mówiąc sezon mam na myśli okres od maja do października
mówiąc sezon mam na myśli okres od maja do października
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Więc ja bywam zawsze w maju i pazdzierniku....,ale mówiąc poważnie i tak jest lepiej niż kiedyś choć,problem niewątpliwie jest i nie tylko w Bieszczadzie, ale w ogóle w górach, np w Tatrach pije się więcej niż gdzie indziej, np sławne już w kosciele ślubowania górali którzy składają przed ołtarzem Matki Boskiej przysięgi o np abstynęci przez rok...co niejednokrotnie pokazywała tv,
Tak być nie może,bo tak być musi...
Nie wiedziałem, że nie piszę po polsku. Mam rozumieć, że to Ty myślisz samodzielnie? Posty dokładnie takie jak ten widziałem już w tym wątku ze sto razy. Nie słyszałem też o kraju, w którym by nie karano kłusownictwa. Kłusownictwo to jest z samej definicji polowanie nielegalne (cokolwiek się rozumie pod legalnością). Może też nie słyszałeś, że niedobór białka można uzupełniać łowionymi zupełnie legalnie rybami (można to robić o każdej porze roku oraz robić zapasy). Można też wykonywać różne prace w sąsiednich wsiach w zamian za żywe zwierzęta domowe. To taki zamiennik polowania. Nie wiem, na ile można dożywiać się skutecznie zimą robakami takimi, jak larwy trociniarki czerwicy, która podobno jest smaczna.
W Bieszczadach podobno raków jest mało, ale załączam zdjęcie raka pręgowanego złowionego koło Łowicza, pieczonego najprostszym traperskim sposobem - na żarze ogniska. Kopia P1070693.JPG
Ostatnio edytowane przez arturos25 ; 19-12-2012 o 11:36
Fuj oprawco raków !
hmm nie jestem wędkarzem, ale z tego co się mniej więcej orientuję to z łowieniem ryb to tez nie jest tak "hop siup", że siadasz na brzegu strumyka z wystruganą brzozową wędką i łowisz. Również w tej materii obowiązuje szereg regulaminów i obostrzeń ot choćby obowiązek posiadania karty wędkarskiej (bo chyba tak to się nazywa), zdanie egzaminu żeby takową posiadać, zapewne w parkach narodowych/krajobrazowych łowić nie wolno, jakieś zagrożone gatunki, miejsca czasowo wyłączone z możliwości łowienia etc. Zapewne jeżeli przyjrzeć się tematowi nomen omen głębiej to jeszcze kilka trudności by się mogło znaleźć.
Ano chcesz ryby łowić.Dobrze-przeciętny wędkarz posługujący się wędką ma szansę złowić w ciągu kilku godzin nawet wiadro ryb ale latem.Zimą musisz siedzieć nad przeręblą i fajnie jeśli masz osłonę przed wiatrem.Żadne ubranie w pozycji statycznej Cię przed zimnem nie uchroni,a to już wydatek energii.Ryb złowisz 10 do 20 sztuk-ot takich na patelnię.To oczywiście jeśli szczęście dopiszeJest to ilość wystarczająca do przeżycia w warunkach gdzie masz zapewnione ciepło.Wydatek energetyczny dorosłego mężczyzny(piszę tak bo Twój nick na płeć wskazuje)to około 2500 kalorii-4000 tyś przy ciężkiej pracy a taką musisz wykonać żeby przeżyć.Wybacz ale dostarczenie takiej ilości pożywienia to już bardzo duży wysiłek.
Dalej piszesz o wykonywaniu pracy w zamian za żywe zwierzęta myślisz zapewne o zwierzętach drobnych typu królik,kura itp.Praca to też wydatek energetyczny.A nikt Cię raczej za biurkiem tak dorywczo nie posadzi Teraz jeszcze o wodzie-wyrąbanie lodu ze strumienia-woda zanieczyszczona przez substancje organiczne-patyki,liście itp(zawsze można odsączyć),woda ze śniegu-woda destylowana brak wszelkich minerałów(posolić,wywar z kory brzozy-inne zielsko-igły sosen). Ale owszem rób próby życia w głuszy-naprawdę życzę Ci powodzenia.Wstań zza klawiatury i rzuć to wszystko i zobacz jak to jest.Tylko bardzo proszę Ciebie i innych potencjalnych naśladowców-Skończcie proszę teorię i sprawdzajcie się w praktyce.
Naprawdę powodzenia życzę
I przepraszam za pomyłkę metryczną-nie kalorii tylko kilokalorii
a ja w tym czasie zjem kilopirogów :)
lub żeberek z zielonym pieprzem w Starym Siole (prawie spam).
Państwo dość silne, by Ci wszystko dać jest dość silne, by Ci wszystko odebrać
jaki tu zakapioryzm...taki czy inny
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki