Odp: Relacja z pobytu w Bieszczadach w dn. 13 września - 7 października 2009 r.
Cytat:
Zamieszczone przez
Stały Bywalec
Walimy do Ustrzyk Dolnych na słynny już w całej Polsce bazar
O ile pamiętam, to w planach mieliście też muzeum...
Odp: Relacja z pobytu w Bieszczadach w dn. 13 września - 7 października 2009 r.
Cytat:
Zamieszczone przez
andrzej627
O ile pamiętam, to w planach mieliście też muzeum...
Że też nam o tym wtedy nie przypomniałeś !
:smile:
18 września (druga połowa dnia)
Popołudniu ładujemy się w tym samym składzie, co rano, do Wojtkowego "rosomaka" i wyruszamy do Krywego. Jedziemy przez Zatwarnicę, przy kościele wjeżdżamy na drogę stokową i walimy nią tak jak nakazuje mapa i damski głos z urządzenia nawigacyjnego w samochodzie. A jest to głos bardzo zmysłowy, chętnie bym tę panią poznał. Oczywiście jedynie w celu zapisania jej na listę Naszego Forum. :smile:
Na stokówce spotykamy silną grupę turystów powracających właśnie z Krywego. Chwalą się, że pokonali strasznie szeroką rzekę - potok Hulski (jeden z nich jeszcze nie wysechł). Są to: Andrzej627, Jurko (ten mokry), Piskal i Wojtek Myśliwiec. Miny mają jednak smętne - gryzie ich sumienie z powodu pozostawienia w puszczy małego kotka.
Pogadawszy z nimi kilka minut ruszamy dalej. Wjeżdżamy na ostatni odcinek wiodący od stokówki do zabudowań Tosi. Wojtek przełącza samochód na napęd na 5 kół, tj. łącznie z zapasowym. Spalając pewnie jeden litr benzyny na jeden km drogi, docieramy powoli do agroturystycznej Tosi. Całujemy klamkę, jako że nikogo tam nie ma, ani Tosi i jej męża, ani żadnego agroturysty.
Podjeżdżamy bliżej w kierunku Sanu, a następnie spieszamy się. Tak - nie "spieszymy", lecz właśnie "spieszamy" - jak niegdyś kawaleria po zjedzeniu własnych koni. Podchodzimy do resztek ruin mostu rozebranego na wiosnę 1999 r.
Wojtek1121 podszedł do Sanu i na chwilę zadumał się. Potem wręczył mi kamerę i kazał filmować.
Wszystko odbyło się prawie dokładnie tak jak kilka tysięcy lat temu:
"21. A Mojżesz wyciągnął rękę nad morze. Pan zaś sprowadził gwałtowny wiatr wschodni wiejący przez całą noc i cofnął morze, i zamienił w suchy ląd. Wody się rozstąpiły.
22. A synowie izraelscy szli środkiem morza po suchym gruncie, wody zaś były im jakby murem po ich prawej i lewej stronie."
(Biblia. Exodus, rozdział 14.
Wyd.Towarzystwo Biblijne w Polsce, Warszawa 1994. ).
Reasumując, Wojtuś przeszedł pieszo wszerz San w te i we w te. Nie utonął i nawet niewiele się zamoczył. A wszystko to zostało sfilmowane ręką piszącą teraz te słowa. :smile:
O godz. 19:30 dwie grupy turystyczne wreszcie się zintegrowały. Najpierw spotkaliśmy się w Piskalowej willi, ale ponieważ nie mogliśmy tam odtworzyć mojego debiutu filmowego, przenieśliśmy się do baru. Zastępca i przyszły następca gospodarza (Janusz) pomógł nam wszystko właściwie podłączyć i mogliśmy na ekranie TV jeszcze raz przeżywać Wojtkowy wyczyn.
Znając Andrzeja627 domyślam się, iż zaraz zamieści tu link do owego filmiku. Niejako z góry się więc usprawiedliwię:
- z wrażenia drżała mi trochę ręka, co niestety nieco odbiło się na jakości filmu, nie umniejszając jednak jego wartości artystycznej,:smile:
- krzycząc do Wojtka coś o "gwizdach syren" zapomniałem dodać, iż "jak wody przybędzie, to i rym będzie". :smile:
CDN
.
Odp: Relacja z pobytu w Bieszczadach w dn. 13 września - 7 października 2009 r.
19 września
Łapię się za głowę. Co ja wyprawiam?! Siedzę tu już prawie tydzień, pogoda ładna, a ja dopiero jedną dłuższą wycieczkę (17.09.) zrobiłem! Oprócz tego dwa krótkie spacerki (14 i 15.09.), a poza tym to już tylko wożenie d... samochodem. A cóż to, czy ja kolegą Długim jestem, żeby uprawiać bieszczadzkie lenistwo?! :smile:
Z postanowieniem, że to się musi zmienić (i zmieniło się - proszę spojrzeć w 1-szy post zawierający spis treści - całe kalendarium pobytu) ogłaszam dziś wyprawę na Dwernik Kamień. Dobieram sobie też trójkę zawodników, których jestem stałym trenerem, tj. własną żonę, Ojca Prowadzącego i Wojtka1121.
Z Sękowca wędrujemy (czerwoną ścieżką) drogą stokową w kierunku Nasicznego, po ok. godzinie drogi znaki kierują nas ze stokówki w prawo, w głąb puszczy, coraz wyżej i wyżej. Znam dobrze ten odcinek, szedłem nim w zeszłym roku, było tu wtedy straszliwe błoto. Dziś jest sucho i wędruje się całkiem przyjemnie.
Czytamy tablicę upamiętniającą tę górę jako miejsce zaciętych walk (linię frontu) podczas I wojny światowej. Trudno dziś stwierdzić, czy nierówne ukształtowanie terenu, po którym kroczymy, powstało w sposób naturalny, czy może to pozostałość okopów. Pewnie jedno i drugie. Walczyli tutaj zapewne i Polacy, z tym, że jeszcze w obcych mundurach (legionistów skierowano wtedy gdzie indziej). Nie brakowało bowiem Polaków w armiach austro-węgierskiej i rosyjskiej, ba, nawet generałami tam byli. I tak brat szedł na brata ... z bagnetem w ręku.
Zbocza Dwernika Kamienia mają również swoją własną, nie tylko tę wielką (powszechną) historię. To tu niegdyś (chyba jeszcze za I Rzeczypospolitej) zbójcy ukrywali skradzione konie przed ich sprzedażą zagranicę, do Austrii. Istniał tutaj więc taki odpowiednik dzisiejszej "dziupli", do której złodzieje samochodów kierują skradzione pojazdy. :smile:
A i sam Dwernik Kamień nazywał się kiedyś inaczej, a mianowicie Holica. Natomiast ścieżka, którą idziemy, wiodła przez Magurę Ruską (dziś tylko: Magurę).
Jak go zwał, tak go zwał. Doszliśmy i siedzimy sobie teraz we czwórkę na szczycie owej Holicy, popijamy piwo i stwierdzamy, że smakuje nam ono identycznie jak na Dwerniku Kamieniu. :smile:
Odpoczywamy po dość stromym (na przedostatnim odcinku) podejściu. Podziwiamy piękną panoramę połonin przed nami. Leniuchujemy tu około godziny. Oprócz nas jest kilka osób.
Wojtek1121 na krótko znika w chaszczach z Ojcem Prowadzącym - tworzą tam nową skrytkę geocache i ukrywają w niej "wypasioną" paczkę. Znalazca o suchym pysku stamtąd nie odejdzie, :smile: nawet dla dwóch powinno wystarczyć.
Następnie schodzimy nową, zieloną ścieżką wiodącą prawie z samego szczytu Dwernika Kamienia aż do Zatwarnicy, obok wodospadu na Hylatym. Tym górskim odcinkiem ścieżki idę pierwszy raz. Ścieżkę wytyczono niedawno. Podoba mi się tu, cały czas wędruje się malowniczą okolicą, głównie przez puszczę. W pewnym momencie rozpoznaję te strony - nowe oznakowanie zaczyna bowiem prowadzić starą drogą biegnącą aż z Nasicznego, którą dobrze znam.
Dochodzimy do Zatwarnicy, akurat jest pora obiadowa. Wstępujemy więc do hotelu na obiad, jak zwykle niedrogi i smaczny.
