jak jaskółki doniosły pierwsi rimbowicze dziś w porannych godzinach dotarli do punktu startu i... sobie poszli
Załącznik 25584
Załącznik 25585
Załącznik 25586
a właściwie wczoraj bo dziś się skonczyło 5 min temu i zaczeło się kolejne dziś
Wersja do druku
jak jaskółki doniosły pierwsi rimbowicze dziś w porannych godzinach dotarli do punktu startu i... sobie poszli
Załącznik 25584
Załącznik 25585
Załącznik 25586
a właściwie wczoraj bo dziś się skonczyło 5 min temu i zaczeło się kolejne dziś
Wszystko wskazuje na to, że impreza znowu będzie spaprana. Żadnej dyscypliny. Każdy przyjeżdża kiedy chce, idzie gdzie chce... totalna samowolka.
To się musi źle skończyć.
Niestety.
I mnie tam nie będzie.
Szykuje się "taka piękna katastrofa".
Ech...
Pozdrawiam
Długi
startowali w Żłobku więc teraz juz tylko lepiej :)
Pogodę ładną mają, to i szanse Ich rosną..
I mnie tam niema, i Ciebie..
wieści też skąpe.. jakiś start małej grupki.. oj mało ich..
A jak spotkają "cóś" na drodze?
Brak wieści też jest wieścią..
Czarno to widzę
Długi
No ja niestety...
a miałam jechać, ino mamy 3 wścieklizny w Olsztynie i szef nie puszcza...
Ale w sumie byłam kiedyś, było beznadziejnie, to i nie mam czego żałować nie
Ja też nie żałuje że za Górką banda świrów tarza się po liściach... nic ciekawego.. pewnie nawet nie wpadną na kawę przy powrocie... phi... nudą wieje
RIMB return - opcja alternatywna dla leniwego menadżera lokalnego burdelu.
Jako że czas ku zlotom.. tak i jakoś zleciało.
Jednoosobowa reprezentacja reprezentatywna półoficjalna - zwana dalej Piętaszkiem, w imię honoru postanowiła nie przejmować się sabatem za górą i udać się jako godny przedstawiciel RIMBU do pobliskiej mordowni o cowbojskiej nazwie... w celu uczestnictwa w części oficjalnej uroczystego happeningu zorganizowanego na cześć rychło nadchodzącej fazy bez nalotów dywanowych stonki... co jak się okazało na miejscu przybrało formę delikatnej, acz prawie darmowej wyprzedaży trunków wszelakich - w skrócie Zamknięcie Sezonu. Konsumpcja intensywna i długotrwała spowodowała nagłe zaniki pamięci i jak to zawsze bywa, wszystko co dobre kiedyś się kończy... Powrót... rzecz będzie krótka o powrocie... Przemierzając niemal kilometrowy odcinek do wyra spotykają się w świetle gwiazd dwie postacie...
-Sześć...Haśka... To Ty sikałaś na środku jezdni.. fajny ślaszek...
-ymblubmlumlubrrrgrrrbzzzzblumu
-aha...a możesz poffftószyć?
- Aaaa tak się zamyśliłam o Samsarze...
...chwil kilka później leżąc w śpiworku pod daszkiem grilla Piętaszek zajarzył co to samsara, i aby się wyrwać z tego rozpędzonego koła karmy postanowił jeno w bokserkach przegalopować pół wioski w poszukiwaniu kwiatów... nie wiadomo po co Piętaszkowi były potrzebne kwiaty.. ale gdy rano Kaśka wyszła z hotelowego pokoju przeciągając się ze śpikiem na brodzie powiedziała półgłosem a lekkim barytonem:
- Piętaszku możesz mi powiedzieć dlaczego dzisiaj spałam na łące?
Kilka godzin później pod lokalny burdelik zajechała w odwiedziny (lub jak wspomniałem w shoucie by skonsumować resztki kaca po nieudanej imprezie) reprezentatywna większa większość zza górki.. pod postaciami Browarów, Bazylów, Basiek... syćko na B i nie tylko na B bo jeszcze DOn Enrico... ale on też trochę na B.... i Inni. Za co z całego grzmiącego od braku magnezu i ińszych minerałów serca - Dziękuję! Trochę mnie tam nie było.. a trochę byłem...
I właśnie się zaczyna źle kończyć od samego początku. Z narażeniem zdrowia lub życia przyjechałem tu o godz. 8:59, czyli minutę przed wyznaczonym terminem. A koło cerkwi w Żłobku nikogo nie było. Zupełnie nie wiedziałem, co mam robić. Pierwszy raz w Bieszczadach, mapy nie mam, nie wiem, gdzie ten Żurawin, do którego trzeba dotrzeć na nocleg. Tylko siąść i płakać, albo wracać do domu. Może opowiem coś więcej, jak się otrząsnę z tych emocji.
Załącznik 25637 . Załącznik 25638
Wszyscy przedmówcy mają rację, było beznadziejnie, się nawet lejenie poryczały na widok tego i owego:
Bajzel od samego początku.
Jak tak można ?? Kto to widział przyjeżdżać minutę za wcześnie ?Cytat:
Z narażeniem zdrowia lub życia przyjechałem tu o godz. 8:59, czyli minutę przed wyznaczonym terminem.
A u mnie się nie poryczały tylko grzecznie stały ;)
Załącznik 25640
A ja się poryczałam : Cry: bo ktoś na postoju ukradł mi moje kochane spodenki i getry :cry: Ale policja jest już na tropie i już ponoć ma nawet portret pamięciowy sprawcy :twisted: Kimkolwiek łobuzie jesteś bój się:evil: sprawiedliwość cię dopadnie :mrgreen:
Jest nawet świadek, który widział tegoż jegomościa z pewnego szczytu przez lornetkę.
Jaka piękna katastrofa. Jak co roku ta gówniana impreza nie obyła bez strat w sprzęcie i ludziach. Towarzystwo kiepskie , piwo ciepłe i kobiety zimne. Żenada, ostatni raz w tym roku dałem się tak wypuścić ;)
Ja go widziałem.... wyglądał bosko jak talerz gorących "Pierogów" ze skwarkami
Ale i tak koledzy nie widzieliście kropki nad "i".
Komisarz, Joorg, Duch i Manio oraz dziewczyny do końca życia będą żałować, bo opuścili to miejsce około 10 minut przez niewiarygodnym wydarzeniem.
Ale mnie język świerzbi aby się wygadać, dobrze że nie mam czasu pisać na forum, bo jestem w pracy.
B.
Basiu ! Dobrze że nie masz czasu pisać , bo po prostu nie ma o czym pisać.
Chcesz dobić niedobitków ?
Czy dopić niedopitków ?
Teraz , gdy już pierwsze emocje opadły to sam się dziwię że ktokolwiek dotarł do Żłobka.
Już dzień wcześniej, z całej Polski ruszyły całe tabuny Internetowych M.B. Jedni z Podlasia, inni ze Śląska , ruszyło też Mazowsze i Małopolska aż w końcu Podkarpacie.
Ruszyli pociągami, rydwanami, samochodami, rowerami i czym się dało, byle tylko dotrzeć na miejsce startu.
Ależ, o MATKO !!! to nie wystarczy ruszyć , trzeba też wiedzieć jak dotrzeć do celu.
Jak się jedzie z Krakowa w Biesy i na rynku w Lubaczowie pyta się o drogę .... to nie dziwota że się połowa pogubiła w tym bałaganie.
Jedni przybyli za wcześnie inni za późno - totalny bajzel.
Toteż zgromadzenie jakie wywołała 4-osobowa grupa przed cerkwią w Żłobku musiało się odbić szerokim echem po okolicy.
Ruszyła miejscowa ludność , co by nas przestrzec przed chodzeniem po górach i niebezpieczeństwach wynikających z kontaktu z dziką przyrodą.
.
Załącznik 25644.
Dyskusja na przystanku .
Miejscowa ludność zagadywana na okoliczność magazynu szyszek, tudzież pytana o ikonostas z miejscowej cerkwii
potraktowała nas jako mędrców (czyli tych co się wymądrzają)
Cóż było robić ?
