bo kilka razy szedłem po świeżych tropach !!!
Wersja do druku
bo kilka razy szedłem po świeżych tropach !!!
Witaj na forum. Radzę Ci skorzystać z Wyszukiwarki /szukaj/. Nie wierzę, że nie znajdziesz tam odpowiedzi na swoje pytanie.
Pozdrawiam
Po 1 nie prowokować do ataku. Powoli wycofać się. Nie patrzeć się na niego, nigdy w oczy. Nie uciekać. Jedyna forma ucieczki do zbiec w przepaść. Niedzwiedz ma specyficzną budowę, nie może zbiegać w dół
Z tego co wiem to tez zbiega w dół tylko robi to o wiele gorzej jak by gonił pod górę krótsze przednie łapy.:-D
Tak naprawdę to nie ma sposobu co zrobić wszystko zależy od sytuacji.
w takiej chwili nikt nie wie jak zareaguje organizm ludzki. Raz z kolegą miałem tak że ja uciekłem hi hi a on normalnie go zablokowało i nie mógł się ruszyć ale naszczepcie nic się nie stało.
Po jaka cholerę łazić po świeżych tropach i się narażać sami się o to prosicie żeby stała się wam krzywda.
To tak jak kiedyś przyjeżdżali ludzie bo chcieli zobaczyć niedźwiedzia z Otrytu i chyba słyszeliście jak to się skończyło.
Pozdrawiam
:shock: Lucyna,czy Ty w to wierzysz czy jaja sobie robisz???
Wprawdzie nie widziałem osobiście biegnącego w dół misia,ale w kablówce na Planete był świetny program na temat synantropizacji niedźwiedzi w Górach Skalistych oraz na temat mitów dotyczących zachowania misiów.Na filmie śmigały w dół całkiem śmiało.Ale może tamtejsze misie są inaczej skonstruowane??
Co do zachowania to racja - spokojny wycof.Zresztą miś daje znać warknięciem żeby spadać - sporo miałem z nimi do czynienia,nie są natarczywe,ale ostrzegają.
Hej
O tym zdarzeniu na Otrycie nie słyszałem. Możesz przybliżyć ?
Piszę już 3 -raz i za każdym razem forum nie przyjmuje wiadomości. Wyskakuje komunikat, że wiadomośc ma za malo znaków. Może teraz się uda.
A więc powiem to, że ja nie szukam kłopotów i nie wałęsam się za misiem, aby go spotkać. Pytanie zadałem dlatego, że zbyt często widuję te tropy na samym szlaku. Pomyślałem kiedyś, że "osobiste" spotkanie to ... kwestia czasu. I co wtedy ?
Pozdrawiam
Dokładnie, zresztą nie tylko tam. Ten mit o - niby - powolnym zbieganiu miska po stoku jednak u nas nieco juz wrósł. Ci co z nimi mają do czynienia (np. w związku z pracą) również to zazwyczaj potwierdzają. Najwięcej rad natomiast udzielają teoretycy, którzy uciekali przed miskiem - jak za bardzo zbliżył się do kraty w zoo. Ja tez nie uciekałem (oprócz kraty w zoo), ale niesamowicie rozbawiło mnie to "zbieganie w przepaść" (sorry Lucynko, dzis jakos ogólnie mi wesoło;)). Próbowałem to sobie nawet wyobrazić (po uprzednim wyobrażeniu sobie przepaści w Bieszczadach) i wydedukowałem (teoretycznie, a jakże), że znacznie skuteczniejszą metodą, pozwalającą na zachowanie mniejszego uszczerbku na zdrowiu, jest pokazanie misiowi środkowego palca - z pominięciem przepaści. Wariant drugi - gdyby już akurat oprócz miśka napatoczyła się jeszcze jakaś przepaść (toć nieszczęścia parami chodzą): strzelić sobie w łeb. Szybciej i skuteczniej. ;)
No to mi się oberwało. Przecież to był żart z tą przepaścią i z patrzeniem w oczy. Przepraszam odreagowałam stres. W ciągu 2 dni 2 wypadki w górach. 1 poważny 2 skręcenie kostki i kilka mnieszych urazów.
Z tego co wiem to nie ma uniwersalnej metody unikania starcia z niedźwiedziem. Ostrożność i głośne zachowanie to sądzę może zapobiec spotkaniu. Nie łazi się za misiem.
Opis niestety po angielsku można znaleźć tutaj.
A najważniejsze to:
Rzecz się ma o misiach amerykańskich więc trzeba najpierw ocenić jaki to niedźwiedź. U nas wiadomo :) Punkt ten można pominąć - wiadomo z góry że mamy do czynienia z niedźwiedziem brunatnym (takie są u nas nie?).Cytat:
Situation 3 - Bear has detected you and shows signs of aggression
If you have followed the advice listed above, hopefully you have a bit of distance between the bear and yourself. You'll need to
- Assess the situation. Are you dealing with a black bear or a grizzly? Are there cubs involved? Are there climbable trees nearby (and do you have sufficient time to climb them)?
Oczywiście wszystko pod warunkiem że niedźwiedź jest <100m od nas. My widzimy jego i on widzi nas.
NIE UCIEKAĆ! Wolniejsze bieganie miśka z górki to bajka. Misiek jak da czadu to biega z prędkością 60km/h zatem czy z górki czy pod górkę to bez różnicy :)Cytat:
- Do Not Run. You can't outrun a bear so don't even try. Despite rumours to the contrary, black and grizzly bears can outrun a human on ANY terrain, uphill or down. People will tell you that you should run downhill when chased by a grizzly. This is simply a myth - don't try it!
Staraj się wycofać. Wydawaj ludzkie dźwięki :) aby niedźwiedź wiedzał z kim ma do czynienia. Twój plecak może się przydać w sytuacji ataku - możesz go zostawić miśkowi i wiać albo w skrajnych przypadkach próbować się nim zasłonić.Cytat:
- Try to retreat slowly. Back up slowly and try to put more space between you and the bear. Talk calmly so that it can identify you as human, and slowly back up. Keep your backpack on as it can provide protection if necessary. Don't make direct eye contact, but keep a close look at the bear as you back away.
Nie patrz niedźwiedziowi prosto w oczy - natomiast miej go na oku.
Jeśli masz czas i możliwość wejdź na drzewo. Musisz mieć minimum 10 metrowe drzewo by zachować ciut szans na to że jak misiek zdecyduje się na pogoń za tobą mieć szanse na przetrwanie. Pamiętaj że on chodzi lepiej po drzewach od Ciebie.Cytat:
- Climb a tree if available. If you have enough time, and the bear continues to move closer, take advantage of a tall tree to climb. Remember, black bears are strong climbers as well. Grizzlies have also climbed short distances up trees after people. You want to get at least 10 m (33 feet) high to reduce the chance of being pulled out of the tree. Even though some bears can come up the tree after you, the hope is that they will feel less threatened, and thus less likely to chase you up the tree.
Niedźwiedź jeśli nie potraktuje Cię jako pożywienia najpierw będzie chciał Cię wystraszyć. To ostatni moment na ucieczkę - wycofanie się.Cytat:
- If the bear charges you. Bears will often bluff charge before attacking. This is designed to allow enemies to back down before the bear needs to actually make contact. It evolved as a way to prevent encounters with enemies and it may provide you with an opportunity to back away.
Banalne prawda? :D Użyj gazu pieprzowego. Do nabycia w każdym sklepie myśliwskim.Cytat:
Use your pepper spray. This is a last resort. Pepper spray is only good at very close range (5 m or 15 ft). Wind will reduce this effective range even farther (and may blow the spray back into your face). If the bear approaches within this range, point the spray at its eyes and discharge the contents. Hopefully, this will either disorient the bear to allow you to escape, or at the very least deter it from attacking. Once you have partially discharged a canister of bear spray it should be discarded. While the spray may deter attacks, the smell of pepper can act as an attractor.
Co robić jeśli misiek jednak zaatakuje? Odsyłam do oryginału textu.
Te wszystkie porady są cenne, ale na bardzo wszelki wypadek. Po pierwsze - bardzo trudno jest spotkać misia. Po drugie - jak już nawet mamy taki fart, to bardzo bardzo rzadko zdarza się atak misia na człowieka. Mam na myśli nasze rodzime misie, nie grizzly - w tym przypadku ponoć już nie jest tak wesoło ;)
Znacznie bardziej prawdopodobne jest np. , że coś nam się stanie jadąc samochodem w Bieszczady (odpukać, nikomu nie życzę), niż jakiekolwiek przygody z miśkiem.
No proszę, a ja wierzyłem do tej pory góralowi spod Zakopanego i jego metodzie – zdjąć spodnie i donośne PIIIIP (czyt. oddalić się szybkim krokiem). Misio (albo misiowa) będą się ślizgać po wiadomych śladach i nie rozwiną odpowiedniej prędkości pościgowej.
Z powyżej podanego sposobu nie korzystałem (i niech tak pozostanie), także trudno ocenić mi jego przydatność w terenie.
