Często zdarza się, że zakapiorzy wpraszają się na imprezy. Trudno wyprosić starszego pana z pokładu statku.
Często zdarza się, że zakapiorzy wpraszają się na imprezy. Trudno wyprosić starszego pana z pokładu statku.
Tak być nie może,bo tak być musi...
A dlaczego ciebie to zdziwiło?! :) :) :) :)
Nie przypominam sobie aby deklarował że będzie pustelnikiem, który będzie odrzywiał się powietrzem i wodą.
Tak samo jak harcerze - deklarują w swym życiu puszaństwo, i starają sie być wierni tej idei. Ale nie jest to równoznaczne z życiem non stop w lesie. Tak też patrzę na pustelników. Każdy w swym życiu przechodzi pewien okres życia. I ktoś bardziej rygorystycznie podchodzi do tych kwestii a ktoś mniej![]()
Wielkim krokiem jest próba zamieszkania w Bieszczadach, ale żyć na stałe to wyczyn -> w percepcji mieszczucha
Tak samo wielkim krokiem jest zamieszkanie w pustelnii, zapewne przyjdzie i taki czas że zacznie żyć w tej pustelni. Wiadomo że jednym i drugim należą się słowa uznania a nie karcenia. I nie wskazywać że nie jest pustelnikiem, tak jak sami sobie wyobrażamy czy też wg. definicji.
Czy szklanka jest do połowy pełna czy pusta ?! :)
Coś w tym jest na rzeczy. Zakapioryzm to bardzo zagmatwana sprawa. Nie mogę powiedzieć, że znałam Jurka Dwatysiace, ale z dzieciństwa pamiętam pewnego dziwnego pana, który bardzo lubił koty. Zwał się Jurek Dwatysiące. Sprawdziłam u źródła, miałam rację. Mogę nawet przetoczyć fragment wspomnień Woja Wojciechowskiego. "W oczekiwaniu na wyjazd część kierowców siedziała w kucki pod ścianą i jak to zwykle bywa,opowiadała kawały na tematy damsko-męskie. Tępiliśmy to nieróbstwo wszelkimi sposobami, więc i tym razem zagrałem va banque:
- Panie Jurku - bo siedział najbliżej - pojedzie pan do Czarnej moim samochodem.
- Panie Nadleśniczy "dwa tysiące ludzi czeka,dlaczego ja, a nie tamten pan".
Tak powiedział i przylgnął do niego ten zwrot, niektórzy nawet zapomnieli, jak się nazywał naprawdę. Jurek Dwatysiące stał się legendą tak zwanych zakapiorów."
Sonka!
Pan Woj Wojciechowski zapewne jest ekspertem bieszczadzkim. Ale chyba bardziej w sprawach związanych z przyrodą i ochroną środowiska. Ale żeby też w sprawach zakapioryzmu?
Jako młoda przewodniczka zapytaj może Lucyny. Ona będzie pamiętała artykuły o Jurku. Zwłaszcza te, które ukazały się po jego śmierci:
JUREK DWA TYSIĘCE
Długo nie docierało do mojej świadomości takie pojęcie jak PRZEMIJANIE. Kiedyś Klicho zmusił mnie do przeczytania pracy Ingardena o relacjach między postawa życiową człowieka a jego odczuciami związanymi z upływem czasu. Chyba całe lata przeżyłem lekceważąc kartki z kalendarzy, fetę związane z "nowym wiekiem" Upływający czas nie stresował mnie i nadal mam poczucie zrównoważonego bilansu jaki odczuwam, kiedy pewne sprawy odchodzą w przeszłość a zdobyta wiedza i poczucie zrozumienia tego, co się wokół nas dzieje pozwalają zachować wewnętrzny spokój. Za http://www.otryt.bieszczady.pl/histo...rek-dwa-tysice
Więcej: http://www.bieszczady.pl/Odchodza_zn...#ixzz2B5IQCEzI
JUREK DWA TYSIĘCY
ODSZEDŁ BIESZCZADNIK
18 maja 2005 roku zmarł w Bieszczadach na zawał serca Jerzy Świtalski – JUREK 2000.
Urodzony w 1939 roku w Sokalu. Wojnę przeżył na Syberii, młodość w Rzeszowie i Sosnowcu, gdzie zostawił żonę i córki. Z początkiem lat 70-tych przyjechał na stałe w Bieszczady. Mieszkał w Rajskiem, Rosochatem, Lutowiskach. Za http://www.bieszczady.pl/Odchodza_zn.....?newsID=4244
JUREK DWA TYSIĘCY
ODSZEDŁ BIESZCZADNIK
18 maja 2005 roku zmarł w Bieszczadach na zawał serca Jerzy Świtalski - JUREK 2000.
Urodzony w 1939 roku w Sokalu. Wojnę przeżył na Syberii, młodość w Rzeszowie i Sosnowcu, gdzie zostawił żonę i córki. Z początkiem lat 70-tych przyjechał na stałe w Bieszczady. Mieszkał w Rajskiem, Rosochatem, Lutowiskach. Był kierowcą. Za http://forum.bieszczady.info.pl/show...apiorem/page57
Wielu z nich odeszło ju¿ na niebieskie
połoniny, ale ciagle wałesaja sie jeszcze takie legendy, jak Lutek Pinczuk ze schroniska na Połoninie
Wetlinskiej czy Jurek Dwa Tysiecy z Lutowisk. Za http://www.wroclaw4x4.org/mos/index2...do_pdf=1&id=85
Pozdrawiam Ciebie i Lucynę
P.S. Nazywał się Jerzy Świtalski
Ostatnio edytowane przez bertrand236 ; 02-11-2012 o 17:56 Powód: Dopisałem P.S.
bertrand236
Obawiam się jednak że to Sonka ma rację...artykuły nie są żadną wyrocznią w tej sprawie....
Tak być nie może,bo tak być musi...
Się nie ma czego obawiać. Albo ma, albo nie ma. Cytowana z pamięci wypowiedź Woja Wojciechowskiego też nią nie jest. Poczytaj inne posty na tym forum o Jurku Dwa Tysięcy...
Pozdrawiam
bertrand236
I przedostatni mój wpis w tym wątku na ten temat. Ostatnim bedzie zdjęcie tabliczki z Kaplicy Pamięci w Cisnej
"Któregoś dnia znów przyszła wiadomość o śmierci kogoś znajomego. I kiedy obejrzałem się do tyłu, stał za mną długi szereg nieobecnych.
Idea postawienia kapliczki pamięci dojrzewała we mnie przez kilka lat. Zaczęło się od ogrodu pamięci, w którym na trzech kolejnych „Złazach zakapiorskich” ustawiałem tabliczki z nazwiskami ludzi Bieszczadu, których Pan powołał już przed swoje oblicze. Obowiązkiem nas, dla których oni byli przyjaciółmi albo nawet tylko znajomymi, jest pamiętać, bo tylko w ten sposób możemy przydłużyć ich obecność w naszym świecie. Jak długo potrafimy ją zachować w ludzkiej świadomości, tak długo nazwiska będą kojarzone z konkretnymi postaciami.
Czas nieubłaganie z coraz większym pośpiechem podąża do przodu, zaciera ślady ludzkiej obecności. Zmieniają się standardy zachowań, systemy wartości, skracają chwile przeznaczone na refleksję. Zmieniają się góry i w nas narasta nostalgia za krajobrazami z dzieciństwa, w których wszystko wyglądało inaczej.
Pomysł kapliczki zaczął się materializować, kiedy spotkałem Jacka Pysia, który wysłuchawszy mojej opowieści, zrobił jej projekt. Główne założenia sprowadzały się do tego, że ma to być kapliczka słupowa, prawdziwa dębowa beczka po piwie i Chrystus jak najbardziej frasobliwy. Jacek dodał do tego hełmiastą kopułę witrażową. Takie hełmiaste kopuły są na najpiękniejszej cerkiewce bojkowskiej w Równi. Miał ją zwieńczyć kuty ponad stuletni krzyż, znaleziony kiedyś na starej części cmentarza w Berezce. Beczkę z browaru Zarszyn udało się znaleźć na Posadzie Zarszyńskiej. Słup kupił Tadzio Wojnarowski na tartaku w Jabłonkach. Chrystusa wyrzeźbił Zdzicho Pękalski. Frasobliwy przysiadł w miejscu, na którym ktoś pozostawił kapelusz. Trzyma go w ręce, nie bardzo wiedząc, co z nim począć.
A potem skrzyknęliśmy się w kilku w Bieszczadzie i zmaterializowali nasz pomysł, stawiając kapliczkę. W obecności około dwustu osób 15 sierpnia 2008 r. kapliczkę pamięci poświęcili: ks. Janusz Marszałek, proboszcz rzymskokatolickiej parafii w Cisnej, i ks. dr Myron Michaliszyn, kapłan greckokatolicki (...)
