mi osobiście - niczego.
Poza tym: "suszarnie". Nie ma, jak dobra płaszczpałatka, dobry namiot. A nie ten złom reklamowany.
"Kąciki" z mapami, gdzie są, każdy chyba wie ...
"Usługi pralnicze" - no nie ma, jak wonny zapach proszku do prania (jedną firmę zwłaszcza de-preferuję) na szlaku i poza nim, nie wspomnę o perfumachchch kobitek, a już w ogóle nie wspomnę o sztucznych zapaszkach menów LOL.
"Buty" - ależ to cały rytuał, to czyszczenie, zajmujący kilka godzin mi np., no i je jeszcze z węża i wodą
Niecoparafrazując wypowiedź Marcowego, może zbyt wielu w Bieszczadach Bieszczadników przypadkowych
Jako dopisek - nigdy nie zdarzyło mi się, by "gestor", jak go/ich tu nazywacie, zwrócił mi uwagę na zabłocone trepy, może tylko dlatego, że nie mam zwyczaju łazić po cudzym w brudnych buciskach.
Zakładki