Dzień trzeci. Rano przymrozek, bezchmurne niebo, zapowiada się kolejny piękny dzień. Z Bukowca idę na Ruski Put, tam mam podjąć decyzję co dalej. Wiem, że najlepiej byłoby na Starostynę i w stronę Użoka, żeby w następny dzień było mi łatwiej dotrzeć do Ubli, ale już na przełęczy rezygnuje z tego pomysłu. Jestem tak blisko Pikuja, że musze iść wyrównać z nim porachunki. W 2002 i 2007 szczyt spowijały chmury, w 2008 coś się przejaśniało i dopiero teraz mogę napawać się wspaniałymi widokami od naszych Bieszczadów po Gorgany. Udało się za czwartym razem tak jak Joorgowi. Więcej przynudzał nie będę bo o Pikuju na forum było już mnóstwo razy. Natomiast tym razem mam problemy ze znalezieniem noclegu, w Szerbowcu chce mnie przyjąć tylko pijany chłop, który chce za to butelkę wódki. Zwiewam, pod pretekstem pójścia do sklepu po wódkę. Facet idzie za mną drogą i coś krzyczy. Udaje mi się go zgubić i między domami, po polach opuścić Szerbowiec. Nocleg znajduję dopiero w Żdeniewie, po przejściu kilku kilometrów przy świetle latarki.

DSCF3016.JPGDSCF3043.JPGDSCF3038.JPGDSCF3031.JPG