Dzięki za relację, przypomniałem sobie trochu wyprawę w Góry Rodniańskie sprzed siedmiu lat. Burza przegoniła mnie z kolegą z Pietrosa, zwiewaliśmy szybko na dół, rozbijaliśmy namiot nad dolnym jeziorkiem Buhaescu i przy rozbijaniu podarł się tropik. W nocy było mokro, ale ja wypruty po całym dniu marszu, prawie cały czas spałem zwinięty w kącie a kolega siedział z garnkiem na środku namiotu i łapał wodę , co mi wypomina do dziś Na drugi dzień schodziliśmy w deszczu doliną potoku Buhaescu, też było ciekawie.