amen
Wersja do druku
gzdyby po ukraińskich bieszczadach przeszło tyle ludzi co po polskich to zapewne by wyglądały tak samo jak nasze zasmiecone wydeptane (właśnie po to są siatki), czt Ty wiesz ile szlaków jest na Ukrainie a ile u nas wieć nie dziw sieże ze sasiatki na szlakach przynajmniej przyroda troszeczke sie odbudowuje.Polacy mają te zasade ze jezeli to nie u niego w domu to można śmiecić i robić wszystko co tylko się da.
No dziwię się, bo jakby po Bieszczadach przeszło tylu turystów co przez Tatry przełazi...:-D a siatek tam nie widziałam za specjalnie. Tam pewnie inni turyści chodzą i nie rozdeptują skałek i trawek.
taaaa, moze przez jakis czas jeszcze tak tam pobedzie... choc moze za jakis czas nasi wspaniali rodacy jak znudza sie juz znakowaniem ukrainskich szlakow postanowia w ramach bratniej pomocy i tam pobudowac wiaty, tarasy, laweczki, brukowane sciezki i inne syfy- w koncu to dla dobra turystow, przyrody i gor wogole , podobnie jak szlaki...
ale polacy juz nad tym pracuja by te liczbe wyrownac... tacy juz sa, nie wystarcza ze maja zasyfione swoje gory, chca tez zasrac tereny gdzie dotychczas bylo fajnie..
Buba spadaj :mrgreen::mrgreen::mrgreen: więcej szlaków ponad to co już jest nie będzie;-))))
Albo lepiej pojedź z nami kiedyś malować!;-)))
o;-))))
Może w tym wątku to ciut OT, ale muszę przyznać, ze w kwestii szlaków popieram Bubę. Jeżeli nie ma szlaków, to w góry jadą osoby, które potrafią sobie poradzić w terenie - obyte z mapą i kompasem. A jak już wymazali znaczki na kamieniach i drzewach, to są historie, że jak zniknie znak, to robi się tragedia. A znaki na Ukrainie mimo wszystko pozostawiają ciut do życzenia. W tym roku w Osmołodzie zetknęłam się blisko z tym kłopotem - bo polskie turysty próbowali się szlaku trzymać i się ostro pogubili. Naprawdę lepiej wierzyć sobie, wydeptanym płajom, mapie i kompasowi, oto co. Tym bardziej w górach typu Gorgany.
pozdro :)
madzia
No i trzeba te szlaki jednak dość często konserwować i odnawiać, przynajmniej raz na kilka lat.
W całych polskich górach, w tym i w Bieszczadach można zobaczyć w jakim stanie są ścieżki przyrodnicze na które kiedyś jakaś gmina dostała pieniądze, ścieżki wykonała ale od 8 lub 10 lat nie były one odnawiana.
Np taki szlak-widmo na Kamień nad Jaśliskami. Jest zresztą tego mnóstwo, tutaj tez były wymieniane takie ścieżki.
Ja się obawiam że w Gorganach będzie tak samo.
Mi tam to rybka ;) i tak się raczej szlakami nie kieruję, ale moim zdaniem zdecydowanie lepszy jest całkowity brak szlaku niż szlak wyznakowany źle.
Wcale nie z winy znakujących, wystarczy ze będzie wyrąb i wyrąbie się kilka kolejnych drzew na których są znaki, albo ktoś ukradnie tablicę.
Pozdrowienia
Basia
P.S.
Dziabka - a może tak pojawisz się w tym roku na spotkaniu w Zawadce ?
No akurat w Gorganach są super wyznakowane szlaki-baaa nawet aż za często pomalowane. No i nie sądzę, żeby to było tak jak z naszymi ścieżkami, o których książki można pisać.
Ale pożyjemy zobaczymy;-))))
O przepraszam a kto spał w schronie zbudowanym przez Karpackie Ścieżki, a więc przez organizację, która znakuje Gorgany?:mrgreen::mrgreen::mrgreen:
Ja???no dobra ja też tam spałam, ale na strychu na jednej karimacie we 2 osoby, bo ktoś się nie doczytał, że tam z noclegiem impreza!;-)))))
ano tez w nim spalam. Bardzo sympatyczny schron :) nigdy nie mowilam ze mam cos przeciw "karpackim sciezkom"- ich kraj, ich gory, ich sprawa co z nimi zrobia.. nic mi do tego jak sie rzadza w swoim kraju... wkurzaja mnie jedynie polacy czy czesi ktorzy spaprali swoje gory a teraz jada psuc gdzie indziej...
