Nie trzeba wyjeżdżać do Raczków Elbląskich
http://www.geoland.pl/dodatki/zdrowie_ii/depresja.html
Poza tym elbląskie strony zawsze będą kojarzyły mi się z samicą nosorożca
Wersja do druku
Nie trzeba wyjeżdżać do Raczków Elbląskich
http://www.geoland.pl/dodatki/zdrowie_ii/depresja.html
Poza tym elbląskie strony zawsze będą kojarzyły mi się z samicą nosorożca
taaak, samica nosorożca to hit, powinen stanąć jej pomnik gdzieś w elblągu :mrgreen::mrgreen: ale w tym kontekście miejsce na wszelkie demonstracje anty anty rzeczywiście nienajlepsze - bo jako, że nikomu pewnie nie chciałoby się ...parzyć:-?:roll:;)... ogień i łuna byłyby niemożliwe do wzniecenia :mrgreen::mrgreen::mrgreen:
A ty Marcinie to ten pogrubiony dr n.med z artykułu???? :shock::shock: jesooo, aż boję się diagnozy:???::shock:
A ponieważ krajobraz za oknem prawdziwie bajkowy, nostalgia jakaś mnie ogarnia, więc dziś - odnośnie tematu - kolejna bajka, na dobry wieczór lub na dobranoc...Pozdrawiam wszystkich :-):-):-)
Był sobie Anioł w zielonym Bieszczadzie
Przez Pana posłany skierował tu loty
I zrywał jabłka w tym starym sadzie
Z nich potem w niebie robił kompoty
Czasem po pracy z bracią anielską
Anioł kielonek zielony wychylał
Lub nad istotą żeńską lub męską
Skrzydła rozpuszczał bo ich Bies w lesie zmylał
Aż dnia pewnego przybył Poeta
W te góry zielone, sad opuszczony
I jako rzeczy pięknych esteta
Anioły bieszczadzkie wniósł na salony
I w konsekwencji tego zdarzenia
Ludzie spragnieni piękna natury
Na chwałę Aniołów anielskie pienia
Skrzypce, gitary przywieźli w te góry
Posłyszał Anioł, gdy przy kapliczce
Jadł jabłko rano w sadzie zebrane
Gdzieś tam w dolinie, wśród traw uliczce
Pieśni o nim samym śpiewane
Wzuł Anioł anielskie sandały
Podkasał sukienkę i stulił skrzydła
I poszedł w dolinę trochę nieśmiały
Że dał się złapać w tej sławy sidła
Siadł Anioł na ławy skraju
Pieśni zanucił, w ręce zaklaskał
I wypił piwko w tym ziemskim raju
I zjadł kiełbaskę, smacznie zamlaskał
Ale się Anioł rozejrzał dokoła
I oczy anielskie aż ręką przysłonił
Fałszywe anioły i ich aureole
Wśród ludzi tych szczerych niejeden się schronił
Włosy anielskie lecz oczy biesa
Śpiewy niewinne lecz gardło czarcie
Bo najważniejsza jest pełna kiesa
A tłumom rzućmy coś na pożarcie
A z góry co się obok rozsiadła
Ci co przeciwni śpiewom w dolinie
Wzywając pomocy samego diabła
Licząc, że kara ich za to ominie
Wzniecają ogień, składają ofiary
Z muchy co obok leciała
I zagłuszają dźwięki gitary
I nie chcą by dłużej im tutaj grała.
Popatrzył Anioł lękliwym wzrokiem
Na tych na dole, na górze
I się oddalił stąd szybkim krokiem
Wietrząc wnet rychłe kłótnie i burze.
I siedzi Anioł znów w swoim sadzie
I jabłka zbiera ,robi kompoty
I wszystko znowu w porządku, ładzie
Zostawił ludziom ich śmieszne kłopoty.
A morał z bajki – może i głupi
Lecz taki mi się nasunął teraz
Sacrum jest sacrum – nikt go nie kupi
Profanum z profanum wciąż walczy nieraz
Ładnie piszesz Asiu