Wątpię. Bieszczady to połoniny.
Po pierwsze to o czym mówicie już od dawna jest realizowane dla grup zorganizowanych. Oczywiście przez wiodącego tour-operatora i jemu podobnych. Można odciązyć BdPN z turystyki, którą ja określam jako inwazyjną np. motorowej, samochodowej, częściowo rowerowej.
Po drugie czy takie odciążenie byłoby rzeczywiście z pozytkiem dla natury. Moim zdaniem nie. Lepiej jest skoncentrować ruch turystyczny na kilku szlakach (i to robimy) niż dopuścic do sytuacji, że turyści, szczególni masowi poruszją się po całym parku. Połonina Wetlińska, ta jej komercyjna część odciąża ostoje zwierzyny. Zapominacie, że nasze ptaki i ssaki puszczańskie nie bytują na połoninach. One są w dolinach, w lesistych matecznikach i w tzw. krainie dolin. Nie w tych pozostalościach przepięknej buczyny karpackiej czy jaworzyn ale w olszynce porolnej, czyli w krzaczorach i iglastych młodnikach. Chcecie tam wprowadzić ruch turystyczny?
Po trzecie najbardziej szkodliwe dla zwierząt na wiosnę jest chaszczowanie. Mówili mi o tym naukowcy, w ub. tygodniu sama się o tym przekonałam. Na łąkach nadsańskich prawie weszłyśmy na rodzącą zajęczycę. Mam nadzieję, że nie zrobiliśmy jej ani jej maleństwom krzywdy. "Wykształciuchy przyrodnicze" twierdzą, że najprawdopodobniej nie. Takie zachowanie jest charakterystyczne dla zajęcy. Potraktowała nas jak zagrazające jej dzieciom drapieżniki i odciągnęła nas od gniazda. Niedługo zaczną się porody innych gatunków ssaków. W tym okresie w oogóle nie powinniśmy przybywać poza szlakami. Rozpraszając ruch turystyczny narażamy zwierzęta na niebezpieczeństwo. Nie zapominajcie, że największe natężenie przyjazdów jest w tzw. długi weekend majowy. Chyba lepiej aby te 10 tys, osób dziennie weszło żółtym szlakiem na Połoninę Wetlińską niż żeby łaziło po całych Bieszczadach.