10 załącznik(ów)
Odp: Nasze wędrowanie po Bieszczadach
Wyprawa na Holicę, z różnych punktów wyjściowych, była już wielokrotnie opisywana na forum. Po wnikliwym przeanalizowaniu mapy i możliwości dotarcia na ten szczyt, doszedłem do wniosku, że chyba nie spotkałem opisu wędrowania z Teleśnicy Oszwarowej. Aby tradycji stało się zadość i zrobić „pętelkę”, to pomyślałem, że dobrze by było, aby wrócić przez Daszówkę.
Załącznik 36671
Już o godz. 7:15 zaparkowałem na kościelnym parkingu w mglistej scenerii.
Załącznik 36672
Wróciłem kilkaset metrów do ścieżki naniesionej na mapie, która miała mnie doprowadzić na szczyt Holicy. I w tym miejscu nastąpiła pewna konsternacja. Na zaplanowanym szlaku, znajdowało się gospodarstwo. Stoję i bezradnie rozglądam się po okolicy w poszukiwaniu wejścia na ścieżkę. Po chwili pojawił się gospodarz i poinformował mnie, że ta ścieżka na mapie to jest droga prywatna i prowadzi przez jego gospodarstwo. Jednak kilkadziesiąt metrów w kierunku kościoła, jest droga gminna i tamtą na Holicę mogę sobie maszerować. Zgodnie z zaleceniem poszedłem całkiem przyzwoitą gminną drogą, a niewielka kładka na brodzie, nawet mnie optymistycznie nastawiła, na dalsze wędrowanie.
Załącznik 36673
Po niedługim czasie dotarłem na plac przeznaczony do składowania drewna i doznałem następnej rozterki. Zawsze, gdy staję na rozwidleniu, gdy dotychczasowa droga rozchodzi się w lewo i w prawo, doznaję dziwnego uczucia, czy iść za głosem serca, czyli w lewo, czy rozsądku. W tym konkretnym przypadku, droga w lewo prowadziła do wcześniej planowanej ścieżki i pewnie już nie była drogą prywatną. Jednak zwyciężyła ciekawość i poszedłem, na oko bardziej uczęszczaną , drogą zrywkową w prawo, ale również w kierunku Holicy.
Załącznik 36674
Ładnie zapowiadająca się droga zrywkowa, coraz bardziej robiła się błotnista, a w oddali słychać było pracujący ciągnik. Po chwili okazało się kto lub co jest sprawcą rozjeżdżających się nóg po błotnistej drodze.
Załącznik 36675
Gdy prześliznąłem się przez dobrze znane bieszczadzkie klimaty, dotarłem do miejsca zdecydowanie bardziej wyciszonego i urokliwego z racji swojej atmosfery.
Załącznik 36676
Taka atmosfera towarzyszyła mi wielokrotnie aż do dojścia na szczyt pasma Żukowa, gdzie zobaczyłem prawie autostradę, oraz przebiegającą sarenkę tuż przed jadącym ciągnikiem.Traktorzysta, widząc że zrobiłem zdjęcie, posądził mnie o szpiegostwo i z pewną nadzieją w głosie zapytał, czy na pewno nie jestem na usługach leśniczego. Gdy przekonał się o mojej wiarygodności i nabrał pewnego zaufania, polecił mi spacer jeszcze kilkaset metrów dalej na Holicę, gdyż tam są ładne widoki.
Załącznik 36677
Oczywiście skorzystałem z jego rady i zobaczyłem ładnie zagospodarowany teren pod miejsce na piknik z widokiem na Stożek.
Załącznik 36678 Załącznik 36679
Jeszcze kilkadziesiąt metrów dalej i już Holica została zdobyta bez nadmiernego wysiłku.
Załącznik 36680
10 załącznik(ów)
Odp: Nasze wędrowanie po Bieszczadach
Nie mogłem odmówić sobie przyjemności, aby cofnąć się jeszcze dalej i spojrzeć na zaporę z wyższego punktu widzenia.
Załącznik 36681 Załącznik 36682
Nową szutrówką pomaszerowałem już dalej na wschód, zgodnie z wcześniejszym planem. W pewnej chwili w odległości kilkudziesięciu metrów, od lewej strony, wyszedł sobie spokojnie, wyjątkowo wychudzony wilk. Spojrzał w moją stronę i nie dając mi żadnej szansy na zrobienie zdjęcia, pobiegł dalej na prawą stronę do lasu.
