tak jakby... autem śmigam
Wersja do druku
no ale mi chodzi o duchy, a nie o śmiganie z plecakiem czy walizką.
to akurat dobre, bo gdyby walizki były trendy to by ludzie po Tatrach z nimi paradowali :mrgreen:
Ale nie wyklucza to chyba plecaka ... ja też odstawiłem PKP i PKS, ale to nie oznacza ze zrezygnowałem z plecaka :)
Tak właśnie mi się przypomniało że w Chacie Socjologa żywa wciąż jest historia o duchu Artura który tam "krąży" tudzież "krążył" ... Ostatnia jego wizyta była tuż przed spaleniem ...
wg mnie ludziom dlatego tak ciężko uwierzyc w istnienie "zaświatów" bo nigdy nie przyszło im się np. uczyc mechaniki kwantowej której zjawiska i procesy są właśnie żywcem ze świata duchów.
oczywiście mechanika kwantowa nie jest dowodem "wprost" na istnienie duchów jako inteligentnych bytów, ale na pewno empirycznie dowodzi tego, że istnieją "zaświaty" czyli "wszechświat niematerialny", oraz, że cały otaczający nas wszechświat materialny jest pewnego rodzaju "stanem energetycznym" w rozumieniu energii fizycznych
tak myślę - byc może dlatego np. Ewangelie mówią o "kruchości, przemijalności tego świata, prochu", bo pomimo wszystko materia jest to stanem dalece niestabilnym
http://www.youtube.com/watch?v=vQZg_DqkIWo no to tak apropos myślę...
czasem wydaje mi się że jest na odwrót skyrafale... istnienie owych "innych światów" motywuje naukę do zaistnienia w tej "materii" :)
Po pierwsze - zauważ, że tego typu filmy i pokazy są zawsze wymieszane. Chodzi o to, że prezentowana jest częściowo iluzja, częściowo mało znane możliwości ludzkiego organizmu i częściowo zjawiska paranormalne.
Co do tego ostatniego - zawsze, ale to zawsze przed takimi "sztuczkami" dokonywane są specjalne obrzędy, inicjacje, rytuały, wchodzenie w trans itp. nieraz wspomagane chemią typu kadzidełka, zioła itp.
Skoro mamy do czynienia z rytuałami to zawsze ma to związek chęcią wejścia w kontakt, wieź z istotami duchowymi, które nas rozumieją - to jest chyba logiczne.
Przeczytaj jakąkolwiek książkę o ojcu Pio. Żył w czasach nam współczesnych, a jego przypadek jest dobrze udokumentowany naukowo i medialnie. Gdy pytano o. Pio o różne cuda (uzdrowienia, jasnowidzenie itd), które były jego udziałem - on zawsze odpowiadał : ja tylko się modlę. Swój nadnaturalny dar okupił latami cierpienia fizycznego, poniżania i kpin.
Żaden szaman, dorobkiewicz czy oszust nie byłby w stanie tego wytrzymac.
Najistotniejsza różnica między np. o.Pio a szamanami polega na tym, że o.Pio rzeczywiście pomagał i nigdy nie szkodził. Szamani praktycznie w 100% przypadków zajmują się nie tylko pomocą, ale i szkodzeniem.
Człowiek, który ma nadnaturalny dar pochodzący od Boga szkodzic nie może.
Kolejna sprawa to "koszty" pomocy szamanów - okazuje się że pomógł na jedno, zaczęły się inne poważniejsze problemy i to np. z mężem czy dziecmi. Cena takiej pomocy bywa straszna, często tragiczna.
Myślę, że to wszystko wyjaśnia - co i od kogo.
w ogóle się z Tobą nie zgadzam.. uważam że są to zjawiska jak najbardziej normalneCytat:
częściowo zjawiska paranormalne.
..i tu też sie z Tobą nie zgodzę...przeczytaj jakąkolwiek książkę (najlepiej kilka, bądź kilkadziesiąt) i zredukujesz w znacznym stopniu te Twoje 100% :) zazwyczaj są to ludzie którzy mają ówCytat:
Najistotniejsza różnica między np. o.Pio a szamanami polega na tym, że o.Pio rzeczywiście pomagał i nigdy nie szkodził. Szamani praktycznie w 100% przypadków zajmują się nie tylko pomocą, ale i szkodzeniem.
więc szkodzić nie mogą za wiele... w zależności od kultury i celów działania.. (owszem są i takie ze szkodliwymi , ale nawet Voo Doo jest to skromny odsetek)Cytat:
nadnaturalny dar pochodzący od Boga
Wielu Twoich "Szamanów" to osoby głęboko wierzące...
