na zielono na mapie Andrzeja to co to jest pozaznaczane?
Wersja do druku
na zielono na mapie Andrzeja to co to jest pozaznaczane?
Właśnie sęk w tym, że drogi które są na mapach (wszystkich dostępnych) zupełnie nie odpowiadają temu co jest w rzeczywistości. Rzeźba terenu się zgadza (tu najlepsza jest WIG-óka) ale drogi - wcale.
Trzeba się kierować ukształtowaniem terenu i w ogóle nie zwracać uwagi na zaznaczone na mapie drogi. Nie ma dróg, ktore są na mapach i odwrotnie - jest dużo leśnych dróg do zwózki drewna, których nie ma na żadnej mapie.
Są wyjatki - np. droga Mackensena - istniejąca i na mapie i w terenie.
Jak wszędzie w Karpatach Wschodnich (a inaczej niż u nas) zwykle lepsze drogi prowadzą grzbietami a nie dolinami. (chociaż nie jest to też 100 % reguła).
Pozdrowienia
Basia
Hmmm temat widzę w miare świeży. Wprawdzie nie starczylo mi sił, na przeczytanie wszystkich watków, ale podzielę się informacją n/t Mocanity z września ub/r.
Otóż podczas mojego pobytu w Marmaroszach za jeden z celów obrałem sobie przejazd Mocanitą jako miłośnik taboru kolejowego. Niestety nie dane mi było, ponieważ powódź zmyła tory na znacznej długości. We wrześniu Mocanita (z tego co udało mi się wyczytac na stacji) kursowała tylko do ósmego kilometra wożąc tam pracowników i wolontariuszy pomagających przy odbudowie.
Co do odbudowy, to jeśli mam być szczery wątpię czy uda się do maja odbudować tory na całej długości sprzed powodzi. Nie jestem też przekonany czy kiedykolwiek będzie kolejka kursować na takiej trasie jak przed powodzią, choć trzymam za to kciuki. Niestety wymaga to masy pieniędzy i ogromnego zaangażowania ludzi. Tego drugiego nie brakuje, ale nie wiem jak z funduszami będzie.
Jakby ktoś chciał się przejechać, to pierwszy bodaj kurs odbywał się o 7.00 a kolejny coś ok 14.00 i potem zdaje się jeden jeszcze wieczorem.
Kilka fotek znajdziecie u mnie na picasie
http://picasaweb.google.pl/doczu30/RumuniaKarpatyMarmaroskie16092008
A relacja na mojej stronie (strona w przebudowie więc na razie nawiguje się trochę nieporęcznie)
Co zaś się tyczy noclegu na terenie skansenu jest to fenomenalny pomysł i zyczyłbym sobie aby u nas w kraju rownież zostal rozpowszechniony. Spalismy tam i miejscówka jest naprawdę wypasiona. Jak ktoś chce pokoje, to tez są.
Basiu kwota 20 lei odnosi się własnie z tego co pamiętam do pokoi. Nocleg w wiacie to koszt 5 lei oraz 4 lei za bilet wstępu do skansenu.
czy farchen i farcaul to nazwy tej samej gory? bo mi sie bardziej ta druga nazwa kojarzy..Albo mi sie cos pomylilo i to dwie inne gory (choc "obie" by byly zaraz kolo michajleka i jeziorka vanderel) a i widok podobny i krzyz i wysokosc ;)
http://picasaweb.google.pl/doczu30/R...02253795744754
tak to ten sam szczyt. Farcheń to spolszczona nieco nazwa Farcaula
Tak szczerze to jakoś mi się ta nazwa nie podoba.
Przyzwyczaiłam się do Farkaula ;)
Wiem, ze "WIG-ówce są obie nazwy.
BTW - po konsultacjach z innymi uczestnikami wyjazdu myślę, że określenie z mojego wcześniejszego posta w tym wątku:
było niewłaściwe.Cytat:
bo cały czas dokładnie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy (przynajmniej ja wiedziałam)
Powinno ono było brzmieć:
"bo cały czas mniej więcej wiedzieliśmy gdzie jesteśmy."
No bo w nocy ja osobiście przegapiłam zwornik bocznego grzbietu, a w jakiej dolinie jesteśmy zorientowałam się dopiero po przejściu kolejnych kilkuset metrów deniwelacji.
W końcu wcale nie chcieliśmy schodzić do tej doliny, a chcieliśmy schodzić do wcześniejszej.
To tak gwoli czystości procesowej.
