Odp: Bieszczadzkie mustangi
I tu powoli zaczynamy dochodzić do słusznych wniosków,że koniki jakieś tam bo nie są to raczej ani biłgorajskie ani polskie ani tarpany tylko bezwartościowe z punktu widzenia zasobów genetycznych mieszanki które rozpleniły się w Holandii i zaczeły zadeptywać zbyt cenną tam ziemię , postanowiono wepchnąc w ręce naiwnych. Nie można dopuszczać do niekontrolowanego rozrodu tego typu zwierząt. Teraz to i fajnie wygladają na zdjęciach lecz za kilka zim będzie to obraz nędzy i rozpaczy ; padłe zrebaki przy wychudzonych matkach które bedą w nastepnej ciązy itd itd a stado w swej liczebności wciąz będzie rosło, tylko już oka cieszyć nie będzie.
Nie wiem jaki pożytek z ich hodowli ma wynikać bo ja raczej jestem skłonna powiedzieć ,że to szkodniki . Zimą konie uwielbiają wprost ogryzać kore z drzew i młode drzewka a za olszynę i ostrożyny jakoś nie chcą się zabrac te im raczej nie podchodzą i tu ciche upsss się wymyka a stado liczne.
Eksperyment - ok , tylko kto miałby się tym zająć ?
I z tego co wiem to nie wszystkie efekty końcowe eksperymentów nadają się na publiczne prezentacje.
I jeszcze jedno: hodowla czy stan dziki ?
Coś mi się zdaje ,że nikt nadal nie ma pomysłu co zrobić z tym stadem.
Krótkowzroczność i spontan nie powinny cechować decydentów nadleśnictw nawet tak niewielkich jak Nadleśnictwo Baligród.
Odp: Bieszczadzkie mustangi
Cytat:
Zamieszczone przez
Tunias
.... czy się to Wam i panu exnadleśniczemu podoba czy nie . A takie akcje oddawania koników naturze to kompletna bzdura bo ludzie którzy się tym zajmują nie mają kompletnie o tym pojęcia .
....
Jestem przeciwna takim akcjom laików ,....
Pozdrawiam Was cieplutko w Waszych cieplutkich miejskich mieszkankach .
Witam i pozdrawiam też i Ciebie, w Twoim wiejskim zimnym mieszkanku.
Jeżeli twierdzisz i "wytaczasz" takie argumenty ,w stylu jw.... "akcje laików... nie mają kompletnie o tym pojęcia .." itp , to przynajmniej przedstaw swoje
"kompletne pojęcie" w temacie.., a może jakieś referencje ???
Pozdrawiam zimno.
Ps. sprawiasz wrażenie "delegowanego"pracownika BPN
Odp: Bieszczadzkie mustangi
Cytat:
Zamieszczone przez
joorg
Witam i pozdrawiam też i Ciebie, w Twoim wiejskim zimnym mieszkanku.
Jeżeli twierdzisz i "wytaczasz" takie argumenty ,w stylu jw.... "akcje laików... nie mają kompletnie o tym pojęcia .." itp , to przynajmniej przedstaw swoje
"kompletne pojęcie" w temacie.., a może jakieś referencje ???
Pozdrawiam zimno.
Ps. sprawiasz wrażenie "delegowanego"pracownika BPN
Witam witam
A pewnie ,że wiejskim i bardzo przytulnym :)
Nie trzeba być ekspertem z kompletnym pojęciem ,żeby wytaczać takie argumenty. Gdyby jakikolwiek ekspert był obecny przy tych spontanicznych pomysłach nie sprzedawane by były teraz w pośpiechu . ,,Eksperyment,, by trwał a ja nie śmiałabym zabrać głosu:)
Z BPN nie wiele mam wspólnego oprócz tego ,że hucułki uważam za bardziej na miejscu. Są hodowane rozsądnie , ktoś to kontroluje, ma pomysł na promocje , przychówek sprzedaje się za spore sumy,część koników prezentuje wartość użytkową a stado jest najnormalniej w świecie hodowane czytaj utrzymywane. Nikt się nie czepi bo nie ma o co.
O uroku stadka na zielonych łakach pod Tarnicą nie wspominając.
Nie zrozum mnie żle nie zamierzam mądrzyć się na temat ,,hodowli dzikich koni,,;) tylko wyrażam swoje zdanie :dla mnie to poroniony pomysł i wkurza mnie ,że zwierzęta na tym ucierpią.
Odp: Bieszczadzkie mustangi
Cytat:
Zamieszczone przez
Tunias
Witam witam
A pewnie ,że wiejskim i bardzo przytulnym :)...
No dobra, przepraszam - nie dałaś się wciągnąć w "szarpanine";) Szacunek.
Ciągle jestem przekonany o słuszności założenia tego stada koników, jakie są takie są... wypasają łaki Tyskowej i okolic , a to że podgryzają młode drzewka to i dobrze, bo jeszcze kilka lat, a będą tam ( i nie tylko tam ) wyłącznie krzaki ,a to przecie nie jest las. Komu te konie przeszkadzaja ?... okolicznym rolnikom ??? parkowej administracji, czy EU że jest to niezgodne z biurokratycznymi wytycznymi :mrgreen:
Odp: Bieszczadzkie mustangi
Jak najbardziej rozumiem, że koniki mają też swoich zwolenników. Kiedyś w dyskusji na ten temat zajmowałam podobne stanowisko , a niech sobie łażą, rolnictwa w Bieszczadach nie ma więc komu mają przeszkadzać?
Na mój zdrowy laicki rozum wyobraziłam sobie ,że powstanie coś na wzór stada hucułków BPN , ktoś z pojęciem będzie to jakoś utrzymywał w ryzach i w granicach swojego nadleśnictwa a tu.... wypuścić to było komu a teraz podejść do ogiera i go ,,namówić,, na wspólprace i żeby nie krył całej stawki klaczy to już odważnego brakuje.
Jesli stadko koników biegałoby sobie w liczbie kilku dobrych matek i jednego bardzo dobrego reproduktora to mamy całkiem fajną ,,hodowlę dzikich koni,,.
Ale do takich działań potrzebna jest elementarna wiedza na temat hodowli.
Stan dziki natomiast to już całkiem inna bajka, ale te konisie to raczej (jak już zostało tu na forum powiedziane ) do safari parku , bez człowieka nie dałyby sobie rady. Śmiem zaryzykować stwierdzenie ,że stado bez ludzkiej ingerencji nie przetrwałoby. Po kilku latach po lasach całych Bieszczadów , a z tego co wiem ,to inne nadleśnictwa nie przyklasnęły temu pomysłowi ,latało by kilka stad po dosłownie kilka sztuk, całkiem dzikich i na widok człowieka umykających , krzyżowałyby się między soba , potomstwo bez dolewu obcej krwi rodziłoby się coraz marniejsze . Zdaje się ,że właśnie z zubrami jest podobny problem ale tu jest prawdziwy problem utrzymania gatunku a nie widzimisię.
A,, szarpanki,,na poziomie na forach są fajne , coś się dzieje nie jest nudno ;)
NO nie ?
Odp: Bieszczadzkie mustangi
Nie były w zoo, biegały na wolności, jeno w Holandii trudno o równie rozległe tereny.
Z tego co mi rodzina opowiadała, bo w ichniejszej prasie było swego czasu o tym głośno, to były na jakiejś wyspie, czy cóś...
Nie czuję się na siłach, by bronić, czy oskarżać ludzi pracujących w nadleśnictwie, ale jak sądzę, to choćby elementarnej wiedzy im chyba nie można odmawiać.
Co do zniszczeń, to pan Paszkiewicz sam nie wiedział jakiej będą skali - eksperyment, no nie;)
Na pewno korzyść przyniosły jakąś dla gminy, bo stojąc tam na rozdrożu i czekając na pomoc drogową;) byłem nagabywany przez pasażerów bodajże 4 aut o to, gdzie te koniki można zobaczyć.
Czy to wiele? pewnie nie, ale nie można wszystkiego przekładać na wymierny zysk.
W rozmowie niegdyś wspomniany "Nadleśniczy bez elementarnej wiedzy" przyznał, że szuka informacji na temat tych koni, szukał chyba jakichś kontaktów z ludźmi zajmującymi sie takową hodowlą, ale chyba był z tym kłopot - znaczy się, że trudno znaleźć specjalistów w tej dziedzinie. Szkoda, że wcześniej postów nie pisałaś, to można by Cię polecić;)
Nie mam wiedzy na ten temat - Ty przyznajesz, że też w sumie specjalistka nie jesteś, więc może nie wyciągajmy armat...szczególnie że sprawa takiego kalibru nie wymaga.
Są koniki, może ich nie będzie, może zapędzą je do zagrody...świat się nie zawali.
A na pewno nie można nikomu tam zarzucić znęcania się.
Były pod opieką, w przypadku konieczności mogły liczyć na dokarmianie itp....podobnie jak setki tysięcy innych zwierząt.
Jeśli jesteś tak wyczulona na los zwierząt i traktowanie konika polskiego w Tyskowej, czy Radziejowej jest wg Ciebie znęcaniem się, to chyba na wieś nigdy nie jeździsz, bo w przeciwnym razie oznaczało by to dla Ciebie stan przedzawałowy każdorazowo;)
Pozdrawiam:)
Odp: Bieszczadzkie mustangi
A ja uważam ,że osoby zajmujące wysokie ,państwowe stanowiska muszą liczyć się z opinią publiczną i nie zachowywać się jak na prywatnym rancho . Prywatne pieniądze wydaje się rozsądniej.
No wiec skoro zostałam poproszona o poradę w kwestii hodowli dzikich koników to mam pewien pomysł:
Koniki sprowadzić ,wypuścić i przebrać za jelonki , bo skoro jelonków nie ma to coś po lasach musi chodzić.
Albo założyć fundację koników chowu wsobnego, niech Ci z Popielna przyjeżdzają i piszą prace naukowe jak prowadzić hodowli nienależy.
Albo ... no dobra ,narazie wystarczy tych pomysłów , polecam się ,może ktoś życzy sobie jakis pomysł na dobre bieszczadzkie życie???:-)
I nie chodzi tu w tej dyskusji o imponowanie wiedzą lecz o zdrowy rozsądek i obiektywną ocene sytuacji .Armat nie wyciągam bo z armatą do Baligrodu da się dojechać a nie na forum straszyć tylko skoro dyskusja już trwa to i ja ze swoim pięć groszy spieszę .
Medal ma zwykle dwie strony zanim zaczniemy piać z zachwytu warto podyskutować.
Odp: Bieszczadzkie mustangi
Nie pianie z zachwytu chodzi, bo nikt zresztą tego nie robi. Po prostu niektórzy nie widzą nic złego w takim działaniu, a nawet cieszą się, że zwierza takiego na pseudo-wolności zobaczyć mogą.
Osoby na eksponowanych stanowiskach oczywiście muszą się z opinią publiczna liczyć, często z krytyką bezlitosną, na nic nawet tłumaczenia, że nie myli się ten tylko, co nic nie robi.
Ale jakoś nie zauważyłem, by w prasie pojawiały się artykuły krytyczne, nie słyszałem o jakichkolwiek zarzutach, czy krytyce. Nawet na forum bieszczadzkim jesteś chyba jedyną osobą tak wyraźnie krytykującą te działanie. Bo wątpliwości to każdy pewnie może mieć....wszak każdy medal ma dwie strony...problem w tym, która strona jest dla nas ładniejsza....a może i ta druga strona wcale taka paskudna nie jest;)
Pozdrawiam:)
Odp: Bieszczadzkie mustangi
To ,że prasa milczy to nawet dobrze. Nie można budować opinii na podstawie informacji z mediów publicznych . Szukają tylko dobrze sprzedającej się sensacji a tej na razie nie ma i oby nie było. Choć musze przyznać ,że troche pisano o ,,dzikich koniach wracających w Bieszczady,, Ale tytuł, chwyta za serce. Turyści łykaja i dobrze .
Konikom życze dużo szczęścia bo bedzie im potrzebne .
Zdjęcia koników super, nie powiem pół złego słowa:-)
Pozdrawiam
Odp: Bieszczadzkie mustangi
Wracając do pierwszej myśli wątku. Będąc w Bieszczadach w Terce widziałem jak właściciel ugania się za tymi rozbrykanymi hucułami. Był to dla niego morderczy wysiłek bo gościu jak widać było utykał na nogę.