Bezpośrednio po ceremonii poświęcenia kapliczki nastąpiło przybicie do słupa tabliczek z nazwiskami tych o których powinniśmy pamiętać. Przybijali je: Władka Nadopte „Majster Bieda” – Andrzej Potocki, dziennikarz TVP, Wojtka Belona – Jurek Żak, były na-czelnik Bieszczadzkiej Grupy GOPR, Jędrka Wasielewskiego „Połonina” – Ewa Wójciak, malarka z Rzepedzi, która kiedyś opiekowała się nim, Zdzicha Radosa – jego córka Krysia Rados, Władka Słodyczki – Wojomir Wojciechowski, były dyrektor Bieszczadzkiego Parku Narodowego, Ryśka Smolarka „Białko” – Zygmunt Śliwa, dyrektor wydawnictwa „Libra”, Wiesława Koszeli – Ryszard Kulman, poeta z Sanoka, Jurasa Świtalskiego „Dwatysięce” – Rysiek Szociński, poeta Bieszczadu, Artura Lignowskiego „McArtur” – Rysiek Krzeszewski „Prezes” z Dwernika, dr. Andrzeja Pieli – syn Krzysztof Piela z Rzeszowa, dr. Wojciecha Strzyżewskiego – syn Stanisław Strzyżewski z Leska, administrator portalu internetowego Bieszczady.pl, Barbary Potockiej – Andrzej Franczyk, aktor teatru „Ludowego” z Krakowa-Nowej Huty, Romka Farata – Lucjan Góźdź, operator filmowy TVP z Rzeszowa, Olgierda Łotoczko – Leszek Mnich, przewodnik turystyczny z Polańczyka, Kazimierza Klicha, Jasia Głoda i Zofii Rosiowej – Zdzichu Pękalski, artysta plastyk z Hoczwi, Piotra Adamskiego „Francuz” oraz Jacka Frydrycha „Nyrka” – Rysiek Denisiuk „Bury” z Cisnej, Janusza Zubowa – Wojtek Gosztyła „Kiju” z Woli Michowej, Zygfryda Wilka - Zyzio – Leszek Żubryd, ratownik GOPR, Marka Orłowskiego – Paweł Sikora, prezes Bieszczadzkiej Grupy GOPR, Jurka i Ili Dobroczyńskich – Marta Szymala, malarka ze Strzebowisk, Tadzia Cieniucha – Krzysztof Szymala „Zbój” ze Strzebowisk, Jaśka Kołodzieja – Paweł Wójcik, przedsiębiorca z Ustrzyk Dolnych, Julka Kuchty „Gagarin” – Adam Sanecki z Ostrowii Mazowieckiej, Marka Bajdy – żona Lilka Bajda, Staszka Oleksego – Krzysiek Antoniszak, jego sąsiad z Cisnej, Jorgusia – Katarzyna Fornal z Rzeszowa, Andrzeja Tomaszewskiego „Tata kopyto” – Rafał Potocki, dziennikarz Radia Rzeszów, Staszka Jagielskiego „Na brudno” – Jacek Pyś, witrażysta z Krakowa, i Jerzego Janickiego – Tadeusz Wojnarowski, właściciel „Karczmy Łemkowyna”.
Cytat tez z artykułu...
bertrand236
Ludzie o kim i o czym Wy tu tak dyskutujecie...Czy dla Was owi "obij boki " uciekający od odpowiedzialności życiowej.. drobne pijaczki, są symbolem Bieszczadów?Tak się zachwycacie tym? ...proszę bardzo jest jeszcze wiele miejsca i możecie kontynuować ich "życie" w Bieszczadach.Może kiedyś pan P was umieści w "kapliczce" i przeniesie wasz grób na wspólne wydzielone miejsce.
Który zaczyna pierwszy ? Może się nazwać 3000 tysięcyJuż kiedyś pisałem "czy idolem Bieszczadów jest zakapior"? ...niee to jest element pana P ..który na "siłę " robi interes i "wodę z mózgu"... to jest żenujące.
Ilu ludzi jest zasłużonych dla tego regionu ...a wynosicie na piedestały drobnych pijaczków.Śmiech mnie bierze ,jak czytam te wywody .."czy tysięcy , czy tysiące "
"dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
Pozdrawiam Janusz
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki