Odp: Cmentarz w Tyskowej i duchy.
Cytat:
Zamieszczone przez
sprzysiezony
wtem zaczął mnie dobiegać gwar ludzkiego skupiska,z tym że nie słyszałem słów,tylko rozgwar...
Zatrzymałem się,wsłuchuję-cisza...
"E,to pewnie bełkot Wołosatego tak mami słuch"-pomyślałem i dalej w drogę...
Tak mi się przypomniało. Kiedyś podczas jednej z wypraw w Bieszczady byłem nad pewnym strumieniem, właściwie rzeczką gdzie była ciekawa grota. Taka niezbyt głęboka ale dość duża – usadowiona na wysokiej skale. Ponoć w grocie pomieszkiwali upowcy. Dziś widać niektórzy w niej biwakują. By ją zwiedzić trzeba było się przeprawić przez owy potok po kamieniach. Niestety zabijcie mnie, ale nie pamiętam nazwy tego miejsca – zapewne ktoś tu wie o czym piszę. Idzie się do owej groty ścieżką wzdłuż strumienia, skręcając przed brodem w prawo. Niedaleko są też ruiny (fundamenty właściwie) dworu i obory. Malownicza grota obmywana potokiem jest miejscem urokliwym. Byłem tam z przyjaciółką. Siedzieliśmy sobie naprzeciwko groty na zwalonym pniaku i jedliśmy chleb. Minęło nam tak kilkanaście minut, a może i pół godziny. Pogoda była piękna. Nagle słyszę jak wyraźnie i dość głośno rozmawiają dwie kobiety. Głos dobiega zza zakrętu strumienia zza skały. Mówię do mej przyjaciółki – o ho mam towarzystwo. Ona to potwierdziła. Nawet przez chwilę podsłuchiwaliśmy co mówią te kobiety mówią, ale głos się dziwnie zlewał z szumem wody i nie mogliśmy zrozumieć słów. Czasem nam się nawet zdawało, że nie rozmawiają w naszym języku tylko jakby po słowacku. :shock: Tak czy tak głosy dość młode były i wyraźne. Posiedzieliśmy jeszcze jakiś czas, w końcu wstaliśmy, patrzymy, a za zakrętem ani nigdzie w pobliżu żywego ducha nie ma. Głosy też nagle przestały gadać. Włos się nam równocześnie na całym ciele zjeżył. Słyszeliśmy to wyraźnie i oboje i nie był to szum wody.
Odp: Cmentarz w Tyskowej i duchy.
pare razy slyszalam w opuszczonych bieszczadzkich wioskach jakby glosy zlewajace sie z szumem wody z potoku.. wogole nawet nie tylko glosy tylko tak jakby dzwieki wsi, pokrzykiwania, muczenie krowy, dzwonienie wiader.. ale zawsze sobie wmawialam ze to przywidzenie i sama sobie to wkrecilam.. niesamowite ze ktos tez mial taki przypadek!!!
Odp: Cmentarz w Tyskowej i duchy.
Cytat:
Zamieszczone przez
buba
dorota, od jakos czasu nie moge wyslac PW, a nie wszystkie wspomnienia bieszczadzkie z dawnych czasow chcialabym opisywac na ogolnym forum ;) tu ludzie bardzo wrazliwe ;) jak podasz maila, albo napisz na mojego (biedronka.buba@gmail.com) to wszystko dokladnie opisze :)
Musisz tak przy poniedziałku ludzi denerwować,co?Dawaj wsio a "wrażliwych ludzi" może jak karawana szczekanie psów potraktuj ;)
Odp: Cmentarz w Tyskowej i duchy.
ale tu zaraz na mnie nakrzycza ze watek o duchach a nie co mnie wiaze z hotelem na gorce w tarnawie ;)
Odp: Cmentarz w Tyskowej i duchy.
Ponownie jako autor wątku pozwolę sobie wyrazić zgodę na pisanie wszelakich ciekawych opowieści w tym wątku byle by miały one jakiś tam smaczek i były autentyczne, a nie zmyślone. Niekoniecznie muszą w nich występować siły nadprzyrodzone, duchy, zjawy czy leśne licha.
Odp: Cmentarz w Tyskowej i duchy.
Cytat:
Zamieszczone przez
dorota z krakowa
Buba, kochana, jeśli możesz, daj więcej szczegółów o Twoim noclegu w białym hotelu na wzgórzu nad Tarnawą.
w wiec na wyrazne prosby.. mam nadzieje ze moderatorzy mi glowy nie urwa..
tarnawa to praktycznie pierwsze miejsce w ktore trafilam w bieszczadach.. w bialym hotelu na wzgorzu spalam wiele razy w latach 97-2001. Ot, to byla nasza baza..Wogole wlasnie pod hotelem na ognisku w 97 roku poznalam polsko- ukrainska ekipe z ktora jezdzilam w bieszczady przez najblizszych kilka lat.. i to oni zainteresowali mnie ukraina i udowodnili ze najkrotsza droga do werchnej jablunki na wesele, do sambora czy turki na zakupy czy na czarnohore niekoniecznie wiedzie przez medyke...przepiekne przedunijne czasy...tam pod hotelem to byly ogniska!! a w tle "muzyka blach" ..
