Odp: Blubry starego pyry.
ale miales szczescie ze na rownej drodze... nam kiedys hamulce strzelily przy zjezdzie z serpentym wetlinskich.. dobrze ze wtedy nikt nie jechal z przeciwka...
tak dobrze rozumiem co znacza nogi z waty i raz cieplo raz zimno... i to cale zycie przed oczami...
Odp: Blubry starego pyry.
Świetnie dozujesz napięcie....
Odp: Blubry starego pyry.
Cytat:
Zamieszczone przez
buba
ale miales szczescie ze na rownej drodze... nam kiedys hamulce strzelily przy zjezdzie z serpentym wetlinskich.. dobrze ze wtedy nikt nie jechal z przeciwka...
tak dobrze rozumiem co znacza nogi z waty i raz cieplo raz zimno... i to cale zycie przed oczami...
Najgorszy jest ten pierwszy moment zanim dotrze do człowieka co się stało. Jak dotrze to wtedy zaczyna się działać niemal jak automat. Ale nie są to miłe przeżycia. Tylko z drugiej strony Buba jest co wspominać.
Odp: Blubry starego pyry.
30.08.
Rano razem z mechanikiem jedziemy do hurtowni po części trzeba nabyć tłoczek, szczęki hamulcowe i inne akcesoria. Zaczyna się mozolna naprawa błękitnego nieszczęścia ale bez sprawnych hamulców nie ma czego szukać na bieszczadzkich drogach. A poza tym własne bezpieczeństwo – bezcenne. Trzeba jeszcze zadzwonić na pocztę w UG gdzie mamy zarezerwowane pokoje. Bo nie ma szans dojechać na 13.00 do UG. Umawiamy się z pracownikiem poczty, że odbierzemy klucz we wskazanym miejscu. W między czasie dzwoni Bertrand z pytaniem czy jestem już w bieszczadzkie? Opowiadam swoje perypetie i umawiamy się, że zadzwonię jak już dojadę na miejsce. Wymiana tłoczka założenie nowych szczęk hamulcowych i odpowietrzenie układu kończy się po 11. Reguluję należność za naprawę i jadę na stację benzynową, tankuję błękitne nieszczęście i pędzę po pozostałych uczestników wyprawy. Szybko ładujemy się do błękitnego nieszczęścia i ok. 12 ruszamy w końcu do ukochanych Bieszczadów. Jak zawsze zatrzymujemy się przed Birczą na parkingu na kiełbaskę i kawę. I tu kolejna niespodzianka in minus. Po budce z kiełbaskami nie ma śladu. A były tam takie smakowite kiełbaski z grilla. Po 16 jesteśmy w UG. Odbieramy klucze i kwaterujemy się na poczcie. Dzwonię do Bertranda z informacją, że w końcu dojechałem. Pierwsze kroki kierujemy do ZpC, kosztujemy pierogi i oczywiście browarek. Następnie odwiedzamy kiosk z koszulkami. Jak co roku nabywamy tam drogą kupna koszulki bieszczadzkie. W tym roku kupujemy koszulki z wizerunkiem rysia. Obowiązkowo trzeba się przywitać z Czesiem właścicielem sklepu przy głównym skrzyżowaniu UG. Powietrze bieszczadzkie chyba tak na człowieka wpływa, że natychmiast zapomina o dotychczasowych kłopotach, teraz liczy się tylko to co jest tu i teraz. Warto tu przyjeżdżać dla takich chwil. A jutro zobaczymy jaka będzie pogoda ale plan zakłada wyjazd do Widełek i marsz na Magurę Stuposiańską zejście do Przysłupu Caryńskiego i poprzez Połoninę Caryńską powrót do UG. Ale to jutro. Dzisiaj tylko pozostało złożyć głowę na skrzydłach Morfeusza i odlecieć w nieznane.
cdn.
Odp: Blubry starego pyry.
Cytat:
Zamieszczone przez
Pyra.57
[. Trzeba jeszcze zadzwonić na pocztę w UG gdzie mamy zarezerwowane pokoje. ]
spaliscie na poczcie? :) ale fajnie! nam tez sie kiedys udalo! wprawdzie nie w UG ale byly paczki, wielkie wagi i wogole niezly klimacik :)
Odp: Blubry starego pyry.
Klimacik tam jest. Paczek nie uświadczysz ale jest tam po prostu intymnie, cicho i kameralnie. Ja nikomu nie przekszkadzam i mnie nikt nie przeszkadza.
Odp: Blubry starego pyry.
Marku, wreszcie się doczekałem na Twoje relacje.
"Pierwsze kroki kierujemy do ZpC, kosztujemy pierogi i oczywiście browarek"... baa, browarek w ZpC. ;)
Odp: Blubry starego pyry.
Uzależniony od fotografii Pyro, a fotki gdzie?;-)))
Opis bajka, ale ja poproszę o obrazki
Odp: Blubry starego pyry.
No właśnie !
Gdzie obrazki ?