Załącznik 36683
Po lewej stronie ponownie punkt widokowy, tym razem na Ustianową Górną i Ustrzyki Dolne.
Załącznik 36684
Penie fundusze na budowę szutrówki, uległy wyczerpaniu i trzeba było wejść w bardziej naturalne środowisko.
Załącznik 36685
Teraz już tylko z górki, ale chwilami po całkiem sporym błocie lub chaszczach.
Załącznik 36686
Daszówka powitała mnie eleganckim domem z letnią rezydencją nad stawem.
Załącznik 36687
Zaraz obok drogi cerkwisko z zapomnianym i zdewastowanym cmentarzem.
Załącznik 36688
Przy drodze do Teleśnicy Oszwarowej na przemian można zobaczyć nowoczesne wille, jak również i zabudowania posiadające swoją historię.
Załącznik 36689
Po 7 godz. wędrowania i przejściu ponad 15 km dotarłem do punktu wyjścia, który już był w pełnym słońcu i przyjemnym bezchmurnym niebie.
Załącznik 36690
Odp: Nasze wędrowanie po Bieszczadach
Cytat:
Zamieszczone przez
zbyszek1509
Taka atmosfera towarzyszyła mi wielokrotnie aż do dojścia na szczyt pasma Żukowa, gdzie zobaczyłem prawie autostradę
Zdziwiłem się gdy w lecie kupiłem ostatnie wydanie mapy Compassu i zauważyłem zaznaczoną drogę w budowie przez Żuków. Niestety nie udało mi się przejść całego pasma Żukowa przed wybudowaniem tej drogi, za to na przyszłość będę miał gdzie przejechać się na rowerze.
10 załącznik(ów)
Odp: Nasze wędrowanie po Bieszczadach
W związku z częściowym już wyciszeniem nostalgii, która ogarnęła mnie po ostatnim pobycie w Bieszczadach, postanowiłem podzielić się pewnymi wrażeniami przeżytymi podczas 16 dni pobytu w bliskiej mi krainie. Pogoda była wyjątkowo sprzyjająca, a dodatkowo udało mi się namówić kolegę ze szkolnej ławy, na jego pierwszy pobyt w Bieszczadach, chociaż na kilka dni wspólnego wędrowania. Ponadto czuję się zobowiązany w stosunku do Henia, za zainteresowanie mnie „szlakiem czereśniowym” na Słowację.
Przyznaję, że wspólne wędrowanie z kolegą i wieczorne wspomnienia z przebytych tras, skutecznie „utrwalały” nasze wrażenia. Dzięki dwóm samochodom, mogłem zrealizować swoje marzenie przejścia z Wołosatego do Mucznego , wyjątkowo widokową trasą. Poszczególne odcinki były już zaliczanie, nawet kilka razy, jednak za jednym przejściem, nigdy nie miałem tej przyjemności do chwili obecnej. Poznałem również urok wschodniej części Bieszczadów, wraz z wnętrzem cerkwi greckokatolickiej, a obecnie kościoła rzymskokatolickiego w Michniowcu.
Załącznik 38248
Pełne kwiatów łąki nad wsią Lipie, niepowtarzalnym zapachem, zapierały dech w piersiach.
Załącznik 38249
Podobne wrażenia towarzyszyły nam podczas wycieczki na Słowację do wsi Runina z Roztok Górnych. Widoki spod Dziurkowca na stronę południową jak również i północną, są warte wylanego potu. Szczególnie nakręcała mnie wyprawa do wsi Ulśinkov, do której zachęcił mnie Heniu propagując „szlak kwitnących czereśni”.
Zgodnie z wcześniejszymi założeniami, zaczęliśmy o godz. 7:15 wyjściem z dworca kolejowego w Łupkowie. Chciałem aby kolega odczuł pewne emocje podczas przechodzenia tunelem na Słowację. Jedynie od strony słowackiej uchowały się historyczne tablice upamiętniające jego odbudowę, po powtórnym jego wysadzeniu, tym razem przez wycofujące się wojska niemieckie.
Załącznik 38250
Po dotarciu do czerwonego szlaku na górę, naszym oczom ukazał się widok bujnej roślinności, która przypominała swoim wyglądem barszcz Sosnowskiego. Całe szczęście, że to było tylko złudzenie, gdyż przedzieranie się w takim gąszczu, do przyjemności by nie należało, a i na zdrowiu poczyniło by pewnie znaczny uszczerbek.
Załącznik 38251
Idąc dalej czerwonym szlakiem do wzniesienia Szczołb, towarzyszyły nam linie okopów i odgłosy wycinanych drzew. Z Magelov gruń roztaczał się widok na okoliczne wzniesienia i ciekawe formy skalne.
Załącznik 38252
Dalej schodząc już drogą zrywkową, trafiliśmy na polanę, z której roztaczał się widok na odległy jeszcze cel naszej wyprawy.
Załącznik 38253
Po dotarciu do obiecanych koledze czereśni, nastąpiło rozczarowanie, że nie dane nam będzie ich skosztować. Owoce, zarówno jabłek jak i czereśni, nie nadawały się jeszcze do konsumpcji. Nie sprawdzona ich gorycz i kwaśność przepełniła nasze serca :-(.
Załącznik 38254
Poszliśmy dalej już asfaltową drogą obok byłego PGR-u obsadzoną jabłoniami, które na pewno pięknie wyglądały w okresie kwitnienia.
Załącznik 38255
W samej wiosce, wyjątkowa cisza, a życie towarzyskie koncentruje się jedynie przy przystanku autobusowym. Mieszkańcy byli bardzo życzliwi, gdy dowiedzieli się skąd przyszliśmy i dokąd idziemy, wskazali nam kierunek na żółty szlak, który został zmieniony i prowadził inną trasą aniżeli ten zaznaczony na mapie.
Załącznik 38256
Podziękowaliśmy pięknie za znaną nam już wcześniej informację i udaliśmy się w kierunku cerkwi i cmentarza, aby odpocząć na schodkach i uzupełnić potrzeby kaloryczne.
Załącznik 38257
7 załącznik(ów)
Odp: Nasze wędrowanie po Bieszczadach
Wzmocnieni na duchu i ciele, ruszyliśmy w górę wioski podziwiając poszczególne zabudowania.
Załącznik 38258
Tuż za zakrętem czekała na nas niespodzianka. Może nie zbyt okazałe, ale za to soczyste i bardzo smaczne czereśnie rosnące obok szlaku.
Załącznik 38259
Jeszcze rzut oka na wioskę z góry oraz dywan z paproci i wspinamy się żółtym szlakiem. Przez krótką chwilę nawet asfaltową drogą, do punktu zwanego Kołyby, aby dotrzeć szlakiem granicznym do punktu Łuczki.
Załącznik 38260
Na przełęczy należało odbić w prawo, aby dotrzeć do jakiejś drogi zrywkowej. Okazało się to poważnym wyzwaniem, gdyż chaszcze na tym odcinku były wyjątkowo nieprzyjazne.
Załącznik 38261
Kierunek okazał się właściwy i po dłuższej chwili dotarliśmy do nowiutkiej drogi zrywkowej, która doprowadziła nas na Koniec Świata. Obiecywaliśmy sobie, że nareszcie coś konkretnego zjemy, a jak dobrze pójdzie to nawet jajecznicę. Jednak, musieliśmy zadowolić się resztkami batoników, gdyż zastaliśmy zamknięte drzwi. Co prawda na drzwiach była informacja z numerem telefonuhttp://cdncache-a.akamaihd.net/items...rrow-10x10.png, lecz brak zasięgu uniemożliwił nam jakąkolwiek komunikację. Nawet wiszący gong swoim dźwiękiem, nie był w stanie przywołać gospodarza. Po chwili odpoczynku na tarasie, wydeptaną ścieżką udaliśmy się w kierunku dworca.
Załącznik 38262 Załącznik 38263
Po zamknięciu pętli naszej marszruty, licznik przebytej trasy i jej elementów wyglądał następująco.
Załącznik 38264
Po powrocie do domu, miałem okazję do pewnej refleksji. Kolega, podzielił się swoimi wrażeniami z naszego wspólnego pobytu ze znajomymi, którzy bywali na wycieczkach zakładowych w Bieszczadach i twierdzili, że podczas 4 dni pobytu poznali Bieszczady wzdłuż i wszerz. Wiadomość ta wyzwoliła u niego pytanie, które mi zadał. A mianowicie, „czy w ciągu jednego miesiąca jesteśmy wstanie przejść te wszystkie górki?”. Nastąpiła u mnie pełna konsternacja, która zmobilizowała mnie do rzetelnej odpowiedzi popartej udokumentowanymi faktami. Tak się składa, że od października 2003 roku do chwili obecnej, prowadzę szczegółową dokumentację poszczególnych pobytów i miejsc, w których byłem w tym czasie w Bieszczadach. Gdy wszystko podliczyłem i podałem mu ilość dni, która wynosi 269, czyli prawie 9 miesięcy, a na dodatek, gdy spojrzę na mapę i widzę jeszcze wiele białych plam do przetarcia, to kolega zaniemówił i ostatecznie wyszeptał „ to co oni p......”.
Każdy kto zasmakował bieszczadzkiego uroku, może sobie dopasować odpowiednią ideologię odnośnie świadomości, pewnych grup społecznych, dotyczącej znajomości tych „górek”, a co za tym idzie, również i braku pokory do nich.
1 załącznik(ów)
Odp: Nasze wędrowanie po Bieszczadach
Cytat:
Zamieszczone przez
zbyszek1509
Szczególnie nakręcała mnie wyprawa do wsi Ulśinkov, do której zachęcił mnie Heniu propagując „szlak kwitnących czereśni”.
Przepraszam za błąd w nazwie wsi. Oczywiście powinno być
Załącznik 38265
Odp: Nasze wędrowanie po Bieszczadach
Dziękuję za łąki pełne kwiatów nad wsią Lipie z majestatyczną Magurą Łomniańską na środku, która tak cierpliwie czeka na moją wizytę
Cytat:
Zamieszczone przez
zbyszek1509
(...)
Pełne kwiatów łąki nad wsią Lipie, niepowtarzalnym zapachem, zapierały dech w piersiach.
Załącznik 38249
Podobne wrażenia towarzyszyły nam podczas wycieczki na Słowację do wsi Runina z Roztok Górnych. Widoki spod Dziurkowca na stronę południową jak również i północną, są warte wylanego potu. (...)
Mam nadzieję , że znajdziesz jeszcze kiedyś chwilę i podzielisz się wspomnieniami i widokami na (z) wsi Runina
2 załącznik(ów)
Odp: Nasze wędrowanie po Bieszczadach
Przyznaję, że mnie również urzekła Magura Łomniańska, a łąki w jej okolicy, są wyjątkowo pełne kwiatów. Specjalnie dla Ciebie Heniu, jeszcze jedno ujęcie z mniejszej odległości.
Załącznik 38283
Dodatkowo widok na Runinę po wdrapaniu się (dosłownie) :razz: pod Dziurkowiec.
Załącznik 38284
Odp: Nasze wędrowanie po Bieszczadach
Cytat:
Zamieszczone przez
zbyszek1509
Po zamknięciu pętli naszej marszruty, licznik przebytej trasy i jej elementów wyglądał następująco.
Załącznik 38264
Kolejna fajna "pętelka" i gotowa propozycja wycieczki dla kogoś komu znudziły się już "popularne" szlaki w Bieszczadach :smile:
10 załącznik(ów)
Odp: Nasze wędrowanie po Bieszczadach
Korzystając z chwilowo wolnego czasu, jeszcze jedna relacja z czerwcowego pobytu w Bieszczadach. Praktyczne, kolejna wyprawa na Słowację, powinna obfitować w ciągłe zachwyty typu och, ach oraz niesamowite, z racji widoków, które towarzyszyły mi podczas przemierzania zaplanowanej trasy. Wyprawa ta dojrzewała od momentu, gdy zafascynowany wejściem z Ruskégo na Vel´ky Horb, popatrzyłem na mapę z nadzieją, że znajdę jakąś „pętelkę”, którą w ciągu jednego dnia można zaliczyć. I wtedy, wybór padł na Runinę. Z racji dość długiej trasy, wczesna pobudka i wyjazd na Przełęcz Nad Roztokami. Ok. godz. 6 wymarsz znaną stokówką w dół i aby nie zamoczyć poranną rosą butów i nóg, nie skracając sobie na początku trasy, szedłem po utwardzonym podłożu. Wiedziałem już wcześniej, że zakupione w Lidlu buty za ok. 60 zł, nie nadają się na wędrówkę po mokrej trawie. Ale one miały być tylko jako ewentualna rezerwa. Jednak, gdy pierwszego dnia przed rozgrzewającą zastałe mięśnie wycieczką, zobaczyłem, że z tych właściwych zabrałem tylko jeden but, wściekłem się na siebie i przez 2 tyg. męczyłem się na rezerwie :-(. Przysporzyło mi to dodatkowych „atrakcji”, a chwilami stopy wyglądały jak „ręce praczki”.
Pierwszy widok na słowacką stronę już był fascynujący i dodawał zapału do pokonania planowanej trasy.
Załącznik 38546
Po pewnym czasie, serpentynowe agrafki zaczęły być dość długie, więc zmieniłem zdanie i puściłem się przez ukwiecone i szkliste od porannej rosy łąki.
Załącznik 38547
Po dotarciu do Ruskégo, w trakcie pierwszego suszenia skarpetek, mogłem nacieszyć oko znanym już widokiem i podziwiać dbałość Słowaków o turystów.
Załącznik 38548
Następny etap do Przełęczy Sedlo Zálomy, przebiegał na początku wśród miłych dla oka widoków, a później po wilgotnym i zarośniętym terenie.
Załącznik 38549
Na odcinku pomiędzy przełęczą, a Smerekovicą, nie było żadnego dogodnego miejsca, aby usiąść i ponownie zmienić mokre skarpetki. Jednak, gdy trafiła się nasłoneczniona polana, usiadłem na poboczu stokówki i po chwili usłyszałem nadjeżdżający samochód. Okazało się, że byli to słowaccy policjanci. Ich zachowanie wzbudziło u mnie pewien podziw, gdyż pierwsze pytanie jakie zadali, to, czy wszystko w porządku?. Następnie zapytali skąd i dokąd idę, gdzie zostawiłem samochód oraz jaka jest pogoda w Polsce :-). Życząc mi przyjemnej wędrówki, pojechali dalej.
Po dojściu stokówką do miejsca oznaczonego jako Smerekovica, poczułem się lekko zdezorientowany, gdyż na mapie niebieski szlak prowadził trochę inaczej aniżeli wskazywał drogowskaz. Poszedłem kilkaset metrów zgodnie ze wskazaniami drogowskazu, ale żadnych śladów niebieskiego szlaku nie zobaczyłem. Popatrzyłem na mapę i ostatecznie mógłbym iść dalej, ale Runinę bym zostawił z boku. A przecież to ona miała być celem mojej wyprawy. Nie było innego wyjścia jak wrócić do skrzyżowania i jeszcze raz dokładnie przyjrzeć się okolicznym zaroślom. I dobrze zrobiłem, gdyż dosłownie kilka metrów od drogowskazu, znajdował się ukryty w listowiu, kierunek dalszego szlaku prowadzący przez urokliwy mostek.
Załącznik 38550
Dalsze wędrowanie, już po odkrytym terenie, to raj dla oka i duszy. Niestety, ale nadciągające ciemne chmury nic dobrego nie wróżyły i zmobilizowały do szybszego marszu, aby wśród zabudowań Runiny, znaleźć jakieś schronienie.
Załącznik 38551
W strugach intensywnego, ale krótkotrwałego deszczu wszedłem do Runiny, aby na chwilę schronić się pod okapem jakiegoś urzędu.
Załącznik 38552
Trwało to dość krótko, więc poszedłem kilkadziesiąt metrów dalej i już w pełnym słońcu usiadłem na przyzwoitym przystanku z bieżącą wodą, aby na półmetku odpocząć i uzupełnić stracone kalorie.
Załącznik 38553
Podczas dalszego marszu już zielonym szlakiem w kierunku Dziurkowca, mogłem podziwiać pasmo gór otaczające Runinę.
Załącznik 38554
Natomiast przede mną, najcięższy odcinek trasy, chociaż z daleka nie wygląda tak źle.
Załącznik 38555