znalazlam na forum e-gory ciekawy artykul
http://www.nowiny.z-ne.pl/s,doc,pol,...1,1481,,,.html
Wersja do druku
znalazlam na forum e-gory ciekawy artykul
http://www.nowiny.z-ne.pl/s,doc,pol,...1,1481,,,.html
Buba, z całym szacunkiem dla Twojej osoby, ale ani siebie ani Ciebie nie widzę w jakiejś omówionej grupie... My to chyba zupełnie jakieś dziwaki i pominęli nas w artykule.
Fajne,dodam że sklasyfikowane grupy mogły się przenikać,np istniała cała ekipa repów(taterników) i jednocześnie balangmenów.Ale niezłe,powiało nostalgicznie...
a moze istnieje kategoria posrednia pomiedzy "rep-zwierzatko gorskie" a balangmenem?? ;) co swiata bozego poza gorami nie widzi , kazda chwile spedza nad mapami i przewodnikami, i nie zna innych tematow jak przebyte i planowane wycieczki..jednoczesnie popiera krazacy puchar wieczorowa pora, nie wyobraza sobie wieczoru bez gitary, z plynow w plecaku nosi nie tylko wode a rano lubi dluzej pospac. A proporcje miedzy tymi kategoriami mocno zaleza od pory roku ;)
jesli ktos nalezy do takiej podgrupy to chetnie nawiaze kontakt :D
Zastanawiam się czy ja mogę się zaliczyć do takiej kategori o jakiej Ty Buba mówisz. Bo jeśli rep, to zazwyczaj wspinacz, badź były wspinacz. A ja jestem zwykłym wyrypiarzem co to się nigdy nie wspinał i już raczej wspinał nie będzie (wiek i waga nie ta) a najnormalniej w świecie jak Pan Bóczek przykazał, na własnych nogach po górkach łaziłem. I tylko tam gdzie owe nogi poniosły dotarłem. W plecaku oprócz zwykłej, ognista woda się znajduje. A w związku z tym, puchar wieczorową porą popieram. Ale też często, przed świtaniem wstać lubię i piękny wschód słońca podziwiam. Reszta by była zgodna z tym co napisałaś.
Hej:)
Piękny ten podział i jakże prawdziwy. Dlaczego wielu z nas nie wyczuwa, do której kategorii może się zaliczyć? Otóż w Tatrach nie pojawia się grupa, którą możnaby nazwać Rasowymi Powsimordami:D To znaczy pojawia się, lecz wówczas z musu wpada w kategorie Repów/Balangmenów/Weteranów:D Ot i tyle. Widać, że Autor spędza gros czasu w Tatrach i nie wie, że są jeszcze Chatkowicze, Provydnicy Chaszczowi, Mieszkańcy Wiat i Przystanków, Nałogowi Namiotowcy, Wielbiciele Jarów i Jaskiń. Czas by uzupełnić ten felieton, skądinąd całkiem celnie opisujący charakterystyczne zjawiska tatrzańskie.
Pozdrawiam,
Derty
Buba, a jak ścisły ten kontakt do nawiązania? Bo ja po balandze to tylko lulu, więc nie chciałbym abyś była zła czy zawiedziona. Czasem sie zdarza balanga wielodniowa a "lulu" tylko w przerwach jak nikt nie patrzy :)
Swoją drogą w maju miałem właśnie taki wyjazd. Kolega mnie obudził tak, jak nikt nigdy wcześniej (wszystkie kobity słuchać uważnie). A oto właśnie kolega mój wziął zimne, zimniutkie całkiem lodowate piwo, przyłożył do szyi .... ja śpie, to on "tssst", więc się obudziłem, a on daje mi piwo mówiąc "Dzieńdobry Barnabuś"..... ależ miałem dobry dzień....
Ma ktoś może ten dźwięk? To piwne puskowe "tsst"? Marzy mi się na otwarcie windowsa.....
ech... nie zrozumiem chyba powagi tej sytuacji ;) bo piwo lubie tylko grzane ;)
To całe misterium, Buba:P Poranne piwo, zimne niczym górski ruczaj, wprost pod usta umęczonego biesiadnika. Mrrr...
Zazdroszczę Ci kolegi, Barnaba:P O mnie w takiej trudnej życiowej chwili zadbano solidnie tylko raz na dziesiątki możliwych. Aj, był to piękny czas, gdy o poranku, czując się podle po zbyt długich wieczornych rozmowach, ujrzałem przed oczami dłoń braterską, a w niej szklanicę pełną cudownego, rubinowego płynu. Aksamitny głos Jano (kto go zna, ten wie, kto to:P) zachęcił mnie: 'Masz tu bracie eliksir. Postawi cię na nogi'. Bez wahania go wciągnąłem i...tak szybko jeszcze nigdy nie wstałem z łóżka:D To była, Barnabo, mieszanina denaturatu z sokiem malinowym...Polecam ten przepis:P
Pozdrowienia,
Derty
A propos może nie turystów ale pilarzy w Bieszczadzie-po wypłacie w nadleśnictwie szli zawsze do sklepu,kupowali butelkę,dwie wódki oraz skrzynkę denaturatu.Wódka była na rozruch,potem dynx już wchodził łatwo ;-)
Hej:)
Wiesz Basiu. Tu nie chodzi o chwalenie tylko o sytuację. Wspomniany men za młodu miał duże postępy we wspinaniu, a o końcówce nie rozprawiajmy. Każdy żyje jak chce, chyba?:)
Pozdrawiam,
Derty
No cóż,to chemik.Dobry chemik więc pokusy były spore.To teraz,ale dawniej nieźle się wspinał a i bibosz tęgi a zacny był z niego.
..tudzież "Świeżak" czyli wyciąg z trupa co to miał rure z trumny na wierzch wyciagniętą i skapywało systematycznie do słoika... Dynx z węglem drzewnym... o matko jedyna poniewierająca...
Raz, że miał postępy we wspinaniu, a dwa, że osobowość także nielichą miał i opowieści o nim snuć się będą nad wierchami. Wspominki Worwy pewnie, że czytałam, ale fakt, mocno powierzchownie to było opisane. Ja się też nasłuchałam różnych opowieści, bo mój bliski kolega w 83 pracował razem z nim w schronisku w Pięciu.
Basiu - o Twoim mężu także naczytałam się , a i poznać wypadło kiedyś, kiedyś na taborze na Szałasiskach :)))
Co to za wspominki Worwy? Jaka książka? Chętnie bym przeczytał.
"Bliżej słońca"? Niedyś miałam książkę tego autora "Bliżej nieba". Od kilku dni umieram z ciekawości o którym Jano to mówicie. O pustelniku?
Rany boskie! Ja kretynka :)) Przepraszam - pomyliło mi się z Adamem Skoczylasem :)) Adam Skoczylas jest autorem książki "Bliżej słońca" a Stanisław Worwa - książki "Bliżej nieba". Bardzo przepraszam za pomyłkę.
Lucyno - przeczytaj książkę Worwy, jest tam kilka opowieści o tymże osobniku. Zidentyfikujesz na podstawie kondora, płaszczyka i aksamitnego głosu :))
Pustelnik ma na imię Piotr (ten starszy), lub Paweł lub Adam (juniorzy).