Temat powstając wież widokowych wzbudza wiele emocji. Potrafią być użyteczne , ale często są bezsensowne.
Stojąc u podstaw zamkniętej wieży w Pruchniku , też ładnie widać
...
...
Posiliwszy się wzrokowymi smakołykami ruszyłem przed siebie dalej.
Zastosowałem moją ulubioną metodę wyznaczania kierunku "na chybi trafił"
To metoda wyznająca wolność i przypadek.
Spodobała się mi polna dróżka odbijająca przy tatarskiej kapliczce, więc pojechałem nią.
Najpierw dotarłem na podwórko samotnego domostwa , ale dalej dróżka wchodziła w las przeradzając się w wąską ścieżynę
...
....
Nie była to byle jaka ścieżyna , bo ubogacały ją stojące w krzakach elementy edukacyjne
Kto i po co je postawił ? tego prędko się nie dowiem
....
...
Ta ścieżyna leśna miała też wymiar duchowy, przeciskając się między wystającymi gałęziami
można było dostrzec mini-kapliczkę zawieszoną na drzewie
...
....
Ścieżka wciąż spadała w dół i w dół, hamulce piszczały ze złości że tracimy cenne metry zdobytego wcześniej przewyższenia.
ale za to gdy skończył się las można było zobaczyć prawdziwą , kolorową łąkę
Ścieżka rozmyła się , ale to nie powód ani dowód
...
...
Trasa roweru zostawiła na łące ślad przejazdu.
Zaczęły się zabudowania jakiegoś przysiółka, więc znów skręciłem ostro w lewo, aby nie pochłonęła mnie cywilizacja.
No nie pochłonęła mnie , ale za to wrąbałem się w jakiś parów ze strużką ożywczej , mokrej wody.
Potem było pod górę, więc pchałem mojego przyjaciela , bo słabo widział drogę.
Kolejne pół godziny leśnej przejażdżki i w nagrodę pojawiła się asfaltówka
...
....
Nie wiem skąd prowadziła , ani dokąd, ale taka wiedza nie była mi potrzebna.
Ciesząc się radością mijanych kilometrów jechałem w ciszy bo nie było żadnych pojazdów na drodze.
Gdzieś z przodu ujrzałem kapliczkę i oświeciło mnie !!!!
Przecież ja już tu kiedyś byłem
....
...
Kapliczkę na krzyżówce leśnych dróg odwiedziłem kilka lat temu i powstał wówczas zapis na forum
Zakładki