Zgadzam się z Wami wszystkimi, gdyż każdy (każda) z Was miał (miała) sporo racji.
Aby zatem zminimalizować (prawie do zera) prawdopodobieństwo zatrucia, należy moim zdaniem:
1) wódkę ukraińską kupować tylko na bazarach tuż przygranicznych (np. w Ustrzykach Dln.), gdyż tam przyjeżdżają "mrówki stałe" zarabiające w ten sposób na życie - im szachrajstwo po prostu się by nie opłacało; zawsze też należy dokładnie obejrzeć butelkę przed zakupem, no i kupować oczywiście wódkę markową, opatrzoną banderolą,
2) wcześniej zorientować się co do poziomu bazarowych cen żądanych przez ww. "mrówki stałe" i nie ulec pokusie jakiejś "okazji" nabycia niezwykle taniej flaszki; przykładowo informuję, że we wrześniu br. bazarowa cena dobrych ruskich wódek w Ustrzykach Dln. oscylowała w granicach 17 - 19 zł za butelkę 0,7 l ,
3) na imprezach zamkniętych pić albo bardzo mało, albo alkohol własny, kupiony wcześniej samemu w sklepie; nie mam tu na myśli "konspiracyjnej" flaszki spod stołu, lecz formalne uzgodnienie urządzającego imprezę (gospodarza, fundatora) z organizatorem, że zamówienie nie obejmie wódki, która będzie dostarczona niezależnie.
Zakładki