-
Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Nudny niedzielny wieczór, siedzÄ™ w domku, sÅ‚ucham Czeremszyny…i żal d*** Å›ciska jak sobie pomyÅ›lÄ™, że jeszcze tydzieÅ„ temu tam byÅ‚am. Å»e o tej porze siedziaÅ‚am przy ognisku w oÅ›nieżonym lesie, piÅ‚am kompot z jabÅ‚ek a dÅ‚onie przenikaÅ‚ przyjemny mrozik….heh… w każdym bÄ…dź razie teraz już wiem i rozumiem wszystkich Tych, którzy ciÄ…gle mówili o ogromnej przestrzeni i bezmiarze Tamtych gór…i to, że już zawsze bÄ™dzie chciaÅ‚o siÄ™ tam wracać. I ja już wiem, że siÄ™ w nich zakochaÅ‚am. No ale może od poczÄ…tku….
Jest sobota rano, wczesne rano. O godzinie 4:40 rusza pociąg z Sanoka w stronę Chyrowa. W pociągu sporo ludzi, większość z nich jedzie do rodzin na Święta na Ukrainę. Układam się wygodnie na niewygodnym siedzeniu i od razu zagaduje mnie miły pan. Mówi po polsku z akcentem ukraińskim. Pyta gdzie jadę i czy tak sama się nie boje? Odpowiadam, że kolega ma się dosiąść po drodze i że jedziemy w góry. Potem to samo pytanie zadaje mi jeszcze konduktor, celnik i parę innych osób i w moim mniemaniu chyba tylko Pan Michał nie widzi w tym nic dziwnego. Rozmawiamy przez chwilkę, okazuje się że Pan Michał kiedy miał 16 lat mieszkał we wsi Rabe w Bieszczadach, potem wywieźli go na Ukraine i na stare lata postanowił wrócić do Polski. Obecnie mieszka w Sanoku, a teraz jedzie do córki na Święta. Bardzo cenne źródło wiedzy i informacji i coś czuję, że będziemy teraz częstymi gośćmi u Pana Michała. I tak trochę na rozmowie, trochę na spaniu po 2 godzinach (pociąg strasznie się wlecze, zresztą jak zwykle) docieramy do Ustrzyk Dolnych. Tam dosiada się towarzysz mojej podróży Harnaś i dalsza część drogi mija znacznie szybciej. Dzisiejszym naszym celem jest dotrzeć do Włosianki, a potem się zobaczy. Plan, jeżeli w ogóle takowy istnieje jest bardzo elastyczny8) Po prostu chcieliśmy jechać w góry na Ukraine, zrobić zimowy biwak, spędzić tego sylwestra jakoś inaczej niż poprzednie i to jest jedyna rzecz o której wiemy.
Na przejściu można powiedzieć idzie umiarkowanie szybko, teraz jeżdżą już 3 wagony, a nie tak jak kiedyś 2, więc trochę dłużej trwa odprawa. Praktycznie o czasie dojeżdżamy do Chyrowa, na dworcu straszny tłok, no tak dziś sobota, wszyscy wracają z targu. Wśród zakupów dominują jalinki, bo Święta niedługo, więc przez całą drogę pachnie nam lasem w pociągu. Po raz pierwszy w życiu widziałam ruszającą się torbę z której wystawał świński ogonek. Tylko czekaliśmy aż ta torba zacznie uciekać:wink: Pan Michał od razu bierze nas pod swoje skrzydła, mówi, że jego obowiązkiem jest się nami zająć, poza tym on z Sanoka, to my prawie jak rodzina. Jedziemy z nim do Sambora. Na dworcu pokazuje nam jeszcze w który mamy wsiąść pociąg, bo twierdzi, że czuje się za nas odpowiedzialny. Rozstajemy się, dziękując i obiecując, że na pewno go odwiedzimy, bo warto, naprawdę wspaniały człowiek z Niego. Mamy trochę czasu więc idziemy kupić najpotrzebniejsze rzeczy. W plecaku ląduje butelka Chortycji i Bogdana (dla nie wtajemniczonych jest to balsam z kilkunastu ziół...najlepszy do herbaty i nie tylko):lol: Obiecujemy sobie, że kiedyś przyjedziemy do Sambora pozwiedzać, bo już na pierwszy rzut oka widać, że warto. W oczekiwaniu na pociąg do Sianek przeszkadza nam pewna staruszka, która usiłuje mi wcisnąć gazetki o treści religijnej. Na moje usilne odmowy, że nie chce, nie potrzebuje, pyta w końcu:
- Wy ateisty?
-Nie, my turysty – odpowiadam z ironiÄ… i staruszka odchodzi troszku zniesmaczona;-)
W pociÄ…gach ukraiÅ„skich zawsze ale to zawsze sÄ… strasznie wysoko schody do wejÅ›cia. Tym razem prowadnik wysiada, sprawdza bilety i pomaga kobietÄ… z wielgachnymi siatami bezpiecznie wejść do pociÄ…gu. Bilet jest Å›miesznie tani ( ok. 4,60 hr), gdyby u nas byÅ‚y takie ceny…heh….ale to już raczej nierealne. W pociÄ…gach ukraiÅ„skich najbardziej chyba lubiÄ™ to, że czas zawsze szybko w nich pÅ‚ynie. Po pierwsze jeździ nimi bardzo dużo ludzi, wiÄ™c zawsze coÅ› siÄ™ dzieje, można kupić tam prawie wszystko (od piwa, sÅ‚odyczy, po dÅ‚ugopisy, skarpetki i kalendarze noworoczne), co jakiÅ› czas wpadajÄ… do wagonu dzieci cygaÅ„skie i wyÅ›piewujÄ… różne piosenki, za co dostajÄ… po kilka hrywien od pasażerów.
GdzieÅ› za TurkÄ… pogoda ulega pogorszeniu, mgÅ‚a i spore zachmurzenie. W Samborze byÅ‚o sÅ‚onko i wiosna…a tu zima w peÅ‚ni. Bardzo nas to cieszy, bo jest szansa, że spÄ™dzimy tego sylwestra w zimowej scenerii. W Siankach przesiadamy siÄ™ dosÅ‚ownie z pociÄ…gu do pociÄ…gu, który jedzie w stronÄ™ Użgorodu. Jest to bardzo sprytnie pomyÅ›lane. Przyjeżdża jeden pociÄ…g, a drugi już jest podstawiony, nie trzeba nawet iść na dworzec ...tylko od razu myk myk do nastÄ™pnego pociÄ…gu. Po raz kolejny dochodzÄ™ do wniosku, że w tej kwestii jest tam bardziej normalniej niż u nas. I naprawdÄ™ te pociÄ…gi sÄ… bardzo bardzo bezpieczne. Na poczÄ…tku mnie to dziwiÅ‚o, że ludzie wchodzÄ…cy do wagonu, zostawiajÄ… torby z zakupami z przodu, po czym zajmujÄ… miejsca gdzieÅ› w Å›rodku i spokojnie zasypiajÄ…….u nas by to nie przeszÅ‚o.
Niestety pogoda popsuła się definitywnie, więc dziś nie będzie nam dane oglądanie widoków z pociągu na trasie Sianki - Wołosianka. Jedyną atrakcją są nadal tunele z uzbrojonymi żołnierzami i wiadukty. I tu małe sprostowanie, w przewodnikach piszą, że na stacji w Użoku nic się nie zatrzymuje. Pociągi podmiejskie zatrzymują się tam na pewno, fakt, że stoją bardzo krótko, ale jednak stoją.
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Jest po 17:00, po 6h jazdy z Sambora wreszcie dotarliÅ›my do WoÅ‚osianki. I co…i pierwsze swoje kroki kierujemy do przydworcowego baru. MówiÄ…c wprost, pierwsze co zrobiliÅ›my na Ukrainie, to poszliÅ›my siÄ™ upić, ale jak siÄ™ potem okaże wyszÅ‚o nam to na dobre:wink: W barze sprzedawca bierze Harnasia za UkraiÅ„ca. Na poczÄ…tek bierzemy piwko i grzane wino. Tylko, że….w WoÅ‚osiance zdecydowanie nie wiedzÄ… co to jest grzane wino. Pani przynosi nam butelke wina podgrzanÄ… w mikrofalówce, z korkiem wciÅ›niÄ™tym do Å›rodka. Hehehehe….butelka, owszem jest ciepÅ‚a, ale wino niekoniecznie. W sumie jakoÅ› nam to nie przeszkadza, ale na przyszÅ‚ość trzeba bÄ™dzie im pokazać jak wyglÄ…da prawdziwy grzaniec:lol: Dość szybko upÅ‚ywa czas, a my jakoÅ› tak beztrosko zamawiamy kolejne piwa, planu na dzieÅ„ dzisiejszy nadal nie mamy, ale nikt z nas nie ma ochoty zawracać sobie tym gÅ‚owy. Do baru przychodzi coraz wiÄ™cej ludzi, a to konduktorzy „na jednego”, a to miejscowi. Sporo zamieszania wywoÅ‚uje maÅ‚y chÅ‚opczyk, który biega z pistoletem i strzela do wszystkich. Bandit!!!! Wkupuje siÄ™ w jego Å‚aski batonem. Nawet nie wiem kiedy dosiedli siÄ™ do nas miejscowi, nie wiem kiedy na stole pojawiÅ‚a siÄ™ kolejna butelka „wody rozmownej”, czas mijaÅ‚ szybko i cudownie. Trwaj chwilo!! Kiedy wróciÅ‚am z toalety, okazaÅ‚o siÄ™, że miejscowi, których poznaliÅ›my zaprosili nas do siebie do domu do Użoka, na nocleg:shock: A niech mnie!!! Co za ludzie, u nas coÅ› takiego by nie przeszÅ‚o, żeby obcych spraszać. Twierdzili, że im jest nas szkoda, że siÄ™ tak pałętamy po takim zimnie z namiotem i że dziÅ› Å›pimy u nich i bez gadania.
W ten sposób bliżej poznaliÅ›my dwóch braci Wasyla i MichajÅ‚a. Problemów z dogadaniem siÄ™ raczej nie mamy, Wasyl mówi też trochÄ™ po sÅ‚owacku, bo pracowaÅ‚ tam 12 lat, zresztÄ… jak sama nazwa wskazuje „woda rozmowna” okazuje siÄ™ nader skuteczna. Podjeżdżamy do Użoka pociÄ…giem, który tak jak mówiÅ‚am wczeÅ›niej, stoi na stacji bardzo krótko, o czym przekonaÅ‚ siÄ™ HarnaÅ›, który zatrzasnÄ…Å‚ siÄ™ w drzwiach ruszajÄ…cego już pociÄ…gu;-) Ale caÅ‚e szczęście udaÅ‚o mu siÄ™ wyskoczyć i poszliÅ›my już spokojnie, bez ekscesów do domu Wasyla.
A tam…. wielka kuchnia z piecem, babkÄ… przy piecu, wspaniaÅ‚ym kotkiem Honzo. PoznaliÅ›my też żonÄ™ Wasyla, Anastazje jego trzy córki, w tym najmÅ‚odszÄ… dwumiesiÄ™cznÄ… Wiktorie. Pani Anstazja ugoÅ›ciÅ‚a nas cudownie. MichajÅ‚o ciÄ…gle kazaÅ‚ mi jeść, mówiÅ‚, że jutro idziemy w góry i musze mieć dużo siÅ‚y. Na wÅ‚asnej skórze mogliÅ›my siÄ™ przekonać, że goÅ›cinność ludzi w górskich wioskach to nie bajki tylko szczera prawda. CaÅ‚y czas byÅ‚am w szoku tego wszystkiego co siÄ™ dzieje, tego, że Ci ludzie to wszystko robiÄ… bezinteresownie, tak po prostu z dobrego serca. Biedni, proÅ›ci, ale szczerzy, przepeÅ‚nieni dobrociÄ… i miÅ‚oÅ›ciÄ… - to jest jeden z powodów dla którego chce tam wracać. Wasyl caÅ‚y czas chwaliÅ‚ siÄ™ swojÄ… najmÅ‚odszÄ… córeczkÄ…, pokazywaÅ‚ zdjÄ™cia z chrztu i z wojska. Koniec koÅ„ców gospodarze odstÄ…pili nam swoje łóżko…(tu znowu szok dla mnie)…i wreszcie poszliÅ›my spać.
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Anyczko, Twoja opowieśc to miód na me serce . Pisz , pisz , pisz jak najwięcej. A swoją drogą stwierdzam , że wszyscy bieszczadnicy mają wprost ułańską fantazję . Bo przecież mogłaś w powiewnej sukience , polakierowanych paznokciach , wytapirowanej fryzurze, zsypana brokatem pląsać po parkiecie / i dręczyć sie przy okazji , że koleżanka ciągle jest od ciebie szczuplejsza/ . A Ty z plecakiem jedziesz w nieznane . I to wszystko z miłości do natury i ludzi ... Czekam na dalszy ciąg .
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Dobry człowieku kontynuuj. Zaskoczyłaś mnie. Ala potrafi powiedzieć kilkadziesiąt zdań jednym ciągiem. I to jeszcze jak opowiada.
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Alu gratuluję Tobie i Harnasiowi pomysłu na spędzenie sylwka w Ukraińskich górach.Tyle śniegu to co Wy mieliście to ja miałem tylko w nowy rok na Chryszczatej a ogień też był ale w kominku w H.Piękne są te miejsca i warte odwiedzenia .Proszę o więcej
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Cytat:
Zamieszczone przez
Rajmund Scheffler
...... Bo przecież mogłaś w powiewnej sukience , polakierowanych paznokciach , wytapirowanej fryzurze, zsypana brokatem pląsać po parkiecie / i dręczyć sie przy okazji , że koleżanka ciągle jest od ciebie szczuplejsza/ . A Ty z plecakiem jedziesz w nieznane . I to wszystko z miłości do natury i ludzi ... Czekam na dalszy ciąg .
Według mnie 2 razy pudło. Ale to jest moje priv zdanie.
1. Nie wyobrażam sobie Anyczki na takim Sylwestrze.
2. Nie wyobrażam sobie Anyczki, która dręczy się z tak błahego powodu.
Ale przecież nie znam Anyczki znowu tak dobrze.:-)
Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg. I kto wpadł na pomysł, żeby zmienić przeznaczenie opakowania do kliszy fotograficznej? ;-)
Pozdrawiam
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Rano obudziÅ‚ mnie pÅ‚acz Wiktorii dobiegajÄ…cy z pokoju obok i dobijajÄ…ca myÅ›l „PIĆ!!!”. Szybko pozbieraliÅ›my siÄ™ i poszliÅ›my do kuchni gdzie pani Anastazja poratowaÅ‚a nas dzbankiem herbaty. Na kuchni bezustannie coÅ› siÄ™ gotowaÅ‚o, mÅ‚odsza córka lepiÅ‚a uszka, kot Honzo spaÅ‚ na łóżku pod koÅ‚drÄ… (a jakże!) a za oknem niemiÅ‚osiernie wiaÅ‚o. Å»al nam byÅ‚o opuszczać to jakże goÅ›cinne miejsce, ale godzina byÅ‚a już dojrzaÅ‚a aby wyruszyć. Wasyl odprowadziÅ‚ nas kawaÅ‚ek, wskazaÅ‚ drogÄ™ którÄ… wygodnie dojść do grani. PożegnaliÅ›my siÄ™ z nim dziÄ™kujÄ…c serdecznie za wszystko co dla nas zrobili. MyÅ›lÄ™, że to miÅ‚e przyjÄ™cie nas zaraz na poczÄ…tku naszej wycieczki bardzo korzystnie wpÅ‚ynęło na nasze dobre humory przez resztÄ™ dni. ZresztÄ… nie ma siÄ™ co dziwić, bo byÅ‚o to totalnie spontaniczne i nikt z nas siÄ™ tego nie spodziewaÅ‚…ale to jest wÅ‚aÅ›nie Ukraina.
Tak wiÄ™c idziemy jeszcze jakiÅ› czas drogÄ… wiejskÄ…, strasznie oblodzonÄ…, mijamy bardzo stare chaÅ‚upki, z nieba coraz bardziej zaczyna sypać Å›nieg i dobitnie mówiÄ…c pogoda robi siÄ™ ch*****. Ale nie przeszkadza nam to w ogóle, z naszych twarzy ani na chwilkÄ™ nie schodzi uÅ›miech, a w sercu i duszy radość z tego, że w koÅ„cu idziemy w góry…w góry nie znane, że coÅ› siÄ™ dzieje, że nie wiadomo co jest za zakrÄ™tem….to naprawdÄ™ nastraja bardzo optymistycznie. Ja to najbardziej chyba cieszÄ™ siÄ™ z nowych, czekajÄ…cych mnie przeżyć i doÅ›wiadczeÅ„, bo jest to mój pierwszy wyjazd w te góry i pierwszy w życiu biwak zimowy. Szczerze mówiÄ…c, nie przygotowywaÅ‚am siÄ™ jakoÅ› specjalnie do tego wyjazdu, nie miaÅ‚am super hiper wypasionego sprzÄ™tu, ot zwyczajny Å›piwór, no powiedzmy że do -4, a tego dnia nawet nie chciaÅ‚o mi zakÅ‚adać ochraniaczy na nogi8-)
Kiedy droga skrÄ™ca pod górÄ™ i zostawiamy za sobÄ… ostatnie zabudowania Użoka, postanawiamy zrobić postój przy źródeÅ‚ku.http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...30bdb131e.html Gotujemy herbatkÄ™, oczywiÅ›cie z wkÅ‚adkÄ… (Dobryj Recept jest niezastÄ…piony). Cudowna ciecz przyjemnie rozgrzewa wnÄ™trze. Spotykamy jeszcze jakiegoÅ› pana wojskowego, który pyta czy napotkaliÅ›my kogoÅ› wczeÅ›niej na drodze. Okazuje siÄ™, że jest on ostatniÄ… osobÄ… jakÄ… zobaczymy w tych górach przynajmniej w przeciÄ…gu najbliższych dwóch dni. Plan na dzieÅ„ dzisiejszy jest taki, że dochodzimy do grani, a potem idziemy tam gdzie dojdziemy. Co rusz mijamy coraz to nowsze drogi leÅ›ne, w którymÅ› momencie HarnaÅ› chowa mapÄ™ i stwierdza, że i tak musimy iść do góry, wiÄ™c co za różnica którÄ… drogÄ…. O tak, bardzo dobra koncepcja, przynajmniej mamy gÅ‚owy wolne od myÅ›lenia, typu, czy dobrze skrÄ™ciliÅ›my czy też nie. PodejÅ›cie jest dÅ‚ugie i jak siÄ™ okazaÅ‚o dla mnie, a raczej dla moich kolan cholernie wyczerpujÄ…ce. Szlag by to trafiÅ‚!:evil: Kolana mi siadÅ‚y. Czemu akurat teraz, czemu tu! Grrrr!!! Teraz to ja już wiem, że mam za maÅ‚o substancji mazistej czy jakiejÅ› tam i przez to byÅ‚ ten cholerny ból. W którymÅ› momencie serio myÅ›laÅ‚am, że stanÄ™ i siÄ™ rozpÅ‚acze…tak mnie bolaÅ‚o:sad: A najbardziej wkurzajÄ…ce byÅ‚o to, że nie czuÅ‚am zmÄ™czenia, samopoczucie dobre…a kolana jak z waty. Ja nogi w górÄ™, a one w swojÄ… stronÄ™. Ile przekleÅ„stw wypowiedziaÅ‚am wtedy w myÅ›lach to wiem tylko ja. W zwiÄ…zku z tym, że opóźniÅ‚am znacznie marsz, HarnaÅ› chyba siÄ™ domyÅ›liÅ‚, że coÅ› jest nie tak i o nic nie pytajÄ…c zarzÄ…dziÅ‚ dÅ‚ugi postój. Jedyne co powiedziaÅ‚am, to to że kolana mnie trochÄ™ bolÄ…, bardziej dla jego informacji niż dla użalania siÄ™. Strasznie nie lubiÄ™ marudzić, narzekać itd. bo naprawdÄ™ niczemu to nie sÅ‚uży. HarnaÅ› zabraÅ‚ siÄ™ za przyrzÄ…dzanie herbaty a ja siedziaÅ‚am i dochodziÅ‚am do siebie, bardziej psychicznie niż fizycznie. WiedziaÅ‚am już, że kolana tak czy siak boleć nie przestanÄ…, wiÄ™c wmówiÅ‚am sobie że mnie nie bolÄ…. PrzypomniaÅ‚y mi siÄ™ sÅ‚owa Alexandry David – Nell, że „UmysÅ‚ jest w stanie ksztaÅ‚tować okolicznoÅ›ci, zgodnie z naszymi życzeniami. Szkoda czasu na bezużyteczne emocje, bo nic to nie zmienia, trzeba iść dalej”. Oj tak, mÄ…dra to byÅ‚a kobieta. WypiliÅ›my rozgrzewajÄ…cej herbatki, przegryźliÅ›my czekoladÄ…, pożartowaliÅ›my i ruszyliÅ›my dalej.
Po ok. 10 minutach wyszliÅ›my na pierwszÄ… polankÄ™ na której weszliÅ›my już na wyraźnÄ… drogÄ™. OczywiÅ›cie wszystko wokół byÅ‚o bialutkie, drzewa oblepione Å›niegiem…nawet pomimo narastajÄ…cej coraz bardziej mgÅ‚y….przepiÄ™kne. Droga wyprowadziÅ‚a nas na graÅ„, na polankÄ™ z której widoczna byÅ‚a wieÅ› Karpackie. http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...2a51b6a20.html Przez całą graÅ„ Bieszczadów Wschodnich przebiega granica pomiÄ™dzy województwem lwowskim i zakarpackim. Do teraz nie wiem, czy żółte oznakowania na drzewach to byÅ‚o oznakowanie szlaku, czy granica województw, ale wse odno. http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...f52797238.html SzliÅ›my caÅ‚y czas graniÄ…, widoki byÅ‚y ograniczone tylko do okolicznych gór z powodu mgÅ‚y. Mimo tego szÅ‚o siÄ™ wspaniale, bo w koÅ„cu byÅ‚o czuć jakÄ…Å› przestrzeÅ„.http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...81d77a838.html Ja nadal opóźniaÅ‚am marsz, a to z powodu kolan, choć usilnie staraÅ‚am siÄ™ o tym nie myÅ›leć, a to przez robienie zdjęć.http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...96bbfade4.html ZatrzymywaliÅ›my siÄ™ co jakiÅ› czas, tylko a może AÅ» po to żeby posÅ‚uchać ciszy. To fenomenalne jak potrafi być cicho i spokojnie w górach, owianych jeszcze tajemniczÄ… mgieÅ‚kÄ…… aż boisz siÄ™ oddychać aby jej nie zakłócić. Na jednej z polanek HarnaÅ› mówi, że już dojrzaÅ‚a pora żeby szukać miejsca pod obóz. Nakazuje mi tutaj poczekać, a sam gdzieÅ› znika za drzewami. SiedzÄ™ wiÄ™c i czekam. Nie widać już praktycznie nic, widoczność na jakieÅ› 20 metrów, wedÅ‚ug mapy jesteÅ›my gdzieÅ› pod Drohobyckim Kamieniem, tylko na której dokÅ‚adnie polance, to tego nie jesteÅ›my w stanie stwierdzić. Po chwili zjawia siÄ™ HarnaÅ›, a raczej przybiega caÅ‚y w podskokach :shock: (skÄ…d on ma tyle siÅ‚y?) i mówi, że kawaÅ‚eczek wyżej jest kolejna polanka z superowym miejscem na obóz. Udajemy siÄ™ tam i jak siÄ™ okaże dwa dni później byÅ‚a to bardzo dobra decyzja.
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
No dziewczyno to tylko kudłaty może napisać że czeka na więcej....:razz:
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Jak Anyczka już na początku pisze że
Cytat:
żal* ściska jak sobie pomyślę, że jeszcze tydzień temu tam byłam.
to puszczam sobie kolejny raz piosenkę śpiewaną przez Grzesia Tomczaka
Piosenkę mało znaną, piosenkę która zawiera melodyczną frazę (cytuję z pamięci)
....Ukraina jest zielona
dolinami i w nieboskłonach
od Prypeci aż po Bug
Boże ! jak bym chciał tam pojechać znów !!!
dlatego min pozwoliłem sobie dołożyc 5 gwiazek
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Ala pisz dalej nie mogę się doczekać!!!
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Anyczka !
Gratuluję pomysłu na wyjazd.
Czekam z cierpliwością na każde kolejne zdanie. Z cierpliwością , a zarazem z niecierpliwością. Mineło już pół roku od ostatniego mego pobytu w Wołosiance.
Obrazki migotają w pamięci : gwiazda na dworcu, tajniak przy sklepie, prosiak idący główną ulicą i ta niesamowita gościnność.
Czekamy spokojnie a w domyśle się kreci.
Boże ! jak bym chciał tam pojechać znów !!!
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Faktycznie, miejsce rewelacyjne. Na skraju polanki, w lesie. Nie jesteÅ›my w stanie stwierdzić jak duża jest to polanka, ponieważ widoczność z każdÄ… godzinÄ… siÄ™ pogarsza. Obok naturalny bÄ…dź też nienaturalny doÅ‚ek pasujÄ…cy szerokoÅ›ciÄ… pod nasz namiot, fajnie przynajmniej nie bÄ™dzie nam wiaÅ‚o. Znajdujemy też maÅ‚y stos drewna, znaczy siÄ™ ktoÅ› tu wczeÅ›niej paliÅ‚ ognisko. Tak nam siÄ™ coÅ› wydaje, że to musi być jakieÅ› miejsce widokowe. Harnasiowy namiot rozkÅ‚ada siÄ™ bÅ‚yskawicznie. Tak nawiasem mówiÄ…c to bardzo polecam (Marabut, lawina), strasznie mi siÄ™ podoba, a najlepsze w nim jest to, że jest w widocznym z daleka kolorze ciemno - zielonym:lol: Przysypujemy fartuchy, wrzucamy swoje rzeczy do Å›rodka. Ani siÄ™ nie obejrzaÅ‚am a HarnaÅ› już skombinowaÅ‚ ognisko. http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...95be2685d.html Tym razem nie zdoÅ‚aÅ‚ siÄ™ chÅ‚opak narÄ…bać, ale za to siÄ™ urżnÄ…Å‚, a to za sprawÄ… swoje nowej maÅ‚ej piÅ‚ki, która zastÄ…piÅ‚a mu siekierÄ™;-) Drewna nanosiÅ‚ caÅ‚kiem sporo, baaa…. nawet Å‚awkÄ™ zrobiÅ‚, wiÄ™c jakby ktoÅ› chciaÅ‚ to jeszcze tam cosik zostaÅ‚o. I tak na pracach obozowych doczekaliÅ›my zmierzchu.
Ten wieczór bÄ™dzie jednym z takich, które pamiÄ™ta siÄ™ do koÅ„ca życia. I to nie dlatego, że byÅ‚ to ostatni dzieÅ„ 2006 roku… nie to nie żadnego znaczenia. Po prostu byÅ‚ Å›nieg, ogieÅ„, nieznane góry, spokój, ciepÅ‚o… nawet nie umiem tego opisać i chyba nie chce. To zostawiÄ™ dla siebie8-) ByÅ‚o mi po prostu dobrze. Nie myÅ›laÅ‚am o tym, co byÅ‚o, o tym co bÄ™dzie. CaÅ‚y czas staraÅ‚am siÄ™ chÅ‚onąć chwilÄ™. Tu i teraz staÅ‚o siÄ™ ważne i nasiÄ…knęło mnÄ… caÅ‚kowicie.
Na pierwszy ogieÅ„ poszedÅ‚ domowy bigos mojej mamy, który zagryzaliÅ›my pycha chlebkiem ukraiÅ„skim zakupionym w Samborze. http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...d0d44a3bf.html A potem przez resztÄ™ wieczoru siedzieliÅ›my przy ognisku i gotowaliÅ›my herbatÄ™ chyba na wszystkie możliwe sposoby (oczywiÅ›cie z wkÅ‚adkÄ… Dobrego Receptu). ZrobiliÅ›my jeszcze kompot z jabÅ‚ek suszonych. Ja je nazwaÅ‚am „perpetuum mobile”, bo z jeden garÅ›ci jabÅ‚ek udaÅ‚o siÄ™ cztery razy zrobić kompot. Hmm….. wÅ‚aÅ›ciwie o czym tu pisać… czas pÅ‚ynÄ…Å‚ szybko – wolno, my ciÄ…gle siedzieliÅ›my przy ogniu nieustannie topiÄ…c Å›nieg na herbatÄ™, co chwile przychodziÅ‚y noworoczne smsy (o dziwo prawie wszÄ™dzie tam miaÅ‚am zasiÄ™g, także niech nikt mi nie mówi o dzikiej Ukrainie…bo uduszÄ™!). Od czasu do czasu rozmawialiÅ›my, ale też nie za dużo, jakoÅ› chyba nikt z nas nie miaÅ‚ takiej potrzeby… byÅ‚o dobrze. Meni czudowo. http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...9ff7d21b7.html
Kiedy zerwaÅ‚ siÄ™ już naprawdÄ™ nieprzyjemny wiatr przenieÅ›liÅ›my siÄ™ do namiotu. Moja grzaÅ‚ka benzynowa nadal grzaÅ‚a, wiÄ™c wrzuciÅ‚am jÄ… do Å›piworka. Tak a propos to bardzo polecam takie grzaÅ‚ki, nie jakieÅ› tam gówno warte chemiczne ocieplacze, tylko grzaÅ‚ki benzynowe. Moja w tej chwili grzaÅ‚a już prawie 20 godzinÄ™. WypiliÅ›my jeszcze po Å‚yku Bogdana, wyrzuciliÅ›my plecaki do przedsionka, uÅ‚ożyliÅ›my siÄ™ w Å›piworach, chyba jeszcze coÅ› rozmawialiÅ›my…ale dokÅ‚adnie nie pamietam bo zasnęłam. Widać byÅ‚am już nieźle zmÄ™czona, bo bardzo szybko odleciaÅ‚am w sen. I tu ktoÅ› mógÅ‚by powiedzieć, że przespaliÅ›my Nowy Rok. Nic bardziej mylnego. W nocy obudziÅ‚y nas …. sztuczne ognie:shock: Szlag wie z której miejscowoÅ›ci, ale byÅ‚o je sÅ‚ychać bardzo wyraźnie. GodzinÄ™ później znów obudziÅ‚y nas sztuczne ognie… ki diabeÅ‚? No tak, to pewnie z Polski byÅ‚o sÅ‚ychać…może z Mucznego, może z Ustrzyk. ObeszÅ‚o siÄ™ bez noworocznych życzeÅ„. JakoÅ› niespecjalnie przepadam za tym zwyczajem. Ja mogÄ™ Harnasiowi codziennie życzyć „Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku”. Jedyny dialog miÄ™dzy nami jaki wywiÄ…zaÅ‚ siÄ™ tej nocy to:
-Słyszałaś?
-Noo
I tak weszliÅ›my w Nowy 2007 Rok, gdzieÅ› tam na zamglonej ukraiÅ„skiej polance w ciepÅ‚ym namiocie, podczas gdy inni wystrzeliwali korki z szampanów, obrzucali siÄ™ brokatem tudzież innymi syfami, wypijali niezliczone iloÅ›ci alkoholu, po to by rano kompletnie nic nie pamiÄ™tać… WÅ‚aÅ›nie dlatego wolaÅ‚am być TU…niż TAM. I w tym miejscu zacytuje Harnasia: „Jak siÄ™ jest TU to TAM nie istnieje”… niezależnie od tego gdzie jest TU a gdzie jest TAM.
PS. Henku dziękuje za piosenkę.
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Alu dzięki!!! I te Twoje zdjęcia.... ale przecież Ty wiesz, że jestem... no wiesz... ;))) I życzę Ci dużo szczęścia... i wcale nie dlatego, że Nowy Rok... tylko ot, tak z serca... :razz:
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Poranek. Poniedziałek 1.01 2007 roku. Godzina ok.9h. Budzi mnie dźwięk rozsuwanego zamka. Harnaś wychodzi, a ja jednym okiem zerkam na kawałek świata, który odsłania mi się zza rozsuniętego namiotu. Nic ciekawego nie widzę, oprócz wiszących nad namiotem, oblepionych śniegiem gałęzi drzewa i ($%&*#) mgły :evil: Chowam się z powrotem w śpiwór i udaje, że śpię, bo jakoś wcale nie mam ochoty wstawać i patrzeć na ten obrzydliwy zamglony świat. Harnaś wraca, wskakuje do śpiwora i stwierdza, że on dzisiaj stąd nie wychodzi. Na mojej gębie błąka się podstępny uśmiech i chyba oboje już podświadomie wiemy, że dziś tu zostajemy, żeby przekiblować złą pogodę.
Kolejna pobudka, chyba jest już ok. poÅ‚udnia…a co tam. I tak nam siÄ™ nigdzie nie spieszy i tak nie mamy żadnego planu. Liczy siÄ™ tu i teraz. WyglÄ…damy z namiotu…. Cholerka…Jest jeszcze gorzej niż przedtem. Nie dość, że Å›wiata nie widać, to z nieba leci zmrożony Å›nieg. No jednym sÅ‚owem ****ówka. Teraz już wiemy, że na 100% dziÅ› tu zostajemy. Mamy tylko takÄ… malutkÄ… nadziejÄ™, że może jutro...choć kawaÅ‚eczek Å›wiata uda siÄ™ zobaczyć. Może stanie siÄ™ cud i bÄ™dzie poprawa pogody. Szczerze mówiÄ…c humory mamy nijakie, nuuuda i dÅ‚użyzna. Nic siÄ™ nie dzieje, nie ma co robić. JakoÅ› tak caÅ‚e poÅ‚udnie i popoÅ‚udnie wegetujemy w namiocie, a to jedzÄ…c, a to rozmawiajÄ…c, od czasu do czasu drzemiÄ…c. CzÄ™sto wracamy myÅ›lami do takiej jednej chatki zastanawiajÄ…c siÄ™, co tam siÄ™ dzieje, kto przyjechaÅ‚ i jakie szkody wyrzÄ…dziÅ‚? :wink: HarnaÅ› usilnie pragnie poznać konstrukcje mojej grzaÅ‚ki benzynowej i rozkÅ‚ada jÄ… na części pierwsze. Jak twierdzi musi poznać jej budowÄ™, bo chce sobie zrobić takÄ… samÄ…. Hehe…no tak, caÅ‚y HarnaÅ›.
Mimo tego, że dziÅ› niestety nie udaÅ‚o siÄ™ nam wyjść w góry wcale nie mamy poczucia straconego czasu. Zawsze w takich chwilach przypominajÄ… mi siÄ™ sÅ‚owa Wielickiego po zimowej wyprawie na K2, że „Ważniejsze jest zdobywać niż zdobyć”. Pewnie, że fajnie byÅ‚oby siÄ™ przejść po poÅ‚oninach i zobaczyć to wszystko w Å›niegu…no ale jak nie ma warunków…to po kiego? Sztuka dla sztuki? Niektórzy by poszli…ale po co? :roll: To byÅ‚aby katorga, która skoÅ„czyÅ‚a by siÄ™ pewnie rozbiciem obozu na nastÄ™pnej polance…jeżeli takowa nastÄ™pna w ogóle istnieje?
Tak więc siedzieliśmy w ciepłym namiocie nadal sprawdzając od czasu do czasu czy pogoda się poprawiła. Niestety wręcz przeciwnie, było coraz gorzej. A niech Cię szlag trafi! Zaszyliśmy się w namiocie i praktycznie całe popołudnie zeszło nam na grze w statki. Harnaś opracował jakiś tajny system i dzięki temu za każdym razem wygrywał. Jak nie cierpię grać w karty, tak w tym momencie bardzo żałowałam, że nie zabraliśmy ich ze sobą. Tego dnia po raz pierwszy widziałam też jak to jest, jak zabraknie tlenu w namiocie. Niby nic wielkiego, ale za cholerę żadna zapałka, zapalniczka czy też kuchenka nie chce się palić. I już jestem mądrzejsza o nowe doświadczenie.
Przewietrzyliśmy namiot przed nocą i wyciągnęliśmy ostatnią butelkę Chortycji, co by miło spędzić wieczór i poprawić sobie humor. Za kielonek posłużyło nam opakowanie po soli, czy też jak kto woli po kliszy fotograficznej. http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...b3d661362.html Od tej chwili minuty wieczorne zaczęły płynąć dość szybko, bo ani się zorientowaliśmy jak było już po północy. Rozsądek nakazywał spać, więc ułożyliśmy się w śpiworach i odeszliśmy w sen. Nie mogłam od razu zasnąć, długo jeszcze rozmyślałam, o wszystkim i o niczym, o tym jak bardzo ważne jest towarzystwo z którym się wędruje, o najbliższych, o górach. Pamiętam, że miałam wcześniej wiele możliwości, żeby przyjechać w te góry, ale jakoś nie czułam wtedy w sobie że powinnam jechać. Natomiast teraz, teraz były okoliczności jak najbardziej sprzyjające, to był ten czas i ludzie :-D
>>WracajÄ…c wspomnieniami do tamtych dni, tak sobie analizujÄ™ teraz to wszystko z perspektywy czasu i myÅ›lÄ™, że to iż nigdzie nie poszliÅ›my byÅ‚o bardziej uwarunkowane przez umysÅ‚ niż przez pogodÄ™. Czasem tak mam, że odczuwam że sÄ… dla mnie miejsca dobre i zÅ‚e. Nie wiem, nie potrafiÄ™ tego dokÅ‚adnie wytÅ‚umaczyć. Tam mi po prostu byÅ‚o dobrze i jak siÄ™ obudziÅ‚am, to wiedziaÅ‚am że dziÅ› nie chce stÄ…d iść. PodÅ›wiadomość, przeczucie? Nie wiem… po prostu tak jest, że raz czujesz że musisz tu zostać, a innym razem że czas już iść przed siebie. Tez tak macie? Bom ciekawa? <<
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Często wracamy myślami do takiej jednej chatki zastanawiając się, co tam się dzieje, kto przyjechał i jakie szkody wyrządził.
Byłem było super o szkodach nic nie wiem ot padł jeden suchy świerk,co by atmosfere i grzańca podgrzał.
Pozdrawiam Serdecznie.
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Ten cytat z Wielickiego
Cytat:
„Ważniejsze jest zdobywać niż zdobyć”
to chyba nie ma w chwili obecnej wielu zwolenników (również na forum).
Częściej zdarza się spotkać z hasłami >kto szybciej przebiegnie Bieszczady<
niż z nastrojami którymi pozwalasz się podzielić. Dzięki.
Ale to synonim czasów obecnych (niestety)
.
Dla wyjaśnienia - wkradło się małe przejęzyczenie gdy pisałaś o balsamku. Poprawne brzmienie to "Dawnyj Recept" ale słowo Dobryj oddaje pełniej zawartość. Wersja Bogdan o której wspominasz, jest robiony głównie z wykorzystaniem głogu (tak podaje skład)
Też należę do klubu osób za-balsamowanych.
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Faktycznie ma być "Dawnyj Recept" ;-) Przepraszam za zmyłke. To pewno dlatego, że ciagle pamiętam jego dobry smak... a w barku stoją jeszcze 3 inne balsamy z tej serii 8-) :mrgreen:
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Ja mam bardzo często przeczucia.... i wiem ze nijak ma się do dorabiania filozofii do braku odwagi (stopka).
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Cytat:
Zamieszczone przez
Anyczka20
..... Udajemy się tam i jak się okaże dwa dni później była to bardzo dobra decyzja.
Anyczka , już nie mogę się doczekać co okazała się dwa dni póżniej....
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Cytat:
Zamieszczone przez
Anyczka20
Poranek...... Tam mi po prostu byÅ‚o dobrze i jak siÄ™ obudziÅ‚am, to wiedziaÅ‚am że dziÅ› nie chce stÄ…d iść. PodÅ›wiadomość, przeczucie? Nie wiem… po prostu tak jest, że raz czujesz że musisz tu zostać, ..... <<
Anyczka - czy TY tam "jesteś" czy "zostałaś tam" ??,że nie piszesz dalej??- co się okazało dwa dni póżniej ???
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Cytat:
Zamieszczone przez
Anyczka20
PodÅ›wiadomość, przeczucie? Nie wiem… po prostu tak jest, że raz czujesz że musisz tu zostać, a innym razem że czas już iść przed siebie. Tez tak macie? Bom ciekawa? <<
- mamy:mrgreen:
I to nie tylko z chodzeniem materialno-nożnym.
Poczytywałam sobie dzisiaj stronki różnych ekip, żyjących 'w zgodzie z naturą', czy dążących do tegoż. I tak mi się właśnie myśli, że to ich pragnienie i to, o czym piszesz - to to samo.
Pewien człek moje zastanowienia o podobnej treści podsumował jakiś czas temu stwierdzeniem, że rzeczywiście, jest to bardziej może - pierwotny, ale zdrowszy, lepszy, uczciwszy - sposób reagowania na rzeczywistość.
Ja osobiście najlepsze (i najgorsze, ha...) elementy swojego świata zawdzięczam właśnie temu, że czasem pozwalałam zdarzeniom biec, mijać dniom - a sama siedziałam, myślałam albo nie... Ale tak właśnie było "po mojemu". I nie zamieniłabym tych chwil na żadne inne.
Nie zamierzam z tego wyrastać - z przychodzenia w pewne miejsca i zostawania tam miesiącami (zamiast jednej nocy - to przypadek skrajny:wink:), z wychodzenia czasem w ciemność, z płakania - bo się chce popłakać na zimnie, z opuszczania spotkań i sal wykładowych na chwilę - bo czuję taką potrzebę.
Mnie osobiście jest z tym wszystkim jakoś... komfortowiej. Samej ze sobą.
Dobre pytanie, choć z pozoru banalne:grin:
Pozdrawiam, Anyczko, serdecznie i z sympatią, Ciebie i wszelkich miłośników dywagacyj podobnych:wink:
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Anyczko, przygoda wspaniała, a i tekst wyśmienity.
Na warszawskim Ursynowie, gdzie w tym roku wylądowałem, wznosiliśmy toasty sylwestrowe "za tych, co na morzu", "za tych, co w powietrzu", "za tych, co garują", ale wypiliśmy także za zdrowie i pomyślność wszystkich członków Naszego Bieszczadzkiego Forum i w ogóle wszystkich bieszczadników ! :lol:
Może coś Ci się wtedy przyjemnie czknęło - w tym namiocie tuż za granicą polsko - ruską. :smile:
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Bardzo dziÄ™kujÄ™ wszystkim za ciepÅ‚e sÅ‚owa.. i za cierpliwość ;-) Pozwalajmy zdarzeniom biec w spokoju….o tak Kasiu….Å›wiÄ™ta racja!
Pomimo tego, że coraz wiÄ™cej dni dzieli mnie od tych cudownych chwil, spróbujmy siÄ™ jeszcze raz przenieść w czasie…do innego zupeÅ‚nie wymiaru. Jest 2 styczeÅ„ 2007, nadal ta sama polanka podszczytowa w UkraiÅ„skich Bieszczadach. Tym razem budzi mnie dźwiÄ™k budzika w harnasiowej komórce. Niestety, dziÅ› niezależnie od pogody bÄ™dziemy musieli opuÅ›cić to miejsce, te góry. Musimy zdążyć na pociÄ…g do Użoka. Jednym sÅ‚owem dziÅ› robimy odwrót…bo trzeba wracać do obowiÄ…zków….ale tylko wrócić na jakiÅ› czas, bo w gÅ‚owach już tlÄ… siÄ™ pomysÅ‚y na nastÄ™pne wyjazdy.
HarnaÅ› dość szybko wygramoliÅ‚ siÄ™ ze swojego Å›piwora, w przeciwieÅ„stwie do mnie. Ja jak zwykle - przeciÄ…ganie snu w nieskoÅ„czoność. Leże i czekam na dalszy rozwój sytuacji, ale Harnasia coÅ› dÅ‚ugo nie ma… hmmm…..w oddali sÅ‚yszÄ™ tylko tuptanie, bieganie tam i z powrotem i wreszcie zbawienny okrzyk „Ala!!!!! Wstawaj, widać góry!!!” http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...e1f6ab9f0.html Nerwowo wkÅ‚adam lodowate buty i wybiegam w samych „gaciach” na zewnÄ…trz. I w tym miejscu zaczyna siÄ™ zupeÅ‚nie inna strona naszej wÄ™drówki. Jednym sÅ‚owem…O D L O T. Pierwszy widok na Drohobycki KamieÅ„ i na Starostyne…i na tÄ… naszÄ… ogromniastÄ… polanÄ™, na której skraju siÄ™ rozbiliÅ›my…dalej jakieÅ› inne szczyty Bieszczadów…naszych nie widać. Biegam raz w jednÄ… raz w drugÄ… stronÄ™, trzaskam foty.
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...f475b06f9.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...80e7931eb.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...d726afdbe.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...9e4a21631.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...6d2a7929d.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...66d8ade53.html
WszÄ™dzie gdzie nie popatrzÄ™ widać góry. Nie mogÄ™ uwierzyć, nie mogÄ™ siÄ™ napatrzeć na to wszystko co mnie otacza, nasycić oczy na zapas…. ech… Å»yttja Prekrasne! Nie wiem ile to trwaÅ‚o, nie liczyÅ‚am czasu, ale dÅ‚ugo tak staÅ‚am na polance i pazernie chÅ‚onęłam widoki jakby w obawie, że zaraz przyjdzie przeklÄ™ta mgÅ‚a i mi zabierze tÄ… radość. Nie przyszÅ‚a…uff.
Teraz zbieraliśmy żniwa z naszej decyzji sprzed dwóch dni, o zanocowaniu w tym a nie innym miejscu. Po prostu to był mój najpiękniejszy poranek, najpiękniejsze przebudzenie w życiu. Wychodzisz z namiotu i okazuje się, że wszędzie naokoło otaczają Cię góry. Czego trzeba więcej?
Wreszcie udaÅ‚o nam siÄ™ zebrać w sobie i zaczÄ™liÅ›my zwijać manatki. Wsio do plecaka, ognisko, herbatka, batonik http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...5b5b67055.html Zwijanie zmrożonego namiotu poszÅ‚o caÅ‚kiem sprawnie http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...d926d500a.html Ciężko byÅ‚o…oj bardzo mi ciężko byÅ‚o pożegnać siÄ™ z tym miejscem…ale mus to mus :-( ObiecaliÅ›my sobie, że na pewno przyjedziemy tu…wÅ‚aÅ›nie w to samo miejsce zobaczyć jak ono wyglÄ…da latem. Jeszcze kilka fotek na pamiÄ…tkÄ™ na polance, ale tym razem z widokiem na góry8) http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...8de097def.html I idziemy…gdzie? Ano w stronÄ™ Husnego. Niestety nie mamy czasu, na to żeby przejść choćby te najbliższe poÅ‚oniny które nam siÄ™ odsÅ‚oniÅ‚y. Ale za to te widoki narobiÅ‚y nam takiego smaka, że na wiosnÄ™ sÄ… nasze.
Przechodzimy naszÄ… polankÄ™, dalej kawaÅ‚eczek przez las i wychodzimy…na kolejnÄ… polankÄ™:lol: Po drodze bÄ™dzie ich jeszcze caÅ‚a masa…a każda z nich odsÅ‚oni przed nami coraz to nowsze, niezapomniane widoki. Wiecie co jest w tych UkraiÅ„skich widokach dla mnie najfajniejsze? Ano, to że czÅ‚owiek gdzie nie popatrzy to widzi góry….nieznane góry i Å›wiadomość, że nie umie ich nazwać, ze nigdy tam nie byÅ‚, że one sÄ… nowe, nieznane, dopiero do odkrycia, ogromny bezmiar, wolność…po prostu aż latać siÄ™ chce. U nas w Bieszczadach, gdzie bym nie popatrzyÅ‚a, zawsze te same (no prawie) widoki, zawsze góry których nazwy znam, zawsze wiem co jest za tÄ… górÄ…, jak nazywa siÄ™ tamta dolinka….a tu….NIE ZNAJU! I to jest piÄ™kne…cisza…góry…my…cisza…Å›nieg…góry...wolnoÅ ›Ä‡…my...nieznane...góry…góry…góry…
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...e85a9ac3a.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...fbff0c0af.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...622867705.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...63601be12.html
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
(Eh, zazdrost' czista by meni wziała, jakby ce wso takije jasne ne buło...)
Głowę chyli. I zdjęcia, i opowieść. I te góry.
Eh. Nic nie powie więcej.
Åšpij spokojnie, Anyczko.
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
W tym wÅ‚aÅ›nie miejscu zostawiÅ‚am kawaÅ‚ek swojego ducha… StojÄ™ tam a w gÅ‚owie sÅ‚ychać delikatne dźwiÄ™ki „Satni” Niko Valkeapaa. Ta piosenka zawsze kojarzy mi siÄ™ z zimÄ… i kiedy mam przed sobÄ… TAKI Å›wiat nieustannie dźwiÄ™czy mi w uszach. Nawet teraz, TU na dole, gdzie jesteÅ›my obciążeni różnymi sprawami, obowiÄ…zkami i troskami… przyjemne dźwiÄ™ki Satni i wspomnienia potrafiÄ… uspokoić myÅ›li, odpocząć, nabrać siÅ‚ do dalszej walki w dzikim Å›wiecie. Ale dość tych rozważaÅ„, wracamy do wÄ™drówki.
SchodziÅ‚o siÄ™ bardzo przyjemnie, radość z samego patrzenia na góry pozwoliÅ‚a skutecznie zapomnieć o bólu kolan. HarnaÅ› jak zwykle pognaÅ‚ pierwszy…nadal nie wiem skÄ…d on ma tyle siÅ‚? Kiedy juz definitywnie weszliÅ›my w las i zostawiliÅ›my wszystkie te cudne, widokowe polanki za sobÄ… natrafiliÅ›my na wyraźnÄ… drogÄ™ leÅ›nÄ…, która dość szybko sprowadziÅ‚a nas do wsi Husne. ByÅ‚am w szoku, że tak szybko udaÅ‚o nam siÄ™ zejść. ByÅ‚o dopiero gdzieÅ› okoÅ‚o poÅ‚udnia, a my już widzieliÅ›my w dole majaczÄ…ce dachy domów i cerkwi. Tak Å›rednio mi siÄ™ to podobaÅ‚o, bo to wszystko oznaczaÅ‚o niestety koniec naszej wÄ™drówki. A ja to wÅ‚aÅ›ciwie chciaÅ‚am tu jeszcze zostać. CiÄ…gle gdzieÅ› tam miaÅ‚am cichÄ… nadziejÄ™, że może nie zdążymy na pociÄ…g do Użoka…albo, że np. pociÄ…g siÄ™ nie zatrzyma. Hehe..z tÄ… myÅ›lÄ… kroczyÅ‚am naprzód:twisted: Jeszcze tylko do pokonania „maÅ‚y” jar i już bÄ™dziemy na drodze. W trakcie schodzenia, a raczej zjeżdżania na tyÅ‚ku zgarnęłam chyba wszystkie liÅ›cie z lasu. DziÄ™ki pomocnej dÅ‚oni przeszÅ‚am zamarzniÄ™ty potok i tak oto znaleźliÅ›my siÄ™ na drodze, która prowadziÅ‚a do Użoka. Na dole jakby cieplej. Kurtka, rÄ™kawiczki itp. nie byÅ‚y już potrzebne, wiÄ™c wrzuciÅ‚am je do plecaka. Krótki postój, Å‚yk herbaty i w drogÄ™. No i co, i okazaÅ‚o siÄ™, że za zakrÄ™tem jest mostek… hehehe
ByÅ‚o kilkanaÅ›cie minut po poÅ‚udniu, a pogoda robiÅ‚a siÄ™ coraz piÄ™kniejsza, tak grzaÅ‚o, ze szliÅ›my w podwiniÄ™tych rÄ™kawkach. Kurde no, że też nie mogÅ‚o tak być dwa dni wczeÅ›niej… no ale…widocznie tak miaÅ‚o być. Nie ma co gdybać. Po drodze mijamy jakieÅ› wiatki, kilka skaÅ‚ek… i tu od razy przed naszymi oczami staje Klopsik, a raczej jego wystajÄ…ce nogi z jakiejÅ› dziury i krzyk „HarnaÅ›! WyciÄ…gnij mnie!” :wink:
Pierwsze zabudowania Użoka mówiÄ…c wprost sÄ… co najmniej dziwnie. Wielki drewniany dom, bez okien, z kilkumetrowym ogrodzeniem a przed tym wszystkim napis „Prywatna wlasnist!” http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...46141aab7.html Hmmm, szkoda, że takie tabliczki zaczynajÄ… pojawiać również tam. HarnaÅ› mówi mi, ze MichajÅ‚o dwa dni temu opowiadaÅ‚, że tu Bandit mieszkajÄ…… prawda to czy nie? W każdym bÄ…dź razie dziwne miejsce. Prawie całą drogÄ™ rozmawiamy, wspominajÄ…c to co już byÅ‚o, ciÄ…gle nie mogÄ…c siÄ™ nadziwić (przynajmniej ja) że to wszystko siÄ™ dzieje. IdÄ…c mamy widok na okoliczne wzgórza. Bardzo dobrze robiÄ… w oczy grodzone drewnianymi pÅ‚otkami pastwiska i pola. U nas takich już nie ma. Ot takie to niby banalne, a mi siÄ™ strasznie podoba, tym bardziej jak sobie przypomnÄ™ jakimi wielkimi murami w Anglii ludzie potrafiÄ… grodzić pola… http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...7ad7fa164.html Mijamy stare i nowsze chaÅ‚upki. WÅ‚aÅ›nie sobie przypomnieliÅ›my, że mieliÅ›my iść do Libuchory zobaczyć te sÅ‚ynne stare chaty kryte strzechÄ…….ale chyba nie wyszedÅ‚ nam ten plan. Nic to, kolejny powód by wrócić... choć czy musi być powód by wracać? Dochodzimy do krzyżówki w Użoku, http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...74b3a582c.html mijamy wiadukt.. pod którym zdaje siÄ™ dwa dni temu wywinęłam niezÅ‚ego orÅ‚a http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...0117265b5.html Stacyjka w Użoku poÅ‚ożona jest nad wsiÄ… na górce, wdrapujÄ…c siÄ™ tam zauważam na sÄ…siedniej górze coÅ› co przypomina wyciag narciarski…ale czy on jeszcze funkcjonuje tego niestety nie wiem. JesteÅ›my na dworcu http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...c8dc292b1.html Jest po 13h, mamy godzine do pociÄ…gu, zdążyliÅ›my:-(
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
To chyba jedno z najbardziej wstrzasających doznan - kiedy z doliny wchodzisz mozolnie na góre w gęstej mgle, a potem wychodzisz rano z namiotu i okazuje się ze mgła zniknęla i wokol widać szczyty, morze szczytow. Wydaj sie wtedy takie wielkie! Kiedy przydarzylo sie nam to w Czarnohorze, kiedy zobaczylam w jedej chwili te wszystkie góry w blasku porannego slońca i błekit nieba, poczułam się jakbym w jednej chwili zostala przeniesiona na inną planetę. Albo że umarłam ze śnie i jestem w raju. Szok i zachwyt, i wzruszenie... Poniżej mielismy biale morze chmur, i ciszę.
Dzieki Anyczko za przywołanie wspomnien. :)
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Wiem że bede powtarzał, ale poprostu wypas, a ja heh nie miałem pomyslu na sylwesrta, aż wstyd sie przyznać.
Mam takie techniczne pytanko, bo śpiwór wiem że zwykły ale ten namiot to jakis specjalny (zimowy)? I czym grzaliście w środku? Bo chyba nie samymi ogrzewaczami do rąk :)
Pozdrawiam i jeszcze raz, wspaniałe !!!!
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Namiot Marabuta (Lawina), śpiworek do -4, a grzaliśmy....hmmm...troche horiłką ;-) czasem odpalaliśmy palnik gazowy, no i grzałka do rąk benzynowa....nic szczególnego....naprawdę to nie było tak tragicznie zimno. Kwestia nastawienie i psychiki :-)
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
bardzo zainteresowala mnie sprawa uzoka- z wielu zrodel slyszalam ze tam pociagi sie nie zatrzymuja od jakiegos czasu.. z tego co piszesz wynika ze to nieprawda. Czy zatrzymuja sie tam tylko niektore? tam jest tylk ta wiata co jest na zdjeciu czy jest tez jakis budynek dworca??
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Jeżeli chodzi o dworzec w Użoku jest tam tylko ta "wiata" którą mam na zdjęciu, za to fajny dworzec (można sie kimnąć na glebie) jest w Wołosiance. Nie wiem czy wszystkie pociagi zatrzymują się w Użoku, na pewno ten relacji Sianki-Użgorod, Użgorod-Sianki się zatrzymuje, wprawdzie stoi bardzo krótko, ale zawsze cos.
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Cytat:
Zamieszczone przez
buba
bardzo zainteresowala mnie sprawa uzoka- z wielu zrodel slyszalam ze tam pociagi sie nie zatrzymuja od jakiegos czasu.. z tego co piszesz wynika ze to nieprawda. Czy zatrzymuja sie tam tylko niektore? tam jest tylk ta wiata co jest na zdjeciu czy jest tez jakis budynek dworca??
Kurczę, myślałem że coś tu zamieściłem o stacji UŻok ale w postach nie ma :(
przystanek Użok istnieje i zatrzymują się tam pociągi (ełektriczki na pewno) z tym, że nie jest on położona tam gdzie zaznacza ją większość map polskich bieszczadów czyli tuż koło przełęczy. W tamtym miejscu istniała stacja ale przed II WŚ jako czechosłowacka stacja graniczna. Wysiadając wspólcześnie na przystanku kolejowym użok do przełęczy użockiej bedziecie mieli jeszcze znaczny kawałek drogi.
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Kolejny raz czytam relacje Anyczki i jest ona odskocznią w inny świat, szczególnie gdy za oknem nijaka pogoda a i klimat nijaki. Czytam i oglądam podkradając czyjeś wspomnienia.
Nie zgadzam sie z tym co pisze Anyczka
Cytat:
Wiecie co jest w tych UkraiÅ„skich widokach dla mnie najfajniejsze? Ano, to że czÅ‚owiek gdzie nie popatrzy to widzi góry….nieznane góry i Å›wiadomość, że nie umie ich nazwać, ze nigdy tam nie byÅ‚, że one sÄ… nowe, nieznane
Nie zgadzam się i już.
Mnie podwójnie ładowało gdy patrząć za Starostyny mogłem nazwać wszystkie chopki po polskiej stronie. Te wszystkie Rawki, Tarnice i inne Halicze złażone zadeptane ale pełne przebytych wspomnień.
Co do Użoka to przypominam sobie zabawną historyjkę. Też naczytałem się że tam pociąg nie staje. Po zejściu z grani do Husnego (podobnie jak u Anyczki) szukaliśmy u miejscowej lidności informacji o pociągu. Za sowitą opłatą miejscowy biznesmen dowiózł nas roklekotaną ładą do Wołosianki (jadąc przez Użok) abyśmy zdążyli na pociąg. My wchodzimy na dworzec a tu pociąg odjeżdża i odjechał. Do Sianek na piechote nie zdążymy. Mamy 1,5 godz czasu. Nadzieja tylko w okazji na drodze.
Historyjke tą przypominam bo wielokrotnie miałem okazje być wykołowany przez informację od tubylców. I to nie wynika ze złej woli. Oni po prostu bardzo czesto nie wiedzą, dokad biegnie ta droga , albo kiedy odjeżdza pociąg
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
To i dobrze, że się nie zgadasz...nudno byłoby gdybyśmy wszyscy tacy sami byli i tak samo odczuwali i spostrzegali świat :-) Ja byłam w tamtych górach pierwszy raz i bezimienność widoków była dla mnie czymś nowym i bardzo fascynujacym :-) Pewnie jak będę tam któryś raz z kolei (a będę) to wezmę mape do ręki, ponazywam sobie widoki i sprawi mi to nieziemską radosć... ale to dopiero kiedyś tam...kiedyś.... A tymczasem, chyba czas już wreszcie skonczyć tą relacje ;-)
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
JesteÅ›my na „dworcu” w Użoku. Pijemy herbatÄ™, jemy batoniki i czekamy na pociÄ…g. W miÄ™dzyczasie pojawiajÄ… siÄ™ kolejni pasażerowie i to caÅ‚kowicie rozwiewa moje obawy, co do tego czy aby na pewno pociÄ…g siÄ™ tu zatrzymuje. Najpierw nadjeżdża towarowy, jest tak dÅ‚ugi, że widzimy jeden koniec wyjeżdżajÄ…cy z tunelu a drugi wjeżdżajÄ…cy do tunelu. Zaraz po nim podjeżdża nasz pociÄ…g. Sporo ludzi wysiada. W Å›rodku też niemaÅ‚e tÅ‚umy. Znowu babuszki z ciężkimi torbami i choinki. Znów pachnie lasem. Zajmujemy miejsca, biletu nie mamy, wiÄ™c czekamy na pana konduktora....i na paniÄ… od piwa. Strasznie chce nam siÄ™ pić, a niestety nie mamy już nic do picia. Ale pani jak nie byÅ‚o tak nie ma…ZjawiÅ‚ siÄ™ pan sprzedajÄ…cy dÅ‚ugopisy, pani ze sÅ‚odyczami, z orzeszkami i cholera wie z czym tam jeszcze.
DziÅ› jest przepiÄ™kna pogoda, wiÄ™c widzimy te wszystkie widoki z okien pociÄ…gu. Jeszcze kawaÅ‚ek UkraiÅ„skie góry, a za chwilkÄ™ już nasza Beniowa, KiÅ„czyk i Halicz jak na dÅ‚oni. PróbujÄ™ robić zdjÄ™cia, ale niestety wyszÅ‚y „lekko za mgłą”. ObiecujÄ™ sobie, ze nastÄ™pnym razem wezmÄ™ ze sobÄ… pÅ‚yn do mycia szyb. http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...e82bc00b6.html Dojeżdżamy do Sianek i tam dosÅ‚ownie myk myk i już jesteÅ›my w drugim pociÄ…gu jadÄ…cym do Lwowa. Jeszcze raz to powiem, organizacja pociÄ…gów tam jest rewelacyjna. Z jednych drzwi wychodzisz i momentalnie wchodzisz w nastÄ™pne.
Towarzystwo w tym pociÄ…gu praktycznie takie samo, bo wszyscy przesiedli siÄ™ z poprzedniego. Znów zajmujemy miejsca, znów czekamy na konduktora…i na paniÄ… od piwa, bo w gardeÅ‚kach coraz bardziej sucho. Konduktor przychodzi gdzieÅ› za TurkÄ…, mówimy, że chcemy dwa bilety z Sianek do Sambora, a on na to, że z Sianek nie da rady, że bÄ™dÄ… z Turki. Nie dość, że sÄ… Å›miesznie tanie, to jeszcze nam obniżyÅ‚ koszty. Nie wiem o co chodziÅ‚o, może po prostu nie miaÅ‚ w kasowniku Sianek. Wse odno. Konduktor wychodzi z przedziaÅ‚u…. otwierajÄ… siÄ™ drzwi…i sÅ‚yszymy zbawienne brzdÄ™k brzdÄ™k. Na twarzach naszych od razu pojawia siÄ™ uÅ›miech i dalsza podróż mija niezwykle miÅ‚o.:lol: W przedziaÅ‚ach coraz wiÄ™cej ludzi, coraz wiÄ™cej toreb i choinek i coraz bardziej pachnie. Za oknem zdążyÅ‚o siÄ™ już zrobić ciemno….siedzÄ™, patrzÄ™ sobie w okno i już zaczynam tÄ™sknić.
Jeszcze nie wiem czy zdążymy na 20h do Chyrowa, znów mam cichÄ… nadziejÄ™, że nie….choć wolaÅ‚abym nocy w Chyrowie nie spÄ™dzać. Nie lubiÄ™ tego miasteczka, choć stamtÄ…d pochodzi moja rodzina, tam gdzieÅ› stoi jeszcze dom w którym mieszkaÅ‚a babcia. Ale mimo wszystko to jest typowe przygraniczne miasteczko i cwaniaczków tam nie brakuje i innych temu podobnych „typów”.
PociÄ…g wÅ‚aÅ›nie zajechaÅ‚ na stacjÄ™ Stary Sambor. Ha, poznajÄ™ jÄ… dobrze, na wakacjach przekoczowaÅ‚am tam kilka godzin w drodze na BeniowÄ…. My wysiadamy w Samborze. Okazuje siÄ™, że zwiaÅ‚ nam pociÄ…g do Chyrowa. Szlag!! No nic, lecimy na dworzec autobusowy, a HarnaÅ› do kiosku po gazety…których i tak nie kupiÅ‚ bo kiosk byÅ‚ zamkniÄ™ty. Agnieszko wybacz ;-) PomyliliÅ›my przystanki, ale uprzejmy pan poinformowaÅ‚ nas, ze bus do Chyrowa za minutÄ™ odjeżdża z przeciwlegÅ‚ego przystanku. Uff…super! No to lecimy nazad. SÄ… wolne miejsca (a to rzadkość), wiÄ™c wskakujemy. Bus jedzie przez Stary Sambor. Ale z nas cioÅ‚ki. JakbyÅ›my kilka dni wczeÅ›niej sprawdzili połączenia, to wysiedlibyÅ›my wczeÅ›niej i mielibyÅ›my jeszcze trochÄ™ czasu na zakupy. Ale nic to, dobrze że zdążyliÅ›my. Droga przebiega bez ekscesów. W godzinÄ™ bus dowiózÅ‚ nas do Chyrowa.