A wieczorem organizujemy coś, co tu, na Naszym Forum, roboczo nazwaliśmy dokończeniem VIII KIMB.
Frekwencja dopisuje, obecni są (wg kolejności alfabetycznej): Andrzej627, Jurko, Magda, Manio, Ojciec Prowadzący, Piskal, sir Bazyl (z córeczką), Stały Bywalec, Tarnina, Wojtek1121 i Wojtek Myśliwiec. I oczywiście nasze dwie gospodynie: Barbara i Urszula.
W roli gospodarza występuje poniekąd również i Piskal - piecze nam na ruszcie kotleciki.
Siedzimy na zewnątrz baru przy ognisku. Manio gra na gitarze i śpiewa - tak pięknie, aż się Magda (prawie do łez) wzruszyła. Alkoholu nie brakuje, lecz on już dziś ... nie dla mnie. Muszę dbać o bezalkoholową zawartość krwi. Jutro rano odwożę Gosię do Ustrzyk Dln., skąd o godz. 9:00 ma autobus do Warszawy. Żona bowiem, jak już wspominałem, wpadła w Bieszczady tylko na krótką, kilkudniową lustrację.
CDN
.
Odp: Relacja z pobytu w Bieszczadach w dn. 13 września - 7 października 2009 r.
Cytat:
Zamieszczone przez
Stały Bywalec
...
A i sam Dwernik Kamień nazywał się kiedyś inaczej, a mianowicie Holica. Natomiast ścieżka, którą idziemy, wiodła przez Magurę Ruską (dziś tylko: Magurę).
....
Nieopodal była wieś o dźwięcznej nazwie Ruskie, to Magura Ruska musiała być. Nie ma wsi, to i ino Magura została.. Ot i przemijanie czasu w nazewnictwie geograficznym...
Pozdrawiam
Odp: Relacja z pobytu w Bieszczadach w dn. 13 września - 7 października 2009 r.
Cytat:
Zamieszczone przez
Stały Bywalec
O godz. 19:30 dwie grupy turystyczne wreszcie się zintegrowały. Najpierw spotkaliśmy się w Piskalowej willi, ale ponieważ nie mogliśmy tam odtworzyć mojego debiutu filmowego, przenieśliśmy się do baru.
.
No tak, a o kaniach ani be, ani me, ani chleba z masłem;).
Cytat:
Zamieszczone przez
Stały Bywalec
19 września
W roli gospodarza występuje poniekąd również i Piskal - piecze nam na ruszcie kotleciki.
.
Ano tak było, rzeczywiście czuję się tam jak u siebie, albo i lepiej, bo u mnie las malutki (jak na moje wymagania) i pagórki niezbyt wysokie (jak na moje wymagania).
PS.To była karkówka nie kotleciki, bo jeszcze moi czytelnicy pomyślą, że kotleciki bieszczadzko-piskalskie piecze się na ruszcie.
Pisz dalej, miło się wraca do tamtych chwil.
Odp: Relacja z pobytu w Bieszczadach w dn. 13 września - 7 października 2009 r.
Odp: Relacja z pobytu w Bieszczadach w dn. 13 września - 7 października 2009 r.
Cytat:
Zamieszczone przez
andrzej627
Stały Bywalec na sąsiednim forum:
Kurde, szkoda Prezydenta.
Odp: Relacja z pobytu w Bieszczadach w dn. 13 września - 7 października 2009 r.
Andrzej to może przekleisz tu?bo ja tam nie wejdę, a dla tych co wchodzą to i link nie jest potrzebny chyba?
Odp: Relacja z pobytu w Bieszczadach w dn. 13 września - 7 października 2009 r.
Skoro Stały Bywalec nie chce tu pisać, to znaczy, że taka jego wola i żadne linki tego nie zmienią.
Odp: Relacja z pobytu w Bieszczadach w dn. 13 września - 7 października 2009 r.
Cytat:
Zamieszczone przez
maciej_ka
Skoro Stały Bywalec nie chce tu pisać, to znaczy, że taka jego wola i żadne linki tego nie zmienią.
Mimo wszystko szkoda. Taki fajny był Prezydent :-(