Zobacz pełną wersję : Zostać zakapiorem
hmmm...modzieży...pięknie zabrzmiało i podniosło na duchu, ale...sezon 73-76 był z plecakiem po Karkonoszach i stopem po ojczyźnie (rok 73 rokiem kopernikowskim)...więc od młodzieży to mi już wiele wiorst:lol:
Ironia?? Uchowaj Boże! Pozdrawiam
He..He.. ! Miło czytać. Znaczy się jest szansa jeszcze trochę pociągnąć, pomimo "niebezpiecznego" trybu życia :-)
Pozdrawiają guszec i romanos , już nie tak starzy jak myśleli :smile:
Wojtek Pysz
16-06-2012, 07:01
Staroci przeczytała i wyczuła jadowitą ironię :-( , ale obrażać się nie zamierza
Pozdrawiamy Was młodzieży ... zakapiory z Mielca
Kłania się młodzież, urodzona w połowie ub. wieku i przyznaje się do ironii (niejadowitej) oraz objaśnia, "co autor miał na myśli".
Otóż - zdaniem autora - słowo "zakapior", cokolwiek oznaczało w czasach pionierskich, w ostatnich latach bardzo zmieniło znaczenie. Jest to obecnie - zdaniem autora - człowiek, który od czasu do czasu przyjeżdża w Bieszczady i swym zachowaniem oraz wyglądem próbuje przypominać pierwszych powojennych osadników bieszczadzkich. Jeśli nie ma pomysłu na indywidualną kreację, może brać udział w jednym z wielu zjazdów zakapiorskich w którymś z popularnych ośrodków wypoczynkowych. Trzeci rodzaj, to zakapior wirtualny - nie musi wcale przyjeżdżać w Bieszczady, wystarczy że swoja zakapiorskością emanuje na forach internetowych.
Czy młodzież z Mielca mnie zrozumiała ;)
creamcheese
16-06-2012, 11:51
Kłania się młodzież, urodzona w połowie ub. wieku i przyznaje się do ironii (niejadowitej) oraz objaśnia, "co autor miał na myśli".
Otóż - zdaniem autora - słowo "zakapior", cokolwiek oznaczało w czasach pionierskich, w ostatnich latach bardzo zmieniło znaczenie. Jest to obecnie - zdaniem autora - człowiek, który od czasu do czasu przyjeżdża w Bieszczady i swym zachowaniem oraz wyglądem próbuje przypominać pierwszych powojennych osadników bieszczadzkich. Jeśli nie ma pomysłu na indywidualną kreację, może brać udział w jednym z wielu zjazdów zakapiorskich w którymś z popularnych ośrodków wypoczynkowych. Trzeci rodzaj, to zakapior wirtualny - nie musi wcale przyjeżdżać w Bieszczady, wystarczy że swoja zakapiorskością emanuje na forach internetowych.
Czy młodzież z Mielca mnie zrozumiała ;)
Zgadzam się w całej rozciągłości...a gwoli uzupełnienia: pamiętajmy Wojtku o miejscowych (a nie tylko o przyjeżdżających od czasu do czasu), którzy, gdy nadchodzi sezon, wdziewają kowbojskie kapelusze i z czerwonymi, po wczorajszym, oczkami przesiadują pod sklepem w UG, lub koło Siekierezady w Cisnej. Parasol tyskie bądź okocim chroni ich zmęczone ciała, a oni sami wypatrują naiwnych turystów, którym możnaby wcisnąć kit jakiś i naciągnąc na piwo. ;)
Pozdrawiam
Nie można być zakapiorem który przyjezdza od czasu do czasu w Bieszczady,tym bardziej wirtualnym,to bzdura.....samo uczestnictwo w tak zwanym zjezdzie tez nic nie daje,starą gwardię można policzyć na palcach ,a wszelkie próby nasladownictwa tak zwanych przyjezdnych z zewnątrz są delikatnie mówiąc żałosne.Mój kolega Adaś który siedzi w bieszczadzie od poczatku maja do pazdziernika od kilkunastu lat w Polańczyku, i który z racji wyglądu ubioru i td...robi już za miejscową atrakcję zakapiorską -często mylony z Rysiem Szocińskim z Cisnej,jest nazywany z przekąsem przez miejscową już nieliczną gwardię która jest na kartach albumów bieszczadzkich, PODRÓBĄ .... to o czymś świadczy...Nie można być zakapiorem nie mieszkając i nie żyjąc w Bieszczadzie...nie- można,poprostu.
creamcheese
17-06-2012, 10:27
Dałbym sobie głowę uciąć, że post Wojtka był ironiczny...a teraz mam wątpliwości, ciekawe, ciekawe ;)
Nie można być zakapiorem który przyjezdza od czasu do czasu w Bieszczady,tym bardziej wirtualnym,to bzdura.....samo uczestnictwo w tak zwanym zjezdzie tez nic nie daje,starą gwardię można policzyć na palcach ,a wszelkie próby nasladownictwa tak zwanych przyjezdnych z zewnątrz są delikatnie mówiąc żałosne.Mój kolega Adaś który siedzi w bieszczadzie od poczatku maja do pazdziernika od kilkunastu lat w Polańczyku, i który z racji wyglądu ubioru i td...robi już za miejscową atrakcję zakapiorską -często mylony z Rysiem Szocińskim z Cisnej,jest nazywany z przekąsem przez miejscową już nieliczną gwardię która jest na kartach albumów bieszczadzkich, PODRÓBĄ .... to o czymś świadczy...Nie można być zakapiorem nie mieszkając i nie żyjąc w Bieszczadzie...nie- można,poprostu.
My ,drodzy kumplose ( tu porzućmy wszelkie kalendarze) jesteśmy zakapiory z Mielca , a nie z Bieszczad , bo pachnie mi tu licytacją ,a może łagodniej klasyfikacją. Swoje przeżyliśmy w Bieszczadach i było to miłe , ale nie zawsze bezpieczne , zapewniam , z zakapiorami bieszczadzkimi (tak ,tymi oryginalnymi ,nazwiecie ich prawdziwymi) się kumplowało i było jak najbardziej ok , szacun dla nich i co trzeba to wiemy po konfliktach na żywo z misiami i skośnookimi pogranicznikami "z za miedzy" a Pulpit też coś wie , ale nie powie...:-) , bo już nikt nie pamięta. Nie o to chodzi. A dlaczego zakapiory z Mielca ? Proste ... Skonfliktowani ze społeczeństwem, skonfliktowani z prawem, nadużywają to i tamto i jeszcze coś , kochają Bieszczady, zarazili własne potomstwo tym wszystkim. Czy trzeba czegoś więcej ? Tak !.... MUSISZ MIESZKAĆ W BIESZCZADACH :smile:
którzy, gdy nadchodzi sezon, wdziewają kowbojskie kapelusze i z czerwonymi, po wczorajszym, oczkami przesiadują pod sklepem w UG, lub koło Siekierezady w Cisnej. Parasol tyskie bądź okocim chroni ich zmęczone ciała, a oni sami wypatrują naiwnych turystów, którym możnaby wcisnąć kit jakiś i naciągnąc na piwo. ;)
Pozdrawiam
Ech , to zeszli na psy calkiem...
Kiedys to ci w kapeluszach spod sklepow i siekierezady mnie i znajomym stawiali piwo- bo skad mial wziac kase biedny licealista? (a nawet jakby kase mial to pani w sklepie mogla nie zechciec sprzedac.. ;) )
creamcheese
17-06-2012, 22:47
Teraz pani w sklepie sprzedaje chetnie i to nie tylko mi, z siwizną na skroniach, ale każdej młodej fali...bisnes to bisnes...
A nas to, miejmy nadzieje, Bubo, zaproszą na casting jak już zabraknie domorosłych zakapiorów i biesy będą musiały wspomagać się bracią zaciężną;)
Pozdrawiam
Jak zabraknie domorosłych zakapiorów,to na pewno Was razem z Bubą wezmą bez castingu,czego serdecznie życzę........i Pozdrawiam.
Niema co żałować dziewczynie,od nadmiaru wódki ,gorszy jest TYLKO ........brak wódki...
Bubo ty mniej pij!!
ojej! i specjalnie sie zarejestrowales/las zeby mi to powiedziec? :-D nie wiem czy powinnam sie czuc zaklopotana czy wyrozniona? :-)
Inni w pierwszym poscie sie witaja, pytaja o trasy a tu prosze czuwa opatrznosc nad moją wątrobą :-D
tomas pablo
18-06-2012, 15:20
a może to Twoja wątróbka napisała ???..../ ma dość kagorów, winek itd itd /
a może to Twoja wątróbka napisała ???..../ ma dość kagorów, winek itd itd /
Jak juz dojdzie do tego, ze moje poszczegolne narzady zaczna sie logowac na forum niezaleznie- to zdecydowanie udam sie do lekarza i nie bedzie to lekarz od watroby ;)
Aj,waj wielki hałas od razu do lekarza
Biały 13
19-06-2012, 10:58
nawet ciepła wódka lepsza od jej braku ...
Buba w razie czego jak się spotkamy to podleje twoją wątobę neleweczką - i już nie będzie się logować :-P
pamiętajcie o mnie do castingu na zakapiora ... :)
Buba w razie czego jak się spotkamy to podleje twoją wątobę neleweczką - i już nie będzie się logować :-P
Bardzo przedni pomysl! Moi rodzice tez pewnie cos na jesieni wyprodukuja wiec bede miala sie czym zrewanzowac :-P
Mamcia DwaChmiele
13-08-2012, 14:07
"Uwaga, zakapior! Menel czy twardziel?" (http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,114757,12236667,Uwaga__zakapior__Menel_czy_tward ziel_.html) - coś lekkiego w temacie, do poczytania przy kawie
Uwaga, zakapior! Menel czy twardziel?
Figurę bieszczadzkiego zakapiora można oczywiście interpretować tak: menel, alkoholik, cham, megaloman. Ale można też widzieć go inaczej: to twardziel, który nie lęka się groźnej bieszczadzkiej przyrody ani jeszcze groźniejszych tutejszych mózgotrzepów
Zakapior kobiety traktuje brutalnie, ale przynajmniej taka kobieta wie, że ma do czynienia z prawdziwym chłopem. Owszem, czasem śmierdzi, ale to dlatego, że gardzi wynalazkami sanitarno-drogeryjnymi. Ma wysokie mniemanie o sobie, ale za to jak opowiada! A że zdarza mu się dla żartu strzelić do sławojki, w której siedzi turysta? Ot, poczucie humoru.
- Nigdzie słowo "zakapior" nie brzmi tak dumnie jak w Bieszczadach - przekonuje 71-letni Zdzisław Pękalski, artysta ludowy z Hoczwi. - To ktoś, kto szuka wolności. To wytwór kulturowy, ewenement. Magia tego terenu wyzwala taki, a nie inny sposób zachowania. Zakapior ma swój etos, honor, kodeks postępowania. Podzieli się tym, co ma - choć ma niewiele. Często przy tym to artyści, którzy tworzą bieszczadzką sztukę. A że nieraz do tego dochodzi alkohol w nadmiarze? Ja to rozgrzeszam. Niektórzy potrzebują takiej podniety twórczej.
- Ciągle słyszę o tym zakapiorskim honorze, ale na czym on konkretnie polega? - naciskam.
- No choćby taki Jasiek z Łupkowa - Pękalski jest trochę zniecierpliwiony, że musi tłumaczyć mnie, miastowej, co to znaczy honor. - Założył się o litr spirytusu, że sobie własnoręcznie odrąbie lewą dłoń siekierą.
- I odrąbał? - Odrąbał. I jeszcze poszedł na trzy lata do więzienia za samookaleczenie. Ale jak wrócił, kumple honorowo postawili mu butelkę.
Kowboj
Zbój w Bieszczadach urzędował zawsze. Dawniej w tutejszych puszczach grasowali tołhaje i beskidnicy. O tym, czym były w czasie II wojny i tuż po niej bandy UPA, nie trzeba przypominać. A kiedy po akcji "Wisła" tereny kompletnie opustoszały, skrywali się tu przestępcy.
- Koniec lat 50. Domy zarośnięte krzakami stoją w zupełnej ciszy. Ani psa, ani koguta, ani dymu z komina. Żeby dostać się do studni, musieliśmy wyrąbać krzaki. Spod nóg uciekały chmary żmij. Łapaliśmy je i sprzedawaliśmy w skupie - snuje studenckie wspomnienia Pękalski.
"Ło Jezus Maria!" -krzyczą dziś kuracjuszki z Polańczyka, gdy Zdzisław w swojej piwnicznej galerii wali w stół czaszką z rogami. Przy blasku świec wygląda jak prawdziwa diabelska, choć jest tylko drewnianym rekwizytem, który Pękalskiemu służy do odprawiania czarnych spektakli przetykanych opowieściami z dawnych czasów. - Do smaku im opowiadam moje przygody mrożące krew w żyłach, kiedy w poupowskich bunkrach ukrywali się groźni przestępcy. Kiedyś zatrzymaliśmy się z kumplami w starej chałupie. Oświetlaliśmy ją łuczywami ze świerkowych korzeni zawieszonych na sufitowej belce. Pewnej nocy śpimy na strychu, nagle słyszymy na dole zgrzyt zawiasów u drzwi... - Pękalski złowróżbnie zawiesza głos. - Uchylam właz nad drabiną, a tu trzech facetów z latarką! Szukają nas! Załadowałem pistolet. Otworzyłem klapę z hukiem i... Puściłem im taką wiązankę, że... Jeszcze dwa strzały oddałem dla wiwatu. I przepędziłem! Zaraz zresztą sami stamtąd zwialiśmy, bo niechybnie zbóje by wróciły. Chcieli nas spalić - kończy z powagą.
- Turyści uwielbiają te opowieści. Jeszcze puszczę im trochę muzyki - dodaje, skrzypiąc drzwiczkami od starego pieca. - To robi wrażenie zwłaszcza na dzieciach i starszych paniach.
Ranczo Texas
Pękalski przyjechał tu w 1962 r. z Przemyśla, żeby uczyć w wiejskiej szkole. Równocześnie zaczął malować i rzeźbić kapliczki, Madonny i anioły. Władze prowadziły wtedy akcję propagandową, zachęcając Polaków, by osiedlali się w Bieszczadach i podejmowali pracę przy wycince lasu lub wypasie bydła. W 1959 r. na ekrany wszedł film Wadima Berestowskiego "Rancho Texas", który wykreował legendę bieszczadzkiego Dzikiego Zachodu. Za jego sprawą region ten został uznany za krainę kowbojską. A Pękalski zaczął do swoich obrazów przybijać podkowy.
"Wiele przyjeżdżało tu, aby przeżyć przygodę. Bieszczadzki zakapior obowiązkowo musiał mieć konia, kapelusz kowbojski, ortalion opasany skórzanych pasem, za którym był nóż lub bagnet, i spodnie wpuszczone w cholewy butów. Nosili długie włosy i bujny zarost. Bo zakapior to także człowiek lasu - opisuje na swoim blogu Michał Andrzej Cimek, miłośnik Bieszczad. - Na początku poszukiwacz przygody dostawał służbowego konia, stary namiot i surowicę przeciwżmijową. Księgowy pegeeru, gdy zapisywał ich nazwiska, pytał, czy to ksywa, czy prawdziwe. Bo różni tam przyjeżdżali - ci, którzy byli na bakier z prawem i swoje grzechy chcieli ukryć w bieszczadzkiej głuszy, alimenciarze, których ścigały sądy, artyści poszukujący weny, życiowe rozbitki. Ale wytrzymywali nieliczni twardziele".
"Chciałem sobie pokowboić, a tu trzeba krowy doić" - śpiewał w filmie "Rancho Texas" Jerzy Michotek.
Do niedawna jeszcze bieszczadzki turysta mógł wykupić przejazd kolejką wąskotorową z napadem zbójeckim i otrzymać na pamiątkę płytkę DVD z zarejestrowaną przygodą. Zakapiorska legenda ciągle napędza miejscowym pieniądze, choć tych autentycznych zakapiorów już właściwie nie ma.
- Umarł Zdzisiek Rados, wspaniały zakapior rzeźbiarz, który żył sam w lesie - wylicza na palcach Pękalski. - Janusz Zubow skończył zatruty skażonym alkoholem. Wpadł pod samochód Jędrek Polanina, który kiedyś po pijaku szarżował na koniu na autobus, do knajpy wjeżdżał konno, a jak stracił konia, to chodził z siodłem i w knajpie rzucał je na stół. Henio Wiktorini, który dublował Bogusza Bilewskiego w "Rancho Texas", ma prawie osiemdziesiątkę i nie rozmawia z mediami. Cały czas jest jednak ciśnienie młodszych mężczyzn, żeby dostać się do naszej grupy. Uciekają z miasta, fascynują się Bieszczadami i patrzą z zazdrością na nas, prawdziwych zakapiorów. Bo ja też mam zaszczyt być w tej grupie. Chociaż, Bogiem a prawdą, nie spełniam wszystkich kryteriów. Mam rodzinę, emeryturę, prowadzę działalność gospodarczą i nie zbieram runa leśnego - przyznaje skromnie.
Ze słowem "zakapior" zrobił się dziś spory bałagan. Stosuje się je potocznie do wszystkiego, co pachnie bieszczadzkim folklorem. Jest oberża Zakapior, szlak zakapiorski, kalendarz z zakapiorami i jest nawet zakapiorski król.
Król
Plakaty z podobizną króla Juliusza I wiszą w barach, a w kioskach można kupić pocztówki z jego wizerunkiem. Król Włóczęgów - bo tak się nazywa oficjalnie - to długobrody starzec w drewnianej koronie. Wygląda lepiej niż król. Wygląda jak sam Pan Bóg.
- Julek to bardzo fajna kolorowa postać. Uwierzył w swoją bajkę. Zgodził się zostać naszym królem, ale zażyczył sobie prawdziwej ceremonii koronacyjnej ze świtą i z insygniami. Wyrzeźbiłem więc mu koronę z pustej dziupli. Powiedziałem, żeby sobie nazbierał w jeziorze otoczaków na klejnoty koronne. Przyniósł mi plastikowe wiaderko pełne kamyków - mówi o królu Pękalski.
Do Króla Włóczęgów wybieram się z Inką Wieczeńską, fotografką i dziennikarką, która uciekła z Warszawy w Bieszczady na początku stanu wojennego. To ona stworzyła Festiwal Muzyki Country "Croock" w Ustrzykach Dolnych i współorganizuje coroczne Zloty Leśnych Ludzi, na które przyjeżdżają najciekawsi ludzie Bieszczad. I choć samej Ince wyrwie się czasem: "te nasze zloty zakapiorskie", zaraz gryzie się w język i prosi, żeby z terminem "zakapior" bardzo uważać.
- Etymologicznie to przecież "bandyta" i "oszust". To słowo musi być pojmowane jako negatywne i nie ma co doszukiwać się tu pozytywnego znaczenia - podkreśla. - Dzisiaj Bieszczady mają na tyle silny potencjał i w przyrodzie, i w ciekawych, wartościowych ludziach, że nie muszą się promować przez dawne zakapiorstwo. Ludzie tworzący dzisiejszą bieszczadzką subkulturę to nie zakapiorzy. To bieszczadnicy.
Najpierw widzimy uschnięty dąb wystający z Zalewu Solińskiego jak futurystyczna instalacja, a przy nim zsuwający się ze zbocza sklecony z desek domek. Przed nim starzec z długą brodą ubrany w same gatki, bo upał niemiłosierny, siedzi na tronie z gałęzi i korzeni i prowadzi wykład dla kilku słuchaczek - turystek, które dopłynęły tu rowerkiem wodnym.
- Kim jesteś? - pyta audytorium.
- Kim jest Julek? - starzec po monarszemu przeredagowuje pytanie na trzecią osobę. - Julek jest współczesnym Diogenesem. Mędrcem żyjącym w beczce. Tym, który Aleksandra Wielkiego, gotowego spełnić każde jego życzenie, poprosił tylko: "Bądź uprzejmy lekko się przesunąć, bo mi zasłaniasz słońce".
Wykłady Julka nie mają nic wspólnego z zakapiorstwem. Król jest pacyfistą nawołującym do zniszczenia światowego potencjału nuklearnego. Królem i Diogenesem jest zresztą tylko w sezonie wiosenno-letnim. W zimie nazywa się Juliusz Wasik i wraca do swojego bloku w Olsztynie, do rodziny. Kiedyś był prezesem spółdzielni mieszkaniowej. Jest esperantystą i płetwonurkiem.
Gdy latem robi się chłodniej, ogrzewa swoje łoże kamieniami przyniesionymi z ogniska. Gotuje sobie potrawy z liści i grzybów. Dzień zaczyna od kąpieli nago w jeziorze, a potem poświęca się swojej ulubionej czynności - myśleniu. Chyba że trafią się turyści. Za autograf lub zdjęcie pobiera opłaty.
- Czy to nie wspaniały pomysł na emeryturę? - pyta mnie Inka.
Hipis
- Mogę być zakapiorem, ale pod warunkiem że to oznacza rogatą duszę, a nie żula. Na chleb zarabiam sam, sprzedając swoją sztukę. W walce postu z karnawałem skłaniam się jednak w stronę karnawału - przedstawia się Tomasz Żyto-Żmijewski, malarz i rzeźbiarz ze wsi Polana. - Prawie samouk, bo zacząłem co prawda przed laty studia w WSSP w Gdańsku, ale sam się z nich szybko wyrzuciłem - uściśla uczciwie.
Gdańsk po stanie wojennym. Ruchy surrealistyczno-ekologiczne, które sprowadzały się do płoszenia zwierzyny polującym po lasach prominentom i wymalowania hasła "Żarnowiec Dupa" na fasadzie stoczni. Zaliczył kilka pobić pałką przez ZOMO.
- Wszystko to było zabawne, ale jednak trochę dziecinne. Ktoś powiedział, że świat intelektualny przeniósł się w Bieszczady. Przyjechałem więc tutaj, dołączając do innych młodych uciekinierów. Żona dostała posadę dyrektorki wiejskiej szkoły, a ja zostałem wolnym człowiekiem - opowiada Żyto. - Nosiliśmy się kolorowo, hipisowsko: długie włosy, brody. Konglomerat ludzi z różnych światów. My - młoda bohema, i oni - starzy kowboje, którzy przybyli tu 20 lat przed nami. Jędrka Połoninę poznaliśmy na drugim piwie w Solinie. On się uważał za legendę, a my nawet nie wiedzieliśmy, kto to jest. Piłem z Romkiem Szymańskim, dawnym hersztem bandy siedmiu dziadów. To byli prawdziwi zakapiorzy. Oni tutaj w latach 60. janosikowali. Napadali na pegeery, ukradli krowę, jedli ją z całą wsią i byli bohaterami. Poznałem Artura Lignowskiego zwanego McArthurem, który założył pierwszą komunę hipisowską w dolinie Caryńskiego - wspomina.
Po zmianie ustroju wielu spośród dawnych hipisów skuszonych nowymi możliwościami wróciło do miasta. Tomasz został. Jego obrazy wykraczają poza tematykę bieszczadzką, choć często pojawia się na nich motyw popularnego w górach dmuchawca. Projektuje wnętrza bieszczadzkich gościńców i uzdrowisk, rzeźbi. Namalował dwa wielkoformatowe obrazy dla zabytkowego Dworca Głównego w Tarnowie.
- Dlaczego nie wraca pan do miasta?
- Przede wszystkim z lenistwa.
Mecenas i mistyk
Wszystkie blizny i rozgoryczenia bieszczadzkich osiedleńców - tych dawnych i tych najświeższych - zdają się malować na twarzy Jezusa Frasobliwego autorstwa Żyto-Żmijewskiego, który w postaci zamkniętej w pniu klonu rzeźby zdobi ogród willi Trapera. "Traper" to ksywka zamożnego przedsiębiorcy i mecenasa tutejszych artystów. Jego wykuta w przybrzeżnej skale Chata Trapera pełna jest dzieł kupionych od lokalnych rzeźbiarzy i malarzy. Jest i naszym dobrodziejem, bo to jego jachtem pływamy z Inką po Solinie w poszukiwaniu współczesnych zakapiorów niezakapiorów. A na pokładzie jest z nami jeszcze jeden z nich - pustelnik Jano. Piękna jest przyjaźń Trapera, biznesmena i bon vivanta, z Janem, który od lat, ze zmiennym powodzeniem, realizuje w Bieszczadach swoje marzenie, by zostać świętym. A poznali się ponad 50 lat temu w rzeszowskim przedszkolu.
Ponoć Chrystus objawił się Janowi po raz pierwszy, gdy ten miał osiem lat. W wieku 24 lat Jano rzucił studia na akademii rolniczej oraz zamożny dom rodzinny i przyjechał w góry.
- Zamieszkałem w starym baraku na tej oto wyspie - Jano wychyla się za burtę, wskazując na skalisty klif, przy którym przepływamy. - Zbierałem huby w lesie i co tydzień płynąłem do Polańczyka, żeby je sprzedać i kupić jedzenie.
- Nie było nudno? - pytam.
- Było ciężko - wzdycha pustelnik. - W Rzeszowie byłem duszą towarzystwa. A tutaj zupełna cisza. Chodziłem jak tygrys na wybiegu w zoo. Ale dwa lata wytrzymałem.
Jano przyłączył się do wędrujących po Polsce hipisów. W stanie wojennym przygarnął go do swojej pustelni w Puszczy Białej pastor metodysta. Kiedy pustelnia spłonęła, Jano uznał to za znak boży i wrócił do matki do Rzeszowa. Podjął pracę z dziećmi niepełnosprawnymi, założył rodzinę. Jednak gdy zaczął się kapitalizm, nie potrafił się w nim odnaleźć.
- Miasto mnie zniszczyło. Rozwiodłem się, zostawiłem żonie i dzieciom odziedziczony po rodzicach majątek i wróciłem tutaj. Postanowiłem dokonać żywota jako bezdomny asceta - opowiada. - Ale jak tu żyć w ascezie, kiedy byłem już znany jako zakapior i gdziekolwiek się pojawiałem, każdy częstował mnie obiadem, stawiał piwo i oferował nocleg. Po pewnej imprezie, po której obudziłem się skacowany fizycznie i moralnie, powróciły marzenia o świętości. I wtedy znów ukazał mi się Pan Jezus. Ciekły Mu łzy z oczu, a z ran płynęła krew. Zawziąłem się. Złożyłem przysięgę: zero alkoholu do końca życia. Wkrótce zaczęły się moje ekstazy - wyjścia duszy z ciała, wyjście duszy w czas, ale to już bardziej skomplikowane... Nie pora o tym mówić... W każdym razie trzymam się już dziewięć lat. Choć zimne piwo w upał kusi - mówi, znosząc dzielnie, jak Traper serwuje Ince i mnie drinki z lodem.
Jego pustelnią stała się maleńka kanciapa na parterze poprzedniego domu Trapera. Pewnej wesołej nocy Traper jednak sprzedał ten swój letni dom - razem z Janem -koledze o ksywce "Cobra".
- Rano trochę żałowałem tej transakcji i chciałem przynajmniej odkupić Jana. Ale Cobra odparł, że nie ma mowy, bo Jano jest bezcenny - śmieje się Traper. Tuż przy sprzedanym domu wybudował więc sobie nowy, na którym powiesił szyld "Chata Trapera". Jano zaś pozostał w swojej kanciapie, w której codziennie pracuje nad swoją mistyczną autobiografią. Kiedy pogoda jest piękna, wyruszają we trzech z Traperem i Cobrą na bieszczadzkie safari.
Bo Jano oprócz tego, że jest pustelnikiem, jest także integratorem bieszczadzkiego środowiska. To właśnie on stworzył "zakapiorskie" Zloty Leśnych Ludzi i niestrudzenie wędruje po Bieszczadach w poszukiwaniu nowych ciekawych postaci. Fotografuje i wydaje albumy.
- Słowo "zakapior" należy dziś przedefiniować. To już nie człowiek butelki, ale wręcz przeciwnie - stawia tezę Jano. - To człowiek sztuki i lasu. Realizuje się według własnych marzeń, nie wadząc nikomu.
- A nie lepiej zostawić już to nieszczęsne słowo i wymyślić inne? - dociska Inka.
- Nie chcę rezygnować ze słowa "zakapior", bo jest zbyt zakorzenione w Bieszczadach. I na to nie ma rady - odpiera na to pustelnik.
Krysia
Krystyna Rados na pewno nie jest zakapiorką według definicji Zdzisława Pękalskiego. Ale według definicji Jana - już tak. Wieloletnia szefowa schronisk i córka legendarnego Zdzisława Radosa.
Jeśli znajdziecie w bieszczadzkich galeriach laskę przypominającą żebraczy kostur, to wiedzcie, że jest to właśnie kultowa bieszczadzka radosówka - wzór wypromowany przez ojca Krysi.
W połowie lat 60. porzucił pracę wychowawcy trudnej młodzieży oraz rodzinę w Milanówku, wsiadł w pociąg relacji Warszawa - Sanok i w klozecie spuścił dowód osobisty. Zaszył się w lesie, zbierał do skupu jagody i ślimaki, a jego szałasy regularnie paliła Milicja Obywatelska. Jak pisze o Radosie Andrzej Potocki w książce "Zakapiorskie Bieszczady": "Jego malownicza postać przez ponad 30 lat dominowała w bieszczadzkim folklorze. Brodaty, w kapeluszu, gumiakach, z nieodłącznym kosturem włóczył się po Cisnej w nadziei, że trafi się jakieś towarzystwo do pogadania i wypicia. Każdemu z turystów, który go zagadnął, mówił, że jest królem gór, czasem pokazywał artykuły o sobie z gazet noszone za pazuchą i proponował zakup swoich rzeźb świątków lub choćby tylko radosówki, wycenianej średnio na pięć jaboli".
- Na zlotach przedstawiają mnie "Córka Radosa" i od razu dostaję brawa. - Cholera, wkurza mnie to. Ja jestem sobą, Krysią - denerwuje się Krystyna. - Dla nich ojciec jest jakimś bohaterem, a ja przez niego nie miałam normalnego dzieciństwa. Zawsze wolał od domu kawiarnię. Mama tylko prasowała te garnitury i białe koszule, w których brylował w towarzystwie. Kiedy nas zostawił na dobre, miałam 16 lat. Mama, żeby utrzymać siostrę i mnie, musiała iść pracować do fabryki.
Rados, który czasem przyjeżdżał z Bieszczad do Milanówka, spotkał kiedyś córkę na ulicy. Powiedział: "Jedź ze mną, pokażę ci Bieszczady od kuchni". Pojechała. Poznał ją z gospodarzami schronisk, goprowcami. Zaraził miłością do gór. Dzięki niemu odkryła swoje powołanie - turystykę. Kiedy przyjechała tu na stałe, by objąć schronisko studenckie na Szczerbanówce, jej córka kończyła siedem lat. Zapisała ją do podstawówki w Cisnej.
- Mama i siostra biadoliły, że dziecko do wiejskiej szkoły, a proszę, Ewa dostała się do liceum plastycznego i na studia pedagogiczne do Krakowa! - mówi Krystyna. - Po kilkunastu latach zostałam kierownikiem schroniska Koliba na Przysłupiu Caryńskim i wtedy zaczął się najlepszy okres mojego życia. Kupa ludzi przyjeżdżała wtedy na Kolibę. Byłam w sercu Bieszczad, rano się budziłam i widziałam najpiękniejsze szczyty. I co najważniejsze, zawsze miałam mnóstwo ludzi wokół. W gruncie rzeczy jestem podobna do ojca. Nie mogę żyć bez ludzi i bez przestrzeni. Przełaziłam te góry wzdłuż i wszerz. Na szczycie Połoniny Wetlińskiej, skąd widać caluśkie Bieszczady, mogę siedzieć bez końca.
Dziesięć lat temu na skutek choroby Krysia musiała pożegnać się z Kolibą i przejść na rentę. Ale o powrocie do miasta nawet nie myślała. Wyniosła się do pięknego ustronia we wsi Łupków, gdzie prowadzi prywatną agroturystykę o nazwie Szwejkowo. Niedaleko mieszka jej córka z zięciem i wnukami. Trzecie pokolenie, które wrosło w Bieszczady.
Krysia i Ewa, kiedy czasem wyrwą się ze swojego odludzia do bieszczadzkiego "city", obserwują, jak ich góry z roku na rok obrastają billboardami, szyldami. Komercjalizują się.
- Niedawno usłyszałam, jak gospodarz schroniska na widok turysty powiedział: "O, idą pieniądze!". Boże! Kiedyś jak człowiek widział wędrowców zmierzających do niego, cieszył się, że pozna fajnych ludzi. Kiedyś wszyscy obowiązkowo siadali przy wspólnym ognisku, wykładali na wspólny stół, co kto miał w plecaku. Dzisiaj każdy przycupnie ze swoim prowiantem w kąciku. A przy każdym namiocie pali się osobne ognisko - dziwi się Krysia.
Swoje Szwejkowo nazwała RADOSne, bo nazwisko Rados ciągle jest dla miłośników Bieszczad magnesem. W świetlicy wisi portret Zdzicha pędzla malarki z Cisnej - Agnieszki Kwiatkowskiej, który wcześniej zdobił salę w barze Ludzie z Mgły w Wetlinie. Ewa napisała o dziadku pracę magisterską. Zmienia w niej wykreowany przez piewców zakapiorskiego mitu wizerunek dziadka włóczęgi i pijaka. Udowadnia, że był przede wszystkim artystą i wychowawcą młodzieży.
- Kiedy pomieszkiwał z nami czasem na Szczerbanówce, bez przerwy rzeźbił. To było zaraźliwe, więc ja rzeźbiłam razem z nim. Studenci, którzy u nas nocowali, też zaraz chwytali za dłuto. Pamiętam naszą salkę jadalną, w której goście pod okiem taty uczą się rzeźbić w blokach żółtego sera, którego mieliśmy zawsze niewyczerpane przydziały - mówi Ewa.
Krysia zapewnia, że ojciec nawet jako "włóczęga" nie przestał dbać o wygląd. - Nawet kalosze musiały mu się błyszczeć. Alkoholikiem nie był, po prostu lubił się z ludźmi napić. A do wódki zawsze wsypywał cukier - podkreśla. Twierdzi, że szanowała go jako ojca, ale nigdy się nie zbliżyli tak jak córka z ojcem.
- A jeśli chodzi o zakapiora, to to było jego ulubione określenie, jeszcze w Milanówku! - przypomina sobie nagle. - Często mówił o kimś: "Uważaj, bo to taki zakapior". I bynajmniej nie miało to oznaczać pijaka czy bandziora, ale kogoś zadziornego, skłonnego do awantury, ale i z fantazją. On nadużywał tego słowa. Nawet psa tak nazwał. Mnie się wydaje, że to właśnie tata rozpowszechnił w Bieszczadach pojęcie "zakapior". Ktoś to podchwycił i tak już poszło.
żeby nie znikło
Basia Z.
13-08-2012, 14:36
No przecież już podałam link w tym drugim "zakapiorskim" temacie.
Samotny Włóczykiju,
przede wszystkim gratuluję pomysłu! Podpisuję się obiema rękami pod Twoimi zamiarami. Zdaję sobię sprawę, że ich realizacja może być naprawdę trudna, ze względu np. na mroźną zimę, brak możliwości palenia ognisk w lesie, straż graniczna, leśnicy itd., ale myślę, że warto spróbować. Co najwyżej później będzie można lekko pewne rzeczy skorygować i dostosować się do panujących warunków.
Opiniami i złośliwymi komentarzami na forum się nie przejmuj. Jak sądzę, wynikają one ze zwykłej zazdrości i zawiści. Wielu z forumowiczów, jesli nie marzy, to pewnie marzyło o czymś takim i jak to zwykle bywa, na marzeniach się skończyło. Dlatego wychodzą z założenia, że jak im się nie udało zrealizować swych planów, to kto inny też nie może ich zrealizować. Będą Cię zatem zniechęcać na przeróżne sposoby.
Też mieszkam i pracuję w Warszawie. Też widzę naokoło styl życia, który mi kompletnie nie odpowiada. Wprawdzie nie wszyscy, nawet w Warszawie, mu ulegają, ale osób, dla których najważniejsze są pieniądze, kariera i wycieczki do Turcji jest naprawdę dużo, za dużo.
Też kiedyś myślałem o czymś podobnym, tzn. o zamieszkaniu gdzieś w lesie, w jakimś szałasie albo innym "leśnym domku". Nigdy to się nie ziściło i niestety prawdopodobnie i w przyszłości nigdy tego nie zrealizuję. Niemniej jednak Twój pomysł bardzo mi się podoba i trzymam za Ciebie kciuki.
Jestem pełen uznania, że zamierzasz zostać Zakapiorem bez tych wszystkich patologii, typu pijaństwo. Mam tylko nadzieję, że jest to możliwe. Jedyna rzecz, która mnie w Bieszczadach właśnie trochę irytuje, to ta wszechobecna wóda.
W Twoim pomyślę widzę tylko jeden minus, ale pragnę tutaj podkreślić, że dotyczy on tylko mojej osoby. Brak by mi było kobiety. Ale poza tym pomysł jest rewelacyjny.
Jeszcze raz życzę Ci powodzenia. Daj znać, jak Ci się chociaż częściowo uda coś zrealizować.
Biały 13
27-09-2012, 09:19
No przecież już podałam link w tym drugim "zakapiorskim" temacie.
Dobrze że Marcin wrzucił cały artykuł. Z serwerów znikają, albo mają ograniczony dostęp tzn. aby przeczytać należy wykupić abonament etc itp. Więc takie wklejenie całego artykułu do postu umożliwia wszystkim forumowiczom przeczytania całego artykułu bez większych problemów 9logowania, płacenia, przekierowań etc) a do tego zawsze będzie można go odnaleźć -> chyba ze forum padnie ...
Takie luźne spostrzeżenie ...
I jak się zakończył ten werbalny onanizm?
Wylądował w końcu Samotny W. w szałasie czy nie?
Biały 13
25-10-2012, 11:45
I jak się zakończył ten werbalny onanizm?
Wylądował w końcu Samotny W. w szałasie czy nie?
Sądzę że gdzieś wylądował, oby w Bieszczadzie i oby nie wyjadał jedzenia zwierzakom :-P ... chyba że gdzie indziej się posiał :-)
Zakapiór2
25-10-2012, 14:16
Witajcie, co prawda nie jestem specjalistą od Bieszczadów, ale ten temat akurat mnie interesuje.
Sądzę że gdzieś wylądował, oby w Bieszczadzie i oby nie wyjadał jedzenia zwierzakom :-P ... chyba że gdzie indziej się posiał :-)
Na pewno nie u nas, ja go przynajmniej tam nie spotkałem.
Tego roku postanowiłem przenieść się, żeby zamieszkać na dziko w głuszy. Miałem już po dziurki w nosie plastikowej, wielkomiejskiej tandety i sztucznego, korporacyjnego zgiełku. Wybrałem lasy Pomorza Zachodniego. Są to właściwie najpiękniejsze lasy w Polsce. Na szczęście, nie zostały jeszcze "odkryte" przez media, a więc i przez "stonkę". Niektórzy namawiali mnie na Podlasie, ale nie mam ochoty być strażą przednią niszczącego tradycyjne sposoby życia konsumpcjonizmu. Wszędzie tam, gdzie zakapior będzie wchodził na miejsce tradycyjnego chłopa, tak się właśnie musi dziać.
Leśnicy mnie nie ganiają, ponieważ są moimi znajomymi. Nie jestem zresztą anarchistą - raczej obywatelem państwa, które nazywa się Lasy Państwowe. Dlatego czasem pomagam za darmo, co traktuję jako formę podatków. Jeden pozwala mi trzymać u siebie książki, bo jednak szałas to słabe zabezpieczenie dla złodzieja. Kupuję sobie książki, żeby nie marnować czasu, a przeciwnie - zdobywać informacje na temat przyrody i sztuki przetrwania. Sama adrenalina i podziw dla piękna krajobrazu z czasem przestają działać na człowieka i zaczyna się on nudzić tak samo, jak gdzie indziej. Stąd ten alkoholizm, o którym pisze Maks. Zdecydowanie nie można liczyć, że samo życie na dziko rozwiąże wszystkie problemy. Trzeba mieć jakiś program na nie. Traktować zakapiorowanie jako całoroczny obóz harcerski dla dorosłych. Jak wiadomo, harcerze mają na obozach mnóstwo różnych zajęć. Jak się żyje samemu, to jest nawet trudniej zorganizować sobie czas, bo potrzebna jest samodyscyplina.
Ciepła pora roku przeszła mi jako tako, zebrałem zapasy na zimę, jak sądzę, w dostatecznej ilości. Teraz zobaczymy, jak uda się przezimowiać. Jeśli chodzi o mięso, narobiłem sobie ryb i raków. Raki u nas to nie są jakieś karłowate amerykany, tylko dużo większe szwedy. Jakby coś się wydarzyło, to mam jednak w dziupli trochę pieniędzy z różnych prac leśnych i z głodu nie zginę.
Myślę, że takich jak ja będzie coraz więcej, bo ten korporacyjny syf zaczyna się już walić. Podobno ludzi z pracy zwalniają. Przyjechał do mnie nawet znajomy, który też ma dość i chce tak zamieszkać. Ale po pierwsze, nie ma akceptacji leśników, po drugie nie mam dość zapasów zimowych na dwie osoby, a po trzecie, mam być pustelnikiem, a nie założycielem nowej wsi. Powiedziałem mu za to, że może odwiedzać mnie na parę dni, w trakcie których będę go uczył tego, co sam umiem.
Szkoda, że na polskim morzu nie ma dostępnych bezludnych i odludnych wysp. Byłyby to idealne miejsca dla pomorskich zakapiorów. Były takie w okolicy Wolina, ale zostały włączone do Wolińskiego Parku Narodowego.
diabel-1410
25-10-2012, 20:19
Czego Ci życzyć zkapiórze?Chyba tylko wytrwałości i powodzenia w tym nowym życiu:-)
Miłe ,że przybywa Zakapiorów i Pustelników wszelakiej maści Kontestatorów
Włóczykij pewnie zaszył się w jakimś szałasie w okolicach wschodniego wybrzeża Zalewu Solińskiego...brakuje mi jego foto-relacji z niesamowicie dopasowaną muzyką.
Ja też we Wrześniu nocowałem na dziko w namiocie w pasie granicznym raz po Polskiej stronie raz po Słowackiej...czysta metafizyka i niczym nie zakłócona dzikość ale turystów tam naprawdę mało...można śmiało zbratać się z Naturą
bieśdziad
27-10-2012, 23:41
a ja zostałem zakapiorem w miejscu gdzie nie ma kobiet, samotnia, wszysto wokół jest wrogie, bombowe i to jest real, nie jakieś pieprzenie ...............zakapiory są wszędzie, jak kiedyś w Bieszczadzie a teraz daleko nja pustynii...
Zakapiór2,
powodzenia! Chłoń wszystko, czego będziesz doświadczał i z czym będziesz miał styczność, całą "duszą i ciałem". I od czasu do czasu napisz coś, podziel się swoimi spostrzeżeniami. Jeszcze raz powodzenia i mocnych, w tym jak najbardziej pozytywnym sensie, wrażeń.
Witaj
a ja zostałem zakapiorem w miejscu gdzie nie ma kobiet, samotnia, wszysto wokół jest wrogie, bombowe i to jest real, nie jakieś pieprzenie ...............zakapiory są wszędzie, jak kiedyś w Bieszczadzie a teraz daleko nja pustynii...
No i tutaj z Tobą się zgodzę.
Aby zostać zakapiorem nie trzeba się nigdzie ruszać.
Wystarczy się nie myć, robotę dorywczo załapać no i mieć stały dostęp do mózgotrzepów.
Oj mylą się co poniektórym pojęcia:
samotnia
samotność
Gdzieś między nimi błaka się Zakapior...
i nie spotka zakapiora.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich na
z i
Z
Zakapiorów nie ma wszędzie...WSZĘDZIE są tylko podróbki które nawet koło zakapiorów nie stały....
bo zakapior to marka bieszczadów. sama za bardzo nie wiem jaka jest tego definicja (zastosowałabym raczej tą potoczną, powszechnie znaną, że brodaty gość w kapeluszu, ubrany po kowbojsku, związany ze sztuką, głównie rzeźbiarstwem, mieszkający w bieszczadach) ale raczej głębszej idei bym się w niej nie doszukiwała. proste pytanie -czy Rysiek Bury Denisiuk i Rysiek Szociński są zakapiorami? i Prezes? (spotkasz ich na scenie każdej imprezy zakapiorskiej więc chyba tak?) a może Henry z Hulskiego? bo albo ci pierwsi albo ten ostatni, bo prezentują zupełnie różne postawy. więc która z nich jest zakapiorem? bo już się w tym pogubiłam trochę
Między innymi, Rysiu Szociński oraz Bury-Denisiuk to bez wątpienia stara już nieliczna gwardia zakapiorska która że tak powiem hmmm..opamiętała się w porę. i nie dała trudom życia w Bieszczadzie...reszta już niestety na niebieskich połoninach,a Tych co leżą w Cisnej na cmentarzu, zawsze odwiedzam ....
bieśdziad
29-10-2012, 13:36
Bury-Denisiuk był kiedyś kierownikiem stacji CPN-u...i lał zakapiorkie paliwo i miał niebieskie zakapiorskie spodnie na szelkach itd itp nie to co teraz
No właśnie, za Bardzo że tak powiem jak na zakapiorów przystało, się ustatkowali...... ale dzięki temu jeszcze SĄ..... Pozakładali interesy, rodziny, i latka też niestety lecą ...to co Wyginali kiedyś, dzisiaj by nie przeszło i już nie wypada...a czasami Szkoda...legenda zostanie.....
nosił też inne niebieskie spodnie -był GOPRowcem. jednak późniejsze problemy zdrowotne odcięły go od gór i złotego płynu.
a tak właściwie... to co taki Rysio wyprawiał bo chyba nie jestem w temacie? czym różni się od innych bo jakoś nie potrafię ogarnąć ale mogę nie mieć wiedzy. czym zasłużył na pierwszą ligę zakapiorską -bo już ustaliliśmy że dziś odcina tylko kupony. ale kupony od czego? powiem więcej - czym taki Rysiu różni się np. ode mnie? :D (pojechalam, co), czy innego szarego mieszkańca który macha dłutem. zjechał w bieszczady z krakowa z rodziną, zbierał jagódki w lesie, pił z Połoniną i Nadoptą, później był ratownikiem -czy to a może co innego kwalifikuje go do pierwszej ligi zakapiorskiej?
O przyjaciołach dobrze lub wcale....powiem tylko tak, w tamtych czasach Był jednym z pierwszych którzy tworzyli ten klimat....teraz Jest jednym z ostatnich prawdziwych. nie farbowanych.i przeszedł dobrą szkołę życia w tamtych niełatwych komunistycznych realiach, gdy nie było co do gara dzieciom włożyć ...,a nawet taki fakt że pisze wspaniałą poezje, o Bieszczadzie dzięki której na pewno Bieszczady poznały lepiej i pokochały setki ludzi, pijał znał i przyjażnił się z np śp Władkiem czy Jędrkiem oraz Rodosem, Zubowem, itd to już jest coś...bo inni mogą tylko poczytać o Nich w książkach ...a On te książki wierszem Pisze.....
bartolomeo
29-10-2012, 17:18
przyjażnił się z [...] RodosemA może z Radosem?
A może z Radosem?
Sorry ,Mea Culpa jest tak jak Napisałeś..
aha no to mamy jeszcze nową definicję zakapiora, takiej na forum jeszcze nie było:) ale spoko -pewnie masz rację i ja również popieram chyba takie podejście (bez dorabiania złudnej idei tam gdzie jej nie ma, w sensie że zakapior to ten co zbiera tarnine, topinambur i łowi raki amerykańskie a później na scenie ludzie widzą Rysia jednego z drugim czy innego Prezesa, Wiktorini). swoją drogą chyba nam się Ryśki pomieszały, bo pisze raczej Szociński niż Bury ale w sumie co za różnica. osobiście panów bardzo lubię i zawsze mi się kłaniają. więc jeśli zdejmiemy tą całą zasłonkę, są to równe chłopaki ale po prostu na samo słowo "zakapior" mam alergię :) ale chyba wzięło się to przez to właśnie forum -gdzie ktoś wykreował jakieś złudne podejście, złudne definicje i to wszystko wydaje mi się sprzeczne z tym co widzimy:) jeżeli mamy dorabiać jakąś ideę wyższą to mówmy o pustelnikach, autsajderach czy jakoś tam inaczej bo zakapiorstwo to produkt marketingowy:) jeśli mówimy o znanych jegomościach to wtrącę tylko, że strasznie lubię Giera -prosty chłopina, wybudował sobie tratwę na zalewie w której usilnie wiele wiele lat mieszkał, serdeczny dla ludzi, dobry człowiek ale prosty i skromny przede wszystkim, ma w d.. zakapiorstwo, na scenie zobaczysz go tylko bluesowej, bo muzyka to jego życie. no po prostu szalenie polubiłam gościa, bo jest prosty i skromny a przez to szczery -i to jest kuźwa za.. ekhm autsajder* :)
*ciężko mi w tej chwili dobrać polskie słowo więc przepraszam za angielskie
Hmmm...co do Giera zgadzam się że skromny prosty szczery itd... też Go lubię nawet teraz w czasie mego pobytu sprzed parunastu dni w Bieszczadzie, mieliśmy z Moim kumplem miejscowym Miodziem żeglarzem, Giera odwiedzić ...,w ruch poszły nawet telefony żeby namierzyć Jego mp.ale byliśmy już ZMĘCZENI Polańczykiem a jak stwierdził Miodek /jak się spotkamy z Michałem to znów minimum 3 dni wyjętę z życiorysu / tak że daliśmy sobie spokój ,a szkoda.. spotkania..na drugi rok w czerwcu jak dożyjemy ...natomiast czy W/W zakapiorstwo ma w d.?...byłem, na zlocie zakapiorskim w 2009 r w Solinie,gdzie mam zdjęcie z Michałem, oraz obszerne nagranie ze zjazdu, jak tańczy ostro z Juliuszem Pierwszym...jest na co popatrzeć...
a to ja tam nie wiem :) Gier nie mieszka w Polanczyku ale jednej ze wsi w okolicach Wetliny. z tym piciem to pewnie poniekąd masz rację ale z drugiej strony często widzę go jak prowadzi autem a on po procentach nie jeździ, więc tak tragicznie nie jest - nie tak dawno puka do nas, otwieram z kotem na rękach i pada pytanie -"czy jest tu jakiś trzeźwy mężczyzna?" :)
Doskonale wiem że ze Swoją miłoscią mieszka we wsi....w.......to my byliśmy w Polańczyku. jak zawsze..pozdrawiam hmm... Zakapiorkę....?
Dyskusję o zakapiorach i zakapiorstwie stawiam na równi z podlewaniem ognia benzyną i równoczesnym wrzeszczeniu, że się pali. :wink:
Asiu aleś błyskotliwa, nie lubię takich komentarzy na forum, które nic nie wnoszą a tylko zaczepiają. Temat dosyć na fali i ciekawi mnie co ludzie rozumieją pod tym pojęciem a w zasadzie czym różni się jeden gościu od drugiego, że tego dajemy do ligi pierwszej, tego drugiej a tego do żadnej. oczywiście, że śmieszne ale tak jednak jest. to marketing (tak jak bieszczadzkie anioły) ale dosyć ciekawy
Asiu aleś błyskotliwa, nie lubię takich komentarzy na forum, które nic nie wnoszą a tylko zaczepiają.
Możliwe, że mój komentarz nie wnosi niczego. Możliwe, że wnosi tyle samo, co informacja o tym, że delux ma zdjęcie z Gierem. Nie było moim celem zaczepiać kogokolwiek. Wyraziłam swoje zdanie i je podtrzymuję. Bez względu na to, czy jestem w tym błyskotliwa czy nie. :wink:
Temat dosyć na fali i ciekawi mnie co ludzie rozumieją pod tym pojęciem a w zasadzie czym różni się jeden gościu od drugiego, że tego dajemy do ligi pierwszej, tego drugiej a tego do żadnej. oczywiście, że śmieszne ale tak jednak jest. to marketing (tak jak bieszczadzkie anioły) ale dosyć ciekawy
Dla Ciebie to jest ciekawe, dla mnie włóczenie nazwiskami konkretnych ludzi po różnych forach nie jest ciekawe, jest - moim zdaniem - nie w porządku. I tyle.
Mój komentarz wziął się z pewnych obserwacji - często ci sami ludzie, którzy wykpiwają zakapioryzm równocześnie z całym nabożeństwem biorą udział w tym...zjawisku. :-P
Pozdrawiam. : ))
Asia: "Możliwe, że mój komentarz nie wnosi niczego. Możliwe, że wnosi tyle samo, co informacja o tym, że delux ma zdjęcie z Gierem."