Inna sprawa jest gdy zdamy sobie sprawę z tego jak wielu jest oszustów , ale tych ani Szamanami ani Uzdrowicielami rzecz jasna nazwać nie można... i fajnie by było jakbyś Szamanów (tych w naszej kulturze niewielu, raczej neoszamani, bo chodzi tu o regiony w których się spotyka z rdzennym szamanizmem,u nas "pod osłoną walki moralnej , zniszczono z ambony" ten temat) nie wrzucał do jednego wora z niedouczoną szarlatanerią.
Nawiązując do tematu...
Jest taka góra w pobliżu Chryszczatej , na której wielokrotnie miałem przyjemność (czasem nieprzyjemność) odczuwać świat którego na co dzień nie widać... dla mnie to zaczarowane miejsce, i mówiąc zaczarowane nie mam na myśli czegoś tajemnego i obcego, z innego świata i pogranicza zjawisk paranormalnych, bo w te nie wierzę, jak już wspomniałem. Dla mnie to Świat , który przenika nie tylko materia i to co widzialne czy wytłumaczalne w świetle tzw. nauki... jest tego wokół nas więcej... szerokie spectrum zjawisk i współzależności energii różnych rodzajów... swoista gęstość wrażeń... Nocując na "Zaczarowanej Górze" ma się w nocy kontakt z tą właśnie częścią naszego jestestwa, o której mówi się często w kategoriach "niezrozumiałego". Odczuwa się obecność ludzi (być może tych których setki ciał leżą pomiędzy korzeniami buków na zboczach jednej z najkrwawszych epok tych Gór. W powietrzu unosi się nie tylko mgła... "Armia Widmo" to chyba wielce trafne określenie...
Coś w temacie ... http://www.poszukiwanieskarbow.com/a...co/elloco.html
:grin:
"Dzika" eksploatacja archeologiczna Bieszczadów i innych miejsc Polski może wkrótce doprowadzić do sytuacji, że przebieg bitew będzie nie do odtworzenia. Nie jest to wcale takie fajne. Fachowcy twierdzą, że wystarczy jeszcze 5 lat takiej wolnoamerykanki.
Jeśli chodzi o Chryszczatą - wspinałem się tam kiedyś w nocy od Jeziorek Duszatyńskich, a potem nocowałem na wierzchołku (no, nie na samym, schowałem się za grzbiet dla ochrony przed wiatrem). Nic się nie działo, tylko mysza jakaś biegała i prawdopodobnie borsuk. Dodam, że okopy były tuż obok.
Te głosy walki "armii duchów" i w ogóle odtwarzanie się foniczne wydarzeń z przeszłości próbuje się tłumaczyć w taki sposób, że w pewnych ściśle określonych warunkach przyrodniczych (m. in. wysoka wilgotność) głosy jakby nagrywają się, a potem znów w pewnych warunkach odtwarzają. Niestety, wciąż jeszcze nie został wyjaśniony mechanizm tego zjawiska, ale nie należy go raczej mylić z prawdziwymi duchami.
Miejscowi Łemkowie opowiadali, że "Patryja trupami była zawalona".
Natomiast kiedyś w Bieszczadach, gdy schodziłem nocą z Przełęczy nad Roztokami na słowacką stronę, słyszałem w lesie taki dźwięk, jakby ktoś przybijał gwoździami blachę. Myślałem, że dotarłem do miejsca, gdzie natrafię na jakichś ludzi, ale okazało się, że naokoło była tylko głucha puszcza.
że tak to określe z natury !!
Nie widziałem tych wypowiedzi, i nie za bardzo mogę domyśleć sie argumentów jakimi kierują się ci fachowcy.
