tym razem zartowalam
choc tak z drugiej strony tu wszyscy tylko o pracy.. a na roznych zapadlych wioskach wielu jest bezrobotnych ktorzy z glodu nie umieraja.. tu jakis zasilek, tu troche dorywczej pracy, tu maly handelek, tu jakis wypad na saksy na miesiac, tu jakas uprawa w ogrodku i sie da.. znam takich ludzi, on nie pracuje od lat, ona tez, dwoje dzieci, a nikt glodny nie chodzi.. ba! jeszcze na flaszke czasem maja czy na wyjazd stopem nad morze

przezyc sie da, niekoniecznie majac stala dobra prace. Fakt, nie jest to wystawne zycie, niektorzy mowia ze to wegetacja- pytanie tylko czy ktos sie na takie zycie pisze..
bo jednak chyba wiekszosc ludzi myslac "wyjechac z miasta w dzicz/na wies/w bieszczady" ma na mysli "wyjechac i zyc dostatnio" a napewno nie na nizszym poziomie niz sie przywyklo w miescie.. z takim podejsciem to naprawde problem moze byc i warto wyjazd powaznie przemyslec
Zakładki