Ne bardzo sonie wyobrażam, jak na tym można coś smażyć. W szczególności, po co to coś ma 10 nóg z mocnych rurek stalowych. Ale na razie innych pomysłów nie ma... Nie wiemy te z nadal, po co te nowe, drewniane słupki na granicy. To jeszcze na koniec opowiem coś o ślimakach.
Prawie 50 lat temu wędrowałem z Krynicy do Komańczy z namiotem i (przyszłą) żoną. Trasa ustalana była ad hoc z wykorzystaniem szkicowej mapy z przewodnika Krygowskiego. Jeden z noclegów wypadał w Czarnem, gdzie na mapie zaznaczono cerkiew i rzeczywiście tam była. Ale jakoś tu było pusto i strasznie. Postanowiliśmy iść do następnej wsi, Nieznajowej, gdzie na mapie narysowane były dwa budynki, z tego jeden to stacja turystyczna. Dodatkowo, ktoś po drodze wspominał, ze jest tam jakiś obóz. Robiło się już ciemno, ale w Nieznajowej widać było światła i słychać głosy ludzkie i bydlęce. Na miejscu okazało się, że jest tam obóz … karny. W dzień pasali krowy, w nocy odpoczywali za drutami. Teraz dopiero zrobiło się strasznie. Pensjonariusze obozu wykrzykiwali do nas sprośne odzywki, na szczęście zza ogrodzenia. Po ponad 30 km marszu nogi już odmawiały posłuszeństwa, ale odgłosy zza drutów dodały sił. Udało się dojść jeszcze 5 km do pierwszego domu w Świątkowej Małej. I co było dalej – nie pamiętam.
A piszę to dlatego, że w tym roku postanowiłem nadrobić zaległości i w końcu zanocować w Nieznajowej. Schodząc w dół dolina Wisłoki upatrzyłem sobie nawet malowniczy pagórek, z zagonami dawnych pól, poprzecinanych miedzami i łemkowskimi krzyżami u podnóża.
![]()




Odpowiedz z cytatem
Zakładki