Dróżka jedna na mapie, w terenie uległa rozczworzeniu. Fartem udało mi się wybrać tę właściwą i po kilku chwilach wychynąłem z lasu na przygraniczne łąki ( foto_w, foto_x ). Kawałek szedłem nad wyraz i niezwykle niepokojąco wygładzoną Detami promenadą (asfalt będą kłaść w lesie, czy ki pieron?). Na szczęście wkrótce pozostała ze mną normalna polna droga, przy której co i rusz pasły się bardzo okazałe „Filipy” (foto_y). Jak już wcześniej napisałem, moim zamiarem było dotarcie do samotnie stojącego krzyża. Niestety dróżka do niego prowadzi tylko na mapie, a w terenie zakręca ku lesistym wierchom. Brak choćby nikłej ścieżyny oraz ściana blisko 2 metrowego zielska wszelakiego pozbawiająca mnie wizualnego kontaktu z krzyżem, uniemożliwiły mi ocenę ewentualnej utarczki chaszczowej a tym samym moje krzyżozdobyczne zamiary zostały skierowane na inne, bardziej przyjazne pory roku. Ruszyłem więc ku górze. W tej okolicy oprócz odciśniętych w podłożu obutych łap Bazyla dostrzec można było inne, równie piękne odciski bosych łapek (foto_w1). Po kilku warstwicach dróżka zanikła, a w lesie natknąłem się na ludzką ręką uczynione cmentarzysko drzew, czyli porzuconą przed laty ścinkę (foto_z). Tuż powyżej biegł ku szczytom wpaniale dziki jar, porośnięty paprociami, jaworami i wiekową buczyną (foto_za, foto_zb).



Odpowiedz z cytatem
Zakładki