Przepraszam , że dopiero dziesiąty post staje się moim powitalnym. Jestem zakochanym w Bieszczadach powsinogą od dzieciństwa. Moje pierwsze wędrówki po tej czarodziejskiej krainie związane są z gwiazdzistymi zlotami ku czci " temu co się k....om nie kłaniał". :)))) Było to chyba sto , albo sto dziesięć lat temu. Pamiętam Bieszczady dzikie. Jeszcze stały gdzieniegdzie kominy spalonych chat. I jabłka były słodkie w opuszczonych sadach. Bałem się tych klimatów, ale tak bardzo mnie pociągały. To nie były wyprawy z siekierą, ale jeszcze prawdziwie dzikie.
Kolejnym etapem miłości do Bieszczadów było poślubienie córki leśniczego z ........ , w każdym razie z Bieszczad. Można bardziej się poświęcić ???????????? Chyba już nie :)))
Po wielu latach nieobecności i zrzucenia 50 kg dostałem totalnego ADHD i tylko psychotropy trzymają mnie na miejscu. Ale przyjdzie wiosna, przestanę je zażywać i się ...............zacznie. Trzymajcie się mocno i patrzcie za jakimś zsiwiałym oszołomem na trasie . Jest duże prawdopodobieństwo, że to będę ja. Jestem takim siwym bieszczadzkim aniołkiem lub dziadkiem , ale aktywnym , ciepłym nie do końca oszalałym. Do zobaczenia na trasie Kochani. Pozdrawiam Veg1.



Odpowiedz z cytatem
Zakładki