-
gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
W połowie sierpnia wybieramy się nad j.solińskie.Chciałbym w ciągu 10dni schodzić jak najwięcej szlaków,im wyżej tym lepjej:) niestety-balast nr 1-półroczny brzdąc w wózku,balast nr 2-pięcoletni brzdąc na własnych wątłych nóżkach. Co polecacie? Gdzie bez problemu można wjechać wózkiem(najlepjej na szczyt)
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
To zależy na szczyt czego?
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Balast powiadasz... hmmm.
Albo prowokujesz albo szpanujesz. A może masz jeszcze balast nr 3... żonę w ósmym miesiącu ciąży, ale ona da radę, ma przecież mocniejsze nogi.
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Cytat:
Zamieszczone przez
Recon1
Balast powiadasz... hmmm.
Albo prowokujesz albo szpanujesz. A może masz jeszcze balast nr 3... żonę w ósmym miesiącu ciąży, ale ona da radę, ma przecież mocniejsze nogi.
poczucie humoru u kolegi na szczytowym poziomie jak widzę
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Sarkazm zauważyłem. A Ty, Gubic coś też zrozumiałeś?
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
nie jestem specem od dzieci....ale gdzieś, ktoś mi mówił,że zmiany ciśnienia jakie występują w górach w miarę jak wchodzi się w górę mogą negatywnie wpływać na zdrowie dziecka - nie jestem tego pewien (proszę się ze mnie nie śmiać:P ), może skonsultuj się z lekarzem czy jakoś to może zaszkodzić 0,5 rocznemu dziecku
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Przeciwskazań dla dzieci jako tako nie ma: " Zaleca się by dzieci do 18 miesiąca życia nie przekraczały 1800m n.p.m., a dzieci w wieku od 2 do 10 lat 3000m n.p.m."
http://medeverest.webpark.pl/medycyn...WA.html#dzieci
Pytanie tylko czy jest sens ciągnąć takie maliznoty gdzieś wyżej? Starszy dzieciak prawdopodobnie szybko się znudzi (wiem, jak to u mnie przebiegało...), młodszy zmiany otoczenia nie zauważy, a Wy jako rodzice wymęczycie się z nimi jak cholera.
PS. Wózkiem można podjechać na Przełęcz Bukowską jeżeli ktoś lubi asfaltem łazić.
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Cytat:
Zamieszczone przez
Misieg
nie jestem specem od dzieci....ale gdzieś, ktoś mi mówił,że zmiany ciśnienia jakie występują w górach w miarę jak wchodzi się w górę mogą negatywnie wpływać na zdrowie dziecka - nie jestem tego pewien (proszę się ze mnie nie śmiać:P ), może skonsultuj się z lekarzem czy jakoś to może zaszkodzić 0,5 rocznemu dziecku
"Ciśnienie atmosferyczne obniża się wraz ze wzrostem wysokości n.p.m. Na poziomie morza wynosi ono 760 mmHg, na Mt Blanc (4810m n.p.m.) 410 mmHg, natomiast na Mont Everest (8848m n.p.m.) już tylko 250 mmHg."
Wydaje mi się więc, że przy wysokościach bezwzględnych Bieszczadów nie ma to żadnego znaczenia i można śmiało szkrabki ze sobą zabrać.
Recon, jestem pewna, że Gubic nie miał nic złego na myśli, Internet to ubogie narzędzie do przekazywania swoich intencji. Przecież słyszy się czasami o słodkim ciężarze, gdy ktoś mówi o swoich najukochańszych osobach.
PS: Do-misiek: wyrwałeś mi źródłową stronę sprzed nosa! :-)
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Cytat:
Zamieszczone przez
Do-misiek
Pytanie tylko czy jest sens ciągnąć takie maliznoty gdzieś wyżej? Starszy dzieciak prawdopodobnie szybko się znudzi (wiem, jak to u mnie przebiegało...),
wedlug mnie jest sens! jak ja mialam kilka lat to mnie zabierali w gory! i ile mam wspanialych wspomnien! choc chodzic na watlych nozkach to za bardzo nie chcialam ;) ale jak mnie wniesli na pilsko jak mialam 4 lata i potem schodzilismy w czasie zamieci gradowej i przeczekiwalismy burze w szalasie to bylo cudownie :D takie momenty sie pamieta do konca zycia.. jestem bardzo wdzieczna rodzicom ze pakowali ten "balast" do koszyka lub na barana i zabierali w ladne miejsca
chyba nie ma w bieszczadach miejsc gdzie nie mozna by dotrzec z dziecmi, toz to nie himalaje!! wszystko zalezy od rodzicow.. kiedys spotkalam gdzies na bezdrozu, w chaszczach na zboczach kraglicy ojca biwakujacego z dwulatkiem, obserwowali razem gniazdo ptasie, jak ptaki karmia swoje male.. dzieciak od razu nabral apetytu na kanapke :D zbierali tez razem jakies rosliny do zielnika.. dzieciak jakos nie wygladal na znudzonego i nieszczesliwego..
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Ja też swój inwentarz ciągałem od małego...no może nie aż tak młodego wieku jak kilka miesięcy.
Na pewno musi to być bardzo blisko "cywilizacji", tak w razie czego. Nagła choroba, załamanie się pogody itp mogą być dla takiego szkraba niezwykle niebezpieczne, po stokroć bardziej niż dla kilkulatka.
Na Twoim miejscu gubic, odpuściłbym sobie trochę - piszesz, że chcesz zaliczyć jak najwięcej szlaków, jak najwyżej...głodnyś łażenia jakbyś z pierdla po 20 latach wyszedł;)
Myślę, że dobro dzieci jest na pierwszym miejscu, a dla ich bezpieczeństwa, dobrego samopoczucia, czy choćby rozrywki "szlaki" powinny być chwilowym dodatkiem, jakimś niezbyt długim spacerkiem przy dobrej pogodzie.
Pomyśl o ciuchci, dorożkach itp, zrób dzieciakom frajdę (to dla nich będzie powód do radości, a nie odfajkowanie szlaku i zdobycie jakiegoś szczytu),, żonie odpuść stresu, a swoje żądze zaspokój...przy okazji...albo nieco później;)
Pozdrawiam:)
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Cytat:
Zamieszczone przez
gubic
W połowie sierpnia wybieramy się nad j.solińskie.Chciałbym w ciągu 10dni schodzić jak najwięcej szlaków,im wyżej tym lepjej:) niestety-balast nr 1-półroczny brzdąc w wózku,balast nr 2-pięcoletni brzdąc na własnych wątłych nóżkach. Co polecacie? Gdzie bez problemu można wjechać wózkiem(najlepjej na szczyt)
Sorry, ale nie przychodzi mi do głowy żaden szczyt w Bieszczadach, na który można wjechać wózkiem (a nie można samochodem). A o ile pamiętam okolicę Soliny, to nie ma tam specjalnie wielu tras przystosowanych do poruszania się wózkiem. Będziecie skazani na pobocza asfaltówek, a więc średnia przyjemność, tym bardziej w sezonie.
Półroczny malec jeszcze pewnie nie siedzi, wiec jest za mały do nosidełka. Pięciolatek, nawet zaprawiony, też jest za mały na całodzienne trasy i też czasem trzeba go wziąć 'na barana'. Jesteście pewni tych "wysokich szlaków" i "szczytów"?! :?:
Edit - tutaj się toczyła podobna dyskusja.
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
A czy muszą być szczyty?. Z wuzkiem spokojnie można się wybrać na Sine Wiry, lub pod Łopienke. Zawsze może jedna osoba zostać z wózkiem, a druga może sobie chwile pobrykać po krzaczorach. Kwestia dogadania
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
zawsze tez jedna moze wziac dziecko na rece i poniesc a druga przeciagnac wozek przez krzaczory.. zawsze sie znajdzie rozwiazanie, trzeba tylko chciec..
a wogole to doliny sa nieraz piekniejsze niz szczyty...
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Buba,masz rację jeśli chodzi o "zaszczepianie"w dzieciństwie.Moje dziecko,wtedy kilkuletnie (4-6) wyprowadziłam,na odpowiednią do jego możliwości,bieszczadzką górkę.Nie pozwoliłam sie po drodze oglądać co wywołało reakcję końcową taką:
-ale pięknie!az się chce...płakać!
Pamiętam to dosłownie,bo to był moment łyknięcia bakcyla.
Jednak z kilkumiesięcznym nie odważyłabym się zapuścić,zbyt daleko-wysoko ze wzgledu na to,że czasem licho sie budzi i może być niebezpiecznie.Ale cóż,może z wiekiem przybywa przezorności a może ...spada odwaga?
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Cytat:
chyba nie ma w bieszczadach miejsc gdzie nie mozna by dotrzec z dziecmi, toz to nie himalaje!!
A wciągniesz wózek na np. Matragonę lub Tarnicę? Ja z dzieckiem w wieku "wózkowym" tzn. nie dającym się jeszcze zapakować do nosidełka na plecy bym się nie wybrała. Ale dolinki można z maluchami zwiedzić.
Dziecko dziecku nierówne - książki tym mianem określają zarówno trzylatków jak i dzięsięciolatków. Generalnie dzieciństwo kończy się mniej więcej w wieku 13 lat (okres dojrzewania).
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Wg mnie rzucanie się na kilkugodzinny spacer jest w takiej sytuacji bez sensu. Ani kilkuletnie dziecko, a tym bardziej kilkumiesięczne radości z tego mieć nie będzie.
A radość rodziców z obcowania z przyrodą łatwo zniknie, gdy się dziecko z nudów zapłacze.
Co jeśli młodsze kolka dopadnie, czy nie daj Boże jakaś osa urżnie? Trza będzie z płaczącym malcem szybko odwrót robić.
Więcej radochy będzie z kolejki, jazdy konnej, czy rejsu statkiem, że nie wspomnę o budowaniu tamy na jakimś strumyku.
A na spacerek do byle dolinki, lasu można pobiec zawsze.
Pozdrawiam:)
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
bardzo dziękuję za podzielenie sie szeroką wiedzą. Chyba wybiliście mi z głowy szlaki bieszczadzkie w tym roku :)
Co do sensu zabierania dzieci: starsze zabierane w celu zaszczepienia bakcylka,młodsze zgodnie z radą pulmunologa-dwa tygodnie w odmiennym klimacie(mieszkam na morzem)= większa odpornośc organizmu na infekcje przez najbliższy rock.
Na marginesie-zaliczyłem w tym miesiącu wszystkie 4 doliny tatrzańskie i mam już trochę dosyc,nawet poważnie myślałem o nosidełku i chociaż troszkę się poszlajac...
A do chatki puchatka z wózkiem dojdę? Gdyż młodsze już nakręciłem :)
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Jeśli tak bardzo się upierasz,żeby tam dotrzeć to chyba jednak nie z wózkiem-raczej nosidełko.Jakoś sobie nie wyobrażam wciągania takiego pojazdu.Ale może bedziesz prekursorem?
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
tak sobie radziłem dwa tygodnie temu na szlaku z wózkiem :)
http://picasaweb.google.pl/tymawa/Za...77425891463442
ale to było nieplanowane,zastaliśmy zamkniętą drogę na morskie oko,więc boczkiem boczkiem do celu :)
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Powiem tak :jeszcze tak nie było,żeby jakoś nie było!
Jak będzie kiepsko szło,zawrócicie!
Nie widze TU nikogo,kto do Puchatka dopchał wózek i może o tym opowiedzieć.A moze jeszcze sie ujawni i podzieli tą radościa?
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Nie czarujmy się - do Chatki wózkiem się nie dojedzie. Wnieść wózek na plecach można, owszem, ale po co? Żeby go na chwilę ustawić na tarasie przed Chatką? :roll:
A czy Starszy Junior nie jest czasem nakręcony, bo wyobraża sobie, że Chatka Puchatka to jakiś domek z bajki? Jeśli tak, to się raczej rozczaruje. Wetlińska to nie Stumilowy Las, a Lutek to nie Kłapouchy ;)
Jeśli chcecie poczuć klimat schroniska, to wózkiem możecie spróbować dojechać np. z Przełęczy Wyżniańskiej do bacówki pod Małą Rawką (http://www.rawki.pl/dojazd.html) albo z Cisnej do bacówki Pod Honem (http://www.podhonem.home.pl/).
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Cytat:
Zamieszczone przez
gubic
bardzo dziękuję za podzielenie sie szeroką wiedzą. Chyba wybiliście mi z głowy szlaki bieszczadzkie w tym roku :)
Eeee. Najwyżej wybiliśmy Ci z głowy szczytowanie w Bieszczadach. :mrgreen: Ale atrakcyjnych szlaków jest multum. Poza wymienionymi wyzej propozycjami, z wózkiem można przejść się doliną Caryńskiego, którą niezmiennie polecam. Można skoczyć do Krywego z Zatwarnicy. Można poszlajać się otryckimi stokówkami (tak mi się przyajmniej wydaje). Żeby chociaż trochę dotknąć połonin, można spróbować się wybrać z Wołosatego na przełęcz Bukowską (ale wtedy trzeba wracać tą samą drogą.
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
A co na tym "szczytowaniu" zyskuje dziecko? Jest chyba w tym wszystkim najważniejsze? Jest podmiotem czy przedmiotem w tej wędrówce?
Jednak pojęcia rozsądku i logiki są diametralnie różne jak różni są ludzie. Tym bardziej, że chodzący po górach wiedzą na czym to polega i jakie są zagrożenia. A może wogóle ich nie ma? A może takie maleństwo jest bardziej odporne? Zawsze to można powiedzieć... niech się już hartuje.
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Cytat:
Zamieszczone przez
Recon1
A co na tym "szczytowaniu" zyskuje dziecko?
Maluch pewno niewiele zyskuje(bo przecież półroczny brzdąc tego nie pamięta itd)ale zaspakaja taka eskapada rodzicielskie ambicje a może dzieciece górskie niespełnienie(tychże rodziców)...U mnie tak(przynajmniej)jest;)
P.S.Wszystkim tatusiom w dniu ich święta życzę uśmiechu na buziach ich pociech i częstych wspólnych wędrówek po bieszczadzie i nie tylko(bo wszędzie jest pieknie gdy ten najważniejszy człowiek jest obok nas).
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Witam
Chciałabym troszkę podnieść temat. Prawdopodobnie wybierzemy się w sierpniu w Bieszczady z ośmiomiesięczną córeczką. Nie jesteśmy zwolennikami nosidełek, chodzików i tym podobnych ulepszaczy, ale nie wykluczone, że raz czy dwa skorzystamy z możliwości wniesienia córci na połoninkę.
Mamy w planie przejazd ciuchcią (choć dla mnie to już nuda, bo ile można), leśne mini zoo, wypad nad zaporę, no i spróbujemy - jak piszecie spacerkiem do bacówki pod Honem i Małą Rawką. Ponoć droga do Sinych Wirów tez jest przejezdna dla wózka? Może polecicie jakieś trasy spacerowe, przejezdne leśne dróżki?
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Jak do Sinych Wirów to moze też do Łopienki?
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
jeśli tylko się da to czemu nie :) Jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje :)
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Jeszcze jedna, chyba dość oczywista uwaga - nie każdy wózek się do eksplorowania gór nadaje. Jeśli macie jakiś miejski model na małych kółkach, to w grę wchodzi najwyżej rynek w Ustrzykach Dolnych, ale Łopienka to już raczej nie :-)
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Jak Kura pisze,że "leśne dróżki"to chyba mają wypas-terenówkę.Stąd moja propozycja!
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
heh wypas to może i nie jest, ale dwa duże pompowane koła ma :lol: wiem, że łatwiej byłoby pojechać z malizną do Zakopca :???: ale na samą myśl jakoś mi się źle robi. W końcu w Cisnej chyba też rodzą się dzieci i chyba matki je gdzieć ciągają na spacery :)
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Dzizas, przyznam się że nieco przeraziłem się czytając niektóre posty. Odniosłem tu wrażenie, że góry są dozwolone od lat "_ _".
Wg mej skromnej opini chyba jeno Buba nie straciła głowy. A gdy przeczytałem o "dobru dziecka" lub "podmiotowym a nie przedmiotowym traktowaniu" to poczułem się jak w gabinecie psychoterapety albo na sali sądowej:[
Ludzie... to Bieszczady, kraina ludzi wolnych, a nie zniewolonych konwenansem "jak to należy z dzieckiem, czego nie wolno, a co można dziecku.." :( Podpowiadajmy sobie jakie są możliwości.
Sam ze swoją 0,5roczną córką startowałem w zawodach na orientację, a gdy miała 1roczek to już w zimowych nocnych zawodach nO. Gdy miała 2,5roku pokazałem jej Bieszczady (i żałuję że nie wcześniej). Za kilka dni będę z nią (7latka) mógł być w Bieszczadach z powrotem, niestety na dość krótko:(
Nie ma żadnych przeszkód aby gdzieś z dzieckiem nie dotrzeć, nawet z "miastowym" wózkiem. Problemem zazwyczaj nie jest pojazd, ale kierowca który nim kieruje: czy potrafi to umiejętnie robić.
Jedyną przeszkodą jest przygotowanie rodziców! (mentalne - samozaparcie i fizyczne - choć minimalne wyrobienie fizyczne)
Ja zanim z moją najukochańszą pojawiłem się w Bieszczadach to spacerując robiłem wstępne testowanie (podobnie jak autor wątku korzystam z uroków 3-city i jego wcale stromych wzgórz dookoła). Przetestowałam jak to jest z wózkiem ("miejskim" - !) na leśnych szlakach o dużych pochyłościach, przetestowałem jak to jest z dzieckiem na wielogodzinnej wyprawie z dala od domu (na rowerze po 50km z 2 latką).
Ostatecznie wybrałem wariant bez wózka, bez nosidełka. Wędrowała siedząc na moim plecaku. Tak było dla dziecka najwygodniej bo o wiele mniej krępuje ruchy niż nosidełko. I tak było też dla mnie najswobodniej - mogłem dobrać tempo mi najwygodniejsze, bez męczenia nóg dziecka. Dla każdego dziecka da się znaleźć najlepszy sposób.
W tym roku pokażę jej jak staramy się dbać o zabytki (renowacja kirkutu). A najprawdopodobniej w następną niedzielę zrobimy trasę Łopienka - Czartów Młyn - Łopienka, trasa z walorami zabytkowymi-przyrodniczymi-widokowymi-i trochę na przełaj.
Sam nie wiem jak się uda taka trasa, ale jeśli są chętni..zapraszam na wspólną trasę z dziećmi w wieku dowolnym, wózki jak trzeba będzie wszędzie doniesiemy..nawet te miastowe:] (kontakt ze mną pod avatarem)
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Cytat:
Ludzie... to Bieszczady, kraina ludzi wolnych, a nie zniewolonych konwenansem "jak to należy z dzieckiem, czego nie wolno, a co można dziecku.."
Cytat:
Sam ze swoją 0,5roczną córką startowałem w zawodach na orientację, a gdy miała 1roczek to już w zimowych nocnych zawodach
Ja również starałem się by od małego moje dzieci spędzały czas na wolnym powietrzu, również w górach.
Ale ... kiedyś w te pędy odstawiałem osobę dorosła po ukąszeniu osy, wcześniej nie wiedziała o groźnym dla życia uczuleniu na jad. gdyby nie to, że byliśmy w pobliżu auta dojechaliśmy na czas.
Nikt nie wie, czy dziecko nie zareaguje równie wrażliwie.
Pędziłem kiedyś do Leska, gdy nie mogliśmy powstrzymać wymiotów, a innym razem nagłej gorączki.
Nikt nie wie jak groźne mogą być skutki dla 6-miesięcznego dziecka...bo kilkuletnie już są silniejsze.
Zdarzało mi się, również z "dobytkiem" przed burzą spieprzać i kompletnie przemoczeni i zziębnięci wracaliśmy przez ponad 2 godziny do auta.
Nikt nie wie, czy dla 6-miesięcznego dziecka takie termiczne ekstremum nie skutkowało by chorobą.
Dlatego sugerowałem, by idąc na spacer na łono natury być mimo wszystko
"w zasięgu" cywilizacji, gdyby z nagłej interwencji lekarza potrzeba było skorzystać.
Dlaczego lepiej na zimne dmuchać ojcu tłumaczyć chyba nie muszę.
A dlaczego bez problemu mogłem zrezygnować z własnych "ciągotek" na rzecz większego bezpieczeństwa dziecka...chyba też nie muszę tłumaczyć?
Spędzajmy z dziećmi dużo czasu na powietrzu, ale to nie oznacza by w imię własnych planów (6-miesięcznego, czy 2-3letniego dziecka nie rajcują kilkugodzinne spacery, nawet w nosidełku) podejmować ryzyko choćby tylko poważnego dyskomfortu 6-miesięcznego malca.
A pytanie dotyczyło "szlaków ze szczytowaniem", a to w przypadku "bagażu" może oznaczać nawet kilka godzin marszu...z dala od możliwości schronienia się, czy uzyskania pomocy...no chyba, że lot helikopterem planujemy.
Dlatego nadal będę sugerował, by nie uszczęśliwiać dzieci na siłę - ich rajcuje nawet 5-godzin zabawy w krzakach, lesie, placu zabaw, nad strumykiem...ale nie kilka godzin marszu, jazdy na plecach ojca, czy w nosidełku.
Nie ma sensu wyruszać na tak długi marsz.
A dbanie o bezpieczeństwo głupim pomysłem nie jest.
Dlatego Malo zwróć uwagę, że nikt tu nie pisze o tym, by z wyjazdu w Bieszczady z dzieckiem zrezygnować albo po przyjeździe kwatery nie opuszczać, tylko, by rozsądnie spacer zaplanować.
Zresztą sam sugerujesz takie a nie inne opcje nie bez powodu chyba?
Pozdrawiam:)
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Wiesz, dawniej telefonów komórkowych nie było a zapewne niejeden rodzic i tak miewał odwagę pójść ze swą pociechą w góry.. I czy nazwiesz to nieodpowiedzialnością jeśli w sytacji wypadku do najbliższego lekarza miał wiele godzin drogi?
Tak, sugeruję rozważenie różnych opcji po to by pójść w góry, a nie po to by zostać w dolinach. Każdy ma swoje własne rozumienie poczucia bezpieczeństwa i z tym polemizować nie ma sensu. Jednak przyznam że współczesny świat wariuje na punkcie poczucia bezpieczeństwa, w stopniu nie znanym jeszcze 20 lat temu. Chuchać na zimne to dla mnie Nie Znaczy: trzymać się blisko cywilizacji, Lecz: nauczyć sobie radzić właśnie nieco dalej od cywilizacji.
Gdyby kierować się tym, że dziecko rajcuje tylko zabawa w piaskownicy to niczego byś dziecka nie nauczył, a zostawił na wychowanie w tej piaskownicy. Zaś uczulenie na jad równie dobrze może mieć dorosły i wiek (tu: dziecko) nie czyni szczególniejszej różnicy. Zresztą co do odporności dziecka to opinie są różne (arabowie zaszczepiają na jad skorpiona dzieci, bo w późniejszym wieku człowiekowi trudniej wyrobić odporność, ja sam widziałem po swojej córce jak potrafi znieść warunki atmosferyczne o wiele lepiej niż ja staruch zepsuty cywilizacją, której komfort odbiera mi część odporności). Tak właściwie to dziecka się nie hartuje, lecz wychowując w zbliżeniu z naturą pozwala mu zachować naturalnie posiadane umiejętności.
Moja osobista opinia jest taka, że dziecko i tak jest "skazane" na swoich rodziców, a im bardziej ma ich zwariowanych tym ciekawszymi rzeczami nasączy na przyszłość.
Możesz rozumieć dbanie o bezpieczeństwo jako unikanie niebezpieczeństw.
Ja jednak preferuję dbanie o bezpieczeństwo jako przygotowanie się na niebezpieczeństwa, umiejętność myślenia w każdej sytuacji.
Wtedy żaden szlak nawet ze szczytowaniem nie będzie straszny.. nawet z "miastowym" wózkiem.