Czesto bawilismy sie w chowanego w hotelu.. niezly klimat zwlaszcza po zmroku z latarkami..choc raz mialam niezlego stracha jak wchodze do jednego z pokoi a tu siedzi dwoch skosnookich.. nie wiem kim byli, nie wiem czy mnie gonili, nie wiem czy mieli zle zamiary, bo nawialam od razu i ostrzeglam grupe.. na drugi dzien juz tamtych nie bylo... jak tam opowiadalo sie historie o duchach!!!kiedys cos wybitnie tupalo poziom nad nami, ale tak jakby ciezki czlowiek skakal albo specjalnie tupal.. do teraz nie wiem co to bylo..w grupie okolo 15 osob to czlowiek sie czuje w miare bezpieczny ale dreszczyk emocji jest zawsze.. pare razy odwiedzala nas tam straz graniczna..oni dopiero historie opowiadali!!najlepiej jak w tarnawie byla straznica (chyba rok 98 ), najlepsze ekipy sie zbieraly! mielismy nawet nasz cennik na drzwiach ile piw a nam sie nalezy za udzielenie noclegu ;) kiedys przyjechali tam studenci z lodzi, spali dwie noce i pare zgrzewek piwa nam faktycznie zostawili... a jaki widok byl z gornych okien!!! albo z okropnie sliskiego dachu ;)
az mi sie nie chce wierzyc ze tego miejsca juz nie ma...
Odp: Cmentarz w Tyskowej i duchy.
pamietam ze w hotelu pomieszkiwali rozni ciekawi ludzie, chyba w 98 roku osiedlil sie w jednym z pokoi henek, emerytowany nauczyciel z krakowa, ot wczesniej nie mial odwagi a na starosc zapragnal sprawdzic jak naprawde wyglada bieszczadzka legenda.. nawet mial tam piecyk. fajnie gral na gitarce, opowiadal o topielcach z soliny i mial wielu przyjaciol wsrod SG. To on opowiadal nam ze w jednym miejscu nad solina , w miejscu gdzie zatopiono cerkiew, czesto slychac dzwiek dzwonow i dziwne kregi rozchodza sie po wodzie, (pojechalismy nawet to sprawdzic, plywalismy caly dzien kajakiem w wymienionym miejscu i nic..glupio nam bylo ze nas facet tak wkrecil ;) ot se zrobil jaja z glupich dzieciakow..no ale zle dorachowalismy trase i nocleg nam wypadl na pobliskim skalistym brzegu..tam nie tylko dzwieki dzwonow spod wody bylo slychac.. najdziwniejsze bylo to ze jak zamykalismy oczy w namiocie to kilka osob mialo wrazenie jakby mocna latarka lub swiatlami z auta ktos nam swiecil w twarz.. po otwarciu oczu i wyjsciu z namiotu panowala totalna ciemnosc..sytuacja powtarzala sie kilka razy...sytuacja ustala dopiero po wystawieniu warty przed namioty..
Rok pozniej juz goscia nie bylo w tarnawie..moze zostal smolarzem jak planowal
Odp: Cmentarz w Tyskowej i duchy.
...A to są Bieszczady własnie.... jak sie zwiedza byłe wsie, czuć w nich nietypową, "duchową" atmosferę... tak jakby ktoś się przyglądał, tak jakby ktoś chciał kogoś przestraszyć lub....żeby o "nim" NIE ZAPOMNIANO (bo wrażenie dość silne są). W wielu miejscach przecież nie ma nawet śladu po byłej cerkwi, cmentarzu, czy wsi....a jednak czuje się to "coś" i to miejsce wówczas bardzo dobrze się zapamiętuje, baa dla wyjaśnienia sytuacji doszukuje się informacji, aby ustalić co tam było ....
Ja miałam taką jazdę w Tworylnym....jakby nie chciano, żeby ktoś "przechodził" przez ten dworek... stoją smutne, opustaoszałe, aczkolwiek intrygujące, w rozlewiskach ruiny, które, żeby dojść do Krywego, trzeba ominąć atakując podmokły teren z lewej strony szerokim łukiem (skacząc z kępki trawy na drugą kępkę trawy) ... gdzie potem nie wiadomo dokąd iść i tam się zazwyczaj bładzi .... nie wiadać wyraźnej drogi, a po cięzkiej wędrówce można wrócic w to samo mijesce - łąki i pola w Tworylnym - takich doznań się nie zapomina...tak na marginesie, uważam, że istotnym elementem (jak się idzie z Terki w kierunku Krywego) jest rosnąca samotnie, dość duża brzoza, przy której trzeba wejść w las (a w lesie znaleźliśmy świeże ślady misia :D )... wrażenia z wyprawy "duchowo" niezapomniane :D.... nawet botanika "duchowo" zainteresowało samotnie rosnące pole żółtych słonecznikowych kwiatów "kto je tutaj siał?...i co to za roslinka?" ;)
Odp: Cmentarz w Tyskowej i duchy.
"kto je tutaj siał?...i co to za roslinka?" -
topinambur - poletko łowiecke
Odp: Cmentarz w Tyskowej i duchy.
cyt. topinambur "...W Polsce rzadko uprawiany jest także jako roślina alternatywna lub przynęta na dziki. Przetwarzany jest na alkohol, kiszonki..."
Faktycznie... dziękuję :D ... ten turysta, któyłrego zaintrygowały te kwiaty stwierdził, że odda je do badań botanikowi... zabawanie wygladał z tym kwatkiem :-P ... można było odnieśc wrażenie, że podchodził do tych kwiatów, jak co najmniej do marihuany...aż prosiło się, żeby zażartować :D pozdrawiam :D