-chyba nie do końca. że ma zdjęcie, jak lubi robić to niech robi, czymś się podzielił.
Asia: "Wyraziłam swoje zdanie i je podtrzymuję."
-takie to zdanie było nie do końca sprecyzowane, więcej szumu niż treści.
Asia: "Dla Ciebie to jest ciekawe, dla mnie włóczenie nazwiskami konkretnych ludzi po różnych forach nie jest ciekawe, jest - moim zdaniem - nie w porządku. I tyle."
-są to osoby występujące publicznie pod tą marką na zet, więc jeżeli mówimy o tajemniczym zjawisku na zet to czemu nie posługiwać się nazwiskami, bo bez nich nie bardzo wyobrażam sobie dyskusji, szczególnie że Ryśki są przez turystów uważani jako ikona stylu.
Asia: "często ci sami ludzie, którzy wykpiwają zakapioryzm równocześnie z całym nabożeństwem biorą udział w tym...zjawisku."
-grajmy w otwarte karty -pijesz do mnie :-) trochę mnie to zaskoczyło, bo nie wiem co masz na myśli. możemy oczywiście na tym forum pokazywać sobie zdjęcia z połonin itd ale bez dyskusji nie byłoby to już forum, dlatego teraz zastanowiłam się nad tym wątkiem bo według mnie jest poniekąd ciekawy. najłatwiej napisać w stylu "dyskusja nie ma sensu i takie jest moje zdanie" -to lepiej nic nie piszmy, po co nam w ogóle forum. pozdrawiam serdecznie:)
partyzant
30-10-2012, 22:09
Kłopot z tymi Zakapiorami bo już samo określenie może wywoływać alergie. Jednak pod tą niefortunną przykrywką odnajdujemy naprawdę barwne postacie: Tego na górze przedstawiać nie trzeba, na dole inny kolega tamtego z góry, nie znosi tej nazwy a Potocki lepiej niech go omija z daleka. Ataman poeta najbardziej śmieszy jak rozpracowuje jednorękiego bandytę z Łemkowyny, wtedy jego muza zapewne płacze. Naczelny Anioł z dużym oddaniem wypełna misję tworzenia legendy Bieszczadu i zaskakuje wiedzą i świętą cierpliwością do niby kupujących ikony. Jest brodaty niedzwiedz w Zagrodzie, który kiedyś był na Jaworcu ale to stare dzieje. Chyba wtedy zaczarowała Go pewna turystka co pewnie odbija mu się czkawką do dziś. Jednak dla mnie to określenie Zak... do nich nie pasuje, pasuje natomiast do typów które dobrze znam i z którymi przebywanie nie jest przewidywalne ani bezpieczne. Wyobrażcie sobie sytuację w której zza winkla wyłazi typo z siekierą w jednej ręce i jakimś "ogromnym cygarem" w drugiej i nagle wali w denko aż iskry lecą, drobna sprawa, sprawdzał naszą reakcję, dusza na ramieniu ale przynajmniej człowiek wie, że żyje.
Delux tylko dlatego napisał na forum, że ma foto z Gierem ,żeby udowodnić że Michał jednak na imprezach zakapiorskich bywa...a skoro Bywa to....chyba nie ma tego jak twierdzi Jimi głęboko w .....
Mam bardzo negatywny stosunek do zakapioryzmu, nie cierpię etatowych zakapiorów. Poszukując informacji do mini prezentacji Lucy dotarła do wspomnień Jana Szelca "Między pracą, a przygodą". A tam ciekawostka, czyli rozdział "Konno z połonin do gwiazd". Rozdział poświęcony pierwszemu zlotowi zakapiorów, który odbył się w Komańczy w 1991 bądź 1992 r. Pada słowo zakpior, są wymienieni czołowi: Wiktorini, Pińczuk, Jurek Dwa Tysiące, Niedopta, Prezes, Karabin, Leszek Mnich (nie wiedziałam, że jest zakapiorem), Jurek Żak (to dla mnie niespodzianka). Pomysłodawcą był Beton, który prowadził wtedy schronisko, zwał je "Podkowiatą". Lucy nie byłaby sobą, gdyby nie zaczęła drążyć. Z mini śledztwa jasno wynika, że pomysłodawcą idei zakapioryzmu był Beton. Przyznał się do tego w rozmowie telefonicznej, pozwolił powołać na siebie. Być może będzie na spotkaniu w "Piwniczce" w Ustrzykach dolnych 3 listopada (ogłoszenie poniżej) , postaram się zdobyć więcej informacji.
Edytka
Podam jeszcze jedną informację zaprzeczającą bardzo często wygłaszanej opinii, że ojcem zakapioryzmu jest pan Potocki. Mały fragmencik wspomnień pana Jana Szelca "Szkoda tylko, że wśród gości zabrakło Edmunda Gajewskiego, który tyle miejsca poświęcił w "Nowinach" bieszczadzkim ludziom-legendom, pogłębiając sens słowa "zakapior" i tworząc początki "mitologii bieszczadzkiej."
bertrand236
31-10-2012, 21:20
Mam bardzo negatywny stosunek do zakapioryzmu, nie cierpię etatowych zakapiorów. ... Rozdział poświęcony pierwszemu zlotowi zakapiorów, który odbył się w Komańczy w 1991 bądź 1992 r. Pada słowo zakpior, są wymienieni czołowi: Wiktorini, Pińczuk, Jurek Dwa Tysiące, Niedopta, Prezes, Karabin, Leszek Mnich (nie wiedziałam, że jest zakapiorem), Jurek Żak (to dla mnie niespodzianka). Pomysłodawcą był Beton, który prowadził wtedy schronisko, zwał je "Podkowiatą". ...
...
Po pierwsze primo: Nie Jurek Dwa Tysiące, a Jurek Dwa Tysięcy
Po drugie primo: Lepiej poszukać Matki zakapioryzmu. Jak wiadomo matka jest jedna a ojców może być wielu. Życie takie brutalne czasami jest
:lol:
Już o tym było na forum http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/1952-Odchodz%C4%85ce-bieszczadzkie-legendy-JUREK-2000/page2
Pozdrawiam
Jimi - napisałam odpowiedź, ale tak właściwie...bez sensu to jest.
Masz rację...dyskutujcie...jeśli uważacie, że macie do tego prawo...
...każdy widzi świat na swój sposób...
dziękuję za pozwolenie toczenia dyskusji :)
nawiasem mówiąc, nie oceniam tu czy ktoś jest dobry czy zły, czy ktoś postępuje dobrze czy źle -do takich kwestii nie mamy prawa. zastanawiam się tylko co właściwie inni rozumieją pod pojęciem zakapior:)
bieszczadzka_tęsknota
31-10-2012, 23:43
są wymienieni czołowi: Wiktorini, Pińczuk, Jurek Dwa Tysiące, Niedopta, Prezes, Karabin, Leszek Mnich
Po pierwsze primo: Nie Jurek Dwa Tysiące, a Jurek Dwa Tysięcy
To ja też się jeszcze doczepię o drobiazg, chiba Nadopta (Władek), a nie Niedopta?
bieśdziad
01-11-2012, 00:20
Fajrant teraz jest hitem, już nie beczka wiśnia 2 litry....nie ma nas już
bieśdziad
01-11-2012, 00:24
w sumie te wszystkie dywagacje są gówna warte , to wszystko jest inne....płaskomózgowie intelektualne
bieśdziad
01-11-2012, 00:34
czy ktostu jest na forum kto chociaz się otarł o swojskie klimaty, żeby nie mówić zakapiorskie?
czy ktostu jest na forum kto chociaz się otarł o swojskie klimaty, żeby nie mówić zakapiorskie?
Na pewno ktoś jest......
Ja otarłam się o owe klimaty. Zawodowi zakapiorzy usiłują wciągnąć do swego grona następnych. Ostatnio jeden z najbardziej znanych Bieszczadników dostał od Jano propozycję nie do odrzucenia. Zakapior pustelnik mieszkający w Polańczyku chciał zrobić sesję fotograficzną ze znanym producentem sera. Spotkał się z odmową. Znam dość dobrze podwójną twarz zakapioryzmu. W sumie jest to smutne. Pamiętam taką scenkę z ubiegłego roku. Miałam praktykę, towarzyszyłam znanej przewodniczce bieszczadzkiej w obsłudze grupy, takiej super hiper. Statek Tramp, goście spod znaku produktu lokalnego chcący zapoznać się z naszymi ofertami, przekąski i alkohol serwowany przez luksusowy ośrodek, kucharz super gawędziarz, Łysy grał na gitarze, dosiadł się do nas Julek Spod Dębu. To było wstrząsające, coś tam bełkotał, turyści go nie rozumieli, ten człowiek ma problemy psychiczne. Po rejsie przewodniczka zaprosiła Króla Pustelników na obiad, jakie było moje zdziwienie, gdy zamówił nie jarskie danie. W tym roku inny przewodnik z naszej grupy ostrzegał nas przed zakapiorami z Ustrzyk G. Jeden ze znanych z książki Potockiego zakapior bardzo często znajduje portfele. Przeważnie są one osób z którymi pił.
Basia Z.
01-11-2012, 21:17
nawiasem mówiąc, nie oceniam tu czy ktoś jest dobry czy zły, czy ktoś postępuje dobrze czy źle -do takich kwestii nie mamy prawa. zastanawiam się tylko co właściwie inni rozumieją pod pojęciem zakapior:)
Mogę odpowiedzieć jako osoba z zewnątrz patrząca na zjawisko ze sporym dystansem.
Coś musi być w Bieszczadach, że przybywali i przybywają do tego miejsca osoby niezwykłe - o inteligencji i wrażliwości na pewno wyższej niż przeciętna, ale przez to nieco zagubione, nie umiejące się dostosować do rzeczywistości. Wszędzie są tacy ludzie, ale w Bieszczadach jest ich więcej niż gdzie indziej.
Liczą na to, że tutaj znajdą swoje miejsce na ziemi - niektórym się to udaje, innym się nie udaje.
Niektórych niestety niszczy alkohol.
Na pewno nie można rzucić wszystkich jak to się mówi "do jednego worka", bo każdy człowiek ma swoją odrębną historię, swoje życie.
Natomiast zupełnie nie poważam tych, którzy zrobili z "zakapiorstwa" "obiekt turystyczny" i pokazują niektórych z tych ludzi jak jakieś dziwowisko biorąc za to pieniądze, a jednocześnie ich nie szanują.
Często zdarza się, że zakapiorzy wpraszają się na imprezy. Trudno wyprosić starszego pana z pokładu statku.
Ja otarłam się o owe klimaty. Zawodowi zakapiorzy usiłują wciągnąć do swego grona następnych. Ostatnio jeden z najbardziej znanych Bieszczadników dostał od Jano propozycję nie do odrzucenia. Zakapior pustelnik mieszkający w Polańczyku chciał zrobić sesję fotograficzną ze znanym producentem sera. Spotkał się z odmową. Znam dość dobrze podwójną twarz zakapioryzmu. W sumie jest to smutne. Pamiętam taką scenkę z ubiegłego roku. Miałam praktykę, towarzyszyłam znanej przewodniczce bieszczadzkiej w obsłudze grupy, takiej super hiper. Statek Tramp, goście spod znaku produktu lokalnego chcący zapoznać się z naszymi ofertami, przekąski i alkohol serwowany przez luksusowy ośrodek, kucharz super gawędziarz, Łysy grał na gitarze, dosiadł się do nas Julek Spod Dębu. To było wstrząsające, coś tam bełkotał, turyści go nie rozumieli, ten człowiek ma problemy psychiczne. Po rejsie przewodniczka zaprosiła Króla Pustelników na obiad, jakie było moje zdziwienie, gdy zamówił nie jarskie danie. W tym roku inny przewodnik z naszej grupy ostrzegał nas przed zakapiorami z Ustrzyk G. Jeden ze znanych z książki Potockiego zakapior bardzo często znajduje portfele. Przeważnie są one osób z którymi pił.
A dlaczego Cię zdziwiło że Juliusz zamówił nie jarskie danie...? Liczyłaś może że zamówi placki z pokrzyw i sałatkę z korzonków ...to pseudo pustelnik który na wyposażeniu ma komórkę i...laptopa a na zimę przenosi się do mieszkania w blokach...;)
Biały 13
02-11-2012, 09:01
A dlaczego Cię zdziwiło że Juliusz zamówił nie jarskie danie...? Liczyłaś może że zamówi placki z pokrzyw i sałatkę z korzonków ...to pseudo pustelnik który na wyposażeniu ma komórkę i...laptopa a na zimę przenosi się do mieszkania w blokach...;)
A dlaczego ciebie to zdziwiło?! :) :) :) :)
Nie przypominam sobie aby deklarował że będzie pustelnikiem, który będzie odrzywiał się powietrzem i wodą.
Tak samo jak harcerze - deklarują w swym życiu puszaństwo, i starają sie być wierni tej idei. Ale nie jest to równoznaczne z życiem non stop w lesie. Tak też patrzę na pustelników. Każdy w swym życiu przechodzi pewien okres życia. I ktoś bardziej rygorystycznie podchodzi do tych kwestii a ktoś mniej :-D
Wielkim krokiem jest próba zamieszkania w Bieszczadach, ale żyć na stałe to wyczyn -> w percepcji mieszczucha
Tak samo wielkim krokiem jest zamieszkanie w pustelnii, zapewne przyjdzie i taki czas że zacznie żyć w tej pustelni. Wiadomo że jednym i drugim należą się słowa uznania a nie karcenia. I nie wskazywać że nie jest pustelnikiem, tak jak sami sobie wyobrażamy czy też wg. definicji.
Czy szklanka jest do połowy pełna czy pusta ?! :)
A dlaczego ciebie to zdziwiło?! :) :) :) :)
Nie przypominam sobie aby deklarował że będzie pustelnikiem, który będzie odrzywiał się powietrzem i wodą.
Tak samo jak harcerze - deklarują w swym życiu puszaństwo, i starają sie być wierni tej idei. Ale nie jest to równoznaczne z życiem non stop w lesie. Tak też patrzę na pustelników. Każdy w swym życiu przechodzi pewien okres życia. I ktoś bardziej rygorystycznie podchodzi do tych kwestii a ktoś mniej :-D
Wielkim krokiem jest próba zamieszkania w Bieszczadach, ale żyć na stałe to wyczyn -> w percepcji mieszczucha
Tak samo wielkim krokiem jest zamieszkanie w pustelnii, zapewne przyjdzie i taki czas że zacznie żyć w tej pustelni. Wiadomo że jednym i drugim należą się słowa uznania a nie karcenia. I nie wskazywać że nie jest pustelnikiem, tak jak sami sobie wyobrażamy czy też wg. definicji.
Czy szklanka jest do połowy pełna czy pusta ?! :)
Hmm..raczej już nie Zacznie żyć na stałe w samotni..Ma wszak 85 lat...i gdyby tak Zamierzał zrobić to Zrobił by to dużo wcześniej....:roll:.
Po pierwsze primo: Nie Jurek Dwa Tysiące, a Jurek Dwa Tysięcy
Po drugie primo: Lepiej poszukać Matki zakapioryzmu. Jak wiadomo matka jest jedna a ojców może być wielu. Życie takie brutalne czasami jest
:lol:
Już o tym było na forum http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/1952-Odchodz%C4%85ce-bieszczadzkie-legendy-JUREK-2000/page2
Pozdrawiam
Coś w tym jest na rzeczy. Zakapioryzm to bardzo zagmatwana sprawa. Nie mogę powiedzieć, że znałam Jurka Dwatysiace, ale z dzieciństwa pamiętam pewnego dziwnego pana, który bardzo lubił koty. Zwał się Jurek Dwatysiące. Sprawdziłam u źródła, miałam rację. Mogę nawet przetoczyć fragment wspomnień Woja Wojciechowskiego. "W oczekiwaniu na wyjazd część kierowców siedziała w kucki pod ścianą i jak to zwykle bywa,opowiadała kawały na tematy damsko-męskie. Tępiliśmy to nieróbstwo wszelkimi sposobami, więc i tym razem zagrałem va banque:
- Panie Jurku - bo siedział najbliżej - pojedzie pan do Czarnej moim samochodem.
- Panie Nadleśniczy "dwa tysiące ludzi czeka,dlaczego ja, a nie tamten pan".
Tak powiedział i przylgnął do niego ten zwrot, niektórzy nawet zapomnieli, jak się nazywał naprawdę. Jurek Dwatysiące stał się legendą tak zwanych zakapiorów."
bertrand236
02-11-2012, 17:48
Sonka!
Pan Woj Wojciechowski zapewne jest ekspertem bieszczadzkim. Ale chyba bardziej w sprawach związanych z przyrodą i ochroną środowiska. Ale żeby też w sprawach zakapioryzmu?
Jako młoda przewodniczka zapytaj może Lucyny. Ona będzie pamiętała artykuły o Jurku. Zwłaszcza te, które ukazały się po jego śmierci:
JUREK DWA TYSIĘCE
Długo nie docierało do mojej świadomości takie pojęcie jak PRZEMIJANIE. Kiedyś Klicho zmusił mnie do przeczytania pracy Ingardena o relacjach między postawa życiową człowieka a jego odczuciami związanymi z upływem czasu. Chyba całe lata przeżyłem lekceważąc kartki z kalendarzy, fetę związane z "nowym wiekiem" Upływający czas nie stresował mnie i nadal mam poczucie zrównoważonego bilansu jaki odczuwam, kiedy pewne sprawy odchodzą w przeszłość a zdobyta wiedza i poczucie zrozumienia tego, co się wokół nas dzieje pozwalają zachować wewnętrzny spokój. Za http://www.otryt.bieszczady.pl/historie/ludzie/183-jurek-dwa-tysice
Więcej: http://www.bieszczady.pl/Odchodza_znani_Bieszczadnicy...?newsID=4244#ixzz2B 5IQCEzI
JUREK DWA TYSIĘCY
ODSZEDŁ BIESZCZADNIK
18 maja 2005 roku zmarł w Bieszczadach na zawał serca Jerzy Świtalski – JUREK 2000.
Urodzony w 1939 roku w Sokalu. Wojnę przeżył na Syberii, młodość w Rzeszowie i Sosnowcu, gdzie zostawił żonę i córki. Z początkiem lat 70-tych przyjechał na stałe w Bieszczady. Mieszkał w Rajskiem, Rosochatem, Lutowiskach. Za http://www.bieszczady.pl/Odchodza_znani_Bieszczadnicy...?newsID=4244
JUREK DWA TYSIĘCY
ODSZEDŁ BIESZCZADNIK
18 maja 2005 roku zmarł w Bieszczadach na zawał serca Jerzy Świtalski - JUREK 2000.
Urodzony w 1939 roku w Sokalu. Wojnę przeżył na Syberii, młodość w Rzeszowie i Sosnowcu, gdzie zostawił żonę i córki. Z początkiem lat 70-tych przyjechał na stałe w Bieszczady. Mieszkał w Rajskiem, Rosochatem, Lutowiskach. Był kierowcą. Za http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/6714-Zosta%C4%87-zakapiorem/page57
Wielu z nich odeszło ju¿ na niebieskie
połoniny, ale ciagle wałesaja sie jeszcze takie legendy, jak Lutek Pinczuk ze schroniska na Połoninie
Wetlinskiej czy Jurek Dwa Tysiecy z Lutowisk. Za http://www.wroclaw4x4.org/mos/index2.php?option=content&do_pdf=1&id=85
Pozdrawiam Ciebie i Lucynę ;)
P.S. Nazywał się Jerzy Świtalski
Obawiam się jednak że to Sonka ma rację...artykuły nie są żadną wyrocznią w tej sprawie....
bertrand236
03-11-2012, 17:43
Się nie ma czego obawiać. Albo ma, albo nie ma. Cytowana z pamięci wypowiedź Woja Wojciechowskiego też nią nie jest. Poczytaj inne posty na tym forum o Jurku Dwa Tysięcy...
Pozdrawiam
bertrand236
03-11-2012, 18:09
I przedostatni mój wpis w tym wątku na ten temat. Ostatnim bedzie zdjęcie tabliczki z Kaplicy Pamięci w Cisnej
"Któregoś dnia znów przyszła wiadomość o śmierci kogoś znajomego. I kiedy obejrzałem się do tyłu, stał za mną długi szereg nieobecnych.
Idea postawienia kapliczki pamięci dojrzewała we mnie przez kilka lat. Zaczęło się od ogrodu pamięci, w którym na trzech kolejnych „Złazach zakapiorskich” ustawiałem tabliczki z nazwiskami ludzi Bieszczadu, których Pan powołał już przed swoje oblicze. Obowiązkiem nas, dla których oni byli przyjaciółmi albo nawet tylko znajomymi, jest pamiętać, bo tylko w ten sposób możemy przydłużyć ich obecność w naszym świecie. Jak długo potrafimy ją zachować w ludzkiej świadomości, tak długo nazwiska będą kojarzone z konkretnymi postaciami.
Czas nieubłaganie z coraz większym pośpiechem podąża do przodu, zaciera ślady ludzkiej obecności. Zmieniają się standardy zachowań, systemy wartości, skracają chwile przeznaczone na refleksję. Zmieniają się góry i w nas narasta nostalgia za krajobrazami z dzieciństwa, w których wszystko wyglądało inaczej.
Pomysł kapliczki zaczął się materializować, kiedy spotkałem Jacka Pysia, który wysłuchawszy mojej opowieści, zrobił jej projekt. Główne założenia sprowadzały się do tego, że ma to być kapliczka słupowa, prawdziwa dębowa beczka po piwie i Chrystus jak najbardziej frasobliwy. Jacek dodał do tego hełmiastą kopułę witrażową. Takie hełmiaste kopuły są na najpiękniejszej cerkiewce bojkowskiej w Równi. Miał ją zwieńczyć kuty ponad stuletni krzyż, znaleziony kiedyś na starej części cmentarza w Berezce. Beczkę z browaru Zarszyn udało się znaleźć na Posadzie Zarszyńskiej. Słup kupił Tadzio Wojnarowski na tartaku w Jabłonkach. Chrystusa wyrzeźbił Zdzicho Pękalski. Frasobliwy przysiadł w miejscu, na którym ktoś pozostawił kapelusz. Trzyma go w ręce, nie bardzo wiedząc, co z nim począć.
A potem skrzyknęliśmy się w kilku w Bieszczadzie i zmaterializowali nasz pomysł, stawiając kapliczkę. W obecności około dwustu osób 15 sierpnia 2008 r. kapliczkę pamięci poświęcili: ks. Janusz Marszałek, proboszcz rzymskokatolickiej parafii w Cisnej, i ks. dr Myron Michaliszyn, kapłan greckokatolicki (...)
Bezpośrednio po ceremonii poświęcenia kapliczki nastąpiło przybicie do słupa tabliczek z nazwiskami tych o których powinniśmy pamiętać. Przybijali je: Władka Nadopte „Majster Bieda” – Andrzej Potocki, dziennikarz TVP, Wojtka Belona – Jurek Żak, były na-czelnik Bieszczadzkiej Grupy GOPR, Jędrka Wasielewskiego „Połonina” – Ewa Wójciak, malarka z Rzepedzi, która kiedyś opiekowała się nim, Zdzicha Radosa – jego córka Krysia Rados, Władka Słodyczki – Wojomir Wojciechowski, były dyrektor Bieszczadzkiego Parku Narodowego, Ryśka Smolarka „Białko” – Zygmunt Śliwa, dyrektor wydawnictwa „Libra”, Wiesława Koszeli – Ryszard Kulman, poeta z Sanoka, Jurasa Świtalskiego „Dwatysięce” – Rysiek Szociński, poeta Bieszczadu, Artura Lignowskiego „McArtur” – Rysiek Krzeszewski „Prezes” z Dwernika, dr. Andrzeja Pieli – syn Krzysztof Piela z Rzeszowa, dr. Wojciecha Strzyżewskiego – syn Stanisław Strzyżewski z Leska, administrator portalu internetowego Bieszczady.pl, Barbary Potockiej – Andrzej Franczyk, aktor teatru „Ludowego” z Krakowa-Nowej Huty, Romka Farata – Lucjan Góźdź, operator filmowy TVP z Rzeszowa, Olgierda Łotoczko – Leszek Mnich, przewodnik turystyczny z Polańczyka, Kazimierza Klicha, Jasia Głoda i Zofii Rosiowej – Zdzichu Pękalski, artysta plastyk z Hoczwi, Piotra Adamskiego „Francuz” oraz Jacka Frydrycha „Nyrka” – Rysiek Denisiuk „Bury” z Cisnej, Janusza Zubowa – Wojtek Gosztyła „Kiju” z Woli Michowej, Zygfryda Wilka - Zyzio – Leszek Żubryd, ratownik GOPR, Marka Orłowskiego – Paweł Sikora, prezes Bieszczadzkiej Grupy GOPR, Jurka i Ili Dobroczyńskich – Marta Szymala, malarka ze Strzebowisk, Tadzia Cieniucha – Krzysztof Szymala „Zbój” ze Strzebowisk, Jaśka Kołodzieja – Paweł Wójcik, przedsiębiorca z Ustrzyk Dolnych, Julka Kuchty „Gagarin” – Adam Sanecki z Ostrowii Mazowieckiej, Marka Bajdy – żona Lilka Bajda, Staszka Oleksego – Krzysiek Antoniszak, jego sąsiad z Cisnej, Jorgusia – Katarzyna Fornal z Rzeszowa, Andrzeja Tomaszewskiego „Tata kopyto” – Rafał Potocki, dziennikarz Radia Rzeszów, Staszka Jagielskiego „Na brudno” – Jacek Pyś, witrażysta z Krakowa, i Jerzego Janickiego – Tadeusz Wojnarowski, właściciel „Karczmy Łemkowyna”.
Cytat tez z artykułu...
...JUREK DWA TYSIĘCY..Mieszkał w Rajskiem, Rosochatem, Lutowiskach. Był kierowcą. ...Wielu z nich odeszło ju¿ na niebieskie
połoniny, ale ciagle wałesaja sie jeszcze takie legendy..
Ludzie o kim i o czym Wy tu tak dyskutujecie...Czy dla Was owi "obij boki " uciekający od odpowiedzialności życiowej.. drobne pijaczki, są symbolem Bieszczadów?Tak się zachwycacie tym? ...proszę bardzo jest jeszcze wiele miejsca i możecie kontynuować ich "życie" w Bieszczadach.Może kiedyś pan P was umieści w "kapliczce" i przeniesie wasz grób na wspólne wydzielone miejsce.
Który zaczyna pierwszy ? Może się nazwać 3000 tysięcy ;)Już kiedyś pisałem "czy idolem Bieszczadów jest zakapior"? ...niee to jest element pana P ..który na "siłę " robi interes i "wodę z mózgu"... to jest żenujące.
Ilu ludzi jest zasłużonych dla tego regionu ...a wynosicie na piedestały drobnych pijaczków.Śmiech mnie bierze ,jak czytam te wywody .."czy tysięcy , czy tysiące "
Popieram w 100% każdy sklep w okolicy posiada mniej lub bardziej liczną ekipę ;zakapiorów"
niektórzy posiadają nawet niezły bajer
ot taki tam koloryt i to wszystko
bertrand236
03-11-2012, 19:37
Janusz czepiam się poprawności pisowni. Tak jak kiedyś czepiałem się pisowni Bertrand236. Ot i tyle. Jeżeli kogoś już tak nazwali, to uszanujmy to.
Pozdrawiam
Ja już się miałam nie odzywać...ale się odezwę...:mrgreen:
Całą tę hecę nakręcają własnymi rączkami turyści. Tylko i wyłącznie. Nie żaden Pan P. ani żaden zakapior ani Zakapior. To jest takie swoiste schizofreniczne perpetum mobile. Zwykle jest tak, że ktoś gdzieś przeczyta o tym zjawisku i chce na własne oczy zobaczyć. Więc idzie, szuka, podsuwa album do podpisu, robi sobie zdjęcia w stylu "jakiego mam świetnego kumpla zakapiora" (to nic, że znam go dopiero 5 minut i nawet dobrze nie wiem kim jest), a potem ta sama osoba (jako już wybitny psycholog od ludzkich dusz bieszczadzkich) - szydzi, kpi, ocenia ludzkie życie, krzyczy, że to oszustwo, marketing. Czyta to kolejna osoba i chce na własne oczy się przekonać. I tak to kręci się. I nie jest tu winna żadna książka. Ani żaden zlot. A jeśli jest tu jakikolwiek marketing to ten szeptany w internecie - uprawiany z wielką lubością przez samych turystów. Czy jeśli nie byłoby internetu byłaby jakaś dyskusja o tym zjawisku? Byłby ten "problem" tak rozdmuchany?
A czy jest zakapior idolem?
Dla tego gościa, który mówi mi dzień dobry kiedy idę do pracy, a który - na ciągłym niedopiciu i niedopaleniu - snuje lepsze opowieści niż niejeden jego odpowiednik bieszczadzki - stanowczo TAK!
Myślę, że zakapior bieszczadzki może być dla Niego wzorem: jak - nie robiąc nic w tym kierunku - korzystać z tego, że ludzie lubią być ogłupiani przez samych siebie.:wink:
Ja już się miałam nie odzywać...ale się odezwę...:mrgreen:
Całą tę hecę nakręcają własnymi rączkami turyści. Tylko i wyłącznie. Nie żaden Pan P. ani żaden zakapior ani Zakapior. To jest takie swoiste schizofreniczne perpetum mobile. Zwykle jest tak, że ktoś gdzieś przeczyta o tym zjawisku i chce na własne oczy zobaczyć. Więc idzie, szuka, podsuwa album do podpisu, robi sobie zdjęcia w stylu "jakiego mam świetnego kumpla zakapiora" (to nic, że znam go dopiero 5 minut i nawet dobrze nie wiem kim jest), a potem ta sama osoba (jako już wybitny psycholog od ludzkich dusz bieszczadzkich) - szydzi, kpi, ocenia ludzkie życie, krzyczy, że to oszustwo, marketing. Czyta to kolejna osoba i chce na własne oczy się przekonać. I tak to kręci się. I nie jest tu winna żadna książka. Ani żaden zlot. A jeśli jest tu jakikolwiek marketing to ten szeptany w internecie - uprawiany z wielką lubością przez samych turystów. Czy jeśli nie byłoby internetu byłaby jakaś dyskusja o tym zjawisku? Byłby ten "problem" tak rozdmuchany?
A czy jest zakapior idolem?
Dla tego gościa, który mówi mi dzień dobry kiedy idę do pracy, a który - na ciągłym niedopiciu i niedopaleniu - snuje lepsze opowieści niż niejeden jego odpowiednik bieszczadzki - stanowczo TAK!
Myślę, że zakapior bieszczadzki może być dla Niego wzorem: jak - nie robiąc nic w tym kierunku - korzystać z tego, że ludzie lubią być ogłupiani przez samych siebie.:wink:
Cytuje cały tekst ...bo nic dodać , ani ująć.
Ludzie o kim i o czym Wy tu tak dyskutujecie...Czy dla Was owi "obij boki " uciekający od odpowiedzialności życiowej.. drobne pijaczki, są symbolem Bieszczadów?Tak się zachwycacie tym? ...proszę bardzo jest jeszcze wiele miejsca i możecie kontynuować ich "życie" w Bieszczadach.Może kiedyś pan P was umieści w "kapliczce" i przeniesie wasz grób na wspólne wydzielone miejsce.
Który zaczyna pierwszy ? Może się nazwać 3000 tysięcy ;)Już kiedyś pisałem "czy idolem Bieszczadów jest zakapior"? ...niee to jest element pana P ..który na "siłę " robi interes i "wodę z mózgu"... to jest żenujące.
Ilu ludzi jest zasłużonych dla tego regionu ...a wynosicie na piedestały drobnych pijaczków.Śmiech mnie bierze ,jak czytam te wywody .."czy tysięcy , czy tysiące "
Dla jednych obi boki,drobni pijaczkowie itd...dla drugich.... konkretni ludzie, znajomi i,przyjaciele z którymi nieraz dzieliło się kawałkiem chleba i....kieliszkiem wódki i którzy na ZAWSZE weszli do legendy tych gór czy to się komuś podoba czy nie....i jeszcze jedno-trzeba być kimś, nawet jesli dla wielu jest się niczym, żeby na tą kapliczkę trafić, nie każdy może,choć wielu by chciało....nawet jeśli się do tego nie przyznają...
partyzant
03-11-2012, 21:16
Wątek przepoczwarzył się w sąd nad pewnym zjawiskiem. Dla mnie najlepszą wypowiedz miała Cait w podobnym wątku " czy Zak... to idol". W zeszłym roku Samotny Włóczykij zapragnął przezimować w górach a ja się pogubiłem i nie wiem co mu z tego wyszło? Wiem, że gdzieś pod granicą jest (czy była?) osada o nazwie podobnej do słynnej piosenki zespołu Jarzębina( coś od piania koguta), wiecie coś?
My tu gadu gadu ,a Samotny Włóczykij pewnie walczy z wiatrem,chłodem i deszczem w szałasie w swojej samotni...Trzymajmy kciuki.
A w Rudawce Rymanowskiej odbyło się spotkanie integracyjne Beskidzkich Zakapiorów z Bieszczadzkimi Zakapiorami bardzo pozytywne ,że takie "bratanie" tych zakapiorskich środowisk następuje
http://www.horyzont-podkarpacki.pl/index.php/turystyka-1/aktualnosci-turystyka/699-ajak-beskidnicy-bratali-sie-z-bieszczadzkimi-zakapiorami-ii-spotkanie-beskidzkie
odbyło się spotkanie integracyjne Beskidzkich Zakapiorów z Bieszczadzkimi Zakapiorami
a sudeccy tez są?
tomas pablo
05-11-2012, 18:59
ho ho - zakapiory trafili na salony !!!
bubo - masz ogromną, historyczną szansę - być pierwszą :mrgreen:
po prostu Maciek
11-11-2012, 03:46
odbyło się spotkanie integracyjne Beskidzkich Zakapiorów z Bieszczadzkimi Zakapiorami
Boże.. przeczytaj to jeszcze raz, a potem kolejny. Spotkanie integracyjne zakapiorów - bez kitu jak to brzmi w ogóle! Pomijając mój stosunek to tego "sakralizowania" pijaczków to integrować to się mogą uczniowie klasy I A z klasą I C na dorocznym balu przebierańców w andrzejki, a nie dorosłe chłopy które delikatnie ujmując są "skłóceni z życiem". No nie mogę, spotkanie integracyjne zakapiorów...
Boże.. przeczytaj to jeszcze raz, a potem kolejny. Spotkanie integracyjne zakapiorów - bez kitu jak to brzmi w ogóle! Pomijając mój stosunek to tego "sakralizowania" pijaczków to integrować to się mogą uczniowie klasy I A z klasą I C na dorocznym balu przebierańców w andrzejki, a nie dorosłe chłopy które delikatnie ujmując są "skłóceni z życiem". No nie mogę, spotkanie integracyjne zakapiorów...
Jak nie Możesz to Puść.!....a brzmi tylko dlatego dziwnie że nie słyszałem o czymś takim jak zakapiorzy beskidzcy...to bieszczadzka marka którą inni chcą nieudolnie naśladować... a co do tak zwanych pijaczków jak to Nazywasz to są już dawno na niebieskich połoninach... zostali ludzie o których nie Masz pojęcia...a którzy między innymi są dziś malarzami, przewodnikami ,poetami,zajmują się rzeżbą, fotografią, prowadzą agroturystykę itd...bywam na zjazdach zakapiorskich i Żadnych pijaczków tam nie ma,są natomiast ludzie którzy wnieśli jakiś wkład w te Biesy...czego dowodem są nagrody , obecnosć tv i lokalnych władz na złotach. Najlepiej kogoś opluć.....
...a którzy między innymi są dziś malarzami, przewodnikami ,poetami,zajmują się rzeżbą, fotografią, prowadzą agroturystykę itd...
A gdzie u nich zakapioryzm?
Na wizytówkach po nazwisku???
Zakapioryzm mają we krwi,Ci najbardziej wytrwali, którzy się nie dali i.... przetrwali ,a Ci co nie dali rady, to też są znani a wizytówki mają przykręcone na kapliczce w Cisnej obok Atamani...
bieśdziad
13-11-2012, 16:55
więcej luzu, niektórzy bardzo poważnie podchodzą do wszelkich zagadnień, wręcz naukowo....bez marszczenia du......y
biały wilk
14-11-2012, 16:40
Mam kilka naiwnych pytań
1.Kto weryfikuje i przykręca te "wizytówki"
2.Dlaczego w kapliczce
3.Czy wszyscy byli przykładnymi,praktykującymi katolikami
4.Jeżeli nie byli,to czy jest to odpowiednie miejsce na ich "wizytówki"
pozdrawiam St.
Są ludzie którzy znali i fundują tabliczki z nazwiskami na kapliczce, bo to jest kapliczka pamięci,dla Tych i o Tych co już na połoninach niebieskich..nie wszyscy byli praktykującymi przykładnymi katolikami bo i Chrystus Frasobliwy na szczycie kapliczki siedzi na szczycie w beczce po...piwie koło Siekierezady ,a czy tylko tym przykładnym i praktykującym stawiają na cmentarzach krzyże? bo jakoś wydaje mi się że także tym którym nie za bardzo było akurat za życia po drodze z kościołem...a miejsce jest dobre bo groby Ich rozsiane są po całym Bieszczadzie i nie tylko...a poprzez nazwiska mogą być na kapliczce razem..
biały wilk
16-11-2012, 19:34
Dzięki za wyjaśnienie.
Ja mam nieco odmienne zdanie.Uważam,że pamięć pamięcią,
a kapliczka kapliczką i wieszanie tabliczek z nazwiskami
ludzi niezbyt religijnych na kapliczce jest tak samo niestosowne jak stawianie krzyży
na grobach ateistów.
Zaznaczam,że to jest moje zdanie,a każdy robi to co uważa za słuszne
i nie zamierzam oceniać takiego postępowania.
Tak jest przyjęte i niech tak zostanie.
Pozdrawiam St.
a znalazł się ten Chrystus Frasobliwy? pamiętam że jakiś (spory) czas temu była informacja że go ktoś zawinął i lament. w zasadzie od czasu do czasu zaglądne na chwile do Cisnej ale nie patrzyłam na te tabliczki - więc jest już ten frasobliwy?
bertrand236
16-11-2012, 22:18
Jest!
I teraz trudno Go będzie (zap........) podprowadzić.
Pozdrawiam
a znalazł się ten Chrystus Frasobliwy? pamiętam że jakiś (spory) czas temu była informacja że go ktoś zawinął i lament. w zasadzie od czasu do czasu zaglądne na chwile do Cisnej ale nie patrzyłam na te tabliczki - więc jest już ten frasobliwy?
Niestety się nie znalazł i żaden turysta bieszczadzki tego świństwa nie zrobił... ,to sprawka miejscowych lumpów ,tak podejrzewają opiekunowie kapliczki,bodaj złodziejowi łapa uschła! A Chrystus został ufundowany nowy i wrócił na swoje miejsce...
bieśdziad
17-11-2012, 01:03
ale nudaaaaaaaaaaaaa, pijcie więcej gorzały to się zorientujecie o co kaman w tym zakpapioryźmie....
KFranczak
17-11-2012, 14:12
W Bieszczady przyjeżdżałem od 1976 r, od 1989 tu mieszkam i nie znam żadnego zakapiora. Przynajmniej nikt tak o sobie nie mówi;-) Nie da się ukryć, że zakapioryzm najbardziej kręci tych co w Bieszczadach nie mieszkają.
nie znam żadnego zakapiora. Przynajmniej nikt tak o sobie nie mówi;-) Nie da się ukryć, że zakapioryzm najbardziej kręci tych co w Bieszczadach nie mieszkają.
No właśnie. Ja o zakapiorach też raczej słyszę lub czytam niż ich znam osobiście. :wink:
...ale w Bieszczadach przecież nie mieszkam :roll:. Może czynnik miejsca urodzenia u mnie wciąż działa ; ) A może po prostu wystarczy się nie nakręcać.
będąc w ten weekend w bieszczadach doszły mnie słuchy o odbywającym się właśnie pożeganiu sezonu zakapiorskiego (cokolwiek to znaczy, a może chodzi o zakapioryzm sezonowy), którego organizatorem jest jeden z ludzi uważany powszechnie za zakapiora (skoro taki nadał tytuł imprezie znaczy że sam siebie też za takowego uważa). druga rzecz, branie udziału w organizowanych takich i innych imprezach - ja z kolei znam osobiście wielu ludzi, którzy nazywają siebie zakapiorami i/lub biorą udział jako goście specjalni na takowych imprezach.
oczywiście dodam w tym miejscu to co zawsze, że zakapiory to marketing, marka bieszczadów, kółka wzajemnej adoracji (określenie ostatnio modne na tym forum:) objawiające się organizowaniem coraz większej liczby imprez na których trzeba się pojawić i na które trzeba mieć obowiązkowo imienne zaproszenie (-:
tomas pablo
19-11-2012, 00:34
czyli -sezon zamknięty ? ....huuuraaa :-D
Biały 13
19-11-2012, 08:50
czyli -sezon zamknięty ? ....huuuraaa :-D
No to można jechać w Biesy :-)
tomas pablo
19-11-2012, 10:00
No to można jechać w Biesy :-)
tzn. że zakapiory zapadają w sen zimowy ??
andrzej627
19-11-2012, 12:03
będąc w ten weekend w bieszczadach doszły mnie słuchy o odbywającym się właśnie pożeganiu sezonu zakapiorskiego
Oficjalne zdjęcia z tego spotkania:
II Zjazd Razem pod Chryszczatą 17 XI 2012 (https://www.facebook.com/media/set/?set=a.515803578444533.124306.376601995698026&type=1)
Traper 54
19-11-2012, 18:30
Chciałbym się wrócić na chwilę do wypowiedzi Pana Andrzeja Potockiego.
Czytam i nie wierzę, że Potocki aż tak nisko upadł w swej zawiści. Niedobry to ptak, który sra we własne gniazdo. Już raz nas Bieszczadzkich Ludzi upodliłeś robiąc z nas nierobów, pijaków i złodziei. Mało Ci było ludzkich upokorzeń? ?? Teraz czas na JANO, bo nie pije, nie pali i nie oczernia. Mieszka u nas jako przyjaciel domu a nie CIEĆ. Natomiast prywatne losy Jego rodziny - nic Tobie do tego.. Jano na Ciebie Andrzeju nie pluje na żadnym forum a było by za co...
Straciłeś wszystko w naszych oczach. Nie chcemy powtórki z łun w Bieszczadach.
Jano stara się Nas Bieszczadzkich Ludzi / nie Zakapiorów/ jednoczyć na Zlotach Leśnych Ludzi a było ich już 12, gdzie zawsze byłeś zapraszany.
Ale Ty Andrzeju wolisz warczeć, kąsać, oczerniać. Stań przed nami i powiedz to nam prosto w oczy. My Ci prawdę najprawdziwszą o nas wyłożymy.
Ostatni Zlot 17.XI.br czyli 2 dni temu Razem pod Chryszczatą potwierdził tylko stare przysłowie " Psy szczekają a karawana idzie dalej?
Bawiliśmy się świetnie do rana ok.100 osób.
partyzant
19-11-2012, 19:32
Bieszczadzki Człowiek, Ludzie Bieszczadzcy - to ładnie brzmi i skojarzenia pozytywne.
bieśdziad
20-11-2012, 08:56
Bieszczadzki Człowiek, Ludzie Bieszczadzcy - to ładnie brzmi i skojarzenia pozytywne.
no cos normalnego i zwyklego napisał
MarlenqaBii
21-11-2012, 14:33
Chyba nikogo nie muszę przekonywać, że warto odwiedzić Bieszczady. Pasjonaci i kibice programu na pewno nigdy nie zapomną występu Michała i Grześka. Ale kiedy z ust Michała popłynęła piosenka z repertuaru Stana Borysa „Jaskółka”, całe Bieszczady „wypięły pierś do przodu” by powiedzieć: „to nasze chłopaki”.
Oficjalne zdjęcia z tego spotkania:
II Zjazd Razem pod Chryszczatą 17 XI 2012 (https://www.facebook.com/media/set/?set=a.515803578444533.124306.376601995698026&type=1)
Zarąbiste foty,wielkie dzięki i szacun za udostępnienie......
Wojtek1121
22-11-2012, 21:54
http://www.youtube.com/watch?v=EMQ0UOmbcg8&list=UUOrC-D5vo5V2OwwMNo_lEEw&index=1&feature=plcp Filmik w moim wykonaniu
KFranczak
22-11-2012, 22:24
Chyba nikogo nie muszę przekonywać, że warto odwiedzić Bieszczady. Pasjonaci i kibice programu na pewno nigdy nie zapomną występu Michała i Grześka. Ale kiedy z ust Michała popłynęła piosenka z repertuaru Stana Borysa „Jaskółka”, całe Bieszczady „wypięły pierś do przodu” by powiedzieć: „to nasze chłopaki”.
no tak, całe...
http://www.youtube.com/watch?v=EMQ0UOmbcg8&list=UUOrC-D5vo5V2OwwMNo_lEEw&index=1&feature=plcp Filmik w moim wykonaniu
Super filmik SZKODA że taki krótki....,no i komu to przeszkadza? że jeszcze Są i się czasami [Pobawią, gdzie te drobne pijaczki, degeneraci, wykolejeńcy jak twierdzi na tym forum paru maluczkich, niedowartościowanych i zawistnych .
KFranczak
24-11-2012, 23:07
no i komu to przeszkadza? że jeszcze Są i się czasami [Pobawią, gdzie te drobne pijaczki, degeneraci, wykolejeńcy jak twierdzi na tym forum paru maluczkich, niedowartościowanych i zawistnych .
żeś pojechał
Tak,to prawda Zakapiorska brać odwraca się od pana redaktora,jego spotkania świecą pustkami,natomiast większośc ludzi Bieszczad tzn Artystów,Bieszczadników,Zakapiorów spotkać mozna na zlotach i imprezach organizowanych przez Pustelnika Jano.
Można powiedzieć ,że Jano zintegrował legendarną bieszczadzką społeczność,ba nadał jej o wiele głębszy kontekst!! nie pijacko-menelski o jakim pisał pan Redaktor Potocki , wręcz przeciwnie artystyczny-intelektualny
Jano wręcz swym autorytetem "otrzeźwił" wizerunek Bieszczad i za to mu chwała.
arturos25
10-12-2012, 12:41
A może by tak samemu zostać zakapiorem chociaż na rok?
Przy okazji - umieściłem już na forum link do ostatniego z filmików o Bieszczadach, które zrobiłem z Samotnym Włóczykijem - o Łopience: http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/6545-%C5%81opienka
arturos25
12-12-2012, 11:59
Zakapioryzm obecnie znacznie się spopularyzował. Na Onecie znalazłem sporo wpisów ludzi, chcących uprawiać zakapiorstwo w stylu "light". Wyobrażają oni to sobie jako całoroczne mieszkanie w domku letniskowym, wyposażonym głównie w technologiczne gadżety, zapewniające samowystarczalność, przede wszystkim energetyczną. Nie rozumieją zupełnie, że podstawową sprawą w tych warunkach nie jest elektryczność, lecz zdobycie żywności.
http://wiadomosci.onet.pl/forum/najczarniejsze-scenariusze-konca-swiata,0,773367,95783530,czytaj.html#mark
Najlepszym dowodem na popularność jakiejś idei jest obecność wśrod ludu, w wyniku czego powstaje ludowa, spłycona jej wersja. Transformacja ustrojowa postawiła u nas porządek społeczny na głowie, dlatego najbardziej plebejską grupą ludności są w Polsce... zamożni ludzie z dużych miast. Samą tendencję należy jednak ocenić pozytywnie, bo produkcja żywności przestaje być dla polskich "elit" passé (http://www.swo.pwn.pl/haslo.php?id=20507).
diabel-1410
12-12-2012, 18:29
arturos25-kiedy przeczytałem twój post to jakbym czytał posty Samotnego Włóczykija.Ale wolna wola pisać każdy może co chce o ile nie nawołuje do segregacji rasowej itp.Jednak kiedy czytam lub słyszę że coś jest passe odpowiadam krótko-naucz się mówić i pisać po polsku i wtedy głos zabieraj.A bezmyślne zapożyczanie słów modnych to dla mnie przykład albo nieprzemyślanego zachowania albo głupoty.A o zdobywaniu żywności w stopniu wystarczającym do przeżycia i zachowania kondycji widzę wiesz tyle co ja o balecie.
e tam, topinambur, tarnina i raki amerykańskie i wszystko gra :)
diabel-1410
15-12-2012, 05:25
Zapomniałaś o czosnku niedźwiedzim.O grzybkach ze specjalnym składnikiem nie wspomnę bo to widzę podstawowa dieta zakapiorów klawiatury:-)
Poczytałem trochę książki A. Potockiego o Zakapiorach. Wyłania się z niej przerażający obraz. Czytając ją można odnieść wrażenie, że Bieszczady są jakimś obozowiskiem dla alkoholików i meneli. I jedynie A. Potocki jawi się w tym świecie niczym Duch Święty, który ratuje tych ludzi przed głodem i chłodem. Nawet jeśli nie wszystko jest prawdą (a na pewno pan A. Potocki przecenił swoją rolę - zresztą pisze sam o sobie, więc mogło go trochę ponieść) i jedynie 10% z opisu tych ludzi zdarzyło się naprawde, to i tak obraz takiego tzw. Zakapiora jest przygnębiający.
Poczytałem trochę książki A. Potockiego o Zakapiorach. Wyłania się z niej przerażający obraz. Czytając ją można odnieść wrażenie, że Bieszczady są jakimś obozowiskiem dla alkoholików i meneli. I jedynie A. Potocki jawi się w tym świecie niczym Duch Święty, który ratuje tych ludzi przed głodem i chłodem. Nawet jeśli nie wszystko jest prawdą (a na pewno pan A. Potocki przecenił swoją rolę - zresztą pisze sam o sobie, więc mogło go trochę ponieść) i jedynie 10% z opisu tych ludzi zdarzyło się naprawde, to i tak obraz takiego tzw. Zakapiora jest przygnębiający.
Z tymi 10 procentami to Żeś totalnie przesadził, prawdy w ksiązkach jest dużo ,dużo.. więcej ,a że obraz jest przygnębiający? przynajmniej prawdziwy...
arturos25
16-12-2012, 11:00
arturos25-kiedy przeczytałem twój post to jakbym czytał posty Samotnego Włóczykija.Ale wolna wola pisać każdy może co chce o ile nie nawołuje do segregacji rasowej itp.Jednak kiedy czytam lub słyszę że coś jest passe odpowiadam krótko-naucz się mówić i pisać po polsku i wtedy głos zabieraj.A bezmyślne zapożyczanie słów modnych to dla mnie przykład albo nieprzemyślanego zachowania albo głupoty.A o zdobywaniu żywności w stopniu wystarczającym do przeżycia i zachowania kondycji widzę wiesz tyle co ja o balecie.
To się dobrze składa, bo posty przeciwników zakapiorstwa też są na jedno kopyto, tylko nic z nich nie wynika poza niechęcią autorów i biciem piany. Skąd wiesz jakie mam pojęcie o pozyskiwaniu żywności skoro prawie nic jeszcze na tym forum nie napisałem ? Co do słownictwa to lepiej używać słów francuskich niż ulicznego rynsztokowego slangu angielskiego, bo francuski kojarzy się przynajmniej z jakąś wyższą kulturą.
Gratuluję dobrze dobranego nick-a :)
Z tymi 10 procentami to Żeś totalnie przesadził, prawdy w ksiązkach jest dużo ,dużo.. więcej ,a że obraz jest przygnębiający? przynajmniej prawdziwy...
Sądząc z tego co napisał Sylwek, zaczyna się to zmieniać
diabel-1410
16-12-2012, 12:18
Pozwolisz że zacytuję Ci taki oto wierszyk
A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.
A jeśli chodzi o umiejętności przezycia w trudnych warunkach-jeśli zimą nie będziesz kłusował i nie dostarczysz organizmowi odpowiedniej ilości energii to po tygodniu umrzesz z wycieńczenia.A kłusownictwo w naszym kraju jest karane.Zimą nierealne jest przeżycie bez wsparcia się jedzeniem kupionym w sklepie.Chcesz zobaczyć jak to jest-weź namiot i zrób sobie przejście tylko trasą od Komańczy do Cisnej.Jeśli będziesz miał szczęście przejście zajmie Ci 2 dni.Jeśli nie może zająć nawet tydzień.Przekonasz się wtedy jak działa na organizm niska temperatura i ile można stracić na wadze.
