Zapisuję w kolejce, tym bardziej, że na półce już czeka „Dziennik Himalajski i inne pisma Jakuba Bujaka” w opracowaniu Magdaleny Bujak-Lenczowskiej, którego lwia część poświęcona jest właśnie tej pierwszej, polskiej wyprawie w Himalaje.
Otworzyłem teraz „Dziennik…” na chybił-trafił i taki wspaniały cytat rzucił mi się przed oczy:
„…góry zyskały jeszcze całe rzesze innych nowoczesnych wielbicieli. Rekrutują się oni z różnych narodów i z rozmaitych warstw społecznych. Należą do nich mężczyźni i kobiety, ludzie młodzi, w sile wieku i starzy. Wszyscy mają jedną wspólną cechę, jedną słabość, albo może jedną siłę: kochają góry.
Entuzjazmują ich zmarszczki i wyniosłości na powierzchni ziemi. Mogą to być łagodne wzgórza, porosłe lasami, urwiste turnie skalne lub niebosiężne szczyty opancerzone lodami. Jednym wystarcza patrzeć z dołu na góry i sycić się ich pięknem. Inni wolą wejść na szczyt i patrzeć stamtąd w dół i w dal. Inni wreszcie szukają tam czegoś więcej. Nie wystarcza im napawać się pięknem, nie wystarcza patrzeć. Chcą być czynni, pokonywać trudności, zdobywać.
Bo taka jest już natura ludzka, że nie ceni sobie zbytnio tego, co przyszło łatwo i bez trudu. Ale rzecz wywalczoną, zdobytą znacznym nakładem sił i pracy, okupioną trudem i niebezpieczeństwem, taką rzecz cenimy sobie wielce. I cena nie mierzy się wartością samego przedmiotu, ale wielkością naszego wysiłku, naszego umiłowania i zapału.
Różni ludzie różnie na góry patrzą i różnych rzeczy w nich szukają. Na to nie ma stałej recepty. Ale jedna rzecz jest wspólna: góry posiadają ogromną siłę atrakcyjną dla swoich wyznawców. Trudno, bardzo trudno wytłumaczyć komuś, nie należącemu do „sekty”, na czym ta atrakcyjność polega. Trudność polega na tym, że rzecz uchyla się spod ścisłego rozumowego traktowania, jako że lezy na innej płaszczyźnie, mającej z powierzchnią codziennej rzeczywistości tylko pewne punkty styczne, podczas gdy reszta leży poza tą rzeczywistością, może nawet całkiem blisko – ale w innym wymiarze.”
Zakładki