Ale z nautry można prześledzić nie tyle co przebieg bitwy co umocnienia, stacjonowanie itp. Do tego służą okopy, naturalne przeszkody, schrony i bunkry, leje po granatach/bombach itp. - na takich podstawach można określić mniej więcej linię ataku i obrony. W sumie aby znaleźć takie miejsca trzeba zajrzeć do map szczabowych, pamiętników i innych źródeł pisanych
Co do "eksploatacji" ludzi ? hmmm od pierwszej w.ś. minęło lat wiele i wciąż widoczne są ślady okopów itp choć nie są może tak dokładnie widoczne jak w 1918 ale to raczej nie kwestia ludzi a natury !!
Artykuł, w którym była mowa o tych pięciu latach, był cytowany kiedyś na forum rekonstrukcji wczesnośredniowiecznej "Halla", ale mam średnią chęć w tej chwili go szukać.
Słyszeliście kiedyś o odtworzeniu przebiegu słynnej bitwy pod Wounded Knee, podczas której Indianie wybili do nogi żołnierzy gen. Custera? Odtworzono ją na podstawie odnajdywanych w trakcie wykopalisk łusek po nabojach, pokazujących, jak cofali się pojedynczy żołnierze. Wnioski okazały się trochę inne niż oficjalna wersja, a prawda - mniej bohaterska, niż dotąd uważano. Oczywiście, było to możliwe wyłącznie dzięki temu, że po polu bitwy nie grasowali wcześniej poszukiwacze rozrywki lub pieniędzy z wykrywaczami metalu.
Źródła pisane nie mówią wszystkiego - a często fałszują rzeczywistość, nieraz nawet z premedytacją.
Dlatego każdy historyk od pierwszego roku studiów musi wiedzieć jak przeprowadzić odpowiednią krytykę źródła. Napisałeś coś tak oczywistego jak to że 2+2=4 ... Wracając więc do tematu - można na podstawie źródeł pisanych oraz przy pomocy warunków naturalnych i pozostałości (próby) odtworzenia bitwy/ starcia ... ale same okopy z siebie i to co znajdziesz w ziemi nie da ci obrazu tego jak to wyglądało, nie mówiąc już o tym że bez źródła pisanego nie wiedziałbyś o tym że coś takiego miało miejsce !!
Mała poprawka. Custer i jego żołnierzy zostali wybici po Little Big Horn. Wounded Knee to masakra Dakotów.
Racja, Dacik, przejęzyczenie.
Biały, ale ja wcale nie twierdzę, że źródła archeologiczne są lepsze od pisanych. Tylko dla większej precyzji konieczne jest zachowanie tych pierwszych.
chodzi nam o to samo.
Aby pełniej spojrzeć na przeszłość to do podstawowego źródła jakim jest źródło pisane potrzebujemy pomocniczych źródeł takich jak odkrycia archeologiczne.
Jako że w tym wątku przywołano moją opowieść, związaną co prawda z sąsiednim Beskidem Niskim, dorzucę ciekawostkę związaną z Bieszczadami, którą umieścił kiedyś na forum IOH (www.ioh.pl/forum) jeden z użytkowników:
"Kiedyś zdarzyło mi się nocować w starych okopach (o ile mnie pamięć nie myli było to gdzieś na Magurach - w Bieszczadach).Pogoda była wredna (był to koniec września).Wiało jak diabli.W nocy spałem dobrze, ale sny, które tam śniłem ... hmmmm... zabrzmi zabawnie, ale do tej pory pamiętam ten sen,po 30 latach... Śniło mi się (cholernie realistycznie!), że siedzę w tym diabelskim okopie, a wkoło wybuchają pociski, giną koledzy...Byłem tam jeszcze parę razy później [...], ale już nigdy nie zostawałem tam na noc, a wracałem do Suchych Rzek".
Można wyśmiewać takie historie. Można je brać za prawdziwe..
Nie ma jakichś szczególnych przesłanek aby wierzyć w istnienie "duchów", ale nie ma też twardych dowodów zaprzeczających istnienie takowych...
Przykład z fizyką kwantową jest w tym momencie fenomenalny. No jak może istnieć coś czego nie można wziąć do łapki zmierzyć zbadać itp itd a co najważniejsze zobaczyć!
Taaaaa?
A w bakterie wierzymy czy nie? :P Przecież ich nie widać i zmierzyć jedną perfidną sztukę też ciężko- bynajmniej mnie mikrometrem się nigdy nie udało:lol:
Dawno byłem już na forum. W ogóle gdzieś dawno byłem w Bieszczadach moich ukochanych. Na poczcie tylko powiadomienia dostaje o wątkach i akurat ten wpadł mi w oko...
Armia widmo...
Nie chce pisać całego wywodu co o tym myślę, ale KK dopuszcza istnienie bytów niematerialnych, ot chociażby dusza którą każdy ponoć posiada... Baaaaaa żeby tego było mało są w KK egzorcyści- co też jest dowodem na istnienie czegoś więcej niz tego co My żywi widzimy i dotykamy...
Obok żywych zawsze przez całą historię ludzkości istniał świat umarłych...
Pamiętacie może o armiach siromachów/upiorów (nie wiem czy czegoś nie pomyliłem bo siromachy to wilki tak po wschodniemu) przemierzających bezkresne stepy Ukrainy, o których pisał Sieniewicz?Tak, tak ja wiem, że to tylko fikcja literacka, ale...
...ale zawsze jest to "ale". Ten motyw jest już dosyć stary, nie jest wymysłem naszych czasów, a tym bardziej jakiegoś portalu internetowego...
Z doświadczeń własnych: czyli "okiem kopidołka". Gdzieś w drugiej połowie lat 90tych(po tym jak zbudowałem swój pierwszy wykrywacz metali) znalazłem dosłownie na ściółce leśnej niedaleko miejscowości Łabunie niemiecki hełm. Był bardzo dobrze zachowany- miał nawet zmurszałe elementy skórzane. Miał resztki kalkomanii w postaci flagi weimarskiej, farby miał na sobie całkiem dużo... Wziąłem go sobie do domu. Poleżał parę lat w piwnicy przeżył przeprowadzkę i sobie o nim przypomniałem...
Mogłem sobie o nim nie przypominać akurt wtey bo on bardziej na tym ucierpiał. Postanowiłem go odnowić- oczywiście poczyniłem więcej szkód niż dobrego - ale jestem bogatszy w doświadczenia.
"Odnowiony" został postawiony na półce w pokoju...
Bardzo ładny egzemplarz, niezniszczony (był przed "odnawianiem") bardzo kompletny (też przed niż po mich zabiegach).
Miał tylko jeden mały defekcik... Normalnie "tycityci". Tak o średnicy około 8mm... Miał mianowicie po prawej stronie w częsci potylicznej tuz za uchem dziurę po kuli, a na lewej części czołowej miał dużą skorodowaną plamę. Znak niechybny że właściciel w nim zginąć musiał:???:
Zawsze się zastanawiałem sądząc po otworze i miejscu czy dostał od swoich czy od polaków... Faktem jednak jest, że zginał ktoś w nim.
Obserwacje własne jakie poczyniłem były takie że niemalże wszyscy wchodzący do mojego pokoju zawsze ale to zawsze zauważali w pierwszej kolejności ten hełm... Miałem cały pokój (nawet sufit) obwieszony różnymi rzeczami i zawsze wszyscy zauważali hełm który stał w głębi pokoju po prawej stronie pomiędzy innymi rzeczami. Zrobiłem eksperyment i przekładałem ten hełm w inne miejsca i ciągle to on przykuwał wzrok...
Później parę osób mi powiedziało (osoby płci żeńskiej), że ten element mojego pokoju jest jakiś dziwny i cały pokój wydaje się "jakiś taki ciemny i ponury". Na pytanie co powoduje ten dziwny stan (którego ja nie dostrzegałem) odpowiedz była jedna- hełm... Nic w pokoju nie zmieniałem tylko chowałem za inne przedmioty ten hełm i ciągle było to samo...
Jeszcze później pewna osoba powiedział mi, że jakieś takie dziwne ma uczucie- tak jakby z pod tego hełmu coś zawsze patrzyło i rozglądało się po pokoju...
Szczerze mówiąc ja osobiście nie czułem żadnego ale to żadnego dyskomfortu z powodu tego przedmiotu, jednak kilka osób nie znających się miało podobne odczucia- ja dla mnie co najmniej dziwne...Szczególnie, że bardzo mało osób wiedziało o tej dziurce z tyłu.
Finalnie hełm podarowałem znajomemu- wrócił niemalże w to samo miejsce gdzie go znalazłem. I nie zgadniecie co się stało...
Kolega postawił to w domu gdzieś na jakimś meblu, weszła matka która nie wiedziała o tym hełmie w jego pokoju i powiedziała "Arek co tutaj tak ciemno?"...
Są i w Bieszczadach takie "dziwne" dla mnie osobiście miejsca. Są miejsca które są przesiąknięte krwią- one też czasem (nie wiem może to kwestia nastawienia) wydają się "dziwne i mroczne".
Nie wiem czy są na forum ludzie którzy chodzą z wykrywaczami metalu i szukają historii, ale kilku moich znajomych a czasem i ja sam tak mam że jakby coś prowadzi od miejsca do miejsca i ciągle się coś trafia... Na innym forum jest bardzo dokładnie opisana historia z Bieszczad jak chłopak poszedł zapalić znicze a wrócił z niezłymi "skarbami", pomimo tego że nie miał nawet łopatki i wykrywacza. I jak sam podsumował na koniec "coś go prowadziło od miejsca do miejsca"...
...nie wszystko da się zmierzyć i zbadać najmędrszego mędrca okiem i szkiełkiem
p.s
Trzy lata temu (2008r) w październiku siadłem sobie do komputera- ot tak bez żadnych szczególnych motywów. Posprawdzałem pocztę podopisywałem na meile posłuchałem muzyki... Późnym wieczorem coś mnie tknęło... i zacząłem szukać w internecie informacji o.....
...Antonim Żubrydzie
Poznałem (jakoś szczególnie mnie ta postać nie interesowała wcześniej) dosyć dokładnie jego historię i jego losy. Wiedziałem tylko o oddziale Zuch i o tym że zginął wraz z żoną w wyniku zdrady, nic więcej nic mniej... Przesiedziałem studiując jego losy, przeglądając jego zdjęcia do około 6 rano... Już sięgam żeby wyłączyć komputer, chwila zawahania..."Chwila chwila chwila... kiedy On zginął? w październiku? którego dokładnie? ....o kurczeeee..."
Patrze na kalendarz w komputerze: 25 października 2008r- czyli zacząłem się interesować niemalże równiutko 52lata od jego śmierci...
Od tego dnia zupełnie zmieniłem zdanie o Żubrydzie i inaczej postrzegam jego postać...
Sam nie wiem co o tym myśleć, czy o jakiś głos z zaświatów czy zbieg okoliczności- w każdym razie ani pierwszego ani drugiego nie wykluczam...
z podobnej temattyki..... jest na zboczu Falowej od strony Buku miejsce, drzewo, które w nocy czasem świeci, dokładnie świeci u podstawy drzewa, łuna podobno jest znaczna (ale widoczna tylko bezpośrednie obok, a;le nie każdej nocy) .... słyszałem o tym z 8 lat temu. Jest to o tyle ciekawe , że to drzewo jest nietypowe, jest to gatunek drzewa, który w naturalnym srodowisku występuje we wschodzniej Syberii.... trudno powiedzieć , czy to prawda... Ci co to wiedzieli byli mocno przekonywujący i poważni jak to mówili, choć....wina Bieszczady trochę wspólnie przy tej opowieści popłynęło
Czy to drzewo nie jest aby po prostu spróchniałe? Nie musi pochodzić ze wschodniej Syberii aby po spróchnieniu lekko świeciło.
Lepiej nie powtarzaj wszystkiego co usłyszysz po winie, bieśdziadzie.
tez myślałem, ze to próchnica, ale nawet kombinowałem, że może jakiś fosfor z pocisków..... tam podobno świeciło nienaturalnie mocno... a po miejscowych trunkach różne opowieści się słyszy, niektóre w swej monogości i barwności jednak się czasem w terenie potwierdzają. Tak znalazłem składowisko kilkudziesięciu pocisków altyleryjskich po ok. 2,5 kg trotylu w środku każdy na stokach Jamów, niestety do bunkra UPA na Łopienniku nie dotarłem...wina dla opowiadacza było za dużo
Świecenie próchna powoduje nie co innego, jak znana wszystkim opieńka. Ale łuny przy tym brak - tylko same kawałki próchna świecą się na srebrzysto. Stąd legendy o pieniądzach, pochowanych przez diabła Rokitę w dziuplach wierzb.