PDA

Zobacz pełną wersję : Zostać zakapiorem



Strony : [1] 2 3 4 5

Samotny Włóczykij
20-05-2011, 16:42
Jakiś czas temu wpadłem na pomysł, żeby udowodnić, że także i dzisiaj można być zakapiorem. Postanowiłem zarazem stworzyć nowy model zakapiora bieszczadzkiego - bez pijaństwa, bez poczucia beznadziei i bez przypadkowych przygód miłosnych. Zakapiorstwo chcę traktować głównie jako okazję do zdobywania nowych umiejętności i ćwiczenia się w nich. Dodam, że jestem poniekąd pasowanym bieszczadnikiem - choć w Bieszczadach nie mieszkam.

Ponieważ jednak dziś mamy trochę mniej "dzikie" czasy, więc będę musiał wystarać się we władzach leśnych o pozwolenie na szałas. Myślę o przeżyciu w ten sposób 2 zim. Żeby przewyższyć swoich poprzedników, mam zamiar zbudować szałas najwyżej, jak się da - byle z dostępem do wody. W miejscu na szałas zima powinna trwać 8 miesięcy - a reszta "wsio lieto".

Sylwek74
20-05-2011, 16:53
Extra!... :-D

Samotny Włóczykij
20-05-2011, 17:03
Dodam, że to umieszczenie szałasu w ekstremalnych warunkach ma służyć również próbie literackiej. Bo zabieram się do pisania powieści, której jeden z bohaterów żyje na szczytach tatrzańskich. Tatry są parkiem narodowym, ale przecież muszę wiedzieć, co opisuję, więc trzeba było znaleźć warunki w miarę zbliżone.

joorg
20-05-2011, 17:49
Dodam, że to umieszczenie szałasu w ekstremalnych warunkach ma służyć również próbie literackiej. Bo zabieram się do pisania powieści, której jeden z bohaterów żyje na szczytach tatrzańskich. Tatry są parkiem narodowym, ale przecież muszę wiedzieć, co opisuję, więc trzeba było znaleźć warunki w miarę zbliżone.
Witaj na forum, czy Ty tu już kiedyś nie byłeś ? Życzę powodzenia w pisaniu powieści.
PS. Na tym forum gościliśmy już kilku wychowanków harcerstwa.

trzykropkiinicwiecej
20-05-2011, 17:51
...a czy to koniecznie musi być "Zakapior" ? raczej beznadziejny źródłosłów

Samotny Włóczykij
20-05-2011, 20:21
Witaj na forum, czy Ty tu już kiedyś nie byłeś ? (...)
PS. Na tym forum gościliśmy już kilku wychowanków harcerstwa.
Może był jakiś inny Włóczykij, bo ja nigdy tutaj jeszcze nie pisałem. Ale może spotkaliśmy się na innych forach.
Ja myślę, że wychowanków harcerstwa gościliście tu więcej, niż kilku, bo harcerze to jedno ze środowisk najbardziej zafascynowanych Bieszczadami.


...a czy to koniecznie musi być "Zakapior" ? raczej beznadziejny źródłosłów
Można to nazwać inaczej. Tylko jak? "Zakapior" już się przyjął.

trzykropkiinicwiecej
21-05-2011, 09:46
Przyjął? A gdzie się przyjął i w jakich kręgach i co oznacza... to my budujemy historię na co dzień...
..w kręgach niebieskoptasich, zataczanych przez coraz to ichniejszych piechurów jest jak przekleństwo

Marcin
21-05-2011, 11:56
Wyżej niż Lutek P. nie zamieszkasz... tym samym nie będziesz już naj-.... :lol: :lol: :lol:
Dyskusje na ten temat toczyły się niejednokrotnie na tym forum. Poszukaj. Słowa kluczowe: zakapior, obciach,

Podobno prawdziwi ludzie gór to nie ci co mieszkają w górach, ale ci co potrafią żyć w dolinach :lol: :lol: :lol:

Samotny Włóczykij
21-05-2011, 12:30
Lutek na Połoninie Wetlińskiej obecnie nie mieszka. Ale przede wszystkim nie ma porównania między murowańcem Chatką Puchatka, a prowizorycznym z zasady szałasem.


Dyskusje na ten temat toczyły się niejednokrotnie na tym forum. Poszukaj. Słowa kluczowe: zakapior, obciach,
Tak, widziałem te dyskusje. A akurat oceny w rodzaju "obciach" mało mnie obchodzą. Wiadomo, że w dzisiejszych czasach opinie na temat tego, co jest "obciachowe", a co nie, podlegają manipulacjom.


Podobno prawdziwi ludzie gór to nie ci co mieszkają w górach, ale ci co potrafią żyć w dolinach :lol: :lol: :lol:
W takim razie nie ma nic łatwiejszego, niż bycie człowiekiem gór... Można nawet ani razu w życiu w nie nie zajrzeć. Ale mnie nie o to chodzi.

diabel-1410
21-05-2011, 21:20
To chyba będziesz musiał wybrac się na ukrainę lub do rumuni.jeszcze trochę dziczy tam zostało:-)

Samotny Włóczykij
23-05-2011, 00:14
Ja właśnie chcę pokazać, że i teraz można to robić, i to w naszych Bieszczadach.

Mnie interesuje odrodzenie POLSKICH tradycji życia ekstremalnego. Nie wspomaganie tendencji do ucieczki za granicę i kosmopolityzmu. Oczywiście, jak jakiś Ukrainiec albo Rumun będzie chciał wziąć ze mnie przykład - służę swoim doświadczeniem. Możemy nawet założyć międzynarodowe stowarzyszenie. Wyjazd za granicę to pójście na łatwiznę - a co to za ekstremalność, kiedy jest łatwo?

Inaczej nie da się odbudować takiego świata, jaki istniał jeszcze 20 lat temu. Pokazać, że także i dziś niekoniecznie trzeba płynąć z prądem, że jak ktoś chce - to można. Ludzie wcale w tym panującym dziś kolorowym syfie dobrze się nie czują - tylko nie widzą wyjścia, bo w nich wpojono, że w obecnych czasach można tylko się poddawać. Już tyle lat żyję wbrew panującym obecnie zasadom, i to w samym środku najgorszej konsumpcji i komercji - czy w Bieszczadach może mi się nie udać?

buba
23-05-2011, 14:54
Ja właśnie chcę pokazać, że i teraz można to robić, i to w naszych Bieszczadach.


Inaczej nie da się odbudować takiego świata, jaki istniał jeszcze 20 lat temu. Pokazać, że także i dziś niekoniecznie trzeba płynąć z prądem, że jak ktoś chce - to można. Ludzie wcale w tym panującym dziś kolorowym syfie dobrze się nie czują - tylko nie widzą wyjścia, bo w nich wpojono, że w obecnych czasach można tylko się poddawać. Już tyle lat żyję wbrew panującym obecnie zasadom, i to w samym środku najgorszej konsumpcji i komercji - czy w Bieszczadach może mi się nie udać?

pomysl piekny i dac sie pewnie da... jak sie zechce... wielu jest ludzi ktorzy nie akceptuja tego "dzisiejszego kolorowego syfu"..ale ciezko im z tym walczyc...

tylko czy akurat bieszczady sa dobrym miejscem? czy nie lepiej wybrac sobie jakis mniej "modny" kawalek Polski? taki kawalek ktory mniej dynamicznie "sie rozwija"? (tfuuuu!) czy tutaj nie beda ci przychodzic tłumy stonki, zeby zrobic sobie fote ze 'wspolczesnym zakapiorem" i jego szalasem? czy nie bedziesz robil za lokalna atrakcje turystyczna dla mas?
Czy obok twojego wymarzonego szalasu jakis burzujek nie postawi sobie wypasnej rezydencji pociagajac za soba asflat i pod twoje drzwi? czy za rok, dwa nie bedziesz musial patrzec na budujace sie osiedla domkow jednorodzinnych za wysokimi plotami?

Chociaz to mocno zalezy czy po prostu chcesz zeby ci sie tam milo mieszkalo czy to ma byc manifestacja dla innych, udowodnienie czegos? Ogladalam kiedys fajny reportaz o amerykanskim pustelniku co zyl na wysepce na autostradzie... tez mozna, stal sie slawny... tylko czy to bylo dla niego fajne... dla kogos kto ponoc byl milosnikiem przyrody i dzikosci?

wadera
24-05-2011, 09:22
Mam tylko nadzieję ,że to zimowanie w szałasie nie zakończy się jakimś artykułem w gazecie-"tragedia w Bieszczadach.......na zboczu góry......... znaleziono w szałasie zamarznięte zwłoki młodego mężczyzny .......śledztwo trwa....."

sturnus
24-05-2011, 23:09
może najpierw spróbuj zimą przez tydzień pomieszkać w takim szałasie?

Pozdrawiam

Samotny Włóczykij
25-05-2011, 15:40
Sturnus, ja nieraz już sypiałem zimą - nie w szałasie, tylko w namiocie, w gorszych warunkach. Problem z szałasem nie polega na próbach mieszkania, tylko raczej na próbach skonstruowania. Szałas musi być wodoszczelny i ciepły. Nie brak wcale ludzi na świecie, którzy w podobnych warunkach mieszkają w szałasach czy namiotach.


pomysl piekny i dac sie pewnie da... jak sie zechce... wielu jest ludzi ktorzy nie akceptuja tego "dzisiejszego kolorowego syfu"..ale ciezko im z tym walczyc...

tylko czy akurat bieszczady sa dobrym miejscem? czy nie lepiej wybrac sobie jakis mniej "modny" kawalek Polski? taki kawalek ktory mniej dynamicznie "sie rozwija"? (tfuuuu!) czy tutaj nie beda ci przychodzic tłumy stonki, zeby zrobic sobie fote ze 'wspolczesnym zakapiorem" i jego szalasem? czy nie bedziesz robil za lokalna atrakcje turystyczna dla mas?
Czy obok twojego wymarzonego szalasu jakis burzujek nie postawi sobie wypasnej rezydencji pociagajac za soba asflat i pod twoje drzwi? czy za rok, dwa nie bedziesz musial patrzec na budujace sie osiedla domkow jednorodzinnych za wysokimi plotami?

Chociaz to mocno zalezy czy po prostu chcesz zeby ci sie tam milo mieszkalo czy to ma byc manifestacja dla innych, udowodnienie czegos? Ogladalam kiedys fajny reportaz o amerykanskim pustelniku co zyl na wysepce na autostradzie... tez mozna, stal sie slawny... tylko czy to bylo dla niego fajne... dla kogos kto ponoc byl milosnikiem przyrody i dzikosci?
Buba, po pierwsze, ja wybiorę takie miejsce, które dalej jest dzikie. Ich nie brak w Bieszczadach. Nie ma takich warunków, jakie były kiedyś, ale jeszcze jest sporo miejsca. A stonka turystyczna musiałaby mnie najpierw znaleźć, co nie jest łatwe, zwłaszcza w jej przypadku. Przecież stonka bez szlaku nigdzie nie trafi (to dla niej właśnie tyle tych szlaków znakują).
Zresztą jak ja gdzieś mieszkam, to można być nieraz 2 m od tego miejsca - i o tym nie wiedzieć. Chociaż w Bieszczadach chcę zastosować inną metodę.

Mój wyjazd nie ma być ucieczką, tylko walką. Walką o "stolicę polskiej niezwykłości", jaką są Bieszczady. Gdybym wyjechał w miejsce mniej uczęszczane, to by to była ucieczka - i ona właśnie nie przynosi rezultatu, bo kto nie walczy, ten się poddaje. A uciekiniera zawsze da się znaleźć - wystarczy przekupić jednego z jemu podobnych, żeby został tropicielem...

Jeśli chodzi i wypasione rezydencje - całe szczęście, tak źle to nie jest, Lasy Państwowe jeszcze nie sprywatyzowane. A nawet gdyby, to chyba nie byłbym miłym sąsiadem dla tego burżuja, i prędzej on by zrezygnował, niż ja. Celem moim będzie udowodnienie, że nie jest prawdą, że w dzisiejszych czasach trzeba koniecznie płynąć z prądem, że dla konsumpcjonizmu nie ma alternatywy. Chcę pokazać, że:

- Bieszczady wciąż są żywe, a ekstremalny styl życia to nie żadna przeszłość. A więc nie jest prawdą, że nie ma on w dzisiejszych czasach racji bytu, a ponieważ szkoda pozwolić mu się zmarnować, więc trzeba na nim zarobić przez rozwadnianie go i sprzedaż popłuczyn,
- ten styl życia to coś akurat przeciwnego od tego, co oferuje ludziom przemysł turystyczny - żeby ludzie zobaczyli, że tamto to podróbki,
- można uprawiać inny styl zakapiorstwa, bez towarzyszących temu dotąd patologii.

diabel-1410
25-05-2011, 18:46
Ano spróbuj utrzymac higienę i zdrowie zimą w takich warunkach -za dużo teorii za mało praktycznej wiedzy-ale nie martw się GOPR czuwa:-)

Misieg
25-05-2011, 20:11
Wyżej niż Lutek P. nie zamieszkasz... tym samym nie będziesz już naj-

Zawsze zostaje zielony szałas powyżej schroniska...
Myślisz, że od tak jakieś nadleśnictwo pozwoli Ci koczować na terenie swojego lasu? powodzenia...

trzykropkiinicwiecej
25-05-2011, 21:04
..bardziej bym się składał ku takiej (http://dobraidea.pl/2011/05/felin-uchaf/) metodzie.. niż "ekstremalnej" w Twojej wersji

Samotny Włóczykij
26-05-2011, 11:44
..bardziej bym się składał ku takiej (http://dobraidea.pl/2011/05/felin-uchaf/) metodzie.. niż "ekstremalnej" w Twojej wersji
Wszystko to już dawno zostało kupione przez kulturę masową i komercję. Ale tak to się kończy, jak zamiast walczyć z głupotą, zaczyna się próbować ją przekonywać, żeby zmądrzała. Nie, tak się robić nie da. Tu trzeba wymienić ideę przewodnią - a w konsekwencji trzeba wymienić ludzi na samym szczycie. A to oznacza, że należy spowodować, żeby ludzie przestali patrzeć na "elity" konsumpcyjne jak w obraz, żeby zaczęli dopatrywać się ideału w innym stylu życia. "Elity" konsumpcyjne nie zmienią się, bo one są w tym syfie najbardziej umoczone, a z drugiej strony temu umoczeniu zawdzięczają swoją pozycję. Z alternatywnych propozycji, które im zaoferujemy, mogą sobie one zrobić więc tylko dodatek do swojego beznadziejnego stylu życia. I za chwilę będziemy mieli energooszczędną willę w środku parku narodowego. Poza tym oni to traktują tylko jako chwilową modę, którą za jakiś czas porzucą dla czegoś innego. Trzeba dostarczyć innych wzorców do podziwu, niż te, które oferuje kultura konsumpcyjna. Obecnie uważa się, że te wzorce są już martwe - a propaganda ta jest tak skuteczna, że wszystkim się wydaje, że to prawda - i w ten sposób te wzorce rzeczywiście zanikają. To taka taktyka "samospełniających się proroctw". Dziś nawet polarnicy sprzedają się w reklamach - co znaczy, że pieniądze nawet dla nich są najważniejsze.


Ano spróbuj utrzymac higienę i zdrowie zimą w takich warunkach -za dużo teorii za mało praktycznej wiedzy-ale nie martw się GOPR czuwa:-)
Ze zdrowiem to problem nie jest taki wielki (chyba, że sobie coś złamię albo coś mnie pogryzie). W takich sytuacjach człowiek jest zazwyczaj bardziej odporny - chyba, że jest mięczakiem. Powstańcy warszawscy przechodzili kanałami nurzając się w roztworze z bakterii, i nie zarażali ran.
Ponadto ludy pierwotne jakoś żyły często w dużo gorszych warunkach.
Jeśli chodzi o higienę, to mam na tym punkcie większą obsesję, niż 90% podoficerów w wojsku. I trochę metod jej utrzymania też znam. Choć prawdą jest, że w takich warunkach wymaga to znacznie więcej wysiłku.

Słyszałem o opozycyjnym działaczu studenckim pod koniec PRL-u, który potrafił się zaszyć w Bieszczadach na pół roku, także na zimę - nic nie robiąc, tylko doskonaląc się w technikach przetrwania. Jakoś udało mu się to przeżyć, i nic mi nie wiadomo, żeby GOPR go musiał ratować. A potem to doświadczenie bardzo mu się przydało, gdy w stanie wojennym musiał się ukrywać.


Zawsze zostaje zielony szałas powyżej schroniska...
Myślisz, że od tak jakieś nadleśnictwo pozwoli Ci koczować na terenie swojego lasu? powodzenia...
Szałas to tymczasowa buda bez fundamentów, więc mam nadzieję, że się to uda. Na pewno nie "ot tak", bo ja tam nie wyjeżdżam dla przyjemności.

Sylwek74
26-05-2011, 18:21
To ja już nie kumam o co Ci chodzi :?:Bo My tu wszyscy jeździmy w Biesy właśnie dla przyjemności :-)

Ps: a z drugiej strony nie wszystko muszę rozumieć...

Misieg
26-05-2011, 19:29
Jeśli masz jechać w "dzicz" to jedź i mieszkaj tam, chcesz zostać "zakapiorem" zostań, tylko tak się zastanawiam czy zakapiory też tak trąbili o swoich zamiarach czy raczej po cichu brali się za swoją robotę....działalność Potockiego zbiera następne żniwa...

buba
26-05-2011, 21:18
ja wybiorę takie miejsce, które dalej jest dzikie. Ich nie brak w Bieszczadach. Nie ma takich warunków, jakie były kiedyś, ale jeszcze jest sporo miejsca. A stonka turystyczna musiałaby mnie najpierw znaleźć, co nie jest łatwe, zwłaszcza w jej przypadku. Przecież stonka bez szlaku nigdzie nie trafi (to dla niej właśnie tyle tych szlaków znakują).
Zresztą jak ja gdzieś mieszkam, to można być nieraz 2 m od tego miejsca - i o tym nie wiedzieć. Chociaż w Bieszczadach chcę zastosować inną metodę.

Mój wyjazd nie ma być ucieczką, tylko walką. Walką o "stolicę polskiej niezwykłości", jaką są Bieszczady.

ja tylko jednego nie rozumiem- czy chcesz zamieszkac w jakims miejscu bedacym totalna glusza, gdzie stonka cie nie znajdzie, a obok nie beda przejezdzac szeregi kładow i motorow? czy chcesz zamieszkac w jakims dzikim miejscu ale tak zeby wszyscy wiedzieli ze tam jestes i sobie zyjesz survivalowo i niekomercyjnie? Czy owa "walka" ma byc tylko dla ciebie, czy ma byc pokazaniem dla innych- ze taki to jeden zbudowal szalas i sobie w nim "zakapioruje"? tzn czy chcesz tam siedziec schowany czy raczej pokazac sie lokalnej spolecznosci, wladzom, turystom, mediom czy komus tam jeszcze?

mowisz ze chcesz pokazac "zeby ludzie zobaczyli ze przemysl turystyczny to podrobki"- ale w jaki sposob chcesz z tym dotrzec do ludzi, w jaki sposob chcesz pokazac tym "masom narazonym na komercje" ze propagujesz inny styl zycia? jak bedziesz siedzial w gluszy gdzie stonka cie rozdepta to chyba malo kto sie o tobie dowie?? pomieszkasz, pomarzniesz i zostanie bez echa.. A jesli postawisz sobie kolo szalasu kamere rejestrujaca codziennie twoje zycie i nakrecisz reality show dla polsatu to wszyscy sie dowiedza o wspolczesnym zakapiorze- ale tym samym chyba sam staniesz sie ofiara owej komercji... Chyba ze masz jakis inny pomysl realizacji swojego celu, na ktory ja nie wpadlam...



- Bieszczady wciąż są żywe, a ekstremalny styl życia to nie żadna przeszłość. A więc nie jest prawdą, że nie ma on w dzisiejszych czasach racji bytu, a ponieważ szkoda pozwolić mu się zmarnować, więc trzeba na nim zarobić przez rozwadnianie go i sprzedaż popłuczyn,.

rozwadnianie czego i sprzedaz jakich popłuczyn??? bo sie troche zakrecilam?

Wojtek Pysz
27-05-2011, 08:43
Jakiś czas temu wpadłem na pomysł, żeby udowodnić, że także i dzisiaj można być zakapiorem.
Czy mógłbyś nam - jako znawca tematu - opowiedzieć, skąd się wzięło (lub inaczej: skąd Potocki wygrzebał) słowo "zakapior"?

mAAtylda
27-05-2011, 09:13
"Z olbrzymiej masy płynnej wyciąga się gotowe belki, tafle, kliny, zworniki, odlane, a raczej ulane według danego architektonicznego planu. Cały szklany parterowy dom, ze ścianami ściśle dopasowanymi z belek, które się składa na wieniec, a spaja w ciągu godziny, z podłogą, sufitem i dachem z tafel – oddaje nabywcy gotowe. (...) Gorąca woda w zimie idzie dokoła ścian, wewnątrz belek, obiegając każdy pokój. Pod sufitem pracują szklane wentylatory normujące pożądane ciepło i wprowadzające do wnętrza zawsze świeże powietrze. (...) Tymi samymi wewnętrznymi rurami idzie w lecie woda zimna obiegająca każdy pokój. Woda ochładza ściany (...). Tąż wodą zmywa się stale szklane podłogi (...)."

Przedwiośnie, Stefan Żeromski, Czytelnik 1972

Szklane domy pełnią funkcję ideową, są to nierealne marzenia o idealnej Polsce, kraju powszechnego dobrobytu i sprawiedliwości społecznej. Konfrontacja tej wizji ze smutną rzeczywistością jest wyrazem rozczarowań samego autora i wielu ludzi mu współczesnych.

Nasuwa się myśl - już taki jeden był.....

Biały 13
27-05-2011, 09:32
Trzeba dostarczyć innych wzorców do podziwu, niż te, które oferuje kultura konsumpcyjna. Obecnie uważa się, że te wzorce są już martwe - a propaganda ta jest tak skuteczna, że wszystkim się wydaje, że to prawda - i w ten sposób te wzorce rzeczywiście zanikają. To taka taktyka "samospełniających się proroctw". Dziś nawet polarnicy sprzedają się w reklamach - co znaczy, że pieniądze nawet dla nich są najważniejsze.

Ze zdrowiem to problem nie jest taki wielki (chyba, że sobie coś złamię albo coś mnie pogryzie). W takich sytuacjach człowiek jest zazwyczaj bardziej odporny - chyba, że jest mięczakiem. Powstańcy warszawscy przechodzili kanałami nurzając się w roztworze z bakterii, i nie zarażali ran. Ponadto ludy pierwotne jakoś żyły często w dużo gorszych warunkach. Słyszałem o opozycyjnym działaczu studenckim pod koniec PRL-u, który potrafił się zaszyć w Bieszczadach na pół roku, także na zimę - nic nie robiąc, tylko doskonaląc się w technikach przetrwania. Jakoś udało mu się to przeżyć, i nic mi nie wiadomo, żeby GOPR go musiał ratować. A potem to doświadczenie bardzo mu się przydało, gdy w stanie wojennym musiał się ukrywać.

Zagalopowałeś się troszku z tymi polarnikami. uwarzasz ich za sprzedawczyków? Może dorzuć jeszcze do tego himalaistów i eksploratorów-badaczy (min. Cejrowski) - wszyscy zaprzedali się komercji?
Zastanów się nad kosztami ich podróży i odkrywaniem nowych nieznanych miejsc. Przemyśl też jaki wkład wnieśli dzięki swoim odkryciom .

Co do mieszkania w szałasie w lesie - jakie leśnictwo lub nadleśnictwo pozowli osobie mieszkanie dwa lata w lesie, rozpalanie ognia itp ... w Biesach juz były dwa duże pożary, kolejne nie są potrzebne!

Idea fajna ale prędzej po cichu w lesie, omijając BPN - prędzej się uda niż ogłaszając to wszem i wobec ... Jak już zaczniesz swoją przygodę uważaj na leśników/SG/drwali itp o innnych mieszkańcach lasu nie
wspominając

Biały 13
27-05-2011, 09:35
PS: od kiedy to Zakapiorem można się nazwać, a nie zostać uznanym za Zakapiora ?
PS2: Czemu chcesz zostać Zakapiorem? będziesz w ten czas fajniejszy niż jesteś ?

Samotny Włóczykij
27-05-2011, 09:56
To ja już nie kumam o co Ci chodzi :?:Bo My tu wszyscy jeździmy w Biesy właśnie dla przyjemności :-)

Ps: a z drugiej strony nie wszystko muszę rozumieć...
Chodzi o to, że przyjemność nie jest głównym celem.


Jeśli masz jechać w "dzicz" to jedź i mieszkaj tam, chcesz zostać "zakapiorem" zostań, tylko tak się zastanawiam czy zakapiory też tak trąbili o swoich zamiarach czy raczej po cichu brali się za swoją robotę....działalność Potockiego zbiera następne żniwa...
Widzisz, tylko że ja sobie stawiam zupełnie inne cele, niż tamci. Oni po prostu uciekali od materialistycznego syfu - i nawet nie wiedzieli, co będą robić w tym "wolnym świecie", jakim są Bieszczady, pewni, że ten świat rozwiąże ich problemy sam i automatycznie. Ja traktuję Bieszczady jako sposób na doskonalenie się. A to "trąbienie" nie jest niczym innym, jak promowaniem innego niż konsumpcyjny stylu życia. Tamci stawiali sobie cele prywatne, ja stawiam cel publiczny - stąd różnica. Zresztą w tamtych czasach ich styl życia promował się sam, bo istniała niezależna opinia publiczna - dziś ludzie tylko powtarzają za mediami. A media to ostatnie środowisko, któremu zależy, żeby Polacy byli kimś więcej, niż konsumentami.

O zakapiorach to ja słyszałem, jak Cyganie jeszcze nie kradli, a co dopiero mówić o książkach Potockiego. Tylko nie znałem określenia "zakapior".


Czy mógłbyś nam - jako znawca tematu - opowiedzieć, skąd się wzięło (lub inaczej: skąd Potocki wygrzebał) słowo "zakapior"?
Podobno wymyślił je Jędrek Połonina.

Samotny Włóczykij
27-05-2011, 10:40
Zagalopowałeś się troszku z tymi polarnikami. uwarzasz ich za sprzedawczyków? Może dorzuć jeszcze do tego himalaistów i eksploratorów-badaczy (min. Cejrowski) - wszyscy zaprzedali się komercji?
Zastanów się nad kosztami ich podróży i odkrywaniem nowych nieznanych miejsc. Przemyśl też jaki wkład wnieśli dzięki swoim odkryciom .
To raczej Ty wrzucasz do jednego worka różne sposoby zarabiania na podróżnictwie. Cejrowski to profesjonalista, nie obniża poziomu, żeby mieć więcej klientów, a jego książki popularyzują wiedzę. Ja nie mam nic przeciwko temu, żeby ktoś zarabiał, jeśli to przynosi jeszcze jakiś pożytek.
Podobnie nie mam nic przeciwko wyposażaniu wypraw przez np. sklepy ze sprzętem turystycznym, bo to jest poniekąd gwarancja jakości wyposażenia - jak coś się sprawdzi na wyjątkowo trudnej wyprawie, to znaczy, że to jest naprawdę coś dobrego. Natomiast jeśli ktoś zakłada firmę, która zajmuje się wciąganiem na Mt. Everest biznesmenów, którzy chcą udowodnić, że za pieniądze mogą mieć wszystko, albo jeśli zdobywa popularność jako polarnik, a potem wyprzedaje ją, występując w reklamach instytucji finansowych - to wybaczcie... Tym bardziej, jeśli w tym drugim wypadku ma niezależne dochody z dobrze prosperującej firmy.


