-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
Mamcia DwaChmiele
Postanowiłam sobie, że już nic nie powiem, bo wszystko zostało już powiedziane, skorygowane, wyjaśnione i powtórzone 3 razy, ale muszę...
..... Szliśmy o własnych siłach, we własnych ubraniach, nie korzystając z ...
Natalia myślę, że Ty się tym nie przejmujesz:) , bardzo dobrze postąpiliście. Ja kiedyś zabłądziłem nawet nad Huczwicami, a zdawało mi się że Bieszczady znam na wskroś. Było to na domiar w jesieni.Szliśmy ...szliśmy, aż wyszliśmy na Pohar.Dzwoniłem nawet wtedy do don Enrico i do Bazyla, a Oni myśleli że sobie żartuję ;)
ps. kiedyś pod Tarnicą spotkaliśmy dziewczynę która skręciła nogę, udzieliliśmy jej pomocy sprowadzając niżej.Na dole opowiedziałem to znajomej z GOPR i dostałem "opie...l" ,że nie zadzwoniliśmy do nich o pomoc.
ps. a Twoja relację czytało się jak najlepszy "kryminał" :-D ..dzięki
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Ekspert - to człowiek, który popełnił wszystkie możliwe błędy :)
No nie, to... Denat.
Każdy wypadek w górach to pewien "łańcuszek błędów" które się popełnia. Jeżeli w tym "łańcuszku" pojawi się trafna decyzja to, z dużym prawdopodobieństwem, wszystko skończy się dobrze. Jeżeli tak się nie stanie, wtedy właśnie dochodzi do tragedii.
Nie możecie mieć do siebie pretensji, bo na pogodę nie ma mocnych i żadne prognozy pogody nie mogą być traktowane jako "wytyczne" przed zaplanowaniem wędrówki. Pogoda w górach zmienia się bardzo szybko i trzeba być ZAWSZE na to przygotowanym. W tym "łańcuszku" trafną decyzją była ocena sytuacji i wezwanie GOPR. Zawsze trzeba oceniać zdarzenie pod kątem "najsłabszego" w grupie.
Jeżeli Twój partner na to nalegał, to właśnie tak należało zrobić. Poprosić o pomoc w górach to żaden dyshonor. Ludzie, którzy mieszkają tu na stałe, pomagają sobie cały czas bo..."nie ma mocnych".
Jeżeli chodzi o podanie pozycji to zawiódł nas sprzęt (przedstawię się na końcu postu). Problem został wyeliminowany i taka sytuacja nie ma prawa się powtórzyć. Nasza wina :oops:
Co do opisów akcji to niestety nie zależy to do końca od nas. MSW pokrywa tylko część wydatków na ratownictwo górskie i bez "medialnego szumu" sponsorzy dotujący GOPR...
Po Twojej wizycie w Stacji Ratunkowej w Cisnej (diabel-1410) sprostowaliśmy to na FB od razu (wybacz, zazwyczaj opisy akcji nie piszą kierownicy tych działań). Wszyscy popełniamy gafy ale ważne jest aby w "łańcuszku" pojawiła się odpowiednia decyzja:-D.
Reasumując:
"Jest ryzyko, jest zabawa
albo piargi, albo sława...":-D
Jak zanosi się na piargi... zawsze dzwońcie... (601100300, 985)
z górskim pozdrowieniem
Paterek Marek
zawodowy rat. gór., członek zarządu, szef podkomisji poszukiwawczej
Grupa Bieszczadzka GOPR
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
13piętro
Ekspert - to człowiek, który popełnił wszystkie możliwe błędy :)
No nie, to... Denat.
Każdy wypadek w górach to pewien "łańcuszek błędów" które się popełnia. Jeżeli w tym "łańcuszku" pojawi się trafna decyzja to, z dużym prawdopodobieństwem, wszystko skończy się dobrze. Jeżeli tak się nie stanie, wtedy właśnie dochodzi do tragedii.
Nie możecie mieć do siebie pretensji, bo na pogodę nie ma mocnych i żadne prognozy pogody nie mogą być traktowane jako "wytyczne" przed zaplanowaniem wędrówki. Pogoda w górach zmienia się bardzo szybko i trzeba być ZAWSZE na to przygotowanym. W tym "łańcuszku" trafną decyzją była ocena sytuacji i wezwanie GOPR. Zawsze trzeba oceniać zdarzenie pod kątem "najsłabszego" w grupie.
Jeżeli Twój partner na to nalegał, to właśnie tak należało zrobić. Poprosić o pomoc w górach to żaden dyshonor. Ludzie, którzy mieszkają tu na stałe, pomagają sobie cały czas bo..."nie ma mocnych".
Jeżeli chodzi o podanie pozycji to zawiódł nas sprzęt (przedstawię się na końcu postu). Problem został wyeliminowany i taka sytuacja nie ma prawa się powtórzyć. Nasza wina :oops:
Co do opisów akcji to niestety nie zależy to do końca od nas. MSW pokrywa tylko część wydatków na ratownictwo górskie i bez "medialnego szumu" sponsorzy dotujący GOPR...
Po Twojej wizycie w Stacji Ratunkowej w Cisnej (diabel-1410) sprostowaliśmy to na FB od razu (wybacz, zazwyczaj opisy akcji nie piszą kierownicy tych działań). Wszyscy popełniamy gafy ale ważne jest aby w "łańcuszku" pojawiła się odpowiednia decyzja:-D.
Reasumując:
"Jest ryzyko, jest zabawa
albo piargi, albo sława...":-D
Jak zanosi się na piargi... zawsze dzwońcie... (601100300, 985)
z górskim pozdrowieniem
Paterek Marek
zawodowy rat. gór., członek zarządu, szef podkomisji poszukiwawczej
Grupa Bieszczadzka GOPR
Dzięki wielkie za ważne słowa :-)Z mojej strony będę dążył do tego żeby więcej nie dawać Wam powodów do wyjazdów
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
13piętro
Ekspert - to człowiek, który popełnił wszystkie możliwe błędy :)
No nie, to... Denat.
(...)
Człowieku nazwanym 13piętro, który nie uważasz aby się przywitać zwyczajowym "witaj" czy jakiejś "Dzień Dobry"
Ciebie ta kultura nie dotyczy, bo Ty masz inne priorytety, priorytety goprowskiej filozofii która pomknęła w annały przestrzeni.
Szlachetna idea pomagania ludziom w górach nie może odfruwać w nieboskłony.
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Don Enrico myślę że troszkę ostro potraktowałeś 13piętro.Widać że człowiek zadał sobie sporo trudu żeby forum odnaleźć,przeczytać cały temat,zarejstrować się i odpowiedzieć.Nie uważasz?
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
don Enrico
Człowieku nazwanym 13piętro, który nie uważasz aby się przywitać zwyczajowym "witaj" czy jakiejś "Dzień Dobry"
Ciebie ta kultura nie dotyczy, bo Ty masz inne priorytety, priorytety goprowskiej filozofii która pomknęła w annały przestrzeni.
Szlachetna idea pomagania ludziom w górach nie może odfruwać w nieboskłony.
Witam, Dzień Dobry Wszystkim (fakt, zapomniałem się przywitać... przepraszam:oops:)
Człowieku, który nazwał siebie don Enrico...
Całą wypowiedź sprowadziłeś do mojego "braku kultury". Każdy ma prawo do własnego zdania...
"Ty masz inne priorytety" - być może, ale wyjaśnij mi proszę, co to są: "priorytety goprowskiej filozofii" :shock: :? bo nie rozumiem (jak ktoś nie jest kulturalny to zazwyczaj nie jest też zbyt bystry).
Zauważ także że na dole posta podpisałem się. To jest moja PRYWATNA wypowiedź, nie wypowiedź GOPR Bieszczady ("priorytety goprowskiej filozofii").
Moim zamiarem było spojrzenie na sytuację od drugiej strony, czyli ratownika górskiego (nie GOPR-u).
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
diabel-1410
Don Enrico myślę że troszkę ostro potraktowałeś 13piętro.Widać że człowiek zadał sobie sporo trudu żeby forum odnaleźć,przeczytać cały temat,zarejstrować się i odpowiedzieć.Nie uważasz?
Masz rację.
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Denat nie może wyciągnąć wniosków :)
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Jest to pierwsza moja dłuższa relacja ale skoro pojawił taki watek o „bezpiecznych” Bieszczadach , to może i ja coś dorzucę o wyprawie na Tarnice.
Jest 16 października 2013 r, jesteśmy z córką jak prawie co roku na jesieni na dwa dni w naszych kochanych Bieszczadach. pierwszy dzień to połonina wetlińska, drugi dzień z rana Łopieńka i Sine Wiry, wróciliśmy przed godz. 16 na kwaterę w Wołosatem. I co robić dalej z tak mile zaczętym dniem zwłaszcza że nazajutrz powrót do domu. Córka rzuciła hasło: idziemy na Tarnicę, przecież to tak blisko, mnie dwa razy nie trzeba było namawiać i o 16 wychodzimy, szlak niebieski. Samo wchodzenie nic szczególnego, wiadomo podejście do lasu ławeczka potem koliba i wychodzimy z piętra lasu. I tu nie miłe już zaskoczenie, wiatr i pojawiające się na wysokości połowy góry chmury, mgła ale szczyt nad nimi jeszcze widać. Na siodełku jesteśmy ok. 18, wieje już jak diabli a co tam mówimy sobie jeszcze 15 minut i jesteśmy na szczycie. Z każdym metrem w górę coraz gorzej, wiatr niemiłosierny ze słowa powiedzieć nie można, zero widoczności chmury pomieszane z mgłą lub odwrotnie.
Gdzieś tak w połowie podejścia przykucnęliśmy przy skale osłaniając się od wiatru i mówię do córki „Ania wycofujemy się wracamy” słowa wręcz więzły wtedy w gardle, chciałem jeszcze nagrać aparatem filmik pokazujący w jakich jesteśmy okolicznościach ale nie udało mi się cos tam nacisnąć uruchomić spustu.
Tak wiec niby spokojna Tarnica zdobywana przez dziesiątki setki osób , w niesprzyjających okolicznościach powiedziała nam: Hola, hola ja tu jeszcze rządzę proszę Państwa.
Ale to jeszcze nie koniec przygód.
Schodzimy więc w szybkim tempie, jest już siodełko, teraz prawie biegniemy do ściany lasu, im niżej wiatr, mgła ustają cos widać ale zapada szybko za szybko zmierzch , docieramy do piętra lasu ale tu już w lesie ciemności jak….
Latarki i znaki po drzewach pokazują na kierunek schodzenia. W pewnym momencie jest taki prawie metrowy uskok i szlak skręca prawie o 90 st w prawo / ci co znają ten szlak wiedzą zapewnie które to miejsce/ Ja idę niestety wtedy prosto z 50 metrów i okazuje się że szlaku nie ma, Coraz bardziej niespokojni, podenerwowani chodzimy kręcimy się w miejscu
szukając znaków na drzewach, nic nie ma !!! Już, rozważam sobie, jakoś tu przeczekamy noc zwłaszcza, że aż tak zimno / może niedźwiadki nas nie rusza tak sobie wtedy myślę / a rano wrócimy na właściwe tory.
Wtedy córka się cofa do uskoku i krzyczy po chwili szlakkkkkkkkkk……uff, kamień z serca, to była jak wygrana w totka i już znakach na drzewach szybko schodzimy do drogi w Wołosatem komentując cały czas co by było gdyby szlak się nie odnalazł.
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
Mamcia DwaChmiele
Asia, z całym szacunkiem, ale historie o aniołach wysłannikach do mnie nie trafiają. Mimo tego, że tak a nie inaczej się to wszystko potoczyło, uważam, że można było tej akcji uniknąć. M nie był umierający, ani zamarzający, ani wycieńczony tylko zmarznięty. Miał przemoczone buty i rękawiczki, przez co ręce mu kostniały. Tyle. To jest mężczyzna, a nie kilkuletni chłopiec, więc gdyby coś było z nim nie tak, wyartykułowałby to.
Wcześniej artykułował ale go nie słuchałaś...
Cytat:
I w tym momencie usłyszałam za sobą serię pytań i różnych propozycji: "Czy my aby na pewno w dobrym kierunku idziemy?", "Kiedy widzieliśmy ostatnią tyczkę?", "Może zawróćmy?"
I rzeczywiście całe szczęście, że nie był to w tym wypadku kilkuletni chłopiec...
Cytat:
Warunki nie były tragiczne. Prognozy zapowiadały znacznie gorsze warunki pogodowe niż w rzeczywistości zastaliśmy na miejscu. Gdyby nie ta cała akcja ze współrzędnymi i gdyby nie to, że M po prostu zaczął lekko panikować (do czego miał pełne prawo - bo nigdy w życiu się nie zgubił w górach, bo nigdy w życiu nie szedł we mgle czy chmurze nie widząc nic dookoła, bo to była jego druga wędrówka w zimie, bo pierwszy raz w życiu zapadał się w śniegu po kolana), to po prostu poszlibyśmy z powrotem na Tarniczkę, użylibyśmy kompasu i doszli do lasu. Jeszcze raz powtarzam - to nie był tak silny wiatr jaki był wtedy zapowiadany w prognozach. To był normalny górski wiatr, jaki pewnie wieje dziś na połoninach. Pisząc, że nie chcieliśmy aby po nas przychodzili, miałam na myśli dokładnie to - my, czyli my. Obydwoje czuliśmy się dobrze i uważaliśmy, że nasza kondycja pozwala nam na podjęcie próby odnalezienia właściwej drogi. Potrzebowaliśmy jedynie, aby ktoś nam powiedział - "jesteście na północ od Tarnicy, 100 m od szlaku, musicie wrócić na Tarniczkę" To by wystarczyło. Zauważ, że ratownicy nas nie znieśli, nie zwieźli, tylko odprowadzili. Szliśmy o własnych siłach, we własnych ubraniach, nie korzystając z żadnych udogodnień w postaci kurtek, polarów i innych akcesoriów.
Tak Mamciu, ja to zauważam. Ale Ty chyba nadal nie dostrzegasz różnicy między sytuacją kiedy przyjechał GOPR i z ratownikami zeszliście na dół a sytuacją kiedy zdecydowalibyście się na samodzielne zejście.
W pierwszym przypadku to ratownicy wskazywali drogę, byli przewodnikami i podejmowali decyzje. Droga była bardziej oświetlona, schodziliscie pewnie tą samą drogą którą wchodzili ratownicy więc wiadomo było, że idziecie właściwie. M. czuł się na pewno lepiej fizycznie, bo po prostu czuł się bezpieczniej i wiedział, że jeszcze chwila i NA PEWNO znajdziecie się na dole. Gdyby był z Wami GOPR na Tarniczce, pewnie byście też nie zabłądzili.
W drugim przypadku schodzicie samodzielnie po bardzo niepewnym (przy tej pogodzie) zboczu, kierując się kompasem i z pomocą dwóch czołówek decydując gdzie postawić stopę. M. nadal jest wyziębiony (nawet jeśli twierdzisz, że tylko lekko) i w dodatku nadal czuje niepokój. Skoro miał mokre buty i spodnie to stopy i nogi ma zmarznięte i raczej się to pogłebia a nie poprawia. Nerwy dodatkowo robią swoje. Również Mamciu u Ciebie - bo jak by na to nie patrzeć, jesteście w górach już cały dzień, przy kiepskiej pogodzie, a adrenalina nie trzyma też człowieka w ryzach przez nieskończoną ilosć czasu, fizjologia więc sprawia, że Wasza forma o tej porze tj wieczorem i póżnym wieczorem jest zdecydowanie inna niż na poczatku wycieczki. Zejscie w tym wypadku jest dużo trudniejsze niż brodzenie po kolana w śniegu na prostym szczycie połoniny i w dzień. Nadal jest słaba widoczność. Nie macie (tak się domyślam z treści) już jedzenia i ciepłego picia. Nie macie (tak się domyślam) niczego do ogrzania (folia) w razie gdyby M. lub Ty np skręcił kostkę lub po prostu opadł z sił (nie znam M. ale wiem po sobie, że wychłodzenie strasznie pozbawia mnie energii). Aerobik i boksowanie mogłyby już nie zdać wtedy egzaminu.
Naprawdę Mamciu uważasz, że WARTO byłoby podejmować ryzyko schodzenia samodzielnie?
Cytat:
Postanowiłam sobie, że już nic nie powiem, bo wszystko zostało już powiedziane, skorygowane, wyjaśnione i powtórzone 3 razy, ale muszę...
Mamciu - ja wcale nie chciałam się tu wypowiadać. Ale do napisania postów skłoniło mnie to, że prowadzisz bloga, na którym radzisz również jak należy zachować się w górach zimą. Jest tam również takie zdanie: "W głowie pojawia się myśl "Trzeba zawrócić", a zaraz po niej kolejna "Dam radę. Bo kto jak nie ja?" i idzie się dalej."
W czasach kiedy niepotrzebne są już uprawnienia przewodnika, żeby prowadzić ludzi po górach nietrudno mi sobie wyobrazić sytuację, że na podobną jak Wy wycieczkę wybierze się jakaś opiekunka z zimowiska z dziećmi bo chce im pokazać piękno gór zimą lub np rodzina z dziećmi, bo tata zakupił sobie GARMINA i chce go wypróbować
I nie odnoszę się do opcji kiedy ktoś w podobnej jak Wy sytuacji znalazłby się bo ma taką pracę, musi pokonać taką trasę bo od tego zależy czyjeś życie lub po prostu jest to sytuacja wynikająca z dłuższej wędrówki bezludnym górskim łańcuchem lub wyprawy z opcją noclegu w górach. Wypowiadam się na temat zimowej, krótkiej (w założeniu) wycieczki w góry. Nie wiem jakie jest Twoje doświadczenie w zimowym wędrowaniu. Piszesz, ze ta wyprawa jest któraś z kolei. Nie wiem która ale myślę, że do tej pory wędrowałaś w większych grupach a to była Twoja jedna z pierwszych jeśli nie pierwsza taka wyprawa, w której ciężar decyzji spoczywał właśnie na Tobie. Lubisz być liderem i to fajnie, że dobrze się z tym czujesz ale (moim skromnym oczywiście zdaniem) troszkę bardziej musisz słuchać sygnałów, które wysyła Ci otoczenie. Zwłaszcza, że:
Cytat:
Bo nie zawsze będziemy chodzić po górach, w których urzęduje GOPR.
Moim zdaniem błędem było niewycofanie się z wędrowania wcześniej, co już tutaj napisałam:
Cytat:
troszkę źle oceniłaś sytuację od samego początku (a przynajmniej od wyjścia na połoninę Szerokiego) a wszystko co działo się potem było tylko tego konsekwencją.
Ktoś może uważać, że kontynuacja wędrówki była dobrą decyzją a zawiódł wyłącznie brak GARMINA.
Ale przecież w końcu to forum dyskusyjne więc gdybyśmy się wszyscy ze sobą zgadzali to o czym dyskutować? :wink:
Z całą sympatią i podziękowaniem za fajną relację życzę Wam wielu pięknych chwil w górach i nie tylko. A moje marudzenie potraktuj jako głos w dyskusji dotyczący bezpieczeństwa w górach a nie jakąkolwiek próbę krytyki. Pozdrawiam. :)))
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
"W czasach kiedy niepotrzebne są już uprawnienia przewodnika, żeby prowadzić ludzi po górach"
-Asiu, chciałam Cię tylko poprawić. Od 01.01.2014 faktycznie weszła w życie ustawa, która dereguluje większość zawodów związanych z przewodnictwem. Nie dotyczy to jednak przewodnika górskiego, który pozostał dalej zawodem regulowanym, czyli dalej obowiązuje odbycie kursu (około 2 letniego, już nie pamiętam dokładnie co do miesięcy) i zdanie (bardzo trudnego) egzaminu państwowego. Wśród zawodów deregulowanych także w II i III transzy nie ma przewodnika górskiego. Ale to temat na osobny wątek, ja chciałam tylko poprawić i tyle.
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
asia999
Ktoś może uważać, że kontynuacja wędrówki była dobrą decyzją a zawiódł wyłącznie brak GARMINA.
Garmina można mieć, ale coś się może z nim stać, cokolwiek. Lepiej poruszać się tak jakby się go nie miało.
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
zbyszek1509
... Dokładność określenia miejsca stania, w dobrych warunkach atmosferycznych do 3 m, jest zadowalająca...
Dokładność np. 3m podawana przez urzadzenie wcale nie oznacza, że jest się w okręgu 3m od danych współrzednych. Poza tym wydaje mi się, że wielu ludzi przecenia możliwości urzadzenia w dokładnej lokalizacji. Przykład? Proszę bardzo - podczas jednej z wedrówek natknąłem się na 2 pociski moździerzowe kal. 122mm, zrobiłem tylko zdjęcia i poszedłem dalej. Później wrzuciłem na FB z prośba o identyfikację, otrzymałem ją, ale również zostałem przekonany, by zawiadomić saperów. Tak też zrobiłem, umówiłem się z nimi, że zaprowadzę ich na to miejsce - w sumie dodatkowa atrakcja ;)
Zawsze na moich wycieczkach włączam zapis śladu (ustawione mam, by zapisywał punkt co 5s), jego analiza + czas ze zdjęć pozwoliły mi na dokładne określenie miejsca znaleziska (tak mi się wydawało). Wiadomym jest, że aby dokładniej złapać współrzędne trzeba uśredniać pomiar (czyli łapać paręnaście pomiarów w jedym punkcie) - ja tam współrzędnych nie zapisałem, ale sam czas poświęcony na robienie zdjęć pozwolił urządzeniu zapisać paręnaście punktów w tym miejscu, więc uznałem, że pozycję mam namierzoną dokładnie.
Prowadziłem saperów na to miejsce, po dojściu na punkt - konsternacja. Nie ma pocisków. Nie zrobiłem zdjęć na których było by widać szersze otoczenie, więc nie pozostaje nic innego tylko szukać. Zaczynamy chodzić w kółko, mi zaczyna być wstyd, że ich wyprowadziłem w pole (las ;) ). W końcu znaleźliśmy, o 30m od miejsca, które wskazał tego dnia GPS - Garmin :-). A saperzy mieli samochodową Mantę :-)
Opisałem ten przykład, bo nie za bardzo rozumiem jak GOPR miałby przez telefon poinstruować po podanej pozycji z której strony jest szlak. Z tego co widziałem na jakichś zajawkach w tv to posługiwali się podkładem mapowym mocno podobnym do mapy Compass-u. Nie mówię, że jest zły, ale często zauważałem, że przebieg szlaku jest lekko inny niż w rzeczywistości - tak jakby "uproszczony", mniej dokładny. Czyli błąd mapy + błąd zmierzonej pozycji może wykluczyć poprawne kierowanie przez telefon, przynajmniej ja nie oczekiwałbym cudów...
Cytat:
Zamieszczone przez
13piętro
Jeżeli chodzi o podanie pozycji to zawiódł nas sprzęt (przedstawię się na końcu postu). Problem został wyeliminowany i taka sytuacja nie ma prawa się powtórzyć. Nasza wina :oops:
Jeśli można by się dowiedzieć, w czym tkwił problem to byłbym wdzięczny :-)
Przy okazji - czy jest jakiś nr tel. pod który można by ze szlaku zadzwonić by dowiedzieć się o aktualne prognozy pogody (bo raczej na alarmowy nie pokusiłbym się glowy zawracać).
I druga sprawa - gdzie ma siedzibę oddział GOPR obsługujący rejon wschodniego i środkowego Beskidu Niskiego? Chodzi mi o to, ile czasu trzeba by czekać na ewentualną pomoc.
Zastrzegam, że nie jest moim zamiarem testowanie Waszych usług (mimo, że tak zapowiadałem ;) ), ale realne oszacowanie w razie "W" na ile wcześniej decydować się na wezwanie pomocy, by nie okazało się, że zdecydowałem się na to zbyt późno...
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
asia999
Ktoś może uważać, że kontynuacja wędrówki była dobrą decyzją a zawiódł wyłącznie brak GARMINA.
Zdaje się że większość komentujących na blogu Natalki tak uważa, zresztą wyciągnięte wnioski z tej awanturki też na to wskazują. Napisałem wcześniej, delikatnie zwrócił uwagę na to Wojtek ale widzę że trzeba napisać wprost: nie było błędem nieposiadanie GPS-a z mapą, choć ten by się przydał żeby błąd naprawić. Błędem było pójście w zaparte mimo jasnych sygnałów dawanych przez przyrodę. W momencie gdy nie widać ostatniej tyczki ale też nie widać następnej powinno się zapalić w głowie pulsujące światło z syreną, takie jak na filmach wojennych o łodziach podwodnych ;) Trzeba wiedzieć kiedy odpuścić, ta wiedza to właśnie doświadczenie i chciałbym żeby właśnie taka konkluzja była nauką z tej przygody.
Cytat:
Zamieszczone przez
Basia Z.
Garmina można mieć, ale coś się może z nim stać, cokolwiek. Lepiej poruszać się tak jakby się go nie miało.
Takie dwie moje przygody ze sprzętem:
Idziemy w nocy w zimie na wezwanie pomocy z Zamarłej Turni. Wieje, sypie, jeden syf. Podchodzimy pod Kozią Przełęcz po płytach pokrytych ferglasem i korzystając z ciszy za przewinięciem kolega wymienia baterie w czołówce. A miał piękną Silvę, wszyscy mu zazdrościliśmy bo mieliśmy samoróbki z chińskich latarek. Otwiera jeden z dwóch pojemników (każdy na dwa paluszki) i .... baterie poleciały w ciemność. Zakłada nowe, niedokładnie zamknął zasobnik ... nowe poleciały w ciemność. Tak zostaliśmy w czterech z trzema czołówkami w paskudnym miejscu, ale już bez zazdrości o piękną Silvę ;) Akcję dokończyliśmy ale była bieda.
Drugi przypadek miał miejsce w jaskini Śnieżnej. Wychodziłem ostatni i właśnie robiłem górną część Wielkiej Studni gdy czołówka zamigotała i zgasła. Niemiło, do dna 4 dychy, do góry 3 dychy i przepinka, słabo. Oczywiście miałem zapas, ale pod uprzężą, bałem się że wisząc mogę go zgubić lub uszkodzić. Po dołojeniu po ciemku do spita przyrżnąłem kaskiem w skałę ... się zaświeciło. Ufff, spora ulga ;)
Sprzęt obowiązuje prawo Murphy`ego - jeśli może się zepsuć, na pewno to zrobi w najgorszym możliwym momencie. Tylko kompasy się nie psują, no chyba że będzie burza, wtedy wariują :-)
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
Browar
...Tylko kompasy się nie psują, no chyba że będzie burza, wtedy wariują :-)
Jimi będzie miała odmienne zdanie ;)
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
Browar
Sprzęt obowiązuje prawo Murphy`ego - jeśli może się zepsuć, na pewno to zrobi w najgorszym możliwym momencie.
Również mam takie doświadczenia.
Dlatego nie przywiązywałabym przesadnej wagi do posiadania Garmina.
Warto po prostu bez tego urządzenia wiedzieć gdzie się jest. A jak się nie wie - wycofać się po własnych śladach.
Natomiast nie przeczę, że podanie współrzędnych w celach ratunkowych znacznie może ułatwić i uprościć samą akcję.
Akcja nie koniecznie może być skutkiem zgubienia się, może to być również np. jakiś uraz.
Wtedy też współrzędne się przydają.
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Witam, Dzień Dobry :smile:
Cytat:
Zamieszczone przez
Dlugi
Opisałem ten przykład, bo nie za bardzo rozumiem jak GOPR miałby przez telefon poinstruować po podanej pozycji z której strony jest szlak. Z tego co widziałem na jakichś zajawkach w tv to posługiwali się podkładem mapowym mocno podobnym do mapy Compass-u. Nie mówię, że jest zły, ale często zauważałem, że przebieg szlaku jest lekko inny niż w rzeczywistości - tak jakby "uproszczony", mniej dokładny. Czyli błąd mapy + błąd zmierzonej pozycji może wykluczyć poprawne kierowanie przez telefon, przynajmniej ja nie oczekiwałbym cudów...
Po podaniu pozycji wiemy (w przybliżeniu) gdzie dana osoba się znajduje. Oczywiście nie da się od razu przekazać informacji, czy szlak jest "po prawej, czy po lewej stronie", ale istnieją możliwości pomocy w lokalizacji szlaku:
-Po podaniu pierwszego namiaru osoba przemieszcza się, i po np.5 min. podaje kolejny namiar. Jesteśmy w stanie określić kierunek marszu i podać właściwy. Robimy tak tylko wtedy, kiedy jesteśmy pewni że stan fizyczny i psychiczny jest bardzo dobry lub dobry i osoba jest w stanie kontynuować wędrówkę o własnych siłach oraz w tym terenie jest zasięg, bateria w telefonie ma spory zapas.
-Jeżeli w pobliżu znajdują się "miejsca szczególne" na szlaku, np. przełęcz, wiata,krzyżówka szlaków, możemy podać współrzędne tego miejsca tak, aby osoba mogła nawigować (w oparciu o odbiornik) do tego miejsca i wrócić na szlak.
-Często w urządzeniach znajduje się funkcja kompasu. Można podać właściwy azymut prowadzący do szlaku.
Oczywiście namiary są obarczone błędem, ale podczas kilku prób zazwyczaj się udaje:smile:
Cytat:
Jeśli można by się dowiedzieć, w czym tkwił problem to byłbym wdzięczny :-)
Problemem była rozkalibrowana mapa (50k Compass) w programie OziExplorer. Była rozkalibrowana (nie źle skalibrowana), bo po sprawdzeniu funkcją "Sprawdź kalibrację Mapy" i ponownym zapisie (bez zmiany współrzędnych kalibracyjnych), wszystko wróciło do normy. Po ponownych startach programu sytuacja się powtarzała. Przeinstalowanie systemu i ponowna instalacja Oziego wyeliminowały ten problem. Nie zgłębiałem tematu dlaczego tak się stało. Szukałem podobnego tematu, ale nie udało mi się znaleźć rozwiązania (nie pytałem, ponieważ nie za bardzo lubię udzielać się na forach, i była to chyba dobra zasada;)).
Poza tym, dużo częściej pracujemy na danych wektorowych. Dzięki Lechowi Ratajczakowi (GPSManiak), który bardzo dobrze opracował Bieszczady (GPS_50_Walker) oraz rejony górskie (i nie tylko), w tym Beskid Niski (Topo_PL_100), oraz wykonał dla nas (GOPR Bieszczady) mapki tematyczne (granice i numeracja działów leśnych, drogi dojazdowe), mamy narzędzia do "wstępnej" lokalizacji z poziomu stacji ratunkowej. Trochę inaczej działamy podczas dużych poszukiwań, zwłaszcza poza terenem działania grupy (na prośbę Policji), ale to inny temat...
Cytat:
Przy okazji - czy jest jakiś nr tel. pod który można by ze szlaku zadzwonić by dowiedzieć się o aktualne prognozy pogody (bo raczej na alarmowy nie pokusiłbym się glowy zawracać).
Zawsze uzyskacie informację o aktualnej pogodzie w danym rejonie, ale prognozowanie pogody to nie nasze kompetencje. Natomiast otrzymujemy komunikaty z "Zarządzania Kryzysowego", jeżeli w danym rejonie jest prawdopodobieństwo wystąpienia "sytuacji szczególnych" (niebezpiecznych), np. bardzo mocny wiatr, duże opady, burze z wyładowaniami,itd. i powiadomimy o tym. Zawsze, jeżeli zapytacie, udzielimy informacji o warunkach turystycznych, wynikających z tego zagrożeniach, oraz jak sobie radzić, kiedy "coś" Was "złapie". Prognozujemy tylko zagrożenie lawinowe (mapka oraz stopień na stronie: http://www.gopr.bieszczady.pl). Co do numerów:
PołoninaWetlińska - 603449516
Cisna- 134684734
UstrzykiGórne - 134610606
Sanok- 134632204
Schroniskostudenckie "Koliba" Przysłup Caryński - 134611848
Bacówka"Pod Małą Rawką" - 504170127
Schronisko"Pod Wysoką Połoniną" - 603647290
Na powyższe numery także, choć rzadko, "spływają" zgłoszenia, także rozmowa powinna być w miarę krótka i rzeczowa.
Numery alarmowe to 601100300 oraz 985.
Cytat:
I druga sprawa - gdzie ma siedzibę oddział GOPR obsługujący rejon wschodniego i środkowego Beskidu Niskiego? Chodzi mi o to, ile czasu trzeba by czekać na ewentualną pomoc.
Zastrzegam, że nie jest moim zamiarem testowanie Waszych usług (mimo, że tak zapowiadałem ;) ), ale realne oszacowanie w razie "W" na ile wcześniej decydować się na wezwanie pomocy, by nie okazało się, że zdecydowałem się na to zbyt późno...
Najbliżej jest Dukla, ale to "dyżurka"sezonowa. Jeżeli w Dukli nie ma obsady, wyjedzie Sanok.
Co do czasu, to zależy od tego, co się dzieje. Przy stanach nagłych (zagrażających życiu), jeżeli pogoda pozwoli, wyleci śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego (czas dolotu, przy sprzyjających warunkach, np. z Sanoka do Ustrzyk Górnych to ok.20-25 min.).
Nasz czas dojazdu zależy od warunków drogowych i przede wszystkim terenu w jakim mamy działać (szlak, teren leśny, teren otwarty, drogi dojazdów w rejon masywu górskiego, gdzie zdarzenie ma miejsce). Jeżeli "kroi się" większa akcja poszukiwawcza, to musimy przygotować całą "logistykę" (dodatkowi ratownicy, dodatkowy sprzęt, itd.) a to trwa. Nie jestem w stanie podać uśrednionego czasu, ale może odpowiem tak:
-jeżeli chodzi o urazy i zachorowania nie ma na co czekać - Dzwońcie od razu
-przy zabłądzeniach, kiedy Wasza kondycja psychofizyczna jest dobra, można zwlekać, ale w warunkach zimowych decyzja o wezwaniu pomocy, powinna zapaść szybko (na Was działają niekorzystne warunki, nam czas dotarcia na miejsce może się wydłużyć).
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
13Piętro abstrahując od tematu pozostaje myślę nie tylko mi ale i innym forumowiczom nadzieja że pozostaniesz tu na forum dłużej :-) Nie tylko przy okazji komentowania akcji GOPR :-)
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
Basia Z.
Natomiast nie przeczę, że podanie współrzędnych w celach ratunkowych znacznie może ułatwić i uprościć samą akcję.
Akcja nie koniecznie może być skutkiem zgubienia się, może to być również np. jakiś uraz.
Wtedy też współrzędne się przydają.
Ależ używam GPS-a, jest niezbędny do precyzyjnej lokalizacji różnych smaczków, łakoci terenowych np starych młynów, piwniczek, cmentarzyków, kapliczek, bunkrów itp, itd, natomiast zdrowia/życia to bym mu nie powierzył.
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
No kompas może się przecież też rozmagnetyzować, gdy jest nieodpowiednio przechowywany np przy metalowych rzeczach albo w terenie mają miejsce zaburzenia magnetyczne. Mi się zdarzyły oba przypadki. Co do pierwszego, kompas kupiłam w znanym sklepie górskim Wierchy w krakowie. Był to model podstawowy, popularny. Użytkowałam go intensywnie przez ok 3-4 lata, nie dbając o niego w ogóle ale o kompas przecież nie trzeba dbać. Pewnego razu się rozmagnetyzował -tyle. Następnego dnia odwiedziłam przyjaciół, pozdrowienia dla Tomka Pablo i owy potwierdził, że kompas jest niezdecydowany :) Jakieś pół roku wcześniej na Hruniu k. Chryszczatej wariował ale już wcześniej słyszałam o tym zjawisku w tym miejscu. Później w tym samym miejscu podobną sytuacje miały dwie różne grupy turystów w różnym czasie. Ciekawi mnie jak w tej sytuacji zachowa się GPS -pewnie da sobie radę, taki wynalazek!
Więc po obu przypadkach doszłam do wniosku, że kompas to zawodna rzecz (chyba przerzuce się na mchy). A ja trochę mam z nim jak inni z giepeesami -czyli łażąc offroadem spoglądam na kompas co minutę ;D Ale gdy kompas mi się zepsuł wówczas odkryłam nowy -niezawodny przewodnik jakim było... słońce! I położenie względem słońca wyznaczyło właściwy kierunek. A to nie zawiedzie -co najwyżej się schowa ;p
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
13piętro - dziękuję za obszerną wypowiedź.
Cytat:
Zamieszczone przez
13piętro
...ponieważ nie za bardzo lubię udzielać się na forach...
Ja jednak mam nadzieję, że będziemy mogli liczyć na Twoje odwiedziny a w szczególności na opisy Waszych akcji. Z takich opisów można wiele wniosków wyciągnąć a lepiej uczyć się na cudzych niż własnych błędach ;)
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
Jimi
"W czasach kiedy niepotrzebne są już uprawnienia przewodnika, żeby prowadzić ludzi po górach"
-Asiu, chciałam Cię tylko poprawić. Od 01.01.2014 faktycznie weszła w życie ustawa, która dereguluje większość zawodów związanych z przewodnictwem. Nie dotyczy to jednak przewodnika górskiego, który pozostał dalej zawodem regulowanym, czyli dalej obowiązuje odbycie kursu (około 2 letniego, już nie pamiętam dokładnie co do miesięcy) i zdanie (bardzo trudnego) egzaminu państwowego. Wśród zawodów deregulowanych także w II i III transzy nie ma przewodnika górskiego. Ale to temat na osobny wątek, ja chciałam tylko poprawić i tyle.
To bardzo dobrze Jimi, że poprawiłaś :) Szczerze mówiąc, nie znam tego tematu a wydawało mi się, że np wycieczkę po Bieszczadach może po deregulacji prowadzić niekoniecznie przewodnik. Ale opieram to tylko na jakimś przebłysku tego co gdzieś czytałam albo słyszałam i mogę źle kojarzyć. A coś więcej na ten temat? Kto może prowadzić grupy w górach? Czy to jakoś zależy od rodzaju gór - np inaczej jest to w Tatrach a inaczej w Bieszczadach?
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
asia999
To bardzo dobrze Jimi, że poprawiłaś :) Szczerze mówiąc, nie znam tego tematu a wydawało mi się, że np wycieczkę po Bieszczadach może po deregulacji prowadzić niekoniecznie przewodnik. Ale opieram to tylko na jakimś przebłysku tego co gdzieś czytałam albo słyszałam i mogę źle kojarzyć. A coś więcej na ten temat? Kto może prowadzić grupy w górach? Czy to jakoś zależy od rodzaju gór - np inaczej jest to w Tatrach a inaczej w Bieszczadach?
To jest tak (i akurat to się w przepisach nie zmieniło od tego co było wcześniej), że to kto może prowadzić daną grupę zorganizowaną stanowi umowa pomiędzy organizatorem (np. biurem podróży) a uczestnikiem.
