Ależ skąd takie przypuszczenie?! Zainteresował i to bardzo. Już powstają plany wyprawy zdobycia najwyższego szczytu Bieszczadów. Na wigówce wygląda, że powinna na nim być połonina, ale z głównego grzbietu jakoś tak lesiście się prezentował (to ten lekko po lewej):
Smerek.jpg
W „Złotej Księdze Narciarstwa Polskiego” opracowanej przez Zenobiusza Pręgowskiego, Marian Jakóbczyński tak opisuje I zimowe wyjście na ten szczyt :
„...Zachęceni dobrym śniegiem w tej części Bieszczadów i korzystną aurą, jadąc nocnym pociągiem 28 II 1914r. do Sławska, postanowiliśmy zrezygnować z noclegu w schronisku Karpackiego Towarzystwa Narciarzy i powędrować ze Sławska ku Smerekowi.
O godz. 1 w nocy ruszyliśmy więc ze schroniska drogą przez Wołosiankę i Jelenkowate, stając o świcie na przełęczy, 883 m, grzbietu łączącego szczyty Czarnej Repy, 1288 m, i Błysznieca, 1222 m, stanowiącego wówczas granicę galicyjsko-węgierską. Po dobrym śniegu, przy temperaturze -3 C zjechaliśmy następnie w dolinę Holyatinki, po przekroczeniu zaś w przełęczy, 839 m, bocznego grzbietu, łączącego północną część grupy Smereka z Czarną Repą, nastąpił zjazd do wsi Priszlop, w dolinie rzeki tej samej nazwy. Tu czekał nas 7-kilometrowy marsz drogą do wsi Toronva, leżącej przy trakcie Wyszków-Wołowe.(...) Z Toronvy ruszyliśmy na nartach zalesioną granią wznoszącą się stromo ku zachodowi, po lepkim śniegu i we mgle, poprzez wzniesienie, kota 1043 m, ku głównemu szczytowi Smereka. Podejście to ok. 700 m w górę, okazało się niezwykle nudne i uciążliwe, toteż nieprzespana noc zaczęła się upominać coraz to bardziej o swoje prawa. Pozostawiwszy jednak za sobą las i wyszedłszy na połoninę, ożywiliśmy się, czując pod nogami śnieg coraz to lepszy.
Na głównym szczycie Smereka, 1425 m, stanęliśmy o godz. 12 w południe w chwili, kiedy mgła była pod nami, toteż nie tracąc czasu zaczęliśmy zjeżdżać po doskonałym już śniegu granią północno-zachodnią przez dalsze szczyty Smereka, 1353 m i 1380 m, oraz przez końcowy punkt, 1241 m, następnie zaś granią północną przez punkt, 896 m, do wsi Priszlop, tzn. do punktu wyjścia.”
Jak nic, trzeba się tam wygramolić i sprawdzić, czy jest połonina, czy jej nie ma :) i popatrzeć na Pikuja z góry :)




Odpowiedz z cytatem

Zakładki