Ale przecież ja nie mówię, ze nie ma być szlaków w ogóle. Nie wracajmy do epoki Chałubińskiego, kiedy to z przewodnikiem góralem się po górach łaziło. Basia dobrze mówi - szlak wyznakowany dobrze, albo wcale, bo inaczej będą kłopoty, jak z tymi turystami w Osmołodzie w sierpniu, co to ich prawie szukać poszliśmy. Osoby obeznane z nawigacją w terenie sobie poradzą, jak się szlak nagle urwie w wyrębie, ale jak zaczną jeździć tam osoby przyzwyczajone do wodzenia za rączkę od znaku do znaku, to się robią kłopoty.
Schron jest genialny! Przyznam, że go uwielbiam. W ogóle Płyśce całe kocham.
A co do Zawadki - niestety - wolne soboty mam ograniczone i jedną już w tym miesiącu wykorzystuję. Chociaż nie powiem, mam zgryz moralny, co zrobić. A może uda mi się urwać? Obaczymy jeszcze.
ale wybacz na to nikt ze znakujących nie ma wpływu.
Tak jak w tym roku malowaliśmy nową trasę dla zielonego na Przełęcz Piekło, bo piękny i nowy szlak drwale...posprzątali na wiosnę! A posprzątali tak:
http://img96.imageshack.us/img96/289/64407107.jpg
czyli w pień.
I czy tu nawet cała horda turystów jest w stanie cokolwiek zaszkodzić?zabrać ducha górom?
Dwa: Bubo nie masz racji ani Czesi ani Polacy ani ktokolwiek inny znakujący Zakarpacie nie działa sam bo tak, wszystko jest najpierw starannie ustalone z gospodarzami tych gór, a więc Ukraińcami i oni też są w ekipie i też tachają worki z cementem jak trzeba ( a trzeba czasem) i to oni mają decydujący głos gdzie, co i jak.
Wpadnij do Zawadki to Ci osobiście przedstawię parę osób i kto wie-może zmienisz zdanie;-)))
taaak. ukraincy TEZ sa w ekipie... moze TEZ maja cos do powiedzenia w swoich gorach...czytalam jakie sklady szly w obozach znakarskich- srednio proporcje 10 polako-czechow i 2 ukraincow- czy sie myle??
wiesz.. jak ukraincy wycinaja sobie lasy w gorganach czy smieca na polach namiotowych to nic mi do tego, ich sprawa, ja jestem tylko gosciem...ale nie widze powodu abym ja tez przykladala reke do czegos co uwazam za zle...
No ale tak się składa, że ci Ukraińcy byli najważniejszymi personami w regionie, więc nie ilość , a jakość że tak się wyrażę ma znaczenie;-)))
Skoro uważasz, że malowanie znaków jest złe to kto by tego nie robił to też będzie źle. Ja tam wolę łazić po szlakach-jakoś się pewniej czuję. I strasznie klęłam na Słowaków ostatnio na Rochaczu za to , że tak rzadko te swoje znaczki tam pomalowali!właśnie kląc nawet mówiłam, że w Gorganach są częściej!;-))a w tak niebezpiecznym miejscu powinny być doskonale widoczne, a nie że się szło po prostu przed siebie wychodząc na przepaść nagle...
nie dziwie sie drwalom! jakbym byla ukrainskim drwalem to bym uwazala za swoj patriotyczny obowiazek ciac przede wszystkim te drzewa na ktorych sa upackane szlaki ;) jakbym juz musiala jakies ciąc...
szczerze to chyba wole w gorach napotkac widok pustej poreby niz widok na horde stonki ktora obsiadla nowy taras widokowy na jakiejs okratowanej i otabliczkowanej zakazami gorze z betonowym parkingiem u podnoza...
bez wspomagaczy z zachodu czyli w mniejszej ekipie ukrainscy znakarze mieli by troche mniejszy zasieg i wolniejsze tempo...
no to w polsce masz raj!!!! w ktore gory nie pojedziesz szlakow i sciezek do wyboru do koloru! piesze, rowerowe, konne, papieskie, dydaktyczne,itp itd... nawet jakby sie kto chcial zgubic to ma problem... po co w takim razie na ukraine jezdzic?
polecam szlak niebieski przez otryt... miejscami znaki sa na kazdym drzewie.. nawet na jedna fotke zalapalam ponad 10 znakow- znakarz zuch! brac tylko z niego przyklad..
a moze lepsze niz znaki bylyby tasiemki czy lancuchy z boku sciezek? (piszczace jak muzeum , gdy je ktos dotknie ;) )wtedy totalnie by sie szlo tunelem bez ryzyka zgubienia sie :D
No to oni uważają za swój patriotyczny obowiązek wyciąć wsio w pień, a jaki smutny to widok to "polecam" Dolinę Mokranki...podobno przepiękną dolinę...podobno była równie urokliwa jak Płajska (za którą też się zabrano).
Piszę podobno, bo to co tam zastałam...opowiedzieć się nie da
bo za dużo ludzi to chyba prosta odpowiedź;-))
a i nasi "górale" jacyś tacy inni od tych ze wschodu
W zasadzie jedynym pasmem w Beskidach Wschodnich gdzie można obserwować szkody od turystyki jest Czarnohora - kopuła Howerli prawie całkowicie jest już pozbawiona gleby nie mówiąc już o roślinności - śmietniki też tam są i to całkiem spore, bo w umocnieniach z I WŚ. Kosówkę wycinaną na opał można już szacować w hektarach, a jeziorko Niesamowite to breja. Okolice Białego Słonia i wnętrze to ...
Wszystko zależy od presji turystów. Pomysł BdPN-u na grodzenia na szczytach jest ostatecznością i myślę, że jego idea jest słuszna. Tym bardziej, że skłania ludzi raczej negatywnie nastawionych do ochrony przyrody do dyskusji. W innych parkach też są podobne urządzenia W Pienińskim na Trzech Koronach i Sokolicy. W Tatrzańskim wszędzie wiszą takie szarfy-fladry z napisem TPN tylko może trochę mniej się rzucają w oczy, ale można je chyba mierzyć w kilometrach.
Więc proszę nie lamentujcie ;)
w tych Pieninach to raczej chodziło o bezpieczeństwo, wiesz ile ludzi by spadło sobie do Dunajca jakby tam nie było tych barierek?;-))))ja już to widzę, zwłaszcza na Sokolicy gdzie skałka taka licha
no na pewno nie z powodu szlaków.
Góry u nas są łatwo dostępne, w zasadzie każdy ma do nich blisko i są bardzo małe.
Zobacz takie Himalaje trek wokół Everestu-też super wymalowany, a turystów?trochę jest, ale nie to co u nas, bo nie każdego stać żeby tam polecieć, są one daleko i drogie. A nasze górki?blisko, tanie, łatwy dojazd.
Kto ma spaść ten spadnie. Tak to już jest w przyrodzie ;)
No to na 3 Koronach właśnie takie potężne kraty są:-))
oj żałuję, że nie zrobiłam temu foty jak kiedyś tam byłam, bo już raczej nie wrócę
a ja tam spotkalam kupe ludzi ktorzy w gorach chodza tylko po szlakach.. gdzie nie ma szlaku nie pojda..
gory ukrainy tez nie sa daleko, nie sa duze ani drogie.. roznia sie od polskich tylko iloscia szlakow, dojazdem do dolin z racji na ilosc i jakosc drog oraz iloscia i rodzajem bazy noclegowej w dolinach i na szczytach..
jesli te punkty sie zmienia- bedzie jak w polskich gorach...
Nie będzie, bo dojazd w nie nigdy łatwy nie będzie.
Choć ostatnio kumpel w niecałą dobę wylądował z Olsztyna w Ust Czornej , a to tyle co ja czasem w Bieszczady jadę!!!więc się da, ale jakie męczące.
Dwa przez wspomniane przez Ciebie doliny-tam nie bardzo są szlaki na jeden dzień-bez namiotu ani rusz praktycznie. Dojazd dobry to również i dobre drogi, a przy tych powodziach coraz częstszych (nie ma się co dziwić jak tak rżną te lasy, bo co ma wodę zatrzymywać)...
A co do łażenia po szlakach i ludzi-w Zachodnich jak byłam i wychodziłam przed wschodem to szłam na tyle daleko, że ci ludzie, którzy też tam się znajdowali mi nie przeszkadzali, bo nie było tam przypadkowych osobników, a tylko ci co wiedzą po co i dlaczego chodzą w góry. Myślę, że na Ukrainie to dłuuuugo jeszcze panienek na obcasach nie będzie. A szlaki wymalowane i tak nie zwalniają od myślenia i czytania map.
masakra!!! nie ma to jak wstac o 10 i rozlozyc sie na spokojnie ze sniadankiem na pustej poloninie i kontemplowac widoki znad kanapki przez kolejna godzine ;)
mam ogromna nadzieje ze sie nie mylisz...
byli i tacy na tym forum co twierdzili ze i dobre drogi nie maja wplywu na ilosc turystow w gorach ;)
kolejnym krokiem to bedzie jak milosnicy wygody i bezpieczenstwa zaczna pisac petycje do ukraiskich organizacji o poprawe nawierzchni podgorskich drog. To juz znamy, prawda? nie trzeba daleko szukac... wy robicie obozy znakarskie, byli tacy co chcieli robic wspolna akcje łatania dziur i asfaltowania (oczywiscie rowniez nie na swoim podworku).
tez szczytne idee kierowaly, bezpieczenstwo , ochrona przyrody i takie tam inne
i skrajny altruizm oczywiscie :)
to jak dla mnie wszytsko dzialalnosc w ta sama strone.. w strone rozwoju cywilizacji i komerchy.. jeden kroczek mniejszy , inny wiekszy.. ale strona ta sama..
i zwlaszcza dziwi u tych ,ktorzy twierdza ze tej komerchy nie lubia, ktorzy specjalnie uciekaja z polskich zadeptanych gor tam gdzie jeszcze jest jakis urok.. i przyczyniaja sie do ulatwienia zadeptywania i tam... dla mnie to jest jakas paranoja ktorej nigdy nie zrozumiem..
Ja mam dalej!:twisted::mrgreen:
Ja wszędzie mam k... dalej!!!:twisted::mrgreen:
A miałabyś do dyskusji naprawdę godnych przeciwników (jeśli tak można nazwać osoby myślące inaczej?)
pewnie ze mozna tak nazwac :) zalezy tylko od tego jak argumentuja swoje racje.. nie sadze aby ktos mnie przekonal albo ja kogos, ale pogadac by mozna...
jak sie zdecydujesz pojechac na łotwe i estonie wiosna to bedziesz miala blizej niz my ;)
Bubo - ja twierdziłam i nadal twierdzę, że ilość dziur w drodze i niewygoda dróg dojazdowych w góry nie przekłada się na ilość turystów w ich kierunku podążających bo gdyby tak było to zarówno Zakopianka jak i Zakopane świeciłyby pustkami...;-)
wiele razy pisałaś o tym, że tylu turystów, że łażą, że depczą, że...
a przecież Ty też łazisz, też depczesz...może ten Twój namiot gdzieś postawiony i "jedzenie kanapek" gdzieś na połoninie też może jakiejś innej "Bubie" przeszkadzać...Ale tak pewnie wszyscy trochę mamy, że łatwiej nam wsadzić komuś palec do oka, niż spojrzeć na siebie z boku...
i ciekawe jest też to, że z jednej strony oczekujesz od ludzi mieszkajacych w tych miejscach dokąd jeździsz, zeby byli swojscy i przyjaźni, żeby przyjmowali z otwartymi rękoma...a z drugiej strony twierdzisz, że powinni jeździć cały rok dziurawą drogą, z tego tylko powodu, że Ty tam przyjedziesz raz na jakiś czas (bo choćbyś nie wiem co tu pisała, to nie uwierzę, że ktoś woli dziurawy dojazd do domu niż nie dziurawy...;-))
czy kiedyś powiedziałaś to prosto w oczy komuś, kto dał Ci dach nad głową i był dla Ciebie goscinny...? czy powiedziałaś mu prosto w oczy, że masz go w....?
Egoizm nie polega na tym, że żyje się tak, jak się chce, lecz na żądaniu od innych, by żyli tak, jak my chcemy. /Oscar Wilde/
http://img577.imageshack.us/img577/9686/kk3k.jpg
Jak widać na załączonym obrazku "ogrodzenie" Tarnicy nic nie dało... oprócz tego, że zeszpeciło szczyt...
Niemniej jednak jeszcze raz serdecznie zapraszam do Zawadki może w końcu by się odbyła dyskusja w tym temacie, bo podobno rok temu nikt się nie odważył
Odwiedziłam Zawadkę Rymanowską dwa tygodnie temu.
Droga nie należy do najlepszych, ale jaka nagroda po dotarciu do celu!
Wspaniałe widoki, dal za dalą - prawdziwy koniec świata... Gospodarze uśmiechnięci i przyjaźni całemu światu, co nie zdarza się często.
Piszę o tym, bo w Biesach niełatwo znaleźć takie miejsca - osobne, życzliwe i przede wszystkim jakby odcięte od świata.
No i pyszne kozie sery, otwarta kuchnia i te zapachy z niej płynące...
Polecam wszystkim spragnionym spokoju, ciszy i kompletnego oderwania się od "tego co nas męczy".
Dojechałam bez problemu moim dwunastoletnim bolidem produkcji polskiej.
Na pewno powrócę w to miejsce jesienią.
Może się spotkamy?
Pozwolę sobie podlinkować zdjęcie "strażackie" ze swojego wyjazdu z dnia 13 lipca (autorka - Ola G.):
https://lh5.googleusercontent.com/-A...0/IMGP4008.JPG
Jak widać do barierki - klepisko, za barierką - trawa. Akurat ludzi nie było zbyt wiele.
Samo ogrodzenie nie wygląda tak tragicznie jak myślałam. Bardziej denerwujące były te drewniane pomosty na płaskim, np. przy zejściu z Wielkiej Rawki do Ustrzyk G.
Tak właśnie jest. Mało kto się zastanawia, ile śladu zostawi jego, na przykład stopa;-), a zostawia...A jeśli to będzie masa ludzi...? A jest i robi swoje...
Machoney, wiem że masz poczucie humoru, ale będąc przewodnikiem na tych trasach, prowadząc ludzi po tych samych ścieżkach, pewnie wiesz, że nie jest do śmiechu...
Raczej czuję to jako prowokację z Twojej strony;-)
Szlaki z roku na rok stają się szerzej wydeptywane, a tam już nic nie rośnie. To już nie metr gołej ziemi, ale znacznie więcej...
Nagie kompletnie szczyty, chociaż ogrodzone też nie dają rady, bo zawsze znajdą tacy, co pójdą poza barierki.
Dla mnie sprawa jest ewidentna, w najbardziej uczęszczanych miejscach - ruch turystyczny trzeba skanalizować.
A porobić do diabła;-) tych wiatek, mostków, kładek, barierek...To jest jedyna możliwość pogodzenia turystyki z ochroną przyrody (i tak znikoma;-).
Ps. I mandaty wlepiać, tym co za barierkami! Niech idzie na utrzymanie szlaków! :twisted:
Jak popatrzymy na stare fotki, to też było ogrodzenie takie niskie. Do tego ogrodzenia klepisko za ogrodzeniem trawa.
http://img528.imageshack.us/img528/7370/rtam.jpg
http://img401.imageshack.us/img401/9820/tr1h.jpg
Pozdrowienia :)
Byłem na Tarnicy rok temu, za parę dni pewnie znów będę, bo zabieram w Biesy Przyjaciół, którzy tam jeszcze nie byli.
Koszmar. Tłum na szczycie, nie ma gdzie usiąść, pełno ludzi, setki. Poza tym - jaki taras?! Wrażenie - owce albo bydło w zagrodzie. To zagroda jest, a nie żaden taras. No i jak na górski szczyt, to masa śmieci.
A może by tak zamknąć Tarnicę na powiedzmy 10 lat? Niech przyroda odpocznie. Bo dziś jest tak, jak z Przełęczą Wyżnią i Chatką Puchatka: tłum zajeżdża furami do Wołosatego, zajmują te fury każdy centymetr pobocza, potem wio, niebieskim na szczyt i wio, niebieskim ze szczytu. Się było w Bieszczadach, Tarnica zaliczona. Ten odcinek jest obciążony ruchem jak reprezentacyjny deptak w dużym mieście, np. Floriańska i Grodzka w Kraku. Masakra. Już na SzW do Górnych jest nieporównywalnie mniej ludzi.
Choć, może i nie będę tego roku na Tarnicy. Zastąpię ją znajomym Bukowym Berdem i Haliczem, parę lat tam nie byłem. Tylko że pono na Haliczu niewiele lepiej, niż na Tarnicy, i też jest zagroda dla bydła.