Ogólnie nie ma obowiązku posiadania przewodnika, ale uczestnik zapisując się na taką wycieczkę powinien mieć wtedy jasno powiedziane, że przewodnika nie będzie.
Na ogół biura robią odwrotnie - to znaczy piszą "grupę będzie prowadził wykwalifikowany przewodnik górski", jeżeli taki jest, a jak nie będzie prowadził - to nie piszą nic.
Inne są przepisy dotyczące wycieczek szkolnych, dokładnie ich nie znam, ale kuratoria zwracają uwagę na to, aby wycieczki szkolne w góry były jednak prowadzone przez przewodników.
A jeszcze inne dodatkowe przepisy narzucają parki narodowe - i to każdy park ma to rozwiązane inaczej, po swojemu. Na ogół (ale nie zawsze) parki wymagają aby po ich terenie grupy prowadził przewodnik górski z licencją danego parku.
edit:
To co wyżej dotyczy tak zwanego "obowiązku przewodnickiego".
Natomiast to że przewodnik górski pozostał zawodem regulowanym oznacza tylko tyle, że nikt nie może sam siebie nazwać "przewodnikiem górskim" (jest to nazwa w pewnym sensie zastrzeżona) i że egzaminy końcowe aby uzyskać ten tytuł nadal się zdaje przed komisją państwową w Urzędzie Marszałkowskim.
Po ostatniej nowelizacji zostały zniesione egzaminy na przewodnika terenowego i miejskiego i jednocześnie obowiązek przewodnicki w dużych miastach (tam gdzie on wcześniej był). Tak że np. po Warszawie i Krakowie może teraz oprowadzać każdy, kogo zatrudni biuro, nie musi mieć tytułu przewodnika. Przedtem było to mocno, aż do przesady pilnowane i np. Straż Miejska miała prawo zatrzymać w Krakowie nauczyciela, który oprowadzał swoją klasę.
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Może ktoś wie, czy nadal grupa powyżej 10 osób musi mieć przewodnika i czy teraz zimą straż parkowa może się czepić jak im nie zgłosimy wejścia do BPN.
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
partyzant
Może ktoś wie, czy nadal grupa powyżej 10 osób musi mieć przewodnika i czy teraz zimą straż parkowa może się czepić jak im nie zgłosimy wejścia do BPN.
Grupa zorganizowana to nie musi być wcale grupa 10-osobowa. "Organizacja" nie ma nic wspólnego z wielkością.
Chodziłam z większymi grupami ale nieformalnymi i nikt się nie czepiał.
Natomiast nie znam lokalnych przepisów BPN o poruszaniu się zimą, więc na takie pytanie czy będą się czepiać czy nie - nie odpowiem.
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
13piętro
Witam, Dzień Dobry Wszystkim
Dzień dobry! I... dziękuję, że się tu pojawiłeś.
Brak Garmina już nadrobiłam, a upór w różnych życiowych sytuacjach (to do Browara i Asi), to moja paskudna, pierońsko paskudna cecha, której jestem świadoma i dlatego czasem odpuszczam. Przykład macie kilkadziesiąt wpisów wyżej. A ilekroć odpuszczam, mam potem moralną czkawkę przez dłuższy czas. To jeszcze bardziej pierońsko paskudna cecha :twisted:
A co do całej akcji - może im odmówiły posłuszeństwa urządzenia, ale intuicję mieli rozwiniętą prawidłowo (pytanie ile w tym intuicji ile doświadczenia). Oni domyślali się gdzie jesteśmy jeszcze przed otrzymaniem prawidłowych współrzędnych.
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Mamciu - jeszcze raz życzę pięknego wędrowania :)
Basiu - dzięki za wyjaśnienie. Ciekawi mnie jak to jest np z obozami dla dzieci i młodzieży (takimi "tematycznymi") organizowanymi przez prywatne firmy. Czy to podlega jakiejś kontroli - np kto może pójść z taką grupą w góry (nie tylko w rejonie PN)? i gdzie można sprawdzić jakie ktoś ma uprawnienia dot. przewodnictwa? Pewnie można to w przepisach wyczytać ale może na forum będzie szybciej i jaśniej ;)
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
januszcz1
Jest to pierwsza moja dłuższa relacja (...)
januszcz - wcześniej nie napisałam to teraz napiszę - pierwsza dłuższa relacja bardzo udana :)))
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
Dlugi
Dokładność np. 3m podawana przez urzadzenie wcale nie oznacza, że jest się w okręgu 3m od danych współrzednych. Poza tym wydaje mi się, że wielu ludzi przecenia możliwości urzadzenia w dokładnej lokalizacji.
`
Dokładności urządzenia nie sprawdzimy będąc gdzieś w lesie lub w terenie, gdzie nie ma wyraźnych punktów orientacyjnych. Jednak, jeżeli stoimy na mostku lub przepuście i to pokrywa się ze wskazaniem GPS, to możemy mieć pewne zaufanie do skalibrowanej mapy znajdującej się w urządzeniu. Nigdy nie udało mi się dobrze skalibrować zeskanowanej mapy. Zawsze któryś region, w pewnych miejscach się "rozjeżdżał". Jeżeli ktoś sprawdzał pokrywanie się stokówek na mapie np. w "worku", lub na odcinku Zatwarnica-Studenne, Cisna-Przysłup i wielu innych, to pewnie zgodzi się ze mną. Można powiedzieć, że to tylko stokówki, a na nich trudno jest zabłądzić, jednak to będzie odnosiło się również do innych miejsc, gdzie nie ma punktów orientacyjnych. Jedynie wiarygodne są mapy ORTO, o których była kiedyś tu mowa. Jednak przydatność tych map jest bardzo ograniczona, lub nawet nieprzydatna w terenie zalesionym. Ciekawostką w sprawdzeniu jak pracuje GPS, będzie położenie go na kilkanaście minut w jednym miejscu w bezruchu i zobaczenie jaki ślad zarejestrował w tym czasie :-(.
Cytat:
Zamieszczone przez
Browar
Napisałem wcześniej, delikatnie zwrócił uwagę na to Wojtek ale widzę że trzeba napisać wprost: nie było błędem nieposiadanie GPS-a z mapą, choć ten by się przydał żeby błąd naprawić. Błędem było pójście w zaparte mimo jasnych sygnałów dawanych przez przyrodę. W momencie gdy nie widać ostatniej tyczki ale też nie widać następnej powinno się zapalić w głowie pulsujące światło z syreną, takie jak na filmach wojennych o łodziach podwodnych ;) Trzeba wiedzieć kiedy odpuścić, ta wiedza to właśnie doświadczenie i chciałbym żeby właśnie taka konkluzja była nauką z tej przygody.
Sprzęt obowiązuje prawo Murphy`ego - jeśli może się zepsuć, na pewno to zrobi w najgorszym możliwym momencie. Tylko kompasy się nie psują, no chyba że będzie burza, wtedy wariują :smile:
I tu nasuwa się jedynie słuszny wniosek, nigdy, nawet najlepsze komputery i inne wspaniałe współczesne wynalazki, nie zastąpią rozsądku nabytego z doświadczenia własnego, a co nie jest ujmą, również i innych osób.
Natomiast na kompasy, dodatkowo niekorzystnie wpływają wszelkie urządzenia i przedmioty terenowe, emitujące pole elektromagnetyczne. Przecież to jest zakres wiedzy z pewnych przedmiotów obowiązujących w szkole średniej, a pewnie i podstawowej ;).
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
zbyszek1509
Natomiast na kompasy, dodatkowo niekorzystnie wpływają wszelkie urządzenia i przedmioty terenowe, emitujące pole elektromagnetyczne.
Chwila zapomnienia i umknęło mi z pamięci, że i pewne złoża mineralne, również mogą zakłócić właściwe wskazania kompasu :-( .
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
zbyszek1509
`
Jednak, jeżeli stoimy na mostku lub przepuście i to pokrywa się ze wskazaniem GPS, to możemy mieć pewne zaufanie do skalibrowanej mapy znajdującej się w urządzeniu. Nigdy nie udało mi się dobrze skalibrować zeskanowanej mapy. Zawsze któryś region, w pewnych miejscach się "rozjeżdżał".
No bo do kalibracji musisz wiedzieć w jakim systemie współrzędnych była robiona mapa, a to rzadko jest na mapie napisane. Jak nie ma to dzwonię do wydawcy mapy i się pytam, potem przy kalibracji to ustawiam i zawsze jest ok.
Cytat:
Zamieszczone przez
zbyszek1509
Natomiast na kompasy, dodatkowo niekorzystnie wpływają wszelkie urządzenia i przedmioty terenowe, emitujące pole elektromagnetyczne. Przecież to jest zakres wiedzy z pewnych przedmiotów obowiązujących w szkole średniej, a pewnie i podstawowej
Wpływają miejscowo, poza tym ile tych złóż jest w Bieszczadach? I jakie tam pola elektromagnetyczne grasują? Poza moim chińskim kompasem pokazującym południe to odchyłki nie są raczej stuosiemdziesięciostopniowe :twisted:
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
Browar
Mapa (osmapa lub freemap) całych polskich i słowackich Bieszczadów od Użockiej aż do Jaślisk waży ok 600MB, co przy dzisiejszych pojemnościach smartfonów jest żartem. Ja głównie posługuję się apką Geoportalu, ale prawdą jest że netu brak akurat jak jest potrzebny ;)
Dlatego zawsze mam zapakowanych kilka map offline rejonu badanego, włącznie z satelitarną Googla.
To Ty stary chaszczowniku z GPS-em przemierzasz krzaczory?;)
Ja też już nieco przywykłem do GPS w ręku - taką mam robotę, że muszę co i rusz w lesie szukać siatki. Ale jako łazęga starej daty używam jeszcze jednego gadżetu - kompasu. Szybkie porównanie kierunku spadku terenu i już widać, że nastąpił błąd, tak, jak w tym przypadku. Kiedyś tak się splątałem na Smotrecu w drodze na Popa, że właśnie kompas wskazał mi moj błąd, oczywiście wywołany dziadowską cwanglą i niedoskonałością zmysłów. Co do wezwania GOPR - pochwalam. W zimie nie warto rżnąć bohatera:)
Pozdrawiam,
D.
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
zbyszek1509
Chwila zapomnienia i umknęło mi z pamięci, że i pewne złoża mineralne, również mogą zakłócić właściwe wskazania kompasu :-( .
Czy biegał ktoś z Was z kompasem w biegach na orientację? Jak tak, to wie, że nawet dość grube błędy wskazań kompasu niwelują się, gdy zejdziemy z trefnego miejsca (np mała 'składnica złomu' pod stertą zielska) i zawsze można korygować kierunek, a poza tym, gdy leci się na łeb na szyję w chaszczach, to nie ma czasu na pozycjonowanie co do stopnia. liczy się kierunek ogólny +- 5 stopni, a dokładnośc staje się potrzebna potrzebna blisko celu. W opisanym przypadku Mamci żadne anomalie magnetyczne nie przekręcą igły o 180 stopni. O czymś takim nie słyszałem:)
Derty
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
Derty
..Kiedyś tak się splątałem na Smotrecu w drodze na Popa...
Chyba wszyscy tam błądzą w niepogodę. W sprzęcie który taszczę mam gps ale nie wyobrażam sobie żeby gps wyznaczał mi marszrutę, nawigacja z kompasem i mapą to sama frajda. :)
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
coshoo
nawigacja z kompasem i mapą to sama frajda. :)
Do tej frajdy zaliczam rozłożenie mapy, a po jej zorientowaniu, możliwość określenia tego co znajduje się na horyzoncie i upajanie się widokiem. Oczywiście wszystko zależy od warunków atmosferycznych :-).
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Cytat:
Zamieszczone przez
Derty
liczy się kierunek ogólny +- 5 stopni, a dokładnośc staje się potrzebna potrzebna blisko celu. W opisanym przypadku Mamci żadne anomalie magnetyczne nie przekręcą igły o 180 stopni. O czymś takim nie słyszałem:)
Derty
Coś nie doczytałeś dokładnie Derty, tu nie chodzi o 180 st. Mamcie idącą z Szerokiego Wierchu do Przełęczy Sidlo "zniosło" raptem z 5-10 stopni z kierunku południowo-wschodniego na bardziej wschodni. Tym sposobem znależli się na wschodnim stoku Tarnicy.Przypuszczam dlaczego, jak pisała, odszukali we mgle barierke szlaku i poszli na wprost... a tam jest taki myk ,że schodząc na przełęcz szlak skręca lekko w prawo i tego nie zauważyć we mgle. Mieli prawo, każdy by tak zrobił.
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Tak, Joorg, za szybko czytałem, za dużo napisane, żyje w biegu i marzę o zagubieniu się w zadymce gdzieś Tam... I to dla mnie najważniejsza konkluzja:)
Życząc przygód Wszystkim, pozdrawiam,
D.
-
Odp: O tym jak wywołałam akcję ratunkową GOPR i że może to spotkać także Ciebie
Nie te góry, nie ten GOPR ale warto obejrzeć https://www.youtube.com/watch?v=rrD4SJqtDwU ( a przy okazji wspomóc GOPR)