Już dawno w tym temacie się zmieniło na lepsze,ale nie którzy tego nie widzą lub nie chcą zauważyć....bo najłatwiej nam wychodzi krytyka i opluwanie innych!
nie wiem delux co masz na myśli mówiąc o zmianach ale alkoholizm to powszechny poważny problem zwłaszcza w Bieszczadach i występuje nie tylko u zakapiorów
nie wiem delux co masz na myśli mówiąc o zmianach ale alkoholizm to powszechny poważny problem zwłaszcza w Bieszczadach i występuje nie tylko u zakapiorów
Chodzi mi o to że dużo się zmieniło na lepsze wśród braci zakapiorskiej i nie tylko jesli chodzi alkohol,z drugiej strony czy będąc w Bieszczadzie mozna tak całkiem nie pić? otóż ja twierdzę ze nie bardzo można,wiem to na własnym przykładzie,bo klimat jest tam tak sprzyjający do tego jak chyba nigdzie,i jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się tyle wypić co Tam.....a jestem tylko przyjezdnym,co by było gdybym zamieszkał na stałe,o czym marze całe życie...?
Darkowski
17-12-2012, 17:26
czy będąc w Bieszczadzie mozna tak całkiem nie pić?
Można, ale po co się męczyć? :)
Ciekawe, czy w Bieszczadach tyle pije się właśnie dlatego, że są tam takie wspaniałe góry, czy pomimo tego?
Biały 13
18-12-2012, 08:55
Ciekawe, czy w Bieszczadach tyle pije się właśnie dlatego, że są tam takie wspaniałe góry, czy pomimo tego?
Dlatego i pomimo tego :)
Nic fajniejszego niż jedno piwko po zdobyciu jakiegoś szczytu i spoglądanie na doliny i inne wirska :-P
Nic lepszego jak w zimie zejście do knajpy i napicie się grzańca i pogadania bo zawsze jest z kim pogadać ... a jak knajpy nie ma to i browarek na beleczce ukoji zmarźniętych i niespokojne duszyczki 8)
Ciekawe, czy w Bieszczadach tyle pije się właśnie dlatego, że są tam takie wspaniałe góry, czy pomimo tego?
I dlatego że góry i połoniny są WSPANIAŁE ,i z radosci że się już jest ,i z żalu jak pora powrotu i dlatego że jak się już przyjechało do Tego za czym się tak Tęskni, to się jest na urlopie a na urlopie się relaksuję...i spotyka starych znajomych,przyjaciół itd itp...
Można, ale po co się męczyć? :)
Dokładnie TAK kolego..!
po prostu Maciek
18-12-2012, 14:35
z drugiej strony czy będąc w Bieszczadzie mozna tak całkiem nie pić?
a czy ktoś mówi o tym by nie pić WCALE? Sam jestem osobą która raczej nie stroni od alkoholu - piwo w przytulnej knajpie to jedna z moich ulubionych rzeczy pod słońcem, a jeszcze lepiej jak to piwko jest w górach na słoneczku ;) ale nigdy nie miałem i nie mam problemów z alkoholem i funkcjonowaniem w społeczeństwie - a z tym mają zapewne problem (ehh..) "zakapiorzy".
W ogóle czytając Twoje posty delux mam wrażenie (jeżeli mylne to z góry przepraszam), że postrzegasz bardzo dużo rzeczy w sposób zero - jedynkowy. I tak: ktoś tam pisze, że alkohol jest problemem Ty ripostujesz, że jak tak można całkiem nie pić - tak jakby pomiędzy całkowitą abstynencją, a byciem zdegenerowanym alkoholikiem nie było stanów pośrednich. Inny przykład: w temacie trwa kulturalna dyskusja i konstruktywna krytyka zjawiska, a Ty piszesz o pluciu jadem.. jakby najmniejsze słowo negatywne było obrazą i nawoływało do co najmniej "ostatecznego rozwiązania kwestii zakapiorów". Coś na zasadzie wielbijmy ich albo nienawidźmy tertium non datur.
Tak napisałem bo na tych forach nie jednokrotnie już obrzucono tz zakapiorów błotem naczytawszy się książek Potockiego,robiąc z Nich degeneratów,alkoholików,alimenciarzy ,drobnych pijaczków itd...w tym tonie,i co to jest, jak nie jad? Poczytaj sobie wcześniejsze posty w tym temacie...a mało jest takich którzy się wypowiedzieli pozytywnie ,jeśli w ogóle... i nawet jesli większość Ich piętnuje i niektórzy opluwają ja ZAWSZE będę ICH bronił!
creamcheese
18-12-2012, 20:07
Nie przesadzaj z tą większością pietnującą... a Twoje
ja ZAWSZE będę ICH bronił! jest dobrym przykładem o jakim pisze po prostu Maciek
W ogóle czytając Twoje posty delux mam wrażenie (jeżeli mylne to z góry przepraszam), że postrzegasz bardzo dużo rzeczy w sposób zero - jedynkowy.
Pozdrawiam
Dziwna dyskusja, piwka na urlopie z widokiem na połoninki (*z połoninek) mają niewiele wspólnego z problemem alkoholizmu np. w Bieszczadach. a już na pewno tego nie usprawiedliwiają. co do picia z spotykanymi na urlopie znajomymi tutejszymi -dla turysty to odskocznia a dla tutejszego -codzienność zwłaszcza w sezonie (na zasadzie "ze mną się nie napijesz?" i tak codziennie bo codziennie są nowi starzy znajomi).
Dziwna dyskusja, piwka na urlopie z widokiem na połoninki (*z połoninek) mają niewiele wspólnego z problemem alkoholizmu np. w Bieszczadach. a już na pewno tego nie usprawiedliwiają. co do picia z spotykanymi na urlopie znajomymi tutejszymi -dla turysty to odskocznia a dla tutejszego -codzienność zwłaszcza w sezonie (na zasadzie "ze mną się nie napijesz?" i tak codziennie bo codziennie są nowi starzy znajomi).
Nie wiem jak jest w sezonie,ja zawsze bywam wśród zakapiorów po....
mówiąc sezon mam na myśli okres od maja do października
mówiąc sezon mam na myśli okres od maja do października
Więc ja bywam zawsze w maju i pazdzierniku....,ale mówiąc poważnie i tak jest lepiej niż kiedyś choć,problem niewątpliwie jest i nie tylko w Bieszczadzie, ale w ogóle w górach, np w Tatrach pije się więcej niż gdzie indziej, np sławne już w kosciele ślubowania górali którzy składają przed ołtarzem Matki Boskiej przysięgi o np abstynęci przez rok...co niejednokrotnie pokazywała tv,
arturos25
19-12-2012, 11:27
Pozwolisz że zacytuję Ci taki oto wierszyk
A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.
A jeśli chodzi o umiejętności przezycia w trudnych warunkach-jeśli zimą nie będziesz kłusował i nie dostarczysz organizmowi odpowiedniej ilości energii to po tygodniu umrzesz z wycieńczenia.A kłusownictwo w naszym kraju jest karane.Zimą nierealne jest przeżycie bez wsparcia się jedzeniem kupionym w sklepie.Chcesz zobaczyć jak to jest-weź namiot i zrób sobie przejście tylko trasą od Komańczy do Cisnej.Jeśli będziesz miał szczęście przejście zajmie Ci 2 dni.Jeśli nie może zająć nawet tydzień.Przekonasz się wtedy jak działa na organizm niska temperatura i ile można stracić na wadze.
Nie wiedziałem, że nie piszę po polsku. Mam rozumieć, że to Ty myślisz samodzielnie? Posty dokładnie takie jak ten widziałem już w tym wątku ze sto razy. Nie słyszałem też o kraju, w którym by nie karano kłusownictwa. Kłusownictwo to jest z samej definicji polowanie nielegalne (cokolwiek się rozumie pod legalnością). Może też nie słyszałeś, że niedobór białka można uzupełniać łowionymi zupełnie legalnie rybami (można to robić o każdej porze roku oraz robić zapasy). Można też wykonywać różne prace w sąsiednich wsiach w zamian za żywe zwierzęta domowe. To taki zamiennik polowania. Nie wiem, na ile można dożywiać się skutecznie zimą robakami takimi, jak larwy trociniarki czerwicy, która podobno jest smaczna.
W Bieszczadach podobno raków jest mało, ale załączam zdjęcie raka pręgowanego złowionego koło Łowicza, pieczonego najprostszym traperskim sposobem - na żarze ogniska. http://forum.bieszczady.info.pl/images/misc/pencil.png30875
po prostu Maciek
19-12-2012, 14:06
Może też nie słyszałeś, że niedobór białka można uzupełniać łowionymi zupełnie legalnie rybami (można to robić o każdej porze roku oraz robić zapasy).
hmm nie jestem wędkarzem, ale z tego co się mniej więcej orientuję to z łowieniem ryb to tez nie jest tak "hop siup", że siadasz na brzegu strumyka z wystruganą brzozową wędką i łowisz. Również w tej materii obowiązuje szereg regulaminów i obostrzeń ot choćby obowiązek posiadania karty wędkarskiej (bo chyba tak to się nazywa), zdanie egzaminu żeby takową posiadać, zapewne w parkach narodowych/krajobrazowych łowić nie wolno, jakieś zagrożone gatunki, miejsca czasowo wyłączone z możliwości łowienia etc. Zapewne jeżeli przyjrzeć się tematowi nomen omen głębiej ;) to jeszcze kilka trudności by się mogło znaleźć.
diabel-1410
19-12-2012, 21:21
Ano chcesz ryby łowić.Dobrze-przeciętny wędkarz posługujący się wędką ma szansę złowić w ciągu kilku godzin nawet wiadro ryb ale latem.Zimą musisz siedzieć nad przeręblą i fajnie jeśli masz osłonę przed wiatrem.Żadne ubranie w pozycji statycznej Cię przed zimnem nie uchroni,a to już wydatek energii.Ryb złowisz 10 do 20 sztuk-ot takich na patelnię.To oczywiście jeśli szczęście dopisze:-)Jest to ilość wystarczająca do przeżycia w warunkach gdzie masz zapewnione ciepło.Wydatek energetyczny dorosłego mężczyzny(piszę tak bo Twój nick na płeć wskazuje)to około 2500 kalorii-4000 tyś przy ciężkiej pracy a taką musisz wykonać żeby przeżyć.Wybacz ale dostarczenie takiej ilości pożywienia to już bardzo duży wysiłek.
Dalej piszesz o wykonywaniu pracy w zamian za żywe zwierzęta myślisz zapewne o zwierzętach drobnych typu królik,kura itp.Praca to też wydatek energetyczny.A nikt Cię raczej za biurkiem tak dorywczo nie posadzi:-) Teraz jeszcze o wodzie-wyrąbanie lodu ze strumienia-woda zanieczyszczona przez substancje organiczne-patyki,liście itp(zawsze można odsączyć),woda ze śniegu-woda destylowana brak wszelkich minerałów(posolić,wywar z kory brzozy-inne zielsko-igły sosen). Ale owszem rób próby życia w głuszy-naprawdę życzę Ci powodzenia.Wstań zza klawiatury i rzuć to wszystko i zobacz jak to jest.Tylko bardzo proszę Ciebie i innych potencjalnych naśladowców-Skończcie proszę teorię i sprawdzajcie się w praktyce.
Naprawdę powodzenia życzę
diabel-1410
19-12-2012, 21:29
I przepraszam za pomyłkę metryczną-nie kalorii tylko kilokalorii
Biały 13
20-12-2012, 09:19
a ja w tym czasie zjem kilopirogów :)
lub żeberek z zielonym pieprzem w Starym Siole (prawie spam).
bieśdziad
21-12-2012, 00:20
jaki tu zakapioryzm...taki czy inny
partyzant
21-12-2012, 08:00
W górach jest prawie wszystko co kocham, ale bez kilku worków kartofli się nie da. Moja firma poleca najlepsze pyry w regionie pochodzące z Lubelszczyzny. Może one nie są tanie ale warte swojej ceny dlatego niedopuście do sytuacjii żeby głód zaglądał wam do szałasów czy ziemianek. Stara mądrość mówi:" nie samym kartoflem człowiek żyje" dlatego firma poleca delikatną w smaku cebulę, smalec oraz półtusze do wyrobu wędzonek i pemikanu, tak cenionego przez traperów na Dzikim Zachodzie. Cukier mamy w cenie poniżej 4zł, drożdże piekarnicze, mąkę, śól, konserwy i wszystko co potrzeba, dowóz oczywiście na miejsce. W drodze powrotnej zabieramy korespondencję. Zamówienia plus dokładny adres przyjmujemy z rocznym wyprzedzeniem. Słoik z zamówieniem zostaw w kapliczce szczęśliwych powrotów. Aha, cołość zamówienia około dwie tony.
creamcheese
21-12-2012, 08:11
... Aha, cołość zamówienia około dwie tony.
Jak zima porządnie ściśnie i długo potrzyma, to samych ziemniaków i drożdży potrzeba będzie ze 2 tony(na twarz);)
partyzant
21-12-2012, 10:51
Mogę dwie tony dziennie, no może co drugi.
arturos25
06-01-2013, 10:46
Fuj oprawco raków !
To akurat nie moje zdjęcie, tylko kolegi.
hmm nie jestem wędkarzem, ale z tego co się mniej więcej orientuję to z łowieniem ryb to tez nie jest tak "hop siup", że siadasz na brzegu strumyka z wystruganą brzozową wędką i łowisz. Również w tej materii obowiązuje szereg regulaminów i obostrzeń ot choćby obowiązek posiadania karty wędkarskiej (bo chyba tak to się nazywa), zdanie egzaminu żeby takową posiadać, zapewne w parkach narodowych/krajobrazowych łowić nie wolno, jakieś zagrożone gatunki, miejsca czasowo wyłączone z możliwości łowienia etc. Zapewne jeżeli przyjrzeć się tematowi nomen omen głębiej ;) to jeszcze kilka trudności by się mogło znaleźć.
A kto powiedział, że chcę łowić nielegalnie i wszystkie gatunki ryb, jakie pod haczyk podpadną? Pisałem właśnie o legalnym łowieniu. A z tego, że nie można łowic ryb tak zupełnie na dziko, zdaję sobie sprawę. W parkach narodowych ryb łowić nie można. W krajobrazowych można, bo tam się chroni krajobraz, nie całą florę i faunę.
Ano chcesz ryby łowić.Dobrze-przeciętny wędkarz posługujący się wędką ma szansę złowić w ciągu kilku godzin nawet wiadro ryb ale latem.Zimą musisz siedzieć nad przeręblą i fajnie jeśli masz osłonę przed wiatrem.Żadne ubranie w pozycji statycznej Cię przed zimnem nie uchroni,a to już wydatek energii.Ryb złowisz 10 do 20 sztuk-ot takich na patelnię.To oczywiście jeśli szczęście dopisze:-)Jest to ilość wystarczająca do przeżycia w warunkach gdzie masz zapewnione ciepło.Wydatek energetyczny dorosłego mężczyzny(piszę tak bo Twój nick na płeć wskazuje)to około 2500 kalorii-4000 tyś przy ciężkiej pracy a taką musisz wykonać żeby przeżyć.Wybacz ale dostarczenie takiej ilości pożywienia to już bardzo duży wysiłek.
Dalej piszesz o wykonywaniu pracy w zamian za żywe zwierzęta myślisz zapewne o zwierzętach drobnych typu królik,kura itp.Praca to też wydatek energetyczny.A nikt Cię raczej za biurkiem tak dorywczo nie posadzi:-) Teraz jeszcze o wodzie-wyrąbanie lodu ze strumienia-woda zanieczyszczona przez substancje organiczne-patyki,liście itp(zawsze można odsączyć),woda ze śniegu-woda destylowana brak wszelkich minerałów(posolić,wywar z kory brzozy-inne zielsko-igły sosen). Ale owszem rób próby życia w głuszy-naprawdę życzę Ci powodzenia.Wstań zza klawiatury i rzuć to wszystko i zobacz jak to jest.Tylko bardzo proszę Ciebie i innych potencjalnych naśladowców-Skończcie proszę teorię i sprawdzajcie się w praktyce.
Naprawdę powodzenia życzę
Nasi przodkowie żyli z ten sposób przez tysiąclecia, i jakoś ich te wydatki energetyczne i woda zanieczyszczona przez substancje organiczne nie zabiły... O dziwo, dzisiejsi turyści też tę zanieczyszczoną wodę piją i jakoś żyją - cud jakiś. Bo przecież tylko chlorowana woda wodociągowa w dużych miastach trzyma nas przy życiu!
I kto tu zna życie tylko zza klawiatury?
Benedykt Dybowski został zesłany przez Rosjan na Syberię, i zamiast histeryzować i jęczeć o niemożliwości życia nie tylko w tych ekstremalnych warunkach przeżył, ale prowadził badania zoologiczne, które przyniosły mu wielki sukces naukowy. Właśnie na lodzie w czasie ostrych syberyjskich zim, przemieszczając się każdego dnia tych badań 15 czy 20 km w głąb jeziora. To były warunki nieporównywalne z bieszczadzkimi. Inni polscy zesłańcy też robili podobnie.
Nie mogę zrozumieć, co Ci przyszło do głowy z tą pracą za biurkiem. Chyba się zanadto "ucywilizowałeś" i nie umiesz sobie wyobrazić innej pracy. Chodzi o wykonywanie prac parobka. To żaden wstyd, Stachura i bitnicy też tak robili.
diabel-1410
08-01-2013, 15:09
At co będę Ci długo tłumaczył-przyjedź do mnie na budowę,przepracuj uczciwie 12-18 godzin dziennie,zmoknij a potem niech ubranie na Tobie wyschnie i tak przez większą częśc roku.Jeszcze musisz przy tym zachować czujność żeby współpracowników nie uszkodzić.Nie traktuj mojego tekstu jako skargi ani nic takiego.Swój zawód bardzo lubię natomiast irytuje mnie teoretyzowanie.Naprawdę spróbuj żyć tak jak planujesz i to wszystko do czego Ciebie namawiam.Dodatkowym argumentem który przytoczę na temat trudności związanych z przeżyciem w złych warunkach będzie link zaczerpnięty z tego forum http://san-tribe.free.ngo.pl/artykul.html
Sam Henri pisze że nikt nie wytrzyma choćby chodzenia zimą po chleb do Zatwarnicy tylko 6 km
Wojtek z Zielonki
08-01-2013, 20:33
Sam Henri pisze że nikt nie wytrzyma choćby chodzenia zimą po chleb do
Zatwarnicy tylko 6 km
Mam takie same zdanie.
E tam nie wytrzyma ja 3 lata mieszkałam na odludziu 5 km miałam po chleb,drogi tylko polne i leśne-nie było źle a teraz człowiek się rozleniwił
bieśdziad
13-01-2013, 23:07
a ja mieszkam daleko od miasta i wala tak często, że oblężenie Cicnej to ...nic...żebyb nie mówic to h....
arturos25
23-01-2013, 12:02
Diabeł, pracowałem już kiedyś fizycznie w rolnictwie i jakoś od tego nie umarłem :)
E tam nie wytrzyma ja 3 lata mieszkałam na odludziu 5 km miałam po chleb,drogi tylko polne i leśne-nie było źle a teraz człowiek się rozleniwił
Właśnie, kiepskiej tanecznicy to przeszkadza obrąbek u spódnicy
arturos25
02-02-2013, 22:05
Czy to prawda, że pierwszymi zakapiorami (niekoniecznie bieszczadzkimi) byli wypuszczeni z więzień komunistycznych "żołnierze wyklęci"? Mieli trudności ze znalezieniem pracy, bo komuna utrudniała im życie, i dlatego często zatrudniali się dorywczo przy pracach leśnych, mieszkając gdzieś w okolicy w prymitywnych warunkach. Dziś do tego nawiązuje Jerzy Kowalczyk, który mieszka na dziko w barakowozie na białokurpiowskim bagnie Pulwy (pl.wikipedia.org/wiki/Bracia_Kowalczykowie (http://pl.wikipedia.org/wiki/Bracia_Kowalczykowie)).
Z życiem zakapiorskim w Bieszczadach nie powinno być tak źle. W książce "Dzikie rośliny jadalne - zapomniany potencjał przyrody. Materiały z konferencji Przemyśl-Bolestraszyce 13 września 2007 r.", wydanej przez Arboretrum i Zakład Fizjografii w Bolestraszycach, Bolestraszyce 2008, znalazłem na s. 126 taki fragment:
J. Tarnowycz, badacz Łemkowszczyzny, podróżujący w latach 30. XX wieku po Beskidzie Niskim, zanotował, że wiejskie dzieci zbierały po kilkaset kop orzechów. Również Bojkowie powszechnie zbierali orzechy. (...) R. Reinfuss podrózujący w latach międzywojennych po Bojkowszczyźnie zanotował, że często orzechy stanowiły podstawę posiłku. (...) Obfitość orzechów w Bieszczadach była tak duża, a tradycja ich zbioru tak silna, że jeszcze w latach 70. XX wieku organizowano w zakładach pracy wyjazdy na orzechy.Jest tam też dalej napisane, że bukiew zagrabiano spod drzew, suszono w suchym i przewiewnym miejscu oraz prażono.
Czyli i sami Bojkowie oraz Łemkowie byli częściowo zakapiorami, i to razem z licznymi przecież rodzinami. A teraz krzaki leszczyny się rozrosły, zajęły dawne pola i pastwiska. Nikt też już nie wyjeżdża z pracy na zbiory orzechów, a dla większości pozyskiwanie samemu żywności to "obciach i wieśniactwo", więc i konkurencji raczej niewiele. Żeby tylko zdążyć przed zwierzętami, bo one szybko sprzątają orzechy. Orzechy to ważny pokarm, bo jest podstawowym źródłem tłuszczu roślinnego. Myślę, że najważniejszy problem to wiedzieć co, kiedy i gdzie zbierać, żeby nie przegapić jakiegoś owocowania.
Żeby znaleźć kąt do mieszkania zimą, wcale nie trzeba niczego budować i mieć żadnego pozwolenia leśników. Jeden z tych, co odbudowywali cerkiew w Łopience, mieszkał przecież całą zimę na bazie. Można z niego wziąć wzór.
Ważne pytanie: czy nie wiecie, jak zrobić rakiety śnieżne?
oczywiście, że wiemy jak :D
http://www.pikpuk.com/members/dales-wilderness-survival/snowshoes.html
-przepraszam że po angielsku ale zawsze rozbrajał mnie ten ostatni obrazek
Skoro powiedziało się A , należy powiedzieć B. Napisałem wiadomość w wątku Zakapiorów więc myśl dokończę w tym temacie.
Dla mnie zostać Zakapiorem bieszczadzkim to coś ponadzmysłowego. Wiem, że zabrzmiało to dziwnie, więc od razu wyjaśniam. Zawsze kojarzyłem Zakapiora z człowiekim wolnym i niezależnym. Może nie tyle od nałogów co od codzienności z jej szarzyzną , gnuśnością i sztampą. Ludzie............mamy jedno , krótkie życie , a tracimy je na pierdoły. Nic nieważne napinanie muskułów, skakanie do oczu , udowadnianie swojej wielkości. Jestem zupełnym przeciwieństwem Zakapiora mimo,że przypominam go fizycznie. Marzę od dziesięcioleci by dołączyć do tej kolorowej czerady. Mimo to mam obowiązki, plany, harmonogramy, pierdoły................. Oni mieli w sobie tyle odwagi , determinacji, szaleństwa czy głupoty by zerwać okowy , zrzucić pancerz i stać się kolorowymi ptakami. Narażają się nam szarym wróblom, że ich zadziobiemy w swojej nienawiści do inności, ale trwają. Zawsze gdy daję Zakapiorowi na piwo, dokładam na drugie dla mnie . Może kiedyś razem je wypijemy. Nie żałujcie grosza dla nich, może kiedyś Wam ktoś odda. Nie gardżcie odmiennością. Jesteście tacy piękni dlatego, że oni są brzydcy. Możecie być silni , bo oni okazali się słabi. Jednak to oni są warci zastanowienia, rozmowy, wspomnienia czy ballady przy piwie na połoninach..............nie zaś Wy i ja.
arturos25
03-02-2013, 16:12
Dzięki, Jimi. Znalazłem też takie mniej prowizoryczne:
http://pj-rundown.blogspot.com/2010/12/rakiety-sniezne-z-gaezi-swierkowych.html
Dla mnie zostać Zakapiorem bieszczadzkim to coś ponadzmysłowego. Wiem, że zabrzmiało to dziwnie, więc od razu wyjaśniam. Zawsze kojarzyłem Zakapiora z człowiekim wolnym i niezależnym. Może nie tyle od nałogów co od codzienności z jej szarzyzną , gnuśnością i sztampą. Ludzie............mamy jedno , krótkie życie , a tracimy je na pierdoły.
Można też być wolnym od nałogów, będąc Zakapiorem - tylko trzeba trochę się postarać, jak tu już wcześniej pisano.
Oni mieli w sobie tyle odwagi , determinacji, szaleństwa czy głupoty by zerwać okowy , zrzucić pancerz i stać się kolorowymi ptakami. Narażają się nam szarym wróblom, że ich zadziobiemy w swojej nienawiści do inności, ale trwają.A dziś wmawia nam się, że żeby być innym i źle traktowanym, trzeba należeć do "mniejszości". Których członkowie nie są wcale wykluczani, bo żyją nie samotnie, tylko we własnych środowiskach "mniejszościowych". Tymczasem jest tylu ludzi wykluczonych i zadziobywanych naprawdę, którymi nikt się nie przejmuje. Mało tego - "obrońcy mniejszości" sami zwykle starają się nakręcać niechęć do takich ludzi, bo często starają się oni być w czymś lepsi od innych, a nie tacy, jacy "powinni być ludzie nowocześni" - gorsi i bardziej egoistyczni.
Masz oczywiście rację odnośnie nałogów. Jednak to nasze słabości często mówią o nas samych. One nas kształtują i zabijając często wydobywają to co najlepsze. Idąc tym tokiem myślenia zacytuję Michauxa .." Zważywszy na słabość mojego ramienia, nie mógłbym nigdy zostać katem." :)))
Oczywiście to zart. Ale kto z nas , przynajmniej starszych pierwszy weżmie kamień w rękę ? Ja nie.
Co do odmienności, to tu także nie mogę zaprzeczyć Twoim słowom. Jednakże one także potwierdzają w całej rozciągłości to co napisałem. Szanujmy cudzą odmienność by sami pozostać sobą. Nie wyobrażam sobie by brakło takich może niezbyt pozytywnie , ale jednak zupełnie odjechanych, nieprzystających do wszystkich standardów ludzi, bo kto wtedy będzie robił za czarny charakter ? Miodek ????????
Kochajmy ludzi takimi jacy są, nie starajmy się ich zmieniać. To, że ich nie pojmujemy czy nie akceptujemy to nie o nich źle świadczy. Niestety.
Co taka cisza w temacie Zakapiorskim? czyżby rasowi zakapiorzy nie wybudzili się jeszcze ze snu zimowego :)
Na szczęście pragnę was poinformować ,że Pustelnik Jano nasz kochany,dobry duch Bieszczad organizuje Zjazd Leśnych Ludzi 17-19 maj Zagroda Chryszczata- u Henia i u Kudłatego to już 12 zjazd!! warto się wybrać,dodatkowo Wolna Grupa Bukowina zagra dla nas :)Mają być sami piękni,uduchowieni ludzie;Bury,Prezes,Rumianek,Łabi, pustelnik Julek,Andrzej Lach,Michał z Tratwy,Żmiju,Łysy i wielu,wielu innych
Mam nadzieje ,że i was z forum nie zabraknie szczególnie liczę na Samotnego Włóczykija naszego Pustelnika i Trapera i na Ciebie Jimy :) możesz zabrać po drodze Joachima i Hiszpana :) ich też nie powinno zabraknąć :) Pozdrawiam i do zobaczenia na spotkaniu mam nadzieję ,ze balladę o Zyziu Wilku zaśpiewamy z wszystkich sił w piersiach razem z WGB :)"Noc ciemna, a w ćmie głucho warczy agregat i czas stapa wolno jak żółw,się wznosi wraz z dymem do nieba e-ballad,e bałt WULF!" .
Wolna Grupa Bukowina z tego co się orientuję to gra zamknięty koncert. Otwarty koncert (czyt. dla turystów) podczas zlotu to chyba będzie Brygada Kryzys. O ile nam się uda wyrwać z tego całego chaosu, to pojawimy się dosłownie na 15-30 minut na WGB ale to ze względu, że jest okazja rozerwać się i posłuchać fajnej muzyki -orientuje się ktoś o której dokładnie godzinie będą grać?. hehe widzę, że Rumianek już sięgnął piedestału Bieszczadzkiego ;D gratulacje Rumianku ;D Joachim będzie na pewno (widziałam się z nim wczoraj) a Hiszpan na pewno nie bo już nie pije ;P
A czy ktoś przygarnąłby po drodze zgubioną w tych stronach duszę? Dokładnie z okolic rymanowskich. Chęć wielka na wyjazd jest, niestety ludzie tutaj jakby nowi, obcy, nieznani.
Biały 13
20-05-2013, 20:14
Właśnie się zaczęło
Into the Wild
http://tv.wp.pl/?ticaid=1109f4#program-662579
po prostu Maciek
21-05-2013, 01:57
Widziałem film już kilka razy - naprawdę bardzo dobry. Muzyka, gra aktorska i inne części składowe opisu recenzenckiego również wypadają więcej niż dobrze. Ale za każdym razem jak oglądam ten film, a widziałem go już kilka razy, nachodzi mnie jedno pytanie - mianowicie - na Alaskę i inne ostępy Ameryki Północnej wyjechało masę ludzi z takich czy innych powodów, którzy zmagając się z żywiołem, stawiając czoła pieknej ale bezlitosnej naturze robią to (w przeciwieństwie do bohatera filmu) z powodzeniem. Ale popkultura nie wiedzieć czemu pamięta o romantyku bez pomysłu, wiedzy i rozsądku wystawiając Mu pomnik w postaci książki, a później również adaptacji filmowej. Czyżby po raz kolejny sprawdza się powiedzenie, że śmierć najlepiej napędza show-biznes? Bo nie chcę mi się wierzyć żeby książka i film powstały jeżeliby Chris McCandless przeżył i spełnił swoje marzenie - zamieszkał w głuszy zostając "traperem", przewodnikiem, osadnikiem etc.
WojtekMyśliwiec
06-06-2013, 00:06
Widziałem film już kilka razy - naprawdę bardzo dobry. Muzyka, gra aktorska i inne części składowe opisu recenzenckiego również wypadają więcej niż dobrze. Ale za każdym razem jak oglądam ten film, a widziałem go już kilka razy, nachodzi mnie jedno pytanie - mianowicie - na Alaskę i inne ostępy Ameryki Północnej wyjechało masę ludzi z takich czy innych powodów, którzy zmagając się z żywiołem, stawiając czoła pieknej ale bezlitosnej naturze robią to (w przeciwieństwie do bohatera filmu) z powodzeniem. Ale popkultura nie wiedzieć czemu pamięta o romantyku bez pomysłu, wiedzy i rozsądku wystawiając Mu pomnik w postaci książki, a później również adaptacji filmowej. Czyżby po raz kolejny sprawdza się powiedzenie, że śmierć najlepiej napędza show-biznes? Bo nie chcę mi się wierzyć żeby książka i film powstały jeżeliby Chris McCandless przeżył i spełnił swoje marzenie - zamieszkał w głuszy zostając "traperem", przewodnikiem, osadnikiem etc.
Na pewno ta śmierć trochę przyczyniła się do decyzji o nakręceniu filmu . Ale patrząc szerzej - wychodzi dużo ksiązek o tematyce - "ucieczka w głuszę, samotna chatka , życie zgodne z Naturą itp." Szczególnie w j. ang. Ale i do nas docierają tego typu lektury - np. Elizabeth Gilbert - Ostatni taki Amerykanin (facet ucieka od cywilizacji w Appalachy) czy Sylvain Tesson - W syberyjskich lasach : luty - lipiec 2010 r (domek nad Bajkałem). I też filmy (tyle że dokumentalne) o nich powstały. I oni przeżyli i czują się dobrze :-)
Ale wracając do "Into the Wild" - to jego lektura powinna być obowiązkowa dla niektórych zapaleńców z naszego forum , co to się chcą osiedlać i zakapiorzyć :-) Bo poza oczywistymi różnicami w dzikości Alaski a naszymi Bieszczadami skłania do refleksji - jak przełożyć język marzeń o "dzikości" na realizm życia.
bieśdziad
07-06-2013, 01:46
....napijcie się prostego wina...bez filozofii, nma torach...
bieśdziad
07-06-2013, 02:21
na zdrowie....wszystkich zakapiorów...
....napijcie się prostego wina...bez filozofii, nma torach...
Napiję się już za parę dni.....niekoniecznie wina i niekoniecznie na torach....ale się NA PEWNO napiję za zdrowie całej ferajny zakapiorskiej....i jak z balkonu Molo popłyną dzwięki Autsajdera .będę szczęsliwy....
Biały 13
23-06-2013, 21:07
Ja rozmyślałem o Biesach będąc w Gruzji min. w Tuszeti, Chewi i Swaneti ... Takie Bieszczady ale od 2 tyś w górę :-P ...
3219432195
Tak,i wnioski pewne wodą i korzonkami człowiek nie wyżyje.
Wojtek z Zielonki
24-06-2013, 11:21
Tak,i wnioski pewne wodą i korzonkami człowiek nie wyżyje.
Podniesie w górę zielony kielonek i za Brać Bieszczadzką się napije:lol:
Podniesie w górę zielony kielonek i za Brać Bieszczadzką się napije:lol:....
...Ku pamięci za Tych co już na niebieskich połoninach i za ferajnę która jeszcze żyje..8-)
Wojtek z Zielonki
25-06-2013, 11:30
....
...Ku pamięci za Tych co już na niebieskich połoninach i za ferajnę która jeszcze żyje..8-)
Oj- tak... oj- tak:smile:
bieśdziad
02-07-2013, 18:56
nie tylko 2 tys...jeszce plemię Swanów które prowadzi życie jak beskidnicy, tyle że współczesni. Ale u mnie wokół cała masa współczesnych beskidników...taki świat
bieśdziad
02-07-2013, 18:58
też wypije...taką rudą wódkę , na myszach...
Wojtek z Zielonki
03-07-2013, 11:08
Jeśli się nie mylę, to Ktoś zapraszał na sierpniowe piwo do Polany;) Byłaby okazja wypicia za WSZYSTKICH.
Pozdrawiam !
Biały 13
03-07-2013, 11:19
nie tylko 2 tys...jeszce plemię Swanów które prowadzi życie jak beskidnicy, tyle że współczesni. Ale u mnie wokół cała masa współczesnych beskidników...taki świat
Jeszcze Tuszetia, tam mnie nie było ale również podobny klimat. A Swanowie to moze bardziej współcześni Bojkowie :wink:
Jeszcze Tuszetia,:
Jakiekolwiek gory w tamtych okolicach.. Nie tylko te polnocne.. Gory Samsarskie tez by dały rade :-)
Ja tez mysle ze ktos spragniony zakapiorskiego zycia predzej by odnalazl jakies jego okrawki tam... gdzie dziesiatki kilometrow szutrowych drog nad przepasciami, autobus dociera dwa razy na tydzien (lub wcale) i pelni tez role sklepu objazdowego a na swojej trasie przekracza wbrod strumienie i wodospady leja mu sie na dach, wioski sa przez ponad pol roku odciete od swiata, miejscowi pilnuja owiec z kałachem pod pachą, u gospodarzy mozna zobaczyc cale beki domowej czaczy, a wokol stare cmentarze gdzie mozna spojrzec "oko w oko" zmarlym na dzume, zamki jeszcze nie przesloniete setkami tablic edukacyjnych, informacyjnych i prowadzacych za rączke.. A jak jaki zakapior spragniony wrazen jeszcze mocniejszych to moze sprobowac czmychnac przez wzburzony potok do Czeczeni ;)
Slyszalam ze w Karabachu jest jeszcze lepiej.. ;) I zupelnie jak w powojennych Bieszczadach gdzie sąsiedzi sie wyrzynali nawzajem...
Moze niebawem sprawdze czy tam odpowiednio "zakapiorsko" ;)
arturos25
14-07-2013, 11:13
Nie wiem, czy wiecie, że w całej Polsce odradzają się obecnie klimaty dawnego opozycyjnego Dzikiego Zachodu z czasów PRL. Projekt stworzenia rezerwatu turystycznego (a ściślej turystyczno-historycznego) odżył i jest szczególnie popularny wśród grup rekonstrukcyjnych. Wzrastają też naciski na Platformę Obywatelską, żeby porzuciła obecny kurs, który ubabrał ją w błocie, a wróciła właśnie do ideałów wolności sprzed 1989 r., stając się partią tzw. środowisk życia alternatywnego (rekonstruktorzy, harcerze, turyści kwalifikowani, alpiniści, itd). Tylko że tego nie da się zrobić pod kierownictwem liberałów gdańskich, którzy jak wiadomo wypłynęli na pogrążeniu ideałów Dzikiego Zachodu. A po drugie, porządni i uczciwi ludzie, których wbrew pozorom w tej partii nie brakuje, musieliby przestać pełnić w niej funkcję ozdóbek. Sądzę jednak, że PO nie prędzej, to później zostanie postawiona pod murem, bo dzisiejszemu wyborcy PR wyraźnie przestał wystarczać (co można poznać po sondażach), a jakiś rzeczywisty program pozytywny - i to odmienny od programu PiS - Platforma będzie musiała przyjąć.
Mam nadzieję, że za parę lat okres dominacji i agresywnej ekspansji konsumpcjonizmu w takich np. Bieszczadach będzie tylko przykrym wspomnieniem.
Wojtek z Zielonki
15-07-2013, 11:04
A po drugie, porządni i uczciwi ludzie, których wbrew pozorom w tej partii nie brakuje, musieliby przestać pełnić w niej funkcję ozdóbek. Sądzę jednak, że PO nie prędzej, to później zostanie postawiona pod murem, bo dzisiejszemu wyborcy PR wyraźnie przestał wystarczać (co można poznać po sondażach), a jakiś rzeczywisty program pozytywny - i to odmienny od programu PiS - Platforma będzie musiała przyjąć.
" Rzuć politykę, panny i ballady.
Tutaj jesienią - jak w rajskim ogrodzie
Oprócz istnienia - nic cię nie obchodzi
Przyjeżdżaj w Bieszczady!"
diabel-1410
15-07-2013, 16:19
Nie wiem, czy wiecie, że w całej Polsce odradzają się obecnie klimaty dawnego opozycyjnego Dzikiego Zachodu z czasów PRL. Projekt stworzenia rezerwatu turystycznego (a ściślej turystyczno-historycznego) odżył i jest szczególnie popularny wśród grup rekonstrukcyjnych. Wzrastają też naciski na Platformę Obywatelską, żeby porzuciła obecny kurs, który ubabrał ją w błocie, a wróciła właśnie do ideałów wolności sprzed 1989 r., stając się partią tzw. środowisk życia alternatywnego (rekonstruktorzy, harcerze, turyści kwalifikowani, alpiniści, itd). Tylko że tego nie da się zrobić pod kierownictwem liberałów gdańskich, którzy jak wiadomo wypłynęli na pogrążeniu ideałów Dzikiego Zachodu. A po drugie, porządni i uczciwi ludzie, których wbrew pozorom w tej partii nie brakuje, musieliby przestać pełnić w niej funkcję ozdóbek. Sądzę jednak, że PO nie prędzej, to później zostanie postawiona pod murem, bo dzisiejszemu wyborcy PR wyraźnie przestał wystarczać (co można poznać po sondażach), a jakiś rzeczywisty program pozytywny - i to odmienny od programu PiS - Platforma będzie musiała przyjąć.
Mam nadzieję, że za parę lat okres dominacji i agresywnej ekspansji konsumpcjonizmu w takich np. Bieszczadach będzie tylko przykrym wspomnieniem.
A ja naiwny myślałem że jest to forum bieszczadzkie a nie polityczne
A ja naiwny myślałem że jest to forum bieszczadzkie a nie polityczne
A ja zastanawiam się czy zakapiorstwo bieszczadzkie rzeczywiście mieści się w dziale "Wypoczynek aktywny w Bieszczadach".
Coś mi się widzi, że aktywność i zakapiorstwo to raczej dwie różne rzeczy ;-) .
bieśdziad
15-07-2013, 17:27
Buba!
tak, byłem w Karabachu zaraz po wojnie i wszystko wyglądało jak w Bieszczadach po 1947 r....wypalone domy, okopy, pustka...i na miękkie lepiej nie wchodzić przy drodze..
bieśdziad
15-07-2013, 17:33
jak już o polityce to triche zakapiorskiego smaku, to cytat z mojej jednej w długich rozmowów ze Zdzichem Radosem:"..przyjechał do mnie wysłannik L. Moczulskiego z KPN w przesłaniem do króla gór..., ale jaki ja kurwa król gór..." .
Wojtek z Zielonki
15-07-2013, 18:28
A ja zastanawiam się czy zakapiorstwo bieszczadzkie rzeczywiście mieści się w dziale "Wypoczynek aktywny w Bieszczadach".
Coś mi się widzi, że aktywność i zakapiorstwo to raczej dwie różne rzeczy ;-) .
Przeczytaj wszystkie posty tego wątku, a dowiesz się, czy się mieści :-D
Buba!
tak, byłem w Karabachu zaraz po wojnie i wszystko wyglądało jak w Bieszczadach po 1947 r....wypalone domy, okopy, pustka...i na miękkie lepiej nie wchodzić przy drodze..
Wiec moze jak pojade teraz to bedzie jak w Bieszczadach w latach 70 tych?? ;)
diabel-1410
18-07-2013, 23:37
Wiec moze jak pojade teraz to bedzie jak w Bieszczadach w latach 70 tych?? ;)
Tylko uważaj na stare pola minowe-była Jugosławia nadal jest nie do końca rozminowana.Przechodząc jakąś przełęczą omijaj wszelkie parowy i miejsca osłonięte.Najlepiej poruszać się uczęszczanymi drogami.Jeśli już wejdziesz do opuszczonej wsi to nie wchodź do starych domów
Biały 13
19-07-2013, 08:42
Tylko uważaj na stare pola minowe-była Jugosławia nadal jest nie do końca rozminowana.Przechodząc jakąś przełęczą omijaj wszelkie parowy i miejsca osłonięte.Najlepiej poruszać się uczęszczanymi drogami.Jeśli już wejdziesz do opuszczonej wsi to nie wchodź do starych domów
Bo w starych domach Diabeł mówi dobranoc :-P :wink:8-)
diabel-1410
19-07-2013, 12:06
Byłoby to śmieszne gdyby nie to że w tych krajach tak samo jak i u nas nadal używane są miny nierozbrajalne i niewykrywalne tzw piórniki.Bardzo proste,tanie i śmiertelnie niebezpieczne
bieśdziad
19-07-2013, 13:07
najlepiej zabierz ze sobą wino Bieszczady albo jak trafisz jeszcze Połoniny...to może Ci pomóc spojrzec na te wypalone domy , zarośnięte pola i podwórka okiem bieszczadzkim...
bieśdziad
19-07-2013, 13:08
....obstawiłbym teraz takie lata 50-60 te...jakies niedobitki przekształcone w przemytników........
arturos25
21-07-2013, 11:57
A ja naiwny myślałem że jest to forum bieszczadzkie a nie polityczne
Chyba nie pamiętasz, że zakapiorstwo miało kontekst polityczny. Było przeważnie formą ucieczki od Systemu. Pierwszymi zakapiorami byli podobno "żołnierze wyklęci", którzy po wypuszczeniu z więzień stalinowskich nie mogli znaleźć sobie regularnej pracy i mieszkali w szałasach, utrzymując się z doraźnych prac leśnych.
Co prawda, to była inna polityka, niż dziś. Szlachetniejsza, skierowana ku wyższemu celowi, nie ku wyrywaniu sobie stołków. Ale też jestem przekonany, że ta wyższa polityka zaczyna wracać - czego przejawem jest m. in. właśnie wiązanie jej z dawnymi klimatami.
Wojtek z Zielonki
22-07-2013, 11:36
Chyba nie pamiętasz, że zakapiorstwo miało kontekst polityczny. Było przeważnie formą ucieczki od Systemu. Pierwszymi zakapiorami byli podobno "żołnierze wyklęci", którzy po wypuszczeniu z więzień stalinowskich nie mogli znaleźć sobie regularnej pracy i mieszkali w szałasach, utrzymując się z doraźnych prac leśnych.
Co prawda, to była inna polityka, niż dziś. Szlachetniejsza, skierowana ku wyższemu celowi, nie ku wyrywaniu sobie stołków. Ale też jestem przekonany, że ta wyższa polityka zaczyna wracać - czego przejawem jest m. in. właśnie wiązanie jej z dawnymi klimatami.
Tak "szlachetna polityka", wolność, równość i braterstwo broni. A te wyższe cele, to w Łupkowie:lol:
bartolomeo
23-07-2013, 20:49
Dyskusja nt. cenzury na forum została wydzielona do odrębnego wątku (http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/8136-A-wiecie-%C5%BCe-ocenzurowano-moj-wpis).
arturos25
25-08-2013, 12:18
Zakapioryzm się ostatnio rozwija nawet w dużych miastach, wypierając tzw. realizm (kult pieniądza, przyjemności i wygody), niemający nic wspólnego z realizmem. Po pierwsze, pojawiła się pewna liczba młodych ludzi, żyjących na dziko na opuszczonych działkach. Po drugie, coraz częstsze jest korzystanie z roślin dziko rosnących lub zdziczałych i coraz więcej ludzi się tego uczy. Do niedawna był to wstyd i obciach, bo dominował konsumpcjonizm, według którego pozyskiwanie żywności z przyrody to przejaw "wieśniactwa" albo nieudacznictwa, polegającego na tym, że kogoś nie stać, żeby kupić.
Moi znajomi zebrali w zeszłym roku po 20 kg orzechów włoskich na nieużytkach. Ponadto zbierali różne inne rośliny sadownicze, a także te, których próżno szukać w uprawie towarowej, przynajmniej na większą skalę, jak rozmaite jarzębiny, czeremcha amerykańska, dereń, głóg amerykański, rokitnik, kolcowój, sumak octowiec, topinambur, rdestowiec, portulaka, szarłat szorstki. Ściągali również na przedwiośniu sok z brzóz i syrop z klonów jesionolistnych, który jest najgęstszy ze wszystkich syropów klonowych.
W tej sytuacji twierdzenie niektórych rozmówców, że Bieszczady są dziś zbyt zaludnione, żeby można było być zakapiorem, wydaje się śmieszne. Jakie miejsce może być bardziej zaludnione od wielkiego miasta?
Ciekawy artykuł:
http://m.warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,106541,14373532,Miastozercy_chodza_po_miescie_i_ szukaja_jadalnych.html
Miastożercy chodzą po mieście i szukają jadalnych roślin
Anna Szawiel 2013-08-03
- Znam ludzi, którzy co roku ze zdziczałych podmiejskich sadów przywożą sobie zapas jabłek na całą zimę - mówi Joanna. Wraz z innymi zbieraczami penetruje Warszawę w poszukiwaniu jadalnych roślin. Między blokami, przy torach, na opuszczonych działkach
- Nie zdradzę ci, w które miejsca chodzę - mówi Gosia Ruszkowska, współautorka bloga Miastożercy, która rośliny w mieście zaczęła zbierać kilka lat temu. - Często trzeba trochę poszukać, działki są pogrodzone, ale superdzikie. Wyglądają jak raj. Wchodzisz tam i myślisz: chciałabym, żeby to takie pozostało.
- A wy zaraz zrobicie "Spacerownik po dzikich działkach" i za rok żadnych dzikich działek nie będzie - dodaje Joanna.
Babka lancetowata kusi
Obie wraz z innymi zbieraczami skrzykują się na Facebooku w grupie Ogródkowanie bez cukru. Na podstronie Zbieracz Warszawski można umówić się na wspólny wypad po owoce, ale lokalizacje mają zaszyfrowane nazwy. Niewtajemniczonym Bentlej czy Sad nic nie powiedzą. - To całe świrowanie ze "zbieraniem plonów z betonu" zaczęło się, kiedy dostałam od kogoś syrop z czarnego bzu - opowiada Gosia. - Jest tak cudowny, że postanowiłam sama podobny zrobić i poszłam szukać tego bzu. Okazało się, że w Warszawie rośnie niemal wszędzie. Mam już około 20 słoików.
Ponieważ zawodowo zajmuje się przewodnictwem po Warszawie, wiele "jadalnych" miejsc odkrywa podczas pracy. - Czasem znajduję gatunki jabłek, których nigdzie już nie można kupić - zdradza. - Najpyszniejsze, jakie kiedykolwiek jadłam - małe, słodkie, twarde - znalazłam w centrum Warszawy.
Twierdzi, że wielu ludzi wstydzi się zbierania, bo kojarzy się to z biedą. - Ale tacy jak ja cieszą się, że mają za darmo superjedzenie - mówi Gosia.
A Joanna dodaje, że ostatniej jesieni zebrała około 20 kg orzechów włoskich.
Gosia wraz z koleżanką prowadzi bloga Miastożercy, na którym dzieli się wrażeniami z wypadów po miejskie dobra, ale też przepisami. Na konfitury z kwiatów jaśminu czy dzikiej róży, omlet z bluszczykiem kurdybankiem, specjały z lebiody czy dzikiej marchwi. Babka lancetowata czy gwiazdnica smakują w sałatkach. - Myślę też, że każdy, kto spróbuje podagrycznika, wsiąknie - zachwala Gosia. - Jest dużo lepszy niż szpinak.
Szczawik zajęczy uwodzi
Restauracja Atelier Amaro, która jako pierwsza w Polsce dostała prestiżową gwiazdkę Michelina, chwali się własnymi farmami, z których pozyskuje składniki do dań. - W każdy poniedziałek szef wybiera się też po niektóre składniki do mazowieckich lasów - zdradza Krzysztof Matej z Atelier Amaro. - Na przykład po szczawik zajęczy jeździ do lasu pod Konstancinem.
Czy szczawik zajęczy z Pola Mokotowskiego będzie równie dobry? - Owoce drzew i rośliny rosnące przy drodze zawierają ołów i inne metale ciężkie - mówi dr hab. Łukasz Łuczaj, botanik i popularyzator dziko rosnących roślin jadalnych. - Lepiej zbierać te rosnące ponad 20 metrów od szosy, np. na środku Pola Mokotowskiego. Odradzałbym jednak spożywanie surowych roślin zielnych z parków, bo mogą zawierać pasożyty z odchodów psów.
Ale dodaje, że garść morw raz w miesiącu zebranych przy ul. 11 Listopada nie zaszkodzi.
- Często nie zdajemy sobie sprawy, że rośliny, które codziennie mijamy, są jadalne - mówi Paulina Jeziorek, która wraz z amerykańską artystką Jodie Baltazar działa w projekcie Jadalnia Warszawa, propagującym korzystanie z zasobów roślinnych miasta. Organizują spacery po miejskich blokowiskach, na których rosną drzewa owocowe, chrzan czy "szpinak dla ubogich", czyli lebioda. W ramach Zielonego Jazdowa, letniego festiwalu w Centrum Sztuki Współczesnej, stworzyły mapę jadalnych roślin wokół Zamku Ujazdowskiego. Można z niej skorzystać. Albo samemu wyruszyć na poszukiwanie Bentleja czy Sadu.
Kurdybanek rozkochuje
Gosia zgadza się wziąć mnie do Bentleja. Wysiadamy z tramwaju i po 10 minutach spaceru przez park docieramy do celu. Przechodzimy przez wyrwę w ogrodzeniu i przez kładkę na kanałkiem. Kładka jest z tektury, gruzu i gałęzi. Idziemy ścieżką przez gęstwinę drzew, krzewów i zielska. Gosia przy wzroście 163 cm prawie cała się w nich chowa. Po drugiej stronie kanałku kilka domów z tarasami nad wodą, jakiś mężczyzna w niebieskich slipach, niewzruszony naszą obecnością, zamiata i pogwizduje.
Gosia pochyla się nad pierwszą zdobyczą. - To bluszczyk kurdybanek, rośnie właściwie wszędzie, ja dodaję go do jajek - jajecznicy, sadzonych - mówi.
Przedzieramy się przez krzewy pigw i dzikiej róży, ale owoce są jeszcze niedojrzałe. Powietrze pachnie czymś zielonym, wilgotnym i słodkawym. Wielkie jałowce, akacje i topole porastają bluszcze. Teraz rozumiem, co miała na myśli Joanna, nazywając to miejsce rajem. - Moim zdaniem to powinien być rezerwat przyrody - mówi Gosia i znów podskubuje jakieś zielsko. - Podagrycznik - wyjaśnia. - A tu masz dziurawiec, ale ja nie zbieram.