Co do mieszkania w szałasie w lesie - jakie leśnictwo lub nadleśnictwo pozowli osobie mieszkanie dwa lata w lesie, rozpalanie ognia itp ... w Biesach juz były dwa duże pożary, kolejne nie są potrzebne!

Idea fajna ale prędzej po cichu w lesie, omijając BPN - prędzej się uda niż ogłaszając to wszem i wobec ... Jak już zaczniesz swoją przygodę uważaj na leśników/SG/drwali itp o innnych mieszkańcach lasu nie
wspominającLeśnicy nie ścigają ludzi, kiedy widzą, że potrafią oni zapewnić bezpieczeństwo ppoż. Gdyby było inaczej, nie pozwalaliby np. na obozy harcerskie. I ani mi w głowie budować szałas w BPN! Mało to jest lasów poza parkiem narodowym? Nie chcę też się ukrywać przed miejscowymi - zwłaszcza zimą byłoby to trudne, bo ja tam chcę zajmować się poznawaniem terenu, a to się wiąże z zostawianiem mnóstwa śladów.
Nie chcę dawać przykładu łamania prawa. I tak za dużo jest tego w Polsce.


PS: od kiedy to Zakapiorem można się nazwać, a nie zostać uznanym za Zakapiora ?
Zakapiorem nie można się ani nazwać, ani być nazwanym. Zakapior to nie tytuł, który może być przyznany lub przywłaszczony. To styl życia. Nie było kiedyś słowa "zakapior" w odniesieniu do kogoś takiego - ale zakapiorzy istnieli. Teraz niedawno wymyślono co prawda pasowanie na zakapiora, ale to jeszcze inna sprawa i nie wiem, czy to się nie zdewaluowało.


PS2: Czemu chcesz zostać Zakapiorem? będziesz w ten czas fajniejszy niż jesteś ?Nie. Bo:
1. Chcę pokazać, że konsumpcyjny styl życia nie jest również dziś jedyną możliwością,
2. W Warszawie, gdzie mieszkam, powoli wyczerpują się możliwości zrobienia czegoś sensownego i twórczego,
3. Brakuje mi paru umiejętności, które chciałbym zdobyć.

Samotny Włóczykij
27-05-2011, 11:10
ja tylko jednego nie rozumiem- czy chcesz zamieszkac w jakims miejscu bedacym totalna glusza, gdzie stonka cie nie znajdzie, a obok nie beda przejezdzac szeregi kładow i motorow? czy chcesz zamieszkac w jakims dzikim miejscu ale tak zeby wszyscy wiedzieli ze tam jestes i sobie zyjesz survivalowo i niekomercyjnie? Czy owa "walka" ma byc tylko dla ciebie, czy ma byc pokazaniem dla innych- ze taki to jeden zbudowal szalas i sobie w nim "zakapioruje"? tzn czy chcesz tam siedziec schowany czy raczej pokazac sie lokalnej spolecznosci, wladzom, turystom, mediom czy komus tam jeszcze?

mowisz ze chcesz pokazac "zeby ludzie zobaczyli ze przemysl turystyczny to podrobki"- ale w jaki sposob chcesz z tym dotrzec do ludzi, w jaki sposob chcesz pokazac tym "masom narazonym na komercje" ze propagujesz inny styl zycia? jak bedziesz siedzial w gluszy gdzie stonka cie rozdepta to chyba malo kto sie o tobie dowie?? pomieszkasz, pomarzniesz i zostanie bez echa.. A jesli postawisz sobie kolo szalasu kamere rejestrujaca codziennie twoje zycie i nakrecisz reality show dla polsatu to wszyscy sie dowiedza o wspolczesnym zakapiorze- ale tym samym chyba sam staniesz sie ofiara owej komercji... Chyba ze masz jakis inny pomysl realizacji swojego celu, na ktory ja nie wpadlam...
Widzę, że myślisz w modnych obecnie kategoriach dwóch skrajności. Ale one nigdy nie są dobre. Dobry jest UMIAR. Będę mieszkał w dzikim miejscu tak, żeby wszyscy wiedzieli, na którym stoku którego pasma mieszkam, i to wystarczy. Walka ma być głównie dla innych - sam jestem dostatecznie niekomercyjny. Dla siebie będę zajmował się szeroko rozumianą nauką.
Stonka dociera tylko w te miejsca, które są wypromowane jako atrakcyjne i gdzie dostęp jest łatwy, więc raczej mnie nie rozdepcze. Bo ja nie będę mieszkał w Parku ani przy żadnym szlaku turystycznym, ani w miejscu, gdzie odbywają się niedzielne wycieczki, lekkie i przyjemne.
Co jakiś czas natomiast będę pokazywał się w "kultowych" knajpach bieszczadzkich, np. w "Siekierce", "Cieniu PRL-u" czy "Bazie Ludzi z Mgły".


rozwadnianie czego i sprzedaz jakich popłuczyn??? bo sie troche zakrecilam?Chodzi o to, że masowa turystyka bazuje na przerabianiu różnych stylów życia (w tym wypadku styl życia ekstremalnego) na powierzchowne atrakcje.

buba
27-05-2011, 11:21
Mowisz ze chcesz zostac tym zakapiorem i mieszkac w szalasie dwa lata.. a co pozniej? wrocic do wielkiego miasta?czyli szalasowanie potraktowac jak przedluzony oboz harcerski? czy przeniesc sie w inne miejsce?



Stonka dociera tylko w te miejsca, które są wypromowane jako atrakcyjne i gdzie dostęp jest łatwy, więc raczej mnie nie rozdepcze. Bo ja nie będę mieszkał w Parku ani przy żadnym szlaku turystycznym, ani w miejscu, gdzie odbywają się niedzielne wycieczki, lekkie i przyjemne.
.

byle twoj szalas na mapy nie trafil.. ;)

Samotny Włóczykij
27-05-2011, 11:52
Mowisz ze chcesz zostac tym zakapiorem i mieszkac w szalasie dwa lata.. a co pozniej? wrocic do wielkiego miasta?czyli szalasowanie potraktowac jak przedluzony oboz harcerski? czy przeniesc sie w inne miejsce?
Potem będę miał inne zadania do wykonania. Tak samo, jak teraz - moje zadania w wielkim mieście się kończą, na widnokręgu pojawia się szałas zakapiorski. Potem szałas przestanie być potrzebny i trzeba będzie znów zrobić coś innego, choć raczej nie wielkim mieście. Bo wędrówką jedną życie jest człowieka...

haru112
29-05-2011, 11:46
mozesz to wszystko zrobic pozostając Samotnym Włóczykijem :) robisz to dla tytułu jakze zacnego "ZAkapiora" :) zakoncz ten temat poki co, zacznij realizowac swoje zamiary, po co sie z tym afiszujesz??? chcesz poparcia, cieplych słów, potrzebujesz motywacji od innych??? patrzac po komentarzach to ich tutaj nie dostaniesz za wiele.

Ala
29-05-2011, 17:01
A co to znaczy, ze jestes ( jak piszesz) pasowanym bieszczadnikiem?

Biały 13
29-05-2011, 17:15
hmm ... dzięki za wyczerpującą odpowiedź której za bardzo nie rozumiem ... lecz może po przeczytaniu wielokrotnie zrozumiem porównanie między jedną osobą mieszkającą w szałasie, a zorganizowanym obozem harcerskim ...

powodzenia ...

Kubryk
29-05-2011, 20:26
Samotny Włoczykiju. Udało Ci sie wywołać dyskusję o własnym pomyśle - może właśnie o to glównie Ci chodziło? Znam kilku "bieszczadników", ale oni najpierw robili, a później ewentualnie opowiadali o tym czego dokonali. Piszesz o turystach używając określenia "stonka". To niezbyt ładne określenie. Ludzie Bieszczadów określani jako "zakapiory" mimo swoich wielu wad, mieli niewątpliwie jedną zaletę: szanowali innych. Określanie innych jako "stonka" świadczy o pogardzie i arogancji. Z pewnością nie przystoi to komuś pretendującemu do miana "zakapiora". Jeśli masz marzenie - zrealizuj je - po prostu zrób to, bez zbędnego gadania. Jak Ci się uda, opowiesz jak było. Życzę powodzenia

dorota z krakowa
30-05-2011, 16:01
Także życzę Ci powodzenia.
Ale z Twoich postów wnioskuję, że naczytałeś się Stachury, może na dodatek Wojaczka, posłuchałeś w trudnych chwilach piosenek bieszczadzkich...
To wszystko jednak tak fałszywie mami, wciąga - chciałoby się tak jak Oni zdobywać wolność własną, sprawdzić siebie.
Ale niestety to jest tylko piękna literatura - słowa; zważ jaką cenę zapłacili ci pisarze za to jak "eksperymentowali" ze sobą samym. Jak okropną cenę zapłacili.
Ale to pięknie opisali i w tym opisie zastawili pułapkę intelektualną.
To nie sztuka zamieszkać przez dwie zimy w namiocie, ale jeszcze nadać temu jakiś sensowny wymiar - wymiar przynajmniej na relacji na Forum - ale po cichu pojechać w Biesy, zakosztować tego niełatwego życia - no i po tej próbie zdać nam relację.
Miejmy nadzieję, że Stachura nie przewróci się w grobie.
Jeszcze raz powodzenia:grin:

Biały 13
31-05-2011, 22:56
hmm ... dzięki za wyczerpującą odpowiedź której za bardzo nie rozumiem ... lecz może po przeczytaniu wielokrotnie zrozumiem porównanie między jedną osobą mieszkającą w szałasie, a zorganizowanym obozem harcerskim ...

powodzenia ...

PS: http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/3150-Czy-quot-zakapior-quot-Bieszczadzki-to-idol przeczytaj sobie ten wątek :) Tak dla samego siebie ...

wadera
01-06-2011, 17:36
Zakapior odbierany jest jako postać pozytywna w sumie ale zawdzięcza to tylko i wyłacznie magii miejsca ,w którym się znajduje i żyje(wegetuje) czyli Bieszczadom.Tu gdzie mieszkam magia pryska i taki ktoś to zwykły żul jest i pasożyt-ot co.

Gryf
01-06-2011, 22:54
Ciekawym gdzie teraz zamelinował się ten pseudohipis Henri von Hulski? ;) Czy jego tipi już zupełnie zarosło glonami? Pamiętam jak chłop chciał przecierac ogromne pnie na koźle wielką tracką piłą aby postawic sobie chatę. Miałem szczere chęci aby mu pomóc ale kiedy tylko zobaczyłem galaktyczny ogrom tego przedsięwzięcia opadły mi ręce ze wzruszenia i powiedziałem, że boli mnie głowa aby nie porywac się z motyką na słonko. Jego aspiracje sięgnęły nieco niżej ale sądzę, że dużo lepiej na tym wyszedł wprowadzając się do barakowozu. :-)

Kubryk
02-06-2011, 11:26
Więc barakowóz lepszy od tipi ??? To tylko dowód na to, że pomysł Samotnego Włóczykija jest może i romantyczny ale mało realny. Trudno jest sobie wyobrazić zimne deszczowe jesienne dni i Samotnego samotnie siedzącego w szałasie. Nie wspomne o zimie i temp. -25, gęsto padającym śniegu i przenikliwym wietrze. Parę lat temu spaliśmy we trójkę w szałasie dwie noce. Sami go zbudowaliśmy - cóż to byla za dziwaczna konstrukcja. Było to w paśmie Żukowa, na sporej polanie pomiędzy Stefkową a Bóbrką. Nie należę do ludzi strachliwych ale te nocne odgłosy... Ogień paliliśmy całą noc, na zmianę podkładając. W sumie to była fajna przygoda, czuliśmy się jak traperzy, zdobywcy dzikiego zachodu itd. ( w przeciwieństwie do tych prawdziwych, nasze mięsko było z puszki) Jednak na kolejne noclegi wybieraliśmy już schroniska. Nie wyobrażam sobie spania w szałasie jakiś dłuższy okres czasu - no ale może ja jestem zbyt "ucywilizowany". Dlatego podziwiam tych, którzy mają takie plany i czekam na ich relację

buba
02-06-2011, 17:09
. Nie należę do ludzi strachliwych ale te nocne odgłosy... Ogień paliliśmy całą noc, na zmianę podkładając. W sumie to była fajna przygoda, czuliśmy się jak traperzy, zdobywcy dzikiego zachodu itd. ( w przeciwieństwie do tych prawdziwych, nasze mięsko było z puszki) Jednak na kolejne noclegi wybieraliśmy już schroniska

jak to w lesie... w nocy odglosy rozne... trzeba sie przyzwyczaic :-) ja tam nigdy cala noc ognia nie pale... jakos wole skryc sie w ciemnosciach i nasluchiwac... albo stopery w uszy i slodko spac... nie ma nic lepszego jak nocleg w lesie pod gwiazdami.. na pohybel schroniskom :-)


To tylko dowód na to, że pomysł Samotnego Włóczykija jest może i romantyczny ale mało realny. Trudno jest sobie wyobrazić zimne deszczowe jesienne dni i Samotnego samotnie siedzącego w szałasie. Nie wspomne o zimie i temp. -25, gęsto padającym śniegu i przenikliwym wietrze.

ostatnio czytam ksiazke "syberia, wyprawa na biegun zimna" jacka palkiewicza... jakos tam dali rade spac w namiotach przy minus 50-60 stopni... coz wobec tego bieszczadzka zima :-) i zaden taki wiekopomny wyczyn.... zalezy od indywidualnej tolerancji na temperature i determinacji..
bo ja to np. marzne jak jest +15 ;) ot taka natura cieplolubna ;)

tomas pablo
02-06-2011, 17:11
chyba zależy CO rozumiemy pod pojęciem "szałas ". Wszystko zależy JAK zostanie wykonany. I czy budowniczy ma w tym kierunku w ogóle jakiekolwiek doświadczenie.
Zimno- jak i ból- jest odczuciem subiektywnym. Do zimna człek się przyzwyczaja. Byle nie przekroczyć granicy hipotermii. Sam nie raz spałem w jakiś kretyńsko ekstremalnych warunkach. Jakoś żyję.
Widziałem Henriego w tipi jak był już śnieg. Jakoś dawał radę.
Człowiek jest w stanie bardzo dużo znieść....i dostosować się do różnych warunków.
Nie wiem , trudno mi to oceniać, ani nawet nie chce mi się-czy pisanina W. to po prostu konfabulacja czy jakaś prowokacja intelektualna :mrgreen:..................
Mimo wszystko, życzę by miał odwagę się zmierzyć sam ze swoją słabością. Warto.

buba
02-06-2011, 17:16
Nie wiem , trudno mi to oceniać, ani nawet nie chce mi się-czy pisanina W. to po prostu konfabulacja czy jakaś prowokacja intelektualna :mrgreen:..................
Mimo wszystko, życzę by miał odwagę się zmierzyć sam ze swoją słabością. Warto.

ja tez wolalabym czytac wspomnienia i relacje z przezyc w szalasie na poloninach niz dyskusje , ktora rozgorzala gdy wszystko jeszcze w sferze planow... ot takie bicie piany....

Kubryk
02-06-2011, 19:39
ostatnio czytam ksiazke "syberia, wyprawa na biegun zimna" jacka palkiewicza... jakos tam dali rade spac w namiotach przy minus 50-60 stopni... coz wobec tego bieszczadzka zima :-) i zaden taki wiekopomny wyczyn.... zalezy od indywidualnej tolerancji na temperature i determinacji..
bo ja to np. marzne jak jest +15 ;) ot taka natura cieplolubna ;)

Zgadza się. Znane są też przypadki ucieczek z syberii zesłańcow np. Niemca (zapomniałe jak się nazywał) - swoją ucieczkę opisał w "tak daleko jak nogi poniosą", lecz ludzie dokonujący takich czynów mieli ogromną motywację i determinację powodowaną wolą walki o życie. Dla mieszczuchów takiech jak my, determinacja aby przezimowć w szałasie powodowana chęcią przeżycia przygody to zbyt mało.

Krysia
02-06-2011, 19:49
A ja widziałam jednego zakapiora, mieniącego się królem zakapiorów jak ucieka na zimę do Olsztyna;-)))))
Ot wielki zakapior!
Jak zimno to do cywilizacji.

Biały 13
03-06-2011, 08:37
Zgadza się. Znane są też przypadki ucieczek z syberii zesłańcow np. Niemca (zapomniałe jak się nazywał) - swoją ucieczkę opisał w "tak daleko jak nogi poniosą", lecz ludzie dokonujący takich czynów mieli ogromną motywację i determinację powodowaną wolą walki o życie. Dla mieszczuchów takiech jak my, determinacja aby przezimowć w szałasie powodowana chęcią przeżycia przygody to zbyt mało.

Ja dodam do tego że z Rosyjskich obozów zagłady więcej było ucieczek niż cztery / pięć opisanych we wspomnieniach .... sądzę że te któe zostały opisane to jest promil wśród tych którzy zdobyli się na odwagę uciekając ... Lecz jest to równoznaczne z tym że ten "promil" osób to garstka wśród wielu którzy uciekli i którym się nie udało ... determinacja to nie wszystko. Kondycja, odporność i umiejętność przystosowywania się do trudnych warunków oraz zaradność - kolejne cechy które muszą współgrać z determinacją i motywacją aby móc przeżyć.

Bicie piany - słuszna uwaga, a w wir dyskusji i Ja zostałem wciągnięty :-/

Pierogowy
04-06-2011, 11:57
Jakiś czas temu wpadłem na pomysł, żeby udowodnić, że także i dzisiaj można być zakapiorem. Postanowiłem zarazem stworzyć nowy model zakapiora bieszczadzkiego - bez pijaństwa, bez poczucia beznadziei i bez przypadkowych przygód miłosnych. Zakapiorstwo chcę traktować głównie jako okazję do zdobywania nowych umiejętności i ćwiczenia się w nich. Dodam, że jestem poniekąd pasowanym bieszczadnikiem - choć w Bieszczadach nie mieszkam.


hallo,
jako mało zakapiorski i w ogóle mało...śmiem zaproponować Lans w postaci bycia zakapiorem w korporacji tutaj cytat:nowy model zakapiora bieszczadzkiego - bez pijaństwa, bez poczucia beznadziei i bez przypadkowych przygód miłosnych. Zakapiorstwo chcę traktować głównie jako okazję do zdobywania nowych umiejętności i ćwiczenia się w nich.
dom,szałas,wilki,niepogodzenie się z rzeczywistością,deszcz,mróz i bolące serce to rzecz drugorzędna...
pozdrawiam i trzymam kciuki;)

Marcowy
04-06-2011, 17:06
Leżącego się nie kopie, więc tylko dwie kwestie:



W Warszawie, gdzie mieszkam, powoli wyczerpują się możliwości zrobienia czegoś sensownego i twórczego,


Jak rozumiem, mieszkasz w tej Warszawie koło Wronek. Faktycznie, osada liczy ze 30 dusz, więc atmosfera jest niezbyt twórcza.



Co jakiś czas natomiast będę pokazywał się w "kultowych" knajpach bieszczadzkich, np. w "Siekierce", "Cieniu PRL-u" czy "Bazie Ludzi z Mgły".

Dobra rada: przygotuj się na atak konkurencji. Stwórz własny styl, popracuj nad wizerunkiem, porozmawiaj z fachowcami od image'u. Bo chętnych do lansu w stylu "patrzcie, jaki jestem bieszczadzki i niezwykły" spotkasz pod tymi adresami mnóstwo.

Samotny Włóczykij
05-06-2011, 11:27
Ale się tu dyskysja zrobiła!

A co to znaczy, ze jestes ( jak piszesz) pasowanym bieszczadnikiem?
To znaczy, że przeżyłem Bieszczadzką Inicjację.


Samotny Włoczykiju. Udało Ci sie wywołać dyskusję o własnym pomyśle - może właśnie o to glównie Ci chodziło? Znam kilku "bieszczadników", ale oni najpierw robili, a później ewentualnie opowiadali o tym czego dokonali.
W moim wypadku jak już o tym piszę, to znaczy, że się zdecydowałem. Przeszedłem już próby trudniejsze, i nie cofnąłem się - więc tak będzie i tym razem. Chyba, że zostaną kaleką albo umrę. Poza tym, teraz już widzę, że próba zakapiorska jest dla mnie bezwzględnie konieczna. Zresztą rozpocząłem już przygotowania do niej.
A moja pisanina nie służy chwaleniu się, tylko przygotowywaniu gruntu pod odrodzenie niekomercyjnego stylu życia w Polsce.


Piszesz o turystach używając określenia "stonka". To niezbyt ładne określenie. Ludzie Bieszczadów określani jako "zakapiory" mimo swoich wielu wad, mieli niewątpliwie jedną zaletę: szanowali innych. Określanie innych jako "stonka" świadczy o pogardzie i arogancji. Z pewnością nie przystoi to komuś pretendującemu do miana "zakapiora". Jeśli masz marzenie - zrealizuj je - po prostu zrób to, bez zbędnego gadania. Jak Ci się uda, opowiesz jak było. Życzę powodzeniaNie pisałem o turystach, tylko o turystach masowych. Poza tym, jesteś idealistą. Moja postawa świadczy nie o arogancji, co o potępieniu dla postawy ludzi, którzy robią sobie zabawę z cudzej tożsamości. Mam szanować kogoś, kto bruka sprawy, które są dla mnie świętościami?
Dziewczyna, która jest miła dla wszystkich, szybko traci cnotę. Dlatego też dawne Bieszczady obecnie zanikają, a ich reprezentanci stopniowo przestają się różnić od przeciętnego konsumenta. Jeśli się zła nie będzie potępiać, to siłą rzeczy ono zwycięży. Jesteś też zwolennikiem rozwiązania policji oraz "wychowania bezstresowego"? Bez negatywnego stosunku wobec każdego, kto nie odnosi się do tożsamości bieszczadzkiej z szacunkiem, Bieszczady się nie odrodzą.

Samotny Włóczykij
05-06-2011, 12:14
Także życzę Ci powodzenia.
Ale z Twoich postów wnioskuję, że naczytałeś się Stachury, może na dodatek Wojaczka, posłuchałeś w trudnych chwilach piosenek bieszczadzkich...
To wszystko jednak tak fałszywie mami, wciąga - chciałoby się tak jak Oni zdobywać wolność własną, sprawdzić siebie.
Ale niestety to jest tylko piękna literatura - słowa; zważ jaką cenę zapłacili ci pisarze za to jak "eksperymentowali" ze sobą samym. Jak okropną cenę zapłacili.
Ale to pięknie opisali i w tym opisie zastawili pułapkę intelektualną.
Spokojnie! Ja już mam za sobą próbę, która Stachurę zawiodła na hak od żyrandola, a Wojaczka do prochów w żołądku. Im się nie powiodło, bo pobłądzili, ponieważ przystępowali do niej bez należytego przygotowania. Wiesz, dlaczego Amundsen przeszedł do pierwszy bieguna i wrócił żywy, a Scott przyszedł drugi i zmarł wracając, choć szedł łatwiejszą drogą? Właśnie dlatego, że Amundsen był należycie przygotowany, a Scott - nie. Nie rozumiem - czy skoro Ludwik Leichhardt zginął w czasie próby przejścia Australii ze wschodu na zachód, to nikt już po nim nie powinien tego próbować?
Poza tym, to nie jest kwestia naczytania się czegoś - ja po prostu nie umiem prowadzić takiego przaśnego, drobnomieszczańskiego życia, jak dzisiejsi ludzie.


To nie sztuka zamieszkać przez dwie zimy w namiocie, ale jeszcze nadać temu jakiś sensowny wymiar - wymiar przynajmniej na relacji na Forum - ale po cichu pojechać w Biesy, zakosztować tego niełatwego życia - no i po tej próbie zdać nam relację.
Miejmy nadzieję, że Stachura nie przewróci się w grobie.
Jeszcze raz powodzenia:grin:Dobrze to ujęłaś - musi to mieć jakiś cel. Mieszkanie na dziko samo w sobie celu nie daje - trzeba już przyjść w Bieszczady z wiedzą, do czego to będzie służyć. Kiedyś myślano inaczej - uważano, że tym celem są przygody. Wielu ludzi się na tym potknęło.
I ja już wiem, czemu powinna służyć taka próba. Prócz samej tylko nauki rozmaitych umiejętności i kształtowania charakteru, oczywiście. Ja uważam, że ludzie, którzy nie poznali, jak wygląda życie bez tego wszystkiego, co nasi przodkowie przez ostatnie parę tysięcy lat zbudowali, nie powinni mieć prawa do decydowania o Polsce, bo nie potrafią tych wszystkich zdobyczy docenić i często je marnują.


Zakapior odbierany jest jako postać pozytywna w sumie ale zawdzięcza to tylko i wyłacznie magii miejsca ,w którym się znajduje i żyje(wegetuje) czyli Bieszczadom.Tu gdzie mieszkam magia pryska i taki ktoś to zwykły żul jest i pasożyt-ot co.
Tyle, że to właśnie zakapiorzy stworzyli tę magię miejsca. I trochę inaczej też się zachowywali od tamtych. Więc może po prostu wielkie miasta marnują talenty ludzi?
P.S. Największe pasożyty to dziś ci, co chodzą w garniturkach i używają "odjechanych" bryk.

Samotny Włóczykij
05-06-2011, 12:43
Leżącego
Tak źle to nie jest.


Jak rozumiem, mieszkasz w tej Warszawie koło Wronek. Faktycznie, osada liczy ze 30 dusz, więc atmosfera jest niezbyt twórcza.
Nie, mieszkam na osiedlu liczącym wiele tysięcy ludzi. Może sobie z tego nie zdajesz sprawy, ale możliwości twórcze nie zależą od wielkości ośrodka. Warszawa jest silnie indywidualistyczna i konsumpcjonistyczna, więc w związku z tym nastawiona na "twórczość" mocno jednokierunkowo ("kreatywność" w zarabianiu). Wszystko inne, jeśli istnieje, to jako relikt lub na drugim planie. I jest tak naprawdę bez wpływu na rzeczywistość, poza jeszcze większym wzmacnianiem konsumpcjonizmu przez dostarczanie rozrywek.


Dobra rada: przygotuj się na atak konkurencji. Stwórz własny styl, popracuj nad wizerunkiem, porozmawiaj z fachowcami od image'u. Bo chętnych do lansu w stylu "patrzcie, jaki jestem bieszczadzki i niezwykły" spotkasz pod tymi adresami mnóstwo.
Nie odróżniasz pozowania dla własnej korzyści na kogoś, kto tworzy własny styl , do robienia tego naprawdę w imię wyższych wartości. W tym drugim wypadku nie potrzeba żadnych fachowych porad ani pracy nad wizerunkiem - to po prostu widać. A do knajp będę wstępował tak czy inaczej, bo po prostu mam tam znajomych.
Jeśli powstanie konkurencja, będę bardzo zadowolony - bo oznaczać to będzie, że bieszczadzkie klimaty się odradzają.

jerzu
05-06-2011, 13:34
8-)na marginesie- Cień PRL-u w Dołżycy nie istnieje od października 2008r, a hostel w Wetlinie to już nie cień prlu w dołżycy. chyba że mas plany lansu w mireczkowych następczyniach prlu, czyli w bieszczdzkiej i w karczmie w przysłopiu.

Kubryk
05-06-2011, 18:17
A moja pisanina nie służy chwaleniu się, tylko przygotowywaniu gruntu pod odrodzenie niekomercyjnego stylu życia w Polsce.....

....Nie pisałem o turystach, tylko o turystach masowych. Poza tym, jesteś idealistą. Moja postawa świadczy nie o arogancji, co o potępieniu dla postawy ludzi, którzy robią sobie zabawę z cudzej tożsamości. Mam szanować kogoś, kto bruka sprawy, które są dla mnie świętościami?......
..... Jesteś też zwolennikiem rozwiązania policji oraz "wychowania bezstresowego"? .....


Nie, nie jestem tego typu zwolennikiem.
Jeśli chcesz odrodzić niekomercyjny styl życia, to znaczy, że też jesteś idealistą. Można tylko trzymać za Ciebie kciuki i życzyć powodzenia w tej szczytnej misji, chociaż nie wierzę, aby to się udało.
Co do turystów, to uważam że należy ich szanować bez względu na liczebność. (turyści masowi to już 1000 czy może 10000? - nie popadajmy w absurd). Każdy obywatel Polski (i nie tylko) ma prawo przyjechać w Biesy i wejść na Tarnicę. I może to zrobić w trampkach albo nawet w butach na wysokim obcasie (widziałem) lub bez czapki w zimę, w cinkiej kurteczce (też widziałem - porzyczałem moją). Byleby przestrzegał regulaminu BPN. Może nawet zjeść na szczycie kilo zwyczajnej i popić puszką coca coli, ma do tego pełne prawo, ma też prawo do szacunku.
Moje obecne wyprawy w Biesy też nie wyglądają jak kiedyś. Jak się ma małe dzieci, to turystyka wygląda już inaczej. Ale czy to, że nie zakładam już ciężkiego plecaka na plecy i przyjeżdżam samochodem to znaczy, że ja też według Ciebie należę do "stonki"?
Nie wiem co masz na myśli o odrodzeniu się Bieszczadów? Bo przyrodniczo Biesy wyglądają lepiej niż niż przed wojną. Ludziom też żyje się latwiej niż wtedy.

Kubryk
05-06-2011, 18:22
Poza tym, to nie jest kwestia naczytania się czegoś - ja po prostu nie umiem prowadzić takiego przaśnego, drobnomieszczańskiego życia, jak dzisiejsi ludzie.


Więc chcesz dokonać czegoś wielkiego, nietuzinkowego - to się chwali. To jest argument z którym mogę się zgodzić.

Kubryk
05-06-2011, 18:49
Mieszkanie na dziko samo w sobie celu nie daje - trzeba już przyjść w Bieszczady z wiedzą, do czego to będzie służyć. Kiedyś myślano inaczej - uważano, że tym celem są przygody. Wielu ludzi się na tym potknęło.
I ja już wiem, czemu powinna służyć taka próba. Prócz samej tylko nauki rozmaitych umiejętności i kształtowania charakteru, oczywiście. Ja uważam, że ludzie, którzy nie poznali, jak wygląda życie bez tego wszystkiego, co nasi przodkowie przez ostatnie parę tysięcy lat zbudowali, nie powinni mieć prawa do decydowania o Polsce, bo nie potrafią tych wszystkich zdobyczy docenić i często je marnują.


To się zagalopowałeś Włoczykiju. Co do ostatniego zdania, to Ameryki odkrywać nie musisz. Kiedyś zrobil to Krzysztof K. Po to nasze dzieci chodzą do szkoły, żeby nie musieli na nowo odkrywać że ziemia nie jest plaska, a słonie nie potrafią fruwać. Umiejętności, które masz zapewne na myśli, w dzisiejszym świecie nie przydadzą się, no chyba że będzie jakiś kataklizm i znowu wrócimy do jaskiń.
Co do ksztaltowania charakteru, to ok - jest to jeden z wielu sposobów, ale nie jedyny oczywiście. Zakonnicy w zakonach zamkniętych mają bardziej przechlapane, niż zakapior w szałasie.
Chcesz poznać jak wyglądało życie w Biesach 100 lat temu? To znakomicie. Możesz to zrobić już od jutra. Porzuć swoją obecną pracę i spróbuj przeżyć miesięcznie za , powiedzmy 200 zł. (mam na myśli jedzenie i ubranie). Spraw sobie niewielki zagon ziemi pod Warszawą, w jakiejś wiosce "zabitej dechami", gdzieś gdzie nie ma sklepu, gdzie jest beznadzieja, miejscowa mafijka (w biesach przed wojną Pan) a dziewczyny po zmroku lepiej z domu nie wypuszczać i jeszcze wiele innych "atrakcji". Będziesz miał klimat przedwojennych biesów.
Nie chcę Cię tylko krytykować, bo Twój pomysł nawet mi się podoba, tyle, że uważam go za mało realny. Wydaje mi się też, że jesteś romantycznie zapatrzony w Bieszczady, zdajesz się je idealizować. Uwierz, tu nigdy tak romantycznie się nie żyło jak nam mieszczuchom się wydaje.

trzykropkiinicwiecej
05-06-2011, 19:11
Przeszedłem już próby trudniejsze, i nie cofnąłem się - więc tak będzie i tym razem.

...póki co to ja bym z chęcią poczytał o tych próbach.. plany i przyszłość to najbardziej elastyczna miazga jaką poznałem...SIEJCZAS!

Samotny Włóczykij
05-06-2011, 19:58
8-)na marginesie- Cień PRL-u w Dołżycy nie istnieje od października 2008r, a hostel w Wetlinie to już nie cień prlu w dołżycy. .
To mnie zdumiewa. Byłem tam jeszcze późnym latem tego roku, właśnie przed Bieszczadzką Inicjacją, i nic nie wskazywało na rychły koniec.

chyba że mas plany lansu w mireczkowych następczyniach prlu, czyli w bieszczdzkiej i w karczmie w przysłopiuCo Wy tak ciągle z tym lansem? Pisząc, że będę chodził do bieszczadzkich knajp, miałem na myśli to, że bynajmniej nie będę się izolował. Gdzie mam się spotykać ze znajomymi w szerszym gronie? Zresztą ja te miejsca po prostu lubię. Chodzić w miejsca spotkań publicznych nie po to, żeby sobie pogadać, tylko żeby sobie zwiększyć popularność - cóż za pomysł. Pomijam już fakt, że między lansem a dawaniem przykładu jest pewna różnica - bo wyraźnie dzisiejsi ludzie jej nie rozumieją.
Mam parę innych, dużo skuteczniejszych sposobów na budowanie legendy zakapiorskiej i odradzanie atrakcyjności tego stylu życia. Na razie ich nie zdradzam - to tajemnica firmowa. Bardzo się przydadzą, bo podobno nowe pomysły w Bieszczadach skończyły się już w l. 60. Pomysł mój nosi nazwę "Tajemnica leśnej głuszy".

Samotny Włóczykij
05-06-2011, 20:46
8-)na marginesie- Cień PRL-u w Dołżycy nie istnieje od października 2008r, a hostel w Wetlinie to już nie cień prlu w dołżycy. .
To mnie zdumiewa. Byłem tam jeszcze późnym latem tego roku, właśnie przed Bieszczadzką Inicjacją, i nic nie wskazywało na rychły koniec.

chyba że mas plany lansu w mireczkowych następczyniach prlu, czyli w bieszczdzkiej i w karczmie w przysłopiuCo Wy tak ciągle z tym lansem? Pisząc, że będę chodził do bieszczadzkich knajp, miałem na myśli to, że bynajmniej nie będę się izolował. Gdzie mam się spotykać ze znajomymi w szerszym gronie? Zresztą ja te miejsca po prostu lubię. Chodzić w miejsca spotkań publicznych nie po to, żeby sobie pogadać, tylko żeby sobie zwiększyć popularność - cóż za pomysł. Pomijam już fakt, że między lansem a dawaniem przykładu jest pewna różnica - bo wyraźnie dzisiejsi ludzie jej nie rozumieją.
Mam parę innych, dużo skuteczniejszych sposobów na budowanie legendy zakapiorskiej i odradzanie atrakcyjności tego stylu życia. Na razie ich nie zdradzam - to tajemnica firmowa. Bardzo się przydadzą, bo podobno nowe pomysły w Bieszczadach skończyły się już w l. 60. Pomysł mój nosi nazwę "Tajemnica leśnej głuszy".


Jeśli chcesz odrodzić niekomercyjny styl życia, to znaczy, że też jesteś idealistą.
Ideowcem, nie idealistą. "Wystrychnąć na dudka" też brzmi podobnie, jak "wydudkać na strychu" - ale znaczy całkiem co innego. Idealista to ktoś, kto wyobraża sobie świat lepszym, niż jest w rzeczywistości, idealnym. Ideowiec to ktoś, kto w życiu kieruje się ideami.


Co do turystów, to uważam że należy ich szanować bez względu na liczebność. (turyści masowi to już 1000 czy może 10000? - nie popadajmy w absurd).Każdy obywatel Polski (i nie tylko) ma prawo przyjechać w Biesy i wejść na Tarnicę. I może to zrobić w trampkach albo nawet w butach na wysokim obcasie (widziałem) lub bez czapki w zimę, w cinkiej kurteczce (też widziałem - porzyczałem moją). Byleby przestrzegał regulaminu BPN. Może nawet zjeść na szczycie kilo zwyczajnej i popić puszką coca coli, ma do tego pełne prawo, ma też prawo do szacunku. Widzę, że się bardzo różnimy, bo ja uważam, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć. Ma się szacunek lub nie w zależności od tego, jak się człowiek zachowuje. Jeśli zachowuje się nieodpowiednio, to szacunek do niego powinien być... ujemny. Inaczej po prostu nie opłaca się pracować nad sobą, budować tożsamości turystycznej, poznawać świata - bo po co, skoro do tego trzeba dokładać, a szacunek jest taki sam, jak do tych, którzy tego wszystkiego nie robią? Mało tego - wtedy to ci, co wkładają ten wysiłek, uważani są za głupio męczących się frajerów i pogardzani. Albo będą pogardliwie traktowani ci, którzy wypracowaną przez kogo innego tożsamość i odkryte przez kogo innego miejsca uważają za rozrywkę - albo ci, którzy poświęcają swój czas, energię i środki finansowe na budowę tego wszystkiego. Nie może być szacunku do wszystkich, tak samo, jak nie można równocześnie akceptować uczciwego i złodzieja.
Nie lubię też sposobu myślenia, w którym pierwsze miejsce przed obowiązkami zajmują prawa. Zwłaszcza takie kupowane za pieniądze, jak w tym wypadku. Właśnie z tym mam zamiar podczas mojego pobytu w dziczy walczyć.
Masowa turystyka nie polega na liczbie, tylko na tym, że tacy turyści stanowią anonimową masę, tj. mają cechy socjologiczne tłumu. Umasowienie turystyki zaczyna się zawsze od tego, że zamiast jakości zaczyna liczyć się ilość. Powodem tego z reguły są pieniądze.


Moje obecne wyprawy w Biesy też nie wyglądają jak kiedyś. Jak się ma małe dzieci, to turystyka wygląda już inaczej. A kto powiedział, że z małymi dziećmi powinno się móc dojść wszędzie? (Chociaż znam wyczynowca, co małą córeczkę nosił po górach w koszyku.) Może zróbmy jeszcze kolejkę linową na Mt. Everest, bo tam jeszcze rodzin z małymi dziećmi nie było. Bardzo często dorosłość, a zwłaszcza rodzina stanowi dziś pretekst dla budowy konsumpcjonizmu. Powoduje to, że bardzo wielu wartościowych ludzi odwraca się od instytucji rodziny ze wstrętem. Albo wartości, albo - rodzina. Idiotyczne!


Ale czy to, że nie zakładam już ciężkiego plecaka na plecy i przyjeżdżam samochodem to znaczy, że ja też według Ciebie należę do "stonki"? Ludzie nawet nie zauważają, jak z "wyższych pobudek" zaczynają powoli wsiąkać w konsumpcjonizm. Ale Twojego przypadku nie znam i sam sobie odpowiedz na to pytanie.


Nie wiem co masz na myśli o odrodzeniu się Bieszczadów? Bo przyrodniczo Biesy wyglądają lepiej niż niż przed wojną. Ludziom też żyje się latwiej niż wtedy. Przyrodnicze odrodzenie Bieszczadów to skutek powojennego wysiedlenia. A ludzie w PRL-u od czasów Gierka też mieli się przeciętnie lepiej, niż przed wojną - z czego bynajmniej nie wynika, że PRL był świetny i tak powinno zostać. Po prostu, świat poszedł trochę naprzód.
Ja mam na myśli odrodzenie koncepcji Bieszczadów jako polskiej stolicy niezwykłości.

Kubryk
05-06-2011, 21:18
Polska stolica niezwykłości... brzmi nieźle. Jestem za. Trzeba jedynie uważać, żeby z niezwykłości nie wyszła dziwaczność. Niektórzy "Niezwykli" uchodzili za dziwaków. Niektórzy za swoją niezwykłość placili wysoką cenę. A jeszcze niektórzy nieźle zarobili, pisząc o "Niezwykłych". Nawet na "niezwykłości" daje się zarobić. Być może za kilka lat ktoś zarobi na Samotnym Włóczykiju?
"A moja pisanina nie służy chwaleniu się, tylko przygotowywaniu gruntu pod odrodzenie niekomercyjnego stylu życia w Polsce." - piękna Idea
W Bieszczadach żyją ludzie niezwykli. Nie jest ich wielu, ale są. (Mieszkają w "normalnych" domach i nieźle zarabiają. Im też chodzi o kasę - mimo to kochają Biesy i niemałą część życia im poświęcili.)
Chcesz do nich dolączyć? Fajna sprawa. Trzymam kciuki. Daj znać kiedy zaczynasz.

Kubryk
05-06-2011, 21:33
Bardzo często dorosłość, a zwłaszcza rodzina stanowi dziś pretekst dla budowy konsumpcjonizmu. Powoduje to, że bardzo wielu wartościowych ludzi odwraca się od instytucji rodziny ze wstrętem. Albo wartości, albo - rodzina. Idiotyczne!


Nadinterpretujesz moje wypowiedzi. Nie pisalem nic o wartościach ani konsumpcjoniźmie. Chodziło mi jedynie o to, że odpowiedzialny facet zmienia swoje życie gdy pojawia się w jego życiu dziecko. Rodzina nie wyklucza wartości. Ale zmienia sposób uprawiania turystyki. Na inny, wcale nie mniej wartościowy.
Niestety, nie każdy "zakapior" był odpowiedzialny, w szczególności ten "Największy" - chociaż go podziwiałem.

Samotny Włóczykij
05-06-2011, 21:46
To się zagalopowałeś Włoczykiju. Co do ostatniego zdania, to Ameryki odkrywać nie musisz. Kiedyś zrobil to Krzysztof K. Po to nasze dzieci chodzą do szkoły, żeby nie musieli na nowo odkrywać że ziemia nie jest plaska, a słonie nie potrafią fruwać. Umiejętności, które masz zapewne na myśli, w dzisiejszym świecie nie przydadzą się, no chyba że będzie jakiś kataklizm i znowu wrócimy do jaskiń.
Mam rozumieć, że wg Ciebie harcerstwo jest też już niepotrzebne. Nie trzeba wcale wielkiego kataklizmu, który zburzy wszystko - wystarczy mała albo trochę większa wojenka, jaką nasi przodkowie musieli przeżywać co parędziesiąt lat. Dzisiejszym ludziom się wydaje, że to już przeszłość. Tak się przyzwyczaili do konsumpcjonizmu, że im się wydaje, że inna rzeczywistość nie jest możliwa. Upadek zakapiorszczyzny i załamanie turystyki kwalifikowanej też opierały się na tezie, że w obecnych czasach, gdy wojny już nie będzie, a dobrobyt będzie stale rósł, nie jest to już potrzebne, a nawet są bezsensowne.
Gwarantuję Ci też, że większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że względny dobrobyt i bezpieczeństwo, które mamy dziś, nie są dane na zawsze. Nie przypadkiem istnieje powiedzenie "syty nie zrozumie głodnego". Podobnie ludzie wychowani w obecnych czasach nie wiedzą, że swój standard życia zawdzięczają pracy poprzednich pokoleń - ba, oni wręcz gardzą poprzednimi pokoleniami, jako zacofańcami.


Co do ksztaltowania charakteru, to ok - jest to jeden z wielu sposobów, ale nie jedyny oczywiście. Zakonnicy w zakonach zamkniętych mają bardziej przechlapane, niż zakapior w szałasie.Zależy, w czym. Mówię to na tej podstawie, że próbę tego rodzaju też przeszedłem. W tym konkretnym wypadku jednak chodzi o życie w trudnych warunkach stworzonych przez przyrodę, nie sztucznie przez człowieka.


Chcesz poznać jak wyglądało życie w Biesach 100 lat temu? To znakomicie. Możesz to zrobić już od jutra. Porzuć swoją obecną pracę i spróbuj przeżyć miesięcznie za , powiedzmy 200 zł. (mam na myśli jedzenie i ubranie). Spraw sobie niewielki zagon ziemi pod Warszawą, w jakiejś wiosce "zabitej dechami", gdzieś gdzie nie ma sklepu, gdzie jest beznadzieja, miejscowa mafijka (w biesach przed wojną Pan) a dziewczyny po zmroku lepiej z domu nie wypuszczać i jeszcze wiele innych "atrakcji". Będziesz miał klimat przedwojennych biesów. Mieszasz ze sobą parę rzeczy. Mylisz okres przedwojenny z XVIII wiekiem, a pana ze zbójnikami. I standardy moralne były wtedy trochę inne, a ja manie chodzi o rzeczywistość, w której obowiązują współczesne (te pozytywne) standardy moralne.
Jeśli chodzi o ten zagon pod Warszawą - to coś w tym jest. Mam zamiar przyczynić się do wywołania fascynacji wiejskim życiem i traktowania jego utrudnień nie jako dowodu niższości, która powoduje, że powinno się przenieść tam, gdzie łatwiej, czyli do dużego miasta, lecz jako prób, pokonywanie których czyni z nas człowieka. Wiadomo przecież, że jeśli powstanie run na twarde życie, to pojawią się chętni do mieszkania tak na stałe, a wszyscy w Bieszczadach się nie zmieszczą. To jest sposób na przyhamowanie tendencji do wyludniania się małych miejscowości, wywołaną przez nieodpowiedzialne lub wrogie działania polityków. Dlatego wychodzę z założenia, że każdy ma prawo do własnych Bieszczadów, które mogą znajdować się w różnych częściach kraju.


Nie chcę Cię tylko krytykować, bo Twój pomysł nawet mi się podoba, tyle, że uważam go za mało realny. Wydaje mi się też, że jesteś romantycznie zapatrzony w Bieszczady, zdajesz się je idealizować. Uwierz, tu nigdy tak romantycznie się nie żyło jak nam mieszczuchom się wydaje.Ale co jest w nim nierealnego? Wszystko, poza pozwoleniem na budowę szałasu, zależy przecież wyłącznie ode mnie samego. A z patrzenia na Bieszczady głównie pod kątem przygód dawno już wyrosłem; zresztą zdaję sobie sprawę, że romantyczne przygody nawet w Bieszczadach trzeba sobie umieć zorganizować. Teraz widzę więc w tych górach głównie sposób na samodoskonalenie i misję. Prędzej można powiedzieć, że staram się, żeby to inni byli romantycznie zapatrzeni w te góry.
Bieszczady traktowali jako swoją Ziemię Obiecaną nie tylko mieszczuchy. To była taka ogólnopolska idealistyczna wizja. Czy Jędrek Połonina był mieszczuchem? Albo Spis?

Samotny Włóczykij
05-06-2011, 22:06
Nadinterpretujesz moje wypowiedzi. Nie pisalem nic o wartościach ani konsumpcjoniźmie. Chodziło mi jedynie o to, że odpowiedzialny facet zmienia swoje życie gdy pojawia się w jego życiu dziecko. Rodzina nie wyklucza wartości. Ale zmienia sposób uprawiania turystyki.
Niestety, nie każdy "zakapior" był odpowiedzialny, w szczególności ten "Największy" - chociaż go podziwiałem.
A potem nie chce mu się już do dawnego stylu życia wracać, i zostaje tylko konsumentem. I upowszechnia się coraz bardziej pogląd, że dorosły człowiek musi taki być. Czyli turystyka kwalifikowana to dziecinada.
Gwarantuję Ci, że mój znajomy, który nosił córeczkę, gdy była niemowlęciem na wędrówkach w koszyczku, wcale nie był nieodpowiedzialny. I zmienił styl życia - w odróżnieniu od większości współczesnych konsumpcjonistycznych rodziców, którzy starają żyć jak kawalerowie, choć uważają za obciach nocowanie nie tylko pod namiotem, ale nawet w schronisku młodzieżowym. Tyle tylko, że ten mój znajomy i jego żona mieli na wędrówkach dodatkowy problem, bo utrzymanie dziecka w tych warunkach w czystości nie jest wcale łatwe.
Ja uważam, że jak ktoś nie może uprawiać turystyki kwalifikowanej, to powinien zrezygnować z uprawiania turystyki w ogóle. Jeśli mieszka w dużym mieście i nie ma w pobliżu zieleni, to może sobie wyjeżdżać do znajomych, rodziny, na pikniki, na spacery do pobliskiego lasu, ewentualnie najwyżej na wczasy - które należy ściśle odróżniać od turystyki. Rodzina to z zasady życie osiadłe, a turystyka się nikomu nie należy. Zresztą - co jest pozytywnego w zmienianiu miejsca zamieszkania dla samego zmieniania? I po co komu takie protezy, jak uczestnictwo w przemyśle pseudoturystycznym? Przecież każdy powinien czuć, że to już nie jest to samo. Jeśli będziemy starali się żyć tak, żeby było nam wygodniej, i starali się łączyć to, co we wszystkich stylach życia jest łatwe przyjemne, a odrzucać to, co mniej przyjemne, to daleko nie zajedziemy. Życie to nie hipermarket, w którym możesz kupić, co chcesz - byleś miał za co.


Na inny, wcale nie mniej wartościowy.Z uporem maniaka powtarzasz, że wszystkie formy turystyki są tak samo wartościowe. Więc ja Ci z uporem maniaka powtórzę, że jeśli "turystyka", która tym się różni od zwykłego życia w domu, że co innego masz za oknem i co jakiś czas możesz sobie wyjść w góry, nie jest gorsza niż turystyka, która polega na stawianiu sobie wymagań - to uprawianie tej drugiej nie ma po prostu sensu. Wysiłek, wkładany w coś, tylko wtedy ma sens, gdy ceniony jest bardziej, niż jego brak.


Polska stolica niezwykłości... brzmi nieźle. Jestem za. Trzeba jedynie uważać, żeby z niezwykłości nie wyszła dziwaczność. Niektórzy "Niezwykli" uchodzili za dziwaków. Niektórzy za swoją niezwykłość placili wysoką cenę.
Dziwactwo to niezwykłość nieoswojona przez kulturę, niezrozumiała. Ale nie martw się - ja takich błędów nie zrobię, bo ja przestudiowałem kulturę społeczną Polski w takim stopniu, że wiem, jak się w takich wypadkach zachowywać. A za niezwykłość zawsze płaci się wysoką cenę. Zwykli ludzie unikają tego, bo idą w życiu na łatwiznę. Ale są też tacy, którzy tak nie potrafią.


A jeszcze niektórzy nieźle zarobili, pisząc o "Niezwykłych". Nawet na "niezwykłości" daje się zarobić. Być może za kilka lat ktoś zarobi na Samotnym Włóczykiju?Byle zarabiał uczciwie. To znaczy, żeby jego praca też była służbą, a nie tylko zarobkiem.


Daj znać kiedy zaczynasz.Myślałem, że zacznę na jesieni tego roku, ale kończenie spraw w Warszawie mi się przedłuża.

buba
05-06-2011, 22:28
Moje obecne wyprawy w Biesy też nie wyglądają jak kiedyś. Jak się ma małe dzieci, to turystyka wygląda już inaczej..

zwykle turystyka z dziecmi wyglada inaczej- jak popatrzymy na gorskie uczeszczane szlaki, niestety... ale czy musi tak wygladac?? to zalezy tylko od woli rodzicow..

znam takich ludzi ktorzy mimo posiadania potomstwa nie zmienili przyzwyczajen podrozniczych

np.

https://picasaweb.google.com/klubik.karpacki
http://podrozeady.com/oman1.htm



Bardzo często dorosłość, a zwłaszcza rodzina stanowi dziś pretekst dla budowy konsumpcjonizmu.

no wlasnie nie wiem dlaczego tak jest... ale obserwuje to bardzo czesto.. i jest to bardzo smutne...ze wielu fajnych otwartych, ciekawych swiata ludzi zmienilo swiatopoglad o 180 stopni.. dawniej jezdzili pod namiot - a teraz na weekendy do galerii :( "bo maja rodzine" wiec trzeba dom budowac, mieszkanie remontowac, wydawac kupe kasy na slub czy co roku miec nowsze auto..

ale tacy, jak z linkow powyzej daja nadzieje, ze jednak mozna zyc inaczej, mozna sie nie dac zniszczyc obecnemu oglupiajacumu systemowi.. i z rodzina czy bez- mozna zostac soba... tylko trzeba chciec...



Cytat Napisał Ala
A co to znaczy, ze jestes ( jak piszesz) pasowanym bieszczadnikiem?

To znaczy, że przeżyłem Bieszczadzką Inicjację..

a o co chdzi z ta bieszczadzka inicjacja?? na czym to polegalo? co cie takiego wyjatkowego w tych bieszczadach spotkalo? to byla jakas realna sytuacja, ktora sie wydarzyla czy wszystko dzialo sie jedynie w twoich myslach, wyobrazni? bo tak jakos nie moge zrozumiec...

Kubryk
05-06-2011, 23:08
A
Z uporem maniaka powtarzasz, że wszystkie formy turystyki są tak samo wartościowe. Więc ja Ci z uporem maniaka powtórzę, że jeśli "turystyka", która tym się różni od zwykłego życia w domu, że co innego masz za oknem i co jakiś czas możesz sobie wyjść w góry, nie jest gorsza niż turystyka, która polega na stawianiu sobie wymagań - to uprawianie tej drugiej nie ma po prostu sensu. Wysiłek, wkładany w coś, tylko wtedy ma sens, gdy ceniony jest bardziej, niż jego brak.



Dlaczego niby turystyka kwalifikowana jest bardziej wartościowa od spacerku na połoninę? Jakimi kryteriami kierujesz się dezawuując tę drugą? Kryterium wysiłku? Dla jednego wysiłek włożony w wejście na połoninę jest większy niż dla innego wyprawa na Mount Everest,. Czy niedzielny spacerek do Łopienki jest mniej wartościowy niż tygodniowe wędrowanie po biesach z plecakiem? Co jest bardziej wartościowe: pisanie czy czytanie, Bieszczady czy Mazury? Pytania bez sensu, bo zbyt ogólne. Możemy zapytać: kto jest bardziej przyjazny środowisku: samotny wędrowiec czy grupa dzieci na wycieczce szkolnej? Bieszczadnik z plecakiem przybyły w biesy pociągiem, czy osobnik, który przyjechał wypasionym samochodem w eleganckich bucikach, spacerujący na Sine Wiry? Bądź inne. Osobiście też mnie rażą Ci drudzy, ale mam do nich szacunek i uważam że też mają prawo do biesów i do wędrowania, jakkolwiek byśmy to nazwali. Stawianie sobie wymagań to rzecz względna. Czy Samotny Włóczykij nocujący w szałasie jest bardziej wartościowy niż rzeszowianin będący w biesach na weekend? Pytania bez sensu. Próbujesz wartościować zjawiska niewartościowalne.

Kubryk
05-06-2011, 23:14
Dziwactwo to niezwykłość nieoswojona przez kulturę, niezrozumiała.

Coś w tym jest. Ponoć dla chorego psychicznie reszta społeczenstwa jest "dziwnie nienormalna"

Biały 13
06-06-2011, 11:14
Mam rozumieć, że wg Ciebie harcerstwo jest też już niepotrzebne.

Ideowiec hmm ... a gdzie zagubiłeś swoje idee harcerskie ? Twoje wypowiedzi o turystyce "masowej" o "stonce" wskazują na twój brak szacunku co do nich. dziwne ? poprzednik napisał już o tym iż każdy prowadzi turystykę na swoje możliwości !!
Tak więc wytykanie komuś że nie jest takim łazikiem jak tym, albo ma dzieci i woli z nimi "bezpieczniej" spędzać czas wolny niż pod namiotem w lesie - nie tobie to oceniać i publicznie wytykać innym. Dla ciebie to nie wyczyn spędzać w ten czy inny sposób - to załóż plecak i idź w swoją stronę.

Kubryk
06-06-2011, 11:57
zwykle turystyka z dziecmi wyglada inaczej- jak popatrzymy na gorskie uczeszczane szlaki, niestety... ale czy musi tak wygladac?? to zalezy tylko od woli rodzicow..
znam takich ludzi ktorzy mimo posiadania potomstwa nie zmienili przyzwyczajen podrozniczych


Rok temu miałem taki przypadek. Wybrałem się z trojką dzieciaków do lasu (masyw Chryszczatej). W pewnym momencie - a uszliśmy już spory kawał - jednego z nich obsiadło kilka os i kilkukrotnie ugryzło (chyba na nie nasikał przez przypadek). Nie muszę wspominać o płaczu i przerażeniu małego. Ja też byłem przerażony, bo to pierwszy raz, nie wiedziałem czy jest uczulony, a to się czasem zdarza (w takich przypadkach może skończyć się tragicznie). Na szczęście uczulony nie był i obyło się tylko na bólu. Oczywiście naszą wyprawę przerwaliśmy i wróciliśmy do samochodu.
Wędrowanie z małymi dziećmi po górach świadczy o braku odpowiedzialności. Niektórych rzeczy nie da się pogodzić.

jerzu
06-06-2011, 12:07
wedrowanie z małymi dziecmi po górach swiadczy o czym?????????????????? że co????????????????? to taki teraz trend jest w mieście papy Tadzia????????????? dość mocna teza i jakby to rzec.... nie potrzebuje wyjasnienia. wypadki sie zdarzaja wszedzie. Do mieszkania/domu wleci szerszen dziabnie dzieciaka- to jaki wniosek w skrócie- otwieranie okien jak sie ma dzieci , to szczyt nieodpowiedzialności. proponuję wszystkim którzy wychowuja dzieci: wlączcie im telewizor, podepnijcie pod net na stałe, dajcie w ręce pady i nie ksztaltujcie ich charakterów i zainteresowań. to szczyt nieodpowiedzialności. acha- jeszcze niech imcały czas przygrywa radyjko ojczulka.

Sylwek74
06-06-2011, 12:34
Myślę że już czas zamknąć ten wątek...

tidżej
06-06-2011, 13:01
Wędrowanie z małymi dziećmi po górach świadczy o braku odpowiedzialności.

Jak tak czytam te wszystkie skrajne opinie to dochodzę do smutnych wniosków: jestem nieodpowedzialny (chodzę z dziećmi po górach), jestem nieuczciwy (bo nie podzieliłem się informacją, że mam "Zapomniane Bieszczady", nie jestem dobrym bieszczadnikiem (bo nie jestem 100% przeciwnikiem mostków)... itp. itd...

Potem jednak uświadamiam sobie, że jednak wszystko jest dla ludzi w odpowiedni sposób, w odpowiednich dawkach i w odpowiednim czasie, a myślenie to coś co nie boli.
Byleby tylko dzieci nie zostawały nam... zakapiorami...

buba
06-06-2011, 13:09
jednego z nich obsiadło kilka os i kilkukrotnie ugryzło (chyba na nie nasikał przez przypadek). Nie muszę wspominać o płaczu i przerażeniu małego. Ja też byłem przerażony, .

przynajmniej sie nauczyl ze osy sa niebezpieczne , nie nalezy ich draznic i trzeba ich unikac.. moze kiedys ta wiedza uratuje mu zycie..



Wędrowanie z małymi dziećmi po górach świadczy o braku odpowiedzialności. Niektórych rzeczy nie da się pogodzić.

dziekuje moim rodzicom i dziadkom ze byli nieodpowiedzialni!!!!!!!!!!!!!!!!! :-) :-) :-)

pewnie ze czasem sie nie da pogodzic.. jak rodzice robia po nogach ze strachu przed noclegiem w lesie czy przejsciem wplaw potoczka to rzecz jasna ze nie zabiora tam swojego dziecka..

patrzac na niektorych rodzicow to by najchetniej zamkneli swoje pociechy w odkazonym pokoju bo wiadomo ze owady i "zarazki" sa grozne... i sa najspokojniejsi gdy pociecha siedzi z komputerem, telewizorem w domu... bo biegajac po podworku to moze zmija sie trafic, szerszen, kolega pilka uderzy albo hustawka, wpadnie pod auto albo do jeziora... na sile odcinaja dzieci od realnego swiata w ktorym wzrastaly poprzednie pokolenia- od przyrody, beztroski i szerokiego oddechu, .. i w natloku swojej rodzicielskiej troski nie pomysla ze tam, w tym szczelnym sterylnym pokoju moga czychac na malego najwieksze niebezpieczenstwa..


a tak wogole to nie wiem skad sie bierze w dzisiejszych czasach ta psychoza strachu.. bo mam wrazenie ze media to staraja sie kreowac wieczny strach przed wszystkim..
-las- to kleszcze- kleszcze to borelioza i inne ciezkie choroby,
- jagody, grzyby, poziomki- to bąblowiec,
-osa, szerszen, komar- to smiertelne w skutkach uczulenia
- mleko prosto od krowy to gruzlica i inne
-nocleg pod namiotem -to dzikie zwierzeta i zli ludzi- mordercy, chuliganie, gwalciciele
-dzikie kapielisko to zaraz utoniecie jak nie zjedzenie przez wodnego potwora ;)
-pokomunistyczne hustawki na ktorych sie wychowaly poprzednie pokolenia to smiertelne niebezpieczenstwo dla dzieci
-to samo dotyczy trzepakow! z trzapaka mozna spasc! zatem trzeba wyciac trzepaki z osiedli!
- od czasu do czasu sa "strachy" dodatkowe w postaci swinskiej/ptasiej/kangurzej grypy czy skazonych ogorkow..
- strach zabrac autostopowicza, wpuscic obcego do domu, pointegrowac sie z nieznajomym w pociagu czy komus bezinteresownie pomoc
-wszedzie musi byc "monitoring" bo za rogiem czai sie ZŁŁOOOOO"

po co to ciagle napedzanie strachu?? moze spanikowanym spoleczenstem jest latwiej manipulowac?

jedynie w galeriach handlowych/centrach rozrywki jest oaza bezpieczenstwa i szczesliwosci dla dzieci i doroslych - o czym informuja radosne twarze z reklam ;) jedynie tam odpowiedzialni rodzice spedzaja czas ze swoimi pociechami!



że jednak wszystko jest dla ludzi w odpowiedni sposób, w odpowiednich dawkach i w odpowiednim czasie, a myślenie to coś co nie boli...

swiete slowa!!

buba
06-06-2011, 13:47
, nie wiedziałem czy jest uczulony, a to się czasem zdarza (w takich przypadkach może skończyć się tragicznie). Na szczęście uczulony nie był i obyło się tylko na bólu. Oczywiście naszą wyprawę przerwaliśmy i wróciliśmy do samochodu.


realnie to mam wrazenie ze jest wieksze prawdopodobienstwo ze dziecko zginie w wypadku samochodowym niz szlag go trafi w wyniku ugryzienia owada i silnej alergi... a wozimy nasze pociechy autami, nie? i czasem nawet mamy 150 na liczniku ;) ale o tym sie nie mowi.. a alergia to takie modne slowo!!!




Czy Samotny Włóczykij nocujący w szałasie jest bardziej wartościowy niż rzeszowianin będący w biesach na weekend? Pytania bez sensu. Próbujesz wartościować zjawiska niewartościowalne.

ciekawe jak oceni "zakapiorowanie" w dziesiejszych rozdeptanych bieszczadach, w szalasie na poloninie, z bywaniem w okolicznych knajpach ktos kto połowe zycia spedza w tajdze i tundrze, zywiac sie tym co upoluje, zlowi, hodujac renifery i walczac na codzien z niedzwiedziami, wilkami w obronie swojego zycia.. gdy comiesieczna wizyta w malej osadzie pokołchozowej jest "kontaktem z cywilizacja"..
ocena zawsze bedzie zalezec od punktu odniesienia...

"Porównując się z innymi możesz stać się próżny i zgorzkniały, bowiem zawsze znajdziesz lepszych i gorszych od siebie"

jerzu
06-06-2011, 19:35
:mrgreen:po co wogóle taki typ co sie boi osy jedzie w góry, niech jedzie do tesco. po nowy ekran 65 cali. i wszystko dobrze zobaczy bez ruszania sie z domu. zresztą o czym ta debata. jak to ktos rzekl- same skrajne zdania. i swiętość slów o rozsadku. to tak jak zutylizowano tony ogorków w hiszpani bo jakis głab rzucił hasło o robalu. wystarczy ze media stworza psychoze. aaaaaa w zgorzelcu żmija ukąsila typa. nie wychodzić z domu bo żmije czaja sie żeby kogoś dziabnąc. 8)

biesadam
06-06-2011, 21:27
: po co wogóle ....

Przeczytaj jerzu wypowiedź ze z r o z u m i e n i e m

biesadam
06-06-2011, 21:30
Koledzy się zjątrzyli niepotrzebnie

don Enrico
06-06-2011, 22:08
do tej pory przyglądałem się temu wątkowi jako bezwartościowemu.
Ale, pytanie które postawił Kubryk :

Czy Samotny Włóczykij nocujący w szałasie jest bardziej wartościowy niż rzeszowianin będący w biesach na weekend?
... zainspirowało mnie.
Szczególnie w tej drugiej części " rzeszowianin będący w biesach na weekend? "
Otóż jestem rzeszowianinem wałęsającym się w biesach na łikend.
Nie przeszkadzają mi w ogóle nawiedzone włóczykije i inne plątające się po rynku w Cisnej.
Wpisuję to we folklor, a nie we współ-zawodnictwo.
Spotykałem na swej drodze różnych ludzi w różnych sytuacjach, którzy nie tworzyli Wielkich manifestacji, po prostu byli sobą.
A w tym wątku widzę Wielką Manifestację do działań in spe.
do it. !!!

Krysia
06-06-2011, 23:17
dziekuje moim rodzicom i dziadkom ze byli nieodpowiedzialni!!!!!!!!!!!!!!!!! :-) :-) :-)
!
Moi też;-)
tzn Mama tylko;-)też od bejbika ciągała w te paskudne góry;-)i to w Tatry!z przepaściami!

Browar
07-06-2011, 19:04
http://youtu.be/KiSepxeXuT4
Ze wstydem przyznaję się do skrajnej hipernieodpowiedzialności.W akcie słusznego samoukarania się,podaję się do dymisji i degradacji, a w akcie pokuty udaję się z Synem na piwo :twisted:
PS A z Syna pewnie nic dobrego nie wyrośnie,wprawdzie studiuje jeden z cięższych kierunków w PL, ale się wspina,czasem jakąś nagrodę z konkursów wspinaczkowych przytarga,po Alpach się plącze nieodpowiedzialnie - stracony gość - wszystko przeze mnie...

maciejka
07-06-2011, 20:37
Browar, chcesz powiedzieć , że z powodu błędów rodzicielskich Twoje dziecko zostanie zakapiorem?:mrgreen:
Jak zwykle odbiegamy od tematu, ale zaprawdę nic straconego...;) I tak zawsze zejdzie nam się na wychowanie dzieci (ach, jak się Basia Z. nie odezwie to będę rozczarowana;-) albo czy bardziej dzikie są Bieszczady czy też przejścia na Ukrainę;-)
Nawet chętnie przyłożę ręki do tej dywersji.
Oczywiście, że się nie wstydzisz, nawet prowokujesz...
Widzisz, wszystko zależy od odpowiedzialności i przygotowania rodzicieli.
U dziecka najważniejsza jest ciekawość i chęć biegania po górach, którą trochę się ma, a trochę podpatruje. Resztę daje natura: wytrzymałość, zwinność, brak strachu, szybką regenerację ze zmęczenia i kontuzji (nie to co my;-)
Ale to rodzic musi mieć obycie w terenie. Posiadać poczucie czasu i odległości. Wiedzieć jak się zachować w górach, co zabrać na wyprawę i jak ubrać dzieciaka (no czapeczka jak się patrzy, okularki, rękawiczki, kombinezon nawet kijki, a może nawet krem z filtrem:)

marcins
07-06-2011, 20:52
Przeżywają najlepiej dostosowani (choć nie do końca to prawda, bo nici z tego jak ktoś jest dostosowany, ale się nie rozmnaża, jednak inna to jest bajka i nie miejsce tu na nią ;)) . Jeśli rodzice nie umieją zapewnić dzieciom w danej sytuacji warunków do przetrwania to są niedostosowani. Może lepiej zamiast ruszać w góry, w las, czy w bagna niech siedzą w domu w sterylnych warunkach. I GOPR by sobie dychnął, a i przewodnicy mogliby się zająć bardziej zbożnymi zajęciami.

maciejka
07-06-2011, 21:04
Przeżywają najlepiej dostosowani (...) Może lepiej zamiast ruszać w góry, w las, czy w bagna niech siedzą w domu w sterylnych warunkach.
Dyskusja zmierza na moje ulubione tory...;-):-D
Marcinie, przetrwać w dżungli miasta to też jest nie lada wyzwanie i ewentualny sukces;)

Ps. A i o rozmnażanie łatwiej, choć to inna bajka:mrgreen:.

tomekpu
07-06-2011, 21:37
Właśnie, podoba mi się, zawsze lubiłem oszołomów.

maciejka
07-06-2011, 22:06
A tak, tak. Trzeba być oszołomem, żeby przeżyć w mieście...;)
Przetrwać codzienną podróż metrem pod pachą zapoconego faceta... Pod ziemią, na drugi koniec miasta i z powrotem, gdzie nie widać widoków ani kierunków, totalny oszołom. Dzień w dzień, ta sama trasa, ze stratą dwóch godzin...
A i tak to jest cymes w porównaniu do stania w korkach na górze.
Ech, taki szałas w Bieszczadach, to dopiero musi być raj na ziemi...;-)

tomekpu
07-06-2011, 23:01
No są takie miasta, ale to nie moja wina....

maciejka
07-06-2011, 23:18
No są takie miasta, ale to nie moja wina....

Tom, no jasne, że różnie przyszło nam trafić i zmagać się;-)
Reszta zależy od ludzi...ja szukam wsparcia w górach, ale jeśli mogę pomóc w mieście, to chętnie, jak ryba w wodzie...:-)

Kubryk
08-06-2011, 14:46
Zapanowało święte oburzenie... Ja nie jestem przeciwnikiem spacerowania krajoznawczego z dziećmi, tylko zabierania ich na szlaki górskie (mam na myśli mniej więcej dwulatków i mniejszych) Takie jest moje zdanie. Każdy może mieć inne. Twój dzieciak Browar ma pewnie ze 4 na tym video, więc nie o niego chodzi. Nie będe się odnosił do epitetów i innych, bo nie warto. Ot i wszystko

Krysia
08-06-2011, 14:59
A mi się podoba zabieranie bejbików ze sobą w góry czy na narty czy na rower.
Bardzo!
Jeśli będę takowego miała na pewno kupię przyczepkę specjalną do nart/roweru i nosidełko na plecy.
Napatrzyłam się na to w Czechach.
Tzn na te przyczepki, bo z nosidełkami chodzą już i w Polsce.
To odnośnie dzieci do 2 lat;-))
a wręcz kilkumiesięczne w tych pojazdach widziałam;-)uspokajało się nawet ząbkujące dziecię!

Czarek pl
08-06-2011, 15:55
I ja jestem za wędrowaniem po górach z dzieciakami,ale widziałem już zapłakane dzieciątko w adidaskach ciągnięte przez rodziców po górskich kamieniach,żal było patrzeć,więc nic na siłę,rozsądek przede wszystkm,myślę,że to Kubryk miał na myśli,rozsądek.

buba
08-06-2011, 17:41
,ale widziałem już zapłakane dzieciątko w adidaskach ciągnięte przez rodziców po górskich kamieniach,żal było patrzeć,

Ja tez zawsze plakalam w gorach jak mi kazali isc po kamieniach i pod gore- bo wiedzialam ze wtedy mnie wezma na barana i dalej bede jechac, z wysoka ogladac piekne widoki, nie meczyc sie i szybciej przemierzac szlak. Glupi by nie plakal!!! ;)

Marcowy
08-06-2011, 21:49
Na TVP Kultura trwa właśnie fajny film (http://tv.wp.pl/opisdlg.html?prid=23544739222&name=Wersal) o prawdziwych, niefarbowanych, nieudawanych i bezpretensjonalnych zakapiorach z - panie dziejku - Francji!

Polecam wszystkim miłośnikom odpowiedniego gatunku filmowego i stylu życia

tomas pablo
08-06-2011, 22:15
tak, film fajny...można żyć obok wszystkiego.

Czarek pl
09-06-2011, 11:42
Ja tez zawsze plakalam w gorach jak mi kazali isc po kamieniach i pod gore- bo wiedzialam ze wtedy mnie wezma na barana i dalej bede jechac, z wysoka ogladac piekne widoki, nie meczyc sie i szybciej przemierzac szlak. Glupi by nie plakal!!! ;)
Ciekawy pomysł:-D,przyznaję,do głowy by mi nie przyszło,że można kombinować w ten sposób.

tomas pablo
09-06-2011, 16:20
:lol:..można..można, bo robiłem podobnie :mrgreen:

Krysia
09-06-2011, 17:47
Nie fair!ja nie robiłam, bo mnie mama by i tak nie uradziła nawet jakby chciała!!!
wrrrr
Ale inne rzeczy wymuszałam;-)
np. dodatkowe porcje czekolady, a wtedy to było 200gram na miesiąc, bo na tyle były kartki;-)więc każda kosteczka na wagę złota.

Merunka
09-06-2011, 21:45
Samotny Włóczykiju! Życze Ci powodzenia!!!

Samotny Włóczykij
09-06-2011, 22:44
ciekawe jak oceni "zakapiorowanie" w dziesiejszych rozdeptanych bieszczadach, w szalasie na poloninie, z bywaniem w okolicznych knajpach ktos kto połowe zycia spedza w tajdze i tundrze, zywiac sie tym co upoluje, zlowi, hodujac renifery i walczac na codzien z niedzwiedziami, wilkami w obronie swojego zycia.. gdy comiesieczna wizyta w malej osadzie pokołchozowej jest "kontaktem z cywilizacja"..
ocena zawsze bedzie zalezec od punktu odniesienia...
Zwłaszcza, jak zimą do takiej knajpy jest dzień drogi w jedną stronę...
Tak źle jak piszesz to nie będzie; myślę o miejscu możliwie najbardziej ekstremalnym. Miejsc nierozdeptanych jest wciąż jeszcze dosyć, a sąsiedztwo szlaków uczęszczanych przez "stonkę" nie tyle zmniejsza trudy takiego życia, co odbiera im nieco romantyzmu w oczach innych - i trochę przeszkadza.
Przed drapieżnikami nie będą miał się czym bronić, w odróżnieniu od tamtych. Słyszeliście kiedyś o czymś takim, jak szatun, czyli niedźwiedź, który nie najadł się dość na jesieni, i budzi się zimą głodny? Teraz misiów jest w Bieszczadach więcej, niż dawniej, mówi się nawet, że ponad 100. To wcale niemała liczba, nawet jak na standardy światowe.

Krysia
09-06-2011, 23:26
Wow, i nie boisz się, że Cię zje???Ten szatun

Samotny Włóczykij
11-06-2011, 17:20
A Ty się nie boisz przechodzić przez ulicę? Przecież może Cię samochód przejechać. Szatun raczej w naszych warunkach człowieka nie zje - ale może być dużo bardziej nerwowy, niż normalnie.

Dodam jeszcze, że mam zamiar, oprócz bardzo dokładnego poznawania przyrody bieszczadzkiej i ćwiczenia się w umiejętnościach głównie survivalowych, uczyć się indiańskich stylów rzeźbiarskich. Już teraz zbieram materiały.

Biały 13
12-06-2011, 21:22
To po co ten tekst o tym szatunie ?
Chciałeś nas poinformować o drapieżnikach i o niedźwiedziu ? większość z nas zdaje sobie sprawę z tego
Może chciałeś pokazać jakim jesteś twardzielem ?

haru112
12-06-2011, 21:28
Mam jedno małe pytanie a mianowicie czy Samotny Włóczykij was nie irytuje?
Poza za tym szanowny Włóczykiju wez sie za realizowanie planów, skoncz z pieprzeniem, nie musisz tak na siłę pokazywac jaki jestes "fajny";) Mam nadzieje ze Bieszczady nauczą Cię troche pokory. Pozdrawiam

Samotny Włóczykij
12-06-2011, 21:29
To po co ten tekst o tym szatunie?
Zgadnij. Przeczytaj jeszcze raz moje 2 ostatnie wypowiedzi - może zrozumiesz.


Mam jedno małe pytanie a mianowicie czy Samotny Włóczykij was nie irytuje?
Poza za tym szanowny Włóczykiju wez sie za realizowanie planów, skoncz z pieprzeniem, nie musisz tak na siłę pokazywac jaki jestes "fajny";) Mam nadzieje ze Bieszczady nauczą Cię troche pokory. Pozdrawiam
Nie denerwuj się, kochasiu. Złość piękności szkodzi.
I trochę kultury też by nie zaszkodziło.

Lisk
12-06-2011, 21:49
Może jakoś tak;;http://acidcow.com/pics/20530-house-5-pics.html

kasia laszlowa
12-06-2011, 22:11
to kiedy Samotny Włóczykij osiedli się "na stałe" w bieszczadzkiej "dziczy"?? jak widać wszyscy czekają z niecierpliwością

Biały 13
13-06-2011, 08:38
Zgadnij. Przeczytaj jeszcze raz moje 2 ostatnie wypowiedzi - może zrozumiesz.

Czytałem i wniosek nasuwa sie sam. Chciałeś być bohaterem i nie wyszło ! Szkoda że ty nie rozumiesz co piszesz - tak a`propos kultury

buba
13-06-2011, 12:08
Przed drapieżnikami nie będą miał się czym bronić, w odróżnieniu od tamtych. Słyszeliście kiedyś o czymś takim, jak szatun, czyli niedźwiedź, który nie najadł się dość na jesieni, i budzi się zimą głodny? Teraz misiów jest w Bieszczadach więcej, niż dawniej, mówi się nawet, że ponad 100. To wcale niemała liczba, nawet jak na standardy światowe.


. Szatun raczej w naszych warunkach człowieka nie zje .

to te polskie "szatuny" sa jednak niebezpieczne czy nie? ;) bo sie juz troche pogubilam..

buba
13-06-2011, 12:15
Mam jedno małe pytanie a mianowicie czy Samotny Włóczykij was nie irytuje?


ale widac swoj cel osiagnal ;) wzbudzil zainteresowanie, uwage na forum i u wielu osob wzbudzil jakies emocje...jak widac nie koniecznie zawsze pozytywne, ale nie jest to obojetnosc. I nie wszystkie watki ciagna sie przez 11 stron ;)

teraz pozostaje czekac i zobaczyc czy w realnym swiecie tez zrobi taki szum wokol siebie.

wadera
13-06-2011, 12:19
Szatun prawie jak szatan ,który zapewne zaczyna się odzywać w niektórych czyytających ten zabawny/irytujący wątek.
A swoją drogą w wieku lat 12/14 też miałam takie pomysły żeby zaszyć się w dziczy tylko,że ja do Kanady lub Ameryki płd. na jakieś odludzie chciałam lecieć ale już mi przeszło -takie to były dziecięce fantazje.
Teraz się zaszywam i owszem,czasami w dziczy karpackiej....

Krysia
13-06-2011, 12:22
Dobrze, że sobie nie zaszywasz;-)
a tylko w buszu;-)

trzykropkiinicwiecej
13-06-2011, 14:51
....no tak... "zaszyć się w Bieszczadach" nabiera całkiem nowego blasku... jest tu paru takich.. do zestawu dodają widelec :)

wadera
13-06-2011, 14:58
Nawet można się pokusić o definicję człowieka zaszytego i napewno nie będzie to zakapior bo jego określiłabym raczej mianem prującego się(rozprutego)na duszy,ciele i umyśle.

biesadam
13-06-2011, 21:10
. Słyszeliście kiedyś o czymś takim, jak szatun, czyli niedźwiedź, który nie najadł się dość na jesieni, i budzi się zimą głodny? Teraz misiów jest w Bieszczadach więcej, niż dawniej, mówi się nawet, że ponad 100. To wcale niemała liczba, nawet jak na standardy światowe.
Ja słyszałem, że taki szatun bez problemu połyka w całości, oprócz butów (bo ponoć mu zbyt śmierdzą). Problem zaczyna się gdy szatunów jest dwoch lub więcej. Ale wtedy, jak to mówił Zdzichu (w Siekierezadzie, po czwartym piwie - a Zdzichu wie co mówi ) szatuny grają w kości. Wygrywa ten, który wyrzuci więcej oczek, a przegrywający zjada buty.
Ale czy to prawda? Nie wiem

trzykropkiinicwiecej
13-06-2011, 22:13
...to przypomniała mi się opowieśc o Szatunach... jak to pewnej nocy w gawrze obudziły się szatunowe dzieci i prosiły starą włochatą matkę żeby opowiedziała na dobranoc jakąć bajeczkę.
- Nie Dzieci... już późno...
- Ale Mamusiu Mamusiu... ostatnią... zrób pacynki... zrób pacynki......
- No dobra, ale ostatni raz...
Po czym stara Niedźwiedzica założyła na łapy pacynkoczaszki... i mówi śmiesznym głosem
- Co tam tak szeleści Kaziu w tych krzakach...
- Myślę że to Świstak Wiesiu, myślę że to Świstak
:)
Koniec

curik
14-06-2011, 11:05
Miejcie litość! Samotny Włóczykij wydaje się być człowiekiem "pozytywnie zakręconym". Lubię takich ludzi więc życzę mu powodzenia, choć przyznam że najpierw bym zrobił, a potem napisał. Jeszcze raz pozdrawiam i uważaj na siebie Włóczykiju

Gandalf
15-06-2011, 21:01
myślę o miejscu możliwie najbardziej ekstremalnym. .
Też kiedyś miałem takie marzenia, niestety proza życia usadziła mnie za biurkiem :-) Także trzymam kciuki !!!

marcins
15-06-2011, 21:50
A mi się najbardziej ekstremalnym wydaje miejsce za biurkiem, dlatego unikam ekstremów.

Miejscowy
15-06-2011, 22:03
a ja myślę, że to świstak.

Samotny Włóczykij
16-06-2011, 15:43
Mam zamiar w czasie mojego życia w Bieszczadach stopniowo "wracać do Natury", głównie jeśli chodzi o wikt, o ile to tylko będzie możliwe. Mam w związku z tym pytania:
1. Czy ktoś orientuje się w tytułach książek, gdzie dobrze byłyby opisane krajowe rośliny jadalne? Trochę się na tym znam, ale uważam, że to zdecydowanie za mało.
2. Nie mam zamiaru rezygnować z białka, i w związku z tym:
a. Czy w Zalewie Solińskim i jego dopływach żyją raki amerykańskie? Jeśli tak, to przy okazji przysłużyłbym się przyrodzie polskiej, tępiąc szkodniki. Pewno nawet robiłbym zapasy na zimę z szyjek rakowych.
b. Okoń, którym nieostrożnie zarybiono Bieszczadzkie Morze, zasiedlił wpływające do niego rzeczki, skąd wypiera cenniejsze ryby łososiowate (sam widziałem). Czy w związku z tym patrzono by przez palce na specyficzne łowienie właśnie tych ryb?

Poza tym mam zamiar tradycyjną zakapiorską metodą podbierać zwierzynę wilkom, ale to się zbyt często nie trafi. Jedyna roślina, którą mam zamiar uprawiać, to topinambur. Już teraz zrobiłem sobie poletko eksperymentalne na nieużytkach koło mnie. Większa odmiana ma już półtora metra. Nie trzeba nic z nim robić, poza odchwaszczeniem, dopóki nie zacznie radzić sobie sam - ale czy w Bieszczadach warunki będą mu równie sprzyjały?

Oczywiście, absolutnie konieczne jest zaopatrzenie się w rakiety śnieżne - bez nich zimą w Bieszczadach jest przerąbane.


choć przyznam że najpierw bym zrobił, a potem napisał.
Piszę to m. in. po to, żeby zminimalizować pokusy wycofania się (mam zwyczaj dotrzymywać słowa), i żeby uzyskać trochę porad.

trzykropkiinicwiecej
16-06-2011, 17:19
Czy ktoś orientuje się w tytułach książek, gdzie dobrze byłyby opisane krajowe rośliny jadalne? Trochę się na tym znam, ale uważam, że to zdecydowanie za mało.
2. Nie mam zamiaru rezygnować z białka, i w związku z tym:

Oczywiście, absolutnie konieczne jest zaopatrzenie się w rakiety śnieżne - bez nich zimą w Bieszczadach jest przerąbane.


.

Łukasz Łuczaj... polecam autora... jeśli jeszcze Go nie znasz to masz spore zaległośći i czuję że skończy się ucieczką albo trującymi jagodami.. (oprócz roślin zna się na jadalnych robakach)
Powrót do natury? Zrób sobie rakiety... kupne to przecież cywilizacja, w dodatku plastik...
Jakia rezygnacja z białka? oj.. spore zaległości w wiedzy Kolego....

tomas pablo
16-06-2011, 17:27
topinambur myślę że poradzi sobie doskonale. Nawet rozpleni się, zagłuszając inne rośliny wokoło...
ale JAK masz zamiar go spożywać ? Pamiętaj , iż bulwy zawierają inulinę / czy jak to tam zwał.../ która jest nie trawiona przez człowieka ! Indianie poddawali bulwy fermentacji w kopcach. Zamierzasz tak samo ? Będziesz je zimował ? ...Mnie osobiście nie smakował za bardzo...

Krysia
16-06-2011, 19:30
Czy w związku z tym patrzono by przez palce na specyficzne łowienie właśnie tych ryb?
.
Niby jak?
Prądem?;-)
Czy jeszcze bardziej specyficzne łowienie?

maciejka
16-06-2011, 19:38
przy okazji przysłużyłbym się przyrodzie polskiej, tępiąc szkodniki. (...)Poza tym mam zamiar tradycyjną zakapiorską metodą podbierać zwierzynę wilkom, ale to się zbyt często nie trafi. Jedyna roślina, którą mam zamiar uprawiać, to topinambur.

Chcesz tępić raki amerykańskie a w zamian wprowadzić do bieszczadzkich lasów inwazyjny, amerykański topinambur?:evil:
Miej świadomość, że im bardziej dziki teren wybierasz tym większym jesteś intruzem dla przyrody...

marcins
16-06-2011, 19:46
Samotny Włóczykiju kup sobie najpierw kawałek pola albo kwaterę w ogródkach działkowych. Pokop, popracuj, skonsumuj plony, a z pewnością odechce Ci się osiadać w Bieszczadach na surowym korzeniu. Bajki z okonkami, rakami amerykańskimi i topinamburem będziesz pewnie dzieciom opowiadał, bo nijak się one mają do realiów, bynajmniej bieszczadzkich.

Samotny Włóczykij
16-06-2011, 20:11
Łukasz Łuczaj... polecam autora... jeśli jeszcze Go nie znasz to masz spore zaległośći i czuję że skończy się ucieczką albo trującymi jagodami.. (oprócz roślin zna się na jadalnych robakach)
Powrót do natury? Zrób sobie rakiety... kupne to przecież cywilizacja, w dodatku plastik...
Jakia rezygnacja z białka? oj.. spore zaległości w wiedzy Kolego....
Komuś się pomylił zakapior z instruktorem sztuki przetrwania. Większość zakapiorów przybywając w Bieszczady nie wiedziała połowy tego, co ja wiem.
Robaki to ostateczność. Choć w sumie to pokarm zwierzęcy najłatwiej dostępny. Problem jest ponadto z tym, że wiele chrząszczy drewnojadów (najłatwiejszych do odnalezienia) jest chronionych, a odróżnienie larwy chronionej od niechronionej nie jest proste. Jagody to akurat znam doskonale, więc raczej się trującymi nie skończy. Głównie chodzi mi o szczegółowe informacje na temat zielska i korzonków (które zresztą są dłużej dostępne, niż jagody). Nimi też bym się nie zatruł - ale chcę bardziej urozmaicić sobie dietę. Zresztą ja nie stawiam sobie - przynajmniej na razie - jako celu całkowitego powrotu do Natury. Wrócę, na ile będę umiał.

Rakiet właśnie nie mam zamiaru kupować. Chcę je sobie zrobić z drewna.


Pamiętaj , iż bulwy zawierają inulinę / czy jak to tam zwał.../ która jest nie trawiona przez człowieka ! Indianie poddawali bulwy fermentacji w kopcach. Zamierzasz tak samo ? Będziesz je zimował ? ...Mnie osobiście nie smakował za bardzo...
Tzn. bez fermantacji są mało kaloryczne? Ja czytałem, że inulina ulega w organizmie człowieka hydrolizie do fruktozy. O kopcowaniu myślałem. Topinambur gotowany nie jest za dobry, ale przy frytkach z niego ziemniaczane mogą się schować!
Problem tylko taki, że dziki też się o topinamburze mogą dowiedzieć. Choć ostatnio, o ile zdołałem się zorientować, nie było ich w tych górach zbyt dużo.


Chcesz tępić raki amerykańskie a w zamian wprowadzić do bieszczadzkich lasów inwazyjny, amerykański topinambur?:evil:
Miej świadomość, że im bardziej dziki teren wybierasz tym większym jesteś intruzem dla przyrody...
Wymienię jeden gatunek inwazyjny na drugi, bo topinambur będę sadził w miejsce innej rośliny obcej, której tam jest dużo. Przy czym topinambur się nie rozsiewa w naszych warunkach, i nie jest zagrożeniem dla naszej przyrody (myśliwi nawet celowo sadzą go dla dzików, żeby nie wchodziły w szkodę). I ani mi przez myśl nie przeszło robić to w miejscach dzikich, a nie zdziczałych.


Niby jak?
Prądem?;-)
Czy jeszcze bardziej specyficzne łowienie?
Prądem łowi się niespecyficznie wszystko, co żyje i na drzewo nie ucieka. Myślałem o łowieniu okoni na podrywkę.

trzykropkiinicwiecej
16-06-2011, 20:21
Komuś się pomylił zakapior z instruktorem sztuki przetrwania. Komuś się pomylił zakapior z traperem



Słownik synonimów i antonimów

» rzeczownik zakapior
synonimy: bandyta (http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/,bandyta), bandzior (http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/,bandzior), drab (http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/,drab), łobuz (http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/,%C5%82obuz), oprych (http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/,oprych), opryszek (http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/,opryszek), rabuś (http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/,rabu%C5%9B), rozbójnik (http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/,rozb%C3%B3jnik), rzezimieszek (http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/,rzezimieszek), szumowina (http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/,szumowina), typ spod ciemnej gwiazdy (http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/,typ+spod+ciemnej+gwiazdy), zakapior (http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/,zakapior), zbir (http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/,zbir), zbój (http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/,zb%C3%B3j)

Samotny Włóczykij
16-06-2011, 20:25
Komuś się pomylił zakapior z traperem
Znowu stara śpiewka. Ten ktoś to nie ja, bo nowe znaczenie słowa "zakapior" funkcjonuje już od lat wielu. A zakapior to szersze pojęcie, niż traper.


Samotny Włóczykiju kup sobie najpierw kawałek pola albo kwaterę w ogródkach działkowych. Pokop, popracuj, skonsumuj plony, a z pewnością odechce Ci się osiadać w Bieszczadach na surowym korzeniu. Bajki z okonkami, rakami amerykańskimi i topinamburem będziesz pewnie dzieciom opowiadał, bo nijak się one mają do realiów, bynajmniej bieszczadzkich.
Gdybym miał się zniechęcić pracą w ogrodnictwie, zrobiłbym to już dawno. Nie bardzo rozumiem, jaki jest Twój cel. Chcesz mnie obrazić, czy zniechęcić? Bo to nie brzmi jak dobra rada.

trzykropkiinicwiecej
16-06-2011, 21:52
Zostać zakapiorem



Znowu stara śpiewka.

maciejka
16-06-2011, 22:11
Wymienię jeden gatunek inwazyjny na drugi, bo topinambur będę sadził w miejsce innej rośliny obcej, której tam jest dużo. Przy czym topinambur się nie rozsiewa w naszych warunkach, i nie jest zagrożeniem dla naszej przyrody .

A który obcy gatunek chcesz wymieniać?

marcins
16-06-2011, 22:39
...Chcesz mnie obrazić, czy zniechęcić? Bo to nie brzmi jak dobra rada.

Raczej zachęcić do zejścia na ziemię, może być bieszczadzką ;)

Duch_
17-06-2011, 06:43
Taa długi rozbieg i nie hamować przed ścianą... Baranek przeważnie pomaga na zejście na ziemie... Kabaret normalnie...

Samotny Włóczykij
17-06-2011, 09:02
Raczej zachęcić do zejścia na ziemię, może być bieszczadzką ;)
Aha, czyli miała to jednak być dobra rada. W takim razie pomyliłeś formę, bo dobre rady w dawane w ten sposób są zwykle mało skuteczne.
Na czym konkretnie ma polegać to "zejście na ziemię"? Bo jak na razie było tylko wygłaszanie ogólnikowych dętych nauk z pozycji Wielkiego Autorytetu. Przy tym trafiłeś trochę kulą w płot, bo dawałeś mi radę popróbowania pracy ogrodniczej, nic o mnie nie wiedząc, a w dodatku zakładając, że mnie ta praca zniechęci. Ale Wielkie Autorytety wszystko lepiej wiedzą...


A który obcy gatunek chcesz wymieniać?
Rudbekię.

Samotny Włóczykij
17-06-2011, 09:37
Znalazłem stronę o survivalowym zastosowaniu roślin:
http://survival.strefa.pl/spis_roslin.htm
To raczej takie podstawy, ale parę informacji sprecyzowałem.

Trochę informacji o bukwi - mogą się przydać komuś, kto również chciałby zostać zakapiorem, bo w Bieszczadach to jeden z podstawowych plonów:
http://docs8.chomikuj.pl/509019599,PL,0,0,Buk-.doc


Dobre urodzaje bukwi obserwuje się w drzewostanach bukowych stosunkowo rzadko co 8-10 lat. W mię*dzyczasie zdarzają się urodzaje średnie i słabe. Pąki kwiatowe buka formują się w roku poprzedza*jącym owocowanie, stąd spodziewany rok nasien*ny można już stwierdzić jesienią lub zimą poprze*dzającą rok kwitnienia. Zaobserwować można wte*dy na bukach kuliste pączki kwiatowe wyraźnie odróżniające się od zwykłych spiczastych pączków pędowych. Jak wykazały obserwacje, wysokie tem*peratury czerwca i lipca w roku zawiązania się pączków kwiatowych, wpływają korzystnie na uro*dzaj buka.Opad bukwi zaczyna się już od końca września lub początku października, przy czym największe nasilenie opadu ma miejsce w pierwszych trzech tygodniach (70-80%). Bukiew opadła wcześniej jest bezwartościowa i zawiera zazwyczaj orzeszki puste lub nadpsute. Orzeszki buka zbiera się naj*częściej z ziemi pod drzewami.http://survival.strefa.pl/spis_roslin.htm

Owoce zawierają szkodliwą faginę oraz kwas szczawiowy i dlatego na surowo można zjeść tylko niewielką ilość albo prażone i zmieloneNie rozumiem - zmielenie miałoby wpływać na skład chemiczny bukwi? Teoretycznie możliwe, ale dziwne.


Z tymi zapasami z żywności to jest jeden problem, znany od niepamiętnych czasów - mianowicie myszy. Zimą można się spodziewać ich inwazji. Trzeba mieć pojemniki myszoodporne - albo umieszczać żywność w miejscach, gdzie myszy mają utrudniony dostęp. Całe szczęście, że przynajmniej szczury przy takim stylu życia nie grożą. Ponadto problemem są mkliki, czyli mole zbożowe, a także mole grzybowe. Ale z tym to jest akurat kłopot wszędzie.

Krysia
17-06-2011, 10:13
Poczekaj, bo przegapiłam, a cofać mi się nie chce.
Masz już jakąś ziemię?
Planujesz zakup?Jakiego areału?

Samotny Włóczykij
17-06-2011, 10:33
Ja tam nie chcę się osiedlać na stałe. Bieszczady mają być dla mnie miejscem próby. Jak ktoś osiada na stałe, to zaczyna się urządzać - i z czasem znika szałas, a zamiast niego wyrasta porządna chałupa. I wtedy człowiek z miłośnika życia ekstremalnego staje się w lepszym razie chłopem jak każdy inny w Polsce, a w gorszym - trybikiem w machnie przemysłu rozrywkowego, którego częścią jest przemysł turystyczny. Zresztą dziś już niewiele jest w Bieszczadach pustek, gdzie można by się osiedlać na odludziu - i żadna z nich nie znajduje się wysoko w górach. Zaś te, które istnieją, niech pustkami zostaną . Musiałbym więc zamieszkać we wsi - a to oznaczałoby, że z założenia już musiałbym chcieć się urządzić, a życie ekstremalne byłoby najwyżej dodatkiem.

Krysia
17-06-2011, 11:01
To na czyjej ziemi chcesz stawiać ten szałas???a potem chałupę, albo nawet i namiot tylko?
Dogadałeś się już z kimś?
Ktoś już Ci a to pozwolił?Choćby tylko Lasy Państwowe (jeszcze)?

Samotny Włóczykij
17-06-2011, 11:24
O rany, przecież już o tym pisałem.

Krysia
17-06-2011, 11:41
Który numer postu, chętnie przeczytam;-)

Samotny Włóczykij
17-06-2011, 18:44
Pierwszy.

Mam pytanie. Ludy pierwotne miały ponoć zwyczaj transportowania żaru w jakichś pojemnikach. Co robiły, żeby im się ten pojemnik nie spalił?

biesadam
17-06-2011, 18:48
A ja na okoliczność tej .... debaty o "Wielkim (Wy)Czynie" ułożyłem wiersz o szatunie.
Szatun jest dziki, szatun jest zły
Szatun ma wielkie, ostre kły.
Kto spotyka szatuna w lesie,
Ten do szałasu szybko umyka.
Niestety, w ostatnich dwóch linijkach mojego wiersza zgubilem rym.::((
Gdyby ktoś go znalazł....
...może na połoninie...

Kubryk
17-06-2011, 18:56
Samotny W po prostu robi sobie tanią promocję swojej książki. Cała jego pisanina na forum, ma slużyć ściągnięciu na siebie uwagi. Sprytna, mądra i perfidna autoreklama

Samotny Włóczykij
17-06-2011, 18:59
Mam cytat Skyluxa z innego wątku, który został zamknięty - niesłusznie, bo Bieszczadzka Inicjacja to było całkiem co innego niż mój pomysł zakapiorski. W obu wątkach wypływa ten sam światopogląd - ale to bynajmniej nie oznacza, że jest mowa o tym samym:

O ja pierdziele. Jeździłem w Biesy przed 89, jeżdżę po i zawsze odczuwam taką samą przyjemność. Z łażenia a nie ze snucia wydumanych teorii. Niech mi nikt nie pitoli o jakiś inicjacjach, co się w książkach o przygodach Tomka naczytał. I niech Ten Ktoś zacznie w końcu szanować ludzi, jak na "prawdziwego inteligienta" przystało. Bo mi tu cos za bardzo jakąś prowokacją capi. No tak, nie pokazali mnie w telewizji, nie opowiedzieli o mnie w brukowcach - i już jestem skreślony w oczach "ludzi nowoczesnych". Bo sądząc po treści i formie, właśnie na takiego natrafiłem?
Wiesz, czym się różni prosty człowiek od prostaka? Że ten pierwszy nie uważa czegoś za bzdurę tylko dlatego, że tego nie pojmuje. Jeśli będziesz wyśmiewał się ze stylu życia innych, to nie licz na szacunek z ich strony - także ze strony inteligentów. Bo brak szacunku jest formą potępienia dla Twojego postępowania - jedyną niestety karą, jaka może Cię spotkać za niestosowne zachowanie. Trzeba mieć zresztą bardzo rozdęte ego, żeby najpierw traktować lekceważąco (w dodatku rynsztokowym językiem) innych, a potem domagać się od nich czegoś przeciwnego.


Samotny W po prostu robi sobie tanią promocję swojej książki. Cała jego pisanina na forum, ma slużyć ściągnięciu na siebie uwagi. Sprytna, mądra i perfidna autoreklama
Eh, że też Wy nie umiecie wyobrazić sobie innej motywacji ludzkiej, jak przyjemność i komercja - tak głęboko Polacy przestawili swój sposób myślenia. Ja popularyzuję IDEE za pomocą książki i epizodu zakapiorskiego w swoim przyszłym życiu - nie odwrotnie. Zresztą ja nawet nie zakładam, że tę książkę mi ktokolwiek wyda - choć nie powiem, że bym nie chciał. Ludzie, którzy mają pieniądze, nie są zwykle w stanie jej nawet czytać, bo tam każda strona jest dla nich wyrzutem sumienia, ponieważ opowiada o tym, jak porzucili ideały.

laszlo
17-06-2011, 19:15
Włóczykij ile zjadasz muchomorów przed napisaniem posta? Chyba ponad normę. Fragment Ustawy o lasach: "Art. 30. 1. W lasach zabrania się: ...10) biwakowania poza miejscami wyznaczonymi przez właściciela lasu lub nadleśniczego". Koniec Twoich marzeń. Tyle z mojej strony w temacie. Dziękuję, Do widzenia

Samotny Włóczykij
17-06-2011, 19:43
Mam pytanie, Władziu - a ile Ty zjadasz muchomorów, że odpowiadasz zanim przeczytasz to, na co odpowiadasz? Przecież pisałem wyraźnie, że muszę mieć zgodę władz leśnych. W pierwszym poście!

Ja nie rozumiem, skąd ta agresja w tak wielu wypowiedziach. Czyżby dlatego, że wielu ludzi przez lata przestawiało się na myślenie, że liberalna kultura konsumpcyjno-komercyjna jest jedynie możliwa, a inne kultury mogą w niej istnieć tylko na zasadzie stopniowo eliminowanego reliktu. Teraz okazuje się, że to guzik prawda i że wola jednej tylko osoby wystarczy, by zadać temu kłam. A te rzekomo "naturalne i nie do powstrzymania procesy", które miały miejsce po 1989 r., są wyłącznie skutkiem tego, że powszechnie w te bzdury uwierzono. W tej sytuacji oni sami, którzy już dostosowali się do życia w "cywilizacji" i "nowoczesności" wychodzą w tym momencie we własnych oczach na wodzonych przez dwie dekady za nos jeleni bieszczadzkich. Ale nie martwcie się - wstydzić się powinien głównie ten, kto Was oszukał.

laszlo
17-06-2011, 19:58
Więc napisałem wyraźnie Koniec Twoich marzeń. "Władze leśne" nie wydają zezwoleń na zakładanie osad zakapiorskich. Zresztą wiemy obaj, że jesteś tylko internetowym napinaczem a to o czym piszesz zrobił już niejeden i ani przed ani po nie chwalił się o tym w necie i nie twierdził, że jest zakapiorem. Słyszałeś np o Henrim z Hulskiego? To o czym piszesz On robi od lat. Po cichu bo robi to dla siebie a nie dla rozgłosu.

Samotny Włóczykij
17-06-2011, 21:29
Więc napisałem wyraźnie Koniec Twoich marzeń. "Władze leśne" nie wydają zezwoleń na zakładanie osad zakapiorskich. Zresztą wiemy obaj, że jesteś tylko internetowym napinaczem a to o czym piszesz zrobił już niejeden i ani przed ani po nie chwalił się o tym w necie i nie twierdził, że jest zakapiorem. Słyszałeś np o Henrim z Hulskiego? To o czym piszesz On robi od lat. Po cichu bo robi to dla siebie a nie dla rozgłosu.
Podziękowałeś, pożegnałeś się, a teraz wracasz do dyskusji? Raz piszesz, że władze nie wydają zezwoleń, innym razem - że niejeden to zrobił. Poza tym, gdybyś czytał, a nie tylko dawał upust agresji, to byś wiedział, że ja chcę się czymś od tych "niejednych" różnić. I łaskawie nie wypowiadaj się za władze leśne. Zrobią, co same uznają za słuszne; żaden Władzio nie ma możliwości rozkazania im, na co mają pozwolić, a na co - nie.


Zresztą wiemy obaj, że jesteś tylko internetowym napinaczem a to o czym piszesz zrobił już niejeden i ani przed ani po nie chwalił się o tym w necie i nie twierdził, że jest zakapiorem.
Mało mnie obchodzi zdanie na mój temat takich ludzi, jak Ty.

Mam nadzieję, że już nie wejdziesz więcej do wątku założonego przez takiego wstrętnego napinacza, więc mam dla Ciebie pożegnalne życzenie: nie udław się swoją nienawiścią.

marcins
17-06-2011, 21:40
Włóczykiju, a czy już sobie upatrzyłeś jakąś miejscówkę?

Kubryk
17-06-2011, 22:15
Zauważyliście pewną prawidłowość? SW nie chodzi o merytoryczną dyskusję o bieszczadach, tylko o dyskusję samą w sobie. Można mu pisać o pierogach, gwiazdach, chodowli świn, o byle czym.
Celem SW jest promocja własnej książki. Wiecie co to jest pozycjonowanie strony?
SW pisze kontrowersyjnie, celowo, bo wciąga w wątek nowe osoby
Pisze, że chce porad ale ich nie przyjmuje
Jest najmądrzejszy i wszystkich poucza
Czytaliście co napisał o niby jakiejś inicjacji bieszczadzkiej? istny BEŁKOT
.............Szatun.............. dwa lata w szałasie..................kopcowanie czegoś tam..................życie jak przodkowie................BEŁKOT
Powtórzę raz jeszcze -- Sprytna, perfidna autopromocja

Samotny Włóczykij
17-06-2011, 22:47
Aha, już zostałem uznany za wroga. Czego nie napiszę - źle. Nie mam argumentów - nie mam racji, mam argumenty - pouczam i nie przyjmuję "porad" (które są personalnymi atakami).
Chciałbym też zauważyć, że nie tylko ja odbiegałem od tematu. Jedna osoba nawet zamieściła jakiś wymęczony wierszyk o szatunie. Oni też się autopromowali?

Czytaliście co napisał o niby jakiejś inicjacji bieszczadzkiej? istny BEŁKOT
Jak Stachura pisał o takich rzeczach - to był wspaniały. Jak pisze ktoś, kto nie jest idolem - to bełkot... I raz zarzucasz mi, że nie przyjmuję porad - innym razem dyskusję nad praktycznymi problemami życia wolnego człowieka, którą zaczynam, nazywasz również bełkotem. Zero sensu. Nie wspominając już o tym, że w tym "bełkocie" brało jeszcze udział więcej osób.

Widzę, że z Ciebie też nienawiść aż tryska uszami. Możesz wyć z nienawiści i stawiać najbardziej absurdalne zarzuty - komercja i tak jest bez szans, a Niewidzialna Ręka Rynku to bujda. Tak! Bujda! Musisz się z tym oswoić. Wtedy przestaniesz się pienić. Przyzwyczaisz się i zgodzisz się ze mną.
Ale biedny Ty jesteś! Przez tyle lat wmawiałeś sobie, że możliwa jest tylko komercja. I teraz usiłujesz wyprzeć ze świadomości fakt, że tak nie jest, kogoś, kto wyraźnie się jej przeciwstawia, usiłując na siłę wepchnąć do komercyjnej szufladki tylko dlatego, że napisał książkę! Żałosne.
Proszę Cię, nie osiwiej z przerażenia, że ktoś "zamachnął się" na Twojego bożka.

laszlo
18-06-2011, 07:39
I łaskawie nie wypowiadaj się za władze leśne. Zrobią, co same uznają za słuszne; żaden Władzio nie ma możliwości rozkazania im, na co mają pozwolić, a na co - nie.

Przecież pracownicy Lasów Państwowych to trybiki wielkiej machiny działającej w komercyjnym systemie. Masz zamiar negocjować z kimś takim? Ty, jedyny wolny i inteligentny człowiek?


Mało mnie obchodzi zdanie na mój temat takich ludzi, jak Ty.

Więc po co założyłeś kilka podobnych wątków?


Mam nadzieję, że już nie wejdziesz więcej do wątku założonego przez takiego wstrętnego napinacza, więc mam dla Ciebie pożegnalne życzenie: nie udław się swoją nienawiścią.

Czyżbyś czuł się zdemaskowany? Oczekiwałeś tylko wpisów w stylu "popieramy Cie Włóczykiju, jesteśmy z Tobą, gdzie i za ile można kupić Twoją książkę?". Zauważ Włóczyfarmazonie, że jedyna osoba, w której wypowiedziach pojawia się agresja to Ty. Każdy inny traktuje Twój Bełkot jako rozrywkę. A Twoja odpowiedź na każdy post to atak na "Tych", którzy po 1989r nakazali nam wszystkim (oprócz Ciebie) żyć w świecie komercji. Bełkoczesz jak byś był ciągle pod wpływem komercyjnych dopalaczy ale wniosłeś przynajmniej trochę humoru do forumowych dyskusji.

bartolomeo
18-06-2011, 09:56
Bardzo Was proszę o unikanie wycieczek osobistych i opanowanie emocji. Proszę także nie roznosić tej "potyczki" na inne wątki.

Dziękuję.

tidżej
18-06-2011, 10:40
Aha, już zostałem uznany za wroga.

Samotny Włóczykiju - sam stawiasz się w takiej pozycji. Sam stawiasz mur podkreślając ciągle JA i wy (i czasem mam wrażenie, że "wy" to forumowicze, a czasem że "wy" to nawet wszyscy Polacy). Wiele Twoich wypowiedzi to oceny i szufladkowanie o czym już pisałem kiedyś. Ciągle pouczasz innych pisząc: "nie odróżniasz", "nie rozumiesz", "musisz się z tym oswoić", itp. To prosty przekaz: "ja wiem lepiej". Dowolny temat podsumowujesz "komercja jest bez szans". Poruszyłeś wiele ciekawych wątków, ale forma dyskusji sprowadza wszystko do znudzenia tematem i wybuchów agresji, bo to przydługie teoretyzowanie, bicie piany i zero konkretów.
Czasem to Twoje pisanie faktycznie sprawia wrażenie naciągania... "nieważne jak, byle by się o mnie dużo mówiło".
Czas na konkrety, masło maślane i bicie piany staje się już nużące, "musisz się z tym oswoić".
Życzę powodzenia w realizacji zamierzeń i chętnie przeczytam rejację z dokonanych faktów.
Pozdrawiam.

skylux
18-06-2011, 17:27
A nie przypominają Wam te dyskusje czegoś, co już widzieliście? Dla przypomnienia i rozluźnienia (zwłaszcza od 2 min 44 sek.) ;) http://www.youtube.com/watch?v=acvxW7zNPr8&feature=related

Samotny Włóczykij
18-06-2011, 20:55
Samotny Włóczykiju - sam stawiasz się w takiej pozycji. Sam stawiasz mur podkreślając ciągle JA i wy (i czasem mam wrażenie, że "wy" to forumowicze, a czasem że "wy" to nawet wszyscy Polacy). Wiele Twoich wypowiedzi to oceny i szufladkowanie o czym już pisałem kiedyś. Ciągle pouczasz innych pisząc: "nie odróżniasz", "nie rozumiesz", "musisz się z tym oswoić", itp. To prosty przekaz: "ja wiem lepiej". Dowolny temat podsumowujesz "komercja jest bez szans". Poruszyłeś wiele ciekawych wątków, ale forma dyskusji sprowadza wszystko do znudzenia tematem i wybuchów agresji, bo to przydługie teoretyzowanie, bicie piany i zero konkretów.
Czasem to Twoje pisanie faktycznie sprawia wrażenie naciągania... "nieważne jak, byle by się o mnie dużo mówiło".
Czas na konkrety, masło maślane i bicie piany staje się już nużące, "musisz się z tym oswoić".
Życzę powodzenia w realizacji zamierzeń i chętnie przeczytam rejację z dokonanych faktów.
Pozdrawiam.
Ci "wy" to są agresywni zwolennicy komercji i konsumpcji, nie wszyscy użytkownicy tego forum. Gdybym uważał, że to forum jest takie złe, to bym na nie nie wchodził. Zresztą niektórzy tutaj stawali po mojej stronie.
Zarzucasz mi wybuchy agresji, bicie piany i zero konkretów. Przypominam, że to nie ja nazywałem dyskusje na temat konkretnych problemów zakapiorów (uprawa topinamburu, zagrożenie ze strony niedźwiedzi) "bełkotem". To nie ja usiłowałem każdą dyskusję sprowadzić do osobistej pyskówki.
I czy każdemu, kto uważa, że to on ma rację, a nie Ty, zarzucasz "pouczanie"? Czy w nowej pracy również zachowywałbyś się w ten sposób?
Przypominam też, że żyjemy podobno w wolnym kraju i każdy ma prawo uważać, że ma rację. Zamiast więc robić z tego zarzut, sensowniej byłoby zażądać na tę rację dowodów. Przypominam również, że przez całe lata to ludzie mający przeciwne do moich poglądy mówili nam o "nieuchronnych procesach cywilizacyjnych" do których musimy się jakoby dostosować. Nawet zawód i miejsce zamieszkania ludzie wybierali na podstawie takich "rad". Czy wtedy Ci to też przeszkadzało, czy też się z tym godziłeś? Nie musisz odpowiadać mnie, odpowiedz sam sobie.
Wreszcie przemiany polityczno-gospodarcze na świecie nie zależą od tego, co powiem sobie ja lub Ty, tylko po prostu od obiektywnych faktów. Fakty te wskazują jednoznacznie, że okres konsumpcji i komercji się już kończy. I wszyscy powinniśmy się na to przygotowywać. We własnym dobrze pojętym interesie. Nie trzeba wcale czytać moich postów, żeby o tym wiedzieć. Wystarczy oglądać "Wiadomości".


Przecież pracownicy Lasów Państwowych to trybiki wielkiej machiny działającej w komercyjnym systemie. Masz zamiar negocjować z kimś takim? Ty, jedyny wolny i inteligentny człowiek?
Niepotrzebna ta uszczypliwość. Gdyby LP były czysto komercyjne, to by prowadziły "gospodarkę" taką, jaką prowadzą obecnie wielkie koncerny np. w Amazonii. A i u nas się do zdarzało w XIX w., szczególnie po konfiskatach majątków powstańców - ale o tym sza...


Więc po co założyłeś kilka podobnych wątków?Wątki te są podobne o tyle, że zahaczają o ten sam światopogląd. Natomiast dotyczą czego innego. Książka to jedna inicjatywa, zakapiorstwo to druga, BI to trzecia. Ale nie rozumiem, dlaczego z zakładania wątków przeze mnie miałaby wynikać chęć dyskusji z ludźmi zachowującymi się napastliwie.


Mam nadzieję, że inni również podzielają zdanie Ostatniego Mohikanina, że powinniśmy przejść do konkretów, a więc przejdźmy. Podawano tu w wątpliwość sens uprawy topinamburu i łowienia raków. Czy ktoś z Was ma jeszcze jakieś argumenty przeciw uprawie topinamburu, albo czy wiecie coś konkretnego o rakach amerykańskich i ewentualnej nieopłacalności połowów?
Chyba odnośnie zbierania bukwi nie ma wątpliwości?

marcins
18-06-2011, 23:28
A ja myślę, że larwy chrabąszcza to dobry pokarm dla zakapiora i może by LP na takiego COŚia milszym okiem spojrzały ;)

jank
19-06-2011, 00:34
Wreszcie przemiany polityczno-gospodarcze na świecie nie zależą od tego, co powiem sobie ja lub Ty, tylko po prostu od obiektywnych faktów. Fakty te wskazują jednoznacznie, że okres konsumpcji i komercji się już kończy.[/B]

Mógłbyś rozwinąć - jakie to fakty ?

curik
19-06-2011, 11:46
Mógłbyś rozwinąć - jakie to fakty ?
Faktem jest Samotny Włóczykij. Czy jedyny?

Wojtek Pysz
19-06-2011, 20:12
Miejsce akcji: tzw. chatka studencka, dość wysoko w górach, bez drogi, bez prądu, telefonu i innych wygód. Czas akcji: początek lat 70. XX w. , koniec grudnia.

Bohaterowie: kilkunastu dziwaków, co to we święta nie mogą w domu wytrzymać, bo w góry ich ciągnie.

W Polsce wyprodukowano właśnie pierwsze magnetofony kasetowe, licencyjne MK-125. Taki magnetofon przyniósł ze sobą Jasiu. Każdego wieczora zakładał słuchawki i – podobno – uczył się języków. Nie wiem jakich, bo nie było słychać.

Pewnego razu Jasiu włączył magnetofon bez słuchawek i z głośnika rozległy się dźwięki jakiegoś koncertu symfonicznego. Tu odezwał się Docent: Jasiu, jak to możliwe, że w takim małym pudełku zmieści się taka duża orkiestra? Wypowiedział to tak poważnie i z takim przekonaniem, że nie tylko Jasiu ale także kilku innych, uczynnych kolegów zaczęło mu tłumaczyć zjawisko zapisu magnetycznego i wyjaśniać zasadę pracy magnetofonu. Docent niby kiwał głową, że rozumie ale nie ze wszystkim się zgadzał i dopytywał się dalej. No skrzypce, to ja rozumiem, cienkie są, zmieszczą się na takiej taśmie. Ale taki kontrabas albo helikon to się na pewno nie zmieści. Fachowiec od akustyki – a i taki był tutaj - zauważył, że Docent ma poniekąd rację. Odtwarzanie niskich częstotliwości na takim sprzęcie rzeczywiście nie jest rewelacyjne. A Docent pytał dalej: A jakby ta orkiestra była jeszcze większa, to czy trzeba by większe to pudełko zrobić? Ja także – przyszły elektronik – poczuwałem się do obowiązku objaśnić Docentowi kilka kwestii. I mieliśmy temat na cały wieczór.

Od tego czasu minęło prawie czterdzieści lat, a ja do dziś nie wiem, czy Docent mówił poważnie, czy wpuszczał nas w maliny.

P.S.1. Wspomniane w opowiadaniu imiona i pseudonimy są prawdziwe, mam nadzieję, że bohaterowie nie czytają tego forum.
P.S.2. Zbieżność tematyki mojego opowiadania z wątkiem, do którego je przyczepiłem jest przypadkowa i tematu nie będę kontynuował.

maciejka
19-06-2011, 21:26
Mam nadzieję, że inni również podzielają zdanie Ostatniego Mohikanina, że powinniśmy przejść do konkretów, a więc przejdźmy. Podawano tu w wątpliwość sens uprawy topinamburu i łowienia raków. Czy ktoś z Was ma jeszcze jakieś argumenty przeciw uprawie topinamburu, albo czy wiecie coś konkretnego o rakach amerykańskich i ewentualnej nieopłacalności połowów?
Chyba odnośnie zbierania bukwi nie ma wątpliwości?

Tak jak powiedział laszlo, zapoznaj się z ustawą o lasach. Pogadamy jak będziesz miał zgodę na naruszanie ściółki i kopanie gruntu, nie mówiąc o wprowadzaniu upraw roślinnych. Plus szałas, plus walka o ogień;).

Nie rozumiem - zmielenie miałoby wpływać na skład chemiczny bukwi? Teoretycznie możliwe, ale dziwne.

Wiesz, w sumie gdzie by to nie było, możesz mieć kłopoty z przetrwaniem. Tu akurat, gubi Cię brak zrozumienia tekstu. Nie chodzi o mielenie bukwi, ile o proces prażenia, czyli obróbkę termiczną, ta zmienia skład chemiczny. W tym przypadku skończyłoby się jedynie na rewolucji żołądkowej...

Ps. Jestem przekonana, że do tego pudełka kontrabas się nie zmieści:)))

Samotny Włóczykij
19-06-2011, 22:39
Tak jak powiedział laszlo, zapoznaj się z ustawą o lasach. Pogadamy jak będziesz miał zgodę na naruszanie ściółki i kopanie gruntu, nie mówiąc o wprowadzaniu upraw roślinnych. Plus szałas, plus walka o ogień;).
Gdyby było tak, jak mówisz, nie miałby miejsca ani jeden obóz harcerski. A jako włóczęga z doświadczeniem zdaję sobie doskonale sprawę, że leśnicy w praktyce nie mają nic przeciwko paleniu ognisk, jeśli jest zachowane bezpieczeństwo ppoż. Mam więc uprzejmą prośbę o udzielanie mi rad, a nie o straszenie, bo strachów się nie boję.


Wiesz, w sumie gdzie by to nie było, możesz mieć kłopoty z przetrwaniem. Tu akurat, gubi Cię brak zrozumienia tekstu. Nie chodzi o mielenie bukwi, ile o proces prażenia, czyli obróbkę termiczną, ta zmienia skład chemiczny. W tym przypadku skończyłoby się jedynie na rewolucji żołądkowej...
To Ciebie gubi brak zrozumienia tekstu, bo tekst źródłowy brzmiał brzmiał:

Owoce zawierają szkodliwą faginę oraz kwas szczawiowy i dlatego na surowo można zjeść tylko niewielką ilość albo prażone i zmielone
Wynika z niego więc, że mielenie może jakoś wpływać na uzdatnienie do spożycia. To właśnie wydało mi się dziwne. Obróbka termiczna nie zdziwiła mnie absolutnie, bo jest to metoda stosowana w przypadku wielu płodów rolnych.

Za parę lat będziecie się wstydzić, że ktoś chciał z Wami po prostu pogadać na konkretny temat, a Wy zamiast tego albo urządzacie bicie piany bezsensowną i kompromitującą Was pseudokrytyką, albo atakowaliście go, albo straszyliście. Żeby nie było wątpliwości - chodzi nie o wszystkich forumowiczów, ale o miłośników komercji, którzy za wszelką cenę chcą udowodnić sobie w pierwszym rzędzie, że powrót do wartości sprzed 1989 r. jest niemożliwy, bo po 1989 r. nastał przewrót i "wszystko jest zupełnie inaczej", a nam pozostaje się do tego dostosować. I w tym celu, żeby nie okazało się, że jest przeciwnie, starają się wymyślić najrozmaitsze absurdy, żeby tylko odsądzić go od czci i wiary, oraz zniechęcić do realizacji pomysłu. Innych udało się Wam niestety skutecznie odstraszyć.

Krysia
19-06-2011, 22:45
Za parę lat będziecie się wstydzić, że ktoś chciał z Wami po prostu pogadać na konkretny temat, a Wy .
Ja myślę, że niektórzy JUŻ się wstydzą, że dali się wciągnąć w tę bezsensowną dyskusję.

Samotny Włóczykij
19-06-2011, 23:14
Mógłbyś rozwinąć - jakie to fakty ?
1. Kompromitacja przodowników kapitalizmu, którzy pierwsi wyciągnęli rękę po państwowe dotacje,
2. Kryzys gospodarczy, z którego wyjścia nie widać,
3. Koniec końca historii, czyli powrót do rozstrzygnięć politycznych za pomocą siły militarnej, od zamachu na WTC po Gruzję,
4. Rosnąca ilość "państw upadłych". Mamy już takie dość blisko własnych granic - albańskie Kosowo. Jeśli dodamy do tego spadek autorytetu władz w całej Europie (w tym w Polsce), to widać, że ta tendencja będzie się rozszerzała. Bo zanim państwo upadnie w realu, upada w głowach obywateli,
5. Nie mamy żadnego powodu sądzić, że akurat Polskę to wszystko ominie, ponieważ nasze położenie geopolityczne powoduje raczej krzyżowanie się problemów. Mieliśmy już bardzo podejrzaną katastrofę w Smoleńsku i jeśli ktoś myśli, że o tym da się po prostu zapomnieć, to się myli. I nie mówię o tym dlatego, że kocham Kaczyńskiego i marzę o zemście na PO i Putinie. Nawet zaś, gdyby nas akurat wojna spotkać nie miała, to wypada pamiętać o rzymskiej zasadzie: "SI VIS PACEM, PARA BELLUM".
6. Wreszcie cały ten ustrój był oparty w gruncie rzeczy na zarabianiu na destrukcji. Pisałem np. w mojej książce, że istotą masowej turystyki miało być wyprzedawanie się z tożsamości inteligenckiej. Otóż nie można niszczyć w nieskończoność, bo w końcu nie ma już czego burzyć.

Tutaj można znaleźć parę ciekawych spostrzeżeń (wytłuszczenie moje). Skrótowo i prosto z mostu (choć zanadto dosadnie):
http://wiadomosci.onet.pl/waszymzdaniem/64749,93,artykul.html

Planowanie, ALEŻ TO RELIKT KOMUNIZMU! IDZIEMY TOTALNIE NA ŻYWIOŁ!!! Bo przecież nad wszystkim czuwa nie tyle Opatrzność Boska, ale ...równie mityczna "niewidzialna ręka wolnego rynku". Tyle tylko, że OD wybuchu II wojny światowej, coś takiego jak "wolny rynek" NIE ISTNIEJE, z wyjątkiem marginalnych obszarów gospodarczego zadupia. A to, co uwolnią planiści, MOMENTALNIE przejmuja pod kontrolę ...spekulanci, zwani dla zmyłki "agresywnymi inwestorami strukturalnymi".
NAJSILNIEJSZYM ARGUMENTEM za rezygnacją z wolnego i niekontrolowanego obrotu gospodarczego było udokumentowane stwierdzenie, iż ZAWSZE na końcu cyklu koniunkturalnego występującego w wolnym rynku jest ...WOJNA, a po hekatombie II wojny światowej Ludzkość miała wojen ...dość! Więc powołano najpierw Europejską Wspólnotę Węgla i Stali, potem EWG, a na koniec Unię Europejską, TYLKO W JEDNYM CELU: KOORDYNOWANIA poczynań gospodarczych, aby spory gospodarcze rozwiązywać przy stołach, A NIE jak do tej pory bywało, przy pomocy armii na polach wojennych kampanii! Po prostu księgowi udokumentowali to, że ZNACZNIE TANIEJ jest komuś wypłacić odszkodowania, za zaniechanie niepożądanych zachowań gospodarczych, niż potem ponosić koszty wojennych reparacji i odbudowywania zrujnowanych krajów, wraz z ich gospodarkami.

Zatem DO MOMENTU, aż w Unii i w USA DOMINOWAŁO planowanie, którego nie wolno utożsamiać z "centralnym planowaniem" obecnym na każdym kroku w gospodarkach Demoludów, zwane "INTERWENCJONIZMEM GOSPODARCZYM", Gospodarka Świata Zachodu rozwijała się stabilnie, a LUDNOŚĆ ODCZUWAŁA STAŁY WZROST tak zwanej stopy życiowej! Czemu, temu, że ludzie MIELI ZAGWARANTOWANY DOSTĘP DO ...PRACY i to pracy GODZIWIE OPŁACANEJ.

Skutecznym czynnikiem stabilizującym ten trend była, paradoksalnie ...OBECNOŚĆ ZSRR i ekspansja propagandowa obozu krajów "socjalizmu realnego", czyli stricte feudalnie zorganizowanych krajów, tworzących imperium socjalizmu sowieckiego. (W tamtym systemie PO PROSTU ZASTĄPIONO, drogą mniej lub bardziej krwawego rewolucyjnego przewrotu, kastę nietykalnej i uprzywilejowanej szlachty rodowej na ...kastę partyjnych aparatczyków, która z czasem zaczęła przyjmować strukturę rodową)! Po prostu PAZERNI bankierzy szybko pojęli "oczywistą oczywistość", głoszącą to, że SYTY ORAZ MAJĄCY ZA CO ŻYĆ MOTŁOCH NIE JEST ZDOLNYM DO WZNIECENIA REWOLUCJI, więc bezpieczniej będzie czerpać MNIEJSZE pożytki, ale bez ryzyka ich utraty w wyniku rewolucji. Kiedy jednak ZSRR i imperium Sowietów ZESZŁY z tego Padołu, MOMENTALNIE OBUDZIŁY SIĘ DEMONY, które zapytały obrzydliwie bogatych krezusów z międzynarodowej finansjery: CZY NADAL MUSZĄ pozwalać swołoczy na dostatnie życie, skoro zarobią zdecydowanie więcej, kiedy wytwarzaniem dóbr zajmą się ...Czajniki, a dokładniej NIEWOLNICY z komunistycznych Chin i reszty Azji, w ostateczności Latynosi, skoszarowani w "strefach ekonomicznych", funkcjonujących na zasadach wypracowanych w sowieckich ...Gułagach, czyli praca, praca, praca, a jak zachorujesz, to kop w excusez-moi, dupę, bo na leczenie nikogo nie stać. Oczywiście to, co zarobi pracownik starczy na ...zakupy i opłaty, oraz na prezent świąteczny dla najbliższych.Jeśli ktoś chce z tym dyskutować i dalej ciągnąć wątek polityczno-gospodarczy, proponuję założyć nowy temat.

Samotny Włóczykij
19-06-2011, 23:30
Ja myślę, że niektórzy JUŻ się wstydzą, że dali się wciągnąć w tę bezsensowną dyskusję.
Jeśli chodzi o tych, co wchodzą tu tylko po to, żeby mi przeszkadzać, to jeśli nie chcą się wstydzić, nie ma nic prostszego, niż po prostu do tego wątku nie wchodzić. Ja ich tu wcale nie pragnę, więc trudno powiedzieć, by zostali przeze mnie wciągnięci. Albo sami chcą, albo jakiś diabeł im każe to robić - ale to niestety ich prywatny problem, na który ja nic nie mogę poradzić.

glittertind
19-06-2011, 23:43
Podobna historia do tej, którą kolega próbuje stworzyć zdarzyła się i została opisana przez J. Krakauera w książce pt. Wszystko za życie. Może warto zacząć przygotowania do wielkiej przygody od lektury tej właśnie książki?
Zastanowiłbym się też, dlaczego nikt nie potrafi zrozumieć (to w kontekście przyszłej książki) , na czym polegała ta bieszczadzka inicjacja. Spotkanie z misiem, podarta mapa i nagłe poczucie beznadziei jest tak samo traumatycznym przeżyciem jak osamotnienie młodego człowieka, którego rodzice pierwszy raz pozostawili na kilka dni samego w domu. Nie można tu jednak mówić o inicjacji sierocej?:???:

Samotny Włóczykij
20-06-2011, 00:13
Jaką przyszłą książkę masz na myśli? Od K. McCandlessa, bohatera książki Krakauera, różnię się pod wieloma względami, głównie tym, że z tego co o nim wiem, mam więcej doświadczenia i rozwagi. Nie mam też skłonności do panikowania. Ja sobie świetnie zdaję sprawę, że życie na łonie natury nie składa się z samych blasków. Kłopoty też są, tylko inne - zaopatrzenie się bezpośrednio w żywność, strzeżenie jej przed szkodnikami, budowa mrozoodpornego domu, dzikie zwierzęta i dzicy ludzie, wreszcie - trudności w uzyskaniu w razie czego pomocy.

Każda inicjacja polega na przemianie psychicznej. W tym wypadku przemiana ta była dwuczęściowa - za pierwszym razem przygoda goniła przygodę, jak w powieści. Za drugim myślałem, że będzie tak samo, ale opadła mnie beznadzieja, że nie miałem ochoty na nic zupełnie, a piękne krajobrazy wcale tego nie zmieniały. Ostatecznie w drodze powrotnej pojawiło się jednak nieznane mi dotąd, zdumiewające uczucie, które uznałem za koniec inicjacji i jej rezultat. Spotkanie z misiem było jedną z wielu przygód pierwszej części inicjacji (i jednym z 3 niebezpieczeństw, które udało mi się ominąć). Ze zmoczoną mapą wiązał się właściwy początek drugiej części inicjacji. Ale to nie był właściwy powód. Raczej kamyczek, który poruszył lawinę, która i tak musiała spaść. Nie byłoby mapy, byłoby co innego. Na początku nic z tego nie rozumiałem, bo nie mieściło mi się w głowie, żeby popaść w takie przygnębienie z tak błahego powodu.
Inicjacja sieroca to nie inicacja, tylko trauma. Polega ona na strachu i niepewności, nie na poczuciu bezsensu wszystkiego (tzw. ból egzystencjalny). Może jedynie powodować przedwczesną dojrzałość psychiczną, co nie jest zdrowe. Czyli w sumie nic nie daje.

Krysia
20-06-2011, 07:16
Ja w przemianę psychiczną naszego bohatera nie wątpiłam ani sekundy i dalej nie wątpię.
Jedź już Makrelko w te Bieszczady, wifi masz w Cisnej, więc załóż tę swoją zakapiorską siedzibę gdzieś koło CPNu i zdawaj nam relację.
To będzie coś!;-)
A nie piszesz o jakiś topinamburach i szatanach.

jank
20-06-2011, 08:56
Mógłbyś rozwinąć - jakie to fakty ?

SW, nie jedź.
Przykro mi, nie nadajesz się na Zakapiora.
Poprzednie wypowiedzi sugerowały, że masz szansę, ale test z faktów oblałeś całkowicie. Nie napisałeś o ognistych smokach, ani o tym co mówiły zielone ludziki jak zwiedzałeś ich pojazd, czy o wielu innych znanych faktach. Poleciałeś sztampowo kasą i Tupolewem.
Brak Ci fantazji, bez niej nie dasz rady sam w szałasie.

trzykropkiinicwiecej
20-06-2011, 09:36
chcą udowodnić sobie w pierwszym rzędzie, że powrót do wartości sprzed 1989 r. jest niemożliwy, bo po 1989 r. nastał przewrót i "wszystko jest zupełnie inaczej", a nam pozostaje się do tego dostosować.
Nie było żadnego przewrotu po za naszymi głowami!

Biały 13
20-06-2011, 13:23
Gdyby było tak, jak mówisz, nie miałby miejsca ani jeden obóz harcerski. A jako włóczęga z doświadczeniem zdaję sobie doskonale sprawę, że leśnicy w praktyce nie mają nic przeciwko paleniu ognisk, jeśli jest zachowane bezpieczeństwo ppoż. Mam więc uprzejmą prośbę o udzielanie mi rad, a nie o straszenie, bo strachów się nie boję.

