Ciekawa pętelka. Skąd pomysł na bezszlakowe zejścia spod Czerteża i w poprzek pasma Bukovca?

BTW: szedłem onegdaj w połowie podobnie z Bieszczadów do Wyhorlatu: via Kremenec - N.Sedlica - V.Bukovec - Prislopec - Rusky potok. O takiej samej porze roku i w podobnych okolicznościach przyrody.

Cytat Zamieszczone przez Wojtek Pysz Zobacz posta
Bieszczadzki Park Narodowy ma swój odpowiednik po słowackiej stronie. Tutejsze Bieszczady noszą nazwę Bukovské vrchy a tutejszy park narodowy nazywa się Národný park Poloniny. Na terenie parku znajduje się pięć miejsc biwakowych dla turystów (taborisko) z drewnianymi schronami noclegowymi (útulňa). Kilka z nich odwiedziliśmy. [...] Domyślam się, że można tu zostać na noc, bo nie jest nigdzie napisane, że nie można. Domyślam się, że tu można spać, bo nie jest nigdzie napisane, że nie można. W schronie zmieści się na nocleg swobodnie 7 osób a przy lekkim zagęszczeniu - 10 osób. Obok można rozpalić ognisko. Domyślam się, że można rozpalić, bo nie jest nigdzie napisane, że nie można.
Zaiste dziwny ten ichni "Národný park Poloniny". O obniżonym reżimie ochronnym: można chodzić poza szlakami, można biwakować na dziko i w wyznaczonych miejscach. I to się im pisze na b.duży "+". Natomiast na równie albo i nawet większy "-" idzie tam wycinka lasów (poza rezerwatami) na niespotykaną po naszej stronie skalę (w BPN), tudzież polowania na grubego zwierza (chyba nie tylko odstrzał "selekcyjny").

Cytat Zamieszczone przez Wojtek Pysz Zobacz posta
Tuż obok, za granicą, czyli w Polsce jest również element infrastruktury turystycznej – potężny deszczochron, zbudowany z grubych belek. Chroni on przed deszczem, jeśli nie ma wiatru i deszcz pada pionowo, bo nie ma on ani jednej ściany bocznej. Tutaj nie można palić ognisk ani zostać na noc. Jest też kilkanaście innych zakazów, ale trudno je spamiętać, gdyż czytając ostatnie punkty regulaminu zapomina się już te pierwsze. A u Słowaków przy schronie nawet małej karteczki nie powiesili, zostawiając turystów w niewiedzy, bałagan taki u nich.
Raczej nieco inna kultura turystyczna. Koncept schronu turystycznego, czyli ichnich "utulni", był u nas i u nich taki sam w międzywojniu (żeby wspomnieć jeno Krygowskiego "Noc pod Furatykiem", czy schron na Sołotwince...). Tam przetrwał, a u nas się wynaturzył w "odpoczynkową wiatę turystyczną", nie tylko zresztą w Bieszczadzkim ale i w Magurskim PN.