8-)
Pozdrowienia
Basia
Obecnie studiuje ją we wszystkich wolnych chwilach. W przeciwieństwie do map Bieszczadów, nigdzie nie widać na drogach zakazu wjazdu. Czy to znaczy, że wszędzie gdzie się da, nawet na szlakach turystycznych prowadzących drogami, dozwolone jest poruszanie się samochodem?
Drogi w dolinach potrafią być zdemolowane przez potoki: http://picasaweb.google.pl/ulec44/Ru...95178215572834
Na wielu drogach bocznych w Rumunii nie ma poprostu asfaltu, tak też jest w Górach Rodniańskich. Asfaltem najwyżej i najbliżej grani dojechać można na Przełęcz Prislop (1416)
Andrzej pyta
Andrzeju można , ale po co ?Cytat:
Czy to znaczy, że wszędzie gdzie się da, nawet na szlakach turystycznych prowadzących drogami, dozwolone jest poruszanie się samochodem?
Montuję tu zdjęcie zrobione na przełęczy Stiol (ponad 1500m.npm)
Szaran wjechał właśnie od przełęczy Prisłop i uwierz mi nie wzbudził mego entuzjazmu.
Powiem wprost : wku....ł mnie ten widok.
jak osobówki dają radę to terenowe tym bardziej :smile:
Andrzej kilka pytań. Rozumiem że ruszamy do Rumuni zaraz po KIMBie (niedziela czy poniedziałek) ? Wy z Wojtkiem jedziecie jednym autem (zabieracie jeszcze kogoś)? Jest jeszcze ktoś chętny z dodatkowym (terenowym) autem? Na ile planujecie wyjazd bo ja bym chciał tam zabawić min 10 dni ale w sumie wracać już nie musimy razem jeżeli planujecie krótszy pobyt. Ja mogę zabrać do auta 2 osoby mające 14dni wolnego (spanie głównie w namiotach, trochę łażenia z garbem, trochę zwiedzania na kołach). Czy chcecie się tylko ograniczyć do Maramureszu i Alp Roniańskiech czy coś więcej? Ja bym chciał pomyszkować trochę też bardziej na południe wzdłuż Karpat do regionu NEAMT (okolice miasta Piatra Neamt). Jeżeli nie będzie nas gnał czas i będzie pogoda to proponuje jadąc do RO na Węgrzech w Kisvardzie popluskać się w termach, fajne baseny 1000ft cały dzień ;)
Aaa trochę zdjęć z tego regionu http://www.piatra-neamt.net/album_foto/
Irku mam nadzieję, że Twoja propozycja, co do ewentualnego zabrania mnie z żoną do Twojego automobila jest dalej aktualna?
Oczywiście wiec jesteście zapisani, gdyby się okazało że z jakiegoś powodu nie możecie to daj znać bo może ktoś na wasze miejsce będzie chciał się załapać ;) No i myślę że przy najbliższej okazji warto by było się spotkać przy ogniu w H.... i posnuć jakieś plany z mapami przy piwku ;)
Irek, kilka odpowiedzi. Planujemy wyruszyć w kierunku Rumunii w poniedziałek rano. Mamy komplet pasażerów. W Rumunii zostaniemy jeden tydzień. Chcemy założyć bazę w jednym miejscu, ale co do konkretnego miejsca nie jesteśmy jeszcze zdecydowani. Jesteśmy na etapie szukania gdzieś miedzy Viseu de Sus a Przełęczą Prislop, np w hotelu Cerbul. Chcemy się raczej "ograniczyć do Maramureszu i Alp Rodniańskich", ale jesteśmy otwarci na inne propozycje.
Krótko mówiąc, nasz plan jest prosty. Założyć bazę tam, gdzie można się dobrze wyspać i posilić, z rana wyruszać samochodem do miejsca wymarszu w góry, a na wieczór wracać do bazy
No to pewnie razem będziemy podróżować w pierwszym etapie rumuńskiej przygody ;) bo ja chce raczej nie nocować dłużej niż 2 dni w jednym miejscu. Spanko raczej w namiotach i gdzieś wysoko z widokiem na zachód i wschód słońca. I ruszyć też trochę głębiej na południe. Ale pewnie pierwsze dni jakoś spędzimy razem ;)
.Irek pisze
.... no to trzeba dobrze zgrać poślizg, aby załapać się na czerwiec (wtedy otarte są baseny)Cytat:
na Węgrzech w Kisvardzie popluskać się w termach, fajne baseny 1000ft cały dzień
http://www.varfurdo.eu/index1.html
.Andrzej pisze
No właśnie : trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie po co ?Cytat:
Zostawiłbyś samochód na przełęczy Prislop i dalej szedł pieszo? Henek, można, ale po co?
Może lepiej wyjechać wyciągiem z Koplexu ?
A może wynająć konie ?
A może helikopter ?
możliwości jest wiele, a najśmieszniej jest jeździć samochodem obok specakowanych egzemplarzy.
Irku myślę, że trzeba się będzie spotkać. Przyznam, że mnie najbardziej ciekawią góry, a jeszcze bardziej roslinki w górach, więc wszelkie pomysły by ruszyć jak najdalej na południe w jakieś wapienne lub insze geologicznie masywy jest jak najbardziej wskazane. No i nocowanko w plenerze w namiocie... najlepiej pod jakąś półką skalną z ciepłolubna florą nawapienną i widokiem na wschody i zachody...
Henek widzę , że jesteś wielkim przeciwnikiem podjeżdżania samochodem w góry , ciekaw jestem czy zmienisz zdanie jak będziesz chory i będziesz miał tyle lat co ja i miał ograniczone możliwości fizyczne czy zrezygnujesz ze zdobycia jakiś wzniesień wspomagając się samochodem.Jakbym miał lat 40 lub 50 to może uważałbym tak samo ja Ty.
Wojtku !
jak piszeszto pisz takie tematy na priva, na priva proszęCytat:
Henek widzę , że jesteś wielkim przeciwnikiem podjeżdżania samochodem w góry
nie zaśmiecaj zasadniczego wątku.
Andrzej pyta
... jak zapłacisz to włączą go dla Ciebie w tym dniu i o tej porze którą zapodasz. Pozostaje tylko kwestia ceny i negocjacji.Cytat:
Czy ten wyciąg będzie czynny w maju?
Henek więcej luzu, jakie zaśmiecanie zasadniczego wątku???
Wojtek jedzie do Rumunii więc pisze w temacie.
Ja jestem za off roadem najwyżej będę znowu płakała jak...no nie ważne gdzie, bo mnie zaraz zjedzą :mrgreen::twisted::-D
Może małe wyjaśnienie "techniczne" co do podjazdów samochodem w góry.
Przełęcz Przysłop jest przejezdna, jest tam normalny asfalt, jeżdżą autobusy i ciężarówki. Podjazd na tą przełęcz ułatwia podejście pod Gargalau (ok 3 godz. od przełęczy w jedną stronę i ok 700-800 m podejścia) ale na inne wysokie szczyty - Pietros lub Ineul jest daleko.
Można kombinować z wypadem z przełęczy na dwa dni - np. na Ineul, ale to się wiąże już z zabraniem namiotu i innego sprzętu biwakowego.
Pietros Rodniański jest w zasiegu jednodniowej wycieczki z Borszy, nigdzie nie trzeba podjeżdżać (a nawet nie da się), ale jest to o ile pamiętam 1700 m deniwelacji, a więc spora wyrypa.
Mimo wszystko da się wejsć i zejść w około 10-12 godz.
Drogami w głąb dolin zdecydowanie nie opłaca się zapuszczać, można zniszczyć samochód, są w bardzo ale to bardzo złym stanie, czasem zamiast drogi jest po prostu potok.
Głownym problemem nie są raczej odległosci i dlugości dolin, tylko różnice wysokosci. Każde wejscie na szczyt to minimum 1000 m podejścia.
Dlatego ja osobiscie preferuję turystykę z namiotem i noclegami wysoko.
Niemniej zdarzało mi się robić podejścia jednodniowe - tam i z powrotem, jednak były to raczej poważne i długie wycieczki (no może z wyjątkiem Torojagi, która pomimo podejścia ok. 1200 m była bardzo przyjemna i wcale nie męcząca).
Pozdrowienia
Basia
Witam.
Henek, ja także jestem zagorzałym przeciwnikiem bezmyślnego rozjeżdżania gór przez offroadowców, ale w przypadku Wojtka (Andrzeja nie mialem okazji poznać osobiście niestety) jest to całkowicie uzasadnione.
Nie czuję się tu uprawniony do pisania o stanie zdrowia Wojtka, ale zapewniam Cie Henek, że Wojtek to człowiek o wielkiej miłosci do gór i ludzi, i z pewnoscia gdyby stan zdrowia mu na to pozwalał, wolał by pokonac pieszo tą, czy inna trasę.
O jednym Cię Henek mogę zapewnić - Andrzej z Wojtkiem nie zamierzaja podjeżdżać dla sportu.
