W Bieszczadach, jak dotychczas, nie widziałem bankomatów, dlatego gotówkę zabieram z Warszawy. W niektórych miejscach w Bieszczadach można spokojnie płacić kartą.
Wersja do druku
Bankomaty u nich takie jak i u nas :-)
Jeśli chodzi o wybieranie pieniędzy z bankomatów, to nie wiem jak inne banki ale w PKO BP, pobiera prowizje od wypłat z bankomatów za granicą. I to chyba im większa wypłata, tym większa prowizja. Najbardziej opłaca się płacić kartą, ale możliwe to jest pewnie tylko w dużych miastach w Rumunii... Ja płaciłem kartą na stacjach benzynowych.
Nie bardzo rozumiem czemu demonizujecie te bankomaty w Rumunii.
iras zapewniam Cie, że gotówkę z bankomatu wypłacisz bez problemu w każdym miasteczku. W takim Viseu de Sus chyba z 4 bankomaty naliczyłem. Z wyplatą nie było problemów. Bardziej się opłacało wypłacać leje z bankomatu niż brać z Polski Euro i tam wymieniać. łatwiej znaleźć bankomat niż kantor. No i bankomaty maja tę poważną zaletę, że czynne sa 24h/dobę 7 dni w tygodniu, a kontory niekoniecznie. Zresztą pisalem już o tym niejednokrotnie. Podobnie ma sie rzecz na Ukrainie - tam także nie ma sensu brać hrywien z Polski. Bardziej sie oplaca wypłacać je z bankomatu. Oczywiście Euro jako zabezpieczenie warto mieć.
Oczywiście nalezy pamietać o prowizji od wypłat za granicą, ale można sobie założyć darmowe konto w mbanku, ktory to nie pobiera takich prowizji. Sprawdzone.
Doczu nie demonizujemy po prostu się spytaliśmy. Piszesz o jednym z bardziej turystycznie popularnym regionie czy masz pewność, że bardziej na południe na jakiś zadupiach jest tak samo ? W Polańczyku też jest bankomat ale w Ustrzykach G. już nie, choć jak ja bym tam nigdy nie był to bym myślał, ze na pewno jest, przecież taka znana miejscowość. Można sobie wypłacić na początku potrzebną kasę przejeżdżając przez miejscowość z bankomatem. Ale ja osobiście wolę jednak to zrobić w banku lub kantorze niż się zastanawiać czy rumuński bankomat wypłaci mi jednorazowo równowartość 4000 zł.
Z bankomatami na Ukrainie to chyba lekko przesadziłeś owszem w większych miastach są ale w górach już nie jest tak wesoło (pomijając tzw kurorty jak Worochta, Jasinia czy Rachiw) mieszkając w takiej Osmołodzie czy Ust Czornej chcąc dotrzeć do najbliższego bankomatu to wyprawa prawie na cały dzień. Ja na UA jeżdżę głownie samochodem z Bieszczadów na granicy kurs hrywny ja na prawdę atrakcyjny. Jadąc powiedzmy na Zakarpacie chcę tam dotrzeć jak najszybciej i nie chciało by mi się zjeżdżać z obwodnicy i szukać w Użgorodzie czy Mukaczewie bankomatu.
Kartę oczywiście ze sobą mam ale jako rezerwę.
Czasami jakieś manewry z wymianą walut pozwalają sporo zaoszczędzić. Więc warto się zapytać o doświadczenia. Np. jadąc w listopadzie w Gorgany byłem wcześniej jeszcze przed wyjazdem w kantorze w Lesku za kilka dni w Ustrzykach D. Jak się okazało różnica była spora, w Lesku hrywna kosztowała 60gr a w UD 50 gr, przy 3000 hr zostało sporo w kieszeni.
Ale drążysz orsini...wygadał się z tą kasą, a teraz biedna chłopina musi skłamać by ukryć misterny plan rozlicznych atrakcji jakie dla Ciebie szykował ;)
PS. A nieco bardziej w temacie to zazdroszczę Wam tej kolejki o ile dojdzie do skutku...
PS1. Nie wiem jak obecnie,ale niegdyś w rumuńskich kantorach powszechnie pobierano prowizję...bezprowizyjne także widzieliśmy,a kurs w nich nie był gorszy.
Nie drążę, po prostu topic "Hipokryzja" jest ciut wyżej.
Za 400 zł to może pociągiem byś dojechała albo stopem z zupkami chińskimi. Zastanów się zanim coś napiszesz. Podczas wyjazdu zrobimy około 2500 km po drogach górskich i pawie codziennie będziemy wyjeżdżać w terenie na znaczne wysokości auto terenowe pali wtedy nawet do 20l. Więc sobie przelicz ile będzie kosztowało same paliwo. Jadąc też tyle km w trudnych warunkach trzeba się liczyć z jakąś awarią itp. Co do kosztów noclegów dla mnie za 80zł jest za drogo jak mogę znaleźć coś tańszego. Ale stać mnie zapłacić i więcej gdy nie ma innej alternatywy. A nawet jak bym napisał że chce 6000zl zabrać to chyba moja sprawa. Lubie np kupować na takich wyjazdach wszystkie możliwe przewodniki, albumy czy mapy. Gdy jest pogoda to wolę spać w pięknym miejscu w namiocie w górach niż w hotelu z bajerami na dole. A za zaoszczędzoną kasę kupić sobie czy jakiś album albo ciekawą pamiątkę np toporek ;)
A przy okazji określ się w końcu czy jedziesz czy nie bo zmieniasz zdanie średnio co tydzień. Wczoraj zmieniłaś je publicznie a jak ci pisałem jest już krótka lista rezerwowa osób chcących się z nami zabrać i dostaje już pytania że skoro ty zrezygnowałaś to czy można się na twoje miejsce załapać.
Pisze to publicznie żeby potem nie było do mnie pretensji.