Henek , super ....o i cerkiew o zielonym dachu i jakie ogromne kanie niesiesz.:lol:
Wersja do druku
Joorgu !!!
czy jesteś pewien że te kanie to dźwigam ja ?
:lol: Nie.
nie możliwe żebym był tak piękny
Żeby były tak piękne kanie.
żeby był tak piękny czas. .......... pierdoły wice-pierdoły
A poza tym, kto by obmyślał plany operacyjne wyprawy? (kapliczka i cerkiew w Szczawnem, kierunek Komańcza)
Kto by strudzoną ekipę podrywał do drogi?
Kto by tanecznym krokiem maszerował z największą kanią w lesie?
Kto by ją pierwszy usiekł na obiad?
No kto?
Tylko loków, tylko loków żal, zamienionych na hełm:mrgreen:
Oprócz kudłatego młodzieńca, zdaje mi się znajomy kolega 3 posty na forum...dobrze poznaję?
Heniu , A ten młodzieniec z żółtym plecaczkiem to kolega CIEPŁY ?
Oj łezka w oku ... piękne czasy franelki, a primus na końcu to mnie całkiem rozczulił ....
Ide szukać swojego na strychu , odpale se ...
Jestem pod wrażeniem Jakby nie zbyt częste wykorzystywanie słowa, to bym napisała, że film kultowy. ale Wam oszczędzę ;)
Heniu, czy Ty z tą czupryną nie grywałeś Małego Księcia ;)
Mi za to brakuję koszul flanelowych ... ehh
Jacku ! pomyliłeś aktorów.Cytat:
A ten młodzieniec z żółtym plecaczkiem to kolega CIEPŁY ?
Przecież Kolega_Ciepły_trzy_posty_na_forum występuje w scenie ze swą legendarną fajer-maszyną.
Nawiązując do machiny legendarnej to podrzucę swój wgląd :)
http://www.youtube.com/watch?v=oMk-kt9vJDA
fajer-maszyną, flanele, plecaki na stelażu, bez wszystkich TEX-ów się dało...
:mrgreen:;)Właśnie! Mi się ta cała wyprawa od pierwszych minut filmu kojarzy bardzo nieprofesjonalnie...
Po pierwsze – podejrzewam, że Pan Przewodnik wycieczki (wytypowany przeze mnie na podstawie obserwacji zachęcających gestów czynionych wobec pozostałych uczestników tej wycieczki) przez cały czas jej trwania bardziej skupiał się chyba na kręceniu loków niż na dbaniu o zapewnienie uczestnikom maksimum wrażeń przy choćby minimum bezpieczeństwa. Bo jak wytłumaczyć to, że zezwolił grupie a nawet ją zachęcił do wędrowania nieprawidłową stroną drogi a wręcz jej środkiem???? Przecież mogli wpaść pod pędzącą ciężarówkę !!! Nie wspominam tu nawet o tym, że na pewno nie mieli odblasków.
Po drugie – wszyscy uczestnicy wycieczki odbiegają dalece od standardów „looku” górołaza a zwłaszcza górołaza bieszczadzkiego. Jak wspomniał przedpiśca – ani śladów jakichkolwiek TEX-ów, superplecaków czy obuwia odpowiedniego do chodzenia po Bieszczadach. Przecież to podejście do cerkwi jest naprawdę strome i niebezpieczne!! A gdyby nagle zaczęły się obsuwać kamyczki, trawa połaskotałaby w kostkę albo spadł deszcz? W takich trampkach to tylko siąść i płakać albo wzywać GOPR. Totalna nieodpowiedzialność. Od razu widać, że uczestnicy wycieczki to typowa stonka i nowicjusze. Tu proszę zwrócić uwagę na sznurowadła jednego z uczestników wycieczki – białe, nówki, jeszcze nie biegane na pewno. Stroje pozostałych uczestników wycieczki również pozostawiają wiele do życzenia. Jedynym jaśniejszym punktem jest to, że można dostrzec próbę ujednolicenia stroju wierzchniego poprzez wprowadzenie koszuli w kratę ale…jaki (do diaska!) ma to być regiment? Szkocki? Chociaż…tak w sumie… te białe sznurowadła ładnie współgrałyby z kiltem…
Po trzecie – wyposażenie. No jak można wybrać się na taką wyprawę z jedną mapą (pewnie nie pierwszej nowości i w dodatku niezalaminowaną), bez gps-u, szesnastu telefonów komórkowych, mierników tętna, itd.? No jak? W dodatku na caluśkim filmie nikt nie cyka fotek! A nawet nikt (poza oczywiście Przewodnikiem Wycieczki) nie jest obwieszony super sprzętem foto…chlubnym wyjątkiem pozostaje Pan Kamerzysta (ale pewnie kamera też pozostawia wiele do życzenia)
Po czwarte – widać jasno jak na dłoni, że ww. nieprofesjonalny Pan Przewodnik tej wycieczki nie zadbał o zapewnienie uczestnikom odpowiednio zbilansowanych posiłków. Przecież wszyscy – zamiast chyżo zmierzać ku wyznaczonemu celowi wycieczki błąkają się wśród jakichś chaszczy z błogim uśmiechem na twarzach. Niektórzy z głodu zrywają nawet orzeszki i rozglądają się za smakowitymi listkami z drzew. A w tym czasie…Pan Przewodnik chodzi sobie po lesie z parasolką (tu kolejny element po którym poznałam, że to Pan Przewodnik – identyczne parasolki mają Przewodnicy od siedmiu stolic w trzy dni).
I na zakończenie – te grzybki!!!! Te grzybki nie wyglądają normalnie…i ja już chyba wiem dlaczego uczestnicy wycieczki na czele z Panem Przewodnikiem mają przez cały czas taki luźny chód i błogie miny…pewnie Pan Przewodnik kazał im jeść te dziwne grzybki przez cały czas…(aż strach pomyśleć czym je popijali...)
;):mrgreen:
jednym słowem - jaka PIĘKNA:grin: wycieczkowa katastrofa...szkoda, że nie ma więcej (ku przestrodze oczywiście):twisted:
No nie..... na takie diktum pozostaje mi tylko skręcić drugi odcinek.
Odcinek, co odetnie wszystkie te oskarżenia.
pewnie nie tylko ja czekam z niecierpliwością :)
Wieczór. Pewien zimowy wieczór w końcu tygodnia.
Spaceruję środkiem drogi biegnącej przez pępek bieszczadzki nazywany w atlasach Ustrzykami Górnymi.
To taki inny spacer. Sobotni wieczór a tu totalna cisza. Żadnego odgłosu z domów, żadnego odgłosu samochodów, totalna cisza.
Niemożliwe ?
Przecież to miejsce jest skrzyżowaniem najważniejszych bieszczadzkich szlaków !
Cóż z tego.
Całkowita cisz łączy się całkowitą ciemnością.
Gdzieś w oddali rozpruwają ją światełka hoteliku górskiego, a z drugiej strony stanicy kresowej.
Klabbing totalnie nieudany. Zamknięty Eskulap, budy u Lacha toną w ciemnościach, a tam gdzie kiedyś odbywały się KIMB-y totalna dziura z gwiazdkami.
Gwiazdki umieszczone na tablicy informują, że tu powstaje coś dzięki wsparciu Unii E.
Co to będzie ?
Przekonamy się za jakiś czas.
Sklep też zamknięty na pięć spustów, lansuje ciemność, pakuję więc osobistego Czerwonego Kapturka do samochodu i suniemy na przełęcz.
Tu zostawiamy samochód a ciemność nie przeszkadza w spakowaniu plecaków.
Ta krótka droga do schroniska , pokonywana już tylekroć zawsze daje nowe wrażenia.
Jeśli nie szliście nią w zimie - po ciemku - to warto złapać takie doznania.
Najfajniejszy jest widok światka umieszczonego na żerdziowej bramie. Gdy się pojawi , to już daje nadzieję, gdy się przybliża - daje pewność - ze tu czeka na nas bezpieczne schronienie.
To uczucia nieprzetłumaczalne w zimowej ciemności.
Schronisko Pod Rawkami.
Tu docieramy, bo to gościnne miejsce.
Gościnnie udzieliło miejsca na ścianach dla prezentacji fotografii stworzonych przez forumowiczów www.forum.bieszczady.info.pl
Ludzie z tego forum robią kapitalne zdjęcia które następnie są topione w dyskach własnych kompów.
Tu jest inaczej.
Każdy, może zobaczyć czyjeś przeżycia zanotowane w kadrze.
Nie dla tych zdjęć ludzie tutaj przyjeżdżają, ale właśnie te zdjęcia przywołują ich wspomnienia i są inspiracją do dalszych planów.
Wkrótce przyszło się o tym przekonać.
Zasiedliśmy w rogu jadalni spożywając piskalowy napój, ku mojemu zadowoleniu podawany prosto z beczki.
Nas dwoje w jednym rogu, w innym rogu parka jak później pokazało z Poznania
Przy następnym stole parę osób z centralnej Polski, a w najciemniejszym rogu samotny osobnik przy szklanicy złocistego.
I tą spokojną sielankę zakłóca wejście dwóch młodych osobników z psem.
cdn.
Duży pies , bodajże labrador bardzo sympatycznie się przykoleguje. Jego opiekunowie również.
Zaczęło się niewinnie gdy zostaliśmy poproszeni o degustowanie wiśnióweczki, ponoć w specjalnej wersji bieszczadzkiej.
Okazało się że chłopaki są z Krosna i dzisiejszy dzień błądzili po Jaśle i Okrągliku (co by nie naruszać równowagi parku obecnością psa)
Gdy dowiedzieli się ze jesteśmy z Rzeszowa, prosto z mostu powiedzieli że nie lubią tego miasta.
Ja im na to że nie lubię Krosna bo ostatnio będąc tam pewien gość wjechał mi w dupę.
Gdy już wyszło że sprawca zdarzenia pochodził z Korczyny sytuacja ociepliła się.
Zaproponowaliśmy degustację soku z gumijagód świeżo przywiezionego przez nas za wschodniej granicy (7niewiast)
I tym sposobem włączona została w krąg degustatorów gruchająca parka z Poznania, a potem samotny osobnik z Torunia , potem rodzina z dzieciakami z Wawy itd itp.
Dzięki tym krośniakom schroniskowa sala została zamieniona z wyciszonej, przytulnej oazy we wspólną , ogólną imprezową biesiadę.
Przybywali kolejni ludzie którzy się samoistnie przedstawiali, mówili o swoich traskach dokonanych i tych w planach.
Nagle okazało się że wszyscy są jedną rodziną o wspólnych celach.
Jeden z kolegów przypomniał sobie że grał kiedyś w zespole i ze ścian zeszły gitary.
Dzisiaj nie pamiętam dokładnie co było grane, co było śpiewane - ale wszyscy w tym uczestniczyli.
TO taki wieczór, niesamowity wieczór, gdzie wszyscy jesteśmy razem i świetnie się z tym czujemy.
Niezaplanowany, spontaniczny, prawdziwie bieszczadzki.
A za oknem prószy marny śnieg i ciemność wokoło.
... no nie , aż takich extremów nie było , bez obaw.Cytat:
Bój ty się Boga Heniu! Dzieciaki denaturatem?!!! :)
Poranek.
Poranek zaczął się z opóźnionym zapłonem. Spokojnie, w zwolnionym tempie. W takim też tempie można spokojnie oglądnąć zdjęcia FOTIMBowe. Fajne.
Ze ścian dochodzi odgłos wczoraj śpiewanej piosenki o domu murem podzielonym,
...dziwne - przecież to wspólne śpiewanie było zaprzeczeniem tego tekstu.
Po posiłku ruszamy na spacer. Wydeptana w śniegu ścieżka prowadzi stromo do góry. Jeden zakręt
drugi i coraz piękniej ubrane drzewa w zimowe szaty.
.
Załącznik 22374
.