Dochodzimy do miejsca, w którym Gosia co chwila przystaje i zrywa a to maliny, a to jabłko, a to morele. Te ostatnie pakuje do torby. - Jak myślisz, co by można z nich zrobić? Może coś z miętą? - pyta. Bo mięta też tu rośnie całymi zielono-fioletowymi polami.
Patrzymy na orzechy włoskie, których konary, ciężkie od młodych owoców, zwisają nad ziemią. - Śliwek też jeszcze nie nazbieramy - Gosia pokazuje mi drzewo obsypane zielonymi owocami. - Ale jaki piękny sumak!
Prowadzi mnie do drzewa, które ma włochate, brązowe wiechy kwiatów. - Będzie lemoniada - mówi Gosia.
I opowiada mi jeszcze o słoneczniku bulwiastym, którego tu pełno i robi teraz furorę, choć był znany już w staropolskiej kuchni, a na ekotargu kilogram kosztuje 8 zł. Przy wyjściu z Bentleja znajdujemy opadłą gałąź jarzębiny z kiśćmi suchych owoców. Gosia pakuje ją do torby: - Dodam do dżemu, nada mu charakter.
Dzika potrawa Gosi
Składniki zebrane w mieście: bluszczyk kurdybanek, czosnaczek, podagrycznik (dla podkreślenia charakteru potrawy).
Na początek zupełnie niedzikie cebula i czosnek. Dorzucam cynamon, kardamon, kumin. Potem kasza. Prażę ją, chyba z przyzwyczajenia. Zalewam wodą, wszystko skwierczy i paruje. Czas na zioła. Czosnaczek przyjemnie wzmaga ostry zapach, kurdybanek rozsiewa orientalne aromaty. No i podagrycznik. Dużo go, rośnie wszędzie, więc narwałam go, jakbym wpadła w dziki szał. Na koniec stali przyjaciele - tofu i ciecierzyca. Czego tu nie ma? Proszę mi powiedzieć, czy brakuje jakichś witamin, minerałów, białka? No to jeszcze słonecznik do pochrupania. "Mamo, jeszcze jest dużo?" - pyta mój syn, spoglądając na dno patelni. No, nie ma, zjedliśmy wszystko.
A p. prof. Niesiołowski wysłał nas na szczaw i mirabelki... ;)
:-oWszystko ładnie ,pięknie tylko gdzie tu zakapioryzm i jeszcze jakiś miejski? ...chodzenie po dzikich ogródkach zwłaszcza w miescie, i zbieranie zapomnianych roslinek oraz robienie z tego przetworów itd...tak pasuje z zakapioryzmem bieszczadzkim jak pięść do oka...:oops:
Wszystko z biedy panie z biedy
arturos25
26-08-2013, 10:07
:-oWszystko ładnie ,pięknie tylko gdzie tu zakapioryzm i jeszcze jakiś miejski? ...chodzenie po dzikich ogródkach zwłaszcza w miescie, i zbieranie zapomnianych roslinek oraz robienie z tego przetworów itd...tak pasuje z zakapioryzmem bieszczadzkim jak pięść do oka...:oops:
A myślisz, że zakapiorzy bieszczadzcy nie zbierali owoców po zdziczałych sadach? Owszem, ludzie, którzy mieszkają w normalnych mieszkaniach, nie są zakapiorami, ale jednak zaadaptowali część idei zakapiorskiej. Podobnie zresztą nawet w Bieszczadach byli zakapiorzy, którzy regularnie zarabiali przy pracach leśnych i kupowali jedzenie w zasadzie wyłącznie w sklepie. To też nie było zakapiorstwo całkowite. Pisałem zresztą również o ludziach młodych, którzy żyją na dziko w dużych miastach, na terenach nieskażonych "inwestycjami".
Wszystko z biedy panie z biedy
Przed wejściem do UE bieda w Polsce była daleko większa. A mimo to liczba stojących pustkami działek rosła. Byle tylko nie okazać się "zacofańcami", którzy sami pozyskują żywność... W sytuacjach trudnych brano pożyczkę (a potem następną - żeby pokazać, jakim się jest "zaradnym"...) albo głodowano, czasem nawet popełniano samobójstwo - bywało, że razem z rodziną. Ale do głowy ludziom wtedy nie przychodziło, żeby buszować po zdziczałych działkach. To był wg jedynie słusznej wtedy idei neoliberalnej największy wstyd i "relikt komunizmu" :( .
arturos25
26-08-2013, 10:56
Ostatnio szczególnie wśród grup rekonstrukcyjnych coraz popularniejsza jest idea stworzenia terytorium, gdzie można by prowadzić zakapiorsko-historyczny styl życia. Byłby to teren, gdzie nawet czas płynąłby inaczej, bo obowiązywałby inny kalendarz. Byłaby też inna, historyczna waluta - oczywiście, o ograniczonym zastosowaniu, jako że przeważałaby gospodarka naturalna. W ten sposób udałoby się osiągnąć stan całkowitej izolacji od "naszej" syfilizacji. Do najbardziej szalonych pomysłów - ale po bliższym przyjrzeniu całkiem sensownych - należy koncepcja usypania wzdłuż najbardziej zagrożonych odcinków wybrzeża morskiego Bałtyku wysp chroniących brzegi i udostępnienie ich pod kolonizację rekonstruktorsko-zakapiorską, z prawem do użytkowania rybackiego metodami historycznymi wód wokół.
bartolomeo
26-08-2013, 11:03
koncepcja usypania wzdłuż najbardziej zagrożonych odcinków wybrzeża morskiego Bałtyku wysp chroniących brzegi i udostępnienie ich pod kolonizację rekonstruktorsko-zakapiorskąCzy to oznacza, że mogę już ten wątek przesunąć do off-topiku?
Wojtek Pysz
26-08-2013, 12:21
Czy to oznacza, że mogę już ten wątek przesunąć do off-topiku?
Ja myślę, że tak. On się tam od początku kwalifikował;-)
bieśdziad
26-08-2013, 18:29
....tak , zdecydowanie..., usunąć jak wino Fajrant usuwa w zapomnienie...jego większa ilość
czyli jeżeli ja zrywam osty i inne chwasty z łąki, które później jem to już jestem zakapiorem ;-) zgadzam się, że cały temat to off top ;)
bieśdziad
27-08-2013, 10:00
zakapiory wolą karkówkę na ognisku robioną niż jakieś osty, chwasty i w ogóle to jakiś absurd...obsrwuje brak znajomości realiów
zakapiory wolą karkówkę na ognisku robioną niż jakieś osty, chwasty i w ogóle to jakiś absurd...obsrwuje brak znajomości realiów
:razz:Karkówkę i do .....karkówki ,a tu jakieś pseudo podróbki proponują chwasty,zgadza się,brak już nie powiem co..:-?
arturos25
28-08-2013, 12:14
Ja myślę, że tak. On się tam od początku kwalifikował;-)
"Mędrcy" po dwóch latach się w tym zorientowali na podstawie jednego zdania o innym regionie Polski, podczas gdy do tej pory zdarzały się całe posty o zakapiorstwie na Pomorzu Zachodnim? Powiedzcie lepiej, że wreszcie znaleźliście sposób na marginalizację dyskusji. Zobaczymy, czy skuteczny.
:razz:Karkówkę i do .....karkówki ,a tu jakieś pseudo podróbki proponują chwasty,zgadza się,brak już nie powiem co..:???:
Czyli zakapior-abstynent jest niedopuszczalny? Nikt nie twierdzi, że zakapior nie powinien jeść mięsa, ale bez witamin się daleko nie zajedzie. Na ile to możliwe, trzeba żyć z przyrody. Przecież idea zakapiorstwa opiera się na ucieczce od syfilizacji.
Mam jeszcze pytanie - czy zakapiorzy, którzy, jak Majster Bieda, przynajmniej w pewnych okresach życia nie jedli mięsa, tylko ryby łowione w potokach, już nie byli prawdziwi?
bartolomeo
28-08-2013, 12:33
wreszcie znaleźliście sposób na marginalizację dyskusjiNawet nam to przez myśl nie przeszło. Zakapioryzm to wszak nasza ostatnia szansa na uratowanie od konsumpcjonizmu choć wybranych fragmentów naszej zakłamanej rzeczywistości i przez szerzenie idei kowbojsko-rekonstruktorskich możliwość odrodzenia wolnościowych idei westmenów. Zagospodarowanie w zgodzie z naturą sztucznych wysp na Bałtyku daje realne perspektywy odrodzenia się, a może nawet szerokiego krzewienia przemyśleń Samotnego Włóczykija opisanych przez niego w "Stachurze i kowbojach".
Przeniesienie tego wątku do oftopiku daje dyskusji szersze pole, wymiana poglądów może teraz dopiero złapać wiatr w żagle bo nie musi już być ograniczona ani terytorialnie (do Bieszczadów) ani czasowo czy też kulturowo.
arturos25
28-08-2013, 12:42
No proszę, jak to się na forum dba o zwolenników idei zakapiorstwa. Nikt z nas by się chyba nie spodziewał takiej nagłej przemiany. Normalnie cud się stał...
Aha, tak przy okazji - niedługo każdy będzie musiał wrócić do ideałów westmańsko-zakapiorskich, czy będzie chciał, czy nie. Wojenka się zbliża :mrgreen: . Koniec historii, głoszony przez zwolenników konsumpcjonistycznego "zdrowego rozsądku", nie nastał. Zresztą nawet jeden z głównych polityków czołowego politycznego ugrupowania szerzycieli konsumpcjonizmu wysyłał nas niedawno na mirabelki i szczaw...:-P Im szybciej się dostosujemy do zmieniających się czasów, tym większa będzie szansa przeżycia później.
bartolomeo
28-08-2013, 14:00
Wojenka się zbliża :mrgreen:Ach ten zawadiacki uśmiech! Będzie można swobodnie galopować po spustoszonych pożogą terenach, budować XVII-wieczne faktorie i żywić się topinamburem oraz bukwią bez oglądania się na konsumpcjonistyczne rządy... Cudownie! :mrgreen:
Topinambur rządzi. Ani kęsa nie chrupnałem, wystarczyło, że przewinąl sie przez dyskusję, a już banan na twarzy. Oczywiście na wspomnienie wielokrotnie tu przytaczanych jego cennych właściwości.
bieśdziad
28-08-2013, 17:16
brak zakapiorskich jaj
bieśdziad
29-08-2013, 16:01
...witaminy to w płynie, np wino owocowe bardzo lubiany zestaw witamin. To jest/była ucieczka od syfilizacji, często do syfilizacji tylko w innym stylu...jakbyście prześledzili losy większości z zakapiorów (a moze tzw zakapiorów) to są podobne. A właśnie, wiecie kto zrywa tabliczki z imionami i nazwiskami z "obeliska" w Cisnej koło budy Rysia? Podejrzewam, że to te ostatnie lumpy-niedobitki z błękitnego pawilonu w Cisnej, gdzie razem z neidobitkami zakapiorów pomieszkiwali, jedli, pili i sie kochali...pewnie sprzedaja , zeby zarobic na nowy zestaw ...witamin
Bodaj lumpom te plugawe złodziejskie łapy uschły.....:evil:
Odpowiedż dla arturos25...-...... czy zakapiorzy, którzy, jak Majster Bieda, przynajmniej w pewnych okresach życia nie jedli mięsa, tylko ryby łowione w potokach, już nie byli prawdziwi? :-o Nie jedli bo nie mieli, lub nie było ich stać,a jak było to woleli coś dla wzmocnienia w płynie...:razz:
arturos25
31-08-2013, 12:01
Ach ten zawadiacki uśmiech! Będzie można swobodnie galopować po spustoszonych pożogą terenach, budować XVII-wieczne faktorie i żywić się topinamburem oraz bukwią bez oglądania się na konsumpcjonistyczne rządy... Cudownie! :mrgreen:
A nie lepiej być mądrym przed szkodą, nie po niej i stworzyć warunki dla rozwoju zakapiorstwa, zanim się zacznie rozpeer? Przecież nie jest tak, że w Polsce nie ma miejsca dla zakapiorów. Polska to nie Holandia, nie wszystkie tereny zajęte są pod osadnictwo i uprawy. Tylko u nas wpycha się wszędzie stonkę turystyczną, opowiadając bajeczki, że Polska będzie żyć z turystyki. To niestety utopia, bo stworzenie przemysłu turystycznego jakoś nie zapobiegło emigracji już w tej chwili podobno 3 mln Polaków. A przecież jeśli postawimy na odrodzenie zakapiorstwa, to tym samym nauczymy ludzi radzić sobie w trudnych warunkach i zwiększymy ilość mieszkańców Polski przygotowanych do wojny, a zmniejszymy ilość zniszczeń wojennych oraz ludzkich tragedii. Ponadto nie będzie takiego szoku, jakiego będzie musiało doświadczyć społeczeństwo konsumpcyjne, gdy okaże się, że rzeczywistość jest zupełnie inna, niż sobie ją wyobrażano, że pokój nie był czymś wiecznym, tylko epizodem. I to epizodem, do którego stosując doktrynę materialistyczno-liberalną nie sposób wrócić.
Powojenny rozwój idei życia na łonie natury też miał związek z zimnym prysznicem, jakim była II wojna światowa. Okres międzywojenny był czasem rozkładu oraz szampańskiej i niezbyt moralnej zabawy obojętnych na los warstw niższych konsumpcyjnych "elit" społeczeństwa. Żołnierzom wmawiano, że wystarczy, że się pojawią, a nieprzyjaciel podniesie ręce do góry. Oczywiście, łączyło się to z zaniedbywaniem rozwoju przemysłu i obronności kraju, choć na daleko mniejszą skalę, niż dziś. Z harcerzy, którzy głosili ideologię poświęcania się dla innych i doskonalenia się na łonie Natury, śmiano się wówczas, a politycy rządzącej kamaryli dodatkowo starali się ich cynicznie wykorzystywać (to właśnie z tamtego czasu pochodzi tak modna dziś pogarda wobec "harcerzyków"). Gdy Hitler anektował kolejne państwa i potężnie się zbroił, nastało otrzeźwienie, ale było już za późno. Skończyło się tak, jak się skończyło. Dlatego ja wolę uświadamiać ludzi, znosząc drwiny pod moim adresem ze strony wyznawców idei "końca historii", niż potem patrzeć na powtórkę z rozrywki. Czas zacząć wyciągać z historii jakieś wnioski, zamiast myśleć, że uda nam się za pomocą naszego chcenia zmienić jej prawidła i za naszych czasów będzie ona biegła już całkiem innymi torami. Myślę, że podobnie sądzą inni, z których w tym wątku kpiono.
...witaminy to w płynie, np wino owocowe bardzo lubiany zestaw witamin. To jest/była ucieczka od syfilizacji, często do syfilizacji tylko w innym stylu...jakbyście prześledzili losy większości z zakapiorów (a moze tzw zakapiorów) to są podobne. A właśnie, wiecie kto zrywa tabliczki z imionami i nazwiskami z "obeliska" w Cisnej koło budy Rysia? Podejrzewam, że to te ostatnie lumpy-niedobitki z błękitnego pawilonu w Cisnej, gdzie razem z neidobitkami zakapiorów pomieszkiwali, jedli, pili i sie kochali...pewnie sprzedaja , zeby zarobic na nowy zestaw ...witamin
A Ty w kółko o jednym... Głodnemu chleb na myśli :-). Nie każdy, kto pije i nie ma regularnego domu, jest zakapiorem. Między tzw. zakapiorem a zakapiorem prawdziwym jest przepaść - bodajże w l. 70. w Bieszczady zjechało się wielu zwykłych niebieskich ptaków, bo nie groziła tam karna zsyłka na Żuławy do sypania wałów. Nawet najbardziej zapitego zakapiora odróżniał od zwykłego lumpa choćby honor.
Odpowiedż dla arturos25...-...... czy zakapiorzy, którzy, jak Majster Bieda, przynajmniej w pewnych okresach życia nie jedli mięsa, tylko ryby łowione w potokach, już nie byli prawdziwi? http://forum.bieszczady.info.pl/images/smilies/icon_surprised.gif Nie jedli bo nie mieli, lub nie było ich stać,a jak było to woleli coś dla wzmocnienia w płynie...http://forum.bieszczady.info.pl/images/smilies/icon_razz.gif
Zakapior przecież specjalnie stara się wybierać do życia takie miejsca, gdzie nie jest łatwo o sklep z mięsem. Tak na marginesie, słyszałem, że grupy rekonstrukcyjne pracują nad projektem utworzenia rekonstruktorskich obwodów łowieckich, na których terenie polowanie byłoby dozwolone wyłącznie metodami tradycyjnymi. Ale to będzie bardzo trudne w realizacji, bo "elity" III RP pilnie strzegą swojego monopolu w tak ekskluzywnej dziedzinie, jak łowiectwo.
diabel-1410
31-08-2013, 14:29
Zakapior przecież specjalnie stara się wybierać do życia takie miejsca, gdzie nie jest łatwo o sklep z mięsem. Tak na marginesie, słyszałem, że grupy rekonstrukcyjne pracują nad projektem utworzenia rekonstruktorskich obwodów łowieckich, na których terenie polowanie byłoby dozwolone wyłącznie metodami tradycyjnymi. Ale to będzie bardzo trudne w realizacji, bo "elity" III RP pilnie strzegą swojego monopolu w tak ekskluzywnej dziedzinie, jak łowiectwo.[/QUOTE]
Nie rozumiem w którym miejscu dostęp do łowiectwa w Polsce jest chroniony i zawłaszczany przez elity. Żeby zostać myśliwym należy spełnić warunki nałożone przez PZŁ http://www.pzlow.pl/palio/html.run?_Instance=www.pzlow.pl&_PageID=120&_RowID=341&_CheckSum=-1152548648 ot i wszystko.A że nie jest to sport tani to już inna sprawa.Czy uważasz że strzelanie z łuku do zwierzyny jest bardziej ekologiczne niż odstrzał ze sztucera.A może łowiectwo za pomocą potrzasków Ci chodzi po głowie.Bardzo humanitarne.Jeśli chcesz żyć w zgodzie z naturą to kup sobie kawałek ziemi.Zasadź tam jakieś warzywa,wyhoduj kilka kur,świnek itp.Oczywiście to wszystko siłą własnych rąk,ew.z pomocą jakiegoś konika i za pomocą drewnianego radła.Rozumiem też że znajdziesz sobie jakiś pokład gliny z której wykonasz sobie garnki talerze itp.Ale po co to wszystko piszę.Wszak dla tzw zakapiorów jest to tylko ucieczka na weekend od trudów normalnego szarego życia
bieśdziad
01-09-2013, 11:38
honor...z skąd zakapiory wzieły ? wzięli się w Bieszczadzie...nie mówię o legendach i bajkach...zakapiory to uciekinierzy od rzeczywistości...odysłam do ich biografii i to wszystkich jak leci, a najlepiej porozmawiac z ich rodzinami....i znajomymi
rekonstrukcyjne obwody łowieckie?! To może rekonstrukcyjne pola bitew, ustawki i takie tam jeszcze...To jakiś absurd! a kto by pilnował, że metodami tradycyjnymi? A w ogóle jaka metoda tradycyjna to łuk...traycyjna do gołę ręce , kamienie i doły ....Jurajski Park Zakapiorski...
arturos25
04-09-2013, 12:08
Nie rozumiem w którym miejscu dostęp do łowiectwa w Polsce jest chroniony i zawłaszczany przez elity. (...) A że nie jest to sport tani to już inna sprawa.
W "demokratycznym kapitalizmie" instrumenty prawne, formalne zakazy, zostały zastąpione właśnie przez instrumenty ekonomiczne. Wychodzi na to samo, ale oficjalnie jest zupełna wolność, bo "przecież każdy może zarobić" - taki idealny ustrój dla wszystkich pracowitych i zaradnych mamy :lol:! W PRL-u np. ograniczono dostęp do map sztabowych zakazami - teraz po prostu podwyższono cenę ośmiokrotnie (!).
Środowisko myśliwskie dobrze wie, że ekskluzywizm łowiectwa mu szkodzi, że w ten sposób zainteresowanych zwierzętami ludzi na wsiach przerabia się na kłusowników, a w miastach - na zionących nienawiścią do myśliwych pseudoekologicznych oszołomów. Ale PZŁ jest zależne od ustosunkowanych klik, które nigdy nie zezwolą na poprawę tego stanu. Zresztą członkowie tych klik wciąż liczą na prywatyzację lasów i refeudalizację rolnictwa, w wyniku których mieliby rozległe tereny leśne i polne na absolutną własność i nie musieliby się przed nikim rozliczać z tego, co tam robią.
Czy uważasz że strzelanie z łuku do zwierzyny jest bardziej ekologiczne niż odstrzał ze sztucera. A może łowiectwo za pomocą potrzasków Ci chodzi po głowie.Bardzo humanitarne.
Nie, nie jest bardziej ekologiczne, przynajmniej nie wprost. Jest za to mniej snobistyczne i wymagające więcej wysiłku, a więc bardziej ideowe. W rezultacie bardziej ekologiczne poniekąd też, bo snobizm raczej nie idzie w parze z jakimkolwiek wysiłkiem, w tym także wkładanym w ochronę środowiska naturalnego. Takie snobistyczne łowiectwo redukuje się do paradowania z jak najdroższą strzelbą i do bicia rekordów w dziedzinie trofeów - czyli jest to niestety, jak napisałeś, sport :-(. Przy luźnym stosunku do etyki łowieckiej - bo kto bogatemu i ustosunkowanemu zabroni?
Jeśli chodzi o pułapki, to są i żywołowne. Zresztą np. polowanie z broni palnej na bobry mija się po prostu z celem, bo jest właśnie niehumanitarne i marnotrawne - zraniony bóbr nurkuje i przeważnie pada w jakiejś podwodnej dziurze. Dlatego miarą siły środowisk snobistycznych w PZŁ jest fakt, że obecnie bobry w wielu miejscach stały się tak liczne, że są problemem gospodarczym, a mimo to nie zezwala się, by stały się zwierzyną łowną - bo wtedy musiano by dopuścić do wybranego grona elity chłopski "motłoch". I to pomimo tego, że w wielu krajach "Zachodu" bobry łowi się pułapkami, a nasze elity używają standardowo argumentu, że coś istnieje "na Zachodzie", jako głównego, a często wprost jedynego.
Poza tym - metody tradycyjne, to nie znaczy koniecznie nieużywanie broni palnej. Zależy to od epoki. Zamiast sztucera, można używać np. "ruśnicy".
Jeśli chcesz żyć w zgodzie z naturą to kup sobie kawałek ziemi.Zasadź tam jakieś warzywa,wyhoduj kilka kur,świnek itp.Oczywiście to wszystko siłą własnych rąk,ew.z pomocą jakiegoś konika i za pomocą drewnianego radła.Rozumiem też że znajdziesz sobie jakiś pokład gliny z której wykonasz sobie garnki talerze itp.
To jest zupełnie inna sprawa. Rolnictwo samowystarczalne też obecnie zaczyna być modne, i to bardziej niż zakapiorstwo - bo jest mniej wymagające i bardziej pasujące do rodzinnego stylu życia.
Ale po co to wszystko piszę. Wszak dla tzw zakapiorów jest to tylko ucieczka na weekend od trudów normalnego szarego życia.Mów za siebie.
honor...z skąd zakapiory wzieły ? wzięli się w Bieszczadzie...nie mówię o legendach i bajkach...zakapiory to uciekinierzy od rzeczywistości...odysłam do ich biografii i to wszystkich jak leci, a najlepiej porozmawiac z ich rodzinami....i znajomymi
Chcesz powiedzieć, że Bieszczady nie były rzeczywiste? A, to coś nowego. Jeśli już, uciekano od SMUTNEJ RZECZYWISTOŚCI P.R.L. - brzmi podobnie, ale znaczy co innego, prawda? Ta smutna rzeczywistość polegała głównie na zaniku wartości takich właśnie, jak honor i na rodzeniu się drobnomieszczańskiego społeczeństwa konsumpcyjnego, opartego w tamtych czasach na znajomościach i "załatwiactwie". Uciekano też od wszechobecnej ideologii komunistycznej, od kapitulacji wobec niej. Nikomu nie przychodziło oczywiście do głowy, że "upadek komunizmu" tylko przykręci nam śrubę :sad:.
rekonstrukcyjne obwody łowieckie?! To może rekonstrukcyjne pola bitew, ustawki i takie tam jeszcze...To jakiś absurd!
"Absurd" pt. rekonstrukcyjne pola bitew i ustawki istnieje już od dawna, ba - jest najbardziej widowiskowym elementem działalności ruchu.
a kto by pilnował, że metodami tradycyjnymi?
Macie problem jak mrówka z moczem. Najpierw piszą, że mieszkanie 5 km od sklepu to utopia, choć znam mnóstwo ludzi, którzy tak żyją - zwłaszcza gdzieś w górach, lasach albo na terenach z bardzo rozproszonym osadnictwem. Teraz znowu pytanie, kto by pilnował tradycyjności metod. A kto dziś pilnuje, czy poluje się metodami przepisowymi? Na myśl o najmniejszej nawet trudności opadają Wam ręce i wszystko okazuje się być "niemożliwe".
A w ogóle jaka metoda tradycyjna to łuk...traycyjna do gołę ręce , kamienie i doły ....Jurajski Park Zakapiorski..
To zależy, jaki okres się odtwarza. Jak wczesny paleolit, to owszem.
Czy jest możliwość stworzenia rankingu zakapiorów? Tak aby wyłonić tego najbrudniejszego, najbardziej pijanego, z największą brodą, najbardziej śmierdzącego, któremu poświęcono najwięcej kartek w literaturze rynsztoku. Bo ja już nie wiem którzy są łajzami, którzy złodziejami, którzy przyrodnikami, a którzy zakapiorami i jak ich odróżnić od zwykłych obiboków.
:-x
Czy jest możliwość stworzenia rankingu zakapiorów? Tak aby wyłonić tego najbrudniejszego, najbardziej pijanego, z największą brodą, najbardziej śmierdzącego, któremu poświęcono najwięcej kartek w literaturze rynsztoku. Bo ja już nie wiem którzy są łajzami, którzy złodziejami, którzy przyrodnikami, a którzy zakapiorami i jak ich odróżnić od zwykłych obiboków.
A po jaką cholerę wsadzać kij w mrowisko...i komu na tym zależy, żeby Znów ICH opluć ,wyłonić tego najbrudniejszego itd? poroniony pomysł! Wszak ogromna większość już na połoninach niebieskich,po co wywlekać ICH brudy...z zaświatów?Zrób sobie ranking np rowerów górskich kolego a zakapiorów zostaw w spokoju!:oops:
Wojtek z Zielonki
05-09-2013, 10:08
Spójrzmy za siebie. Czy wszystko było takie "białe"? Czy nikt o nas nic złego nie powie ?
Niech spoczywają w spokoju (to tylko ludzie), Ich trzeba zrozumieć.
tolek banan
05-09-2013, 12:34
Witam
Byłem w tym roku w Cisnej i zauważyłem ,że na Kapliczce Pamięci brakuje wielu tabliczek.
Czy to zwykły wandalizm ?
Czy może jakaś ideologia?
3253632537
bertrand236
05-09-2013, 12:47
A po jaką cholerę wsadzać kij w mrowisko...i komu na tym zależy, żeby Znów ICH opluć ,wyłonić tego najbrudniejszego itd? poroniony pomysł! Wszak ogromna większość już na połoninach niebieskich,po co wywlekać ICH brudy...z zaświatów?Zrób sobie ranking np rowerów górskich kolego a zakapiorów zostaw w spokoju!
Myślę, że nie zrozumiałeś Barnaby….
Witam
Byłem w tym roku w Cisnej i zauważyłem ,że na Kapliczce Pamięci brakuje wielu tabliczek.
Czy to zwykły wandalizm ?
Czy może jakaś ideologia?
WANDALIZM
Pozdrawiam
[QUOTE=bertrand236;147615]Myślę, że nie zrozumiałeś Barnaby…
Myśle że zrozumiałem! Nikomu ten ranking nie służy a Im już na pewno!
bieśdziad
05-09-2013, 21:54
skąd w takim wątku wkradają się takie długie wywody filozoficzne.......przykręcanie sruby, co to q... jest?
a rankingi? to chyba chodziło o jakąś przenośnie....zakapiorów prawie nie ma i jagodziankę na kościach na niebieskich połoninach popijają w spokoju, może stąd połoniny są niebieskie?
arturos25
06-09-2013, 10:48
Czy jest możliwość stworzenia rankingu zakapiorów? Tak aby wyłonić tego najbrudniejszego, najbardziej pijanego, z największą brodą, najbardziej śmierdzącego, któremu poświęcono najwięcej kartek w literaturze rynsztoku. Bo ja już nie wiem którzy są łajzami, którzy złodziejami, którzy przyrodnikami, a którzy zakapiorami i jak ich odróżnić od zwykłych obiboków.
Przeciwnicy odrodzenia zakapiorstwa przegrali już wszystkie dyskusje. Zostało im tylko plucie jadem nienawiści.
He he Arturos ale Ty masz teksty :) Dziwnym trafem styl i sposób wypowiadania się -przypominają wpisy Samotnego Włóczykija -czyżby to już trzecie jego wcielenie na forum? :) Ja z kolei nie jestem przeciwna odrodzeniu zakapiorstwa bo nie za bardzo wiem, czym jest zakapiorstwo :> Jestem przeciwna kreowaniu w mediach postaci z książek potockiego i tworzenia symbolu marketingowego Bieszczadów, który nazywają zakapiorem.
Arturos, czy mógłbyś podać nam przykład -nazwiskami, pseudonimami -o jakich zakapiorów Ci chodzi? Trochę by się wyjaśniło, bo wielu z nas już w ogóle nie wie co to jest zakapior. Czy zakapior to Rysiu Bury i Rysiu Szociński? Bo ja nie wiem, znam ich wszystkich ale żaden nie pasuje mi do Twojej definicji zakapiora i do elaboratów jakie piszesz
bieśdziad
06-09-2013, 17:37
Hmyyy, Rysiu jako były kierownika stacji CPN nie pasuje mi do zakapiorstwa (mino usilnych od wielu lat starań) , a Rysiu Szoczyński ostatnimi latami zamyka swóją bude o 17.00 tym samy kończąc zakapioryzm o tej godzinie....no i od czasu jak się wyniósł z kiosku coś się skończyło...
Hmyyy, Rysiu jako były kierownika stacji CPN nie pasuje mi do zakapiorstwa (mino usilnych od wielu lat starań) , a Rysiu Szoczyński ostatnimi latami zamyka swóją bude o 17.00 tym samy kończąc zakapioryzm o tej godzinie....no i od czasu jak się wyniósł z kiosku coś się skończyło...
Jak się spotyka ze mną i moim orszakiem to zamyka nawet 13....;) myslę że tak będzie też w pazdzierniku....:oops:
arturos25
08-09-2013, 23:49
A ja jestem pewien, że ideały z książek Karola Maya zostaną zrealizowane w Polsce prawdopodobnie w Bieszczadach już w ciągu najbliższych lat a początki tego może nastąpią w ciągu najbliższych miesięcy. Powinno to się stać dawno jak tylko skończyła się komuna. O take Poske przecież walczyliśmy.
arturos25
09-09-2013, 12:40
Obecnie zakapiorstwo najbardziej rozwija się na Pomorzu Zachodnim. Dlaczego - nietrudno się domyślić. Otóż na Pomorzu Zachodnim nie rozwinął się przemysł turystyczny - jest on tam w takim stadium, jak przed 30 laty. Jest to bowiem jedyny większy region Polski, który w okresie PRL nie został praktycznie odkryty przez turystykę kwalifikowaną. A przemysł turystyczny nie jest zdolny odkrywać danych terenów samodzielnie - on potrafi jedynie zarabiać na cudzej pracy, niszcząc ją zarazem przez trywializację i nic za to nie dając jej realizatorom. Dlatego bazuje on na kradzieży własności intelektualnej. Co prawda, po 1989 r. pojawiło się mnóstwo frajerów, gotowych za darmo odkrywać tereny właśnie po to, żeby można było z nich robić "produkty turystyczne", ale na szczęście myślą oni na tyle schematycznie, że na Pomorze Zachodnie nie docierają. Nie dotarła też tak zresztą na zachodnie tereny Pomorza Zachodniego wielkomiejska kultura konsumpcyjna, ponieważ ona została zbudowana na kompleksach, kreowanych po 1989 r. dzięki jednostronnemu przekazowi medialnemu, bazującemu na kulcie "Zachodu". Tutaj ludzie mają "Zachód" na tyle blisko, że wiedzą jak tam jest, lepiej od mediów.
Zakapiorom nie przeszkadza nawet to, że najłatwiej kiedyś dostępne mięso - rak pręgowany - stało się obecnie trudne do zdobycia. Jakieś 5-10 lat temu raki amerykańskie w tym regionie wyniszczyła zaraza. Zostały natomiast miejscami raki kalifornijskie, czyli sygnałowe, czyli szwedzkie.
Na zdjęciach - obozowisko zakapiorskie ze szkieletem wigwamu na Pomorzu Zachodnim. Nie napiszę, jakie to miejsce, bo niektórzy na tym forum są tak wrogo nastawieni do idei odrodzenia zakapiorstwa, że gotowi byliby pewno robić zakapiorom tyły u władz leśnych z samej tylko zawiści, że to nie oni, a tamci prowadzą takie wspaniałe, wolne życie wśród przyrody.
bieśdziad
09-09-2013, 19:04
...no tak Winetu też był zakapiorem, a Kopernik też była kobietą....co to za bełkocik o zakapiorach na Pomorzu? Jak nie chwasty do jedzenia i jabłka na obrzeżach miast, to szałasy...to nie to, zdaje się brak zrouzumienia. Ale dobrze, że wątek jest plurealistyczny...i coś ciekawego spoza Bieszczadu ktoś doda
Pomierzyć,oznakować,zakopać.
To jakaś dziecinna partyzantka,a nie zakapiorstwo...;)
po prostu Maciek
10-09-2013, 15:12
@arturos - odmieniasz przez wszystkie możliwe przypadki słowo zakapior które pojawia się w co drugim Twoim zdaniu, a przecież to o czym piszesz to po prostu jakieś "traperstwo" z elementami skautingu i harcerstwa które to próbujesz oblec w jakąś niemożliwie eklektyczną ideologię. Mianowicie, odżegnujesz się od "okropnego" kapitalizmu i wszystkiego co on ze sobą niesie, a tak naprawdę te idee które głosisz to postmodernizm w czystej postaci! Tu coś usłyszysz o ekologicznym stylu życia - dajesz do wora, następnie coś o rekonstrukcyjych okręgach łowieckich - pasuje Ci do idei? to pakujesz. Potem coś o rewolucji antykapitalistycznej - też do wora. I tak maszerujesz sobie przez świat, czytasz dużo bądź co bądź ciekawych rzeczy z każdej wybierasz sobie co Ci się najbardziej podoba i cały ten zbiór nazywasz - zakapioryzmem
p.s. ale nie ma się co dziwić przecież w tym temacie jest gdzieś kilka postów człowieka który chciał udowodnić, że archetypem zakapiorów jest husaria więc nic mnie już tutaj nie zaskoczy :D
arturos25
11-09-2013, 12:38
...no tak Winetu też był zakapiorem, a Kopernik też była kobietą....co to za bełkocik o zakapiorach na Pomorzu? Jak nie chwasty do jedzenia i jabłka na obrzeżach miast, to szałasy...to nie to, zdaje się brak zrouzumienia. Ale dobrze, że wątek jest plurealistyczny...i coś ciekawego spoza Bieszczadu ktoś doda
Widzisz, dla jednego bycie żołnierzem to picie wina, granie w karty i jednowieczorowe znajomości z kobietami, a czasem także polowanie na kury po wsiach, dla drugich - walka z wrogiem. I tak samo jest z zakapiorami. Dla niektórych jest to po prostu picie jabola albo "nalewki na kościach". Dla innych - życie bez syfilizacji i jak najpełniejsza integracja na Naturą.
Winnetou nie mógł być zakapiorem, ponieważ on nie uciekł od cywilizacji, tylko od urodzenia po prostu żył w miejscach, w których jej nie było. Ale USA, faktycznie, było krajem, gdzie po raz pierwszy w historii pojawiło się, może jeszcze w XVIII w., zjawisko ucieczki od cywilizacji na serio (tj. nie na zasadzie pozy literackiej, tych wszystkich arystokratycznych zabaw w pasterzy). Najczęściej ludzie tacy zostawali traperami. Było to zjawisko podobne do zakapiorstwa, tylko o profilu wyraźnie łowieckim.
arturos25
11-09-2013, 13:11
@arturos - odmieniasz przez wszystkie możliwe przypadki słowo zakapior które pojawia się w co drugim Twoim zdaniu, a przecież to o czym piszesz to po prostu jakieś "traperstwo" z elementami skautingu i harcerstwa które to próbujesz oblec w jakąś niemożliwie eklektyczną ideologię. Mianowicie, odżegnujesz się od "okropnego" kapitalizmu i wszystkiego co on ze sobą niesie, a tak naprawdę te idee które głosisz to postmodernizm w czystej postaci! Tu coś usłyszysz o ekologicznym stylu życia - dajesz do wora, następnie coś o rekonstrukcyjych okręgach łowieckich - pasuje Ci do idei? to pakujesz. Potem coś o rewolucji antykapitalistycznej - też do wora. I tak maszerujesz sobie przez świat, czytasz dużo bądź co bądź ciekawych rzeczy z każdej wybierasz sobie co Ci się najbardziej podoba i cały ten zbiór nazywasz - zakapioryzmem
Chyba niewiele pamiętasz z tamtych czasów. Zakapiorzy opierali się właśnie na etosie trapersko-harcerskim. Tylko często nie posiadali wewnętrznej dyscypliny i liczyli, że w Bieszczadach ich problemy rozwiążą się same, więc zaczynali popijać z nudów albo żeby dostosować się do towarzystwa. Gwarantuję Ci, że żaden kandydat na zakapiora nie przyjechał w Bieszczady, by się zapić. Był tu już jakiś post na ten temat.
Idea nie jest "eklektyczna", co najwyżej wymyślona przez wielu ludzi. Istnieje jako od dawna jako spójny logicznie i światopoglądowo zespół pomysłów, tyle, że stopniowo uzupełniany. Opiera się to na jednej myśli: że ludzie począwszy od powstania przemysłu oddalili się od przyrody i choć łączyło się to z wieloma plusami, to zarazem nie brak jest minusów i żeby te minusy zrównoważyć, potrzebne są specjalne instytucje i wzorce zachowań, umożliwiające zbliżenie do przyrody. To, co kiedyś było naturalną koniecznością, dziś musimy rozwijać intencjonalnie.
Widać wyraźnie, że usiłujesz patrzeć na świat przez pryzmat obowiązujących obecnie zbitek myślowych, w których za pomocą gazet dawny etos turystyczno-zakapiorskich "uciekinierów od cywilizacji" rozparcelowano pomiędzy jakiś lewicowy antykapitalistyczno-ekologiczny hipisowski anarchokomunizm i postmodernizm, skłócony z "prawicowym" etosem harcerskim i z "traperstwem", które w obecnej rzeczywistości w ogóle nie wiadomo, do czego wsadzić... Ale nie tak kiedyś było. Różne elementy obecnie "prawicowe" i "lewicowe" łączyły się w jednym środowisku i jednym systemie wartości. To po 1989 r. zaczęto nas dzielić i skłócać, żeby samemu na tym wypłynąć. Samotny Włóczykij szczegółowo to opisał.
To jakaś dziecinna partyzantka,a nie zakapiorstwo...;)
Nie trzeba nawet wojny, wystarczy dłuższa awaria elektryczności, a zobaczymy, kto tu jest dziecinny :lol:.
Czytam ten wątek, myślę, czytam i myślę....i wydaje mi się, że chyba tracicie czas. Nie w znaczeniu, że przedstwianie swoich przemyśleń to strata czasu ale cały ten wątek wydaje się być prowokowany i celowo podgrzewany od czasu do czasu aby było czym się zająć.
Polandia to wolny kraj...jeśli ktoś chce się nazywać "zakapiorem" i udawać Greystoka.....niech to czyni. Jeśli ktoś chce się nazywać "zakiapiorem" i spędzać czas w mieście pod sklepem niech to czyni..Nie ma chyba ani właściciela tego "znaku towarowego"....Przychylam się do zdania, że "moderatorem" tego wątku jest jedna i ta sama osoba....
Na początku życzyłem jej i jej podobnym osobnikom powodzenia bo ja także długimi okresami siedziałem w lesie i było mi z tym dobrze...
Ale czy ten watek gdzieś prowadzi? Czy ktoś coś zrealizował? Coś co my możemy spożytkować? Wykorzystać?
A może już się tu pogubiłem?
bieśdziad
11-09-2013, 19:02
...walka z wrogiem, żołnierz...ucieczka od XVIII-wieczynej cywilizacji, wewnętrzna dyscyplina....ble ble co to q....a jest?! Chyba Yamat ma rację......niestety do nikąd to prowadzi, w sumie to moze w ogole nie miało prowadzić do czegokolwiek, za dużo poważnego, niemalże naukowego podejścia do tematu.........to się kupy nie trzyma, widać, że wiekrzość uczestników dyskusji nie miała z takimi ludżmi jak tzw zakapiory do czynienia z prostych powodów, byli zarodkami albo oseskami.........
Ale przecież, jak nie pije to nie jest zakapiorem, jak przestaje pić (bo mądrzeje, lub przestaje mu smakować) to przestaje być również zakapiorem. Można go nazywać różnie, ale moim zdaniem zakapior to zakapior bo pije. Trochę to chyba zagmatwałem, ale niech już tak zostanie.
Ale przecież, jak nie pije to nie jest zakapiorem, jak przestaje pić (bo mądrzeje, lub przestaje mu smakować) to przestaje być również zakapiorem. Można go nazywać różnie, ale moim zdaniem zakapior to zakapior bo pije. Trochę to chyba zagmatwałem, ale niech już tak zostanie.
To prawda ,zakapior pije,a jesli już przestał bo dojrzał i zmądrzał,to jest już zakapiorem ex,w stanie spoczynku...:razz:
Ale przecież, jak nie pije to nie jest zakapiorem, jak przestaje pić (bo mądrzeje, lub przestaje mu smakować) to przestaje być również zakapiorem. Można go nazywać różnie, ale moim zdaniem zakapior to zakapior bo pije. Trochę to chyba zagmatwałem, ale niech już tak zostanie.
piją czy nie...myślę, że zakapiorsywo to raczej stan umysłu i charakteru niż chwilowo większa lub mniejsza zawartość krwi w alkoholu...:-P
tak czy owak obawiam się, że niektórzy się tu niepotrzebnie denerwują...i wrzody rosną nie tym co trzeba :razz:
nie sądzicie?
tomas pablo
12-09-2013, 14:40
dokładnie....co prawda, jakoś już dawno omijam ten wątek, ciągnący się jak flaki z olejem czy też sparciała guma od gaci...takie tam prężenie muskułów i zwojów mózgowych ...z którego to wysiłku nic a nic nie wynika. Byli rycerze, teraz zaś indianie i sporo ognistej wody ..i nic ....nuuuuda ....nuuuuda...
dokładnie....co prawda, jakoś już dawno omijam ten wątek, ciągnący się jak flaki z olejem czy też sparciała guma od gaci...takie tam prężenie muskułów i zwojów mózgowych ...z którego to wysiłku nic a nic nie wynika. Byli rycerze, teraz zaś indianie i sporo ognistej wody ..i nic ....nuuuuda ....nuuuuda...
nuda..i dialogi niedobre ;-)))
tomas pablo
12-09-2013, 18:00
nuda..i dialogi niedobre ;-)))
...i aż chce mi się wyjść....i kto za to płaci ?...
...i aż chce mi się wyjść....i kto za to płaci ?...
Pan płaci...Pani płaci...społeczeństwo płaci....:-P
arturos25
13-09-2013, 11:36
Czytam ten wątek, myślę, czytam i myślę....i wydaje mi się, że chyba tracicie czas. Nie w znaczeniu, że przedstwianie swoich przemyśleń to strata czasu ale cały ten wątek wydaje się być prowokowany i celowo podgrzewany od czasu do czasu aby było czym się zająć.
O każdym, kto podtrzymuje dyskusję, można powiedzieć, że ją "prowokuje". Brzmi to negatywnie, więc szczególnie pasuje do sytuacji, w których współrozmówców męczy rozmowa, bo np., jak w przypadku dawnych środowisk turystycznych (które po 1989 r. odwykły od wysiłku umysłowego, bo całą Prawdę można było znaleźć w mediach), po prostu nie są przyzwyczajeni do pracy intelektualnej. Paradoksalnie, dziś niechęć do takiego wysiłku jest często wprost proporcjonalna do wykształcenia formalnego.
Nie rozumiem tylko, dlaczego, skoro ta dyskusja jest taka beznadziejna, stale bierzecie w niej udział. To nie ja ją przecież nakręcam - to Wy! Ja jestem w tej chwili tylko jeden, bo ani SW, ani Człowiek Wiatr, ani nikt inny już tu się nie wypowiada. A Was jest cała kupa. Gdyby nie Wy, to od czasu do czasu wrzuciłbym jakąś wiadomość o zakapiorach i na tym by się kończyło.
Przychylam się do zdania, że "moderatorem" tego wątku jest jedna i ta sama osoba....
Na forach bardziej intelektualnych, np. rekonstruktorskich, ten sposób pisania, co u mnie, to standard.
Ja zresztą, czytając posty oponentów, też odnoszę wrażenie, że one wychodzą jakby z jednego mózgu. Wszędzie to samo absurdalne jęczenie, te same głupkowate drwiny, to samo czepianie się wszystkiego, te same alkoholowe stereotypy...
Ale czy ten watek gdzieś prowadzi? Czy ktoś coś zrealizował? Coś co my możemy spożytkować? Wykorzystać?
A może już się tu pogubiłem?
Chyba się istotnie pogubiłeś, bo dopiero co umieszczałem post ze zdjęciami obozowiska zakapiorskiego na Pomorzu Zachodnim. Jeszcze dużo wcześniej był wpis faceta, który żyje w tamtych stronach na dziko.
arturos25
13-09-2013, 12:09
...walka z wrogiem, żołnierz...ucieczka od XVIII-wieczynej cywilizacji, wewnętrzna dyscyplina....ble ble co to q....a jest?! Chyba Yamat ma rację......niestety do nikąd to prowadzi, w sumie to moze w ogole nie miało prowadzić do czegokolwiek, za dużo poważnego, niemalże naukowego podejścia do tematu.........to się kupy nie trzyma, widać, że wiekrzość uczestników dyskusji nie miała z takimi ludżmi jak tzw zakapiory do czynienia z prostych powodów, byli zarodkami albo oseskami.........
Nie rozumiem - jeśli coś jest solidnie przemyślane, prawie naukowe, to jest to dowód... przeciwko temu? Kiedy byłoby OK - gdyby opierało się na lekkostrawnych, emocjonalnych hasłach? W poprzednim poście pisałem o takim zjawisku, które tu niestety widzę.
To, że ktoś czegoś nie pamięta, nie oznacza, że mówienie o tym jest bez sensu. Mieszka I też nikt z nas nie pamięta - a uczymy się o nim, i to przymusowo. Idea zakapiorskiej wolności niosła ze sobą wiele pozytywów i choćby z tego powodu warto jest o niej przypominać.
Chyba się istotnie pogubiłeś, bo dopiero co umieszczałem post ze zdjęciami obozowiska zakapiorskiego na Pomorzu Zachodnim. Jeszcze dużo wcześniej był wpis faceta, który żyje w tamtych stronach na dziko.[/QUOTE]
czytałem i widziałem ( jeśli masz na myśli te dwie fotki, patyków powiązanych w szkielet) to gratuluje...
:razz: robiłem takie rzeczy z dziećmi 10-14 lat ;-))
ale skoro Polandia to wolny kraj pisz co chcesz i rób co chcesz...
że za Wolterem powtórze:
"Nie zgadzam się z tym co mówisz, ale. ... oddam życie, abyś miał prawo to powiedzieć"
no może nie aż tak życie ;-))
a żeby się nikt nie czepiał to cytata z Evelyn Beatrice Hall :-P
Dosłownie przed chwilą dzwonek do bramki -mieszkam przy głównej drodze- wychodzi syn .Po powrocie oznajmia że człek z za bramki maszeruje sobie z UG do Rzeszowa i prosi o paszę .Kasę nie ale jedzenie czemu nie .Gość rasowy ;kowbojski kapelusz, zarośnięty jak Mojżesz tobołek .Myślę wytnę mu numer , miałem świeży sos z grzybów he he .Dostał coś treściwszego podziękował życzył zdrowia i poszedł. Zakapiorzy są wśród nas !!
Dosłownie przed chwilą dzwonek do bramki -mieszkam przy głównej drodze- wychodzi syn .Po powrocie oznajmia że człek z za bramki maszeruje sobie z UG do Rzeszowa i prosi o paszę .Kasę nie ale jedzenie czemu nie .Gość rasowy ;kowbojski kapelusz, zarośnięty jak Mojżesz tobołek .Myślę wytnę mu numer , miałem świeży sos z grzybów he he .Dostał coś treściwszego podziękował życzył zdrowia i poszedł. Zakapiorzy są wśród nas !!
A był przy ty trzeżwy..? To nie zakapior...bieszczadzki..;)
arturos25
14-09-2013, 11:38
Chyba się istotnie pogubiłeś, bo dopiero co umieszczałem post ze zdjęciami obozowiska zakapiorskiego na Pomorzu Zachodnim. Jeszcze dużo wcześniej był wpis faceta, który żyje w tamtych stronach na dziko.
czytałem i widziałem ( jeśli masz na myśli te dwie fotki, patyków powiązanych w szkielet) to gratuluje...
:razz: robiłem takie rzeczy z dziećmi 10-14 lat ;-))
Taaa... A świstak siedzi i zawija te sreberka... Widziałem mnóstwo szałasów, budowanych przez dzieci, i tak one nie wyglądały. No, chyba, że jakieś dziecko zostało tego nauczone. To tak, jak z Eskimosem, który ledwie od od ziemi odrósł, a już potrafi postawić igloo. Zresztą słyszałem, źe tam mieszka zakapior.
Ten szałas to typowy wigwam, czyli szałas z pałąków (mylony często z tipi, czyli szałasem lub częściej namiotem na koźle z żerdzi). Jak się go dobrze poszyje np. trzciną, można w nim spokojnie przetrwać zimę. I to w klimacie nawet ostrzejszym od naszego. Jest to konstrukcja zasadniczo obca naszym ziemiom, choć ostatnio się chyba popularyzuje. Dziwi mnie tylko, że nie ma na tym obozowisku miejsca na przechowywanie większych żywności. No, ale do tego czasu mogło się już to zmienić; w końcu duże zapasy robi się głównie z myślą o zimie.
ale skoro Polandia to wolny kraj pisz co chcesz i rób co chcesz...
Cholerną łaskę mi robisz.
A był przy ty trzeżwy..? To nie zakapior...bieszczadzki..http://forum.bieszczady.info.pl/images/smilies/wink2.gif
Blebleble... Już tylko to Wam zostało - szlifowanie stereotypu pijanego zakapiora.
Taaa... A świstak siedzi i zawija te sreberka... Widziałem mnóstwo szałasów, budowanych przez dzieci, i tak one nie wyglądały. No, chyba, że jakieś dziecko zostało tego nauczone. To tak, jak z Eskimosem, który ledwie od od ziemi odrósł, a już potrafi postawić igloo. Zresztą słyszałem, źe tam mieszka zakapior.
Ten szałas to typowy wigwam, czyli szałas z pałąków (mylony często z tipi, czyli szałasem lub częściej namiotem na koźle z żerdzi). Jak się go dobrze poszyje np. trzciną, można w nim spokojnie przetrwać zimę. I to w klimacie nawet ostrzejszym od naszego. Jest to konstrukcja zasadniczo obca naszym ziemiom, choć ostatnio się chyba popularyzuje. Dziwi mnie tylko, że nie ma na tym obozowisku miejsca na przechowywanie większych żywności. No, ale do tego czasu mogło się już to zmienić; w końcu duże zapasy robi się głównie z myślą o zimie.
Cholerną łaskę mi robisz.
Blebleble... Już tylko to Wam zostało - szlifowanie stereotypu pijanego zakapiora.
Lepsze i prawdziwsze niż jakiś pseudo surwiwalowiec pozujący na djabli wiedzą kogo, udający zakapiora w krótkich spodenkach,w namiocie schowanym w zaroślach;)
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.