A tak na poważnie, to cytowane przez Admina właściwe zasady postępowania są cenne i znać je na pewno warto – szczególnie chyba ta, że „nie uciekać”.
Nie wiem jednak czy jest to takie proste, bo wspomniana „metoda góralska” wydaje mi się bardziej naturalna i odruchowa (nawet bez zdejmowania spodni...).
4 czy 5 lat temu prasa pisała o dwóch przypadkach ataku niedźwiedzicy na ludzi w Bieszczadach (okolice Dwernika).
Jednego z zaatakowanych znam osobiście - sądził się bodajże z wojewodą o rentę z powodu niezdolności do pracy po w/w spotkaniu z niedźwiedzicą.
Życie uratował mu - jak mówi - głośny krzyk (każdy pewnie by wrzeszczał gdyby misiek zabrał się do konsumpcji na jego osobie :)).
Drugi z panów do końca życia będzie kaleką. Życie uratował mu jego znajomy z którym bawił się w trapera.
Oba przypadki łączy jedno - to ludzie weszli na miśka. Pierwszy przypadkiem (szukał zrzutów w lesie) a drugi przyjechał aż z Mielca zobaczyć niedźwiedzia w Bieszczadach.
Wlazł niedźwiedzicy z młodymi do gawry :)
Reasumując: gdy usłyszysz cokolwiek niepokojącego lepiej jednak zacząć zbiegać w przepaść zanim jeszcze przekonasz się co to jest. Myślę że połączenie metody góralskiej i gazu pieprzowego dałoby tutaj 100% stuteczną ochronę.
No cóż, że zdarza się bardzo rzadko nie znaczy, że wcale. W przypadku turysty poruszającego się znakowanymi szlakami to szansa na bliskie spotkanie trzeciego stopnia wydaje mi się znikoma. Trzeba naprawdę szukać zaczepki z misiem (jak jeden z opisanych przez Ciebie) lub np. wykonywać zawód związany z częstym przebywaniem w rejonach jego zamieszkania (jak drugi, jeśli dobrze rozumiem).
Może dlatego tak myślę, bo mi się jeszcze nie trafiło :wink: Parę razy tylko tropy.
Hej :)
Pierwsza moja myśl - ten pytający to niezły marzyciel :D Ale po namyśle powiem, że jest to zagadnienie złożone jak każde w Bieszczadach :D
Znawcy obyczajów niedźwiedzich twierdzą, że należy oddalać się wolno tyłem, nie pokazując tyłów zwierzowi, bo może to potraktować jak sygnał do ataku.
Po drugie, w sytuacji, gdy misio za nami idzie, zrzucić kurtkę i plecak, co może odciągnąć jego uwagę. Zwłaszcza ważne są kanapeczki w plecaku :D
Po trzecie - zwykle niedźwiedź pierwszy nas wyczuje i zwieje, a może nam się zdarzyć, że trafimy na gryzlego przy zdobyczy. Wówczas należy też powoli odejść, bo miś może nie chcieć opuścić padliny. Np na wiosnę, gdy łazi głodny po lesie..
W zasadzie miśki raczej łatwo się oswajają więc bywa tak, że ten napotkany przez nas, to misio-domokrążca. Niech nas to nie zmyli. Jest równie groźny, jak te zupełnie dzikie.
Przepytałem dwóch myśliwych o tę sprawę. Jeden rzekł, że dobrze by było, aby miś mógł dostać nasz zapach w nozdrza, bo wtedy uzna, że nie jesteśmy jadalni :D:D:D Drugi z kolei mówił, że powinniśmy unikać tego i starać się przejść na zawietrzną zwierzaka. Kto ma rację - nie wiem i wolę nie sprawdzać:P Sygnały misiowe o chęci do ataku: ruch uszu, mimika pyska, jeżenie się futra - tych właściwie brak. W przypadku, gdy chce postraszyć intruza, robi drabinę, czyli staje na tylnych łapach. To zdarza się przy niewielkim dystansie miedzy obcym a misiem. Ponadto warczy, fuka i porykuje. Ale ponoć wcale nie musi. Ataki niedźwiedzi cyrkowych ponoć często odbywały się w całkowitym milczeniu.
To tyle. Bieganie nie ma sensu. Nie osiągniemy w lesie tych 60 km/h, a miś łatwo ;> Bez względu czy w dół, czy w górę. Jakoś musi łapać jelenie :P
:D
Jeszcze o gazie pieprzowym:D
Zarząd pewnego Parku Narodowego, w którym ataki niedźwiedzi zdarzały się częściej niż sporadycznie opracował instrukcję objaśniającą jak uniknąć spotkania z grizzlym. Czytamy w niej m.in., że turyści powinni nosić ze sobą urządzenia wywołujące dźwięki np. małe dzwoneczki, które można przypiąć do ubrania albo plecaka. Zalecane jest także zaopatrzenie się w gaz pieprzowy w sprayu. Według instrukcji dobrze jest także nauczyć się rozpoznawać oznaki ostatniej aktywności niedźwiedzi. Ludzie powinni umieć rozróżnić odchody czarnego niedźwiedzia od odchodów grizzly.
Odchody niedźwiedzia czarnego są mniejsze i zawierają jagody, a czasami także kawałki futra wiewiórki. Odchody niedźwiedzia grizzly są znacznie większe, zawierają małe dzwoneczki, a ich zapach przypomina gaz pieprzowy.
Więcej: http://www.hala-szrenicka.com/smile4-lato.html
znalazłem coś takiego:
http://www.biesy.friko.pl/zwierz/niedzwiedz.htm
Z praktycznych rad przekazanych przez osoby majace kontakt 3 stopnia. Znajomy zobaczył misia położył się w pozycji embrionalnej.Miś podszedł. Znajomy ze stachu załatwił się w spodnie. Niedżwiedż podszedł powąchał i odszedł.
Wiosną z Anyczką i Olą poszłyśmy w dolinę Sanu w poszukiwaniu plenerów filmowych. W okolicy Stołów szłyśmy szlakiem misich kup. Dzwonię zaniepokojona do kolegi a ten mnie się pyta czy jesteśmy żywe. No tak. To dobrze on zjada tylko padlinę. Następnego dnia odkryłyśmy, że niedźwiedzica z młodymi poszła naszym śladem.
dla mnie bomba....sama sie nad tym zastanawialam. w tym roku bylam pierwsz y raz w bieszczadach i jak zobaczylam slady niedziwiedzia to malo brakowalo bym miala pelne portki..od tamtej pory to gdzie nie spojzalam widzilam tylko slady misia-to chyba poczatek malej fobii:)pierwsza rzecz jaka mi przyszla do glowy , co bym zrobila gdybym spotkala misia ,to-upasc na ziemie i udawac martwa(na bajkach skutkowalo;)) ale po wysluchaniu opinii innych ludzi i przemysleniu sprawy na spokojnie doszlam do wniosku ze ani gaz na psy, ani noz, ani udawany zgon nie pomoga! pozostaje sie modlic..:)hehehe pozdraiwiam
Z moich spotkań 3-go stopnia wynika że misiek przede wszystkim ostrzega przed zbliżaniem się do niego.Kiedyś nad Prełukami idąc na 38-mym usłyszałem takie mlaskanie z młodnika.Zaintrygowało mnie to i zakradłem się żeby podglądnąć co to.Gęsty młodnik,nic nie widać,w pewnym momencie już było blisko i nagle cisza,po czym takie prychnięcie z warknięcięm pod moim adresem.No misiek myślę,spróbuję od drugiej strony.Spróbowałem,tym razem przywitał mnie akuratny ryk więc podałem grzecznie tyły.Na drugi dzień sprawdziłem po śladach-misiu łasił na mrowisku.Później wiele razy miałem kontakt z misiami - dopóki się człek nie zbliża na mniej niż jakieś 50m,miś tylko filuje od czasu do czasu czy się nie zbliża.Tak podpatrywałem miśki na Łokciu jak łowiły ryby czy na Kijowcu podczas jagodobrania.W Tatrach też nietrudno się na misia nadziać,ale tam trzeba zachować dużo większą ostrożność z powodu demoralizacji misiów.
Niedźwiedź,co pisał Derty,nie ma mimiki!Nigdy nie wiadomo co mu po łbie chodzi.Wiedzą o tym Norwegowie i jak mi koledzy biolodzy opowiadali na Spitzbergenie dostaje się na dzień dobry flintę,jak miś się zbliży na odległość mniejszą niż 30 m a nie zostanie zastrzelony to wypad z wyspy najbliższym rejsem bo to nieuzasadnione ryzyko.
Jeszcze uwaga - miś musi wiedzieć że ktoś się zbliża.Jak go zaskoczymy i zwieje przestraszony to ZAWSZE wraca żeby zobaczyć co go spłoszyło a to już jest troszkę groźne - zazwyczaj my nie wiemy o tym że jesteśmy śledzeni przez misia...