Jeśli jest wola rodzica, to jest sens wyruszać na długi marsz, jedynie z niewielkimi modyfikacjami, np: być przygotowanym na skrócenie trasy, dłuższe odpoczynki niż w przypadku tylko dorosłych osób, konieczność poniesienia dziecka które zaczęło iść jeszcze na własnych nogach (dotyczy ok.5latki, bo młodsze i tak powinny na grzbiecie rodzica, a starsze powinny dać radę przejść), itp. Nie traktujmy dziecka jak stwora z innej planety, którego z założenia trzeba prowadzić z wyposażeniem szpitalnym.
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Malo, gdybyśmy rozmawiali o 2-3 latku, to moja opinia była nieco inna.
Jakie Ty atrakcje w kilkugodzinnym marszu dla 6-miesięcznego dziecka widzisz?
Gdybyś uważnie czytał dyskusję, to byś zauważył, że doradzałem w sumie to samo, co Ty tu:
Cytat:
Jeśli jest wola rodzica, to jest sens wyruszać na długi marsz, jedynie z niewielkimi modyfikacjami, np: być przygotowanym na skrócenie trasy
Jako alternatywę dla kilkugodzinnego marszu bez możliwości szybkiego dotarcia do węzłów komunikacyjnych, czy miejscowości.
Co do kwestii niebezpieczeństw, to nie trzymam swoich dzieci pod kloszem "od małego" chodzą ze mną po górach.
Niebezpieczeństw ewentualnych jesteś świadom, więc tłumaczyć chyba nie muszę, to , że są dużo poważniejsze dla półrocznego dziecka niż dla kilkulatka chyba też nie zaprzeczysz.
Z obserwacji wiem, że kilkulatek łatwiej zniesie trudy wędrówki, czy niedogodności wynikające ze złych warunków atmosferycznych.
Tak więc wolałem zapewnić dobrą zabawę z ojcem i matką szkrabom podczas wypadu do ogrodu, lasu, na łąkę nad strumyk, w baseniku, piaskownicy, potrafiąc zrezygnować z kilkugodzinnego marszu w 35 stopniowym upale, bo tak ja lubię, chcę udowodnić jaki to ze mnie chojrak albo jakie te moje dzieci twarde i cool są.
Dzieci nie są z innej planety, daleko mi do takich poglądów, by pół szpitala zabierać, napisałem to wyraźnie.
Po prostu uważam, że dzieciom doświadczenia należy stopniować. A 6-miesięczne dziecko nie musi koniecznie dorównywać wytrzymałością starszym o kilka lat.
Pozdrawiam:)
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Cytat:
Zamieszczone przez malo
Ludzie... to Bieszczady, kraina ludzi wolnych, a nie zniewolonych konwenansem "jak to należy z dzieckiem, czego nie wolno, a co można dziecku.." :(
Łomatko, Malo, a jakież to "zniewolenie konwenansem" Ty w powyższych postach widzisz?! :shock: Ja dostrzegam tam raczej troskę o bezpieczeństwo, a nie o jakieś pozory.
Ja to widzę tak: ludzie chcą jechać w Bieszczady, ale nie mają doświadczenia, więc pytają o różne rzeczy na forum. Podkreślam: NIE MAJĄ DOŚWIADCZENIA, więc doradzanie w takich przypadkach to spora odpowiedzialność. Ci, co mają doświadczenie (albo ułańską fantazję), nie zapytają, bo już wiedzą. Albo myślą, że wiedzą.
Jasne, każdy wózek i każde dziecko można wnieść wszędzie. To fizycznie wykonalne. Ale - ponawiam pytanie - po co?!
Cytat:
Zamieszczone przez malo
Sam ze swoją 0,5roczną córką startowałem w zawodach na orientację, a gdy miała 1roczek to już w zimowych nocnych zawodach nO.
Z ciekawości - co znaczy "startowałem z półroczną córką"? W jaki sposób ją transportowałeś? Pozdrawiam.
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Zapomniałem zapytać, więc się za Marcowym w kolejkę ustawię.
Po co startowałeś w takich zawodach z 6-miesięczna córką, a gdy podrosła o kolejne 6 w zimowych nocnych?
