Dość długo tak się przedzieraliśmy, to spadając do potoku to podchodząc wyżej, trzymając ogólny kierunek. W końcu wypatrzyłam w dole ścieżkę, która okazała się całkiem szeroką, starą drogą. Jednak dość bagnistą i rozdeptaną przez pędzone tędy bydło. Przechodząc parę razy Doużyńca, podnosząc jakość wędrowania, jak po sznurku doprowadziła nas do Bystricy – Rafajłowej. Choć szło się bez wątpliwości i z czasem dość wygodnie, to jednak te kolejne kilometry zaczynały mnie nudzić. Zaczęłam niecierpliwie spoglądać na okoliczne góry. Jestem w Gorganach, a szwendam się po dolinach.
Na szczęście pokazał się przysiółek i pierwsze zabudowania.



Odpowiedz z cytatem


Zakładki