Z moich obserwacji dzwiedzi wynika ze najgrozniejszy jest ten w butelce pod nazwa Wino Bieszczady. Z tych co widzieli miska (pomijajac dzwiedzia Michala) a jest ich wielu trzeba sobie odjac jakies 90% (pomijajac zoo). Ja niedawno widzialem dzwiedzia polarnego w bieszczadach - naprawde, Anyczka i Barnaba moga potwierdzic ;) watek zaj... ale nic do niego nie wniose znam tylko rady na spotkanie z wilkiem i nosorozcem :twisted:
No to odetchnąłem z ulgą ;) - trzeba emoticonek używać :P
BTW: z tym patrzeniem w oczy to chyba żart jednak nie jest - nie wiem jak misiek, ale skoro u psów jest to ewidentnie niewskazane inne zwierzeta mogą zachowywać się podobnie. Często dla psa, który przyjał juz pozycje "imponującą" (mój jest wtedy 5cm wyższy, 2 razy bardziej kudłaty, wargi i ogon w górze) -patrzenie w oczy jest sygnałem do ataku (choć cwaniaczku, zmierzymy sie kto silniejszy - zaproszenie do walki). Patrzenie w oczy jest oznaką pewności siebie.
p.s - Irek jak nie znasz żadnej metody jak znasz: nie szturchać śpiącego miśka patykiem aby sprawdzić czy żyje, bo futro nie jest tego warte ;)
Koło jednej z bacówek w Gorcach przechodziły krowy z młodym byczkiem na wypas.Akurat schodziliśmy tamtędy no i stanąłem oko w oko z bykiem.On nic,skubie trawę.Nie wiem co mnie podkusiło ale fuknąłem i zagrzebałem nogą.
Tak szybko to jeszcze nie spieprzaliśmy,na stryszku czekaliśmy z 40 minut a wkurzony byk nap... w bale aże dudniło...:-D
u, ja ostatnio na National Geographic się naoglądałem programów o ludziach, którzy (rzekomo ;)) przeżyli sopotkanie z misiaczkiem. PRZERAŻAJACE! ! ażsięboję do lasu iść ;)
Browar mam pytanie. Czy rzeczywiście misie "kapią się" się w mrowisku? Zaniepokojone mrówki wydzielają kwas który zabija pasożyty.
Oj Iras kup sobie dobrego psa takiego jak mój Buran nieodżałowanej pamięci wilczuroogara i dobrze wychowaj. Pokaże Ci wszystkie zwierzęta w całej okolicy. Nie będzie potrzebne to jakieś tam wino.
A propos misiów. Podwoziłem jakieś 10 dni temu leśnika z Baligrodu i opowiedział mi że niedawno pod Honem była akcja GOPR-u. Podobno dwoje turystów łaziło gdzieś w tej okolicy i nagle zobaczyli 2 misie. Zaszyli się ze strachu w krzakach i zprzerażeniem wezwali GOPR przez komórkę żeby ich sprowadził bo się boją zejść. Goprowcy wzięli chyba jeszcze jakiegoś leśniczego do pomocy i ich sprowadzili. Oczywiście misiów już nikt nie widział. Facet podobno jak był już w Cisnej to ucałował asfalt. :-D Ciekaw jestem czy to prawda. Może ktoś coś o tym słyszał?
ja osobiście raz widziałem misie - były dość daleko wiec raczej nic nam nie groziło. ale kolezanka miala ciekawsze spotkanie oto zdjęcia
->Lucyna
Miś uwielbia mrówki-wsadza łapę do mrowiska a potem zlizuje owady.Niestety mrowisko po takim posiłku wygląda jakby granat wrzucił.A czy się kąpie w mrowisku to nie wiem,nie widziałem.
nie wiem gdzie o było dokładnie - jak sie z nia zobacze to sie spytam. ale w tatrach gdziesik.
Zachować spokój przede wszystkim.
Ja bym za śladami poszedł bo ja tu mieszkam, WAM nie radze :):):)
Niewiedza może do tragedii doprowadzić!!!
Nie rozumiem misie nie jedzą robaków czy miejscowych. Jeżeli to drugie to mam szanse na przeżycie, gdy włożę głowę do gawry niedźwiedzicy z maleńkimi i piastnem.
To nie było w Bieszczadach, ale ...
http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.ht...1191438815.387
Bywając dosyć często w Bieszczadach,i pewnym miejscu np w okolicach Baligrodu często widzę ślady niedżwiedzicy ,która ma dwoje młodych i znaczy swój teren,robiąc ogromne ślady na okolicznych drzewach,ale w tym miejscu nigdy jej nie widziałem co innego z wilkami są i nawet zbytnio zimą się nie chowają chociaż więcej śladów nich ich obecności,mieliśmy również oswojonego lisa ,który zawsze nas odprowadzał do samochodu