Hyhy...ja też tak zrobiłem raz jadąc na pierwszy biwak za miasto:D Nawet sobie 2 lub 3 rolki szlachetnego papieru załadowałem i rękawicę do zdejmowania gara z ognia:D i deseczkę do szatkowania cebulki i zastanawiałem się, czy by się nie przydał mały tranzystorek do słuchania prognozy pogody:D Worek miał tak około 40 kg i od razu wiedziałem, że czegoś jest za dużo. Jednak dopóki nie skończyłem wyjazdu, nie dowiedziałem się, czego:D Ale i tak po dziś dzień mam zawsze nadmiar różnych klamotów. Zmorą są zupki i zapasowe baterie.
Tajemnicą jest dla mnie, jak ja to wtedy wszystko upakowałem - to był 'Giewont' na stelażu z półką na namiot:D
Zakładki