Droga prosta jak strzała, utwardzona więc dość nużąca dla pieszego wędrowca. Rano wypatrzyłem boczny grzbiet, którym chciałem teraz wrócić żeby zamknąć pętlę i dostać się do samochodu. Tyle tylko, że z góry nie widać było dołu a teraz z dołu - góry a opadających stoków w kierunku doliny potoku, którą szedłem było kilka. Jakbym miał giepeesa to by mnie za rączkę poprowadził ale że nie miałem to musiałem sam podjąć decyzję, w którym miejscu zakręcić i rozpocząć wspinaczkę na grzbiet. Jakimś fartem udało mi się wybrać właściwy stok
poprawiny39.jpg
Podchodząc spotkałem moje dwie znajome z rana:
poprawiny40.jpg
Ja obserwowałem otoczenie ale byłem też przez nie podglądany
poprawiny41.jpg
Dotarłem do punktu zamknięcia mojej pętli, usiadłem na chwilę by się napawać na zaś okolicą
poprawiny42.jpg poprawiny43.jpg poprawiny44.jpg poprawiny45.jpg
Kilka chwil później dotarłem do samochodu. Zresetowany, zadowolony, nasycony przeżyciami i widokami cieszyłem się, że rano podjąłem właściwą decyzję i wahnąłem się w dobrym kierunku

Wędrówka trwała niecałe siedem godzin a przysporzyła mi moc pozytywnej energii, radości, spokoju ducha i dwóch ugryzień przez strzyżaki więc jak tu nie jechać i po co się wahać?!