Kto ma fejsa niech patrzy :)
https://www.facebook.com/photo.php?v...type=3&theater
Wersja do druku
Kto ma fejsa niech patrzy :)
https://www.facebook.com/photo.php?v...type=3&theater
ech...nie wiadomo czy śmiać się czy płakać czy.... ręce opadają ( i nie tylko)
Stanowczo za mało gościa skasował GOPR....:-(
Nie chce mi się pisać na ten temat, ale tak się składa, że od kilku ładnych lat SAS zawsze nocował u nas i znam ten temat również z relacji organizatora i uczestników.
Żeby ferować wyroki i wypowiadać się, trzeba najpierw wysłuchać dwóch stron. Czy gdyby przy akcji nie było kamer, to powstałby taki szum wokół sprawy ?
Dyskusję nt ubezpieczenia w górach przeniosłem do właściwego wątku.
Za http://esanok.pl/2013/uczestnicy-dra...com-dm004.html :
"Warto dodać, że cała akcja kosztowała około 30 tys. zł."
Zawsze jestem ciekaw jak policzono koszty akcji. Były zużycia sprzętu powodujące konieczność zakupu nowych? Bo przecież to nie koszt paliwa do skuterów a i nie płaca ratowników?
Zasadniczo i bodaj wszędzie na świecie są stosowane dwie metody wyceny:Cytat:
Zamieszczone przez Długi
1. kosztorys zadaniowy - ustala się wartość fakturowaną za każde wykonane zadanie jednostkowe związane z robotą,
2. kosztorys powykonawczy użycia - ustala się wartość roboczogodziny każdego uczestnika roboty oraz wartość roboczogodziny każdego użytego sprzętu.
Obie można krytykować, ale jakoś wartość takich zawsze jednostkowych i niepowtarzalnych robót trzeba określać z wielu praktycznych powodów - ten medialny jest akurat najmniej istotny. Myślę, że w tym konkretnym wypadku posłużono się drugą z wymienionych metod...
Roboczogodziny uczestnika? - wszyscy brali udział w akcji raczej za darmo - chyba że się mylę?
Dlugi, chcesz powiedzieć, że według Ciebie GOPRowcy pracują za darmo?
Akcje ratownicze w górach zgodnie z polskim prawem są nieodpłatne dla poszkodowanych, co absolutnie nie oznacza, że nie istnieją koszty takich akcji.
Proponuję porównać to z działaniem Pogotowia Ratunkowego, gdzie potężne koszty są oczywiste, a za usługi którego także się nie płaci... poza drobnymi wyjątkami związanymi z nieuzasadnionym wezwaniem.
Ratownicy GOPR przynajmniej Ci etatowi mają płacone normalne pensje i chyba dodatkowo są opłacani za akcje.
Chętnie bym się dowiedział, bo możliwe że w straszliwym błędzie jestem. To - jak sama nazwa wskazuje - jest ochotnictwo. OSP jest za darmo, grosze jakieś za akcję, nic za przynależność/gotowość.
EDIT - przy wolnym internecie nawet nie zauważyłem następnych odpowiedzi :-)
Coś mi się kojarzy, że tych etatowych to malutko jest. Nie sądzę, aby akcja na BB była tylko nimi obsadzona, raczej nie oni wygenerowali taki koszt akcji.
Potężne koszty w Pogotowiu wcale nie są oczywiste, chyba że patrzy się tylko na ceny lekarstw/sprzętu - IMHO oderwane od rzeczywistości i w końcu też z tym porządek by zrobić.
Podobnież np. ceny rakiet śnieżnych - cóż to za kosmiczna technologia tam jest użyta że często wytłoczka plastiku z formy + wiązania potrafią kosztować nawet 1kPLN!!!
Nie tylko Ty nie masz pełnej informacji.
Początek roku to okres rozliczeń PIT-owych i dylemat komu przeznaczyć 1% podatku. Pierwsze skojarzenie (myślę że dobre) do bieszczadzki gopr
A potem przyszły poszukiwania informacji jak i na co idą te pieniądze. Co i ile kosztuje? Dlaczego jest słowo "ochotnicze" jeśli mamy do czynienia z etatowymi ludźmi którzy w dodatku mają ekstra przywileje w postaci wcześniejszej emerytury. Więc jak to jest ? organizacja społeczna, ochotnicza ? czy też zawodowa ?
Ja tu nie opowiadam się za taką opcją czy inną, ale uważam że coś co jest realizowane przez etatowe działania, nie powinno się nazywać ochotniczym gopr-em.
To powinna być określane "górska służba"
A ja pójdę jeszcze dalej...
To w ogóle powinno być częścią struktur... Straży i tak jak owa Straż podlegać MSWiA. Wszak TOPR, GOPR i WOPR, to także służby ratujące zagrożone czynnikami zewnętrznymi życie, tyle że wyspecjalizowane w określonych środowiskach...
Takim "łącznikiem" jest już dziś Jurajska Grupa GOPR, która zazwyczaj do miejsca akcji podjeżdża bezpośrednio strażackimi... drabinowozami.
A ile by w ten sposób ubyło nam problemów...!! Patrz słowacka HZS i ich ubezpieczenia górskie.
No... ubyło by także kilka niezłych synekurek, ale to już zupełnie inna sprawa.
Wszystko ok ale czy wszystko ok? Końcem jesieni gdzieś w okolicy Jabłonek z lasu wychodzi młodzieniec. Plecak mapy kompasy na plecach gumowy "kałach". Deszczowo późne popołudnie - zaciekawił mnie więc zagadałem. Nie bardzo chciał rozmawiać,ponoć nie wolno im kontaktować się z tubylcami.Ale po chwili wyjawił że harcerze że z Kielc i najciekawsze - wywieziono ich na Żebraka skąd mieli dotrzeć na Maguryczne . On był prawie w Jabłonkach .Nie dał się namówić na marsz drogą czy też podwiezienie. Poszedł z powrotem przez las . Nie chce mi się gdybać
Otarłem się i o ratownictwo, i o obozy przetrwania, i prowadzenie młodzieży po górach... I o anonimowe komentarze gawędziarzy, w wielu tematach. Kuba napisał coś, co do mnie trafia i odnośnie całej tej "afery" przekonuje mnie jego wypowiedź na stronie fejsbukowej Gopru... Którą zacytuję podpisując się pod jego słowami sercem, i trochę też rozumkiem, choć mały.źródło: https://www.facebook.com/pages/GOPR-...219179?fref=tsCytat:
Kilka moich prywatnych przemyśleń:
Jestem jednym z ratowników którzy brali udział w tej akcji...nie będę jednak komentował wypowiedzi osób, które nie były na Bukowym Berdzie 04.02.2013r. ponieważ uważam, że to nie ma sensu ....na ten temat powinni wypowiadać tylko i wyłącznie uczestnicy zimowego biwaku oraz ratownicy GOPR biorący udział w tej akcji....pragnę jednak zwrócić uwagę na fakt, że dwa dni wcześniej cała ta grupa wzięła udział w prelekcji dot. bezpieczeństwa w górach w Stacji Ratunkowej w Ustrzykach Górnych, ponadto dzień wcześniej osobiście podwoziłem jedną z "pomocniczek instruktora" z Ustrzyk Górnych do Widełek, prosiłem i odradzałem wychodzenie w góry ze względu na bardzo trudne warunki do uprawiania turystyki a tym bardziej odradzałem biwakowania, na co usłyszałem "zobaczymy".....no i zobaczyliśmy....... Jadąc na akcję do Mucznego w dolinach była piękna pogoda, na górze wiatr przewracał, ciężko było utrzymać równowagę.....Pomijam trud dotarcia… Byłem tego dnia po 16 letniego Adama. Znalazłem go wraz z kolegami ratownikami w zniszczonym przez wiatr namiocie, próbowałem z nim rozmawiać, ubierałem go w prywatną kurtkę, wkładałem pakiety grzewcze, dałem mu swoją czapkę ponieważ jego przypominała kask, była tak zamarznięta, przytrzymywałem kubek z herbatą, żeby nie porozlewał na siebie, żeby się nie poparzył – tak drżały mu ręce, ze strachu????....zimna???? mam nadziej, że źle mnie nie odbieracie. Kocham swoją pracę i daje mi ona mnóstwo satysfakcji i poszedłbym po niego jeszcze raz gdyby tylko potrzebował pomocy........bez względu na wszystko!!!!. Myślę, że rodzice tych dzieci nie zdają sobie sprawy w jakim niebezpieczeństwie były ich pociechy, jak szybko postępuje szeroko pojęta hipotermia w takich warunkach.
Przykro nam jest słysząc, że zrobiliśmy cyrk, że zostaliśmy porównywani do radzieckiego wojska, które gdzie tupnie nogą tam chwała i zwycięstwo, że budzimy się z zimowego letargu etc.etc.
Ciesze się jednak, że wszyscy są cali i zdrowi, zarówno dzieci ze szkoły przetrwania jak i wszyscy biorący udział w akcji. I nie mam tutaj pretensji do młodzieży, która szuka przygód i wybiera tę formę wypoczynku. Nikt tego nie potępia, uważam to za rewelacyjny pomysł. Młodzież może i była wyposażona ale nie do końca potrafiła z tego wyposażenia skorzystać ale to przecież nie ich wina, rozbicie namiotów nienadających się do tych warunków na grani Bukowego w najgorszym z możliwych miejsc to też nie jest ich wina....ale gdyby był z nimi instruktor, gdyby posłuchali próśb ratowników( którzy chyba nie byli tam potrzebni) nie doszłoby do takiej sytuacji...
Zrobiliśmy to co do nas należy, zrobiliśmy to bardzo dobrze, jesteśmy dumni z tego, że nosimy na piersi błękitny krzyż i zawsze, bez względu na wszystko udamy się w góry by pomóc.
Kuba Dąbrowski
Dobrze, że zamieściłeś tą wypowiedź z Fejsa bo ja miałem trochę opory żeby to tutaj skopiować...
Ja nie będę kopiował i wstawiał Tu wypowiedzi ze strony SAS oraz innych ponieważ nie widzę takiej potrzeby.
Wszystko skończyło się szczęśliwie i super.
Do mnie przemawia wypowiedź Piotra Van Der Coghen, w tej sprawie.
Mam tylko nadzieję ,że to nie był ostatni obóz SAS zimą w Bieszczadach.
Ja jednak mam nadzieję, że to ostatni taki obóz i że goście z uprawnieniami opiekuna kolonijnego nie będę już wypuszczać dzieciaków w takich warunkach w góry ...
Nie chcę być niegrzeczny, więc zakończę już dyskusję.
Ciekawe, bo ja też spotkałem chłopaka, który pasowałby to tego opisu. 11 listopada, deszczowo, mgliście i wietrznie, po noclegu w PTSM w Jabłonkach wybrałem się czarnym szlakiem przez Kołonice na przełęcz Jaworne i dalej czerwonym do Cisnej. Na polance, tuż przed dojściem do węzła szlaków na wspomnianej przełęczy spotkałem chłopaka, schodzącego czarnym szlakiem. Trochę się zdziwiłem jego "ekwipunkiem" i skończyło się na "- cześć! - cześć!" Była to jedyna osoba spotkana tego dnia na szlaku, no poza retorciarzem z Kołonic.
Dokładnie , było to 11 listopada.
Ja przewrotnie, tak po namyśle, jednak poprę tych młodych ludzi! GOPR też popieram i Wasze różnorakie poglądy na zachowanie tych młodych ludzi także poprę i akcie GOPR też popieram. Pełen konformizm!
Nie każdy jest urodzonym "ślimakiem" lub jakimś urodzonym pianistą, który całymi dniami i nocami stukałby w klawisze lub zachwycałby się nad partyturą, lub pisarzem ślęczącym nad kompem albo kartkami papieru, lub też matematykiem, który pod okiem rodziców, przy biurku ślęczałby nad analizą matematyczną. Są też młodzi ludzie (i nie tylko młodzi), których „nosi”. Ci nie zagrzeją miejsca przy biurku, przy fortepianie, przy kompie lub z długopisem.
Jak już, to co niektóre wymienione atrybuty będą potrzebne to innych celów, celów które tych ludzi właśnie „noszą”. Wiem co piszę bo znam to z autopsji. Zostałem kiedyś przez „starszyznę” wytypowany jako ten niby rozsądny do czuwania nad takimi co ich „nosi”. Inni nie chcieli a ja musiałem bo by ich rozniosło. Był to zespół nastolatków, którzy latami dochodzili do perfekcji survivalowej. Nie mówię gołosłownie o tej perfekcji. Oni czytali z trudem zdobywane książki o ekstremalnym survivalu i to wdrażali w życie, wiedzieli co jeść z przyrody jak zdobywać wodę bez naczyń i bez źródeł, jak się maskować, jak przekraczać granicę i jak poruszać się po jej strefie nadgranicznej (aby nasi ani wschodni ich nie zauważyli), jak przejść pod wodą bez masek, Jak się zabezpieczyć na całe dnie i noce przed mrozem (a pamiętam gdy byłem z nimi kilka dni gdy było -18 ).
Kręcili filmy, niczym reportaż z pola walki w Wietnamie. Mój rozsądek czasami był mocno nadwyrężany, ale to oni mi wszystko tłumaczyli¸ że tak można i dlaczego można. Czasami ingerowałem i było to brane pod uwagę. Czasami był też i strach przed nieznanym, zaufaniem nad drugim ubezpieczającym człowiekiem, liną, węzłem, spadkiem, mrozem etc.
Ubrani w specjalne oryginalne ciuchy US Army ze wszystkimi ich atrybutami, plecakami i wystającymi z nich maczetami no i… z bronią plastikową. Zabawa w wojsko powiecie, niektórzy się nawet z tego uśmieją i się z nimi zgodzę… tak, to była zabawa w wojsko! Nikt nas nigdy nie ratował, jedynie raz, wracając w pełnym rynsztunku, nieumyci, ze śladami farb maskujących na twarzach, w siarczyście mroźny niedzielny wieczór, po kilkudniowym pobycie w lasach za Otwockiem, idąc z pociągu do autobusu, w przejściu podziemnym koło Dworca Centralnego w jedną sekundę, ni stąd ni zowąd, zostaliśmy wszyscy powaleni na glebę przez brygadę antyterrorystyczną. Skończyło się tylko półgodzinnym spisywaniem mnie i tłumaczeniem, sprawdzeniem, że broń jest plastikowa a maczety porządnie zabezpieczone i było już bez żadnych dalszych w przyszłości działań.
I co dalej z tymi ludźmi i ze mną, może spytacie… chłopaki, już trochę pełnoletni, każdy zajął się czymś przyziemnym, obecnie jeden jest wziętym fizjoterapeutą, drugi malarzem po ASP, trzeci po Polibudzie pracuje w Hiszpanii, czwarty gdzieś wysoko, piąty…, szósty…, ale żaden nie poszedł do wojska! Żaden nie miał nigdy złamań itp., nie miał problemów z prawem, mają już wspaniałe rodziny i ciekawe czy kiedyś pozwolą swoim dzieciom na to co sami robili???? A ja?... ja dzięki temu pokochałem Bieszczady! J I też nie miałem nigdy złamań :P
I co by niektórzy chcieli, i jakie by nie było prawo, zakazy, nakazy, kary, konsekwencje, strach rozsądek to będą i zawsze się znajdą ci niepokorni, ci co ich nosi. Wielu uniknie wszelkiej „konsekwencji” (nawet kalectwa i śmierci), ale znajdą się też tacy co w najlepszym przypadku będzie szczęśliwie ich ratowało np. GOPR.
A rozsądkowi?... oni też są i będą ostrzegać tych „nierozsądnych”, na wszelkie sposoby, najbliżsi się będą się o nich bać a wielu nawet popuka się w czoło bo i tak nie zrozumie o co biega i po kiego ich tak nosi.
My też tutaj sobie poklikamy i poanalizujemy akcje GOPR lub inne. Popukamy się też w czoło przy niektórych. Nie łudźmy się, będą następne wypadki i akcje!
Ot tak mnie naszła refleksja jakaś. Życząc Wam wszystkim, co maja dzieci, by byli zawsze o nie spokojni. J
I tyle.
Słusznie! A jutro, albo za dwadzieścia lat, będzie tak samo. Ktoś się oburzy, ktoś inny wystraszy. Mądry lub głupi złamie zasady, ktoś przekroczy granice. Jedni będą się martwić inni narzekać a większość będzie miała wszystko w du..e. Ot życie w praktyce. A na forach... teoria.
http://wiadomosci.onet.pl/rzeszow/ud...turystow/6zxml
Czy to jest normalne "zgubić" się tam ?
ps. " Na bieszczadzkich szlakach coraz więcej turystów - wielu z nich przyjeżdża w góry by spędzić tam Sylwestra i Nowy Rok."
to stwierdzenie "dużo mówi" dlaczego;)
Pewności nie można mieć, bo zbyt mało szczegółów - jak to w notatce prasowej, ale zapewniam, że "w rejonie Wetliny" i to poza Parkiem, zwłaszcza przy obecnych pogodach jestem w stanie wprowadzić w takie miejsca, że... daj Boże zdrowie próbującym się stamtąd wykaraskać samodzielnie.Cytat:
Zamieszczone przez joorg
Inna natomiast sprawa, że tak zwane "nastroje sylwestrowe" to nie jest dobry stan ducha oraz ciała do włażenia w jakiekolwiek miejsca... nieznane.
A zupełnie odrębnym tematem są mądrale, co to z premedytacją pchają się sami, aczkolwiek trudno ich o jakiekolwiek myślenie posądzić... w takie miejsca, skąd już mogą liczyć na atrakcje darmowego przelotu "śmigłem" nad górami. Zaczyna być to plagą i to nie tylko w Beskidach...
Zapewne pojawiły się jakieś ZWODNICE w Bieszczadach :http://esanok.pl/2014/lesniczy-urato...fon-ij009.html
W te "zwodnice" po wschodniej stronie Jeziora Solińskiego skłonny jestem uwierzyć. Dwa razy udało mi się tam zabłądzić. Pierwszy raz po chaszczowaniu wyszedłem kilkanaście kilometrów od miejsca gdzie zaplanowałem. A następnego dnia byłem lekko zszokowany gdy się okazało, że po kilkugodzinnym łażeniu po jarcach wróciłem do punktu z którego wyszedłem mimo, iż nie miałem takiego zamiaru.
http://www.isanok.pl/aktualnosc/id13...-paralotniarza
"BIESZCZADY. 47-letni paralotniarz spadł ze szczytu Smereka podczas próby startu. Goprowcy przetransportowali rannego mężczyznę do śmigłowca, który przetransportował go do szpitala w Krośnie.
Ranny 47-latek to mieszkaniec Stężnicy koło Baligrodu. Według relacji ratowników Bieszczadzkiej Grupy GOPR, do wypadku doszło podczas startu. Ratownicy znaleźli mężczyznę kilkadziesiąt metrów od szczytu. Miał uraz nóg i podejrzenie urazu kręgosłupa. Był przytomny. - Po dotarciu na miejsce zabezpieczyliśmy uraz i przetransportowaliśmy rannego do śmigłowca – relacjonuje Jakub Dąbrowski, ratownik Bieszczadzkiej Grupy GOPR. Mężczyzna trafił do szpitala w Krośnie."
Bieszczadzki Raport Tygodniowy: pracowity tydzień goprowców
W ostatnim tygodniu ratownicy Bieszczadzkiego Oddziału GOPR-u uczestniczyli w 6 akcjach i wyprawach.
http://sanokonline.pl/images/gopr/Gn...icza_3-001.JPG
W dniu 15 września otrzymali wezwanie do 25-letniej kobiety, która odniosła uraz stawu kolanowego na Wielkiej Rawce. Kontuzjowana zrezygnowała z karetki, odebrała ją rodzina.
Z kolei 17 września w Majdanie goprowcy udzielili pomocy mężczyźnie z krwotokiem nosa i ust. Poszkodowany został przetransportowany karetką do szpitala.
http://leskoonline.pl/wiadomoci/regi...zien-goprowcow
A.T.źródło: GOP
Akcja na Szerokim Wierchu http://www.bieszczady.gopr.pl/
http://www.bieszczady.gopr.pl/assets...3/imgp0773.jpg
O krok od tragedii.
21.02.2015, godz. ok 13:15 - do stacji rejonowej GOPR w Ustrzykach Górnych dociera zgłoszenie o dziewczynie z dusznością, która znajduje się na Szerokim Wierchu. Zgłoszenie zdawałoby się jak wiele innych. Ratownicy dyżurni na skuterach śnieżnych wyruszają do akcji. Gdy pierwsi ratownicy docierają na połoninę Szerokiego Wierchu okazuje się, że do ewakuacji będą trzy wychłodzone osoby. To już poważna sprawa, tym bardziej, że powyżej górnej granicy lasu prędkość wiatru sięga 160 km/h. Parę chwil później dociera wiadomość, że już pięć osób wymaga transportu! Zadysponowano ratowników ze stacji w Cisnej. W bardzo trudnych warunkach pogodowych rozpoczęto transport poszkodowanych osób w miejsce, gdzie można było, przy ognisku, ogrzać i przygotować ludzi do transportu. Do tragedii było naprawdę blisko! Wychłodzone osoby bezpiecznie przetransportowano do Ustrzyk Górnych, gdzie czekały wezwane wcześniej karetki pogotowia. Dwie osoby zabrane zostały do szpitala. Wyprawa zakończyła się ok godz. 18:00
Galeria
- http://www.bieszczady.gopr.pl/assets...c/imgp0715.jpg
- http://www.bieszczady.gopr.pl/assets...5/imgp0759.jpg
- http://www.bieszczady.gopr.pl/assets...1/imgp0763.jpg
- http://www.bieszczady.gopr.pl/assets...8/imgp0696.jpg
- http://www.bieszczady.gopr.pl/assets...221-154421.jpg
- http://www.bieszczady.gopr.pl/assets...c/imgp0740.jpg
- http://www.bieszczady.gopr.pl/assets...b/imgp0704.jpg
Najważniejsze, że wszyscy przeżyli, za co chwała goprowcom, ale płukanie żołądków u zwożonych i chemiczną analizę treści to ja bym zaordynował.
"Same" to się takie zbiorówki nie dzieją...
Poszukiwania turystów. Trudne warunki w górach (ZDJĘCIA)
BIESZCZADY / PODKARPACIE. 26.02.2015 o godzinie 20.55 do Stacji Ratunkowej w Ustrzykach Górnych wpłynęło zgłoszenie o zaginięciu trójki turystów, którzy w godzinach rannych wyszli w góry, w bliżej nieokreślonym kierunku i nie powrócili na noc do miejsca zakwaterowania.
Kierownik akcji niezwłocznie podjął decyzję o sprawdzeniu schronisk i parkingów przy wejściach na szlaki. Podczas patrolu w kierunku przełęczy Wyżniańskiej zauważono samochód poszukiwanych znajdujący się na parkingu przy szlaku niebieskim na Wielką Rawkę. Niestety wielokrotne próby nawiązania kontaktu telefonicznego nie przyniosły efektu. Kierujący akcja poszukiwawczą podjął decyzję o rozpoczęciu poszukiwań w okolicy Wielkiej Rawki.
O godzinie 1.30 jeden z patroli znajdujący się w okolicy szczytu Wielkiej Rawki odnalazł ślady schodzące ze szlaku w dolinę Górnej Solinki. Część patroli została skierowana w wyżej wymieniony rejon.
Ze względu na rozległy i trudny teren poproszono o włączenie się do poszukiwań funkcjonariuszy Straży Granicznej z Wetliny.
O godzinie 3.50 jeden z patroli odnalazł trójkę turystów w dolinie Moczarnego. Poszukiwani w dobrym stanie zdrowia, skuterami śnieżnymi zostali przetransportowani do Wetliny i dalej do swojego samochodu .Wyprawę poszukiwawczą zakończono o godz. 7.15.
W wyprawie wzięło udział 19 ratowników GOPR, 2 funkcjonariuszy SG, pies, 4 skutery śnieżne, 2 samochody Land Rover.
Dobre zachowanie osób zaginionych, które zdając sobie sprawę o swoim trudnym położeniu postanowiły rozpalić ognisko, przetrzymać noc i oszczędzać siły sprawiło, że ta wielogodzinna wyprawa zakończyła się happy endem.
http://esanok.pl/wp-content/gallery/...s/thumbs_1.jpg
http://esanok.pl/wp-content/gallery/...umbs_11862.jpg
http://esanok.pl/wp-content/gallery/...umbs_11863.jpg
http://esanok.pl/wp-content/gallery/...s/thumbs_2.jpg
GOPR Bieszczady
foto: GOPR Bieszczady / BOSG
Wczoraj , w Wielki Czwartek samotnie wędrująca młoda kobieta zaginęła w rejonie Halicza.
Ktokolwiek wie o miejscu jej przebywania niech poinformuje służby poszukiwawcze GOPR-u.
p.s. czy to jest normalne ?
Tu jest trochę szczegółów:
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/new...ia,nId,1710333
3 IV 2015
Ratownicy GOPR-u szukają od wczoraj 25-latki, która zaginęła w Bieszczadach. Kobieta przez telefon przekazała informację, że w śnieżnej zadymie zabłądziła między szczytami Halicz i Rozsypaniec. Z powodu fatalnej pogody turystka schroniła się pod drzewami. Potem stracono z nią kontakt.
Po otrzymaniu informacji o zaginięciu turystki (wczoraj, około godziny 16) jej znajomi zawiadomili GOPR. Niestety, nocne poszukiwania nie dały rezultatu. Telefon turystki od wczoraj nie odpowiada.
Do trzeciej w nocy przeszukane zostały między innymi masywy Halicza, Szerokiego Wierchu,Tarnica. Zawieszone nad ranem poszukiwania wznowiliśmy przed szóstą rano - powiedział ratownik dyżurny bieszczadzkiej grupy GOPR Witold Tomaka. Dodał, że w poszukiwaniach 25-latki uczestniczy około 40 ratowników górskich.
W górnych partiach Bieszczad obowiązuje w tej chwili trzeci - w pięciostopniowej skali - stopień zagrożenia lawinowego. Na Połoninie Wetlińskiej, gdzie termometry wskazują siedem stopni poniżej zera, w porywach wiatr wieje z prędkością 90 km/godz. W ciągu ostatnie nocy spadło tam ok. 25 centrymetrów świeżego śniegu, momentami widoczność nie przekracza 20 metrów - dodaje Tomaka. Ratownicy TOPR-u odradzają wycieczki w wyższe partie Tatr.
(md)
RMF FM/PAP
I tu, m.in.o Drodze Krzyżowej, która mimo warunków chyba się odbywa
http://www.radio.rzeszow.pl/informac...a-poszukiwania