Czy ty czytasz posty ? Kilka kartek temu napisałem ci że różnica między zorganizowanym obozem harcerskim a samotnym człowieczkiem w lesie śpiącym w szałasie jest ogromna - jak Kanion colorado ... !!!
Więc nie popełniaj tego samego błędu kolejny raz i nie porównuj tych dwóch rzeczy.

PS: Nie wiem czy organizowałeś jakiś obóz, ale przypominam ci że teren na którym odbywa sie obóz jest
1) wydzierżawiony
2) leśnicy wyznaczają miejsce obozu harcerskiego, a nie na odwrót !

Samotny Włóczykij
20-06-2011, 15:44
Czy ty czytasz posty ? Kilka kartek temu napisałem ci że różnica między zorganizowanym obozem harcerskim a samotnym człowieczkiem w lesie śpiącym w szałasie jest ogromna - jak Kanion colorado ... !!!
Więc nie popełniaj tego samego błędu kolejny raz i nie porównuj tych dwóch rzeczy.
Różnica jest taka, że banda dzieciaków może zrobić w lesie dużo większe szkody, niż jeden dorosły człowiek. Zresztą także w innych wypadkach przekonałem się, że leśnicy tolerują biwakujących, jeśli przestrzegają oni zasad bezpieczeństwa ppoż.

PS: Nie wiem czy organizowałeś jakiś obóz, ale przypominam ci że teren na którym odbywa sie obóz jest
1) wydzierżawiony
2) leśnicy wyznaczają miejsce obozu harcerskiego, a nie na odwrót !Tzn. obóz harcerski wyznacza miejsce leśników???
Mówiliśmy o zasadach wynikających z zagrożenia terenu. Leśnicy mieli mi nie dawać zezwolenia, a nie - kazać płacić. Różnica jest taka, jak 2 kaniony Colorado. I kto powiedział, że mam zamiar budować szałas tam, gdzie mam ochotę? To leśnicy są gospodarzami terenu - ja mogę najwyżej zgłaszać propozycję.

Ja w przemianę psychiczną naszego bohatera nie wątpiłam ani sekundy i dalej nie wątpię.
Panowie Moderatorzy, miało podobno nie być wycieczek osobistych? Nie chciałbym być zmuszony do równie złośliwych odpowiedzi. Sądzisz, że dyskusja jest bezsensowna, uważasz, że to wstyd lub strata czasu - nikt Cię do zamieszczania postów nie zmusza. Jest tyle innych wątków.

SW, nie jedź.
Nie zrobię Ci tej przyjemności.

Biały 13
21-06-2011, 10:07
Różnica jest taka, że banda dzieciaków może zrobić w lesie dużo większe szkody, niż jeden dorosły człowiek. Zresztą także w innych wypadkach przekonałem się, że leśnicy tolerują biwakujących, jeśli przestrzegają oni zasad bezpieczeństwa ppoż.

Tzn. obóz harcerski wyznacza miejsce leśników???
Mówiliśmy o zasadach wynikających z zagrożenia terenu. Leśnicy mieli mi nie dawać zezwolenia, a nie - kazać płacić. Różnica jest taka, jak 2 kaniony Colorado. I kto powiedział, że mam zamiar budować szałas tam, gdzie mam ochotę? To leśnicy są gospodarzami terenu - ja mogę najwyżej zgłaszać propozycję..

Jeszcze raz ...
1) Na obozie harcerskim masz instruktorów którzy pilnują dzieciaków. Te dzieciaki są uczone i kształtowane w duchu miłości do przyrody a nie do niszczenia jej. Każdy podobóz i w punktach obozu masz a) sprzęt przeciwożarowy b) gaśnice - to jest pierwsza różnica między tobą a obozem harcerskim
2) Leśnicy wskazują harcerzom gdzie mogą rozbić obóz, za który następnie płacą na umowie dzierżawy ! a to ( tak sądzę) kłóci się z twoim puszczańskim / wolnym / niuezależnym / robinsonowym życiem w głuszy leśnej !!

Samotny Włóczykij
04-07-2011, 14:05
Jeszcze raz ...
1) Na obozie harcerskim masz instruktorów którzy pilnują dzieciaków. Te dzieciaki są uczone i kształtowane w duchu miłości do przyrody a nie do niszczenia jej. Każdy podobóz i w punktach obozu masz a) sprzęt przeciwożarowy b) gaśnice - to jest pierwsza różnica między tobą a obozem harcerskim
Właśnie, są instruktorzy. A powiedz mi, kiedy dbanie o przyrodę jest skuteczniejsze - czy wtedy, gdy małolaty są pilnowane przez starych harcerzy, czy wtedy, kiedy obozuje stary harcerz, który pilnuje sam siebie? Z mojego doświadczenia z leśnikami wynika, że za cały sprzęt ppoż. do ich akceptacji wystarczy garnek z wodą. A jeśli leśnicy będą chcieli czegoś więcej, to się dostosuję.


2) Leśnicy wskazują harcerzom gdzie mogą rozbić obóz, za który następnie płacą na umowie dzierżawy ! a to ( tak sądzę) kłóci się z twoim puszczańskim / wolnym / niuezależnym / robinsonowym życiem w głuszy leśnej !!Chyba niekoniecznie, choć najchętniej płaciłbym w robociźnie.

bieśdziad
05-07-2011, 15:23
....w Bieszczadzie pod koniec listopada też niezła dzicz, podobnie pod koniec marca....moze po prostu na raty tym "zakapiorem" SM możesz zostać....
na Jurze koło Czatachowy jest pustelnia, mieszkają tam mnisi w lesie, w małych domkach, jedzą to co znajdą w lesie, złowią z stawie (staw sami wykopali na starym źródle), co dostaną od ludzi ....a śpią w połówkach prostych trumień, ale nie nazywają sie zakapiory bieszczadzkie, a wyglądają na takich...więc to nie kwestia wysokości, raczej miejsca....

Biały 13
06-07-2011, 18:06
A powiedz mi, kiedy dbanie o przyrodę jest skuteczniejsze - czy wtedy, gdy małolaty są pilnowane przez starych harcerzy, czy wtedy, kiedy obozuje stary harcerz, który pilnuje sam siebie?

Kiedy ponad setka dzieci jest kształcona proeko, a nie w ten czas gdy jedna osoba siedzi w szałasie. Edukacja innych powoduje że coraz więcej osób będzie nastawiona na dbanie o przyrodę.

Co do wiaderka z wodą to przesadziłeś i jestem w szoku jeśli na takie obozy jeździłeś... Możesz napisać z którego środowiska się wywodzisz??

PS: pełne uznanie za to że chcesz spędzić 24h na dobę / siedem dni w tygodniu / 365 dni w roku w lesie ... Noc w noc, spanie z latarką w ręku, bo przecież ognia nie będziesz palił w nocy ...

Adventure
06-07-2011, 20:00
No no, przeczytałem to i pomysł robi wrażenie :) Mało kto zdecydowałby się na takie ruch - także trzymam kciuki za to, by realizacja doszła to skutku, oraz za to, byś szczęśliwie przetrwał ten okres :)

Samotny Włóczykij
08-07-2011, 16:44
Co do wiaderka z wodą to przesadziłeś i jestem w szoku jeśli na takie obozy jeździłeś...Ja nie mam w tym momencie na myśli obozów harcerskich, tylko zwyczajne obozowiska w niezbyt dużych grupach. Obozy harcerskie, zwłaszcza z młodszymi harcerzami, mają to do siebie, że mimo edukacji proeko coś się może zdarzyć. Dzieci to zawsze dzieci, szczególnie, że w tym wieku fascynacja ogniem jest czymś zwykłym. Zresztą wiadomo, że im większa grupa, tym trudniejsze utrzymanie jakiegokolwiek porządku. Oczywiście, że edukacja ochroniarska jest bardzo przydatna, ale i tak trzeba dbać, żeby jej koszta były możliwie najniższe. I skąd wiesz, że ja w tych lasach nie będę robił czegoś równie pożytecznego, jak edukacja ekologiczna?

Samotny Włóczykij
08-07-2011, 17:32
na Jurze koło Czatachowy jest pustelnia, mieszkają tam mnisi w lesie, w małych domkach, jedzą to co znajdą w lesie, złowią z stawie (staw sami wykopali na starym źródle), co dostaną od ludzi ....a śpią w połówkach prostych trumień, ale nie nazywają sie zakapiory bieszczadzkie, a wyglądają na takich...więc to nie kwestia wysokości, raczej miejsca....
Tak, o Czatachowie też słyszałem. Znam gościa, który tam był.

Biały 13
15-07-2011, 11:56
Ja nie mam w tym momencie na myśli obozów harcerskich, tylko zwyczajne obozowiska w niezbyt dużych grupach. Obozy harcerskie, zwłaszcza z młodszymi harcerzami, mają to do siebie, że mimo edukacji proeko coś się może zdarzyć. Dzieci to zawsze dzieci, szczególnie, że w tym wieku fascynacja ogniem jest czymś zwykłym. Zresztą wiadomo, że im większa grupa, tym trudniejsze utrzymanie jakiegokolwiek porządku. Oczywiście, że edukacja ochroniarska jest bardzo przydatna, ale i tak trzeba dbać, żeby jej koszta były możliwie najniższe. I skąd wiesz, że ja w tych lasach nie będę robił czegoś równie pożytecznego, jak edukacja ekologiczna?

zdarzyć się zawsze może, nawet w drewnianym kościele cegła na głowe spaść może ... Na obozach na których Ja byłem nie było żadnych problemów z ogniem/pożarem/ itp ...Co się tyczy z utrzymaniem porządku i bezpieczeństwa to proporcjonalnie do ilości harcerzy jest odpowiednia ilość instruktorów, aby żadne wypadki się nie zdarzały.

Co się tyczy biwakujących to:
a) Napisał Samotny Włóczykij
Gdyby było tak, jak mówisz, nie miałby miejsca ani jeden obóz harcerski.
b) Napisał Biały 13
Czy ty czytasz posty ? Kilka kartek temu napisałem ci że różnica między zorganizowanym obozem harcerskim a samotnym człowieczkiem w lesie śpiącym w szałasie jest ogromna - jak Kanion colorado ... !!!
c) Napisał Samotny Włóczykij
Różnica jest taka, że banda dzieciaków może zrobić w lesie dużo większe szkody, niż jeden dorosły człowiek. Zresztą także w innych wypadkach przekonałem się, że leśnicy tolerują biwakujących, jeśli przestrzegają oni zasad bezpieczeństwa ppoż.
d) Napisał Biały 13
Jeszcze raz ...
1) Na obozie harcerskim masz instruktorów którzy pilnują dzieciaków ...
e) Samotny Włóczykij A powiedz mi, kiedy dbanie o przyrodę jest skuteczniejsze - czy wtedy, gdy małolaty są pilnowane przez starych harcerzy, czy wtedy, kiedy obozuje stary harcerz, który pilnuje sam siebie?
f) Napisał Biały 13
Co do wiaderka z wodą to przesadziłeś ...

Na co wyskakujesz że chodzi ci o inne obozowiska niż harceraskie ... hmm ... w takim układzie nie zrozumiałem naszej konwersacji


Co do wychowania proeko - nie wiem o jakich kosztach mówisz oraz nic nie pisałeś że będziesz kształcił innych, robił prelekcje/spotkania dotyczące życia w zgodzie z naturą ...

Samotny Włóczykij
15-07-2011, 12:30
Ciężko jest mi tłumaczyć takie proste rzeczy. Zresztą już w tej chwili musiałbym wertować całą dyskusję, na co nie mam czasu.

bieśdziad
16-07-2011, 01:20
czytać wszystkie posty...to może zakapior samotnie siedzący przy ognisku w górach jak ma dostęp do netu....albo np przy paśniku jest hot spot...
Jaki jest sens dyskusji zakapior , a ekologia? Czy wszyscy rozumieją co się kryje pod pojęciem zakapior?

Duch_
16-07-2011, 11:53
:shock:Oczywiście że nie wiedzą wszechwiedzący. Czekamy aż podzielisz się swoja wiedzą z nami nieukami bo widzę, że wiesz wszystko i oczywiście najlepiej:-P

WUKA
16-07-2011, 22:07
Włóczykiju,rusz wreszcie z miejsca,porzuć teorię,podziel się wrażeniami!!!!!

bieśdziad
17-07-2011, 21:18
Duszku...o zakapiorach nie uczą, więc nieuk też może wiedzieć kto to zakapior

Biały 13
18-07-2011, 08:54
Ciężko jest mi tłumaczyć takie proste rzeczy. Zresztą już w tej chwili musiałbym wertować całą dyskusję, na co nie mam czasu.


tak masz racje ...

:mrgreen:

żubr
19-07-2011, 08:25
Straciłeś dwa cenne miesiące ze swojego zycia zakapiora pitoląc bez sensu na forum. Żyj nie teoretyzuj.

klopsik
19-07-2011, 19:22
A ile smakowej jagodzinaki mozna wypic za ten czas , czas to litry wlane w siebie

bieśdziad
19-07-2011, 20:25
...jagodzianki na kościach?

Biały 13
20-07-2011, 11:07
Najlepsza jest smorodinówka :) ....

klopsik
20-07-2011, 20:58
Eeee bee porzeczki sie tykac lepiej cos zdrowego na oczy, z ziemniaka dobre podobno

bieśdziad
20-07-2011, 21:44
...i to jest dyskusja zakapiorska.........nieco filozoficzna nieco bez sensu.....wobec ogromu kosmosu

klopsik
20-07-2011, 21:56
PO wypiciu alkoholu bez akcyzy nachodzi mnie prosta myśl/apel taka by droga do zostania zakapiorem niekoniecznie wiodła przez męczarnie alkoholowego nałogu oraz na pitoleniu przy stole , lecz konkretniej i kretaczniej. Gmina Cisna jako poważny narząd rządzący w Bieszczadach powoła specjalna komisje orzekająca o procentowym stopniu zakapiorskosci każdego konkretnego przypadku . Wystawiając zaświadczenia stosowne w temacie i tak myślę ze ten papierek przyda sie od razu do renty Zusowskiej oraz tantiem należnych za całokształt wizerunku BIeszczadzkich moczymordów(oczywiście sa zarejestrowaniu w Zaiksie).Apeluje by wpisać zakapiora bieszczadzkiego na listę zawodów tak by osoby parające sie nim mogły legalnie odprowadzać podatek oraz mieć opiekę zdrowotna należna ciężko pracującym pitolącym nierobom.
Apeluje także by powołać specjalny etat w gmnie do kontroli zarejestrowanych zakapiorów!
howg

Biały 13
21-07-2011, 10:35
Apeluje by wpisać zakapiora bieszczadzkiego na listę zawodów tak by osoby parające sie nim mogły legalnie odprowadzać podatek oraz mieć opiekę zdrowotna należna ciężko pracującym pitolącym nierobom.
howg

Opeika zdrowotna przede wszystkim, wątroba, trzustka, nerki i inne potrzebne a nadwyrężane cześci ciała muszą być sprawdzane i wspomagane :)

Smorodinówka cacy cacy - wczoraj smakowałem, i Aroniówka dla zdrowotności :-P

bieśdziad
24-07-2011, 09:37
albo iść na całość wykorzystując konekcje polityczne wójtowej i wizytę Premiera w Cisnej aby ustanowić pełnomocnika rządu ds. zakapiorstwa!

żubr
25-07-2011, 08:35
No i trzeba pamiętać, że nie ma zakapiorstwa bez wizyty w programie u pewnego redaktora z TV Rzeszów.

klopsik
27-07-2011, 20:56
mianować pełnomocnikiem należny biezdzidka za vało kształt, zdrowia za tych co na froncie robot publicznych !!= chlup=

bieśdziad
27-07-2011, 22:36
....łuuuuuuuup i bęc...na zdrowie...tak koniecznie u tego redaktora popularnej stacji TV Rzeszów....każdy zakapior teraz posiada telewizor i hot spot w domu typu blue barakowóz na stacją kolejki w Cisnej....usunięty kiedyś przez władze miejscowe (wójtowa) ze względu na szerzenie zgorszenia duzym natężeniem zakapiorstwa w trakcie spozywania Beczki Wiśni ....

klopsik
28-07-2011, 21:06
A dostanie jeszcze w Cisnej uczciwe szkło z plastikowym korkiem czy sam plastik Smaki Lasu z Pektowinu Jaslo ?Zakapior powinien sam produkować , i sprzedawać turysta jako nalewka zakapiora z dodatkiem szaleju i białym robakiem w środku (oczywiście w bankach po ukraińskiej ropie ) :)

bieśdziad
28-07-2011, 22:50
z białym robakiem to tequila, a właściwie wódka mescalo...a robaki są dla wykańczającego butelkę, ale zakapior wiem, że nie pogardzi kilkuletnią mescalo, co sam przetestowałem.....w pewnym pawulonie w Cisnej

buba
29-07-2011, 13:19
Włóczykiju,rusz wreszcie z miejsca,porzuć teorię,podziel się wrażeniami!!!!!

no wlasnie!! ja czekam i czekam na te relacje z dziczy, powrot do przeszlosci i mase ciekawych przygod :)

wtak
29-07-2011, 14:26
Ale fajny wątek :rotfl:

klopsik
29-07-2011, 20:28
kurcza niech ktoś napisze dobry artykuł o Warszawskiej dziczy wielkiego miasta , chętnie poczytam , bo bieszczadzka sie skończyła wraz z plaga domków do wynajęcia

ps tequile pija mięczaki, wypić spiryt z banki po ropie to jest przygoda dla zakapiora

bieśdziad
30-07-2011, 22:24
mięczaki to są w butelce.....to kto tu pił ostatnio spiryt miejscowy? może nie z beczki po ropie bo po tym czkawka o smaku stacji benzynowej pewnie jest....

buba
31-07-2011, 21:12
wypić spiryt z banki po ropie to jest przygoda dla zakapiora

zakapiorem nie jestem i pretendowac do tej roli nie zamierzam ale bym takowego poprobowala!!!


może nie z beczki po ropie bo po tym czkawka o smaku stacji benzynowej pewnie jest....

jak po wodzie mineralnej "naftusia" z truskawca... nie do wytepienia benzynowa czkawka ;)

Biały 13
02-08-2011, 18:00
Dziwni jesteście

Ja to wole nalewki :-)

długi
03-08-2011, 07:44
Na "sąsiednim" forum Lucyna zamieściła informację o ciekawej książce. Jeżeli kandydat na zakapiora jeszcze tu zagląda (dawno się nie odzywał), to może mu się przyda. Dla innych też interesująca pozycja.
""Dzikie rośliny jadalne Zapomniany potencjał przyrody". Są to materiały z konferencji, która obyła się 13 września 2007 r. w Arboretum w Bolestraszycach (tę publikację można najtaniej kupić, z tego co orientuję się, w kasie ogrodu (25 zł)). Artykuły są poświęcone roślinom jadalnym, przede wszystkim pożywieniu głodowemu i darom lasu, ..."
Pozdrawiam
Długi

Samotny Włóczykij
04-08-2011, 14:04
Co Wy tak z tym alkoholem? Zakapiorzy dawnego typu pili z poczucia bezsensu życia, a ja będę miał zajęć aż nadto.
Za namiar na książkę dziękuję. Na tej stronie są też inne książki na ten temat:
http://www.luczaj.com/ksiazki.htm


No i trzeba pamiętać, że nie ma zakapiorstwa bez wizyty w programie u pewnego redaktora z TV Rzeszów.
Ja tak na to nie patrzę. W panu Potockim widzę pierwszego, który zajął się popularyzacją tematu w oficjalnych mediach. Za komuny temat, o ile było możliwe, cenzurowano, a dziś jest tak samo, choć podobno mamy wolność. Dobrze, że choć on się z tego wyłamał. I mam nadzieję, że w przyszłości popularyzatorów będzie więcej. Przy czym nie chodzi o to, żeby robili mi jakiś rozgłos, a przeciwnie - będę tego rozgłosu unikał. Chodzi o IDEĘ. Ideę samodoskonalenia się przez samotne życie w ekstremalnych warunkach.

marcins
04-08-2011, 21:28
Samotny Włóczykiju widzę, że jesteś gotów na to, abym mógł Cię wziąć na przyuczenie praktyczne do "zakapiorstwa". Zapewniam pracę w lesie przy użyciu prostych narzędzi, zapoznanie z okoliczną florą i fauną - również organoleptyczne, miejsce na postawienie szałasu tudzież innej szopy, wodę z potoku i opał. W zamian oczekuję kilku godzin prostej pracy - głównie związanej z ziemią, kamieniem i drewnem, a jeśli się sprawdzisz to i z zielskiem.

diabel-1410
04-08-2011, 22:11
SW.przestań teoretyzowac i weż się za realizację swych planów-na razie na pieniacza i gawędziarza wychodzisz a takich mnogo

Biały 13
05-08-2011, 08:41
oj tam oj tam ... może nie jest w stanie wystartować z miejskiej dżungli. Wyrywa sie ale nie wychodzi ...

Samotny Włóczykij
07-08-2011, 15:50
Macie pecha, i chyba nie czytaliście wszystkich moich wątków tutaj. Ja nie mam zamiaru zostać zakapiorem po to, żeby zyskać poklask jakichś krzykaczy internetowych. Ja zostanę zakapiorem wtedy, kiedy sam będę gotowy, kiedy pozamykam wszystkie sprawy, i niczyj jazgot tego nie przyspieszy.

Marcins, muszę się zastanowić, bo niestety Twoje poprzednie wypowiedzi nie nastawiły mnie pozytywnie (do Ciebie, nie do mojego pomysłu) i wietrzę w powietrzu mobbing. Jaki ma sens ucieczka od patologii "cywilizowanego" życia, jeśli w Bieszczadach się trafi na to samo?

marcins
07-08-2011, 19:23
Samotny Włóczykiju propozycja jest dalej aktualna niezależnie od Twoich subiektywnych odczuć czy od Twojego nastawienia wysnutego na podstawie czyichkolwiek wypowiedzi. Po prostu zrób to.

Samotny Włóczykij
16-08-2011, 08:50
Kupiłem książki Łukasza Łuczaja i wypróbowuję zawartą w nich wiedzę w praktyce. Jak to mówią, "im więcej potu na ćwiczeniach, tym mniej krwi na froncie". Nie widzę błędów w warstwie praktycznej, choć należałoby by ją o parę rzeczy uzupełnić (np. termin owocowania buka w Polsce czy przygotowanie orzechów bukowych do spożycia). Podoba mnie się szczególnie ostrożność jeśli chodzi o rośliny, które mogą być trujące. Zdumiewają mnie natomiast błędy, których doktor botaniki nigdy nie powinien popełniać. Stale mylone jest kłącze z korzeniem, w innym miejscu jest mowa o korzeniach pływacza (których on nie posiada).

Poza tym, autor wciska tam ideologię posthipisowską "uwolnienia trawki" względnie maku, opierając się na absurdalnej argumentacji materialistycznej. Trochę dziwny jest bunt przeciw syfilizacji połączony z użyciem jej światopoglądu.

Krysia
16-08-2011, 08:59
Macie pecha, i chyba nie czytaliście wszystkich moich wątków tutaj. Ja nie mam zamiaru zostać zakapiorem po to, żeby zyskać poklask jakichś krzykaczy internetowych. Ja zostanę zakapiorem wtedy, kiedy sam będę gotowy,
To serio mamy pecha, bo to oznacza, że nigdy;-)))))

WUKA
18-08-2011, 07:49
http://www.tvp.pl/rzeszow/aktualnosci/spoleczne/pamiatkowe-zakapiory-z-bieszczadow/5106675

Gandalf
18-08-2011, 14:50
Ja zostanę zakapiorem wtedy, kiedy sam będę gotowy Czyli cały ten wątek to "sztuka dla sztuki" - teoretyczne zawracanie głowy !! Sorry, ale tak to wyszło

Biały 13
19-08-2011, 08:15
oj tam oj tam ...

można sobie pogadać :-) jak nie ma o czym to pogadajmy o tym, z jaką wspaniała inicjatywą wyszedł nasz kolega ... Temat: jak można przez cały rok siedzieć w lasach na skraju bieszczadzkiego parku ? "wspołżyć" ze zwierzątkami wspólnie na leśnych ścieżynach i polanach :)

Już przygotowuje patrol Starsz - harcerski do zrobienia wizyty u naszego SM aby poznali jak wygląda współczesne "puszczaństwo" ...

Mnie ten wątek śmieszy i irytuje, ciekawi i nudzi zarazem jest super :)

Samotny Włóczykij
20-08-2011, 03:56
Czyli cały ten wątek to "sztuka dla sztuki" - teoretyczne zawracanie głowy !! Sorry, ale tak to wyszło
Niezupełnie teoretyczne, bo ja się już do tego przygotowuję. Ostatnio np. zbierałem dzikie warzywa.

I jeszcze jeden minus a'propos książki Łuczaja. Rośliny chronione są tam źle oznaczone - o części nie jest napisane, że są chronione, o niektórych jest napisane, że są chronione, ale nie - że częściowo.

hucu
20-08-2011, 16:59
Niezupełnie teoretyczne, bo ja się już do tego przygotowuję. Ostatnio np. zbierałem dzikie warzywa.


Ty mniej gorzałka pij,ty wiency trenuj,ty zagranica (parku) jedziesz .... :lol:

sweetfire
23-08-2011, 15:55
Długi ten wątek i się trochę pogubiłam, czy zakapiorstwo się wzięło i powiodło? Jakaś rzetelna relacja gdzieś dostępna?

hucu
23-08-2011, 23:42
Zakapiorstwo podobno przenosi się na inne tereny i fora-te bardziej sprzyjające ich zakapiorskim zapędom do galopowania'' jak ta gazela albo i co większego'' (bardzo mi się podoba ten cytat,świetny na poprawienie humoru). Teraz będzie podobno szukało szczęścia w Iczyńskim lesie,gdzie sam Rumcajs zakapiórzy, Hej

żubr
24-08-2011, 08:20
Co Wy tak z tym alkoholem? Zakapiorzy dawnego typu pili z poczucia bezsensu życia, a ja będę miał zajęć aż nadto.
Za namiar na książkę dziękuję. Na tej stronie są też inne książki na ten temat:
http://www.luczaj.com/ksiazki.htm

Chodzi o IDEĘ. Ideę samodoskonalenia się przez samotne życie w ekstremalnych warunkach.

Czyli wreszcie mamy definicje współczesnego zakapiora.