Zarzuciliśmy plecaki i poszliśmy szukać zagubione owieczki internetowe które gdzieś błądziły po okolicy, albo porykiwały jeszcze w swych obórkach z tęsknoty za tymi co na łąkach hasali.
Zdjęcia jak przełażę przez płot proszę mi podesłać do wcześniejszego ocenzurowania ;)
Poza tym - nie wiem dlaczego i jak to się stało, ale na rękach, nogach i pośladkach mam pełno siniaków.
B.
dopadła go.... była w groszki
nie mogłem się powstrzymać
Załącznik 25647
Pierogowy ponoć ma w Groszki :) Wielokropek jego mać...
Szczególne podziękowania należy złożyć władzom Gmina Czarna która specjalnie na potrzeby RIMBu wyznakowała szlak
(niestety bez barierek, ale jednak)
.
Załącznik 25657
Tego szlaku nie ma na mapach bo oznaczenia powieszono tylko na czas rajdu.
Niestety na kilku drzewach brakło stosownych oznaczeń i bractwo się od razu gubiło
.
Załącznik 25658
ale mimo to, że przeszkadzały krzaki udało się wyjść z lasu gdzie kolejna uprzejmość miejscowych władz objawiła się nam.\
.
Załącznik 25659
...ponoć było też łowienie śledzi w rowach
Jak wiadomo śledzie bieszczadzkie słyną szerokim światem ze swej urody, tylko .... świadków brakCytat:
...ponoć było też łowienie śledzi w rowach
Widzę, że bardzo mało wieści z RIMB-u przecieka na forum. I słusznie, bo im się mniej napisze, to mniejszy wstyd. Ale o tym zdarzeniu nie można milczeć. Pewnego wieczora pewna niewiasta zabrała wszystkim telefony komórkowe. Niby, żeby dzwonienie i rozmowy nie zakłócały górskiej ciszy. Wsadziła je do swoich przepastnych kieszeni. I gdy ktoś dzwonił, odbierała i mówiła: Pan Andrzej* nie może teraz rozmawiać, bo spożywa.
* Andrzej - imię zmyślone
Biedak nie zaufał niewiaście i teraz szuka kontaktów z telefonu w ściółce :sad:
*Biedak - imię zmyślone ....
Powiedzmy jeszcze słowo o misji specjalnej jaką zobowiązał się wykonać tegoroczny rajd.
Otóż celem tej misji było dotarcie do miejscowości Michniowiec i zarejestrowanie wszystkiego co się da specjalnie na życzenie naszej koleżanki forumowej.
Niełatwo tam było dotrzeć bo piętrzyły się przed nami wały (działy) pomiędzy Bałtykiem a Morzem Czarnym. Gdy wzmożonym wysiłkiem, okupionym wieloma kroplami potu zeszliśmy do czarnomorskich potoków zamarzyło się nam uzupełnić utracone płyny.
Drwale spotykani w lesie obiecywali że najlepszym miejscem do tego jest sklep na początku Michniowca.
Dobra nasza, będzie więc okazja spełnić misję i uzupełnić płyny w chłodnicy.
Niestety , srodze żeśmy się zawiedli pukając bezskutecznie we wszelkie drzwi.
No cóż - pozostała nam tylko misja.
Koledzy z zainteresowaniem badali ten nieprzeciętny podstument ... do czego on służył ?
.
https://lh4.googleusercontent.com/-V.../hm11_9945.jpg
.
zainteresowanie wzbudzały piękne bieszczadzkie monstra
.
https://lh6.googleusercontent.com/-0.../hm11_9951.jpg
oraz stara chata przystosowana agroturystykę.
Porozmawialiśmy z miłą gospodynią, która chętnie pokazała nam wnętrze.
Gdyby była taka kategoria > rekomendowane przez IMB < to na pewno by takąż uzyskała.
.
https://lh6.googleusercontent.com/-p.../hm11_9954.jpg.
.
Przydrożne krzyże, płoty i świątki zaprowadziły nas do cerkwi w Michniowcu
.
https://lh3.googleusercontent.com/-f.../hm11_9964.jpg
.
gdzie ku naszemu zaskoczeniu odnaleźliśmy zbłąkaną owieczkę internetową.
Owieczka ta ucieszyła się na nasz widok, bo po ciężkich przeżyciach w podróży , gdzie ją okradziono liczyła że pod naszą opieką będzie bezpieczna.
Zaopiekowaliśmy się owieczką i pocieszyliśmy ją nie zapominając o misji fotografowania Michniowca.
Rezultaty można zobaczyć na picasie
https://picasaweb.google.com/1137487...29/Michniowiec
.
A gdy już zabudowania się skończyły nie poszliśmy logiczną drogą do Łomnej jeno skręciliśmy w krzaki, to tak ponoć jest przyjemniej.
.
https://lh4.googleusercontent.com/-h.../hm11_9998.jpg.
p.s ... ale do Łomnej i tak pójdziemy
Niesamowitą radość sprawiło mi "wspólne" z Wami wędrowanie i zaglądanie wsi Michniowiec pod podszewkę. Uściski serdeczne za wytropienie domu z literami na dachu. Szkoda, że nie mogliście skorzystać z dobrodziejstw drugiego sklepu ( tam też można dostać klucze do cerkwii) ale jeśli to była sobota, to akurat zdarzył sie tragiczny wypadek, który zapewne spowodował zamknięcie i tego handlowego przybytku. Bardzo się cieszę, że mogę pobyć tam chociaż teraz oglądając zdjęcia! Przyznacie chyba, że Michniowiec zasługuje na tomik poezji mu poświęconej??
Czwartek.
Z pewnością! Mam nadzieję, że my zasługujemy, żeby znów Michniowiec odwiedzić. Dla mnie ta wycieczka przez Michniowiec była najciekawszą z całego RIMBu.Cytat:
Przyznacie chyba, że Michniowiec zasługuje na tomik poezji mu poświęconej??
http://www.bmiller.pl/forum/2011/michniowiec_c.jpg
Wuka :
A kto mówił że nie skorzystaliśmy ?Cytat:
Szkoda, że nie mogliście skorzystać z dobrodziejstw drugiego sklepu
To prawda byliśmy bardzo zajęci osobą odnalezionej śląskiej owieczki internetowej, ale wówczas przyszła gospodyni i otworzyła sklep
aby uzupełnić nasze uszczuplone płyny chłodnicze, za co chwała jej za to.
Dzięki temu mogliśmy ruszyć dalej.
Tak że polecamy sklep poniżej cerkwi dla spragnionych.
Załącznik 25670Jeszcze takie "powitanie" stoi w Michniowcu.
Bartolomeo, czekam tez na Twój fotograficzny zapis michniowieckich wrażeń. Tomik się rodzi (oby decydenci Gminy Czarna zechcieli być rodzicami chrzestnymi) a RIMBowa kronika pięknie "zapylała" poetycką wenę. Pozdrawiam.
Dużo tego nie będzie, jak odrzucić cerkiew to może ze... trzy :wink: W tym tajemnicza, szpiegowska przyczepa campingowa marki HOBBY, ale jej tutaj wklejał nie będę.
Będzie za to sklep
http://www.bmiller.pl/forum/2011/sklep_m.jpg
i chatka z bajki z mchu i paproci :wink:
http://www.bmiller.pl/forum/2011/chata_m.jpg
Pierwszy dzionek zakończył się tym że na koniec pobłądziliśmy i razem z ostatnimi promieniami słońca dotarliśmy na nocleg.
Niełatwo było go znaleźć bo we wsi Żurawin stoi jeden dom.
Tam spotkaliśmy kolejnych dwóch uczestników a więc w tak znakomitym gronie można było rozpocząć wieczorek zapoznawczy
a zarazem wieczorek oczekiwań na kolejnych zawodników.
Poranek przywitał nas słonecznym uśmiechem, ale zaginął nam Wojtek i rower też.
Śniadanko , pełna mobilizacja bo cóż, uroczystości nie da rady przesunąć.
Jakiej uroczystości ?
Chodzi o oficjalne , uroczyste otwarcie nowego przejścia granicznego z Ukrainą.
Przejście Żurawin - Boberka zostało otwarte przez załogę RIMB-u
.
http://www.youtube.com/watch?v=IcZgD9V9hPk