A wracając do tematu - przypominam Panowie, że w maju (nie pamiętam kiedy KIMB się odbywa) może tam jeszcze leżeć śnieg.
Ja to rozumiem, zastanawiam się jednak jaką trasę doradzić, aby podjeżdżając jak najwyżej i nie biwakując jednocześnie zobaczyć jak najwięcej.
Z pewnością należy się wybrać na Przysłop, gdzie doprowadza dobra droga.
Na samej przełęczy jest schronisko, ale nie spalam w nim, więc trudno mi napisać jaki poziom reprezentuje.
Z Przysłopu da się podejść w trakcie jednodniowej niezbyt wyczerpującej wycieczki na Gargalau w Górach Rodniańskich i w drugą stronę - w Marmaroskie.
Przełęcz jest dość wysoka (ponad 1400 m n.p.m), więc siłą rzeczy podejścia są krótsze.
Na zachętę - widoczek ze szczytu Gargalau w kierunku Pietrosa Rodniańskiego.
Załącznik 10413
Pozdrowienia
Basia
Dziękuję wszystkim za cenne rady.
Basiu, na jakiej mapie widzisz Torojagę? Mam ją na amatorskiej mapie do GPSu, ale nie widzę tam żadnego szlaku. Poza tym czy na 1930 m można wejść w maju? Przecież tam będzie jeszcze śnieg.
W wykazie znakowanych szlaków w Górach Marmaroskich na stronie alpinet.org nie ma Torojagi, także szlak na tę górę nie istnieje. Wogóle to chyba nie ma żadnej współczesnej mapy, na której byłaby Torojaga. Znam tylko radziecką topograficzną arkusz L-35-2 (Baja Borsza) w skali 1: 100 000.
Szlaku nie ma.
Śpiąc w Borszy dojechaliśmy miejskim autobusem do Baja Borsza (ok 5-6 km, można łatwo dojechać samochodem). Jest to brzydka górnicza miejscowość, bo są tam kopalnie rud polimetalicznych. Wprost stamtąd poszliśmy po prostu do góry. I tak idąc sobie grzbietem kilka godzin, dość spokojnie z częstymi odpoczynkami za ok 5-6 godz. doszliśmy na szczyt. Cały czas szliśmny ściśle grzbietem - drogami, potem ścieżkami. Prawie pod szczytem widzieliśmy dużą rodzinę cygańską z małymi dziećmi, wszyscy zbierali jagody. Z powrotem niestety tą samą drogą.
Mapy mieliśmy tylko WIG-ówki.
Niespieszne zejście (robiliśmy pełno zdjęć) zajęło nam ok. 4-5 godz. i na koniec dosłownie biegnąc zdążyliśmy na autobus z powrotem do Borszy.
Pozdrowienia
Basia
Troszkę weszliśmy w podziemia i sobie po planowaliśmy. Moje założenia i pomysły przelałem na www. Na razie jest to pierwszy dzień ale co chwile będą przybywały następne ;). Czekamy na cenne uwagi i pomysły :) A po powrocie pewnie niejedna relacja powstanie.
Tak więc moje gdybania tutaj: www.rumunia.net.travel.pl
No to od razu mam.
W okolicach Sygetu i Sapanţa jest kilka drewnianych cerkwi z listy UNESCO, warto je zobaczyć.
Szczególnie piękna była wg mnie cerkiew w Deseşti z fantastyczną polichromią wewnątrz.
Na mojej galerii zobaczyć można zdjęcia Kuby (czyli jacob.p.pantz) z objazdówki po tamtym rejonie (bylo nas 7 osób, wynajęliśmy sobie busa), w tym sporo zdjęć wnętrza cerkwi w Deseşti :
http://picasaweb.google.pl/basia.zyg...kieZdjCiaKuby#
Niektóre, niestety nie wszystkie zdjęcia są podpisane.
Jeszcze inna galeria, tym razem mojej koleżanki (sporo się powtarza):
http://picasaweb.google.pl/jolanta.w...ieIRodniaSkie#
Zdjęć jest bardzo dużo, ale dają pojęcie co tam mozna zobaczyć.
Ja niestety nie miałam wtedy aparatu (i dobrze, pewnie byłaby trzecia podobna galeria ;) )
Pozdrowienia
Basia
Wściekłeś się z tymi wschodami i zachodami słońca?
Basiu ja do Irka :lol: łeś, łeś końcóweczka :smile:
bo on codziennie zachód i wschód słońca planuje na tej www.
Twoje zdjęcia tzn te linki co wkleiłaś są fantastyczne , ale to już kiedyś chyba pisałam