Biały 13
24-08-2011, 12:40
to może i ja zostane zakapiorem ?? :)

trzykropkiinicwiecej
24-08-2011, 12:51
to może i ja zostane zakapiorem ?? :) ...a przeżyłeś już inicjację? opowiedz nam o tym...

twardziel
24-08-2011, 13:07
to może i ja zostane zakapiorem ?? :)
Panowie (i panie)! Prosze sie nie wpychac. Chyba jest jakas kolejka w kandydowaniu na zakapiora i trzeba sie w niej ustawic.

trzykropkiinicwiecej
24-08-2011, 14:40
...już zarżnąłem swój telefon i pożegnałem się z komercją... jeszcze tylko upiję się ostatni raz i rano na kacu popełnię rytualne se-kupe...

marmota_m
24-08-2011, 15:45
Widzę, że wątek przekształca się z śmiertelnie poważnego w śmiertelnie ironiczny ;)

telefon zarżnięty... a internet? w wiaderku donoszony? ;)

trzykropkiinicwiecej
24-08-2011, 17:01
Widzę, że wątek przekształca się z śmiertelnie poważnego w śmiertelnie ironiczny ;)

telefon zarżnięty... a internet? w wiaderku donoszony? ;)

T E L E A P A T I A - kolektyw.... prawdziwy zakapior też to ma, nie potrzebne mu zdobycze cywilizacji... łączy się dzięki super wzmocnionej istocie duchowej własnego JA

Wojtek Pysz
24-08-2011, 18:28
Widzę, że wątek przekształca się z śmiertelnie poważnego w śmiertelnie ironiczny ;)
Wątek był ironiczny od początku, tylko niektórzy dopiero teraz to zauważają ;)

marmota_m
24-08-2011, 20:36
T E L E A P A T I A - kolektyw.... prawdziwy zakapior też to ma, nie potrzebne mu zdobycze cywilizacji... łączy się dzięki super wzmocnionej istocie duchowej własnego JA

To cóś jak Kuba Wędrowycz :-D



Wątek był ironiczny od początku, tylko niektórzy dopiero teraz to zauważają ;)

no dobra BAAARDZO ironiczny... ale mam wrażenie, że Ci którzy powinni nie widzą ironii...

Biały 13
25-08-2011, 09:12
...a przeżyłeś już inicjację? opowiedz nam o tym...

inicjację tak, tylko o której mówisz :-P aaa zakapiorskeij no to nie wiem, SM nie napisał na czym polega i kto przeprowadza.... ale sądzę że na beleczce w Dwerniku wiele inicjacji przezyłem, na wyrębie i kładzeniu metrów również ... nie mówiąc już w trakcie wielokrotnego moczenia jajek w sanie :-P :) :-P


T E L E A P A T I A - kolektyw.... prawdziwy zakapior też to ma, nie potrzebne mu zdobycze cywilizacji... łączy się dzięki super wzmocnionej istocie duchowej własnego JA

Żonka mówi że mam tak przerośniete Ego że moje Ja starczyło by dla wielu osób :) więc mam chyba dobrze rozwiniętą telepatię ... pracuje i pisze na forum ....

Piskal
25-08-2011, 19:50
To cóś jak Kuba Wędrowycz :-D




.

A propos- Kuba Wędrowicz opowiadając swojemu wnukowi bajkę o Czerwonym Kapturku rzekł był pomyłkowo: Dokąd idziesz Czerwony Zakapiorze
Ot, skojarzenie...

Samotny Włóczykij
26-08-2011, 12:40
Dowiedziałem się trochę od mieszkańca regionu, gdzie najdłużej w Polsce łowiectwo było jedną z podstawowych dziedzin gospodarki o tym, jak zbudować tradycyjną wędzarnię stacjonarną. Może się przydać zwłaszcza do ryb. Drób i króliki można ponadto kupować żywe w okolicznych wsiach, zabijać i oprawiać - to taki surogat myślistwa. Mięso większych zwierząt trzeba kupować martwe, ale nie przerobione. Ponadto można się czasem pożywić przy wilkach.

Mam już szkic takiej wędzarni. Potrzebny mi jest jednak rysunek "na czysto", który muszę wykonać ściśle zgodnie ze wskazówkami informatora. Do wędzenia należy używać drewna olchowego, a na sam koniec - pół godziny lub godzinę - daje się jałowiec. Drewno musi być mokre, bo inaczej mięso może się spalić, a poza tym powinien być dym.

trzykropkiinicwiecej
26-08-2011, 16:45
Dowiedziałem się trochę od mieszkańca regionu, gdzie najdłużej w Polsce łowiectwo było jedną z podstawowych dziedzin gospodarki o tym, jak zbudować tradycyjną wędzarnię stacjonarną. Może się przydać zwłaszcza do ryb. Drób i króliki można ponadto kupować żywe w okolicznych wsiach, zabijać i oprawiać - to taki surogat myślistwa. Mięso większych zwierząt trzeba kupować martwe, ale nie przerobione. Ponadto można się czasem pożywić przy wilkach.

Mam już szkic takiej wędzarni. Potrzebny mi jest jednak rysunek "na czysto", który muszę wykonać ściśle zgodnie ze wskazówkami informatora. Do wędzenia należy używać drewna olchowego, a na sam koniec - pół godziny lub godzinę - daje się jałowiec. Drewno musi być mokre, bo inaczej mięso może się spalić, a poza tym powinien być dym.


....och och... straszne odkrycie.... etnograf taki z CIebie..;. hoho

marmota_m
26-08-2011, 17:04
Od mieszkańca regionu... Nono... Tajna wiedza... Ciekawe, bo mój tato - mieszkaniec południowych krańców krainy Mazowszem zwanej - w uroczych latach 80tych wędził mięsa wszelakie bez takiej wiedzy tajnej - się wędziło bez szkiców, rysunków na czysto, po prostu jak trza było to się robiło, a nie gadało... A z drewnem i dymem... Hm... No... Odkrywcze jak (...).

marmota_m
26-08-2011, 20:48
Żeby przewyższyć swoich poprzedników, mam zamiar zbudować szałas najwyżej, jak się da - byle z dostępem do wody. W miejscu na szałas zima powinna trwać 8 miesięcy - a reszta "wsio lieto".


Buba, po pierwsze, ja wybiorę takie miejsce, które dalej jest dzikie. Ich nie brak w Bieszczadach.

To Bieszczady, czy 8 miesięcy zimy? Bo nijak nie pogodzi się tych dwóch rzeczy nawet biorąc pod uwagę zimę termiczną, a nie kalendarzową. Poza tym wysoko się w Biesach nie da - wysoko je Park. Znów dalej gdzieś piszesz, że nie w Parku, więc jednak nisko. Że tam gdzie stonka nie zadepcze. Stonka może nie. Ale turysta prawdziwy z pewnością się trafi, bo skoro nie Park to można się pałętać. Jak nie Park to pewnie quady i i motocykle się trafią. Że nie wspomnę o ratownikach szkolących się tu i ówdzie. No i jesienią rydze i grzybiarze... A jak jeden, drugi i kolejny się trafi to zaraz rozniesie się że mieszka ludź w szałasie i stonka murowana. I jeszcze się pseudoturysta zgubi bo będzie szedł z mapą trzymaną do góry nogami...



Ze zdrowiem to problem nie jest taki wielki (chyba, że sobie coś złamię albo coś mnie pogryzie). W takich sytuacjach człowiek jest zazwyczaj bardziej odporny - chyba, że jest mięczakiem. Powstańcy warszawscy przechodzili kanałami nurzając się w roztworze z bakterii, i nie zarażali ran.
Ponadto ludy pierwotne jakoś żyły często w dużo gorszych warunkach.


Nikt nie wie co mu w organizmie tyka i co i kiedy przypałętać się może. To raz. Dwa - organizm dostosowuje się jak musi (czyt. Powstańcy), lub jest do tego fabrycznie przygotowany (czyt. ludy pierwotne, tylko zaraz.... czy czasem ludzie dawno, dawno temu nie żyli dużo krócej... i czy to aby nie choroby byle jakie ich nie wykańczały, bo nie potrafili sobie z nimi radzić...?). Jak organizm wyjedzie z miasta i zamieszka w szałasie to nie będzie pyk magiczną różdżką - organizm jest odporny i żadne paskudztwo go nie ruszy.

A co z tą bieszczadzką inicjacją - czytam ten wątek od początku ale chyba przegapiłam o co loto poza tym, że była...


I pytanie po co to wszystko? Jak człowiek chce coś udowodnić to udowodni. W dziwnych warunkach współcześnie pokazał, że się da Marek Kamiński, później choćby Jasiek Mela. Moim zdaniem w Biesach nie da się żyć w szałasie, spokojnie, bez wycieczek, bo te nasze Biesy nie są za wielkie i dość ludziaste (i mieszkańcy i przyjezdni). Taki szłałaśnik wywoła zainteresowanie. Zresztą - jak ktoś chce to robi a nie pi... trzy po trzy i wyzewnętrznia sę na forum. Opowieść o przygodzie jest po jej przeżyciu. Bo narazie jest opowiadanie bajki pod tytułem - co by było gdyby...

Chcesz pokazać - przeżyłem dwie zimy w szałasie - i co to udowodni? Bo wg mnie nic. No chyba, że to, że potrafisz żyć bez zdobyczy cywilizacyjnych - telefonu, internetu. I radzisz sobie z wodą ze źródełka i kibelkiem za krzakiem. Tylko to nie jest żadne wielkie halo. Lat temu 9 byłam na ćwiczeniach terenowych w powiecie gorlickim. Dwaj koledzy z roku robili ankiety w miejscowościach Bartne i Bodaki. Trafili na babcię co nie miała w domu prądu, miała ziemiankę jako lodówkę, wodę nosiła z potoczka, żyła z marnej emeryturki, miała jakieś kurki, krówkę. Jedyna różnica, że miała domek drewniany nie szałas. Ale ta babcia była stara, a Ty zakładam nie jesteś. I ta babcia była 100 razy bardziej zakapiorska niż Ty kiedykolwiek będziesz. Ona tak żyła bo los tak ją poprowadził a Ty masz jakąś fanaberię.
Zajmować się będziesz w tym szałasie sam sobą, martwisz się o swoje własne 4 litery o własny żołądek. Chyba większym wyzwaniem jest poprowadzenie Jaworca, Rawki czy Koliby. Bo musisz się jeszcze o innych martwić. Musisz coś zrobić jak październikowy śnieg odetnie na wiele dni prąd w schronisku, a tu nie tylko Tobie zimno, ale turystom. Chcesz poznać te góry, żyć nimi, naturą. A co - oni ich nie znają? Takie egoistyczne - pójdę do lasu - zobaczą, że potrafię. Znajdź ambitniejszy cel, który dla innych może też być pożyteczny. Zostań leśniczym... Drwalem... Węglarzem...

Dzikie Bieszczady już były i nie wrócą, chyba, że ktoś nam kiedyś zafunduje nową akcję Wisła :(


Wredna jestem, a w dodatku przesiąknięta już trochę krakowskim duchem, ale myślę, że wiele, jeśli nie wszystko, tłumaczy to zdanie:


2. W Warszawie, gdzie mieszkam, powoli wyczerpują się możliwości zrobienia czegoś sensownego i twórczego,


Jeśli ten wątek to nie podpucha w celu wypisania się, to chęć lansu. Bo to jest jak wielu ludzi już napisało - jak byś chciał to byś pojechał, a nie pisał bajki. Jak mam jakiś dziwny plan wyjazdowy to pakuję plecak i jadę a nie opowiadam znajomym jakie to mam świetne plany. To taki etap gimnazjum - lans i szpan słowami. Zrób coś twórczego, a nie "tworzysz" bez sensu.

marcins
26-08-2011, 21:18
Dowiedziałem się trochę od mieszkańca regionu, gdzie najdłużej w Polsce łowiectwo było jedną z podstawowych dziedzin gospodarki o tym, jak zbudować tradycyjną wędzarnię stacjonarną. Może się przydać zwłaszcza do ryb. Drób i króliki można ponadto kupować żywe w okolicznych wsiach, zabijać i oprawiać - to taki surogat myślistwa. Mięso większych zwierząt trzeba kupować martwe, ale nie przerobione. Ponadto można się czasem pożywić przy wilkach.

Mam już szkic takiej wędzarni. Potrzebny mi jest jednak rysunek "na czysto", który muszę wykonać ściśle zgodnie ze wskazówkami informatora. Do wędzenia należy używać drewna olchowego, a na sam koniec - pół godziny lub godzinę - daje się jałowiec. Drewno musi być mokre, bo inaczej mięso może się spalić, a poza tym powinien być dym.

Włóczykiju nie masz zielonego pojęcia o środowisku przyrodniczym Polski, a szczególnie Bieszczadów. Nie masz praktycznego przygotowania do przetrwania w lesie... Powtórzę jeszcze raz swoją propozycję. Zgłoś się do mnie na przyuczenie. Wszystkiego o czym marzysz będziesz mógł zasmakować. Zapewniam Ci nawet brak zasięgu telefonii komórkowej. Tradycyjną wędzarnię, a i ochłap jakiś się znajdzie jak się w tym lubujesz, bo ja nie za bardzo.

człowiek wiatr
26-08-2011, 22:42
Ja też mam zamiar żywić się przy wilkach a szczególności rysiach bo one częstokroć zagryzają swoje ofiar dla samego zagryzania,więc może być dużo jedzonka.Co do wędzarni to Samotny Włóczykiju jestem bardzo ciekaw tego szkicu,taka wędzarnia może okazać się niezbędna.Ja już w Borach będąc próbowałem konstruować na bazie beczki ,pierwszą w swoim zyciu wędzarnie.
Podał ktoś wyżej przykład Marka Kaminskiego i jego osiągnięć ale co to za przykład?pan Marek ma jedną z bardziej dochodowych w Polsce firm i mając taki status ,stać go na podróżnicze fanaberie ,a to nie ma nic wspólnego duchową inicjacją,z powiedzeniem liberalno-konsumcyjnemu modelowi życia twardego NIE
I jeszcze mam jedno zdanie do tych użytkowników forum co szydzą ze mnie z Samotnego Włóczykija, z Sylwka-"wasz śmiech ,cynizm ,kpina obraża wielki smutek tego świata"

Biały 13
27-08-2011, 00:36
SM mam nadzieję że wrzucisz rysunek tech. dotyczący tej wędzarni ?!

marmota_m
27-08-2011, 00:45
to co pierwsze będzie pieczone?

gibos
27-08-2011, 10:27
Przeczytawszy dzisiaj cały ten wątek stwierdzam, że chęć "życia w dzikości Bieszczadów" - to świetny materiał na podwaliny do marketingu dla książki.

A nie chcąc obrażać autora wątku - wydaje mi się, że już żyje w jakimś, ciekawym, odosobnionym świecie - więc po co zamykać się dodatkowo na zimę w Biesy ?:)

"a. Czy w Zalewie Solińskim i jego dopływach żyją raki amerykańskie? Jeśli tak, to przy okazji przysłużyłbym się przyrodzie polskiej, tępiąc szkodniki. Pewno nawet robiłbym zapasy na zimę z szyjek rakowych." - proszę...


PS: A wędzarnie robiło się w wieku 16 lat.. a i wówczas nie miało się takich myśli jak Ty.

wadera
27-08-2011, 22:50
Taki mały prezencik dla SW -obraz prawdziwego człowieka małego i wielkiego zarazem http://www.youtube.com/watch?v=eAJi1IAfq6o

Lech06
28-08-2011, 08:24
Ja też mam zamiar żywić się przy wilkach a szczególności rysiach bo one częstokroć zagryzają swoje ofiar dla samego zagryzania,więc może być dużo jedzonka.

Jakie to życie w Bieszczadach proste. Dookoła tyle jedzonka za darmo.
Niedługo coraz więcej osób będzie się przenosić...
Po co pracować na jedzenie, jak można zabrać wilkom, a w szczególności rysiom.

marmota_m
28-08-2011, 09:40
A zwierzątkom chronionym wolno podbierać żarełko??

bieśdziad
28-08-2011, 12:52
chodzi o wykorzystywanie zdaje się tych zwierzątek...., jak ktoś lubi takie zwierzątka wykorzystywać.......ja wolę zupełnie inne

Samotny Włóczykij
28-08-2011, 18:50
A nie chcąc obrażać autora wątku - wydaje mi się, że już żyje w jakimś, ciekawym, odosobnionym świecie - więc po co zamykać się dodatkowo na zimę w Biesy ?:)
Mam rozumieć, że ci normalni, zdrowi umysłowo ludzie, którzy nie żyją w swoim świecie, to ci, którzy żyją świecie zaprogramowanym przez reklamy i media? Dziękuję, wolę już być nienormalny. I wiesz, tacy kombatanci AK też żyją w swoim własnym świecie. Z Waszego punktu widzenia to są duże dzieci, które nie mogą dostosować się do nowoczesności. Powszechne jest wśród nich twierdzenie, że nie o taką Polskę walczyli - podczas gdy dla Was ta Polska to jest nie tylko coś dobrego i jedyna możliwość, ale jeszcze gotowi jesteście odsądzać od rozumu każdego, kto twierdzi inaczej.


Ja też mam zamiar żywić się przy wilkach a szczególności rysiach bo one częstokroć zagryzają swoje ofiar dla samego zagryzania,więc może być dużo jedzonka.
To nie jest dokładnie tak. Wilk jako zwierzę polujące zbiorowo jest bardzo skuteczny, a zarazem to oportunista. Zimą polowanie jest stosunkowo łatwe, bo zwierzęta kopytne więzną w śniegu. Wobec tego, gdy zdobycz zamarznie, wilki szukają innej. Ryś raczej nie poluje dla samego polowania, bo koty mają słaby instynkt łowiecki. Rysiowi zresztą udaje się jeden atak na trzy, więc takie polowanie byłoby nieekonomiczne.


Podał ktoś wyżej przykład Marka Kaminskiego i jego osiągnięć ale co to za przykład?pan Marek ma jedną z bardziej dochodowych w Polsce firm i mając taki status ,stać go na podróżnicze fanaberie ,a to nie ma nic wspólnego duchową inicjacją,z powiedzeniem liberalno-konsumcyjnemu modelowi życia twardego NIEKamińskiemu mało jest kasy - rozmienia zdobyty na wyprawach autorytet podróżniczy na drobne, występując w reklamie. I to zdaje się wątpliwej etycznie. Pamiętam, jak Szczepkowska porównywała kiedyś takie zachowania z najstarszym zawodem świata.


Jakie to życie w Bieszczadach proste. Dookoła tyle jedzonka za darmo.
Niedługo coraz więcej osób będzie się przenosić...
Po co pracować na jedzenie, jak można zabrać wilkom, a w szczególności rysiom.
Tak można się dożywiać tylko okazjonalnie i wszyscy to doskonale wiemy.

bieśdziad
28-08-2011, 19:15
łeeeeeeeeeee.............więcej uśmiechu i poczucia humoru........ Polska, AK, zoologia, reklama w TV..... ??!!

Samotny Włóczykij
28-08-2011, 20:44
Człowieku Wietrze i Sylwku, tudzież wszyscy, którym idea zakapiorska jest bliska: moim zdaniem na obecnym etapie najważniejsze jest przebadanie Bieszczadów pod kątem zasobów naturalnych, które mogą być przydatne zakapiorom. Ponieważ widać, że tradycja zakapiorska wyraźnie się odradza, należy liczyć się z tym, że ilość miłośników życia na dziko w Bieszczadach może stać się duża. W tej sytuacji niezbędne jest sporządzenie mapy zasobów, by nie doszło do przeeksploatowania Bieszczadów. Przy okazji moglibyśmy społecznie stworzyć mapę występowania roślin chronionych poza parkiem narodowym.

Ponadto - choć zakapior prowadzi z zasady życie samotnicze - w przyszłości, gdy będzie nas choćby kilku, konieczne będzie stworzenie organizacji w celu uzyskania silniejszej pozycji w negocjacjach z władzami. W czasach PRL, mimo zależności gospodarczej Bieszczadów od władzy komunistycznej, panował luz niespotykany w innych częściach kraju, ponieważ trudne warunki bytu powodowały, że władze nie mogły sobie pozwolić na zbyt wiele, bo by straciły osadników. Dziś sytuacja, niestety, uległa zmianie.

Ponadto władze leśne i rybackie dużo chętniej nawiązuję kontakty z organizacją, niż z pojedynczymi ludźmi, ponieważ organizacje posiadają pewną dyscyplinę i są bardziej przewidywalne, a poza tym dogadywanie się z nimi jest łatwiejsze.

marmota_m
28-08-2011, 21:39
I co chcecie być organizacją zakapiorów? Z pewnością urzędy wezmą was na poważnie i przegonią na cztery wiatry - bo znaczenie słowa zakapior to opryszek, zbój.
Wy nie chcecie być żadnymi bieszczadzkimi zakapiorami - chcecie się pobawić w traperów, indian, pustelników itp. Ale pobawić, nie być nimi naprawdę. Bieszczadzkie zakapiory nie kombinowały, nie p...li trzy po trzy ze znajomymi bo ja bym chciał, tylko jechali w te stare, dzikie Bieszczady i mieszkali wtedy w jeszcze bardzo niesprzyjającym otoczeniu. A teraz niesprzyjające to mogą być tłumy turystów nic więcej. Zakapiorskie Bieszczady odeszły i nie wrócą - bo zmieniły się te nasze Bieszczady. Nie są dzikie, przerażająco wyludnione. Tętnią życiem. Nie da się w nich być starym zakapiorem. To jest inny świat.
Co do map roślin chronionych poza PN i mapy zasobów - na bank studenci uczelni rolniczych, biolodzy oraz "ochroniarze" przerobili Biesy wzdłuż, w szerz i w poprzek i każdy habaź jest wyrysowany na mapuniach, zaznaczona każda ścieżka niedźwiedzia - starczy to znaleźć nie "tworzyć".

Sylwek
28-08-2011, 22:42
Pod koniec września jadę na miesiąc w Bieszczady,trochę bede zapisywał w swoich dziennikach jaki jest stan chronionych roślin poza granicą Parku,mam zamiar też pospisywać i policzyć populację żbika i niedźwiedzia poza parkiem,poopisywać lokalizacje gawr,udokumentować je zdjęciami
Myślę ,że całe przedgórze Bieszczadzkie jest jedną wielką "biała plamą" niezbadaną pod względem fauny i flory
Już za Krosnem i Przemyślem powinno się zacząć czynić badania.
Ja nie chce się w nic bawić!pragnę zrzeszyć grupę ludzi o podobnych zainteresowaniach ,pasji i oddaniu całkowitym swej misji
A misją moją jest bezgraniczna miłość do natury i dziedzictwa mych przodków i historii

marmota_m
28-08-2011, 23:16
błahaha... uśmiałam się jak norka...
Najpierw przyjdź do mnie na lekcje geografii, bo się biedaku zgubisz jeszcze - od kiedy w Karpatach jest PRZEDGÓRZE - masakra. Czytać najpierw trzeba się nauczyć, a nie tylko bajki pisać. A i POGÓRZA Bieszczadzkiego też nie ma - chyba, że na swoje potrzeby macie jakieś inne Biesy.


Według danych zebranych przez Instytut Ochrony Przyrody PAN w latach 1998-2003, liczebność żbików w http://pracownia.org.pl/images/images/numery/gyjayo_felis_silvetris_rycina_3.jpg Polsce nie przekracza 200 osobników, a występowanie gatunku ograniczone jest obecnie do części województwa podkarpackiego (nadleśnictwa Baligród, Bircza, Brzegi Dolne, Brzozów, Cisna, Komańcza, Krasiczyn, Lesko, Lutowiska, Rymanów, Wetlina oraz obszar Bieszczadzkiego Parku Narodowego) oraz w zaledwie jednej lokalizacji na terenie województwa małopolskiego (Nadleśnictwo Gorlice i Magurski Park Narodowy). Dane uzyskane w wyniku liczeń prowadzonych przez pracowników IOP PAN na wybranych obszarach Pogórza Przemyskiego, wykazały zagęszczenie około 1-1,3 osobników na 1000 ha. masz tę białą plamę
wujek google prawdę Ci powie trzeba tylko wpisać odpowiednie hasło w przeglądarkę
co jeszcze Ci znaleźć? Ile niedźwiedzi i gdzie śpi? Gdzie rośnie tojad czy fiołek dacki?
Za książki się weźcie i poczytajcie (choć nie wiem czy książki akademickie przełkniecie) bo bredzicie jak potłuczeni.


PS jak już będziesz liczył te niedźwiedzie to uważaj żeby Ci się do czterech liter nie dobrały - bo później ściąganie Cię z pogryzioną d... będzie kosztować...

Sylwek
28-08-2011, 23:58
Widać co "wujek google" z wami zrobił,siedzicie w skórzanych fotelach,przed plazmą i tylko krytykować potraficie i nic więcej najlepiej poddawać się biernie temu światu i żyć według jego zasad",że jednym otworem się wkłada do jamy ustnej a drugim wydala" między czasie jeszcze gonienie za pieniądzem i błędne koło.Ja nie wierzę w to co mi podają,bo to jedna wielka manipulacja i ja sie tej manipulacji nie poddam.Liczę i spisuje i badam i przyrodę sam i tak będę czynił , a wy sobie siedźcie w googlach itd
Samotny Włóczykiju widzę ,że masz to samo podejście do raka amerykańskiego co ja,
Też staram się wyłapywać tego szkodnika, z norką amerykańską i jenotem jest zresztą podobnie
ps.jakbyś miał szkic wędzarni to proszę o podzielenie się(dzięki)

Samotny Włóczykij
29-08-2011, 07:55
co jeszcze Ci znaleźć? Ile niedźwiedzi i gdzie śpi? Gdzie rośnie tojad czy fiołek dacki?
Za książki się weźcie i poczytajcie (choć nie wiem czy książki akademickie przełkniecie) bo bredzicie jak potłuczeni.
Masz pecha z tymi książkami akademickimi, bo ja np. kolekcjonuję monografie dzikich zwierząt, które są trochę pewniejszym źródłem wiedzy, niż Twoja Wikipedia. A Twoja nienawiść świadczy źle o Tobie, nie o nas.

Nawet mój pobliski podwarszawski lasek nie został przebadany i ciągle odkrywam nowe stanowiska chronionych gatunków roślin (i zwierząt), a co dopiero wielkie Bieszczady. Owszem, wiele stanowisk zostało zidentyfikowanych - ale to tyle, co nic. W Beskidzie Niskim odkryto parę lat temu dość duże stanowisko cisa - czyli nawet rosnące w sporej ilości drzewa można przeoczać przez całe dziesięciolecia. Żeby tak naprawdę wiedzieć, co gdzie rośnie, trzeba znać każdy metr terenu. Natomiast należałoby wiedzieć, co już zostało odkryte, żeby nie odkrywać drugi raz tego samego...
Ponadto dobrze byłoby wykonać dokładne mapy stanowisk roślin, co jest pracochłonne.
Natomiast fakt, że z tym przeliczeniem dzikich zwierząt to Sylwek wziął na siebie trochę trudne do wykonania zadanie, bo nad tym biedzą się od lat zastępy ludzi. Nie wiem zresztą, czy inne niż orientacyjne przeliczenie dotychczas dostępnymi metodami np. żbika jest w ogóle możliwe, bo to wyjątkowo skryty drapieżnik. Dane co do liczebności drapieżników są często rozbieżne. Ci, którzy chcą, żeby było ich mniej, zawyżają liczbę, ci, którzy chcą, żeby było więcej - zaniżają.