Zamieszczone przez
Recon1
Któregoś roku, któryś raz ponownie zatęsknilem za wyprawą do Sianek. Gdzieś przed potokiem Niedźwiedzim w bok od ścieżki, zauważyłem jakiś nienaturalny zielony kolor "czegoś". Biorę lornetkę, bo mi się nie chciało podejść i..... no coś jest, chyba metalowe i w dodatku przykryte gałęziami. Podchodzę, podnoszę gałąź maskującą a tu.... nowe motory... jak nic właśność Straży Granicznej. No nic, myślę sobie, pewnie mnie już obserwują więc lepiej spokojnie odejdę. Poszedłem dalej. Po przejściu gdzieś z 500 m patrzę idzie dwóch ze SG. Mówię.... dzień dobry, odpowiadają... dzień dobry, pytają się czy czegoś podejrzanego nie widziałem. A ja.... widziałem dwóch wietnamców jak nie mogło uruchomić silników motorów.... takich zielonych. Wiecie jaki sprint dali???? Ja tam później Sianki jakoś dłużej oglądałem... by wziąść na przeczekanie ;)
Wracając już prawie pod wieczór nikogo już nie spotkałem, zresztą jak przez cały dzień wtedy.
Na drugi albo trzeci dzień siedzę sobie wieczorkiem przed ZpC w Ustrzykach Górnych, popijam żywca na zakwasy ;) i tak z tyłu ktoś woła.... hej,....hej... odwracam się wołają do mnie dwaj umundurowani SG i mówią... jak Ciebie gdzieś w terenie spotkamy masz wpier..l.
Nie powiem, przez następne kilka dni baczniej wypatrywałem w terenie za mundurem ;)