Eeee,takich jak Ty to taki tekst nie odstraszy,ale może innych?? ;-)
Wersja do druku
Eeee,takich jak Ty to taki tekst nie odstraszy,ale może innych?? ;-)
Przekalkulowałem propozycję PTTK-u względem Kremenarosa wg troszkę innych zasad i widzę, z punktu widzenia zagwarantowania interesów PTTK, logiczne wyjście (ale oczywiście nie przy proponowanych stawkach).
Jeśli jest tak jak pisze Derty tj. proponuje się 81tys. za rok dzierżawy tego schroniska, to po dodaniu Vat-u mamy już blisko 100 tys. złotóweczek rocznie.
Przy założeniu, że nikt normalny nie weźmie na siebie remontu obiektu bez prawa własności, albo chociaż „odmieszkania” kosztów przez np. 10-15 lat, PTTK musi, albo sam wykonać remont i prowadzić usługi jako organizacja (mało realne), albo sprzedać Kremenaros np. na zasadzie franszyzy (wiele firm w Polsce tak działa i mają się dobrze). Całość polega na tym, że obiekt zostaje normalnie sprzedany, a za użytkowanie nazwy i logo organizacji sprzedającej (tu PTTK) nowy właściciel płaci ustalony w umowie procent obrotu. Słyszałem w podobnych przypadkach o 5%. Łatwo z tego wyliczyć, że aby zapewnić PTTK-owi takie wpływy, jakie chce teraz z dzierżawy, trzeba by mieć 5,5 tys. zł księgowanego obrotu dziennie, niezależnie od miesiąca w roku i pogody. Nierealne, ale w takiej sytuacji zainteresowany zarabianiem pieniędzy w tym obiekcie PTTK sam naganiałby klientów i organizował różne spotkania i konferencje. Jeśli moje propozycje są do niczego pozostaje przybić do ściany Kremenarosa tabliczkę „Obiekt zabytkowy” i czekać...na lepsze czasy.
PS. Jest jeszcze ostatnie, alternatywne wyjście: jeśli po trzecim przetargu dalej nie będzie rozstrzygnięcia, to można będzie sprzedać obiekt na zasadach nadzwyczajnych...Wystarczy już tego zanudzania ekonomią
Sorry, ale franszyza jest tu trochę bez sensu. Zazwyczaj polega toto - w dużym skrócie - na wykupieniu prawa do posługiwania się popularnym brandem, dzięki czemu można zwiększać dochody swojej działalności. Firma-matka inwestuje w promowanie marki, a franszyzobiorca czerpie z tego korzyści podczepiając się pod potentata, a jednocześnie płacąc za lincencję. Wydaje mi się, że w przypadku PTTK ten mechanizm nie zadziała. Jak ktoś nocuje w Kremenarosie, to ze względu na niskie ceny i brak lokalnej alternatywy, a nie dlatego, że obiekt ma szacowny brand PTTK.
Dlatego sugerowałem komunalizację obiektów - czyli tymczasowe przejście ich na własność gminy - a potem prywatyzację na sensownych warunkach, przy zapewnieniu dotowania tanich noclegów ze strony rządu / samorządu, które - przynajmniej w teorii - powinny być zainteresowane rozwojem regionu i turystyki jako takiej.
Pozdrawiam :-)
Teoretycznie tak. Praktyka wygląda trochę inaczej.
Nie wydaje mi się aby fraszyzna była dobrym rozwiązaniem. Logo PTTK nie przyciąga ludzi, a wręcz odstrasza. Te czasy, że ta organizacja była kojarzona z rozwojem turystyki, krajoznastwem, dobrym w swoim segmencie produktem mineły. Ostatnio czytam forum PTTK i nawet tam pojawiają się krytyczne opinie o funkcjonowaniu spółek.
Wątpię też aby PTTK wyraziło zgodę na komunalizację swojego mienia. Sytuacja wydaje mi się patowa jeżeli chodzi o Kremenaros. Ten obiekt jest kawałkiem bieszczadzkiej historii. Dla mnie osobiście jest to Pulpit i tak przedstawiam go naszym gościom. Chyba nie muszę mówić, że byłam tam jako przewodnik tylko raz i to na szkoleniu. Prywatyzacja zdekapitaizowanego obiektu? Nie znam jego wartości, nie wiem czy jest opłacalna. Zabytek? Potraktujmy to jako żart. Obawiam się, że obiekt popadnie w ruinę.
Nie uwierzę, że samorządy będą zainteresowane przyjęciem tego rodzaju obiektów. Z prostej przyczyny. Schroniska PTSM które są na ich utrzymaniu. Muszę przyznać, że to właśnie je polecam niezamożnym turystom. Nawet gdy standard mnie nie zadowala (staram się pracować z dobrymi) to jestem pod wrażeniem zmian jakie zachodzą w tych obiektach. Takim dobrym przykładem jest PTSM w Lesku. Sukcesywnie remontowany, miła obsługa i co najważniejsze z poczuciem humoru, bardzo dobra kuchnia. Na dzień dzisiejszy na Podkarpaciu ma zostać zamkniętych 40 szkół. Coś z nimi trzeba będzie zrobić, najłatwiej przekształcić w schroniska młodzieżowe. W tym kierunku pójdą samorządy.
Dodatkowo należy zwrócić uwagę na rozwój agroturystyki i turystyki wiejskiej. Oprócz sieci PTSM to właśnie tam najtańsze są noclegi. I co najważniejsze nie dotowane. Jako liberał muszę przyznać, że właśnie w ludzkiej inicjatywie widzę bieszczadzką przyszłość. Ostatnio słyszałam o tylu świetnych pomysłach, widzę zaangażowanie ludzi, rozwój ich pasji, że jestem pewna iż wszystko zmierza w dobrym kierunku i to bez udziału krzewiciela turystyki wędrownej jakim z założenia miało być PTTK.
Obawiam się że niedługo większość obiektów popadnie w ruinę jest jeszcze kilka innych dzierżawionych i to nie od PTTK budynki niszczeją a gdyby je można było kupić , lub dzierżawa byłaby dostatecznie długa można inwestować.Nie w naszym państwie nie czas na sentymenty nie masz nie remontuj ,płać i nie narzekaj nie liczy sie czyjaś praca i serce włożone w to aby interes jakoś się kręcił by turysta był zadowolony .To długi i bolesny temat nie będę się rozpisywał lecz serce sie kraje patrząc na to wszystko z bliska . Dlaczego jedni mogą a drudzy nie wygląda na to że są nadal równi i równiejsi szkoda pisać . Pozdrawiam Ostatni Mohikanin z Ustrzyk Górnych
Hej! Co do PTSM to w pełni się z tobą zgadzam, natomiast agroturystyka na pewno nie zastapi schronisk czy to PTSM czy PTTK. Dlaczego? - W połowie lutego w Wetlinie wieczorem, po całym dniu w górach próbowaliśmy (5 osób) znaleźć nocleg w gospodarstwach agroturystycznych: pierwsza próba - właściciel zgadza się ale odstrasza nas ceną (50 zł/os), próbujemy negocjować, że możemy bez pościeli coby troszkę opuścił, niestety bez skutku. Dwa domy dalej - absolutnie na jeden nocleg nie przyjmujemy, kolejna próba - na jedną noc nie ma mowy. Ponieważ po całym dniu spędzonym w górach brakło nam zapału do obijania się o kolejne drzwi poszliśmy do domu wycieczkowego PTTK gdzie bez problemu można było zatrzymać się na jedną noc (15 zł/os). Gdy wybieram się w góry z rodziną często korzystam z noclegów w gospodarstwach agroturystycznych i wtedy faktycznie zatrzymujemy się na dłuższy okres, ale gdy wybieram się na pieszą wędrówkę chciałbym mieć możliwość skorzystania tylko z jednego noclegu. I jeszcze jedno, wszystkie adresy gospodarstw miałem z umieszczanych w internecie ofert, przy których żaden z właścicieli, którzy nam odmówili noclegu nie zastrzegał, iż udziela ich tylko na okres dłuższy (ale jak widać ludziska mają pieniędzy w bród i np. 150 zł to dla nich nie zarobek). Chciałbym zaznaczyć, iż absolutnie nie bronię PTTK ani nie chcę zniechęcać do noclegów w dospodarstwach agroturystycznych a jedynie wskazać, iż obiekty typu schroniska turystyczne (nie ważne pod jakim szyldem działają) są pewnej grupie turystów potrzebne i jak na razie gospodarstwa ich nie zastąpią.
Ale ponoć czajki już figlują więc pora przewietrzyć namiocik i nocować z dala od obiektów takich czy siakich.
Pozdrówka - Bazyl
Naczytałem się o tym schronisku. Trochę dobrego, trochę złego, lubię mieć jednak swoją własną opinię. Postanowiłem więc tam zanocować. i tak
1. Nie syf tylko burdel!
2. Po bardzo męczącej dla mnie, wręcz wyniszczającej trasie (długa i w beznadziejnej pogodzie) nie powinienem mieć problemów z nocowaniem. Zaszedłem więc do Krememnarosa. Mówię że chciałbym kimać. Babka w barze mówi, że jest miejsce na wyrze, w pokoju 3 osobowym, ale są już tam 2 kobiety. Poinformowała mnie o tym, i pytająco gapi się na mnie. Więc wykrztusiłem resztki poczucia humoru, i zażartowałem:
- no ok, ale czy młode?
Żart został dobrze przyjęty (poczucie humoru personelu!!!), kobieta mi mówi, że musi zapytać tych dziewczyn, "czy one mnie chcą". Po chwili wraca z nietęgą miną i mówi
-"one nie chcą". Wezbrała się we mnie agresja, poirytowany ciągnę więc dialog:
- to jest k.. schronisko, czy hotel? Ku mojemu zdziwieniu, kobitka nie zastanawiała się co zrobić z umęczonym turystą (w mojej postaci), tylko frapowała się jak wyegzekwować od wygodnickich panienek kasę za trzecie, niewnykorzystane, a jednocześnie zajmowane wyro.
Ok, zmęczony, chętnie walnąłem się na materacu. Wizyta w prysznicu- ok, bywało gorzej, woda ciepła leci po odkręceniu tej zimnej ale nie stanowi to dla mnie bariery nie do przejścia.
Zapytałem obsługę czy jest jakieś miejsce gdzie można buty wysuszyć- w schronisku była temperatura zbliżona do tej na zewnątrz, a cały dzień mokłem. Facet zza baru chyba nie wiedział co to znaczy wysuszyć buty, bo spojrzał na mnie tak tępym wzrokiem że szybko zmieniłem temat.
Kolejne zdziwienie:
Zapragnąłem żura z zajazdu, więc mówię że idę. Facet mi na to, że on zamknie plecak w pomieszczeniu. Nie świadczy to o schronisku negatywnie, ale wynika nauka że do UG (a za parę lat pewnie i dalej) napłynie z turystami cała masa szlamu, złodziei, krętaczy i innych takich. Skończą się czasy że nie będziemy się martwić o buty zostawione przed schroniskiem....
Wróciłem z zajazdu, najedzony w lepszym humorze. Kładę się w śpiworze i tu..... okazuje się że BANDA CIULóW PAńSKICH nie korzysta do imprezowania z knajpy w budynku obok. Robią totalny hałas. Jebs, co chwila trzaskają drzwi, bieganie po korytarzu, jakieś wyznania miłosne przy stoliku z czajnikiem tuż obok. Znów jebs drzwiami.
Na prawdę, życie nauczyło mnie zasypiać w wielu niekomfortowych pozycjach miejscach okolicznościach, po tej trasie (dochodziłem do siebie jeszcze cały następny dzień), winku w zajeździe, i piwku w Kremenarosie, no nie dało się zasnąć.
Drodzy Państwo, może to sytuacja tylko w sezonie. Z relacji Docza nie było aż tak źle. Sam nie wiem. Dla mnie burdel- ot co.
Dla porównania:
W Kremenarosie za "glebę" wołali ode mnie 13 zł, za co miałem prysznic, kawałek materacu. Nie miałem za to warunków do snu, nie było jak choć trochę podsuszyć buty, nie było "klimatu".
W Kolibie, gdzie nocuję tak często jak tylko się da, gleba kosztuje dychę, w cenie jest wszystko to co jest w Kremenarosie, jest też gdzie wysuszyć buty. Od biedy warunki do snu też są, ale człowiek tak słucha gry na gitarze, że mimo zmęczenia żal zasnąć- lepsze to niż trzaskanie drzwiami.
Podsumowując- dołączam do tych co mają negatywne zdanie o Kremenarosie.
Resztę nocy spędziłem na łące naprzeciwko Goprowców- i było mi dobrze.
Przyznam, iż bardzo frapujący temat - Pulpit, kiedy zaczęły tynki odpadać obito dechami i jest dobrze.
Współczuję serdecznie wszystkim, którzy muszą w "Krematorium" ( tak mówią turyści ) nocować. Swego czasu też tam spędziłem jedną noc i zapach pamiętam do dziś. PTTK, jako instytucja użyteczności publicznej otrzymywała kasę ze skarbca państwowego ( nie wiem, jak dziś ) i jakoś prezesom sie żyło.
Przypuszczam, że nastąpi fikcyjny krach i dłubki przejmą te upadłe schroniska, hotele itp. Nie sądzę jednak, iż poprawi sie standard świadczonych usług.
Ktoś, kto przez wiele lat przyzwyczaił się do syfu - syfiarzem będzie.
A ja serdecznie współczuję temu, kto będzie chciał Kremenaros nawet po prywatyzacji doprowadzić do prządku.
W zasadzie trzeba toto spalić i budować od nowa:D
Dlatego tak zabawnie zabrzmiał pkt warunków przetargowych dotyczący inwestycji własnych dzierżawcy...hehe...chyba w zasuwki do kabin sraczowych;>
Pozdrawiam,
Derty
Ale czy wybudowanie czegoś nowego cokolwiek zmieni ?
Co z tego, że położyli nowe pokrycia dachowe na *** łazienkach
przy polu namiotowym - trzeba jeszcze sprzątać się nauczyć
i sukcesywnie wymieniać wyposażenie. Łóżka w Kremenarosie
pamiętają czasy mielerzy. :lol:
Pozdrawiam