Mglista pogoda nie podkreśla całej krasy ale i tak jest przepięknie.
Po drodze mijamy się z ludźmi , który jeszcze wczoraj byli obcy, a dzisiaj są dobrymi znajomymi.
Chłopaki z Krosna śmigają na szczyt Małej Rawki mówiąc że w ten sposób odprawiają pokutę za zawinione grzechy.
Podążamy ich śladem tam gdzie karłowaty las zamienia się w krzewy.
.
Załącznik 22375
.
Pochylone gałęzie tworzą zimową alejkę.
To już ostatni odcinek przed szczytem. Wszystko zamalowane głębokimi nalotami szadzi
dzięki czemu nawet zwykła tabliczka nabiera niezwykłego uroku
.
Załącznik 22376
.
I w tym momencie dogania nas na ski-turach człowiek zwany "długim"
Wczoraj spędzaliśmy długie chwile na rozmowach , a dzisiaj spotykamy się na szlaku.
My w wersji spacerowej a on śmiga na nartach niczym królik.
Wymieniamy pozdrowienia .
Po rozstaniu stoję dłuższą chwilę patrząc ze zdziwieniem jak ginie w chmurze sunąc nieprzetartą granią w stronę Wielkiej i Kremenarosu.
Samotny wędrowiec mierzy się z zimą zacieraną chmurami.
Robi wrażenie.
Znów dopadły mnie dylematy na temat daty. Sprawdzam ją w kalendarzu i próbuję przypasować do rzeczywistości.
Zima jeszcze trwa w swoich ryzach ?
a może już przyszedł czas na wiosnę ?
Minęło już 10 dni zaliczanych do lutego, to chyba jeszcze zbyt wcześnie zadawać pytania o wiosnę.
A jednak, naciskam spust w aparacie i rejestruję
.
Załącznik 22535
.
Śnieżyca - symbol bieszczadzkiej wiosny , kolejny raz pytam sam siebie : czym ta kraina mnie jeszcze zaskoczy.
Bywało się, nie raz i nie dwa, więc NIE dam się zaskoczyć.
Ha !!!
Parę godzin później rzucam cumy na kamienie wyrastające ze szczytu (nazywanego czasem jako Dwernik-Kamień)
Liny trzymają mocno , więc wiatr mnie nie zdmuchnie , ale martwię się czy nie zdmuchnie mi Czerwonego Kapturka.
http://www.youtube.com/watch?v=DKzgTAz0D2A
.
Wiosna to ? czy jeszcze zima ?
Don...masz się o KOGO martwić, ale jak widać Czerwony Kapturek jest bardzo dzielny i potrafi zachować się na wietrze..Pozdrowienia
Super sprawa i pięknie , lubię wiatr.Mam podobny filmik , ale go nie puszczę bo brzydko tam określam "siłę wiatru";), Ty przynajmniej ładnie to mówisz ..."ale wieje"
.
Kamienie złączone, kamienne budowle, szczególne te stojące na wzniesieniach.
To one były od zawsze synonimem trwałości i władzy
Zamki tworzone przez ludzi to wiele więcej niż miejsce zamieszkania.
Czasami wiejący wiatr wyrzuca mnie daleko poza górki. Wówczas dobrze znaleźć coś , co może nas zatrzymać, na przykład zamek.
Z ubiegłorocznych podróży szczególnie dwa utkwiły mi w pamięci.
Właściwie nie zamki tylko ruiny będące pomnikiem ich wielkości i chwały.
Jeden 100 km od Bieszczadów a drugi ze 200-ście.
Jakże różnie potoczyły się ich losy.
Ten na wschodzie był symbolem wielkości rodu Herburtów
.
Załącznik 22569
.
Dziś zagubiony na zalesionym wzgórzu kryje się przed ciekawskimi,
ale kto już tu dotrze tego zaprasza brama
.
Załącznik 22570
po przekroczeniu której wchodzimy na podwórzec z prymitywną ławeczką.
Siadamy na niej i patrzymy jak przyroda zawładnęła dawną rezydencją zarastając piwnice i piętra
.
Załącznik 22571
.
To miejsce dzikie, zapomniane, zaśmiecone, opuszczone.
I dla kontrastu skierujmy się dwieście kilometrów na południe.
Powita nas brama z kasą do wzniosłego , sięgającego nieba
.
Załącznik 22572
.
Po wejściu do środka trafiamy do piwnicznych jaskiń w których możemy porozmawiać w języku
pierwotnym (i wcale nie musimy stosować powszechnych płynów)
.
Załącznik 22573.
.
Po wyjściu na dziedziniec idziemy prosto na "chiński mur"
Tak nazwałem tą niesamowita wychodnię skalną .
.
Załącznik 22574
.
idealne miejsce dla romantyków którzy chcą zakończyć płacenie składek zus odchodząc w zaświaty.
Dla tych co jednak chcą jeszcze pożyć jest propozycja posilenia się.
Wychodzimy z zamczyska i odszukujemy tajne wejście do knajpki średniowiecznej .
.
Załącznik 22575
.
Tu obowiązkowo wdziewamy na siebie stroje rodem z epoki dawno minionej, aby zrobić sobie zdjęcie i u kelnera przebranego za giermka zamówić pożywną strawę którą przyniosą nam
na drewnianej misie i postawią obok palących się świeczek woskowych.
Gdy już napełnieni i zadowoleni oddalimy się na swych rydwanach warto na chwile zatrzymać się
na sąsiednim pagórku aby zrobić pożegnalną fotografię.
.
Załącznik 22576.
p.s. od tego wracania do historii to mi się avatar zakręcił
Czy wejście na "chiński mur" było zamknięte?
Niestety, było zamknięte. Muszę kiedyś jeszcze spróbować, tym bardziej że, jest to stosunkowo blisko od głównej drogi.
A dla miłośników prawdziwych ruin polecam stronkę która poprowadzi po okolicy
http://varakutjan.gportal.hu/gindex.php?pg=7774798
Ja też tam nie wszedłem. Do tej pory byłem w Boldogko, Fuzerze, Egerze, Sarospataku. Teraz mam spis wszystkich. Dzięki za linka.
Wróćmy w górki.
Zima jest tą porą roku , której obawia się wiele osób.
Owszem , dalekie, klarowne widoki są kuszące, ...ale to zimno, ...to ryzyko, ...te wypadki.
Spacerując niby zwykłą kreskówką jakich wiele w Bieszczadach wydaje się że to banalne,
ale ta droga służąca leśnikom do zwózki drewna może drastycznie niebezpieczna.
Oto foto :
.Załącznik 22655.
tak więc zawsze warto zachować ostrożność
Załącznik 22656.
.
Załącznik 22657.
.
a swoją drogą namordowały się chłopy, aby wyciągnąć ten samochód z jaru do jakiego się stoczył,
a wszystko przez oblodzoną nawierzchnię na północnym stoku.
Uwaga więc na północne stoki - nawet gdy schodzicie szlakiem - kryją one o wiele więcej
zdradliwych niespodziewajek. (ale o tym innym razem)
Załącznik 22658.
.
Załącznik 22659
http://img267.imageshack.us/i/hm116060.jpg/
Udało mi się ostatnio odwiedzić ostatni już z zamków o-koło bieszczadzkich.
Jak wiadomo Bieszczady to nie Jura K-Cz i zamków,czy też ruin po nich pozostałych tu nie znajdziesz.
Ale tak jak uprzednio wspominałem w okolicy bliższej lub dalszej można coś ciekawego wygrzebać.
No więc szukajmy.
Jeśli ktoś chce podążać za mną niech znajdzie na mapie Ustrzyki Górne.
Równe 50 kilometrów (w linii prostej) znajdzie Niewidzki Zamek (a właściwie ruiny po nim)
.
https://lh5.googleusercontent.com/_F...s/IMG_6556.jpg
.
https://lh4.googleusercontent.com/_F...o/IMG_6571.jpg.
https://lh3.googleusercontent.com/_F...Y/IMG_6580.jpg
.
ruiny zdobią piękne surowe portale a w nich komisarz von Ryba
https://lh6.googleusercontent.com/_F...2/IMG_6584.jpg
.
a jeśli kogoś to zainteresowało to polecam stronkę z fotografiami najważniejszych
zabytków znajdujących się u naszych ukraińskich sąsiadów
A tu mamy ten zamek :
http://map.meta.ua/photomap.php?l=castles&c=nevits
oj ,nieładnie Heniu ,nieładnie
pisać w liczbie pojedynczej...i zapomnieć o towarzyszach niedoli -oblegania zamczyska ( patrz mój słynny altimetr...hi,hi,hi...wysokość "prawie " 1000m.n.p.m !)
śmiem twierdzić coby Twoja Korona Zamków Bieszczadzkich się niedokonała,bez pomocy szpicy Regimentu Rzeszowskiego plus najemnik ze Ślaskiego Kraju...
toteż jestem zmuszony honorem -przedstawić kompaniję całą.
patrząc od lewa:
*Zapominalski Heniosław-od niedawna zwany pogromcą Ublowskich celników rasy słowackiej i ukraińskiej; DRŻYJCIE BO NIEBAWEM WAS ZNOWU ODWIEDZI !
*Wielmożna Ryba-przysypiająca nawigacja, mająca chwile euforii, gdy inni już poili konie;
*Zielony Rusożerca (nawet na surowo ) -jego historia dopiero się tworzy;
*Łagodna Tereska dla niepoznaki ksywka Czerwony Kapturek-kto z Nią zadziera ,wspomni wilka ...i konflikt znika;
* Maciej z Gwizdowa-nasz bohaterski kierowca , który nie ugiął się pod presją indoktrynacji CELNICZEJ Ukraińskiej Historii i dzielnie przewiózł nas bezpiecznie przez Balsamowy Styks;
*Agnieszka Filigranowa -deklamująca historię rocka w sposób śpiewny i wdrażająca nowy system (słowny) obsługi bankomatów...bez bankomatów;
o reszcie nie wspomnę...
uczcijmy ich pamięć chwilą ciszy
sługa uniżony Pierogowy
fotogra- fik- fik- fik- fik -fik:mrgreen:
Aa,ichtiologiczny komisaar to R...
Teraz się dopiero domyśliłeś ?
A poza tym - aby był komplet ja również dorzucę strony z zamkami, w nieco bardziej zrozumiałym języku:
http://www.hrady.sk/
http://www.zamky.sk/
B.
Pierogowy :
i znowu mi się dostało.Cytat:
oj ,nieładnie Heniu ,nieładnie
pisać w liczbie pojedynczej...i zapomnieć o towarzyszach niedoli -oblegania zamczyska
Ale za to skansenik ładny Wam pokazałem
.
https://lh6.googleusercontent.com/_F...hm.11_6592.jpg
.
https://lh3.googleusercontent.com/_F...hm.11_6598.jpg
Czy wiosna już wchodzi pełną piersią ?
a może zima jeszcze nieźle się trzyma ?
Aby znaleźć odpowiedź na te jakże aktualne pytania trzeba ruszyć w teren.
Ruszyła też ekipa zwiadowcza z Rzeszowa kierując się na południe ku lasom i potokom. Na powitanie tylko lepiężniki wystawiały główki, a poza tym, spokój łagodzony promieniami słońca.
Wykorzystując sytuację , że delegacja Wielkiego Księstwa Krośnieńskiego ruszyła ku krainie szczęśliwości , wykorzystaliśmy to i najechaliśmy na ich ziemie.
zdobywając kolejne tajemnicze twierdze.
Największym sukcesem okazało się zdobycie głęboko ukrytej Konfederatki.
.
https://lh3.googleusercontent.com/_F....11_6887ko.jpg
.
tak już to jest, jak się nie pilnuje swego, to sąsiedzi zaraz zawładną najlepsze kąski.
Wielki szacunek dla Rycerstwa Rzeszowskiego ....jako ,że Rycerstwo To jest nam zaprzyjażnione, to nie będziemy wnosić do ONZ o "zamknięcie przestrzeni powietrznej" ;)
ps. a czy ? Rycerstwo RZ. będzie 10 kwietnia uczestniczyć w rocznicowym szturmie na Łopiennik.:-D...bardzo by nam było miło powitać Was w komplecie.
Jako że zgromadzenie Rycerzy Kwadratowego Stołu na zamku w Rzeszowie wypada na 5 dzień kwietnia tegoż roku, pozostaje nadzieja że burzliwe obrady zakończą się czymś więcej niż uproczywym bólem głowy.
Jeśli rada postanowi, co by szturmować Łopiennik nie pozostanie nic innego, tylko ruszyć ławą.
.
p.s ale to nie zmienia planów ekspansji na Księstwo Krośnieńskie, a w planach jest jeszcze co by pojmać Poganina i zająć miejsce Świętego.
Klucząc drogami i zakosami patrol rzeszowski udał się na ziemie Księstwa Krośnieńskiego, co by w łakomy i tajny sposób zawładnąć ichnim "Poganinem"
Wszystko przebiegało sprawnie i udało się dzięki pomocy Czerwonego Kapturka objąć i przesunąć go na ziemie rzeszowskie.
.
https://lh6.googleusercontent.com/_F...11_6954pog.jpg
.
ale tu nastąpił nagły i niespodziewany zwrot akcji.
Już, już mieliśmy go w rękach gdy .......... ?
.
Cały tydzień dręczyła mnie jedna myśl ? Jak to możliwe że rycerze Rzeszowa buszowali po naszym terenie podczas naszej nieobecności??Oj jak to możliwe że tak się rozpanoszyli w jeden weked? Hm po co oni buszowali po naszym terenie??? hm jak to po co ? jedna nasuwała się odpowiedź ? .Chcieli ukraść naszą Konfederatkę a to łotry :twisted::evil: Wiem chcieli ją postawić w zamian sławnego pomnika zwanego przez tamtejszy lud pieszczotliwie koronką po słowacku ;)Oj nie damy jej i bronić będziemy z całych sił.I tak w niedzielny poranek ruszyliśmy trasom naszych Rzeszowskich rycerzy ,co by zobaczyć czy spustoszenia na naszym terenie nie zrobili .I nie zrobili trza im przyznać że rycerze to zacni i bałaganu i syfu po sobie nie zostawiają :mrgreen: Ale to ich nie usprawiedliwia że samowolkę zastosowali .Mają szczęście że ociupinkę ich lubimy ;) no dobra może więcej niż ociupinkę :mrgreen: niech im będzie .I organów do ich ścigania nie zawezwaliśmy .Konfederatka stała cala i zdrowa ba ona raczej przypomina mi mega kurkę :mrgreen: ile to jaj babci Kasi trzeba by było ? dodała Kasia? żeby usmażyć na tej kurce jajecznice? Hm nie wiedzieliśmy że babcia Kasi ma jaja ;) ale Kasia bardziej zna swoją babcie :mrgreen: Na pewno jajecznicy by starczyło by na wszystkie RIMBY :mrgreen :Ale dość tych wywodów mieliśmy jeszcze jeden cel? Urodziny naszej Kasi :mrgreen :Ile to Kasia kończy lat????: hm jak ja mam 18 ;) to nasza Kasieńka ma ich 6 :mrgreen: Sto Sto Sto lat Kasiu nasza :mrgreen: Okowity nie brakowało i przegrychy też.Polegiwaliśmy na naszych prządeczkach i cieszyliśmy słoneczkiem cudownym.Ale czas na dalszą wędrówkę :mrgreen: Ruszyliśmy na Węglówkę i tu niespodzianka ???? ot rycerz Heniu pnetrował nasze tereny z ładniejszą swoją częścią a to łobuz;)i tak przyłapaliśmy go na gorącym uczynku :mrgre Zmieszał się troszeczkę jak btoniarka :mrgreen: ale radochy było i tak nie mało .i oto parę fotek z tego spotkania .