Jest ok. 19h, wiÄ™c mamy ponad godzinÄ™ do przyjazdu pociÄ…gu. Na dworcu w Chyrowie przyczepiÅ‚ siÄ™ do nas jakiÅ› „typek”, bo inaczej go nie nazwÄ™. MówiÅ‚ coÅ›, że też jedzie do Ustrzyk, że tym samym pociÄ…giem pojedziemy, żeby mu pożyczyć kilka hrywien, bo mu do biletu brakuje. A potem siÄ™ gdzieÅ› zmyÅ‚. NaciÄ…gacz gÅ‚upi. Ale pewno jak go nastÄ™pnym razem spotkam to też mu dam te kilka hrywien. A bo to ja wiem jakie on ma znajomoÅ›ci w tym Chyrowie? A jak już wczeÅ›niej pisaÅ‚am nie lubiÄ™ tego miasteczka i JUÅ». A zwÅ‚aszcza nie lubiÄ™ w nocy.
KupiliÅ›my bilety, zrobiliÅ›my zakupy, ponad normÄ™…ale jakby co to wypijemy na granicy. W korytarzu na odprawÄ™ kłębiÄ… siÄ™ już ludzie….oczywiÅ›cie nie muszÄ™ dodawać, że z wielkimi torbami. No i okazaÅ‚o siÄ™, że pociÄ…g siÄ™ spóźni. JakaÅ› awaria sprzÄ™tu byÅ‚a na granicy i komputery przestaÅ‚y dziaÅ‚ać czy coÅ›. Także mieliÅ›my z Harnasiem niepowtarzalnÄ… okazjÄ™ poobserwować troszkÄ™ sceny z życia dworcowego. W poczekalni istna „przebieralnia”, pomysÅ‚owoÅ›ciÄ… gdzie by tu schować karton fajek nie ma koÅ„ca. W miÄ™dzyczasie zjawiÅ‚a siÄ™ pewna blondynka, która jest dobrze znana Harnasiowi z Ustrzyckiego rynku. NiezÅ‚a apartka. Przynajmniej dziÄ™ki niej czas szybciej leciaÅ‚ i coÅ› siÄ™ dziaÅ‚o. Pani chyba wszystko co miaÅ‚a przemycić zdążyÅ‚a już wypić…i tak na pierwszy ogieÅ„ poszÅ‚y: „RożdżeÅ„stwo Chrystowo, Anjel pryletil, odletil po niebo, ludziom piesni pil…” a potem „Boh sja rażdaje! Chtoż ho może znaty? Isus na imja, a Marija maty”… i wiele wiele innych kolÄ™d. Kobieta dość donoÅ›ny gÅ‚os miaÅ‚a, także byÅ‚o jÄ… sÅ‚ychać na caÅ‚y dworzec.
W tzw. miÄ™dzyczasie przyjechaÅ‚ pociÄ…g. UstawiliÅ›my siÄ™ w kolejce do odprawy. Za nami staÅ‚o kilku Polaków, no powiedzmy że w podeszÅ‚ym wieku. Potem byliÅ›my skazani na ich sÄ…siedztwo w pociÄ…gu. I wszystko byÅ‚oby w porzÄ…dku, gdyby nie te ich durnowate komentarze na temat Ukrainy i UkraiÅ„ców. No myÅ›laÅ‚am, że mnie piorun ognisty – Å›wietlisty strzeli jak tego sÅ‚uchaÅ‚am.:evil: Najpierw starszego pana bardzo irytowaÅ‚y Å›piewy „naszej aparatki”, potem, że kolejka siÄ™ ciÄ…gnie, że celnicy też pewno pijani, a w ogóle to o dupÄ™ rozbić tÄ… całą UkrainÄ™. Nie rozumie go i nie chce zrozumieć. Sam pewno przyjechaÅ‚ tu na zakupy, a udaje wielkiego pana z Polski. Niestety bardzo czÄ™sto można siÄ™ spotkać z takim wÅ‚aÅ›nie zachowaniem naszych rodaków. Ale my w niczym nie jesteÅ›my lepsi od nich, wszyscy jesteÅ›my równi. Natomiast jeżeli ktoÅ› jedzie tam tylko po to, żeby podbudować swoje moralne to jest to już jego osobista tragedia…tylko czemu musi wkur*** innych?
Odprawa poszÅ‚a gÅ‚adko, celnik spytaÅ‚ gdzie byÅ‚am, a Harnasia co chowa w tym namiocie ..hehe….ale to raczej tak dla żartu. W pociÄ…gu akcja pod tytuÅ‚em „kto schowa najwiÄ™cej i najlepiej” trwa w najlepsze. Z toalety skorzystać nie można, bo chwilowo zajÄ™te przez panie wyposażone w zestaw pomocniczy (klucz + Å›rubokrÄ™t + latarka). Zajmujemy pierwsze z brzegu miejsce, robimy kanapki, wyciÄ…gamy piwko…bo szykuje siÄ™ dÅ‚uuuga jazda. Åšmieszne jest to, że z Użoka do Chyrowa dostaliÅ›my siÄ™ w ciÄ…gu 8h, a sam przejazd z Chyrowa do Sanoka zajmuje mniej wiÄ™cej tyle samo czasu. No ale cóż poradzić. WesoÅ‚y pociÄ…g jedzie dalej. Na granicy spÄ™dzamy dobrych kilka godzin. SÄ… trzy wagony do przeszukania…wiÄ™c trochÄ™ to zajmuje. Nasz nadmiar alkoholu byÅ‚ niczym w porównaniu z nadmiarem jaki potem celnicy wynosili w worach z pociÄ…gu. Ależ ten potjah pojemny…. Kontrola paszportowa, i znów pytania: W górach? A po co? Gdzie spaliÅ›cie? Coo? Pod namiotem??? A dużo Å›niegu?? Blaa blaa blaaa
Na granicy Å‚apiÄ™ zasiÄ™g i dzwonie do domu, że żyje i w ogóle. Udaje mi siÄ™ wynegocjować z tatÄ…, że przyjedzie po mnie na dworzec. Jest godzina…kilkanaÅ›cie minut po północy, pociÄ…g „w koÅ„cu” rusza. Zaczyna siÄ™ nerwowe wyciÄ…ganie ukrytych fantów. Jak siÄ™ okazaÅ‚o nawet pod naszym siedzeniem coÅ› byÅ‚o. JesteÅ›my Å›wiadkami wielu dziwnych sytuacji, ale przynajmniej coÅ› siÄ™ dzieje. OczywiÅ›cie sÄ…siady zza siedzenia nie próżnujÄ… i nie mogÄ… powstrzymać siÄ™ od zÅ‚oÅ›liwych komentarzy. A niech ich….*&^@#$ W przedziale jest okropecznie gorÄ…co. HarnaÅ› obczaja gdzie jest wyłącznik ogrzewania i konspiracyjnie coÅ› majstruje przy nim. Potem okazaÅ‚o siÄ™, że tak zmajstrowaÅ‚, że przed samym Sanokiem myÅ›laÅ‚am, że zamarznÄ™ z zimna.
Niestety dojeżdżamy do Ustrzyk Dolnych, HarnaÅ› tu wysiada. I to by oznaczaÅ‚o koniec podróży, ale nie koniec Å›wiata, bo przecież jeszcze tam kiedyÅ›, oby jak najszybciej wrócimy, a za tydzieÅ„ i tak spotkamy siÄ™ przy jakimÅ› ogniu. Mimo wszystko żal jakoÅ›, że to już koniec…ale gorszy żal bÄ™dzie jutro.. .dziÅ› jest przede wszystkim zmÄ™czenie i to ono bierze górÄ™, bo od razu za Ustrzykami zasypiam. W Sanoku jestem przed 3 w nocy… to najwolniejszy pociÄ…g jaki znam. Tata czeka na mnie na dworcu i w koÅ„cu jadÄ™ do domu SPAĆ! ÅšciÄ…gam buty, które zakÅ‚adaÅ‚am jeszcze dziÅ› rano na poÅ‚oninie, w Å›niegu i zimnie, otoczona górami…..heh
I to by byÅ‚o na tyle. Jeżeli sprawiÅ‚am komuÅ› radość tÄ… relacjÄ… to bardzo siÄ™ cieszÄ™. DziÄ™ki temu sama też mogÅ‚am jeszcze raz dokÅ‚adnie i szczegółowo wrócić tam we wspomnieniach. Gdy teraz oglÄ…dam w necie zdjÄ™cia Tych gór z miesiÄ…ców letnich jakoÅ› tak nie umiem sobie tego wyobrazić…przecież tam tyle Å›niegu leży….i wÅ‚aÅ›nie takie pozostanÄ… mi w pamiÄ™ci….Pierwsze Moje Zimowe Bieszczady Wschodnie.
Ps. Jeżeli kiedykolwiek bÄ™dziesz to czytaÅ‚ to bardzo chciaÅ‚am Ci podziÄ™kować Harnasiu. Po prostu…za wszystko…i oby do nastÄ™pnego…:-D
-
5 załącznik(ów)
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Dołączam jeszcze zdjęcia zrobione w Google Earth, miejsca gdzie był nasz zimowy biwak :-D 8-)
-
Odp: Sylwester 2006-2007 w Bieszczadach Ukraińskich :)
Czudiesno. I wcale mnie zazdrość po raz n-ty nie bierze...:wink:
Do zobaczenia, Anyczko.
Snów dobrych, wspomnieniowo-jasnych.
PS. Pewnie, że wrócisz :grin: