Wieczór był nietypowy. Około godziny 17 w namiotach przygotowane już były legowiska a przy namiotach, w małych jamkach w śniegu gotowała się na palnikach woda. W pewnej odległości czekał wykopany w śniegu i udeptany krąg na ognisko a w pobliskim jarze oczyszczało się wydłubane przy źródłach potoku ujęcie wody. W ruch poszła piła, w ogniskowym kręgu pojawiło się kilka gałęzi i kilka większych konarów. Wstępny pomiar paliwa wykazał, że gałązka o średnicy brutto ok. 2 cm, po otrzepaniu z lodu miała średnicę tylko 1 centymetra, czyli zawierała objętościowo 75% wody. Proporcje te pogarszał lecący z góry śnieżek - mokry i zamarzający natychmiast na wszystkim, czego się czepił. Wprawdzie znalazło się w ekipie dwóch fachowców, którzy twierdzili, że potrafią rozpalić ognisko, jednak przeważyli pesymiści, który twierdzili, że przy rozpalaniu ogniska zmarzniemy bardziej, niż się później od niego ogrzejemy.
Tak wcześnie nie wypada jeszcze iść spać, więc ten wieczór spędziliśmy na stojąco i tuptająco, podjadając małe conieco i popijając wyciągniętymi nie wiadomo skąd miodzikami, wiśniówkami i innymi smakołykami. Stoimy sobie, gadamy, przytupujemy, żeby się rozgrzać. Wspominamy wędrówki, ludzi, spotkania. Dyskutujemy, czy jutro kontynuować wędrówkę granią (Płasza, Dziurkowiec) i zejść do Wetliny, czy schodzić jakimś szybkim wariantem w dół.
Po pewnym czasie kaptury kurtek stwardniały tak, że stuknięcie w nie wydawało odgłos, jaki wydaje tekturowe pudełko, rękawy kurtek niebezpiecznie trzeszczały przy zginaniu ręki a końcówki mokrych rękawic zaczęły zamarzać. To znak, że pora iść spać. Zdjęć z tego wieczora raczej nie będzie.
Ja wspomniałem, wchodzenie w rakietach do namiotów było zabronione, wobec czego rakiety musiały zostać na dworze lub na polu. Różne były natomiast szkoły przechowywania kurtek; jedne zostały wciśnięte gdzieś w kącik namiotu, inne zawisły na zewnątrz, np. na kijach. Z tych pierwszych, rano łagodnie ściekała woda, częściowo na zewnątrz, częściowo na polar pod kurtką. Te drugie, zamarznięte, po łagodnym wykruszeniu lodu i nieprzyjemnym ubieraniu chyba szybciej stawały się suche.
Poniżej fot.: kolega Ciepły, strach na wróble w prawym dolnym rogu to kurtka kolegi iaa.
![]()
Zakładki