Uważasz, że to dziecinada? Ja bym to nazwał inaczej: nie jestem stetryczały. Dziś niestety roi się od ludzi starych duchem nawet wśród dwudziestolatków. A przecież bez młodzieńczego entuzjazmu nie ma żadnego wielkiego dzieła. Jeśli chodzi o wiek, jestem już dawno dorosły.
Dla mnie traper może być zakapiorem. Choć nie jest to konieczne. Traper w znaczeniu potocznym to człowiek żyjący blisko z przyrodą ale który wcale nie musi sam żyć w trudnych warunkach. Zakapior musi. Ja będę tak żył! Zresztą - co mnie obchodzi, jak mnie kto będzie nazywał, zakapiorem czy po prostu Indianinem...
A więc alkohol i niechlujstwo? Ale ci ludzie nie po to wyjeżdżali w Bieszczady, żeby takimi się stać. I nie jest to dobry wzór do naśladowania dla nikogo. Jak już nie ma mnie czego zarzucić, to zarzucasz, że się nie chcę zapić... Chyba nie masz też świadomości że wszyscy którzy utożsamiają się z Indianami dobrze wiedzą, czym kończyły się ich kontakty z "wodą ognistą". Dlatego są bardziej ścisłymi abstynentami niż harcerze. Nie każdy zresztą zakapior pił, a najlepszy dowód że byli wśród nich Indianie. Moim zdaniem zdrowe przemiany polegają na tym że poszczególni ludzie i środowiska pozbywają się swoich wad. Nie kurczowo się ich trzymają by dostosować się do jedynie słusznych wzorców z książki Potockiego!
Nie rozumiem, dlaczego tak wielu ludzi reaguje silną niechęcią, gdy ktoś traktuje taki wymagający i rozwijający człowieka styl życia jako coś więcej, niż tylko indywidualną rozrywkę. Przecież bez tego uniemożliwia jego popularyzację i obniża poziom (niemożność wymiany doświadczeń, bo każdy sobie rzepkę skrobie). Z drugiej strony taka indywidualistyczna nie kontestująca i nie broniąca się przed komercją forma wędrówki staje się tylko strażą przednią przemysłu turystycznego. Jeśli ktoś chce żeby jego pracę strywializowano, upupiono i zrobiono z niej "atrakcję turystyczną", drugorzędną rozrywkę wczasową dla mieszczuchów, albo nowy pomysł na imprezy integracyjne, to niech tak robi. Ja to uważam za frajerstwo i brak szacunku do własnych zainteresowań.
Witam w klubie. Jeśli chodzi o łuki to Indianki raczej rzadko z nim latały. Nawet ja będę używał łuku raczej jako symbolu i przyrządu sportowego, bo przecież nie będę polować, a przed niedźwiedziem strzałami się raczej nie obronię. Może najwyżej przed człowiekiem, choć mało prawdopodobne, żeby była okazja.No cóż również jestem zafascynowana indianami ameryki północnej ich mentalnością,duchowością mam podobne podejście do życia ale nie zamierzam latać w skórach z łukiem![]()
Zakładki