Nie denerwuj się:)
WUKA wcale nie kazała Ci się wypchać;)
Pozdrawiam:)
Wersja do druku
Nie denerwuj się:)
WUKA wcale nie kazała Ci się wypchać;)
Pozdrawiam:)
Przepraszam że tak off-owo ale jak Was czytam to przypomniała mi się scenka z praktyk na bloku operacyjnym, kiedy to doktorek do piguły rzecze: -Siostro, jak Siostra kiedyś mi padnie pod nożem, to ja sobie siostrę wypcham i postawię w kącie.
Na co siostra: - a czym Pan Doktór chce mnie wypchać?
to by było tyle co do wypychania... a wracając do Niedźwiedzi i Wilków... czytam właśnie "Syberię" J. Pałkiewicza... i jakoś tak mdło...o zwierzątkach i w ogóle...
z tymi atakami wilkow na psy jest tak poniewaz wilki oszczedzaja energie badania dowiodly ze wilki zaczynajac łowy ida na poczatek do zabudowań po łatwiejszy łup jak sie nie uda to dopiero szukaja jeleni,do tego jeszcze pojedyncze wilki ktore same jelenia nie upoluja zostaje im padlina albo psina nawet z łancucha
Wprawdzie Trzykropek zapodawał ale dla przypomnienia...
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/569760756
Cytat:
nowiny24 » Region » BIESZCZADY
dodano: 21 lutego 2009, 8:25
Osiem niedźwiedzi żerowało przy paśniku
Krzysztof Potaczała
Leśniczy Teodor Furs z Buka koło Cisnej nie mógł uwierzyć, gdy przy paśniku zobaczył aż osiem żerujących niedźwiedzi. Takiej sytuacji nie pamiętają nawet najstarsi bieszczadzcy leśnicy.
Dwie dorosłe niedźwiedzice i szóstka młodych objadały się wyłożonymi w pobliżu paśnika kukurydzą i burakami.
- Jedna z samic to na pewno monitorowana od pewnego czasu "Solina” - mówi Edward Marszałek, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. - Leśniczy Furs łatwo ją rozpoznał, bo ma na karku obrożę telemetryczną.
"Solina” opiekuje się trójką rocznych miśków, z kolei druga samica prowadzi swoje zeszłoroczne bliźniaki i starszego piastuna. Wszystkie niedźwiedzie zgodnie żerowały przy paśniku i tylko żal, że leśniczy nie miał z sobą aparatu fotograficznego.
Według Edwarda Marszałka, trojaczki urodzone przez "Solinę” to wielka rzadkość w świecie niedźwiedzi. Zazwyczaj niedźwiedzica rodzi bowiem jedno lub dwa młode. A już niezwykłą wręcz ciekawostką przyrodniczą jest fakt obecności aż ośmiu osobników przy jednym żerowisku.
W Bieszczadach i Beskidzie Niskim żyje około 100 niedźwiedzi. Po ostatnich obfitych opadach śniegu znowu wróciły do gawr i zapadły w sen.
Miśki już wstały wiosna idzie ;)
http://www.bieszczady.net.pl/?fn_mod...ews&fn_id=1314
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/568997064
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...INIE/697977211Cytat:
Niedźwiedzie czują się nad Soliną jak w domu. Turysto, bądź czujny!
Krzysztof Potaczała
Co najmniej pięć niedźwiedzi penetruje okolice Zalewu Solińskiego. Podchodzą w pobliże dróg i ośrodków wypoczynkowych. Żywią się porzuconymi odpadkami lub wręcz sa karmione przez turystów. - Robi się niebezpiecznie - twierdzą leśnicy.
4-letni niedźwiedź, ważący ponad 100 kg, lubi schodzić z góry Jawor i przebiegać przez asfaltową drogę prowadzącą do Wojskowego Zespołu Wypoczynkowego "Jawor". W miniony weekend zobaczyli go zmotoryzowani turyści. Nie tylko robili zdjęcia, ale rzucali miśkowi kanapki.
- To niewybaczalny błąd - przestrzega Janusz Polityński, leśniczy do spraw łowieckich w Nadleśnictwie Ustrzyki Dolne. -Niedźwiedź przyzwyczai się do takiego sposobu zdobywania pożywienia i coraz częściej będzie szukał kontaktu z ludźmi.
Ten sam misiek widziany był kilka dni temu na górze Jawor przez pracowników leśnych.
- Wyszedł z zarośli, pokręcił się trochę i zawrócił, ale serce miałem w gardle - opowiada jeden z męzczyzn.
Janusz Polityński dodaje: - W okiolicy Zatoki Teleśnickiej obserwowałem w zeszłym roku samice z rocznym niedźwiadkiem. Przepływali przez jezioro. W tym roku tez tam są. Szukając jedzenia rozkopują ziemię i zawsze znajduja odpadki, które zakopali ludzie.
W pobliżu zatoki są dwa ośrodki wypoczynkowe. Tropy miśków widzieli w weekend wczasowicze.
- Zbliża się sezon urlopowy, nad jezioro przyjedzie mnóstwo ludzi, no i automatycznie wzrośnie liczba dzikich wysypisk śmieci - mówi Polityński. -Niedźwiedzie łatwym żarciem nie pogardzą, a tym samym zwiększy się możliwość spotkania człowieka z potężnym drapieżnikiem.
Leśniczy apeluje, by nie porzucać odpadków. Takim zachowaniem ludzie robią krzywdę dzikim zwierzętom. Jeśli w porę się nie opamiętamy, wkrótce będziemy mieć to, co w Tatrach, gdzie miśki wręcz wyczekują aż ktoś rzuci im kanapkę, a śmietniki penetrowane są dzień i noc.
Obecnie tylko na 7 tysiącach hektarów przebywa pięć lub nawet więcej niedźwiedzi. - Nie mam jeszcze danych o nowych urodzinach, stąd nie mogę podać dokładnej liczby - wyjaśnia Polityński.
Dla bezpieczenstwa turystów i mieszkanców okolicznych wsi leśnicy ustawili nieopodal Zalewu Solińskiego tablice informacyjne. Podobne stoją w paśmie Żukowa powyżej Ustianowej. Biegnie tamtędy często odwiedzana przez wycieczkowiczów ścieżka przyrodnicza.
- Nie chodzi nam o to, żeby straszyć ludzi, ale żeby wzmóc ich czujność - tłumaczą leśnicy. Przy okazji dodają, że niedźwiedź to nie bestia. Nigdy nie atakuje bez powodu, a najczęściej robi to w obronie młodych.
Pasmo Żukowa, a zwłaszcza Stożki na górze Jawor, lasy Paniszczewa i te bezpośrednio przylegające do Zalewu Solińskiego to doskonałe miejsce dla niedźwiedzi. Wiele terenów jest dziewiczych. W ub. roku niedźwiedź dotkliwie poranił tu mieszkankę Teleśnicy. W tym roku, według danych leśników, doszło już do kilkunastu spotkań miśków z ludźmi. Nie były one jednak na tyle bliskie i zaskakujące, by drapieżniki atakowały.
Cytat:
Niedźwiedź nie atakuje bez powodu
Krzysztof Potaczała
Rozmowa z dr. Wojciechem Śmietaną z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie.
- W pobliżu Zalewu Solińskiego coraz częściej widywane są niedźwiedzie. Tymczasem niebawem zacznie się sezon urlopowy...
- Jeśli ludzie, zarówno miejscowi, jak też turyści, nie będą dokładnie po sobie sprzątać, możemy być pewni, że miśki stamtąd nie odejdą. Resztki jedzenia, nawet papierki po cukierkach, trzeba zabrać z sobą. Ich pozostawienie wabi drapieżniki.
- W Tatrach od dawna istnieje problem podchodzenia niedźwiedzi do śmietników przy parkingach, zakradania się na pola namiotowe. Ale podobno i na turystycznych szlakach nie jest lepiej.
- Kosze na śmieci ustawione na szlakach spowodowały, że niedźwiedzie nauczyły się wygarniać z nich resztki żywności. Dlatego lepiej, żeby takich pojemników nie było. Jeśli już muszą być -powinno się je codziennie opróżniać.
- Co by pan poradził turyście, który nagle na swojej drodze zobaczył niedźwiedzia?
- Jeśli z odległości 50 czy 100 metrów, to nic złego nie powinno się stać. Trzeba spokojnie odejść, zresztą misiek także pójdzie w swoją stronę. Gorzej, kiedy nagle nieopatrznie podejdziemy w pobliże barłogu drzemiącego niedźwiedzia, na przykład na kilkanaście metrów. Jeżeli się obudzi, może zaatakować, gdyż uzna, że mu zagrażamy. Więc najważniejsze, żeby go nie zaskoczyć, bo wtedy potrafi być groźny.
- Co robić, jeśli rzuci się na człowieka?
- Przede wszystkim starać się chronić głowę i brzuch przed uderzeniami i ostrymi pazurami. Zazwyczaj jest tak, że rozdrażniony misiek parę razy użyje swojej silnej łapy, ale po chwili odejdzie. On nie chce zabić, a jedynie ostrzec.
Kiedyś obiło mi się o uszy, żeby rzucić coś na ziemię jak ucieka się przed niedźwiedziem np. plecak, ma to dać kilka dodatkowych sekund (chodzi mi o zapach, a nie o ciężar plecaka ;)).Cytat:
- Co robić, jeśli rzuci się na człowieka?
PS
Pozdrawiam wszystkich w swoim pierwszym poście.
http://ww6.tvp.pl/400,20090525908691.strona
Cytat:
"Uwaga! Niedźwiedź"
"Uwaga! Niedźwiedź" - Takie znaki leśnicy ustawili w Bieszczadach. To dmuchanie na zimne. Bo poza turystycznymi wędrówkami ludzi w góry zdarzają się rewizyty niedźwiedzi w pobliżu wiosek i ośrodków turystycznych. Na przykład w okolicy Jeziora Solińskiego. Zwłaszcza teraz w sezonie turystycznym leśnicy radzą ostrożność.
Henryk Tymejczyk jest leśnikiem od 30 lat. Ma za sobą około dwudziestu spotkań z niedźwiedziami. Ostatnie w pobliżu ośrodka wypoczynkowego "Jawor" nad Jeziorem Solińskim.
-"Niedźwiadek nie bardzo się mnie bał, nie bardzo uciekał, próbował robić stójkę, próbował zaglądać na wszystkie strony co to jest. Dopiero jak złapał zapach człowieka zaczął się wycofywać pomału."
Leśnicy radzą, by idąc przez z las nie skradać się, tylko zachowywać naturalnie i rozmawiać. Już to wystarczy, by niedźwiedź nas unikał. A gdyby doszło do spotkania.
-”Nie należy uciekać, nie należy krzyczeć, należy stać spokojnie, patrzeć co niedźwiedź robi i delikatnie, pomału się wycofywać do tyłu."
Niedźwiedź z okolic Jawora polubił "ludzkie" jedzenie i prawdopodobnie przyzwyczaił się do grzebania w śmietnikach i szukania odpadków. Leśnicy na razie rozstawili takie tablice ostrzegawcze. Bo spotkanie z nim może być niebezpieczne. Ostrzeżenia stanęły między innymi wzdłuż drogi prowadzącej do Zatoki Teleśnickiej i ośrodka "Jawor" nad Zalewem Solińskim. Sami turyści podchodzą do sprawy rozsądnie. Jak ocenia Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krośnie, w Bieszczadach, Beskidzie Niskim i na Pogórzu żyje około 130 niedźwiedzi. W Polsce są pod ochroną.
