Ja bym się wystraszyła gdybym spotkała w górach tego człowieka po lewej od krzyża... Typowo turystyczne odzienie ehe. Ten po prawej jeszcze wygląda w miarę przyzwoicie ;) komandosy po byku ;d
Wersja do druku
Co kto lubi... Ja akurat lubię militarne ciuchy, był czas ze chodziłem po górach cały w woodlandzie. Teraz to zwykle jest tylko kurtka, ale rozumiem tych co noszą kamuflaże... Ja z kolei nienawidzę w górach kolorów krzykliwych, te wszystkie czerwienie, pomarańcze, zajarzyste seledyny i wściekłe żółcie to nie dla mnie. Ja wolę się wtapiać w tło.
Moda na jaskrawe kolory odzieży górskiej wynika z prostej przesłanki - masz być widoczny bo to zwiększa bezpieczeństwo. Wtapianie się w tło jest dobre dla wojska i myśliwych choć ci ostatni stosują już coraz częściej kamizelki odblaskowe. Spytaj Goprowców którym zdarzyło się szukać kogoś ze śmigła. Mnie drażnią osobnicy ubrani w moro na szlaku w górach dla mnie to tacy niewyżyci "komandosi".
Kwestia gustu. W zimie akurat "czerwienie, pomarańcze, zajarzyste seledyny i wściekłe żółcie" mają czasem uzasadnienie. Żeby się właśnie nie wtapiać w tło. (vide wypowiedź janusz194)
Ale ja też wolę stonowane - czarne lub szare. Za maskującymi nie przepadam.
Taki trochę offtopik - sory..
Jak masz - to miej, nic mi do tego, ja mam wybór i co najwyżej mogę jak będę chciał. Zdecydowanie zwiększa też bezpieczeństwo korzystanie z usług przewodnika a najbardziej nie wychodzenie z domu!
I nie wiedzieć dlaczego dla wędkarzy!
Misiekjakub, nie daj się wpuścić w maliny i nie pytaj, janusz194 Cię wkręca, helikoptery w taką pogodę nie latają!
Nie wiem jak by tu coś zaradzić? Może melisa forte coś pomoże? W każdym razie apeluję do innych: weźcie nie drażnijcie janusza194 i się nie ubierajcie w moro, szczególnie na szlaku w górach! Dla janusza194 będziecie niewyżytymi "komandosami" a to nie przelewki!
Komandos po byku :mrgreen: - Bazyl
Co do ubranek w górach - pewnie, ze to nie wątek. Co kto lubi, przecie wiadomo. Co do bycia widocznym - ano, jak pisze Bazyl, faktycznie ma to większe znaczenie w zimie niż w lecie, zwłaszcza w Bieszczadach. I ma znaczenie pogoda, w mgłę i śnieżycę żadna zajarzystość nie pomoże. A, i jeszcze - kamuflaż w wojsku to teraz standard ogólny, a nie li tylko "komandosi". I jeszcze jeszcze - akurat mnie o ciągoty do naśladowania komadosów posądzać nie można, choćby dlatego, że mam 105 kg żywej wagi. I jeszcze jeszcze jeszcze - zważcie, drodzy wrogowie plamiaków, że za np. goreteks "cywilny" w zajarzyście turystycznym kolorku trzeba dać ponad 1000 zł za sztukę. Wojskowe gore w ciapki, z demobilu ale fabryczne nowe i bynajmniej w magazynach nie przeleżałe, kosztuje pół tej ceny. I to jest, jak dla mnie, ważki argument na rzecz używania takiej odzieży.
Ale fajny tytuł :D
"drodzy wrogowie plamiaków"
Misiek, coś Ty znów taki poważny. Z komandosa to śmiałam się z Bazyla i tego drugiego w panterke. A oni dobrze wiedzą, że to jaja bo sama zawsze mam coś z kamuflażu na sobie, patrz tu -> http://joplin.republika.pl/zukow/28.jpg , http://sunshine55.republika.pl/jasieniowa/2.jpg i też właściwie nie wyobrażam sobie ubrać się w góry w 100% bez kamuflażu, bo moje depeemy strasznie uwielbiam (na zimę tylko stosuje inne portki narciarskie), a plecak mam jaki mam ale myślę go zmienić na lżejszy. Teraz mam jeszcze karimate w panterke. Właściwie sama nie wiem dlaczego, podoba mi się i tyle.
Spoko, Jimi :-) Nie wiedziałem, że to oni, a i Ciebie w realu nigdy nie widziałem :-) DPM nie lubię, za brązowy jest i jakoś mi nie leży. Woodland zawsze mi się bardziej podobał, a ideologii że woodland jest hamerykański (ergo, be), a DPM brytyjski (ergo, cacy), którą usiłował mi kiedyś pociskać pewien zwolennik DPM, nie kupuję. Z drugiej strony, dużo różnych dziwnych rzeczy w DPM można było swego czasu tanio kupić z niderlandzkiego demobilu. A ostatnio sam się rozglądam pomału za jakąś nową kurtką gore z cyklu "obłęd w ciapy". Może marpat, albo to włoskie cudo, mimetico vegetato italiano...
A co do tytułu wątku - bartolomeo błysnął konceptem :wink::-D
Odkąd łażę zielony, to ja pierwszy widzę zwierza a nie odwrotnie. Wolę oglądać zwierza niż tęczowych pacjentów. Na czerwono się ubiorę jak się wybiorę w Hindukusz albo Andy. Swoją drogą dominacja wizualna żarówiastych strojnisiów jest przytłaczająca - zamiast gór człek ogląda kolorowe węże...
Też o tym słyszałem, ale gdyby kolor sierści/skóry w ogóle nie miał znaczenia to sarenki i jelonki nie byłyby zwierzyną płową, a salamandry, na ten przykład, nie byłyby w ostrzegawcze żółte ciapki. Jakoś nie wierzę że zwierzątka są tak ubarwione, jak są tylko na użytek człowieka.
I o to nastała moda, stylizacja bieszczadnika...
A ja zawsze mówiłem znajomym, że Bieszczady są fajne bo tu mieści się każdy, bo moda i jakieś tam trendy nie są ważne. W tych górach nie musisz nikomu udowadniać ile jesteś wart po wartości wszelkiego ochędustwa na sobie, ważne żeby było ci wygodnie i niezawodnie. Czyżby zmierzch epoki?
W pobliskim miasteczku na poniedziałkowym targu mogę kupić:
- kaloszki Wiliama kolor ołowiu do pół łydki - 30zł, (wygodne, lekkie z dobrym protektorem)
- wojskowe zwykłe trzewiki sznurowane używane -50, nowe120zł
- buty oficera WP w najnowszym fasonie - do 300zł
- polary w zależności od okazji od 25 do 100zł
- spodnie moro podróbki ok 50zł, oryginalne(z armii) nawet 120zł, kurtki, kamizelki itp.
- plecak komandosa 100zł
- ponadto chełmy w kolorze zielonym lub stalowym, bagnety do kałasznikowa CCCP, menażki, niezbędniki bielizna, koce itp ceny do negocjacji.
byk w słowie ochędóstwo, sory...
partyzant, rozumiem że do chełmów nie doczytałeś...
Fakt ,z miastem mi się pomyliło...Chełm całkiem niedaleko i dużo rzeczy z tamtej strony wiozą, sory...
.... Janusz ma dużo racji, ale rozsierdzony Bazyl troszkę też... bo kto komu co zabroni...ja ogólnie jestem za pluralizmem, ale nie to to tamto :mrgreen:.... nie o tym chciałem w sumie pisać, choć ustosunkować się warto.... jeżeli był wydzielony wątek z wątku to ja, tak nieśmiało o tych kotach.... (można ewentualnie jeszcze jeden wątek z wątku wydzielić)... jako słynny hodowca kotów... dachowców kanapowych co po obejściu ganiają i przeciągają się leniwie... oświadczam co następuje... koty mogą lubić fasolkę z musztardą.... i proszę mi nie pisać, że nie... bo mam ich jedenaście....
Chryste Panie toż to hodowla ,na futra czy smalec ?Ja mam dwa i nie wiem co z nimi robić.
Sprezentuj przemolli, jemu i tak jest już wszystko jedno :mrgreen:
W Hi Mountain niżej klocka nie uświadczysz. I to za sztukę. A ostatnio mogłem kupić nowy polski wojskowy komplet gore w polskim kamuflażu wz. 93 za 450. I to za komplet kurtka + spodnie.
Witam
Sam również chodzę zazwyczaj w kamuflażu (latem). A powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Jeden, bardzo trafny podał już Browar ;-)))). Rozszerzyłbym jedynie jego definicję o jeszcze jeden gatunek - "ludzie" ;-)))). Ale główną zaletą takiego wdzianka w moim przypadku jest estetyka. Bywa, że fotografując, trzeba walnąć się na mokre, czasem błotniste podłoże, wcisnąć w konkretne krzaczory itp. I tu moro jest nie do pobicia. Nawet po sesji w błocie nie za specjalnie widać na nim różnicę ;-))). A spróbujcie taki manewr w odzieży o normalnych, turystycznych kolorach ;-))) Ja próbowałem i potem jakoś głupio było wejść gdzieś i widzieć te rzucane ukradkiem spojrzenia - zakapior...? pijany...? niedźwiedziowi uciekł spod łap...? A teraz - luzik. I tak nie ma różnicy ;-)))). Nie oceniajcie więc pochopnie ludzi, którzy wędrują latem w kamuflażu. Różne są tego powody.
No, gdzie jak gdzie, ale w Bieszczadach człek utytłany w błocie nie powinien wzbudzać sensacji. A skoro wzbudza, to znaczy że czasy się zmieniły... na bardziej "cywilizowane", niestety w takim raczej krupówkowo - solinodeptakowym znaczeniu.
Nie spodziewałem się, że wywołam burzę lecz zastanawia mnie jedno - jaka jest waga słów " nienawidzę" a "drażni mnie", nagonka na mnie trochę zalatuje filozofią Kalego. Co do " komandosów" to niestety jest tych wszystkich pseudo szkół przetrwania bez liku i głownie z nimi kojarzy mi się ubranko w kamuflaż.
Jako, że temat znalazł się w offtopiku, to sobie trochę pokłapię dziobem:-)
Uznając Twój autorytet w temacie kotów, powiem nienachalnie: w Jarosławiu koty fasolki z musztardą nie jadają. Wprawdzie rekordowo było ich u nas jednocześnie tylko 9. ale na przestrzeni lat suma kotów zamknęła się liczbą mocno dwucyfrową. I żaden fasoli nie chciał żreć!
Na zdjęciu załapało się maksymalnie 6:
http://ciekawe.tematy.net/1999/img/h48_21.jpg
I już więcej o kotach nie będę.
Przybędzie kotów na wiosnę.
.... ano przybędzie... koty są potrzebne, a jak wybuchnie wojna to będą później towarem deficytowym:mrgreen:...o tym ludzie pomyślcie....pragmatycznie... połowicznie... nostalgicznie..... już w kinie krajowym takie były wskazówki na sukces .... np 'Sami Swoi" .... tak zachęcam do hodowli kota... miłe stworzenie i użyteczne ... biznesmeni to w sprzyjających warunkach kupę kasy mogą zarobić..... wszak Witek to na kocie przyjechał zamiast na karym ogierze.....czyli kot był w cenie.. a cena jego będzie rosnąć jak frank szwajcarski... takie to czasy nas czekają... nawet dopłaty z UE mają być.....na przełomie lat 80/90 pewien osobnik rzucił hasło - uwolnić słonia.... do teraźniejszych lat pasuje - uwolnić kota....:mrgreen:...