąsiednich namiotów twierdzili, że faktycznie ujadał, ale przez kwadrans i to gdzieś daleko. Noc ma swoje prawa :wink:
9 załącznik(ów)
Odp: Klangor do księżyca!
Nastał rześki ranek, więc zwijanie obozowiska i upychanie piernatów do plecaków długo nie trwało i żwawo ruszyliśmy dalej. Pogoda jakby ciut lepsza niż w dniu poprzednim. Co prawda nadal północno-wschodni zefirek
Załącznik 38878
nie pozwalał na zdjęcie rękawiczek i oswobodzenie uszów spod czapek.
Tu
Załącznik 38879
i ówdzie
Załącznik 38880
srodze się chmurzyło, ale zmiany aury następowały dynamicznie i można było nacieszyć oczy widokami okraszonymi nutą słońca rozbrzmiewającą w dolinach, lasach czy na szczytach:
Załącznik 38881 Załącznik 38885
Załącznik 38887
Po drodze minęliśmy ekspozycję nikomu niepotrzebnego żelastwa, którym się niegdyś ludzie szczodrze częstowali:
Załącznik 38882 Załącznik 38884
Jakże odmienną i miłą funkcję pełni turystyczne żelastwo:
Załącznik 38883
5 załącznik(ów)
Odp: Klangor do księżyca!
Na zaszczawionych polanach Szczawnika czekały na nas przysmaki:
Załącznik 38888
Zbiór był bardzo udany i niesieni radością z tej niespodzianki pogalopowaliśmy dalej, zatrzymując się na dłuższy popas na Fereczatej:
Załącznik 38892
Stąd, zapierając się co sił w rękach kijami, stoczyliśmy się na widokowe
Załącznik 38889 Załącznik 38890
łąki rozpościerające się nad Smerekiem. We wiosce wdepnęliśmy do sklepu żeby zaopatrzyć się w jajca i bułkę tartą do wytaplania kań oraz jakiś destylat na lepsze trawienie :)
Zabezpieczywszy wikt, na nocleg zacumowaliśmy w PTSM-ie w Kalnicy:
Załącznik 38891
1 załącznik(ów)
Odp: Klangor do księżyca!
Cytat:
Zamieszczone przez
sir Bazyl
Nastał rześki ranek, więc zwijanie obozowiska i upychanie piernatów do plecaków długo nie trwało i żwawo ruszyliśmy dalej
Biorąc pod uwagę wiatr, który wieczorem urządził sobie swawole, w różne kierunki świata, to faktycznie poranek był TYLKO rześki. Bazylowe zbieranie piernatów to sztuka godna podziwu, głęboko przemyślana i ciągła zaduma jakby tu upchnąć z powrotem do plecaka, to co zajmuje 1/3 namiotu.Załącznik 38893
Po owych zmaganiach nastała chwila prawdy, dostałam do wyboru trasę krótką i średnią. Czemuż nie było długiej, to już tylko sam Bazyl wie. Zejście przez łąki nad Smerekiem Bazyl pokonał jednym susem, pchany myślą o smakowitej kolacji, opiewającej w kaniowe kotlety. Ledwom za nim nadążyła. Za to pani kierowniczka w PTSM okazała się przemiłą osobą i ku naszemu zdziwieniu tłumu nie było.
Odp: Klangor do księżyca!
Cytat:
Zamieszczone przez
bartolomeo
Ja? Musiałem zmyślać, bo nic takiego sobie teraz nie przypominam
Prawda wyszła na jaw.