Alicja Wosik
bparde
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/542723611
Cytat:
Telemetria pomoże lepiej zbadać bieszczadzkie niedźwiedzie
Krzysztof Potaczała
W Bieszczadach będą odławiane i obrożowane kolejne niedźwiedzie. Naukowcy chcą m.in. sprawdzić, na ile u poszczególnych osobników występuje proces oswajania z człowiekiem, czyli tzw. synantropizacja.
Projekt Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie prowadzony był już w zeszłym roku. W Bieszczadach odłowiono wówczas siedem niedźwiedzi. Pięciu założono obroże z nadajnikiem telemetrycznym. Dzięki temu przyrodnicy mogli śledzić ruchy zwierząt i sposób ich zachowania.
- Tamten etap projektu został zakończony w 2008 r., więc napisaliśmy do ministra środowiska o pozwolenie na kontynuowanie badań w roku bieżącym - mówi dr Wojciech Śmietana z terenowej stacji IOP PAN w Lutowiskach. - Niestety, dokument utknął w ministerstwie, choć podobno jest już podpisany przez szefa resortu. Dopóki pismo nie zostanie przesłane do PAN, nie możemy przystąpić do odłowów.
To duża komplikacja, bo późna wiosna to ostatni czas, kiedy takie terenowe badania można prowadzić.
- Wkrótce w lesie pojawią się maliny i inne jagody, dlatego miśki niechętnie będą szukać innego pożywienia w pobliżu pułapek - tłumaczy Śmietana. - Wydaje mi się, że odłowy zaczniemy dopiero jesienią. Szkoda, bo teraz marnujemy czas.
Nie radził bym nikomu spotkać się z misiem w oko w oko
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/467814878
Cytat:
Organizacja WWF w Bieszczadach chce pomóc wilkom, niedźwiedziom i rysiom
Krzysztof Potaczała
Przyrodnicy z organizacji WWF wkrótce przyjadą w Bieszczady. Chcą pomóc drapieżnikom, takim jak wiki, niedźwiedzie i rysie.
Wilki wciąż prześladowane są przez ludzi, niedźwiedzie szukają pożywienia w śmietnikach, a rysie mają coraz mniej miejsca do życia. Wszystkim wymienionym drapieżnikom trzeba pomóc. Jak to zrobić, podpowiedzą przyrodnicy z organizacji WWF, którzy wkrótce zjadą w Bieszczady.
W Polsce żyje nie więcej niż 600 wilków.
– To niewiele jak na tak duży kraj – zaznaczają ekolodzy ze Światowego Funduszu na rzecz Przyrody.
Rokrocznie w polskich lasach ginie z różnych przyczyn kilkadziesiąt wilków. Ochroną wilka wciąż przejmują się nieliczni, świadomość społeczna jest niska, a to z kolei powoduje, że mamy negatywny stosunek do tego drapieżnika.
"Wilk nie jest zwierzęciem ziejącym nienawiścią ani też nie jest maskotką do przytulania. Nie jest ani niebezpieczny, ani sympatyczny. Jest po prostu jednym z wielu interesujących gatunków prześladowanych przez człowieka od stuleci (…)”. Tak o wilku pisał David Mech, największy światowy autorytet zajmujący się ochroną tego drapieżnika.
– Jego słowa posłużą nam jako wstęp do zaplanowanych spotkań z mieszkańcami Bieszczadów i turystami – mówi Agnieszka Sznyk z polskiego oddziału WWF. – Jeszcze w lipcu pojawimy się w Lutowiskach, gdzie postaramy się przekonać słuchaczy, że wszystkim nam powinno zależeć na ochronie wilka i innych dużych drapieżników.
Bieszczady są główną polską ostoją niedźwiedzia. Kilkanaście sztuk żyje w Tatrach. Łącznie to nieco ponad 90 osobników.
– Jeśli nie zmądrzejemy, słynące z dzikości bieszczadzkie niedźwiedzie będą się coraz bardziej oswajać – przestrzega od kilku lat dr hab. Zbigniew Jakubiec z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie. – Bo strasznie śmiecimy, zostawiamy resztki jedzenia w lasach i na turystycznych szlakach, a nawet celowo podrzucamy żywność, żeby zwierzęta mogły się najeść.
Te błędy mogą nas drogo kosztować.
– Doprowadzimy do sytuacji, w której niedźwiedzie zaczną być gośćmi ludzkich osiedli – tłumaczą przyrodnicy. – A to będzie oznaczać, że niektóre miśki zostaną wytypowane do odłowienia. Czy tego chcemy, czy raczej powinniśmy zadbać o to, by niedźwiedzi przybywało i by mogły spokojnie żyć w karpackich lasach?
Pracownicy i wolontariusze WWF podczas pobytu w Bieszczadach poświęcą też sporo uwagi rysiowi. Ten największy europejski kot nie boryka się z brakiem ludzkiej wyrozumiałości, nie jest częstą ofiarą kłusowników, za to zaczyna mu brakować miejsca do życia i rozrodu z powodu coraz bardziej odizolowanych od siebie ostoi.
Obecnie w Polsce żyje zaledwie około 200 rysi. To garstka, dlatego warto podjąć działania, by zwiększyć populację tego gatunku (duży projekt dotyczący Puszczy Piskiej już trwa), a jednocześnie starać się nie dopuścić do zmniejszenia liczebności rysi w Bieszczadach i Beskidzie Niskim.
– O naszych pomysłach opowiemy szerzej 25 lipca w Lutowiskach – informują w WWF.
Około (pi razy drzwi) 90% pokarmu wilków stanowią jelenie,tyle samo % pokarmu rysi stanowią sarny.Dopóki kmioty z giwerami będą kasowały naturalny przyrost populacji jelenia i sarny,to rysie będą zdychać,a wilki grasować w obejściach i wśród owiec.A kmioty z giwerami muszą kasować,bo jak nie, to zapłacą karę nadleśnictwom za szkody wyrządzone w młodnikach przez zwierzynę płową.I tak wszyscy psy wieszają na uzbrojonych burakach, a nadleśnictwo "z zadumą pochyla się" nad losem dużych drapieżników i twierdzi jakoby je chroniło.A przecież plan odstrzału ustalany jest między nadleśnictwem a kołem łowieckim,i nadleśnictwo ma tu głos decydujący.Jak w tym kawale o partyzantach - to gajowy(czyt. nadleśniczy) rządzi. Mam takie dziwne wrażenie że leśnicy (instytucjonalnie, nie prywatnie) byliby szczęśliwi gdyby w lesie nie było żadnej zwierzyny,tylko same drzewa.
Tak myślę że trzeba te psy choć częściowo przewiesić ze strzelbatych pedałów na leśnych...
Jedna banda Browar jedna banda... przynajmniej w Bieszczadach. Ale zarowno wsrod mysliwych jak i lesnych zdarzaja sie egzemplarze w porzadku.
Browar......
Masz zupelna racje,najlepiej wine zwalic za wszysko na NIEDZWIEDZIE-WILKI-RYSIE.Tak manipulowac ludzmi i wywolac strach,aby mozna bylo sobie postrzelac-zdobywajac TROFEA,ktore ozdobia sciany "snobow" i bochaterow z strzelba w reku.To ze te zwierzeta zyja na tym ,a nie innym terenie powinnismy byc dumi,gdyz to oznacza ze srodowisko jest jeszcze czyste.Jednak kogo to obchodzi o tym sie jeszcze nie mowi,gdyz nam przeszkadzaja sasiedzi lesni,ktorzy zyja wedlug ich prawa.My jednak ciagle ingerujemy i niszczymy ich srodowisko,a tego nikt nie chce widziec.Udajemy ze nic sie nie dzieje i wszystko jest w jak najlepszym pozadku,a gdy sie ocniemy z tego co robimy moze byc juz za pozno.
Zaprzestanie odstrzału jeleni czy saren nie zlikwiduje problemu "mordowania" owiec itp. przez wilki - trzeba sobie uświadomić, że każdy drapieżnik (ssak, ptak, ryba itp.) wybiera taką ofiarę, którą mu najłatwiej upolować.
Drapieżnik instynktownie "kalkuluje" sobie, czy pogoń za daną ofiarą warta jest wysiłku (a takie gonienie jelenia, to przecież spora strata energii) - więc np. wilk wybiera łatwiejszą ofiarę tj. owcę.
Wilki w Bieszczadach już dawno przestały się obawiać ludzi - zwiększenie populacji jeleni nie zlikwiduje problemu (tj. ataków na zwierzęta hodowlane), co najwyżej częściowo go ograniczy.
Trzeba również zrozumieć sytuację ludzi, którzy żyją np. z hodowli owiec czy bydła - każda rozszarpana sztuka, to strata dla hodowli - nawet, gdy rolnik dostanie odszkodowanie, to i tak ma kilka/kilkanaście miesięcy "w plecy", zanim za pieniążki z (ewentualnego) odszkodowania zakupi i wyhoduje np. owcę do wieku "rozpłodowego" (na miejsce rozszarpanej sztuki).
Nie jestem myśliwym, nie za myślistwem nie przepadam, ale rozwiązanie problemu nie jest takie proste, jak się niektórym osobom wydaje.
W chwili obecnej, Lasów Państwowych itp. instytucji raczej nie stać, na wypłacanie tak licznych odszkodowań (w przypadku zaprzestania odstrzału wilków) zanim populacja jeleni wróciła by do w miarę normalnego poziomu (co i tak nie zlikwidowało by problemu ataków na zwierzęta hodowlane).
Takie błędne koło...
Może to się kiedyś unormuje, oby wilki oraz inne drapieżniki tego doczekały...
Szczepan czesciowo masz racje.
Wilk idzie na latwizne dlatego trzeba mu maksymalnie utrudnic zdobycie takiej owcy. Dodatkowo liczebnosc zwierzyny plowej powinna byc odpowiednio wysoka gdyz i to nie zaszkodzi. Jednak nawet wtedy pasterze wypasajacy w rejonach typu Bieszczady powinni sie liczyc z obecnoscia wilkow.
Alternatywa to wybic te wilkolaki do nogi lub prawie tak aby im przywrocic strach przed istota ludzka
Jasne,ale hodowcy mogą nabyć psy pasterskie (ze specjalnymi obrożami,zapodałem kiedyś zdjęcia) lub zamontować elektrycznego pastucha.W górach Ukrainy i Rumunii jest sto razy więcej wilków a owce nieźle się mają.A jak się im nie opłaca to mogą zwinąć interes i już.Zresztą wilków jest kilkaset sztuk i w tym kontekście mało mnie żale hodowców obchodzą.Zgadzam się że państwo powinno bez szemrania wypłacać odszkodowania,to w sumie groszowe historie.
Tutaj ta obroża "antywilkowa"
http://forum.bieszczady.info.pl/show...&postcount=363
A taką można zobaczyć w cerkwi w Bystrem
Dzika Polska - Wilczym Tropem
Fajny program z bieszczadzkimi wilkami i dr. Śmietaną
Browar chłopie, Ty chyba nie wiesz o czym piszesz.
Po pierwsze, to utrzymanie takich dużych pasterskich psów "trochę" kosztuje (każdy żre tyle, co dorosły mężczyzna)...
O kosztach "elektrycznego pastucha" nie wspomnę.
Na Ukrainie oraz w Rumunii życie jest nieporównywalnie "tańsze" (utrzymanie psów) a ludzie często radzą sobie z wilkami "siłom i odwagom osobistom"...(słyszałeś coś o kłusownictwie w tych krajach ? - niestety jest, i ma się tam "dobrze").
Co do "zwijania interesu" przez hodowców owiec, to może Ty im zapewnisz alternatywne miejsca pracy ? - po prostu rozbrajają mnie tego typu infantylne pomysły. A czy Ty byś się wyprowadził z Krakowa, gdyby np. na trawniku przed Twoim miejscem pracy ekolodzy wykryli np. chroniony gatunek owada ?:wink: - bo ktoś miał takie widzimisię, że masz sobie znaleźć robotę gdzie indziej - w Bieszczadach trudniej o dobrą pracę, niż w dużym mieście (taki eksperyment myślowy).
Tak na marginesie, to wypłacanie odszkodowań odbywa się z kieszeni wszystkich podatników - wolał bym, aby z tych pieniążków naprawiono jakąś drogę.
Ponadto odszkodowania za rozszarpane sztuki, pokrywają jedynie straty hodowców (za konkretną sztukę), a nie brak zysku z powodu strat (gdy ktoś np. zakontraktował sprzedaż np. dokładnie 20-stu szt.) - czyli taki hodowca nadal traci - jak ktoś prowadzi jakiś biznes, to wie o czym piszę.
Dlaczego uważasz, że Twoje widzimisię (tj.ochrona wilków) jest ważniejsze, niż możliwość normalnego życia (opłacalnej hodowli) dla części np. hodowców owiec ? (to są straty finansowe - coś jak wybicie szyby w samochodzie co kilka miesięcy, przez łysego karka) - przełożyłem to na warunki miejskie, aby niektórym było łatwiej to sobie uświadomić 8-)
PS
mam pomysł, niech odszkodowania za rozszarpane sztuki wypłacają hodowcom owiec organizacje ekologiczne, oraz osoby prywatne np. Browar:wink:
A póki co, to proszę się nie dziwić, że w Bieszczadach nadal będą ginęły wilki...(żaby była jasność, to ja tego nie popieram).
Mam nadzieję Browarze, że nie potraktujesz mojej wypowiedzi jako napastliwej - ja również lubię dziką przyrodę, ale troszeczkę mnie rozbroiłeś swoim tekstem.
Szczepanie,
Napisałem, ale edytowałem swój post,wydawało mi się to mało eleganckie,ale napiszę jeszcze raz: tych hodowców nikt nie zmuszał do przyjazdu w góry,nie są tutaj ( w Bieszczadzie) "z dziada pradziada".Jest mi obojętne czym zajmą się zamiast nieopłacalnej hodowli owiec.Jak Tobie nie pasuje, że się płaci z Twoich podatków odszkodowania, to głosuj na gości którzy to zmienią.Mi pasuje,więc wolę łożyć na wilki, miast na nierentowne (lub niedbale prowadzone) hodowle.
PS Oczywiście że nie traktuję Twojej wypowiedzi napastliwie,dyskutujemy ;)
No, to dyskutujmy :wink:
1.Jakie to ma znaczenie, czy ktoś mieszkał w Bieszczadach (w ogóle gdziekolwiek) "z dziada pradziada" ? - czy takim osobom, to już "mniej wolno" ? (tj.np. prowadzić hodowlę wiec, bydła itp.) - a czy np. Rusini Karpaccy, to już mogą ? :-D
Sądzę, że te osoby (hodowcy) wybrały Bieszczady z przyczyn podobnych jak my, oraz (ewentualnie) z powodu niższych cen gruntów rolnych, ale tego nie jestem pewien - jak z tymi cenami (ziemi pod pastwiska) w Bieszczadzie.
2. Hodowla może być i jest opłacalna, ale za sprawą wilków - niekoniecznie.
To tak jak ze sklepem - jest opłacalny, dopóki go ktoś kilkakrotnie np. nie okradnie :roll:
3. Z odszkodowaniami, to tak, jak z demokracją (większość "ma rację") - to są moje, ciężko zarobione pieniążki, które (nie)rząd mi kradnie (wysokie podatki) a później trwoni na bzdety (np. premie poselskie, budowa stadionów na jeden mecz, odszkodowania za zagryzione owce itp.) - ale zostawmy (proszę) politykę na boku.
4. Co rozumiesz pod pojęciem "niedbale prowadzona hodowla" ? - bo dla mnie to taka, gdzie np. zwierzęta chorują z powodu niedbalstwa właściciela.
Myślę, że na zabezpieczenie pastwiska na 100% przed wilkami, stać może kilku hodowców :idea: (w skali całej Polski).
PS
gdybyś nie wiedział, to w zeszłym roku na Podkarpaciu, kilka wilków z (prawdopodobnie) Bieszczad, urządziło sobie "rajd" po powiatach: rzeszowskim, niskim, kolbuszowskim, strzyżowskim, łańcuckim i prawdopodobnie w kilku innych.
Efekt:
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ON00/154547385
Ten pan z pod Łańcuta również ma sobie ogrodzić 180 ha "elektrycznym pastuchem" ?, a może zakupić 20-30 owczarków podhalańskich do pilnowania tak dużego terenu ?
Jak ktoś wie ile kosztuje dobrej klasy np. koń arabski, to właściwie komentarz jest zbędny (poraniony, nie nadaje się właściwie do użytkowania typu "sportowego").
Ile wilki zeżarły (tak, zeżarły - a nie pogryzły) psów na Podkarpaciu, to juz temat na rozprawę naukową...
Dlaczego państwo ma bulić ciężką kasę na odszkodowania, za głupie pomysły ekologów lub myśliwych (nadmierny odstrzał saren i jeleni) ? - jak ekolodzy kochają wilki do bólu, to niech płacą (ekolodzy) odszkodowania za szkody przez nie wyrządzone 8) - ja tam wilki, oraz inne zwierzaki lubię, ale bez popadania w fanatyzm.
Hmmm argumenty obu panow do mnie trafiaja
Mości Szczepanie. przez kilka lat jeździłem do hodowców wraz z komisją zajmującą się szacowaniem szkód i przyznawaniem odszkodowania za stratę w inwentarzu od wilków.
Gdyby te odszkodowania nie były przyznawane obligatoryjnie to uwierz mi, szybko znalazły by się i pieniądze i chęci do zabezpieczenia swojego dobytku przed tymi wstrętnymi wilkami.
Porównując wielkość szkód wilczych wśród hodowców, wynik był taki, że najmniejsze szkody i zarazem najrzadziej atakowane były te hodowle, w których prócz ogrodzenia i psa, występował jeszcze ten co pilnuje - czyli popularny juhas. Dla jasności dodam, że były to hodowle prowadzone przez doświadczonych hodowców z Podhala a nie tych przypadkowych, którym nawet nie chce się dobrze zabezpieczyć własnych stad przed wilkami. To by była odpowiedź na Twói 1 punkt.
Teraz drugi.
Nie za sprawą wilków a niedbalstwa i chęci szybkiego dorobienia się "dużej kasy" małym nakładem pracy. Czy ubezpieczysz dom od piorunów jeżeli go najpierw przed nimi nie zabezpieczysz? Przypomnij sobie program dr Śmietany i zobacz jak większość tych tzw. hodowców wykorzystała i psy i ogrodzenia, które dostali w ramach tego programu. Większość tych ogrodzeń nadal gnije za stodołą bo przecież lepiej dostać odszkodowanie jak włożyć chociaż miniumum pracy w zabezpieczenie się przed atakami wilków.
Trzeci.
Jak już wcześniej wspomniałem odszkodowania wypłacane są obligatoryjnie. Jeżeli wysokość odszkodowania jak i samo jego przyznanie miało by zależeć od stopnia zabezpieczenia przed wilkami to bardzo szybko hodowle przerzedziłyby się i pozostały tylko te, które rzeczywiście są prowadzone przez hodowców "znających się na rzeczy" lub w bardzo szybkim stopniu okazało by się, że nagle można skutecznie bronić swoich stad przed wilkami.
Czwarty punkcik.
Niedbale prowadzona hodowla to na przykład taka, gdzie gospodarz wypędza swoje stada i ma w d...e co się z nimi dzieje, aż do momentu gdzie wilk zakąsi co nieco z jego inwentarza, bądź też trzeba spieniężyć owieczki. Niedbale prowadzona hodowla to też taka pozostawiona sobie samopas bez dozoru.
A teraz do Twojego PS
Ach te bieszczadzkie wilkołaki. Niedługo to już i pod Sczecin się zapuszczą. Poczytaj o biologii i behawiorze a potem pisz bzdury o "rajdach" wilczych. Co do piesków to temat rzeka, ale pokrótce to zawsze są one kochane tylko wtedy jak je wilk zabierze z połową budy i łańcuchem. Nie raz te biedne pieski spotkać można samopas w lesie jak się watahami uganiają za zwierzyną.
Mnie jak nie stać na prowadzenie i utrzymanie firmy to jej nie zakładam. Podobnie z hodowcami. Jak ich nie stać na zabezpieczenie i dopilnowanie to niech się przerzucą na uprawę marchewki. Najpierw trzeba odpowiednio zabezpieczyć i dopilnować a potem dopiero wołać o pomste.
Dlaczego państwo ma bulić za szkody wilcze? A już Ci odpowiadam. Ano dlatego, że jako właściciel tychże wilków i innego dzikiego stworzenia odpowiada za szkody wyrządzone przez własny inwentarz. Co do Twojej propozycji wypłat odszkodowań przez ekologów i osoby kochające wilki to jestem za. Mam tylko jedno zastrzeżenie: zapłacę dopiero wtedy jak zobaczę, że Ty jako hodowca zrobiłeś wszystko by ustrzec się przed wilkami.
zubr..........przylaczam sie do tego co napisales,swieta racja.Prawie wszyscy pragna zarobic szybkie i DUZE pieniadze nic nie robiac zwalajac swoje niedbalstwo na innych.
Czyli sam przyznajesz, że nawet hodowle ogrodzone, oraz pilnowane przez psy i juhasów nie zabezpieczają np. owiec w stu procentach.
A jak hodowca jest za stary (np.słaby fizycznie), aby był w stanie ogrodzić np. kilkadziesiąt hektarów ?
A co z hodowcami z poza Bieszczad ? - "wilcze zagrożenie" nadal występuje, ale forsy na psy (utrzymanie) oraz "elektrycznego pastucha" brak.
Skoro wspominasz o Podhalu, to poza owczarkami i juhasami, istniała dawniej branża "wioskowego kłusownika", któremu górale stawiali sporo bimberku, oraz innych fantów, a ten załatwiał "wilczy problem" po swojemu...
Tak się składa, że opłacalna hodowla polega na tym, aby minimalnymi nakładami pracy oraz kosztów, uzyskać jak największy zysk.
W taki sposób się prowadzi się każdy biznes, a hodowla owiec to biznes.
A przepraszam, czy tym ludziom nie wolno dorobić się "dużej kasy" w szybkim czasie ? - w dużych miastach można ?, a w Bieszczadach to już nie ?
Bronić, a obronić to dosyć spora różnica :wink:
Owce są właśnie takim fenomenem hodowlanym, gdzie wystarczy zapewnić pastwisko, oraz dostęp do wody (w lecie), a hodowla właściwie prowadzi się sama...
Jeśli owce utrzymywane w ten sposób nie padają, ani nie chorują, to znaczy, że hodowla prowadzona jest właściwie :idea: (patrz - definicja chowu lub hodowli).
Zapewne chodzi Ci o to, że wilki są gatunkiem bardzo mobilnym ?
O.K - racja, ale w moim powiecie, pojawiły się (kilku świadków, w tym myśliwi) pierwszy raz, od kilkudziesięciu lat. Pierwszy raz od tak długiego czasu, zwierzyna "niedrapieżna" w tak wielkich ilościach pojawiła się na skraju lasów, niszcząc uprawy kilkukrotnie "intensywniej' niż zazwyczaj.
Czy jest to powód aby strzelać do wilków ? - uważam, że nie.
Co do piesków pełna zgoda, z tym, że zdarzały się przypadki, że wilki wlazły na podwórko i zjadły komuś np. jamnika ;)
A jak Ci ktoś np. okradnie chałupę (czego Ci oczywiście nie życzę), gdy Ty wędrujesz po Biesach, i po powrocie zgłosisz to na policję, a funkcjonariusz wyskakuje "z ryjem" i mówi: "trzeba było założyć lepsze zamki i alarm" - to to już by było "w porządku" ? - bo moim zdaniem, przedstawiasz właśnie taki punkt widzenia.
Poza tym mięsko nie bierze się ze sklepu, tylko od hodowcy, a likwidacja kolejnych hodowli z powodu ich bankructwa (spowodowanego przez wilki) to wyższe koszty mięska, co odczujemy my - jako konsumenci.
Chyba, że mięska nie jadasz - to sorry, marchewka też jest bardzo smaczna.:wink:
Za szkody wyrządzone np. przez dziki - płacą koła łowieckie, niech za szkody wyrządzone przez wilki (gatunek chroniony) bulą ekolodzy.
Nie wiem jak Ty, ale ja wolałbym, aby Państwo zajmowało się bardziej poważnymi rzeczami - np. naprawą dróg, walką z przestępczością itp.
Ja tam hodowcą owiec ani bydła nie jestem, ale co proponujesz hodowcom np. z pod Łańcuta czy Niska ? - również mają się "zastawić" aby ogrodzić pastwiska, a może przenieść się za Wisłę ? :lol:
PS
przepraszam, że nie będę mógł odpowiedzieć na kolejne "zarzuty" ;), ale chwilowo nie mam na to czasu.
Trochę za dużo w tym temacie "politykierstwa" i... owiec, a za mało o Bieszczadach...8)
Nigdy nie masz 100% pewności ale z pewnością mniejsze straty bądź też i zredukowane do minimum są w tych hodowlach gdzie je się zabezpiecza, niż tam gdzie nic się nie robi w tym kierunku by je zminimalizować.
O Podhalu wspomniałem w innym kontekście, a jak byś nie zauważył to kłusownictwo jest raczej dość tradycyjne i zdecydowanie niezależne od regionów czy krajów. Poza tym współcześnie występuje też problem nielegalnych odstrzałów wilka ale to na inną dyskusję.
A czym się różnią hodowcy z poza Bieszczadu? Bo nie za bardzo załapałem o co Ci chodzi? Bo jak dla mnie to tylko tym, że mieszkają poza Bieszczadami. A skoro i tu i tu występuje drapieżnik to dla mnie oczywistym jest, że trzeba się przed nim zabezpieczyć. Czy tylko Ci w Bieszczadach są do tego zobowiązani?
Jak kogoś nie stać na prowadzenie hodowli to niech zmieni branże. Mi jak założę dajmy na to sklep i nie będę miał klientów to do kogo mam mieć pretensje? Albo biadolę jakie to mam przeszkody albo likwiduje albo też zmieniam branże na coś bardziej dochodowego.
Można jak najbardziej ale ten typ dorobkiewiczostwa można porównać do otworzonego sklepu gdzie przecież klient zapłaci a tu jak go nie przypilnujesz to Ci połowę towaru wyniesie.
Bronić a nie bronić też jest różnica :wink: To wg Ciebie lepiej nie robić nic niż się zabezpieczyć?
Chyba idealnego bo z praktyką to raczej nie ma to nic wspólnego. Ziemniaki też zasadzisz i niech rosną bez żadnego okopywania czy oprysków na szkodniki?
Co do myśliwych to jestem baaardzo sceptyczny jeżeli chodzi o ich obserwacje czy opinie. Co do tej zwierzyny to może przyczyna jest w zwiększonej ilości upraw, które są dotowane unijnie przez co więcej jest ich zakładanych a nie w drapieżnikach? Kilka wilków i nagle wszystkie kopytne boją się siedzieć w lesie?
Co do piesków to czy jamnik jest jakimś wyjątkowym psem, że o nim piszesz? Jest bardzo prosty sposób by w miejscu występowania wilka nie zżarły Ci pupilka. A mianowicie zaproś go na noc do domu :) . Owszem są i przypadki, że zabierze Ci wilczysko psiaka w dzień ale to niestety taki urok życia w sąsiedztwie z drapieżnikami.
Kiepskie to porównanie.
Ja twój model hodowli opisał bym tak: wyjeżdżasz w Biesy szwędasz się po krzaczorach a po powrocie w domu pustki bo Ci go ktoś naszabrował, zgłaszasz a tam policjant drze ryja, że trzeba było chociaż drzwi zamknąć jak już się nie chciało okien i klucza z zamka wyjąć.
Tak właśnie przedstawia się hodowla owieczek na zasadzie niech idzie i żre trawsko. Nic nie robi by się ustrzec przed szkodą a drze ryja, że mu wilki zżarły inwentarz.
Chyba jednak nie zrozumiałeś tej marchewki. :mrgreen: Bankructwo nie będzie spowodowane przez wilki a niedbalstwo i brak zabezpieczeń. To tak jak by oskarżyć stonkę o zżarcie ziemniaków nie opryskawszy ich przed nią.
Owszem płacą podobnie jak za inną zwierzynę łowną a wynika to z ustawy o prawie łowieckim.
No z tymi drogami czy przestępczością to rzeczywiście trafiłeś. Jak byś nie zauważył to państwo zajmuje się wieeeeeloma kwestiami a jedną z nich jest ochrona przyrody. A skoro jest też w imieniu społeczeństwa jej zarządcą to odpowiada za szkody powstałe w wyniku działalności swoich podopiecznych.
Jak to co proponuje tym z pod Łańcuta czy Niska? Skoro jest drapieżnik to trzeba hodowle zabezpieczyć przed nim a nie pi...ć że mi zwierzaki zjadają. Czy będziesz narzekał że mokniesz jak pada czy może wyciągniesz parasol?
Hehehe no to chyba tyle w tym temacie 10 pkt dla Zubra. Osobiscie tez nie lubie cwaniakow co chca za szybko duzo zarobic. To tak jak z tym pierwszym milionem dolarow co go nie idzie zarobic tylko trza podpierdolic....szybko to se w lotka mozna... przegrac.
Żubr w zasadzie odpowiedział na wszystko,ja się tylko odniosę do powyższego - uważam że między tubylcami zamieszkującymi od pokoleń wytworzyła się równowaga ze środowiskiem,tak jak np na Podhalu czy w Czarnohorze.A w Bieszczadach... są sobie wilki,nagle ktoś przyjeżdża i chce hodować owce w związku z czym wilki mają spadać na drzewo.Takie współczesne wypełnienie przykazania "czyńcie sobie ziemię poddaną".No sorry, ale już dość zniszczyliśmy,nie ma przyzwolenia dla dalszej dewastacji, a przynajmniej w niektórych rejonach.I w tym sensie pisałem, że jak komuś warunki zastane nie pasują, to niech sam spada na drzewo, a nie wilki.
A no niczym się nie różnią.
Ale wymagać od np. starej babinki gdzieś z pod Łańcuta (lub gdzieś bliżej Bieszczad) aby sobie zainwestowała emeryturę w "elektrycznego pastucha" na ogrodzenie pastwiska dla np. dwóch krów, to czyste sk*********wo.
Tym bardziej, że zwiększenie się populacji wilków przynosi jedynie satysfakcję iluś tam ekologom, a ciężko pracujący ludzie muszą dodatkowo zap******ać, aby zarobić na zabezpieczenie pastwiska "elektrycznym pastuchem", psami itp.
Spójrz na to troszeczkę szerzej niż ze swojego punktu siedzenia.
Nie mieć klientów, a być np. okradzionym do dosyć spora różnica (porównanie z wilkami).
Powtarzam, że np. hodowla owiec jest opłacalna, ale na skutek wilczych ataków - niekoniecznie.
A hodowcy powinni mieć pretensje do ekologów (a nie do wilków), bo to właśnie ekolodzy forsują pomysły (np.całkowity zakaz odstrzału wilków), z powodu których ci pierwsi ponoszą dodatkowe straty finansowe.
Jak Ci łatwo zmienić branże, to ją zmień - na bardziej dochodową, na Podkarpaciu, w Bieszczadach...
Jak ktoś ma np. 50 lat, to również ma sobie "zmienić branże" ? - dlatego, że wilków się namnożyło ?
Widocznie mamy za małe bezrobicie w Polsce, więc niech kolejne osoby zbankrutują np. z powodu strat powodowanych przez wilki - oczywiście ekolodzy mają to w d***e.
A jeśli wilki pojawiły się na terenie, gdzie np. 30 lat wcześniej nie stanowiły zagrożenia ?
Czy zdajesz sobie sprawę jakie to są koszty (grodzenie pastwisk, psy pasterskie) w skali kraju, czy chociażby województwa ?
Może akcja "cała Polska grodzi pastwiska" ? - za czyje pieniądze ? - z budżetu państwa ? - jeśli za pieniądze ekologów, to O.K
"Polska skansenem Europy" - super, tylko jakoś nie bardzo nam się to bycie "skansenem" opłaca (satysfakcją z dużej populacji wilków, to się chyba jeszcze nikt nie najadł).
Oczywiście, że lepiej zabezpieczać - tylko nie każdego na to stać - mało kogo stać na wynajęcie przysłowiowego juhasa, albo utrzymanie kilku owczarków podhalańskich.
Jak byś nie zauważył różnicy, to obecnie uprawia się dużo mniej ziemi, niż np. 20-25 lat temu - przynajmniej w moich stronach. Sporo dawnych gruntów ornych uległo zalesieniu - ciekawe ile będzie kosztował chlebuś za 5-10 lat...
Wilki przeniosły się w inne miejsce - problemy ze zwierzyną "plądrującą" się zmniejszyły.
A ja nie wierzę ani ekologom, ani myśliwym - np. "argument" dr Śmietany, że wilki nie polują na zwierzęta hodowlane w zimie - tyż prawda, ale tylko dlatego, że są one zamykane na zimę w oborach/owczarniach 8-)
Tak na marginesie, to gdyby np. dr Śmietana musiał wybulić z własnej skarbonki z 5 tyś. zł za szkody spowodowane przez wilki, to chyba by się troszeczkę zważył...
Nie, jamnik nie jest jakimś wyjątkiem - podałem tylko konkretny przykład, kiedy wilki wlazły w dzień na podwórko, i zjadły kobicie jamnika :roll:
Powtarzam, że wielu ludzi nie stać na dodatkowe zabezpieczenia (np. psy pasterskie) - "troszeczkę" inna skala kosztów
Gdyby weszła ustawa (tak sobie "gdybam") zakazująca polowań, a za straty spowodowane przez zwierzynę musieli by płacić ekolodzy z własnej kieszeni, to sądzę, że ich podejście do problemu zmieniło by się diametralnie (może zrozumieli by, w jak trudnej sytuacji znajdują się np. hodowcy owiec), oraz dlaczego myśliwi strzelają czasem więcej niż potrzeba... (aby uniknąć płacenia odszkodowań).
Znamienne jest, że takie tezy wygłaszają zawsze anonimowe osoby na forach internetowych, ale jakoś głupio (albo straszno :mrgreen:) było by takim osobom powiedzieć to wprost do rolnika.
Jak drechol rozbije Ci "bejsbolem" szybę w aucie - to Twoja wina - mogłeś parkować gdzie indziej, albo założyć szybę pancerną.
Browar - obecnie nie ma czegoś takiego jak "równowaga pomiędzy tubylcami a środowiskiem" - pomiędzy "nie-tubylcami" również.
Równowaga biologiczna to jest sobie może gdzieś (jeszcze ?) w Parku Narodowym Yellowstone w USA (obszar mniej-więcej połowy woj. podkarpackiego).
A owce w Bieszczadach hodowano od setek lat, z tym, że ówcześni hodowcy nie musieli np. płacić tak wysokich podatków jak obecnie :roll: także straty spowodowane przez wilki były przez to mniej dotkliwe :wink:
Jak problem się powtarzał, to polowali na wiki... - najczęściej na te, które podchodziły do stad (zresztą takie najłatwiej wytropić).
Tak na marginesie - to przed II WŚ owiec w Bieszczadach hodowało się więcej niż obecnie.
No, dziękuję za dyskusję - nie chce mi się więcej pisać na ten temat, wyraziłem swój punkt widzenia - wystarczy.
Czystym s.............m jest uprawiane takiej demagogi, gdyż jakoś sobie nie przypominam o wilczych atakach na bydło domowe. Jeżeli nie widzisz korzyści z bioróżnorodności to współczuje. Jakoś tak dziwne to jest, że jak mówi się o bogactwie lasów to jednym z pierwszych zwierzaków wymieniany jest wilk i to właśnie nim chwalą się gminy czy nadleśńictwa.
Znów się powtarzasz. Hodowcy powinni mieć pretensji tylko i wyłącznie do siebie a nie zwalać winę na wszystko dokoła a wszczególności na wilki.
No a teraz ten sklep: znów nie trafiłeś bo jak mam sklep to zabezpieczam go przed kradzieżą (szyby antywłamaniowe, alarmy, kraty itp. itd) - patrz ogrodzenie, pastuch, pies.... Gdybym tego nie zrobił to żaden ubezpieczyciel nie wypłacił by mi odszkodowania.
No to pojechałeś na całego z tą akcją ale slogan dobry: "Cała Polska grodzi".
Pożartowaliśmy a teraz na poważnie. Dlaczego wciąż podpierasz się tym państwem czy ekologami a nie wspomniesz, że ten hodowca poza tym, że ma owieczki to musi cokolwiek więcej zrobić.
Ja jak biorę się za interes to kalkuluję koszty i albo go zakładam i prowadzę albo rezygnuję.
Nie demonizuj wilka i nie wmawiaj wszystkim dookoła, że gdzie się tylko pojawi to wszystko zeżre - łącznie z babcią.
To samemu za...ć a nie siedzieć i tylko liczyć na łatwy zysk. Na samochód stać a na pieska, dzięki któremu zminimalizuje bąź ograniczy do zera (czyli w konsekwencji będzie miał większy dochód) straty już nie? Znów podam przykład tego nieszczęsnego sklepu: jak mnie nie stać na pracownika to sam stoję za ladą.
Ale do kogo ten płacz? Dziwne. Bo ja zauważyłem wręcz odwrotną tendencję co do upraw. Nie słyszałeś o dotacjach unijnych do chociaż by skoszonej łąki? Właśnie przez te dotacje współcześnie znów coraz więcej obszarów rolnych jest zagospodarowywanych na nowo.
Co do tego zalesienia to coś jak by brano pieniądze na zalesienia i pozbywano się ziemi uprawnej, więc samo się nie zalesiło. Ciekawe ile będziemy zarabiać za 5-10 lat...
Czyli sam sobie zaprzeczasz bo z tego co napisałeś to jasno wynika ZABEZPIECZONY INWENTARZ = BEZPIECZNY INWENTARZ.
Tak na marginesie: jak dr Śmietana w ramach projektu (nie pomne teraz nazwy) rozdawał - dobrze czytasz - rozdawał, ogrodzenia i psy to chętni byli w bardzo małej ilości a już z postawieniem tych ogrodzeń to był naprawdę bardzo duży problem. Samo się nie postawiło a co poniektórym to nawet i tego się nie chciało zrobić. Lepiej brać odszkodowania niż włożyć chociaż minimum pracy by się ustrzec przed szkodą.
No cóż oświecę Cię troszeczkę i zarówno dr Śmietana jak i ja płacę na odszkodowania spowodowane przez wilki - ze swoich podatków. I jak by Ci tu powiedzieć: szlag mnie trafia, że są one wypłacane wszystkim nierobom, którym poza tym, że na początku wiosny wypędzili owieczki na poastwisko, nic nie chce się więcej przy nich zrobić.
Ale dlaczego ma wejść tylko ustawa zakazująca polowań? Razem z nią powinna też wejść ustawa zakazująca gospodarki i eksploatacji lasu bo kamieniami te zwierzaki się nie wyżywią.
Strzelają więcej niż trzeba z bardzo prozaicznej przyczyny a nie dlatego by uniknąć odszkodowań - po prostu za to mają kasę.
Powiem tak. Skoro koła łowieckie są gospodarzami i "właścicielami" zwierzyny łownej to oczywistym jest, że odpowiadają za szkody wyrządzone przez swój inwentarz. Tak samo jak Ty odpowiadasz za szkody wyrządzone przez swój. Więc takie żonglowanie słówkami typu "niech ekolodzy płacą" jest co najmniej nie na miejscu. Co innego gdyby to oni zarządzali i byli "właścicielami" tejże zwierzyny. To mniej więcej tak samo jak byś Ty miał płacić za szkody wyrządzone przez sąsiada.
Jak by Ci tu powiedzieć. Moje zdanie i opinię na ten temat wygłaszam nie tylko na tym forum i nie tylko anonimiwo. Brałem czynny udział w szacowaniu i oględzinach szkód wilczych przez kilka lat. Jeździłem też do gospodarzy na wywiady o szkodach i nie raz dochodziło do ciętej dyskusji ale zawsze jakoś zgadzali się z tym, że trzeba przypilnować inwentarza.
Z tymi łysymi dresami to nie trafiłeś bo za tą szkodę masz wypłacone odszkodowanie. Oczywiście jak wcześniej opłacisz ubezpieczenie, natomiast za szkody od wilków masz płacone obligatoryjnie niezależnie czy zabezpieczysz się czy nie (takie AC, OC, NW samochodowe).
Bo równowaga biologiczna to coś więcej niż tylko branie. Czasami trzeba też i dać coś od siebie.
Ja jednak zauważyłem, że taka równowaga no może nie wszędzie ale jednak wystepuje. Do tego trzeba jednak troche świadomości ekologicznej a nie tylko chęci zysku i eksploatacji środowiska. Może napiszę sloganem ale nasze wnuki też chciały by mieć wilka a nie tylko oglądać go na obrazkach.
No to się ubawiłem. Czyli wniosek taki, że im wieksze podatki tym straty od wilków bardziej odczówalne. A tak poza tym to wszystko dobrze? Ja bym to napisał tak: im większe nieróbstwo - tym straty większe. o podatki pretensje miej do ustawodawcy nie ekologów bo oni przysłowiowe g..o mogą w tej sprawie.
Dobry problem poruszyłeś z tym polowaniem. Najczęściej na te, które podchodziły do stad. Teraz jak byś nie zauważył to też jest taka możliwość odstrzału, tylko jakoś tak żadnemu z myśliwych nie chce się siedzieć i czekać na tego konkretnego wilka. Nie krzycz tylko, że powinni to robić ekolodzy czy marsjanie gdyż w Polsce prawo do posiadania broni łowieckiej i ogólnie broni jest jasno określone i bynajmniej tym znienawidzonym przez Ciebie ekologom nie daje takiej możliwości.
Tak hodowało się więcej niż obecnie ale hodowano je i z psem i z pastuchem - juhasem więc też nie trafione porównanie.
To masz chłopie słabą pamięć, albo jesteś nieuważny (ewentualnie nie chcesz o tym wiedzieć).
Wystarczyło ruszyć mózgownicą i poszukać sobie np. w Internecie.
Proszę (pierwszy link z brzegu dotyczy wilków z Bieszczad):
http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie...3,article,2008
http://www.ekologia.pl/artykuly/17_W...uja_bydlo.html
http://www.biolog.pl/article823.html
Czy nadal twierdzisz, że uprawiam demagogię ?
Stosunkowo mała ilość ataków na bydło w Bieszczadach (w porównaniu do np. owiec) bierze się min. z tego, że większość współcześnie hodowanych ras bydła nie nadaje się do wypasu na terenach górzystych, w związku z czym wilki mają mniej okazji do ich atakowania (zostają owce, kozy i konie).
Jak sytuacja przedstawia się na innych terenach, to możesz sobie doczytać.
Co do drugiego "zarzutu", to raczył byś mi nie imputować takich stwierdzeń (nic takiego nie pisałem, więc nie rozumiem, na jakiej podstawie doszedłeś do takich wniosków, tudzież domysłów).
O kto im zagryza owce ? - ślimaki, biedronki ? :lol:
A kto blokuje odstrzał wilków ? - ekolodzy, czy Krecik z bajki czeskiej ?8-)
Uważam, że skoro ekolodzy z UE wymyślili projekt "Natura 2000" to oni (lub UE) powinni ponosić koszty wypłat odszkodowań dla rolników i hodowców, którzy na obszarach objętych tym projektem ponieśli straty spowodowane przez zwierzęta objęte tym programem ochrony - dlaczego za pomysły ekologów z Brukseli mają płacić polscy podatnicy ?
Aha - może Ci przypomnę, że nie wszystkie wydatki daje się przewidzieć.
Raczej ciężko przewidzieć np. zagryzienie kilku czy kilkunastu owiec w ciągu jednej doby (skoro jesteś taki dociekliwy, to mogę podać konkretne przykłady) i wliczyć to sobie wcześniej w koszty prowadzenia hodowli.
No, to sobie pożartowaliśmy ;)
Gdzie ja demonizuję wilka ? - może tworzę jakąś mitologię, czy przedstawiam fakty ? - jeśli uważasz, że gdzieś skłamałem, to proszę o dowody.
Zaniżasz poziom dyskusji tego typu wstawkami.
Jak hodowca ma jakiś np. wyjazd rodzinny, albo np. zachoruje - to co ? - ma na drugi dzień zlikwidować hodowlę ?
Na co taki gość wydaje swoje pieniążki, to już jego sprawa.
Po pierwsze - jaki płacz ?
Po drugie - Unia owszem dopłaca, ale również narzuca wysoki VAT itp. opłaty na np. nawozy, środki ochrony roślin itp. - że dla niektórych rolników uprawa roślin przestaje być opłacalna (o ile jesteś ciekawy, to mogę podać Ci kilka przykładów na PW).
Cóż - manipulujesz moją wypowiedzią, ale będę miły, i nie nazwę tego dosadniej (po "imieniu").
W zimie (pod śniegiem) owce nie są sobie w stanie znaleźć pokarmu na pastwisku więc siłą rzeczy muszą podczas zimy przebywać w pomieszczeniach zamkniętych lub pół-zamkniętych (tj.owczarniach).
Natomiast w czasie wypasów (tj. okres wiosenno-letnio-jesienny) owiec nie da się w stu procentach zabezpieczyć przed atakami wilków.
Myślałem, że się sam tych przyczyn (zamykania owiec w zimie) domyślisz, ale cóż...
Jakbyś czytał dokładnie, to mógłbyś wyczytać, że pisałem o kosztach utrzymania psów pasterskich, a nie o kosztach ich zakupu.
Szczeniak np. owczarka podhalańskiego wcale nie jest taki drogi. Natomiast koszt utrzymania dorosłego owczarka (a raczej owczarków - jeden pies niewiele zdziała) jest już spory.
Co do ogrodzeń, to nie znam szczegółów, ale zakładając, że ktoś ma do ogrodzenia np. kilkadziesiąt (lub więcej) hektarów pastwisk, to się tym ludziom nie dziwię - zwłaszcza, że wilk pod ogrodzeniem może się np. podkopać - i całą harówę przy zakładaniu ogrodzenia można o kant...itp.
Ile to płacisz ? 2-3 grosze ? (z całości) - może 20 gr ?
Teraz ja Cię "oświecę" - hodowcy owiec również płacą podatki min. na pensje dr Śmietany (pracownika "budżetówki") mimo, że (z całym szacunkiem dla jego dorobku naukowego) badania tego pana mają znaczenie dla kilkunastu-kilkudziesięciu osób w Polsce. Poza tym takie badania nie służą niczemu (a opłacane są z kieszeni podatników).
Zaraz, zaraz - ale to ekolodzy, jak to raczyłeś określić "drą ryja", że nie wolno strzelać (najlepiej do niczego). Do tego stopnia "drą ryja", że utrudniają (swoją działalnością) życie np. rolnikom czy hodowcom owiec.
A co w przypadku, gdy np. lokalna populacja wilków nadmiernie "wyeksploatuje" zasoby zwierzyny na danym terenie (tj. rozmnoży się nadmiernie) ? - dr. Śmietana połapie je w siatkę ?
Przypomnę, że nawet dr. Śmietana dopuszcza odstrzał wilków (oczywiście nie całej populacji).
Czy podczas rozmów z gospodarzami również używałeś w stosunku do nich zwrotów typu; "darcie ryja", "darcie mordy", "pie****isz" itp. ?
Śmiem twierdzić, że nie miałeś na to odwagi - natomiast na forum internetowym, anonimowo fajnie tak sobie odreagować, co ?
Troszeczkę szacunku dla drugiej osoby, oraz jej pracy - to nie są złodzieje itp. abyś sobie na nich trenował wulgaryzmy na forum publicznym.
Gdyby hodowcy owiec mogli strzelać do wilków przebywających na ich (hodowców) terenie, to ja byłbym za zlikwidowaniem wszelkich odszkodowań (ekolodzy wpadli by w histerię) - sądzę, że taki sposób rozwiązywania problemów sprawdził by się również w stosunku do "dresów" ;)
Raczej się na to nie zanosi, więc (moim zdaniem) za szkody spowodowane przez wilki, powinni płacić ludzie, którzy pośrednio się do tych strat przyczyniają (czyli ekolodzy, pomysłodawcy projektu "Natura 2000" itp.)
Takie tezy, to może sobie wygłaszać osoba, która nie ponosi strat rzędu np. kilka tyś. złotych rocznie na rzecz tej "równowagi biologicznej".
Jak masz jakiś pomysł na wyżywienie zwiększającej się populacji ludzkiej bez nadmiernej eksploatacji środowiska, to przedstaw ten projekt - może otrzymasz za to nagrodę Nobla 8-)
Poza tym, ja nigdzie nie pisałem, że jestem zwolennikiem wytępienia wilków, albo przeniesienia wszystkich np. do ogrodów zoologicznych.
Uważam natomiast, że częściowy odstrzał jest niestety konieczny, a wypłatą odszkodowań za szkody spowodowane przez np. wilki powinny się zajmować osoby, którym zależy na ochronie wilków (czyli np. ekolodzy, a nie całe społeczeństwo w tym np. hodowcy owiec, czy ich rodziny - jako podatnicy).
Postaram się być wyrozumiały - wytrzeźwiej, albo przynajmniej się wyśpij, przeczytaj jeszcze raz, i pomyśl nad kontekstem mojej wypowiedzi (skierowanej zresztą do innej osoby).
1.Nie krzyczę.
2. Nie twierdziłem, że odstrzałem wilków powinni się zajmować ekolodzy (ani Marsjanie ;)).
3. Dlaczego znienawidzonym ? - na jakiej podstawie wysnuwasz to przypuszczenie ?
4. Niech sprawą (ewentualnego) odstrzału wilków zajmą się hodowcy owiec (można by zmienić prawo) ale tylko na własnych gruntach, oraz w ramach limitów - przy okazji zmobilizowało by to ich do częstszego doglądania stad.
Zapomniałeś dodać, że w np. okresie 20-sto lecia międzywojennego na wilki polowano znacznie intensywniej niż obecnie, a owce i tak tym juhasom (z psami) czasem ginęły na skutek wilczych ataków.
"Żubrze" - zwróciłeś niedawno uwagę pewnemu użytkownikowi forum (zresztą słusznie) aby przykładał większą wagę do tzw. kultury wypowiedzi, oraz zachowywał szacunek dla dyskutantów. Postanowiłem odpowiedzieć na niektóre "zarzuty" ponieważ Ty "Żubrze" zarzuciłeś mi to, iż manipuluję faktami (czyli kłamię).
Odpowiedziałem więc, przedstawiając swój punkt widzenia - dziękuję, oraz przepraszam (ewentualnych) czytających, za oddalenie się od głównego tematu.
Mam ciekawsze zajęcia, niż kłócenie się z kimś na forum internetowym.
Howgh ! :grin:
Szczepan non stop podkreslasz ze nie jestes przeciwnikiem wilka (hehehe) jestes, jestes, tylko sprytnym i madrze argumentujesz zeby nie wyjsc na twardoglowego zwolennika poprzedniej epoki i akcji wilczej.
Sam mowisz ze nieznaczne zredukowanie populacji wilka nie zlikwiduje szkod, do tego obecnie dopuszczony jest odstrzal klopotliwych osobnikow a wiec o co chodzi o co sie spinac.
Dawniej wilki byly i pod Poznaniem a babinki jakos po rowach kozy pasly.
Znajomy jak jedzie zalatwiac sprawy to dzwoni do ziomka zeby ze stadem zostal tak, tak pasterstwo wymaga wyrzeczen pogadaj z goralami scisnij im lapy od czego ten uscisk od dojenia lowiec a nie od dlubania w nosie.
Czepiasz sie ekologow, moze i slusznie ale nie zrownuj ich z dr.Smietana wiesz ile ten gosciu zarabia jak zyje itp. jest naukowcem a nauka jest obiektywna dlatego min dopuszcza on odstrzal wilka a ze zdarzy mu sie czasem czyms uchybic ...nikt nie jest doskonaly. Ty cos do niego osobiscie masz zgadlem?
Ciagle powtarzasz ze konczysz...juz cie nie ma i jkos ci ten temat spokoju nie daje jak starej gwardii gdy im wilki pod nosem hasaja to je czasem polikwiduja.
Co właściwie kolega Szczepan proponuje, eksterminacje gatunku? A może wszystkich gatunków drapieżnych? W Indiach tygrysy bengalskie zjadają nie tylko zwierzęta domowe, ale nawet ludzi, pewnie proponujesz odstrzał gatunku tak?
Właściwie coś się tak przyczepił tych wilków, jest ich w Polsce ledwie 600, na pewno sarny czy dziki powodują większe straty, wiec o co chodzi ? Postuluj eksterminacje żurawi, wiesz ile one ziarna wyjadają na polach?
Tak nadal twierdze, gdyż rozmawiamy chyba o wilkach bieszczadzkich i z tąd mowa o braku tudzież sporadycznej ilości wilczych ataków na bydło.
Łądnie przerzucasz fakty. A nie jest to przypadkiem wynik tego, że po prostu wilki w Bieszczadach nie atakują bydła?
Równie dobrze mógł byś wkleić link o wilkach w Indiach i mówić, ze wilki atakują ludzi. Jest to prawda ale z bieszczadami ma tyle wspólnego co nic.
Skoro już przywołałeś tego ślimaka to mam pytanie. Jak Ci zeżre zagon kapusty to do kogo będziesz miał pretensje?
Po Twoich wypowiedziach mogę się domyślić, że do zwierzaka ale do siebie już nie. Zabezpieczyć się czy przeciwdziałać slimakowi to też nie bo kapusta ma rosnąć i tyle.
A co do odstrzału to nie ekolodzy go blokują a odpowiednia ustawa. Poza tym określa ona również warunki jakie mają być spełnione by ten odstrzał był dokonany.
Chciał bym tylko zaznaczy, że wilk został objęty ochroną gatunkową na długo przed wstapieniem Polski do Uni czy wprowadzeniem Sieci Natura 2000. Więc ochrona wilka to nie pomysł ekologów z Brukseli a wynik małej liczebności populacji.
A skoro mowa o podatnikach to na niego płacą też i włoscy,hiszpańscy...
Owszem nie wszystkie wydatki da się przewidzieć i ja o tym nie piszę. Powtórzę jeszcze raz: straty można zminimalizować bądź zredukować do zera
nie wtedy gdy siedzisz przed telewizorem czy pod sklepem (dla jasności to przenośnia) a wtedy gdy zabezpieczysz się przed nimi.
W każdej odpowiedzi, w której zaznaczasz że jedynym złem jakie dotyka hodowców to jest wilk.
Ty jak masz wyjazd rodzinny czy jesteś chory to się zabezpieczasz i zamykasz drzwi czy bierzesz leki a hodowca jest zwolniony od tego?
Owszem jego sprawa ale wtedy Twój postulat o odszkodowaniach płaconych przez ekologów mija się z sensem. Jak wcześniej napisałem zapłacę wtedy jak zobaczę, że się zabezpieczyłeś przed czy od szkody. W innym przypadku jest to zwykłe naciąganie mojej kieszeni.
Ano taki, że któryś z kolei post piszesz, że to te wilki są odpowiedzialne za wszystkie nieszczęścia hodowcy.
Jeszcze się nie zdarzyło by ktokowliek płacił pieniądze za nic. A o vacie podyskutuj z fiskusem i tam kieruj swoje pretensje. Bo co to ma wspólnego z wilkiem?
Nie da się owszem i tak Ci cały czas piszę.
Jest tylko jedno ale: 50, 40, czy nawet 95% to więcej jak ZERO - a tym ZEREM jest hodowla bez opieki i zabezpieczeń.
O jakiej manipulacji piszesz? O stwierdzeniu, że zabezpieczone = nie zjedzone? A czy to jest kłamstwo? Zapytam jeszcze raz. To lepiej nic nie robić i narzekać na wilki niż się zabezpieczyć przed nimi?
Ale zrozum, że prowadząc jakąkolwiek działalność ponosisz koszty. Czy w sklepie, który prowadzisz nie założysz monitoringu tylko będziesz narzekał, że to za drogo i że kradną?
A co do ogrodzeń to jest to jeden ze sposobów zabezpieczeń i raczej nie chodzi o grodzenie pastwisk tylko o tzw. koszary gdzie owce są spędzane na noc. Wypas odbywa się przy udziale pastuchów- juhasów i psów. które pilnują.
Dla całkowitej już "jasnośći" przemnóż te kwoty przez liczbę płacących podatki i wyjdzie Ci więcej niż te pare groszy. W ten sam sposób placisz na np. drogi itp., itd.
Gratuluję ignorancji.
I w sumie na tym powinna zakończyć się nasza dyskusja a już jakiekolwiek Twoje wypowiedzi na temat wilka. By dyskutować o czymś trzeba to poznać a temu własnie służą jakiekolwiek badania nie tylko te prowadzone na wilkach.
A może nie utrudniają tylko patrzą na ręce?
"Darcie ryja" nazywam nawoływania "hodowców" co najlepiej by nic nie robili tylko siedzieli i liczyli pieniądze a przeszkody i brak szybkiego zysku widzą wszędzie tylko nie u siebie.
Polecam dobrą monografię gatunku to będziesz wiedział co się stanie jak wilków będzie więcej niż może pomieścić dane siedlisko. No ale przecież, jak wcześniej wspomniałęś "badania wilków nie służa niczemu".
Każdy dopusza odstrzał wilków ale nie na zasadzie - to idziemy i odstrzelimy co nam się nawinie.
Pwene zwroty są poprostu zaczerpniete z Twoich wypowiedzi.
Lepiej bym Ci nie zacytował jakich zwrotów używają ci hodowcy pod adresem osób zajmujacych się szeroko pojętą ekologia. Po burzliwych dyskusjach zawsze dochodzili do wniosku, że można było jakoś uniknąć danej szkody.
Jak na razie to odreagowanie widzę z Twojej strony bo to co tutaj piszę jest odzwierciedleniem moich wypowiedzi i osądów również wygłaszanych poza forum. Dla Ciebie jestem żubrem forumowym ale dla wielu innych, w tym zainteresowanych tym tematem jestem osobą z imienia i nazwiska. Więc z tą anonimowością nie jest tak do końca.
Co do reszty wypowiedzi to ani nie nazywam ich złodziejami ani nie trenuję wulgaryzmów na tych osobach więc z takimi wycieczkami personalnymi to ostrożnie.
A potem do kogo będą mogli strzelać? kto będzie następny na liście jak się nie spodoba hodowcy?
Troszeczkę umiaru bym polecał.
Dlaczego wrzucasz do jednego worka pomysłodawców Natury 2000? Przecież wilk został objęty ochroną gatunkową na długo przed tym jak wprowadzono w Polsce sieć obszarów naturowych.
Pomysł mam ale pozwól, że pochwalę się nim przed komisją noblowska.
Jak już napisałem wcześniej zalecam duża ostrożnoć w wycieczkach personalnych a na ten grunt powoli to zaczyna schodzić.
A co do tego trzeźwienia to pozostawię to bez komentarza.
1. Krzykiem nazywam lament nad biednym hodowcą, który nic nie robi by się ustrzec a woła o odszkodowania.
2. Skoro nie ekolodzy to dlaczego maja placić za coś na co nie mają wpływu?
3. Na podstawie Twoich wypowiedzi, gdzie wszyscy są winni tylko nie ten hodowca, który poza tym, że ma te nieszczęsne owce do niczego więcej nie jest zobowiązany.
4. Co do tej broni i odstrzałów to mam nadzieje, że żartujesz bo ja widząc co poniektórych hodowców to mam wielkie obawy o właście użycie tej broni.
O niczym nie zapomniałem, tylko jakoś nigdzie nie napisałem, że są to w 100% pewne metody bo takiej nie ma. Ale jest różnica w stratach bądź ich braku w hodowlach zabezpieczonych a niezabezpieczonych. I to jest niezależne od czasów w których prowadzi się hodowlę.
Tak zwróciłem i będe zwracał każdemu, również tym którzy proponują wytrzeźwienie przed napisaniem posta.
No cóż z powodu lenistwa pozwolę sobie przekleić dwa cytowy przez Ciebie artykuł. Ja w nich nie widzę żadnej rozbieżności w tym o czym Ci pisałem.
Wilki w Bieszczadach
W
ilki zamieszkujące Bieszczady należą do populacji karpackiej, która oprócz Polski obejmuje swoim zasięgiem obszar Czech, Słowacji, Węgier, Ukrainy oraz Rumunii. Cała karpacka populacja wilków liczy około 3500 osobników. W polskich Karpatach wilków jest około 200-250. Tereny przez nie zasiedlone rozciągają się wzdłuż granic ze Słowacją i Ukrainą. Bieszczady stanowią szczególnie ważne miejsce bytowania wilków w Polsce. Jest to obszar, na którym drapieżniki te nigdy nie zostały całkowicie wytępione i występują w dużym zagęszczeniu.
Rdzeń bieszczadzkiej populacji wilków tworzą osobniki żyjące w Bieszczadach Wysokich, tj. w Bieszczadzkim Parku Narodowym i terenach przyległych. Obszar ten cechuje się małym zaludnieniem, niezbyt rozbudowaną siecią drogową, dużą lesistością i słabo rozwiniętym rolnictwem. Teren ten leży w granicach polskiej części Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery "Karpaty Wschodnie" i stanowi doskonałe siedlisko wilków.
Według badań naukowców W. Śmietany i J. Wajdy, terytoria trzech watah wilków zasiedlających BPN i jego otoczenie zajmowały obszar od 80 do 90 km2. Wielkość terytorium wilczych watah może wahać się od kilkudziesięciu do kilku tysięcy kilometrów kwadratowych. Generalnie wilki żyjące na północy swego zasięgu mają większe terytoria niż te żyjące na południu. Wielkość obszaru zależy przede wszystkim od zagęszczenia ofiar. Wielkość terytoriów watah wilków w Bieszczadach jest niemal identyczna z wielkością z innych części Karpat. Stosunkowo niewielkie terytoria wilków w Bieszczadach są prawdopodobnie związane z wysokim zagęszczeniem ofiar, a w szczególności jeleni.
Liczba wilków w pięciu watahach zasiedlających BPN i jego otoczenie, tropionych przez W. Śmietanę i J. Wajdę w latach 1991-1995, wahała się od 23 do 33 osobników na początku i od 16 do 23 na końcu zimy. Grupy liczyły od 2 do 10 osobników. Średnia wielkość watahy wynosiła 6 osobników na początku i 4 na końcu zimy. Zmniejszenie się liczby osobników w watahach wahało się w poszczególnych latach od 21% do 39% i było powiązane z liczbą wilków odstrzelonych przez myśliwych lub padłych z innych przyczyn na tym samym terenie.
W latach 1976-1995 w Bieszczadach odstrzelono 663 wilki, średnio 35 osobników rocznie. Najwięcej na południu i wschodzie regionu, na terenach przylegających do granicy, a szczególnie dużo w bezpośrednim otoczeniu BPN. Na terenie znajdujących się tam pięciu obwodów łowieckich odstrzelono w tym okresie 436 wilków, co stanowi 66% wilków odstrzelonych w polskich Bieszczadach.
Mimo tych strat, każdego roku w okresie od wiosny do jesieni liczba wilków zwiększała się od 15% do 53%. Prawdopodobnie wzrost ten spowodowany był głównie przez reprodukcję. Spadek liczebności wilków w okresie zimowym w Bieszczadach był bliski krytycznej wartości określającej możliwość odtwarzania się populacji. Wg badań W. Śmietany i J. Wajdy, zagęszczenie wilków wahało się od 4 do 6 osobników/100 km2 na początku i około 3/100 km2 na końcu zimy. Wykazane średniozimowe zagęszczenie 4 osobników/100 km2 jest jednym z najwyższych, jakie do tej pory zostało opisane na świecie. Badania udokumentowały, że zagęszczenie wilków wzrasta wraz z liczbą kopytnych zasiedlających dany obszar. Wg naukowców, liczebność wilków powinna się ustabilizować na poziomie 5 osobników na 100 km2. Dla porównania, oficjalne inwentaryzacje wykazywały na koniec sezonu zimowego 1997 roku zagęszczenie 9 wilków/100 km2, czyli ok. 2,5-krotnie więcej niż stwierdzili badacze. Tak więc chociaż zagęszczenie wilków w Bieszczadach jest jednym z najwyższych, jakie stwierdzono do tej pory na świecie, to oficjalne dane zawyżają ich stan ilościowy jeszcze bardziej.
Można założyć, że zagęszczenie wilków na całym obszarze ich występowania w Bieszczadach jest podobne, jakie stwierdzili W. Śmietana i J. Wajda w BPN i jego otoczeniu. Opierając się na tych danych można szacować, że całyobszar Bieszczadów (1600 km2 powierzchni leśnej zasiedlonej przez wilki) zamieszkuje 65-100 wilków. Tymczasem oficjalne dane z lat 1990-1999 mówiły o występowaniu na koniec zimy 150-250 osobników. Oparte na tych zawyżonych inwentaryzacjach plany odstrzałów wilków w latach 1990-1998 zakładały odstrzelenie ok. 100 osobników rocznie. Planowano więc w rzeczywistości odstrzał wszystkich występujących na tym terenie osobników. W praktyce jednak myśliwym udawało się odstrzelić ok. 35 osobników rocznie. Głównym powodem zawyżonej inwentaryzacji wilków jest wykazywanie w sąsiadujących ze sobą obwodach łowieckich tych samych watah. Tropienia po śniegu wskazują, że w okresie zimowym wilki w Bieszczadach przemierzają stosunkowo duży dystans - około 20-25 km na dobę. Tropy tych samych osobników mogą zatem być rejestrowane w dwóch, a nawet trzech obwodach łowieckich tego samego dnia. Nie można też wykluczyć, że w niektórych przypadkach liczebność wilków może być celowo zawyżana. Obecność wilków w łowisku budzi bowiem nadal wiele emocji wśród niektórych myśliwych, którzy chcieliby wilkom przywrócić status zwierzyny łownej.
W. Śmietana i J. Wajda w latach 1995-1995 zebrali również informacje o przyczynie śmierci 43 wilków. Z tej liczby 86% zostało zabitych przez myśliwych, 5% przez kłusowników (1 zastrzelony i 1 złapany we wnyki) i 9% padło z przyczyn naturalnych (1 zagryziony przez inne wilki, 3 padłe z powodu choroby lub wycieńczenia). Po objęciu wilka ochroną w Bieszczadach najważniejszymi czynnikami śmiertelności są kłusownictwo oraz wypadki naturalne.
Stosunkowo dobrze poznany jest skład pożywienia wilków w Bieszczadach. Badania wskazują, że podstawowym składnikiem pożywienia wilków jest jeleń. Stałym i istotnym składnikiem diety wilków są również sarny i dziki. Nie stwierdzono natomiast w odchodach wilków szczątków żubrów i łosi, aczkolwiek odnotowano przypadki ich żerowania na padłym i skłusowanym żubrze oraz padłym z wycieńczenia łosiu. Zwierzęta domowe odgrywają niewielką rolę w diecie wilków w Bieszczadach. Zimą wilki spożywają padlinę zwierząt domowych wykładaną pod ambonami myśliwskimi. Pokarm ten stanowi do 5% diety wilków w tej porze roku. W okresie letnim jedynie szczątki owiec oraz kóz są znajdywane w wilczych odchodach. Stanowią one niecałe 2% pokarmu pobieranego przez wilki w okresie letnim. Poza tym w odchodach wilków stwierdza się szczątki zajęcy oraz ssaków, które stanowią zaledwie 1-2% diety wilków.
W. Śmietana wykazał, że najbardziej podatne na drapieżnictwo wilków w Bieszczadach są dziki, następnie sarny i jelenie. Najłatwiejszym łupem wilków są 8-12-miesięczne dziki, młode (do 4 miesiąca) jelenie i sarny oraz nowo narodzone warchlaki, a najmniej dorosłe jelenie. Selektywność drapieżnictwa wilków zmienia się sezonowo. Przestawienie się wilków z jednego gatunku ofiar na inny jest spowodowane narodzinami młodych osobników oraz zmieniającą się podatnością osobników dorosłych na ataki tych drapieżników. W przypadku jeleni i saren najbardziej narażone na skuteczne ataki wilków są osobniki nowonarodzone. W kolejnych miesiącach młodociane jelenie i sarny stają się coraz trudniejszą zdobyczą. W przypadku jeleni, podatność cieląt ponownie wzrasta wciągu zimy, co jest związane z pogarszającą się ich kondycja fizyczną. W przeciwieństwie do jeleni i saren, dziki aktywnie bronią swego potomstwa. Dlatego nowo narodzone dziki nie są tak łatwą zdobyczą jak nowo narodzone sarny i jelenie. Podsumowując, drapieżnictwo wilków w obrębie poszczególnych gatunków kopytnych skupia się głównie na osobnikach młodocianych. Spośród dorosłych jeleni selekcjonowane są młode byki, znajdujące się w stosunkowo złej kondycji oraz stare łanie. Wyniki te zgadzają się z większością przeprowadzonych na świecie badań, które wykazują, że osobniki młodociane, stare oraz w gorszej kondycji fizycznej są najbardziej podatne na drapieżnictwo wilków. W. Śmietana wyliczył prawdopodobną liczbę kopytnych padających łupem wilków w Bieszczadach. Podaje on, że przeciętna wataha wilków, licząca 4-6 wilków, zabija rocznie od 35 do 65 jeleni, 14-16 saren oraz 9-11 dzików.
Od 1998 r. Skarb Państwa jest zobowiązany do wypłacania odszkodowań za szkody spowodowane przez wilki wśród zwierząt gospodarskich. W latach 1998 i 1999 hodowcy zgłosili odpowiednio 129 i 114 zwierząt gospodarskich zabitych przez wilki w Bieszczadach, z czego 96% stanowiły owce, 3% kozy i 1% bydło. W zdecydowanej większości ataki wilków następowały na zwierzęta pozostawione na noc bez dozoru, zarówno na pastwiskach jak i w pobliżu zabudowań gospodarczych. Większość szkód wystąpiła w północnej części regionu, w tzw. Bieszczadach Niskich (gminy: Ustrzyki Dolne, Czarna, Olszanica). Jest to teren znacznie intensywnej wykorzystywany rolniczo i o mniejszej lesistości niż część południowa regionu, czyli tzw. Bieszczady Wysokie. Z punktu widzenia ekonomicznego całego województwa szkody te nie są duże, jednak dla poszczególnych hodowców stanowią często dotkliwą stratę.
Zgodnie ze "Strategią ochrony i kształtowania populacji wilka w Polsce" powinniśmy w naszym kraju zapewnić odtworzenie i utrzymanie żywotnej populacji wilków jako integralnej części ekosystemów leśnych przy jednoczesnym minimalizowaniu konfliktów z gospodarką człowieka w krajobrazach rolniczych.
Bieszczady, a w szczególności Bieszczady Wysokie stanowią doskonałe siedlisko wilków. Duża lesistość, znikome wykorzystanie rolnicze terenu, rozbudowany system obszarowej ochrony przyrody (Bieszczadzki Park Narodowy, Park Krajobrazowy Doliny Sanu, Ciśniańsko-Wetliński Park Krajobrazowy, Park Krajobrazowy Gór Słonych, Wschodniobeskidzki Obszar Chronionego Krajobrazu) sprawiają, że region ten jest jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym w Polsce obszarem, gdzie powinniśmy dążyć do utrzymania żywotnej populacji wilków w harmonijnej koegzystencji z lokalną ludnością. Pojawiające się od czasu do czasu w mediach "nagonki na wilka w Bieszczadach" nie prowadzą do rozwiązywania konkretnych problemów, lecz powodują izolację środowisk pro- i antywilczych. Ochrona i gospodarowanie populacją wilka wymaga natomiast współpracy pomiędzy dobrze zorientowanym w tej problematyce środowiskiem naukowym, administracją państwową odpowiedzialną za ochronę przyrody, gospodarkę leśną i łowiecką, myśliwymi, hodowcami i organizacjami proekologicznymi.
Racjonalna ochrona i gospodarowanie populacją wilka w Bieszczadach, jak i w całej Polsce, wymaga posiadania przez decydentów wiarygodnego rozeznania co do aktualnego występowania i trendu liczebności tychdrapieżników. Informacje takie powinny być uzyskiwane corocznie w oparciu o jednolitą procedurę. Konieczna jest więc inwentaryzacja wilków przez koła łowieckie i nadleśnictwa - prawidłowo prowadzona zapewni porównywalność zbieranych danych o liczebności i areale występowania tych drapieżników. Należy też uświadomić sobie, że watahy wilków zajmują rozległe tereny, często obejmujące obszary należące do oddzielnych obwodów łowieckich i nadleśnictw. Dlatego inwentaryzacja w danej jednostce powinna być skorygowana obserwacjami z sąsiednich jednostek. Dane z liczenia powinny być przesyłane do Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody. Konieczne jest też gromadzenie danych o szkodach powodowanych przez wilki wśród zwierząt gospodarskich.
Występowanie w łowisku dużych ssaków drapieżnych (wilka i rysia) powinno być brane pod uwagę w planowaniu pozyskania jeleni, saren i dzików. W przeciwnym razie realizacja zbyt wysokich odstrzałów, w krótkim czasie może powodować większy spadek liczebności kopytnych niż zakładano. Sytuacja taka może również powodować nasilenie się ataków wilków na zwierzęta gospodarskie.
Odszkodowania za straty spowodowane przez wilki wśród zwierząt gospodarskich ustanowiło rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 10 września 1997 r. w sprawie gatunków zwierząt chronionych wyrządzających szkody, za które odpowiada Skarb Państwa. W Bieszczadach obowiązuje ono od 2 kwietnia 1998 r., czyli od momentu uznania ich za zwierzęta chronione w całej Polsce. Ponieważ nie ma przepisów prawnych, które szczegółowo regulowałyby funkcjonowanie systemu wypłaty odszkodowań, w poszczególnych województwach kwestia ta jest rozwiązywana w odmienny sposób. Wojewoda Podkarpacki do wyceny szkód powołał specjalną komisję. Po stwierdzeniu ataku na zwierzęta gospodarskie, hodowca powinien jak najszybciej zawiadomić komisję o zaistniałym zdarzeniu oraz zabezpieczyć ślady wskazujące na przyczynę powstania szkody. Po przybyciu komisji sporządzany jest protokół z oględzin oraz szacowana jest wielkość strat poniesionych przez hodowcę. Podstawowym problemem funkcjonowania systemu odszkodowań w Bieszczadach jest wg hodowców niewłaściwy taryfikator stosowany przez wojewodę. Powinien być on przygotowywany przynajmniej raz w roku, przed okresem wypasów, a cennik zaakceptowany przez regionalne związki hodowców. Innym problemem jest niesłuszne uznawanie przez komisję za sprawcę szkody psa, a nie wilka. Ponieważ rozróżnienie pomiędzy szkodami dokonanymi przez wilki i psy jest często bardzo trudne lub wręcz niemożliwe, wszystkie wątpliwe sytuacje powinny być rozstrzygane na korzyść hodowców.
Samo wypłacanie odszkodowań nie rozwiązuje problemu atakowania zwierząt gospodarskich przez wilki. Brak dozoru lub innego zabezpieczenia wypasanych zwierząt znacznie zwiększa ryzyko ataku wilków. Te, które zabiły zwierzę hodowlane w danym stadzie zwykle po jakimś czasie wracają i powodują kolejne szkody. Również usunięcie z danej okolicy wilków atakujących zwierzęta gospodarskie nie rozwiązuje całkowicie problemu, bowiem w krótkim czasie zwolnione terytorium zostaje zajęte przez nową parę wilków, która prawdopodobnie prędzej czy później odkryje, że pozostawione bez dozoru zwierzęta gospodarskie stanowią łatwy łup. Tylko owczarze o pasterskim rodowodzie (potocznie zwani "góralami") w sposób zorganizowany chronią stada owiec przed atakami wilków i innych dużych ssaków drapieżnych. Górale wykorzystują w tym celu specjalną rasę psów, znaną jako owczarki podhalańskie.
Szkody dokonywane wśród zwierząt gospodarskich stanowią zasadniczy powód negatywnego nastawienia lokalnych społeczności do wilków. Często jest to problem nie tylko ekonomiczny, ale również emocjonalny. Dlatego nawet wypłata odszkodowania niekiedy nie satysfakcjonuje hodowców i żądają oni likwidacji wilków na danym terenie. Usunięcie z lokalnej populacji osobników czyniących permanentne szkody w inwentarzu jest uzasadnione następującymi argumentami:
- może to zmniejszyć lub nawet zlikwidować na jakiś czas szkody powodowane przez wilki w danej okolicy;
- nie będzie to miało właściwie żadnego ujemnego wpływu na liczebność całej populacji wilków w regionie;
- nie dopuści to do przejmowania przez potomstwo tych wilków zwyczaju atakowania zwierząt gospodarskich;
- pozwoli to uniknąć sytuacji, że hodowcy sami będą próbować pozbyć się wilków (trucie, nielegalny odstrzał).
Radosław Szymczuk
Opracowano na podstawie artykułu Wojciecha Śmietany "Bieszczadzka populacja wilka", Monografie Bieszczadzkie vol. 9., 2000.
Dzikie Życie 3/93 2002 .Marzec 2002
Pozostałe dwa pomijam gdyż jeden dotczy wilków z Puszczy Augustowskiej a drugi z Podlasia.
Inny teren inny behawior a problem ten sam - brak dozoru czy zabezpieczeń.
Tym postem chciał bym zakończyć tą bezsensowną dyskuję gdyż dyskutowanie na zasadzie "idź wytrzeźwiej" nic nie wnosi. Na czerwono podkresliłem w artykule te fragmenty, na które powinieneś zwrócić szczególną uwagę zanim wkleisz następnym razem artykuł jako konrtargument.
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/161087316
Cytat:
Bieszczadzcy hodowcy owiec dostali zaległe odszkodowania
Krzysztof Potaczała
Rolnicy, którzy czekali miesiącami na wypłatę odszkodowań za zagryzione przez wilki owce, dostali wreszcie pieniądze. Jednak od połowy sierpnia Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Rzeszowie znowu nie ma funduszy na ten cel.
Czy hodowcy i tym razem będą musieli uzbroić się w cierpliwość?
– Wypłaciliśmy część zaległości – informuje Magdalena Grabowska, pełniąca obowiązki dyrektora RDOŚ w Rzeszowie. – Teraz złożymy wniosek do Ministerstwa Środowiska o przelanie kolejnej puli pieniędzy na odszkodowania. Chodzi tu zresztą o szkody powodowane przez wszystkie zwierzęta chronione, nie tylko wilki.
Te ostatnie czynią jednak najwięcej spustoszeń. W jednym z gospodarstw w Hoszowie koło Ustrzyk Dolnych drapieżniki zdziesiątkowały liczące 58 sztuk stado owiec. – Zostało nam zaledwie 20 zwierząt – skarży się Józef Tomków. – Wilki zjadły zaledwie trzy owce, resztę podusiły i poraniły. Te ostatnie trzeba było dobić, bo strasznie się męczyły i nie rokowały nadziei na wyleczenie.
Gospodarstwo pana Józefa leży w środku wsi, kilkadziesiąt metrów od szkoły i sklepu. Dla wilków to nie przeszkoda. W dzień podchodziły do ogrodzonego pastuchem elektrycznym pastwiska, a nocą do koszara, w którym stały owce. – Po ostatnich atakach muszę zamykać je na noc do owczarni, choć o tej porze roku powinny jeszcze być na powietrzu – dodaje Tomków. – W okolicy kręci się wadera z dwoma młodymi, które uczy polować. To one dokonały takiego spustoszenia w moim stadzie. Parę dni temu widziałem też na obrzeżach wsi samotnego wilka.
– U nas, odpukać, od miesiąca jest spokój, ale do zimy jeszcze daleko, więc wszystko się może zdarzyć – mówi Grażyna Dydak z Rabego koło Czarnej. – Z doświadczenia wiem, że dzisiaj wilków w okolicy może nie być, ale jutro mogą niespodziewanie przyjść i urządzić rzeź na owcach. Żeby nie wiem jak człowiek pilnował, wilk niemal zawsze znajdzie sposób, żeby podkraść się do stada.
W tym roku wilki zagryzły w Bieszczadach i Beskidzie Niskim 412 owiec, 12 krów, 9 koni i 4 kozy. Wartość oszacowanych szkód przekroczyła 400 tys. zł. Do 15 maja RDOŚ wypłaciła rolnikom 175 tys. zł, a do 18 maja – 147 tys. zł. Na wypłatę kolejnych odszkodowań potrzeba 208 tys. zł.