Czy to było dla jej zabawy?...czy raczej sobie coś chciałeś udowodnić?
Sam ją chciałeś zabrać, ona prosiła, czy akurat taka konkurencja istnieje?
Kim są w Twoim mniemaniu osoby, które nie widzą ani krzty sensu w zabieraniu tak małych dzieci na takie imprezy?
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Cytat:
Zamieszczone przez
vm2301
Kim są w Twoim mniemaniu osoby, które nie widzą ani krzty sensu w zabieraniu tak małych dzieci na takie imprezy?
Czy dobro dziecka jest dobrem najwyższym? Tylko dziecko się liczy? A my to co? Jak nie ma dziecka z kim zostawić to mamy zrezygnować z imprezy? Wszystko ma być podporządkowane dziecięciu?
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Browar... według mnie tak!
Jeśli z pełnym przemyśleniem zdecydowałem się na dziecko to jest ono dla mnie najwyższym dobrem. Dla najwyższego dobra zrezygnuję wtedy z wielu rzeczy, imprez i swoich przyjemności. Według mnie to tylko wychodzi na dobre dziecku. Moim celem jest bym dbał o jego zdrowie, o jego psychikę, o częsty z nim kontakt, ostrzegał go i uczył widzieć dobro i zło, poświęcę wszystko na jego edukację i na spędzenie z nim tyle czasu kiedy tylko będzie chciał. Kiedy to zrobię, to z czystym sumieniem mogę powiedzieć "zrobiłem wszystko co mogłem" i dalej to robię ale i obserwuję efekty. A efekty mają przyjść choćby i w miłości jego partnera do mnie i miłości do mnie jego dzieci. Dla wielu to zapewne wariactwo, ale efekty widzę i nie żałuję. To moje spojrzenie na sprawę i przez taki pryzmat wcześniej na ten temat wypowiadałem się. VM2301 bardziej to rozwinął. Bo kiedy mamy odpowiedź, że dobrze się zrobiło, że opłaciło się, że nie popełniło się na tyle istotnych błędów (bo wszyscy jakieś popełniamy), które znacząco wpłynęły na dalszy los dziecka i jego rozwój? No właśnie... kiedy?. Można wybrać łatwiejszą i wygodniejszą drogę, ale czy o to w tym wszystkim chodzi?
Stosując metodę, że dziecko nie jest najwyższym dobrem, z mety spychamy go podrzędnej roli. To czasami już widać zanim się urodzi!
-
Odp: gdzie z półrocznym dzieckiem(wózek)
Cytat:
Zamieszczone przez
Browar
Czy dobro dziecka jest dobrem najwyższym? Tylko dziecko się liczy? A my to co? Jak nie ma dziecka z kim zostawić to mamy zrezygnować z imprezy? Wszystko ma być podporządkowane dziecięciu?
A kto napisał, że wszystko?
Ja pisałem tylko o jednym jedynym przypadku.
Czy machnął bys ręką na wygodę, czy bezpieczeństwo własnego dziecka, tylko dlatego , że masz jakieś ambicje, czy plany?
Zabrałbyś 6-miesięczne dziecko na całodzienną wyrypę w 35 stopniowym upale, bo nie masz z kim zostawić? Nie potrafiłbyś zrezygnować dla własnego dziecka?
Sądzisz, że Malo zabrał roczne dziecko na zimowe nocne biegi na orientacje, bo biedakowi opiekunka uciekła?
A wiadomo, z biegów nie warto dla dziecięcia rezygnować, bo przecież wszystko ma być mu/jej podporządkowane?
Na popijawę mam nie iść, bo babcia zastrajkowała? Weźmiemy ze sobą, niechaj leży obok stolika w knajpie, krzywda się nie stanie, bo co? Ze wszystkiego mam rezygnować?
Mam całe swoje życie jakiemuś dziecku podporządkowywać?
Browar, zadajesz takie pytania i w taki sposób, że mam ogromną nadzieję, że sam dzieci nie posiadasz, a jak wpadniesz na takie pomysł, to przemyśl dwa razy i se kup psa.
Ja pierd*lę, mam nadzieję Browar, że nie pisałeś na trzeźwo.