Przepraszam za nie na temat - broń krótka to jest do ilu centymetrów?
Wersja do druku
ja się w wątku już pogubiłam kto z kim rozmawia i do kogo pije :) kurs samoobrony można by połączyć z kursem na zakapiora, taki survival byłby ciekawy :) czyli jak przeżyć wśród dzikiej przyrody jedząc żołędzie i broniąc się przed dziką zwierzyną :) oczywiście w roli zwierzyny wykorzystamy dawny pomysł Buby - czyli machające atrapy :)
wydawało mi się, że oczywistych rzeczy pisać nie trzeba -mówiąc o niebezpieczeństwie wilków miałam na myśli mieszańce czyli jak to nazywam: dzikie psy, które de facto są wilkami ale mają domieszkę psiej natury (proszę nie wszczynac bezsensownej dyskusji na temat łapania za słówka że każdy wilk ma psią naturę:), zastanawiam się tylko czy takie występują w górnych partiach
Broń krótka, to orczyk i kłonica, widły to broń długa, dyszel - broń masowego rażenia!
a sztacheta ?....
Sztachetami to się na wsi na zabawach panowie dawniej luzowali - taki ludowy zwyczaj ;) I to chyba też była broń masowego rażenia z nutka losowości - lali kogo popadnie w zasięgu ramieniosztachety. Natomiast na nasze Dźwiedzie chyba za "miętka". Se Dźwiedź pomyśli że wykałaczka i zabierze...
Przyznam, że po przeczytaniu całej tej dyskusji trochę zgłupiałem. Z Waszych wypowiedzi - może mylnie - ale wywnioskowałem, że wszelaka zwierzyna na widok człowieka ucieka gdzie pieprz rośnie (może by do gazu pieprzowego się przyzwyczajać?).
Jednak moje wątpliwości co do tego budzą przytaczane choćby ostatnie 2 spotkania (lekko) krwawo zakończone. To nie byli turyści z miasta, na karb ich umiejętności nie można zrzucić że zignorowali jakiekolwiek ślady/głosy świadczące o bliskości zwierza. Szli i się wpakowali.
Wasze naigrywania się nie pomogą mi gdy ja będę miał bliskie spotkanie i o jakimś (realnym a nie kłonicach) zabezpieczeniu z chęcią bym się dowiedział.
Przyznam że jak robiłem traskę tydzień po przegonieniu pracownika leśnego w okolicach Rymanowa to ze względów bezpieczeństwa (może i durnie wymyślonych?) psa nie wziąłem jak również w ostepach Jawornika starałem się hałasować ;)
Dźwiedź ucieknie - owszem, ale nie zaskoczony tylko jak wcześniej wyczuje/usłyszy, że człowiek się zbliża - grzybiarz z pewnością nie nawołuje grzybów - jest cicho i stąd niedźwiedź był zaskoczony i pewnie poczuł się zagrożony. No chyba że wpadnie się na sytuację rodzinną (dźwiedzica + misiątka) to mamusia może być nerwowa. Ale mamusie człowiekowe też są nerwowe jak coś/ktoś zagraża ich potomstwu :-)
Tu taka mała instrukcja obsługi (może była wcześniej wrzucona - nie czytałam wszystkich stron ;) ) http://www.carpathianbear.pl/pl/obse...z-niedwiedziem
Naigrywania nie są z tego że człowiek może zwierzu stanąć na drodze lub odwrotnie - naigrywania są z niektórych proponowanych metod radzenia sobie ze zwierzem. No chyba, że ktoś chce mieć wygryzione cztery litery... ;)
PS - spotkałam i niedźwiedzia i wilka - ani jeden, ani drugi nie podszedł bliżej.
Długi !..dyskusja stara..już było. My, ludzie nie jesteśmy zbytnio interesującym kąskiem ....śmierdzimy dla nich ,ot co. Chemia, kosmetyki, często nikotyna..No i prowokujemy często jakieś zachowanie./ vide -słynna historia zatłuczenia kamieniami miśka w Tatrach.../ .Lepiej unikać owych spotkań i starać się oddalić jak najprędzej !!!!
Bieszczady to nie jakieś fifirifi... najlepiej ograniczyć się do miejsc ruchliwych Połonina Wetlińska z Wyżnej, czy Tarnica z Wołosatego. Ostatecznie zapora solińska - chociaż tam też jest niebezpiecznie. Człowiekowi się tak wydaje że okiełznał naturę... g.wno prawda!
Dźwiedź zaskoczony obecnością człowieka? Może sobie spał :) Można dywagować ale pewnie sie nie dowiemy czemu tak się stało jak sie stało. Przypomniała mi się też relacja Bazi Z, którą gonił misiek.
Nie "gonił" bo gdyby chciał to by dogonił.
Po prostu szedł za mną w tempie piechura cały czas trzymając się mniej więcej w jednakowej odległości.
Przypuszczam, że to był młody ciekawski misiek dopiero co odstawiony od matki.
Tak zresztą sugerowali mi przyrodnicy z TPN.
Właśnie to gonienie wydawało mi się dość dziwne ale nie śmiałam polemizować z Tobą :) Tak zrozumiałam, bo chyba pisałaś że biegłyście. ok
Jeśli wejdzie się do klatki zwierzaka to też nas poturbuje albo zje :arrow: obie formy krwawo się zakończą :oops:
Dla ciebie rada nie wchodź do klatki :| i przeczytaj jeszcze raz wątek, bo można wyłuskać kilka pomysłów jak zachować się w momencie spotkania. I nie mówię o petardach, gazowych historiach czy innych równie pomysłowych ...
Ciekawe jak rozwiniecie swoje rozumienie "szlaki". Chodzi o szlaki turystyczne, po których tabun ludzi przeszedł przed godziną/dwoma dniami/miesiącem? Jak długo zapach człowieka się utrzymuje? Czy drogi leśne również zaliczysz do chodzenia "po szlakach a nie po lesie" (lubię je bo prowadzą w miarę pewnym pod względem braku jarów terenie, jarów, które na mapie nie warte są uwidocznienia a skutecznie pot wyciskają).
Mocno użyteczny link od marmota_m Obym nie musiał sobie przypominać co tam pisali, a ZTCW różnie w terenie być może i dywagowanie jak się zachować może być pisaniem sobie a muzom ;)
Rany.... Jak się tak boicie niedźwiedzi i wilków to nie jeźdźcie w góry. Będziemy teraz roztrząsać co to szlak co to droga i jaki jest tam ruch turystyczny...
Z niedźwiedziem miałam styczność (ja byłam na szlaku on jakieś 20 metrów ode mnie w krzakach) na bardzo uczęszczanym szlaku bieszczadzkim (taki kolorowo znakowany, nie chaszcze, nie stokówka) ale poza sezonem - przełom listopad/grudzień - cały dzień nikogo nie spotkaliśmy - niedźwiedź o tyle wyraził nami (2 os) swoje zainteresowanie, że szedł mniej więcej równolegle do nas przez jakieś 10 minut - co jakiś czas przystawał i czekał... Lazł, wyprzedzał, przystawał i czekał. Poza tym, że rozmawialiśmy z kumplem cały czas to żadnych innych ruchów antymisiowych nie wykonywaliśmy. Niedźwiedź doszedł widać do wniosku, że idziemy swoją drogą, na jego nie włazimy więc nie ma nas co śledziować. Nie wiem - może przed zaśnięciem niedźwiedzie łagodnieją bo są zmęczone sezonem i ganianiem turystów. Wilki - raz szliśmy za nimi - w mocno rzadkim błotku były świeże ślady odciśnięte - jakoś nie wróciły po nas i nie zeżarły. Drugi raz szłam sama - 2 osoby w ciągu całego dnia i 1 wilk który trzymał się z daleka. Nie wiem kto miał większego pietra - ja czy wilk... Aha - październik - więc wogóle ludzi już nie za dużo. Trzeba mieć ogromnego pecha (albo szczęście) żeby ich spotkać a jeszcze ogromniejszego pecha (zdecydowanie bez szczęścia ;) ) żeby stanąć z nimi oko w oko.
Trochę luzu w łażeniu po górach :-)
oho, widzę, że też słyszałeś o sumach olbrzymach! - a później piszą, że niby utonięcia..
co do szlaków, czy stokówek, to generalnie niedźwiedzie trzymają się z daleka od uczęszczanych ludzkich traktów,
ale widziałem kiedyś tropy niedźwiedzia, w najmniej spodziewanym miejscu, czyli na trasie od Przełęczy Wyżnej do Chatki Puchatka - było to zimą, we mgle, ludzie w tamtych dniach tamtędy nie chodzili. Dorota się w ogóle nie zdziwiła; powiedziała tylko: "cokolwiek może podejść"
Właśnie chodziło mi o zwrócenie uwagi na określenie szlaki/uczęszczane szlaki - aby ktoś sobie błędnego mniemania nie wyrobił. Co i tak nie znaczy że zwierz wszelaki nie zechce akurat przeciąć takiej "ludzkiej" trasy w minutę po przejściu ludzi albo co bardziej możliwe tuż przed nimi.
A takie coś znalazłam http://awsassets.wwfpl.panda.org/dow...e_turystow.pdf
W Tatrach robiono niedźwiedziom badania zakładając im obroże telemetryczne. Jedna z niedźwiedzic przebywała prawie cały czas wzdłuż drogi do Morskiego Oka, gdzie jak wiadomo maszerują latem tysiące turystów. Tylko kryła się po krzakach w odległości ok. 15-20 m od drogi. Po zapadnięciu zmroku wychodziła na tą drogę i stołowała się w koszach na śmieci. Dlatego z tamtej drogi usunięto wszystkie kosze.
Parę ładnych lat temu , widziałem miśka z młodymi /szt.2 / pod ...Giewontem , jakieś 50 metrów od szlaku.
pamiętam też, że idąc zimą granicznym, szedłeś niedźwiedzim śladem.
Ty akurat nie jesteś niedzielnym turystą i niedźwiedzia prędzej czy później spotkasz (mam nadzieję, że i ja spotkam),
no chyba, że będziesz używał swojego najlepszego systemu ostrzegania przed obecnością.
zdarzyło Ci się, że "system" się zjeżył i nie chciał iść, gdzie go prowadziłeś?
Gdy ktoś nie wchodzi tam gdzie nie wolno, czyli; w miejsca oznakowane jako 'ostoja zwierzyny', młodniki, to szanse na bliski kontakt z misiem są bardzo małe,
ale gdy ktoś łamie te zakazy, w okresie gdy małe są małe, to może się to skończyć tragicznie. tragicznie, ale nie dla człowieka, tylko dla niedźwiedzi.
Niedźwiedzie boją się ludzi, śmiertelnie - zdarza się, że niedźwiedzica ze strachu przed ludźmi porzuca swoje małe - to najczęstsza przyczyna śmierci małych niedźwiadków.
Polecam przeczytać ten artykuł (drastyczny):
http://www.bdpn.pl/dokumenty/roczniki/tom14/RB_12.pdf
szczególnie osoby, które myślą o wybieraniu się w Bieszczady z różnymi arsenałami na niedźwiedzia, powinny to przeczytać
ale gdyby zdarzyło się jednak spotkanie z niedźwiedziem oko w oko, to teoria mówi: żadnych gwałtownych ruchów, nic co niedźwiedź mógłby poczytać za atak (jak np wyciąganie jakiś miotaczy gazów), każda postawa inna niż defensywna,może sprowokować niedźwiedzia do obrony.
trzeba się wycofać nie odwracając się i nie uciekając, niedźwiedź zrobi to samo, albo się nie ruszy.
to teoria, w praktyce bywa różnie, niedźwiedzie to bardzo inteligentne stworzenia (przykład; nasz bohater spod Monte Cassino), mają swoje osobowości, stąd historie spotkań człowieka z niedźwiedziem są tak różnorodne.
ale gdyby zdarzyło się jednak, że niedźwiedź uzna, że musi się bronić przed człowiekiem-agresorem, to trzeba się położyć na brzuchu, osłonić głowę i przeczekać.
niedźwiedź spuści łomot, unieszkodliwi człowieka i sobie pójdzie.
niezwykłe w niedźwiedziach jest to, że nie chcą w takich przypadkach zabić człowieka.
niedźwiedź potrafi jednym uderzeniem przetrącić kark żubrowi - gdyby takiej siły użył w stosunku do człowieka, to została by miazga..
ech...Sławek - faktycznie przypomniałeś tutaj WSPANIAŁĄ historię naszego dzielnego miśka Wojtka !!! ../.szkoda , że już prawie nikt nie pamięta o Baśce Murmańskiej....../
fajnie, że wymieniamy się opiniami, uczymy się wzajemnie (tylko lepiej jakby w tym wszystkim było mniej wyśmiewania i obrażania, choć samej poniekąd mnie poniosło), ja bardzo lubię słuchać rad i zdań innych, fascynuje mnie dzika zwierzyna. forum jest na tyle dobre, że wypowiada się tu dużo osób, można poznać dużo opinii. rozmawiałam z różnymi ludźmi, leśnikami, też goprowcami, czasem ich zdania bywały odmienne od tych tutaj na forum i to też jest fascynujące. wszystko teoretycznie ładnie brzmi, położyć się na ziemi, udawać martwego. ale gdy przypomnę sobie te ryki tuż przed wschodem słońca, tę furię, którą cały czas mam w głowie i mam świadomośc, że była ukierunkowana na mnie to nie wiem czy w przypadku takiego starcia umiałabym ot tak udawać martwą i w ogóle zachowywać się cicho. ale tego nikt z nas nie wie. co innego widzieć spokojnego niedźwiedzia a w tatrach to chyba nie robi wrażenia, widziałam dziesiątki amatorskich filmików z tatr a z bieszczadów chyba żadnego.
Przypomniał mi-się wierszyk
A. Mickiewicz - "Przyjaciele"
"Ledwie Mieszkowi był czas zmrużyć oczy,
Zbladnąć, paść na twarz: a już niedźwiedź kroczy.
Trafia na ciało, maca: jak trup leży;
Wącha: a z tego zapachu,
Który mógł być skutkiem strachu,
Wnosi, że to nieboszczyk i że już nieświeży.
Więc mruknąwszy ze wzgardą odwraca się w knieję,
Bo niedźwiedź Litwin miąs nieświeżych nie je."
Bo bieszczadzkie misie są nieporównywalnie mniej przyzwyczajone do ludzi, niż tatrzańskie. Bardziej się boją i mniej zbliżają, porównania z Tatrami (np. z MOkiem) są porównywaniem nieporównywalnego.
Misie płoszyłem parę razy w życiu, sam czy w dwie - trzy osoby, łażąc po lesie - czy to szukając samotności, czy to malin. Las za dnia dla pojedynczego człowieka, nie obeznanego z lasem, jest charakterystycznie pusty. I cichy. Zwierzyny nie widać, no sporadycznie jakaś sarna się ruszy albo jeleń, ale to wszystko. A niedźwiedź - jak sobie zasiada w krzakach, osobliwie w malinisku, a usłyszy że człek nadchodzi, to wstaje i idzie. Robi rumor, słychać że idzie duże zwierzę - ale krzaki niskie, jelenia byłoby widać, nie mówiąc o żubrze... a potem śladów racic brak, więc dzik też odpada. No, to kto tak wstaje pomału i oddala się z godnością? Niedźwiedź. Parę razy tak misia spłoszyłem, w masywie Magury Stuposiańskiej, lata temu.
Co innego nocą. Nocą las jest dla człowieka pełen obserwujących go oczu, widzialnych w świetle latarki. Oczek w nocnym bieszczadzkim lesie są dziesiątki, wręcz setki. No i raz - na zejściu z Jawornika do Wetliny, koło 23.00 - jedna para oczek, tak cirka ebałt 60 - 70 cm nad ziemią, stała przed nami (ja i moja miła, a dziś ślubna) na szlaku i patrzyła. Długo. Myśmy cały czas szli, ja (jako mający czołówkę) widziałem oczka, moja pani była bez latarki więc nie. Zobaczyła dopiero z odległości jakichś 10 - 15 metrów, jeszcze parę kroków i oczka znikły. Para silnie jarzących się, dużych ślepi. Znikły absolutnie bezszelestnie, ale to bez jednego dźwięku. Wilk albo ryś, nigdy się nie dowiem co to było...
Zima tak przy okazji wyszła - ja to tam jesieni szukałem :-)
Pewnie się narażę jak napiszę że psa nie prowadzę a gania sobie obok mnie :roll:. Ostatnio (chłe,chłe w maju - już kawał czasu temu) ciągnąc na skróty na Smokowiska w Paśmie Bukowicy wmurowało go i zjerzył się - nic nie widziałem, las bukowy i mimo lekkiej mgiełki raczej dobra widoczność. Zaraz potem już szedł normalnie. Podczas tej samej wędrówki już na polach między Głębokim a Posadą miałem przeciąć wąwozik ze strumieniem. Idąc wzdłuż linii drzew i szukając mniejszych krzaków usłyszałem dość głośne jakby klaskanie. Miałem w pamięci że jakieś 2tyg. wcześniej niedźwiedź przegonił gościa w okolicach Rymanowa więc i trochę stracha miałem :-) System ostrzegania wogóle nie reagował, dłuższe nasłuchiwanie nie pozwoliło przypisać dźwięków do znanych poprzednio ale zastanowiła regularność dźwięków. Okazało się że szmata/folia na gałęzi tak regularnie pluskała się w wodzie.Cytat:
Zamieszczone przez Miejscowy
Jeszcze w tamtym roku wychodząc z Żydowskiego w kierunku Ciechani pies "satelitował" jak zwykle i w pewnym momencie słysze że na coś ujada. Moment później już był przy mnie, zjeźony z podkulonym ogonem i dłuższy odcinek trzymał się nie dalej niż 5m ode mnie :-)
To może być najskuteczniejszy i najprostszy sposób. Poza tym ma jeszcze jedną zaletę - w sumie nie trzeba go zapamiętywać :lol:
Ludzie sami sobie wini, jeśli zaczną z większym - selekcja naturalna :-) A Misiu się na psychice taki odbije.
Sama już nie wiem o co chodzi teraz w tej dyskusji. "jeśli zaczną z większym - selekcja naturalna". Nie wiem za bardzo co oznacza "zaczynać" - czy chodzić tam, gdzie nie trzeba? Sama wiesz, że miśki pojawiają się w różnych miejscach, ja w tym roku słyszałam już cztery przypadki o tym, jak ktoś spotkał niedźwiedzia na ulicy i to w ruchliwych miejscach (np. nocą koło sklepu w kalnicy na drodze w kierunku jaworca; gdzieś przed cisną w dzień x2; w teleśnicy w dzień -ale w każdym z nich człowiek jechał autem; mogę dorzucić też Daszówkę gdzie misiek ryczał na czlowieka na stokówce często uczęszczanej przez leśników i później ten sam jeszcze dwa razy -w samej wsi). Jest jak jest, zwierzę nic nie zrobi mu złego. Piszę to tylko dlatego, że niekoniecznie trzeba udawać sie w głąb lasu (poszukiwacze grzybów, zrzutów) ale i dodam, że spotkanie takiego osobnika to rzecz cholernie rzadka.
Z zaczynaniem z większym chodzi mi o: gazowanie misia, rzucanie się na niego ze sztachetą niesioną w plecaku ;) albo jakimś kijaszkiem, karmienie i inne równie głupie zachowania.
http://awsassets.wwfpl.panda.org/dow...niedzwiedz.pdf
Niedźwiedziowo z WWF :)
Witaj
W centrum Cisnej (a nie Cisny), ani Wetliny nie mają szans. Brakuje im tego CENTRUM.
Wolą schodzić na obrzeża i grzebać po śmietniskach.
Wolą porzucone śmieci przez "turystów" i nie oprózniane kosze na śmieci na szlakach.
Syf stworzony przez ludzi im odpowiada.
Latem zamiast syfu wolą czyste jagódki, grzybki itp.
I wodę z potoków.
Ludzie wtedy im baaardzo śmierdzą...
Pozdrówka
tropy miśków z podejścia na Suliłę (szłam od strony Kulasznego). było tego od cholery ale ja nie jestem typem fotografa, więc zdjęcia robiłam tylko na przystankach. wyglądają na świeże, kilka dni temu widziano niedźwiedzia, który zszedł z Suliły do wsi Turzańsk. słyszałam że jest ich tu szczególnie dużo. dzień przed moją wędrówką była solidna ulewa, więc i błotko było wyborne i podatne na tropy. dwa ostatnie zdjęcia mnie trochę zastanawiają. numer 6 podobny do tropu psa ale jednak dosyć duży i w dodatku przez cały szlak nie widziałam żadnego śladu psa poza tym jednym miejscem. numer 7 -sama już nie wiem co to za trop.
Załącznik 29674Załącznik 29673Załącznik 29677Załącznik 29671Załącznik 29672
Załącznik 29676Załącznik 29675
zależy jaką masz stopę...:wink: ale sporawy koleś był...trop raczej wilka / wiejskie burki mają mniejsze pazury/