to niestety zle myslales
to niestety zle myslales
wiesz mysle ze znasz sie na tym lepiej niz ja ale jak owady i grzyby opanowoja drzewo za drzewam to do klimaksu to raczej nie prowadzi
ja odpuszczam ale bylo fajnie pogadac
Witam i przepraszam za przerwę.
Co do tych samochodów, to raczej nie byli to pilarze. rejestracje zupełnie obce, facjaty raczej mało leśne. No i ta pora. chyba nie wycinają o zmierzchu.
Ale wrócmy do relacji.
Nastepny ranek niedziela. 29.
szaro, beznadziejnie. Nie ma sensu pchac sie w góry, bo i tak nic nie widać. Zanim dojechalismy do Zatwarnicy lunęło. Czekamy sobie godzinę, a tu coraz czarniej, jescze pół-nie lepiej. odwrót do Chmiela. Tam pod cerkwią przejasnia się. Cud? No to z powrotem do Zatwarnicy. Nie odpuszczamy. Auto pod kosciołem, my drapiemy sie smołówką w stronę Hulskiego. Ledwo weszliśmy na przełączkę pod Wierszkiem, powtórka z rozrywki. Leje, Chowamy sie do drewnianej budki robotników. Widok w dolinę Sanu raczej mało zachecający. gdy sie nieco uspokaja, znowu zasuwamy dalej. Koło ruin cerkwi na Hulskiem abarot zaczyna lać.Postanawiamy zrobic pętlę i dojśc do drogi idącej na wierszek z konca Hulskiego. Trzeba niestety przejśc przez gospodarstwo p. Piotra i nietrudno przewidzieć jak to się skonczyło. Gospodarz wyskoczył, zaczął krzyczeć, ja bardzo spokojnie przeprosiłem, bo wiem co tam wyprawiają niektórzy ludzie. Jednak gośc nalegał abyśmy sie cofnęli. Nie skutkowały argumenty, że leje i dziewczyny są przemoczone.Powiedziałem mu że tabliczka z napisem "teren prywatny" to jest za mało. Niech powiesi "przejścia nie ma " i będzie wszystko (przynajmniej dla nas) jasne,
Nie mam do niego żadnego żalu, bo rozumiem, że chce miec święty spokój.
Skąd może wiedzieć , kto mu łazi po gospodarstwie. Powiedziałem mu też,że ktoś w radosnym uniesieniu nanióśł na mapę zielony szlak przez Hulskie do Sanu i może sie spodziewać pretensji,ze nie pozwala chodzić po szlaku.
Ale nie ma tego złego coby itd. zamiast przez Hulskie włazimy na zupełnie odkryty Ryli i tam dostajemy kolejny prysznic niesiony wściekłym wiatrem.
Po tym spektaklu wyłazi na moment słońce i oświetla krwiste czerwienie buków na Otrycie.
Ostatni raz na Hulskiem i Rylim byliśmy w styczniu 1994. Pojechaliśmy "NIwą" z Michałowskim i znanym wam na pewno śp. Boguszem Bilewskim, Bogusz odwiedził nas w Lutowiskach i posiedział kilka dni, Był to wspaniały i zacny gość. Juz wtedy był cięzko chory, chociaz w TV wystepował w reklamie "Serce mam jak dzwon".Niestety nie miał... Tymi rozmyslaniami chcemy mu oddac hołd. Przecież jego "Rancho Teksas" było tak blisko.
kawał legendy Bieszczadów...
Ponieważ przejasnia się schodzimy do ruin cerkwi w Krywem, tak ku zaskoczeniu natykamy sie na elegancko ubrane towarzystwo, które podjechało niemal na miejsce samochodem terenowym. Ani dzień dobry ani do widzenia. Nowe górskie obyczaje.
pogoda wyrażnie poprawia się. Składamy wizytę w znanym wam gospodarstwie i już stamtąd wracamy do Zatwarnicy.Do auta dochodzimy nocą. Ten dzień to nie był jakiś wyczyn, ale i tak daliśmy odpór ulewom, dla mnie i zony był też dniem wspomnień nieodżałowanego Bogusza.
CDN chyba dzisiaj wieczorem. Zdaje mi się, ze pochrzaniłem dni. Wyjazd był 27 w piatek. przepraszam
To ten człowiek tez był miłosnikiem Bieszczadów ? Nie przypuszczalem, choć jak na moj gust świetnie "wpasowalby" się w klimat i krajobraz Bieszczadu. Myslałem jednak że bywął tam li tylko z czysto zawodowych pobudek, a tu taka niespodzianka. Tym większy szacunek dla tego czlowieka. Nie znałem go osobiscie, ale ceniłem jako aktora, a i wyglądął na poczciwego człowieka.Zamieszczone przez Jacek K
Jak będę na Rylim - wspomnę Twoją relację i śp. Pana Bogusza.
EDIT ________
A przy okazji - posiada ktoś może wersję divx "Rancho texas" ? Szukam tego filmu bezskutecznie już od kilku lat
Czekamy na więcej.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki