Tym razem też miałem zaskoczenie, bo schronisko w środku zimowego tygodnia miało pełne obłożenie, zostało poszukać kawałka podłogi.
Jeszcze tak nie miałem, ale przyjąłem jako nowe doświadczenie. Na pięterku jest mały korytarz , ale wcisnąłem plecak w kąt z zaklęciem " mój jest ten kawałek podłogi"
i zszedłem do jadalni pełnej gości , którzy we własnych grupach spędzali miło czas.
Ja , będąc sam, też chciałem wypełnić jakoś wieczorny czas, wyciągnąłem więc swoją zabytkową komórkę i po kryjomu (co by nie było obciachu) wysyłałem znajomym sms-y z pozdrowieniami
.
Poranek, wczesny poranek w schronisku, jest mocno śpiący. Ktoś z obsługi poratował mnie wrzątkiem mimo że jeszcze nie doszła 8-ma godzina.
W ciszy i spokoju uczyniłem śniadanie we własnym zakresie, patrząc przy okazji na ściany ozdobione nadal zdjęciami naszych forumowiczów
.
.
Tak, ciągle te wspomnienia , tym razem z działania nazwanego FOTIMB, ...to już parę lat minęło, a te nasze zdjęcia wciąż uzupełniają klimat schroniska.
.
Minęła ósma rano , zakulbaczyłem i wyszedłem przed schronisko, aby zobaczyć swój cel dzisiejszy.
Caryńska prezentowała swoje ładne oblicze , a choinki na zboczu , niczym narciarze rozcinały powierzchnię śniegową.
Tam mam iść.
.
Aby dojść ze schroniska Pod Rawkami na Połoninę Caryńską trzeba przejść tą dróżką , która zimą sprawia trudność, ale przez cały rok oferuje widok na to co misie lubią najbardziej na gniazdo Tarnicy
Tym razem nad wszystkim świeciła gwiazda
.
.
Na przełęczy Wyżniańskiej nie było parkowego pobieracza opłat, widocznie miał wolne, więc bez zbędnych postojów przeciąłem główną obwodnicę bieszczadzką i ruszyłem w górę
Kto miał możliwość wędrować tamtym szlakiem wie , że składa się on z kolejnych etapów.
Najpierw podejście do pierwszego lasu, potem stromo prze 1-szy las. Kolejno dłuższe wypłaszczenie z niewielkimi krzewami,
tu okazało się że wielu wędrowców szło przede mną
.
.
Szedłem sobie niczym latem, a nawet lepiej, bo przecież normalnie ścieżka nie jest tak szeroka
Wczesna pora, więc nikt mnie nie wyprzedał i nikt nie schodził ze wschodu słońca
Nie było zwałów śniegu i bez problemu mogłem znaleźć dzwi do drugiego lasu, ale..... ale u jego wrót trzeba było zrobić sobie przerwę na wspomnienia z wyprawy gdy śniegu było tak dużo,
że nie mogliśmy znaleźć tych drzwi do lasu
.
Drugi las to odcinek mocno stromy , na kopnym śniegu trudny do przebycia, tym razem śnieg był twardy , nie było zbędnego kopania, a buczki oświetlone porannym słońcem zapraszały na górne połoniny.
Nie wiem dlaczego dopadło mnie zmęczenie ... w moim wieku ?) Zmobilizowałem się i ruszyłem ku grani
.
.
![]()









Odpowiedz z cytatem
Zakładki