Juraj, spoko, za chwilę stanie, a może już stoi, pomnik Szuchewycza, ks.Czuprynka, jakieś ulice im., ogólnie, "UPA", w wołyńskich wiochach i miasteczkach. Nadal brak danych (i tak pozostanie) co do "wyników" wielokroć potworniejszych w skali masowej działań UPA na Podolu. Jakoś się rozejdzie ... W kółko tylko Wołyń ... i jakoś nic, albo prawie nic, o roli, nie wiem, jak to ująć, ale ok, z dużej literki : Kościoła greckokatolickiego. W całej tej tragedii ...
Tymczasem - rzeczywiście - spoooooko, połoniny, po co gadać o przeszłości tego rejonu, po którym się łazi, pieprzyć politykę, doliny, fajne one. Słoneczko czasem.
... Jak to było? "Niech na świecie zamieć, wojna, byle polska wieś spokojna"? Jak to się skończyło? No wiem, złośliwy napisze, że chorobą ...
I, dla jasności - nie mam absolutnie nic do Ukraińców, a oglądając się wstecz, wg źródeł, na to, co było między panami Polakami a "czernią" - jestem z czernią. To na tyle. Może jeszcze ... przestać czytać Sienkiewicza, krzepiciela serc, dać spokój "Trylogii" filmowej. "Żelazna sotnia"? taki sam mit, jak owe "Trylogie".
I jakoś nie chce mi się pisać mego tradycyjnego "pozdro".
co do wspomnianego filmu "Prawo i pięść" - prod. ZRF "Kamera", scenariusz: Jerzy Hen wg własnej powieści "Toast", muza: Krzyś Komeda z Poznania (dzielnica Wilda), tekst: Aga Osiecka, voc.: Edmund Fetting, reż. Jerzy Hoffman & Edward Skórzewski![]()
(i tak całkiem nie nie na temat w tym wątku , bowiem tym pociągiem mogli przemieszczać się mieszkańcy ziem, etc ...![]()
chris,Sienkiewicza od dawna uwazam za kabotyna w sprawie religii , historii i literatury, ale jego czytadła są barwne,nie da sie ukryc. Popularne jak "Trędowata". Jednak Zagłobą przebił literatów.Kmicicem i Horpyną też. Upadł w "Rodzinie Połanieckich".Resztę dołozyli mu krytycy.
Rola Koscioła grecko-katolickiego jest znana. Dlatego Szeptycki był i jest bohaterem mołojców.Już Macchiavelli napisał,ze Kosciół uczestniczył we wszystkich wojnach i zbierał łupy materialne i polityczne.
"Prawo i pięść" ,doskonały film,był opowiescią o polskich łotrzykach na Ziemiach Odzyskanych,o" szabrownikach". Wielu prywaciarzy się wzbogaciło,nim władza zapanowała nad bezprawiem po wojnie.
Zgoda,chris,to nie na temat ("prawo i pięść")ale warto przypomnieć aktorów: Ryszard Pietruski(strzelał z biodra),przerysowany,Zofia Mrozowska,Hanna Skarżanka,Wiesia Kwasniewska,Adam Perzyk jako Niemiec z hotelu,M.Szewczyk,Bolesław Płotnicki,,Ewa Wisniewska,rewelacyjne Wiesław Gołas,Rudłowski i Przybylski,muzyke robił mój kolega Krzysztof Komeda,a jednym ze wspołreżyserow był Jerzy Hoffman,przyszły specjalista od "Potopu" i "Ogniem i mieczem". Ach,zapomniałbym o Zdzisławie Maklakiewiczu! Doborowa orkiestra,nie te dzisiejsze pindy i franty prosto z ulicy do castingu i przed kamery!
W Bieszczadach trwała wojna,na Zachodzie -walka z lotrzykami polskiego chowu.
Zgadza się. W pozostałych regionach było tak samo albo jeszcze gorzej. Wołyń stał się symbolem tragedii.Zamieszczone przez chris;
a tu coś baaardzo smutnegohttp://www.gazetawyborcza.pl/1,76842,4581353.html
Szczątki Polaków zamordowanych przez radzieckie służby leżą w Bykowni w czarnych workach. Nie doczekały się pogrzebu z powodu urzędniczych sporów .
Za trzy tygodnie w Polsce mają się odbyć uroczystości katyńskie organizowane przez Kancelarię Prezydenta, MON i MSWiA. Wszyscy polscy wojskowi i policjanci zamordowani przez NKWD w 1940 r. będą awansowani o jeden stopień. I pewnie będzie skandal. Bo część tych awansowanych jest dziś w pewnym bardzo makabrycznym sensie jeńcami.
Na cmentarzysku ofiar radzieckich służb specjalnych w podkijowskiej Bykowni polscy archeolodzy tego lata wydobyli ze zbiorowych mogił szczątki ponad 2 tys. polskich oficerów, żołnierzy, policjantów i urzędników. Eksperci kierowani przez prof. Andrzeja Kolę odszukali dowody jednoznacznie potwierdzające, że to ofiary z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej, czyli ludzie aresztowani na Ukrainie Zachodniej w latach 1939-40, a potem zamordowani przez NKWD w którymś z kijowskich więzień. To ogromny sukces naszych badaczy. Przecież radzieckie służby specjalne jeszcze w 1971 r. przeryły doły śmierci w Bykowni, żeby wydobyć i zniszczyć wszelkie znajdujące się tam dokumenty dowodzące, że leżą tam Polacy, ofiary NKWD, a nie - jak to próbowała wmawiać propaganda - obywatele ZSRR zamordowani przez hitlerowców.
Pogrzeb szczątków wydobytych z polskich mogił w Bykowni miał się odbyć 21 września. Miały być uroczystości religijne, miały przyjechać rodziny. Nic z tego nie wyszło, bo Polakom nie udało się ustalić z Ukraińcami, gdzie polegli mają być pochowani i jaki ma być program uroczystości.
Kilka ton ludzkich czaszek i piszczeli wciąż leży w czarnych workach w namiocie na cmentarzysku. Namiot jest zaplombowany. Dawni więźniowie NKWD w pewnym sensie pozostają więc jeńcami. Kiedy będą pochowani - nie wiadomo. W Kijowie trwa spór kompetencyjny między Komisją do spraw Upamiętnienia Ofiar Wojny i Represji Politycznych, która współpracowała z archeologami polskimi, a miejscowym IPN, który nie życzy sobie, by Polacy cokolwiek robili w Bykowni. Tak to wygląda oficjalnie. W Kijowie mówi się jednak, że za IPN stoją wysocy, nastawieni nacjonalistycznie funkcjonariusze kancelarii prezydenta Wiktora Juszczenki, dla których Bykownia jest ukraińską i tylko ukraińską świętością narodową.
Jakkolwiek by było, tę makabryczną grę w kości trzeba skończyć natychmiast, a zrobić to mogą tylko prezydenci obu krajów. Lech Kaczyński powinien porozmawiać z Juszczenką, wytłumaczyć mu, czym jest zbrodnia katyńska dla Polaków, przekonać, że nie chcemy odbierać Ukraińcom ich golgoty. I namówić go też do wspólnego udziału w pogrzebie Polaków.
Nasz prezydent miał o tym rozmawiać z przywódcą ukraińskim w ubiegłym tygodniu w Wilnie. Z tego, co udało się ustalić "Gazecie", do tej rozmowy jednak nie doszło. Termin pogrzebu wciąż nie jest ustalony.
Cóż, zbliżają się wybory, a one są najważniejsze i na inne sprawy nie ma teraz czasu. Rzeczywiście mamy wybór. Pogrzebać ofiary zbrodni i spełnić obowiązek wobec nich i ich bliskich - albo nie. Tylko jaki sens będą miały wtedy zapowiedziane na 9-11 listopada uroczystości katyńskie i pośmiertne awanse niepogrzebanych.
"Działania polskiej Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa na cmentarzysku ofiar NKWD w Bykowni mogą zaognić stosunki polsko-ukraińskie.
Taką opinię przedstawił wiceszef ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Roman Krucyk.
- Efektem niezgodnych z prawem prac poszukiwawczych w Bykowni może być zaostrzenie stosunków między Polską a Ukrainą. Może dojść do powtórki problemów wokół Cmentarza Orląt Lwowskich.
Reklama
Wiceszef ukraińskiego IPN poinformował także, że według jego wiedzy jeszcze w tym roku ROPWiM zamierza wznieść w bykowniańskim lesie pomnik Polaków, zamordowanych przez NKWD. - Dopóki nie będzie planu zagospodarowania tych terenów, żadne pomniki nie będą tam stawiane - oświadczył Krucyk.
- Planujemy, by w Bykowni stanął pomnik upamiętniający wszystkie narodowości, których przedstawiciele są tam pochowani. Znajdzie się tam miejsce i dla Polaków, ale żadnego wyróżniania jakiejkolwiek narodowości nie będzie - dodał.
W ubiegłym tygodniu kierowane przez Krucyka stowarzyszenie „Memoriał” zwróciło się do prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki z prośbą o wyjaśnienie sytuacji wokół poszukiwań prowadzonych przez ROPWiM w Bykowni.
W liście zaznaczono m.in., że sekretarz ROPWiM Andrzej Przewoźnik „wymagał od ukraińskiego IPN wydzielenia działki pod budowę pomnika w Bykowni”, co określono jako „wtrącanie się w wewnętrzne problemy Ukrainy”.
Krucyk ma Przewoźnikowi za złe, że mimo iż cmentarz w Bykowni podlega ukraińskiemu IPN-owi, współpracuje on z międzyresortową Komisją ds. Upamiętnienia Ofiar Wojny i Represji Politycznych. Według IPN Ukrainy komisja nie ma prawa do prowadzenia poszukiwań w Bykowni."
Nowiny, sierpień 2007
( audiatur et altera pars)
Ostatnio edytowane przez chris ; 20-10-2007 o 15:51
Jest tam taka sytuacja,że każdą masową zbrodnię hitlerowską podciaga się teraz pod zbrodnię NKWD,a przecież ZSRR stracił ok. 25 mln ludzi z winy niemieckich nadludzi. I jeszcze jedno: gdybyż Polacy z takim uporem szukali szczatków ofiar zbrodni wolyńskich i podolskich,ale nie,cicho sza,nic nie bylo,.choć było,nie tylko polskich,400 000 trupów. Jak liczyć,to uczciwie. Takze tych 20 tyś,którzy wyparowali za Piłsudskiego. Rosjanie chcą cos o nich wiedzieć.Ich cmentarza też nie ma.
Beria był łotrem, Himmler był łotrem,Szuchewycz był łotrem,Bandera był lotrem,a tu wychodzi,że niekóre łotry stały się narodowymi bohaterami.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki