Ala się zawzięła i nie chce skończyć historii :( Ala!? Do raportu! :D
Wersja do druku
Ala się zawzięła i nie chce skończyć historii :( Ala!? Do raportu! :D
Jest lutowe, leniwe południe…za oknem zadymka śnieżna...przed chwilką znów posłuchałam Asteriksowych flecików i jakoś tak cieplej na sercu na samo wspomnienie tych jesiennych dni….no i te powiedzmy irlandzkie dźwięki :wink: …. Postanowiłam, że czas już dojrzały by z tym skonczyć.
Nie chce się powtarzać…pouzupełniam co nieco Astre. Nocka minęła spokojnie.. zasypiając postanowiłyśmy wstać bardzo wcześnie, bo że niby Astra ma w planie być o 15 w Rzeszowie…hehe…ciekawe dlaczego nie potraktowałam tego serio. :lol: Rano pamiętam tylko że jak otworzyłam oczy to słonko było już wysoko….baaardzo wysoko :wink: „Ups…eee tam…” powiedziała Astra…i nie spiesząc się nigdzie zabrałyśmy się za „poranny obchód chatki”. Tam zawsze czas płynie wolniej, dużo wolniej i o wiele przyjemniej. Na poranną kawę załapał się jeszcze Żubr…zresztą w pogoni za żubrem. :D I tak sobie upływały kolejne godzinki...ostatnie godzinki naszej wędrówki. Świadomość tego nie należała do najprzyjemniejszych rzeczy. :cry: Na koniec Astra wyciągnęła swój magiczny flecik.. i popłynęły na całą dolinkę cudne dźwięki….melancholia w parze z radosnymi, skaczącymi nutkami…no cudo… Jak sobie tego dzisiaj słucham to aż człowiekowi lżej na duszy. :mrgreen: 8) Niestety nie da się filmików umieścić na forum ( a szkoda, bo była by niezła gratka) .. wiec poniżej kilka fotek.
Zebrało nam się i w końcu poszłyśmy… I to nie tak, że Anyczka złe obliczenia wykonała…bo autobus był prawdopodobnie o czasie…tyle tylko że z innego przystanku sobie pojechał….dziad jeden.. :evil: :wink: Astra swoim urokiem w mig zatrzymała samochodziki i dotarłyśmy do Sanoka… na rosołek maminy. No i to by było na tyle…. Uff… :shock: :oops: 8) :twisted: :lol:
Teraz tak sobie myślę, że ja Ci Astruś drabinę powinnam przystawić do okna, a nie po siakiś schodach Cię ciągać. Dodam jeszcze, że jedyne co wyniosłyśmy z tej wycieczki…hmm.. yyyy… no Astra na pewno wyniosła mi gitarę z domu… :wink: hehehe ..niech się uczy dziewucha ..będzie przygrywać na raz następny. A tak serio to chciałam jej bardzo podziękować za to, że była i jest fajnym towarzyszem wędrówki. Za ciszę, za humor, za cierpliwość…dobra tyle ..bo w piórka obrośnie. Eej Rzeszowianka to kiedy zabierasz manatki i robimy deja vu?
Przepraszam za wszystko…co złego to nie ja :oops:
:)
yhym....a zdjęcie samo się zrobiło :roll: :wink:
Pozdrawiam serdecznie
No nieee... Jasne, że nie... Ty powinnaś pójść na jakie studia dziennikarske czy coś :)